Inna droga życia. niedokończona historia punka w Warszawie i na Górnym Śląsku - ebook
Inna droga życia. niedokończona historia punka w Warszawie i na Górnym Śląsku - ebook
Fenomen punk jako zjawisko opisywało już wielu. Bo punk rock jest jak zaraza; jak dopadnie, to nie ma miękkiej gry, po prostu wsiąka i zostaje. I tak już od kilku dekad, bo to właściwie jedyna subkultura, która wciąż istnieje i ma się dobrze! Jedne odchodzą, na ich miejsce pojawiają się nowe, a punk rock jest i będzie! Bo każdy z nas potrzebuje choć trochę wolności, oderwania się, innego, nie zaśmieconego popkulturą spojrzenia na rzeczywistość, wyżycia się, zabawy, przyjaźni trwających lata…. To wszystko oferuje punk rock.
I o tym jest ta książka, nie zatrzymuje się tylko na tym co było, doskonale łączy stary punkowy świat z nowym, przy okazji zahaczając o sprawy społeczne, wolność osobistą, zespoły, kluby, społeczności, skłoty… Nowy Jork, Warszawa, Gliwice, Ruda Śląska, Czerwionka-Leszczyny czy Jastrzębie, co łączy te miasta? Odpowiedź jest prosta: punk rock!
Ciekawe wywiady, mocne, niepublikowane zdjęcia, relacje z ważnych dla punk rocka miejsc, spotkania z ciekawymi osobami tworzącymi scenę punk. Kilka tysięcy przejechanych kilometrów, kilkadziesiąt godzin nagranych wywiadów, to wszystko znajdziecie w tej książce!
Spis treści
W telegraficznym skrócie: jak powstawała książka
Słowo wstępne/Prolog
Rozdział 1: „Na zawsze punk” – 4 dekady i 2 pokolenia punk rocka
Rozdział 2: Warsaw, miasto punków?
Rozdział 3: Kosmici lądują na rynku, czyli punk z krańców wielkich miast
Rozdział 4: „Wojny gwiezdne, wszystko możesz mieć” – punkowa polityka codziennego życia
Rozdział 5: „Do śmierci DIY”, czyli punkowa gospodarka
Rozdział 6: „Dziewczyny w pogo”: kobiety a stereotyp płci w punku
Epilog
Źródła
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-953258-1-6 |
Rozmiar pliku: | 35 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W telegraficznym skrócie: jak powstawała książka
Słowo wstępne/Prolog
Rozdział 1: „Na zawsze punk” – 4 dekady i 2 pokolenia punk rocka
Rozdział 2: Warsaw, miasto punków?
Rozdział 3: Kosmici lądują na rynku, czyli punk z krańców wielkich miast
Rozdział 4: „Wojny gwiezdne, wszystko możesz mieć” – punkowa polityka codziennego życia
Rozdział 5: „Do śmierci DIY”, czyli punkowa gospodarka
Rozdział 6: „Dziewczyny w pogo”: kobiety a stereotyp płci w punku
Epilog
Źródła
Ta praca dedykowana jest wszystkim tym, którzy opowiedzieli mi swoje historie, oraz pamięci punków, którzy odeszli. Nasze historie są naszym wspólnym dobrem. Przekazanie ich wam w tej formie to zaszczyt. Dzięki!
Specjalne podziękowania dla
Iglaka z Bulbulators
i
Darka Duszy
za bezwzględną recenzję i nieocenioną pomoc na różnych etapach powstawania książki
podziękowania dla
Stana
Arka Bąka
oraz dla Among Scratches za podarowanie zdjęć
Ukształtowaliście ją w bardzo dużym stopniu. Dziękuję!
W telegraficznym skrócie: jak powstawała książka
Zacznę jak Diderot… Czytelniku, pewnie zastanawiasz się, dlaczego historia punka opisana w tej książce, jak wskazuje tytuł, jest niedokończona. Otóż jest ona niedokończona z definicji: coś, co jeszcze trwa i dzieje się, nie może być skończone. Jednym z moich głównych argumentów jest to, że punk’s not dead – kwestia niby oczywista, ale w praktyce jednak, jak się okazuje, nie do końca.
Ale zacznijmy od początku. Pierwotnie pomysł na książkę był inny. Miałam opisać cztery społeczności punkowe z czterech różnych miejsc: dwóch w Polsce i dwóch w USA. Niezupełnie mi się to udało; po drodze oczywiście zabrakło pieniążków na zrobienie tylu wywiadów, ile miałam zrobić w Stanach. Zamiast tego myślę, że udało mi się pokazać punk w Polsce według nowego, innego klucza, w kontekście międzynarodowym, na podstawie historii mówionej i etnografii tych czterech różnych miejsc. Wywiady zaczęłam robić w 2010 roku. Ostatni (jak na razie) zrobiłam w styczniu 2017. Tematu nie uważam za zamknięty i chciałabym dalej rozmawiać z punkami o punku. Nowe wywiady dodawać będę sukcesywnie na stronie www.polishpunkarchive.pl.
Dzięki temu, że zajęłam się czterema różnymi społecznościami w dwóch różnych krajach i czterech różnych regionach, wydaje mi się, że lepiej udało mi się uchwycić punk jako zjawisko ponad-narodowe, a jednocześnie bardzo lokalne. Chciałam pokazać, jak powstają i utrzymują się lokalne społeczności punkowe o charakterze ponad-narodowym, z koneksjami na całym właściwie już dzisiaj świecie, chociaż historycznie powiązane bardziej z konkretnymi innymi społecznościami tego samego typu w innych krajach, w szczególności w przypadku Polski z Anglią i z USA. Ciekawe w latach 70-tych i 80-tych było na przykład to, jak te koneksje mogły w ogóle powstać i jak się utrzymać, biorąc pod uwagę delikatnie mówiąc utrudnione warunki polityczno-logistyczno-technologiczne. Było to możliwe dzięki sprawdzonym już od połowy lat 70-tych punkowym instytucjom, jak niezależne wytwórnie płytowe i ziny.
Dodatkowo muszę tu jeszcze podkreślić że tzw. performance, czyli występowanie, granie, jest też bardzo istotnym wymiarem punkowego życia, i odnosi się nie tylko do występowania kapel podczas koncertów. Wymiar ten jest jeszcze powiązany z kontekstem politycznym, który jest w przypadku punka związany z postawami politycznymi, ale jednak jest też od nich rozdzielny, jak rozdzielny jest w pewnym sensie cały punkowy świat od świata mainstreamu. Chociaż przenikają się one dość głęboko, to punki nie są jednak takimi samymi uczestnikami życia społecznego i politycznego w danym kraju czy regionie, jak osoby spoza tego kręgu kulturowego. Więcej o tym w rozdziale czwartym.
Podsumowując, nieskromnie można by powiedzieć w skrócie, że dzięki punkowi niektórzy ludzie odnajdują i/ bądź tworzą alternatywną przestrzeń życiową, przeznaczoną raczej tylko do użytku innych punków, w której na swój sposób starają się sprostać problemom po-nowoczesnych społeczeństw, w którym przyszło im żyć. W wielu przypadkach jest to jakby efekt uboczny ich działalności muzycznej czy organizowania koncertów. W tej książce próbuję to pokazać, na konkretnych przykładach. Poza tym oczywiście cel książki jest też czysto dokumentalny: typowe „ocalić od zapomnienia”, jakie przyświeca wielu historykom zajmującym się historią w skali mikro raczej niż makro i uzupełniającym białe plamy na naszych mentalnych historycznych mapach…– Słowo wstępne/Prolog –
Punk to…
Jednym z najbardziej charakterystycznych symboli punka są glany. Dlaczego? Bo punk to sporo chodzenia, na piechotę. Przebieżki po ulicach. Z załogą. Z TWOJĄ załogą. Na rogach ulic. No i łażenie po ulicach nocą.
Punk to zjawisko typowo europejskie. Bo miasta europejskie mają ulice. Prawdziwe ulice. Ulica to takie miejsce, między równoległymi rzędami kamienic, wzdłuż których biegną chodniki, na tyle szerokie, że ludzie mogą mijać się na nich idąc w przeciwnym kierunku. Kwestia nieco oczywista, choć nie dla Amerykanów, na przykład.
Punk to zjawisko typowo nowojorskie. Bo Nowy Jork też ma ulice. Ale z kolei Los Angeles i okolice wypluły przez lata tyle dobrych kapel: Social Distortion (Orange County), Black Flag, Bad Religion, the Descendents, itp., itd. A L.A. to typowo „przedmieściowe” miasto. Amerykanie też napisali mały hymn ku czci swoich przedmieść: w kawałku Screeching Weasel słyszymy „Hey suburbia, we’re in love with you”. Czy chce wam się czytać dalej?
W punku aż się roi od tych paradoksów. I dlatego też ciągle tylu ludzi identyfikuje się z nim, jednocześnie nie zgadzając się między sobą co do tego, czym właściwie jest punk, nawet jeśli chodzi o kwestie podstawowe. Ta książka oparta jest na historii mówionej i etnografii czterech punkowych regionów, dwóch w Polsce i dwóch w USA. W „terenie” często powtarzałam sobie, żeby się nie przywiązywać do magii miejsc. Magia odchodzi, kiedy miejsce umiera, podobnie jak z duszą człowieka, kiedy umiera, albo decyduje się zmienić. Ludzie się zmieniają, na niektórych nie można już liczyć. I tak samo jest z miejscami. Więc odpuść sobie przywiązanie do miejsc. Nie zachwycaj się tym czy tamtym ładnym budynkiem, ani ulicznymi wrażeniami. Pamiętaj, że wszystkie one są śmiertelne, chociaż bezcenne.
Ale czy tak naprawdę można zupełnie pozbyć się sentymentu do miejsc? Miejska etnografia to obserwowanie ludzi i ich życia w środowisku miejskim. Często więc będę tutaj opowiadać ze szczegółami o miejscach i ludziach, którzy je zamieszkują. Jednym z głównych pytań, które zadawałam badanym, to „Dlaczego akurat ten klub jest dla ciebie wyjątkowy?” Nie wiem, czy ludzie potrafią całkowicie uniknąć mitologizacji wspomnień, które są dla nich ważne. Mieszkając przez tyle lat w bardzo brzydkim mieście, uciekałam w mity o nim; co więcej: wprost czciłam jego piękno, dobry smak i historię, czyli wszystko to, czego nigdy nie widziałam, szlajając się codziennie po mieście. Czciłam wspomnienie o tym, czym to miejsce kiedyś było. I żyłam w wiecznym konflikcie z tym, co widziałam na co dzień. Punk podsunął mi pomysł na wybrnięcie z tej nieznośnej sytuacji, które miało sens i dzięki któremu łatwiej było funkcjonować w kontekście, który wydawał mi się absurdalny i beznadziejny. Potencjał punka polega m.in. na tym, czyli na przewrotnym odwróceniu znaczenia sytuacji (z fr. détournement), i na nieco „magicznym” przetwarzaniu brzydoty w coś wartościowego, a po drodze na przewróceniu do góry nogami tego, jak postrzegamy piękno, rzeczy oczywiste, przyzwoitość, czy dobry gust. Punk pomaga jakoś radzić sobie z absurdalnością życia. Tak w latach 80-tych, jak i dziś, punk to droga do postawy, dzięki której można żyć i cieszyć się życiem mimo (często uzasadnionego) poczucia własnej bezwartościowości i bezsilności. W ten sposób punk daje nam bardzo potężną broń, czy też instrument samo-obrony, którego, kiedy go już raz człowiek spróbuje, nie można mu już odebrać.
Punk jest też jedną z niewielu subkultur, które przetrwały swój historyczny moment szczytowy i potrafiły zaadoptować się tak, by zapewnić ludziom w nią zaangażowanym trwały społeczno-ideologiczny układ odniesienia i oparcia. Z jednej strony można załamać ręce i stwierdzić, że bezcelowe są próby opisania komuś spoza subkultury jej znaczenia dla jej uczestników. Wystarczy chociaż by przywołać przykład, który już dawno przestał mnie dziwić, mianowicie całkowite niezrozumienie subkultury skinheadów przez tzw. „normalsów”, po części z powodu zniekształcania jej wizerunku przez media.
Mój pierwszy kontakt z koncepcją punk rocka był raczej przelotny i powierzchowny, ale mimo to utkwił mi w pamięci jak niewiele innych chwil z dzieciństwa. Myślę, że tę krótką historię warto wspomnieć, bo jest ona wstępem do mojej punkowej historii. Ma ona także pewne znaczenie, bo jednym z najważniejszych pytań, jakie zadawałam moim badanym, było „opowiedz mi o twoim pierwszym kontakcie z punk rockiem”. A więc, jedziemy z tym koksem.
Miałam może osiem, może dziewięć lat (zabawne jak często nie pamiętamy dokładnie co się kiedy stało, nawet jeśli chodzi o rzeczy ważne). Po raz pierwszy pewien chłopak poprosił mnie o chodzenie. Nie był przystojny. Nie lubiłam jego imienia. W ogóle niewiele rzeczy mi się w nim podobało. Ale z jakichś wyższych ode mnie przyczyn wierzyłam, że posiadanie chłopaka będzie coś o mnie znaczyło, więc z początku zgodziłam się. Zauważmy, że mieszkałam na warszawskim Muranowie, 10 minut drogi od centrum tramwajem. Chłopiec miał parę lat więcej niż ja, może nawet 13, ale szczerze mówiąc nie pamiętam już. Ważne jest to, że jeździł na Dworzec Centralny po kasety. W moim małym świecie wtedy to znaczyło bardzo wiele. Wtedy Dworzec Centralny nie przypominał ani trochę dworca z 2019 roku. Złote Tarasy nie były jeszcze nawet w planach, nie mówiąc już o czystej podłodze czy braku smrodu. Wtedy, pod koniec lat 80-tych i na początku 90-tych, Dworzec Centralny to nie było miejsce dla wszystkich. Ja nigdy nie chciałabym się tam znaleźć sama, nie mówiąc już o tym, że rodzice nigdy by mnie tam nie puścili. Była to ciemna jaskinia, w której mieszkali bezdomni i narkomani. Nie zapuszczałam się tam jeszcze przez długi czas.
W każdym razie Sebastian jeździł tam po kasety, i kupował tam też kasety dla mnie, nagrania niemożliwych do wypowiedzenia na głos zespołów, które były wtedy popularne. Tak czy siak, Sebastian pewnego razu stwierdził ni stąd ni z owąd, kiedy staliśmy razem przed moją klatką, patrząc na podwórko: „Mógłbym być punkiem, ale nigdy skinem”. To dziwne stwierdzenie, chociaż nie wiedziałam wtedy nic ani o punkach, ani o skinach i nigdy nawet ich nie widziałam, zrobiło na mnie takie wrażenie, że zapamiętałam je do dziś. Sebastian szybko zniknął z mojego życia, ale to zdanie rozbrzmiało jakby echem, które nie ucichło do dziś. Nie żebym nie chciała czy nie mogła sama zostać skinhead girl, bo oczywiście mogłabym przy odpowiednich warunkach, ale dlatego, że idea tych dwóch subkultur miała odcisnąć aż takie piętno na życiu dziewczynki, można powiedzieć z dobrego domu. To tak jakby do moich drzwi zapukało przeznaczenie, wabiąc mnie do stylu życia, o którym nic nie wiedziałam, ale ja jeszcze nie byłam gotowa mu otworzyć, mimo że wiele innych osób w moim wieku podjęło ten krok. Żałowałam tego później bardzo gorzko, i możliwe że moja praca naukowa jest sposobem na wynagrodzenie sobie tych życiowych strat. Ale gdybym otworzyła już wtedy, może wylądowałabym w zupełnie innym miejscu, gdzie nie mogłabym napisać książki, ani skończyć studiów, nawet w tak buntowniczej dziedzinie jak amerykanistyka w Stanach. Podczas badań w Polsce spotkałam wiele osób w moim wieku lub troszkę starszych, których punkowe historie mogły być tak bliskie mojej. Jak wiele mamy ze sobą wspólnego, a jednak jak wiele nas jednocześnie dzieli…
„Nostalgia jest naszym wspólnym, bezpłatnym wykształceniem”. Usłyszałam to kiedyś we śnie. Słowa te wypowiedział ktoś obcy w okolicy nieznanej mi, a jednak wyglądającej znajomo, gdzieś w Krakowie, przy okazji punkowej zbieraniny na jakimś skwerku. Mimo, że zostałam punkówą dość późno w porównaniu do większości ludzi, z którymi o tym rozmawiałam, to jak już odkryłam ten świat, wpadłam do niego jak śliwka w kompot. W tym samym wieku moja mama wychodziła za mąż. Dla mnie punk był pasjonujący, miał sens jak nic innego w moim życiu, tak teraz, jak i wtedy. Sens miało pójście na koncert bez względu na to, jaki był dzień tygodnia, o której koncert się skończy, czy i jak będę wracać do domu, albo czy się wyśpię przed pracą czy zajęciami następnego dnia. Następny dzień był zawsze tak daleko, i nie było miejsca na świecie, gdzie bardziej chciałabym być niż na tej kanapie na skłocie, pod sceną, albo przy stole, gdzie pili moi przyjaciele z kapel. Mimo, że nasze osobiste problemy, historie, obowiązki i stopień zaangażowania w punk nie były takie same, to wydawało mi się, że ci znajomi to rodzina, której nigdy wcześniej nie szukałam, nie mając o niej pojęcia, ale jak już ją znalazłam, to nie było już po co oglądać się za siebie. Do dzisiaj czuję się z nimi związana bez względu na dzielące nas odległości, upływ czasu, założone rodziny, przeprowadzki, robotę...
I tutaj jest chyba odpowiedni moment na podziękowanie: wszystkim tym, którzy przyczynili się do szczęśliwego zakończenia badań na tym etapie. To przywilej móc przekazać wam z powrotem wasze historie w tej formie, jak i przekazać je dalej z pełną świadomością odpowiedzialności z tym związanej. Właściwie to całą tę książkę napisałam dzięki wam i dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jako punkówa po trzydziestce powinnam z odpowiednim dystansem i obiektywnie móc napisać coś na temat punkowego świata, który znam i o którym dowiedziałam się o wiele więcej od ludzi, którzy podzielili się ze mną swoimi doświadczeniami.
Foto Among Scratches, data nieznana.
Punk jest już obecny na kartach historii od kilku dekad: odcisnął piętno na niejednym pokoleniu. Na jego temat powstało już sporo prac: naukowych, biografii, autobiografii i wspomnień. O jego wpływie na świat mody czy związki z innymi gatunkami muzycznymi wypowiadali się liczni krytycy kultury, recenzenci, dziennikarze. Powstało wiele filmów dokumentujących jego historię w tym czy innym kraju, z udziałem tej czy innej kapeli. Punk od dawna już funkcjonuje jako pewien punkt odniesienia, mniej lub bardziej w tle czy w podziemiu w odniesieniu do głównego nurtu wydarzeń kulturalnych.
Można by więc spytać, na co komu kolejna książka o punku? Czego jeszcze na ten temat nie napisano? Myślę, że zdecydowanie taka trochę inna, bardziej punkowa książka o punku niż te, jakie dotąd czytałam, może jednak na coś się przydać. Dlaczego? Bo z drugiej strony ogromna większość normalsów wciąż nie wie o nim prawie nic, jest wręcz daleka od zrozumienia, o co w tym wszystkim chodzi. W języku angielskim dodatkowo określenie punk w stosunku do konkretnej osoby nie straciło przez ostatnich kilka dekad znaczenia jako synonimu tzw. losera, niedorajdy, nieprzystosowanej sieroty życiowej, kogoś godnego pogardy, wyrzutka społeczeństwa, kogo można bez konsekwencji skopać i być z siebie zadowolonym. Myślę, że w Polsce dzisiaj już tak bardzo jak kiedyś bycie punkiem nie naraża na guzy, ale jednak i nie pomaga w życiu. A pomimo tego kolejne pokolenia dzieciaków dają się wciągnąć w to pogo....
Tak jak wspominałam wcześniej, mnie osobiście, a myślę, że wielu z was, do których ta książka dotrze, zależy po prostu najzwyczajniej w świecie na zapisaniu historii. Przede wszystkim historii kapel, przy których się bawiliśmy, które wspieraliśmy i które czasem wspieramy nadal. Bo te kapele są ważne. Ważne jest to, że to i tu i tam i wtedy i właśnie stąd, a nie inaczej.
Istotnym tematem było też dla mnie to, jak bardzo punk rozsadza od środka polityka. Jego wewnętrzne niespójności, jeśli o to chodzi, są jedną z jego podstawowych charakterystycznych cech. Paradoks pojawia się niemal na każdym etapie przemyśleń o punku. Ślązacy mówili mi: „podstawową zasadą punk rocka jest to, że nie ma zasad”. A potem: „Przemoc na ulicy normalną rzeczą jest”. Podobnie jak koegzystencja feminizmu z hiper-męskością nie jest w punk rocku pokojowa, ale jakoś to wszystko trzyma się kupy na samej krawędzi rozpadu.
I to w czasach, kiedy tzw. wielkie ideały zarówno w Polsce, jak i w Stanach, są wciąż przedmiotem sporów społecznych i politycznych. Mam na myśli oczywiście zakres znaczeniowy takich pojęć, jak patriotyzm, wolność, nowoczesność, postęp, tradycja, tożsamość kulturowa, tolerancja, czy prawa człowieka. Są to koncepcje abstrakcyjne, które jednak przybierają czasem konkretne formy: racy, pięści czy wyzwiska, kiedy na ulicy spotykają się osoby o dramatycznie rozbieżnych poglądach. A to właśnie ludzie obracający się w kręgach subkulturowych mają najmniejsze opory, by wyjść na ulicę i powiedzieć nie, jak śpiewał kiedyś Dezerter.^()
Te rozbieżne poglądy mają swe źródła w historii i w naszym rozumieniu samych siebie jako stworzeń określonych przez miejsce, jakie zajmują w czasie i przestrzeni, do którego dotarliśmy przez długie i kręte manowce historii, przez swoje postrzeganie walk i celów naszych przodków, a czasem dobra następców. Punki nie są tutaj wyjątkiem: opowiadają namiętnie historie o swoim zaangażowaniu w punk, ale na płaszczyźnie bardziej ogólnej wszyscy staramy się zrozumieć nasze położenie i stanowisko względem innych ludzi poprzez narracje wyjaśniające nam, skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy. Bywa, że te opowieści posiadają element wyobcowywania innych, czy też przedstawiania różnych opcji ideologiczno-politycznych jako zasadniczo sprzecznych z pozostałymi. Niektóre z nich posiadają cechy obwiniania innych, przedstawiania siebie lub innych jako ofiar, jeszcze inne z drugiej strony opowiadają o przyjaźni i kontaktach międzykulturowych. W takich właśnie opowieściach, zabarwionych osobistymi czy lokalnymi akcentami, historia staje się czymś więcej niż tylko chronologicznym zapisem zdarzeń, nudnego do bólu postępu czy degeneracji ze zwycięzcami i przegranymi, z bohaterami i potworami w rolach głównych, które to role, jak się okazuje, bywają przypisywane naszym sąsiadom, ich przodkom, przybyszom z innych rejonów kraju czy świata, czy też tym, którzy nie podzielają wyznawanych przez nas wartości czy stylu życia.
W tym momencie można by przytoczyć słowa opiekuna mojej pracy doktorskiej z jego książki o metodyce historii mówionej:
Pamięć to żywa historia; zachowana w pamięci przeszłość istnieje w teraźniejszości. W pewnym sensie jest to siła, którą można ujarzmić i wykorzystać, za pomocą historii mówionej i historii publicznej, postawić ją jako wzór alternatywy wobec narzuconej nam ortodoksji i oficjalnie usankcjonowanych wersji rzeczywistości historycznej; jest to droga do szeroko rozumianej władzy, władzy w zakresie nadawania nowego znaczenia przeszłości na potrzeby dnia dzisiejszego. Ale z drugiej strony pamięć jest też bardzo kulturowym artefaktem, który poddaje się manipulacji na szereg różnych, mniej lub bardziej bezpośrednich sposobów, szczególnie w obecnej epoce mass-mediów, dzięki którym można poddawać reprodukcji pożądane wzorce postaw i zachowań. Może więc ona odgrywać rolę buławy oznaczającej bardzo konkretną władzę, chyba że ktoś rzuci jej wyzwanie, co zrobić można chociażby za sprawą agresywnych badań historycznych i skutecznym upublicznianiu ich.^()
Manipulacja, o której mowa powyżej, jest specjalnością polityków. Ale siłę historii mogą też wykorzystać mniej oportunistyczne jednostki, mające na celu lepsze zrozumienie przeszłości dla dobra teraźniejszości i przyszłości. Myślę, że ten fragment jak najbardziej odnosi się do punka i jego historii, bo punk powiela kulturowo nieprawomyślne postawy i zachowania, a przy okazji obnaża te „właściwe”, ale skorumpowane, zaplątane w niesprawiedliwe struktury społeczne. Co więcej, punk skłania do niezależnego myślenia, kwestionowania i podważania autorytetów, stanu rzeczy i zachowań, które społeczeństwo uznaje za moralne i pożądane. Jak wskazuje zdjęcie napisu na ścianie na dawnej posesji skłotu Elba w Warszawie, nie ma takiej prawdy czy autorytetu, jakich powinniśmy się bać obnażyć i zdetronizować. „Punk powinien być czymś przeciwnym, powinien wkurwiać wszystkich”, jak powiedział mi Palermo z Werwolfa 77.
Wracając jeszcze na chwilę do metodologii, to oczywiście książka opiera się przede wszystkim na historii mówionej, ale jest w niej też sporo etnografii, która pomogła mi lepiej przyjrzeć się różnym aspektom „gry” w punk rocku. Punk jest subkulturą, która wyrosła wokół muzyki, i muzyka jest jej centralnym punktem. Ale jak zauważył Bernard Gendron, opisując jedną z ważnych instytucji wczesnej punkowej społeczności, mianowicie zin zatytułowany po prostu PUNK, „PUNK był na tyle samo grą, co koncerty, które opisywał; w swojej praktyce odzwierciedlał napięcie między sztuką i popem, tak typowe dla lokalnego środowiska muzyków”.^() Ja też w swoich obserwacjach starałam się uwzględnić nie tylko to, co działo się na scenie, ale i poza nią: grę publiki, jej wariacje i rytuały, a także zwykły przebieg punkowego życia poza koncertami: na ulicach, w domach, parkach, na próbowniach… czasem punkowe życie ściera się w tych miejscach z innymi subkulturami i tzw. mainstreamem. I wreszcie punk jako odgrywanie nostalgii do punk rocka...
Żeby opisać punka, trzeba więc zwrócić uwagę na różne poziomy jego funkcjonowania. Steve Waksman właśnie z tej perspektywy podszedł do opisu punka i metalu, opierając się na analizie Franco Fabbriego (1981). Według Fabbriego istnieje
pięć podstawowych rodzajów zasad rządzących powstawaniem gatunków muzycznych: zasady formalne i techniczne, dotyczące tego, jak muzykę się komponuje, jak jest skonstruowana i jak się ją wykonuje; potem zasady semiotyczne (jej znaczenie, to, co reprezentuje); zasady behawioralne (czyli jak zachowują się, co robią wykonawcy i publiczność); zasady społeczne i ideologiczne (rodzaje społeczności, wartości, jakie muzyka ma przekazywać); oraz zasady gospodarczo-prawne (jak muzyka jest produkowana, rozprowadzana, konsumowana, i jakim regulacjom podlega).^()
W badaniach najwięcej uwagi poświęciłam sferom zasad: semiotycznych, społecznych, behawioralnych i gospodarczych. Chociaż starałam się podkreślić to, że w punku jest wiele gatunków muzycznych, ale szczegółowo opisałam tylko wybrane z nich, więc książka odzwierciedla tylko fragmenty tego świata, które widziałam ja i określony krąg osób, do których dotarłam.
A teraz kilka słów o organizacji książki. Na końcu znajdziecie listę wszystkich wywiadów. Książka jest podzielona na rozdziały tematycznie: najpierw trochę o korzeniach punka w Warszawie i w Nowym Jorku. W rozdziale drugim piszę o początkach punka w Polsce, koncentrując się na Warszawie. W trzecim znajdziecie zarys historii punka na Górnym Śląsku. W czwartym będzie o postawach polityczno-filozoficznych w punk rocku, między innymi o tym, jak punki postrzegają politykę, jak odnoszą się do takich nurtów związanych z ich środowiskiem jak nihilizm, anarchizm, nacjonalizm, antyrasizm czy sytuacjonizm, ale nie tylko. Poświęcę też nieco uwagi temu, jak punki z perspektywy czasu oceniają swoje postawy polityczne w latach 80-tych. Przeegzaminujemy też sojusz i wojny między punkami a skinheadami, co jest pośrednio związane z uczestnictwem punków w ruchu skłoterskim i antyfaszystowskim, aby wreszcie omówić też postawy apolityczne.
W rozdziale piątym proponuję przegląd najważniejszych aspektów punkowej gospodarki DIY na poziomie lokalnym i międzynarodowym. W tym rozdziale zaobserwujemy punk w akcji: podczas koncertów, w studiach nagraniowych, itp. Prześledzimy działanie instytucji punkowego świata, jak niezależne wytwórnie, ziny, distra i przyjrzymy się pracy ludzi zaangażowanych w organizację koncertów, no i oczywiście samych punkowych kapel.
Rozdział szósty dotyczy roli i doświadczeń kobiet w subkulturze punk i jej mechanizmom z punktu widzenia kobiet. Zastanowimy się nad tym, czy punk jest macho, czy jest przyjazny feminizmowi i jak w praktyce wygląda współtworzenie sceny przez kobiety i mężczyzn. Jednym z motywów przewodnich tego rozdziału jest przemoc i to, jak kształtowała ona pod ważnymi względami punkowe życie wczoraj i dziś. Zaobserwujemy w nim, jak kobiety odnajdują się pośród wyzwań ulicznego teatru i politycznych rozgrywek na ulicach polskich i amerykańskich miast. Przyjrzymy się też uważniej kwestii trwałości punka z punktu widzenia kobiet.
No to jazda… one, two, three, four!
------------------------------------------------------------------------
Dezerter, „Plakat”. Underground Out Of Poland. (USA: Maximumrocknroll, 1987).
Michael Frisch, A Shared Authority: Essays on the Craft and Meaning of Oral and Public History (Albany: State University of New York Press, 1990), xxiii.
Bernard Gendron, Between Montmartre and the Muld Club: Popular Music and the Avant-Garde (Chicago: The University of Chicago Press, 2002), 262.
Steve Waksman, This Ain’t the Summer of Love: Conflict and Crossover in Heavy Metal and Punk (Berkeley: University of California Press, 2009).