- W empik go
Jak działa sumienie? - ebook
Jak działa sumienie? - ebook
We współczesnej psychologii akademickiej rzadko znajdujemy pojęcia z rodowodem filozoficznym lub teologicznym, takie jak dusza, wola czy sumienie. Z drugiej strony psychologowie coraz śmielej badają zagadnienia z tymi pojęciami związane, w tym zwłaszcza nasze sądy i zachowania moralne.
Od kilkunastu lat psychologia moralności przeżywa renesans, ale jednocześnie odchodzi od swoich klasycznych koncepcji. W ślad za nowymi danymi i teoriami pojawiają się wątpliwości natury pojęciowej i metodologicznej.
Czy empiryczne badania nad moralnością dotykają kwestii sumienia? Co wiemy o psychicznych mechanizmach ludzkich ocen i decyzji etycznych? Czy moralność da się badać w laboratorium?
Autor prezentowanego eseju stawia powyższe pytania i próbuje na nie odpowiedzieć omawiając najważniejsze teorie i eksperymenty z dziedziny psychologii moralności oraz pokrewne wątki z psychologii społecznej, psychologii emocji i psychologii osobowości.
seria PIĄTY WYMIAR
Kategoria: | Filozofia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7886-278-9 |
Rozmiar pliku: | 4,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wybrane zagadnienia z psychologii moralności
Tytułem wstępu
Pytanie będące tematem niniejszego eseju kryje w sobie co najmniej dwie pułapki. Po pierwsze, zakłada ono, że istnieje coś, co można mianem sumienia określać. Po drugie, pytanie o to, jak coś działa, presuponuje, że to coś faktycznie, lepiej lub gorzej, działa. Należałoby zadać zatem pytania pomocnicze: co to właściwie jest sumienie i jaką pełni rolę, a w związku z tym – skąd się wzięło?
Zapewne inaczej odpowiedziałby na te pytania filozof, inaczej teolog, jeszcze inaczej ksiądz albo psychiatra (i to zakładając, że którykolwiek z nich podjąłby się udzielenia odpowiedzi). Warto by Czytelnik zdawał sobie sprawę, że poniżej znajdzie odpowiedź, czy może raczej zbiór hipotez, psychologa, czyli teorię uzależnioną od dostępnej w psychologii siatki pojęciowej i akceptowanych w niej metod poznawania rzeczywistości, w tym zwłaszcza od założenia, że wartościowa teoria musi znajdować wsparcie w empirii. Jest przy tym całkiem prawdopodobne, że odpowiedź ta różni się od potencjalnych opinii innych psychologów.
Czym jest sumienie?
Współczesna psychologia akademicka bez skrupułów pozbywa się pojęć z bagażem filozoficznym lub teologicznym. Trudno spodziewać się dziś twierdzącej odpowiedzi na pytanie, czy psychologia, jak wskazywałaby jej nazwa, jest jeszcze nauką o duszy^(). Co najmniej od czasów Johna B. Watsona^(), Burrhusa F. Skinnera i Edwarda Thorndike’a (ojców-założycieli behawioryzmu) przedmiotem zainteresowania psychologii jest przede wszystkim zachowanie, zwłaszcza zachowanie człowieka. Badania nad zachowaniem prowadzą do rozważań nad psychiką, umysłem i osobowością, które z kolei prowadzą do dalszych badań. Słowo „dusza” właściwie z psychologii zniknęło, a może po prostu nigdy w niej tak naprawdę nie występowało (pamiętajmy, że historia psychologii akademickiej jest stosunkowo krótka^()). To samo dotyczy do pewnego stopnia innych transcendentalnych terminów, takich jak wola, odpowiedzialność czy światopogląd. Są one dla psychologów chyba zbyt tajemnicze, wieloznaczne, subtelne i abstrakcyjne.
Podobny los spotkał sumienie. Pojęciem tym posługiwali się wprawdzie chętnie klasycy psychoanalizy – Sigmund Freud i Erik Erikson oraz ich wyznawcy, warto jednak pamiętać, że relacja psychoanalizy i psychologii jest kwestią dyskusyjną^(). Jeszcze w 1988 roku prof. Włodzimierz Szewczuk opublikował wprawdzie monografię pod tytułem Sumienie. Studium psychologiczne^(), ale był to raczej głos wołającego na pustyni, zwłaszcza w świetle kontrowersyjnego życiorysu autora. Współcześni teoretycy i badacze używają słowa „sumienie” (ang. conscience) raczej potocznie bądź metaforycznie, pisząc o naszych emocjach, sądach, decyzjach, przekonaniach i zachowaniach moralnych.
Psychologowie eksperymentalni nie lubią zresztą odpowiadać na pytania w formie: „czym jest x?”. Owszem, budując swoje teorie definiują pewne pojęcia, ale najczęściej posługują się tzw. definicjami operacyjnymi, czyli określają czynności (operacje), które należy wykonać, by uchwycić badane zjawisko. Przykładowo, prowadząc badania nad frustracją mogę przyjąć, że pojawi się ona (czymkolwiek właściwie jest) u uczestników mojego eksperymentu, gdy będą odpowiednio długo zmagać się z nierozwiązywalnym zadaniem^(), a ja będę (za zgodą komisji etycznej) powtarzał im, że rozwiązanie istnieje.
Nie jest to może zabieg szczególnie elegancki, ale znajdziemy poważnych filozofów nauki, którzy nie widzą w nim nic karygodnego^(). Pojęcie genu pojawiło się na długo przed tym, jak Watson i Crick rozszyfrowali strukturę DNA, co nie przeszkodziło biologom w dociekaniu jego funkcji i rozwijaniu teorii ewolucji. Naukowca, szczególnie naukowca bez zacięcia filozoficznego, precyzyjne definicje interesują często mniej niż wiedza na temat współzależności zjawisk, a zwłaszcza ich relacji przyczynowo-skutkowych. Badania naukowe mogą zresztą doprowadzić do zmiany lub udoskonalenia definicji (można tu znów przywołać kazus genetyki). Co więcej, pewne pojęcia (w tym wiele takich, którymi posługujemy się w języku potocznym) mają status tzw. konstruktów teoretycznych – używamy ich, bo ułatwiają nam komunikowanie się i porządkują nasze rozważania, ale niekoniecznie zakładamy, że odpowiadają im jakieś realności fizyczne. Taki charakter ma większość terminów psychologicznych – inteligencja, osobowość, pamięć... Założymy tu, że podobnie rzecz ma się z sumieniem.
Z tego względu zupełnie wystarczy nam definicja słownikowa, odzwierciedlająca sposób użycia słowa „sumienie” w języku naturalnym: „zdolność oceny postępowania własnego i innych ludzi w kategoriach dobra i zła oraz poczucie odpowiedzialności za swoje czyny”^(). Możemy pójść nawet dalej i zdefiniować sumienie całkiem potocznie, jako zdolność do odróżniania tego, co dobre, od tego, co złe (zwłaszcza w odniesieniu do własnych myśli i zachowań).
Po co nam sumienie?
Jeśli przyjmiemy, że sumienie jest zdolnością (a właściwie konstruktem teoretycznym z rodzaju zdolności), to niemal automatycznie stawiamy tezę, że jest ono czymś raczej wrodzonym niż nabytym. Psychologowie starają się bowiem odróżniać zdolności od umiejętności, czyli wysokiego poziomu wykonywania określonych działań osiągniętego na skutek uczenia się i treningu^(). Nie oznacza to oczywiście, że rodzimy się z gotowym do działania kompasem moralnym (tak, jak nie rodzimy się z gotowymi do działania nogami), ani nawet, że sumienia nie można zmieniać, rozwijać czy kształtować. Uznanie sumienia za zdolność podkreśla przede wszystkim jego biologiczne podłoże^() i sugeruje, że zdecydowana większość ludzi ma potencjał, by z sumienia lepiej lub gorzej^() korzystać. Zastanówmy się jeszcze przez chwilę – w jakim celu?
Wspomniany wyżej Sigmund Freud wiązał sumienie przede wszystkim z poczuciem winy, a właściwie z jego uświadomionymi elementami. Jednym z kluczowych terminów freudowskiej psychoanalizy jest superego – element ludzkiej psychiki, wewnętrzna reprezentacja wartości i ideałów kultury, do której należy dana osoba. Superego w funkcji sumienia sprawia nam według Freuda problemy:
Z punktu widzenia ograniczeń popędu, z punktu widzenia moralności, można powiedzieć tak: „id” jest całkowicie amoralne; „ego” stara się być moralne; „superego” może być przesadnie moralne i staje się wtedy okrutne^().
Rozwój cywilizacji prowadzi zdaniem Freuda do nadaktywności sumienia, czyli intensyfikuje poczucie winy, a to z kolei może być źródłem nerwicy (zaburzenia psychicznego). Teoretycznie superego pełni ważną rolę społeczną (internalizacja reguł życia w grupie), w praktyce nie pozwala żyć bez lęku.
Freud, jak to miał w zwyczaju, prawdopodobnie się mylił. Sumienie nie jest wynalazkiem czysto kulturowym, nie wpajają go nam rodzice, a jego rola w etiologii chorób psychicznych nie jest ani tak duża, ani tak prosta^(). Sumienie może być mechanizmem zarządczym ludzkiej moralności, a jej źródła, jak zobaczymy dalej, są dość liczne. Dla biologa czy psychologa (zwłaszcza zorientowanego ewolucyjnie) funkcja moralności jest natomiast prosta – umożliwienie ludziom funkcjonowania (współpracy) w dużych grupach^().
Nasze codzienne życie opiera się na niezliczonej liczbie reguł. Niektórych z nich jesteśmy w pełni świadomi, innych nie (choć część możemy sobie uświadomić). Niektóre z nich są zapisane (np. w Kodeksie Karnym), innych nie umiemy nawet zwerbalizować. Większości z nich musimy, z różnych względów, przestrzegać^(). Najważniejsze reguły (np. „nie zabijaj”) co do zasady powtarzają się w różnych kulturach. One właśnie są bez szczególnych wątpliwości klasyfikowane jako moralne. Inne elementy moralności, a zwłaszcza szczegółowe interpretacje ogólnych reguł, bywają zróżnicowane i kontrowersyjne^(). Potrzebujemy narzędzi umysłowych, by wśród tych reguł i ich pozostałych użytkowników sprawnie funkcjonować.
Jedno z tych narzędzi możemy oczywiście nazwać sumieniem, ale termin ten w psychologii po prostu się nie przyjął. Jak wspomniałem, badacze moralności mówią raczej o postawach, przekonaniach, emocjach, sądach i decyzjach. Kwestie słownikowe nie powinny nas jednak zniechęcać do przyjrzenia się, co psychologowie mają do powiedzenia na interesujący nas temat.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------