Jak nie tracić głowy, gdy przytłacza nas życie - ebook
Jak nie tracić głowy, gdy przytłacza nas życie - ebook
Książka poświęcona trudnym emocjom i przytłaczającym doświadczeniom: niepewności, dyskomfortowi będącemu skutkiem porównań, złości, wypaleniu, perfekcjonizmowi, rozpaczy i żalowi oraz smutkowi i wstydowi, z którymi zderzamy się niemal na każdym kroku. Gdy zaś tak się dzieje, utykamy w miejscu, wstydzimy się i czujemy się odizolowani. Często nie potrafimy nawet uznać swoich przykrych emocji, nie mówiąc już o ich rozumieniu i panowaniu nad nimi.
Ten przewodnik – wyjątkowo ciepły, mądry i zabawny - pomoże zdobyć świadomość własnych uczuć i emocji, które wywołuje się u innych.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-287-2843-1 |
Rozmiar pliku: | 3,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Mało brakowało, a ta książka w ogóle by nie powstała, choć pomysł na nią zrodził się już w styczniu 2020 roku.
Nasza poprzednia książka, Jak ogarniać emocje w pracy. Dla ambitnych i wrażliwych ukazała się w roku 2019 (polskie wydanie w 2021 roku). Choć okazała się sukcesem, miesiące po jej publikacji miały przynieść nam wiele trudnych emocji – zarówno w życiu prywatnym, jak i w pracy. Teść Liz przegrywał właśnie dziesięcioletnią walkę z nawracającym nowotworem, a ona sama niedawno podjęła się w swojej firmie nowej, bardziej stresującej roli. Mollie była tuż po przeprowadzce z jednego końca kraju na drugi i czuła się wyobcowana, jako jedyna osoba w zespole pracując (jeszcze przed pandemią) zdalnie. Jednocześnie obie zmagałyśmy się z problemami zdrowotnymi. Liz nie dawały spokoju bóle nadgarstka i karku – tak silne, że nie była pewna, czy nie będzie musiała zrezygnować z korzystania z niezbędnego w jej pracy komputera. U Mollie chroniczny ból stał się przyczyną poważnego epizodu depresyjnego i pojawienia się myśli samobójczych.
Uznałyśmy jednak, że kto jak kto, ale my nie możemy dać się lękom i depresji. Byłyśmy przecież ubezpieczone, niedawno wydałyśmy razem książkowy bestseller i obie cieszyłyśmy się stabilnymi związkami. Miałyśmy szczęście.
Zaczęłyśmy więc robić, co tylko możliwe, by dźwignąć się na nogi i ruszyć dalej przed siebie. Czerpiąc z sześciu lat doświadczeń w poznawaniu emocji i ich wpływu na nasze życie, obie starałyśmy się stawić czoła sytuacji. Niestety, nasze własne emocje nadal dawały nam łupnia. Podejmowane przez nas wysiłki zdawały się mieć z czasem efekt wręcz odwrotny do zamierzonego. Przykładowo, stany lękowe Liz nasilały się podczas sobót wolnych od elektroniki. Nie dawała jej spokoju myśl, że zapewne umyka jej właśnie coś ważnego, a następnego dnia nie upora się ze stosem e-maili, który runie na nią ze skrzynki. Mollie z kolei, gdy przeczytała szczegółowe zapiski dotyczące swojego bólu, doświadczyła jeszcze głębszego poczucia beznadziei.
Wiedziałyśmy jednak, że nie my pierwsze zmagamy się z podobnymi problemami. Postanowiłyśmy więc dowiedzieć się, jakie rozwiązania sprawdzały się u innych w takich sytuacjach. Tak zrodził się pomysł na książkę o radzeniu sobie z trudnymi emocjami, emocjami przytłaczającymi.
Gdy pierwszy raz wspomniałyśmy o nim naszym wydawcom, ci zareagowali raczej sceptycznie.
Dla kogo miałaby być ta książka? – padło pytanie. – I kto będzie chciał rozmawiać o trudnych emocjach?
Niedługo potem rozpoczęła się jednak pandemia. Szybko stało się jasne, że mnóstwo osób zmaga się z przytłaczającymi emocjami, poszukując przy tym nie tylko ulgi, ale samego uznania zasadności takich emocji. W czerwcu 2020 roku nasi wydawcy odezwali się do nas.
Chcielibyśmy wrócić do waszego pomysłu na książkę o trudnych emocjach. Wchodzimy w to. Nieważne, co wcześniej gadaliśmy.
Pandemia się rozpędzała, a my robiłyśmy to samo, co wcześniej, czyli prowadziłyśmy dla firm warsztaty poświęcone emocjom w miejscu pracy. Różnica polegała na tym, że teraz odbywały się on zdalnie.
Szybko zauważyłyśmy, że uczestnicy zadają nam inne niż dotąd pytania. Większość z nich nie starała się już dowiedzieć, jak odbyć owocne indywidualne spotkanie z przełożonym. Teraz kolejne osoby pytały nas o to, co robić, gdy ich życie staje na głowie.
„W zeszłym tygodniu zwolniono połowę mojego zespołu”, napisała do nas jedna z uczestniczek sesji. „Mam poczucie winy ocalałej” – skarżyła się – „do tego wykonuję teraz zadania trzech osób i od samego rana jestem wykończona. Co mogę zrobić, by poczuć się lepiej?”
Niemal wszyscy nasi rozmówcy bali się o siebie i swoich najbliższych. Raz po raz zwracano się do nas z pytaniem, jak sobie radzić z mieszanką poczucia straty, złości i dojmującego wrażenia wypalenia. Proszono nas o radę: co robić, gdy przytłaczające uczucia zaczynają komplikować życie codzienne. Nagle wszyscy mówili o trudnych emocjach – i w domu, i w pracy (dla wielu było to teraz zresztą to samo miejsce).
Wstyd i skrytość związane z takimi emocjami nie są już aż tak silne jak jeszcze kilka dekad temu, wciąż jednak mówimy tu o potężnym stygmacie kulturowym. Przytłaczających nas uczuć, pomimo najszczerszych chęci, wyeliminować się nie da. Jeśli chcemy czuć się ze sobą dobrze, powinniśmy nie tyle starać się ich pozbyć, ile uczyć się z nimi żyć. Kluczowym elementem jest tu samo nazwanie ich po imieniu. To, co przemilczane, staje się o wiele groźniejsze.
Szczerze mówiąc, napisałyśmy tę książkę, by pomóc sobie uwierzyć, że i u nas wszystko jeszcze będzie dobrze. Chciałyśmy opisać szczerze swoje zmagania, licząc na to, że zrobią to również inni, a w efekcie czegoś się od siebie nawzajem nauczymy. Chcieliśmy tą książką powiedzieć: „Nie jesteście sami” i dopomóc wam w radzeniu sobie z przytłaczającymi emocjami. Obie marzyłyśmy o tym, by praca z nimi była łatwa i przyjemna jak spacer po parku z przyjacielem. Miałybyśmy wtedy dla was zwięzłą i prościutką książeczkę. Niestety, rzecz jest mocno skomplikowana i o wiele bardziej paskudna, a podczas pisania nieraz zdarzało się nam płakać. Łzy to jednak nic złego! Weźcie głęboki wdech. Zaczynamy.
* * *
Książka, którą przed sobą macie jest poświęcona „ciężkim” emocjom i doświadczeniom: niepewności, dyskomfortowi będącemu skutkiem porównań, złości, wypaleniu, perfekcjonizmowi, rozpaczy i żalowi. Temat tych siedmiu doświadczeń nasi rozmówcy podnosili najczęściej. We współczesnym świecie dają one o sobie znać szczególnie mocno. Przyjrzymy się również smutkowi i wstydowi, choć im poświęcimy nieco mniej uwagi. Na ich temat istnieją już świetne książki innych autorów – znajdziecie je na naszej liście lektur i pomocy, odpowiednio w sekcjach poświęconych wstydowi i poczuciu winy.
Zaczęłyśmy od rozmów z psychologami, terapeutami i pracownikami naukowymi. Pytałyśmy ich, jakie są sposoby radzenia sobie z trudnymi emocjami. Dodatkowo, przeprowadziłyśmy setki rozmów z czytelnikami naszej pierwszej książki i osobami śledzącymi nasze poczynania w mediach społecznościowych. Zdumiały nas skala i różnorodność odzewu, a zarazem jednogłośność naszych rozmówców w jednej kwestii: wszyscy, niezależnie od płci, pochodzenia czy orientacji seksualnej zgadzali się, że w obecnym świecie zderzamy się z trudnymi emocjami niemal na każdym kroku. Gdy zaś tak się dzieje, tkwimy w miejscu, wstydzimy się i czujemy się odizolowani. Często nie potrafimy nawet uznać swoich przykrych emocji, nie mówiąc już o ich rozumieniu i panowaniu nad nimi.
Zanim bliżej przyjrzymy się trudnym emocjom, warto rozprawić się z trzema szkodliwymi, a bardzo rozpowszechnionymi mitami na ich temat.
Mit pierwszy: Trudne emocje są „negatywne”. Większość z nas jest od wczesnego dzieciństwa uczona, że czucie się niekomfortowo jest czymś złym. Wiosną 2021 roku, szykując tekst tej książki, zaprosiłyśmy naszych czytelników do udziału w ankiecie dotyczącej doświadczeń emocjonalnych. Dziewięćdziesiąt siedem procent spośród ponad tysiąca pięciuset respondentów przyznało, że zetknęło się z określaniem trudnych uczuć jako „złych” bądź „negatywnych”. Tymczasem – choć takie uczucia wywołują nieraz dyskomfort czy wręcz bywają nie do wytrzymania – nie są jako takie ani pozytywne, ani negatywne. Jeśli poświęcimy dość czasu na ich zrozumienie, złość czy żal mogą okazać się przydatne. Ta pierwsza może dodać nam sił, byśmy mogli zawalczyć o to, co ważne. Żal z kolei sprzyja nieraz introspekcji i namysłowi nad życiem.
Gdy zdołamy nieco inaczej podejść do trudnych uczuć, mamy szansę ograniczyć ich destrukcyjność. Badania pokazują, że gdy nie staramy się negować własnych odczuć w trudnych chwilach i godzimy się z tym, co czujemy, jest nam lżej. Parafrazując nagłówek z „Washington Post”, naprawdę źle jest nam wtedy, gdy mamy sobie za złe czucie się źle¹.
Mit drugi: Musimy być silni i nie pozwalać sobie myśleć o tym, co złe. Ileż to razy każde z nas słyszało rzeczy w rodzaju: „Skup się na pozytywach!” czy „Głowa do góry!”. „Ten uporczywy nacisk na indywidualne starania i zaprzeczanie, jakoby okoliczności miały wpływ na odczuwanie szczęścia, ma w sobie coś z ideologii” – pisze Ruth Whippman w książce America the Anxioius² – „Ten filozoficzny odchył nie powinien być może dziwić, zważywszy na mocno konserwatywny profil mecenasów akademickiego nurtu psychologii pozytywnej”.
Od tego, że pomyślimy o czymś innym, nie zaczniemy nagle inaczej odbierać swojego życia. Prawda jest taka, że życie jest trudne. Jeśli tylko pożyjemy dość długo, doświadczymy utraty bliskich osób, bólu fizycznego i wielu niełatwych, wymagających sytuacji. W każdym z takich zdarzeń można stracić głowę lub poczuć się niezdrowo. Możliwe też, że będzie nam potrzebna pomoc terapeuty. Nie ma w tym nic złego.
Nie sposób rozmawiać o trudnych uczuciach, jeśli nie uznamy najpierw, że czynniki zewnętrzne mają znaczenie; nieraz ogromne. Jeśli pracujemy w środowisku seksistowskim lub rasistowskim, nasze zdrowie psychiczne bez wątpienia ucierpi. Jeśli szef nieustannie wymaga od nas coraz więcej, a my nie możemy sobie pozwolić na rzucenie posady, będziemy bardziej narażeni na wypalenie. Doktor James Coyne, psycholog z Uniwersytetu Pensylwanii, ujmuje rzecz bez ogródek: „Psychologia pozytywna nadaje się głównie dla zamożnych białych”³.
I wreszcie, mit trzeci: Ja jeden/ja jedna doświadczam przytłaczających uczuć. W przeprowadzonej przez nas w roku 2021 ankiecie dziewięćdziesiąt dziewięć procent respondentów przyznało, że w ciągu ostatniego miesiąca zmagało się z przytłaczającą emocją – w większości przypadków z niepewnością, poczuciem wypalenia i potrzebą perfekcjonizmu. Uczestnicy naszej ankiety wymieniali przy tym przeróżne przyczyny tych zmagań, od „ciasnych terminów i nawału pracy” i „podpatrywania pensji innych na Glassdor” przez „robienie czegoś nonstop” po „Muszę dać radę, bo polegają na mnie inni”.
Gdy dusimy w sobie wszystkie uczucia, cierpimy w milczeniu. Pozbawiamy się tym samym szansy na dialog z osobami, które mogłyby nas wesprzeć. Na szczęście w ostatnich latach dało się tu zaobserwować pewną zmianę. Osoby publiczne, jak raper Bad Bunny czy tenisistka Naomi Osaka, zaczęły mówić otwarcie o zmaganiach z depresją i ze stanami lękowymi, a firmy jak LinkedIn czy Bumble przyznały całej swojej kadrze płatne urlopy w ramach profilaktyki wypalenia zawodowego. Rok 2020 i pandemia COVID wymusiły szerszą debatę na temat zdrowia psychicznego, a my zabiegamy o to, by była ona kontynuowana.
* * *
Mamy nadzieję, że udało nam się już przekonać was, że odczuwanie trudnych, przytłaczających emocji to nic złego. Nie zamierzamy jednak faszerować was protekcjonalnymi radami w rodzaju: „Przyjmijcie taką a taką postawę i zróbcie cztery głębokie wdechy, a problem zniknie”. Zamiast tego chcemy zaproponować wam zestaw strategii, które mają za cel przywracanie nadziei i poczucia panowania nad sytuacją.
Wyróżniłyśmy siedem trudnych emocji i przytłaczających doświadczeń (warto pamiętać, że z reguły towarzyszą im inne), bo dzięki ich skutecznemu odróżnianiu łatwiej skutecznie sobie radzić z poszczególnymi z nich. Gdy cel będzie znany, w przypływie trudnych emocji łatwiej będzie nam sięgnąć po odpowiednie narzędzie z naszego zasobu. Precyzyjność w określaniu własnych uczuć to pierwszy krok do skutecznego mierzenia się z przytłaczającymi sytuacjami. Wyniki wielu badań potwierdzają, że umiejętność trafnego diagnozowania własnych emocji sprzyja dobremu samopoczuciu, zdrowiu fizycznemu i ogólnemu zadowoleniu z życia.
Oto więc to, co chcemy wam obiecać. Dzięki tej książce:
• Uważnie przyjrzycie się siedmiu przytłaczającym doświadczeniom i emocjom współczesnego świata.
• Zyskacie zestaw narzędzi pozwalający lepiej sobie radzić z trudnymi emocjami, czerpać z nich wiedzę i regenerować się po przytłaczających sytuacjach.
• Nie dajcie sobie wmówić, że istnieje jedno uniwersalne rozwiązanie, które sprawdzi się w każdej sytuacji. Zamiast tego zaproponujemy wam obszerny zestaw porad, dzięki którym sami zdecydujecie, co jest dla was najwłaściwsze.
• Poznacie nasze doświadczenia i wielu, wielu innych osób. Przekonacie się, że przytłaczające uczucia to najnormalniejsza rzecz pod słońcem i zmaga się z nimi każdy.
• Nie będziecie bagatelizować wpływu czynników zewnętrznych na wasze emocje.
• Zrozumiecie, czemu służą trudne emocje i nauczycie się, jak czytelnie informować o nich innych.
• Zyskacie siłę, która pozwoli wam wesprzeć bliskie osoby, gdy te będą się zmagać z trudnymi emocjami.
Chcemy, by nasza książka była przydatna jak najszerszemu gronu odbiorców. Dlatego zależało nam na tym, by nie zawęzić jej do swojej perspektywy – przecież role społeczne i kwestie tożsamościowe mają istotny wpływ na nasze emocje. My dwie, autorki tej książki, różnimy się emocjonalnie i obserwujemy u siebie odmienne mechanizmy, obie jednak jesteśmy białymi Amerykankami tuż po trzydziestce. Siłą rzeczy obie mogłybyśmy więc przeoczyć pewne istotne niuanse. Dlatego zdecydowałyśmy się zestawić własne doświadczenia z doświadczeniami licznego grona czytelników – tak by w książce znalazł się jak najszerszy wachlarz indywidualnych perspektyw. Okazało się dzięki temu, że gdy idzie o przytłaczające emocje, łączy nas wszystkich jeszcze więcej, niż na początku sądziłyśmy. Mamy nadzieję, że zawarte w książce opowieści i wskazówki przemówią do was, a wy poczujecie się w swoich zmaganiach z trudnymi emocjami mniej samotni. „Tylko dwa typy ludzi nie odczuwają bolesnych emocji, jak lęk, rozczarowanie, smutek czy zazdrość…” – pisze psycholog Tal Ben-Shahar – „psychopaci i zmarli”⁴.LIZ: Pierwszy ból głowy był jak uderzenia młota pneumatycznego. Pamiętam, że zatoczyłam się w stronę łazienki, krztusząc się i czując nudności.
Tydzień później drugie uderzenie bólu sprawiło, że wylądowałam na szpitalnym SOR-rze. Pobrano mi krew i poddano mnie serii badań. Lekarze dość szybko wykluczyli zagrażające życiu jednostki chorobowe, jak zatorowość płucna, guz czy tętniak mózgu, by stwierdzić… że jestem medyczną zagadką.
Wyczekiwanie na diagnozę było męką. „Póki niczego nie znajdują, nie masz się czym martwić” – próbował dodać mi otuchy kolega z pracy. Ja jednak martwiłam się nieustannie. Na przemian snułam w głowie najczarniejsze scenariusze i wyrzucałam sobie, że histeryzuję. Czy miałam wkrótce umrzeć? A może zupełnie nic mi nie było? Wiele miesięcy spędziłam rozdarta między tymi dwiema opcjami, wędrując od specjalisty do specjalisty. Oglądali mnie neurolodzy, laryngolodzy i okuliści. Jeden z neurologów wstrzyknął mi łącznie w głowę, ramiona i plecy trzydzieści sześć dawek botoksu, chcąc uniemożliwić neuroprzekaźnikom przesyłanie do mojego mózgu impulsów bólowych. Okulista uznał z kolei, że cierpię na zapalenie mięśni wokół oczu i zalecił kurację lekiem sterydowym. Efekt był taki, że skoczyło mi ciśnienie, a moje policzki co i rusz pąsowiały. Na tym nie koniec: zdaniem internisty byłam nietypowym przypadkiem migrenowym, a rozwiązaniem miała być znaczna dawka Topamaksu, leku przeciwpadaczkowego. Łoskot w mojej głowie ustał, jednak skutki uboczne kompletnie wytrąciły mnie z równowagi. Moje emocje dosłownie eksplodowały.
Pewnego popołudnia, w pociągu chicagowskiej linii „L”, doświadczyłam najgorszego w całym życiu ataku paniki. Rozpaczliwie chwyciłam się poręczy i odczekałam, aż dojedziemy na stację Merchandise Mart. Tam niemal wyczołgałam się na peron, po czym noga za nogą, z trudem stawiając każdy krok, dowlokłam się do domu. Resztę dnia spędziłam w łóżku, wstrząśnięta i zżerana wstydem. Następnego ranka wysypałam cały zapas Topmaksu do toalety. Nie zamierzałam brać go ani dnia dłużej. Nie wiedziałam o jednym – gwałtowne odstawianie tego rodzaju leków bywa niebezpieczne. Może nawet spowodować zagrożenie życia.
Kolejnego dnia o szesnastej moje serce zaczęło łomotać jak oszalałe. Dowlokłam się do holu mojego budynku, po czym straciłam przytomność. Ocknęłam się przypięta pasami do noszy w karetce. Przed oczami majaczyła mi twarz ratowniczki, która powiedziała, że moi rodzice są już w drodze do szpitala.
Czy ja umrę? – spytałam słabo. Kolejny obłok mgły mącił moje widzenie. Potwornie się bałam.
Nie wiem – odparła kobieta, patrząc na przebieg skaczącej po monitorze krzywej.
Nie chcę umrzeć, póki nie zobaczę się z mamą… – chciałam powiedzieć, ale nie miałam już siły poruszyć ustami. Potem znów pochłonęła mnie ciemność.
* * *
„Doświadczamy w tym okresie niepewności o rząd wielkości większej niż cokolwiek, z czym mieliśmy do czynienia wcześniej”¹, stwierdził w kwietniu dwa tysiące dwudziestego roku historyk z Uniwersytetu Columbia, Adam Tooze. W październiku tego samego roku „New York Times” pytał przewrotnie w nagłówku: „Nie śpisz o 3 nad ranem? My też!”². Najpopularniejszymi artykułami w renomowanym „Harvard Business Review” okazały się w roku 2020 te poświęcone radzeniu sobie ze szczególnie trudną sytuacją bieżącą i utratą gwarancji na przyszłość, które wcześniej wydawały się nienaruszalne.
My obie, Liz i Mollie, jesteśmy „millenialskami”, należymy do – jak to ujęto w „The Atlantic” – „nowego straconego pokolenia”³. Mamy za sobą trzy potężne recesje gospodarcze i przeszło rok obostrzeń pandemicznych, niedawno oglądałyśmy, jak pożar pustoszy kalifornijskie lasy, a plany emerytalne (nie mówiąc już o gwarantowanych emeryturach) to dla nas pieśń przeszłości. Choć należymy do grupy uprzywilejowanej, i tak czułyśmy się przytłoczone niepewnością.
Badający stres psychologowie wyłonili trzy główne czynniki, które skutkują fatalnym samopoczuciem: niemożność kontroli, nieprzewidywalność sytuacji oraz poczucie, że jest coraz gorzej⁴. W skrócie: u źródła stresu leży zazwyczaj niepewność.
W tym rozdziale dokonamy dekonstrukcji niepewności oraz nierozerwalnie związanej z nią emocji, jaką jest lęk⁵. Zanim zaczniemy, dla pełnej jasności doprecyzujmy dwa pojęcia:
• Lęk to ogólne wrażenie niepokoju, u źródła którego leży niepewność co do rozwoju sytuacji. Odczuwamy go, gdy nie wiemy, w jaki sposób różne czynniki wpłyną na nasze życie.
• O strachu mówimy wtedy, gdy obawiamy się, że stanie się konkretna rzecz (przykładowo: nie pójdzie nam ważna prezentacja lub umrze bliska nam osoba).
Na początek rozprawimy się z kilkoma mitami na temat niepewności i lęku, którymi ona skutkuje. Potem zaproponujemy wam kilka metod, dzięki którym zdołacie odnaleźć oparcie nawet wtedy, gdy będzie się wydawało, że ziemia usuwa się wam spod nóg.
MITY NA TEMAT NIEPEWNOŚCI
Mit pierwszy: Niepewności da się uniknąć
Chroniąc się po domach w pierwszych tygodniach pandemii, obie miałyśmy poczucie, że nastał czas niepewności o niespotykanej wcześniej skali. Nie my jedne miałyśmy takie wrażenie. W marcu 2020 roku w Google liczba wyszukiwań dla słów takich jak „bezprecedensowy” również osiągała nieznane wcześniej poziomy⁶.
Sęk w tym, że kolosalna niepewność towarzyszyła ludziom także podczas kryzysu kubańskiego, epidemii dżumy czy podczas pierwszej wojny światowej. Kto wie – może była ona nawet większa niż ta, której my doznawaliśmy podczas pandemii COVID.
Życie może się diametralnie zmienić z dnia na dzień. Trzydziestotrzyletni przyjaciel Liz, niepijący fanatyk crossfitu, poczuł pewnego dnia ostry ból w kostce. Trzy tygodnie później zdiagnozowano u niego nowotwór kości, a po kolejnym tygodniu amputowano mu prawą nogę. Za inny przykład może posłużyć sama Liz: pewnego popołudnia, po szczególnie wyczerpującym dniu pracy, chcąc poprawić sobie humor, zaszła do lokalnych Delikatesów po coś ekstra na kolację. Buszując między półkami, wpadła na poznanego kiedyś kolegę kolegi. Ten zaprosił ją na kawę. Pięć lat później Liz została jego żoną.
Często ulegamy mylnemu przekonaniu, że jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłość. Specjaliści w dziedzinie nauk behawioralnych odkryli, że przejawiamy nadmierny optymizm, gdy idzie o rzeczy, co do których chcemy, by się wydarzyły. Zauważamy przy tym natychmiastowe zmiany, często przeoczając te zachodzące długookresowo i przeceniamy istotność tych informacji, które odpowiadają naszym bieżącym przekonaniom.
Jeśli bardzo chcemy odwiedzić Paryż, spadek cen biletów lotniczych zapewne uznamy za sprzyjający sygnał. Gdy jednak zaraz okaże się, że ceny hoteli poszły mocno w górę, wzruszymy prawdopodobnie ramionami i, tak czy siak, zdecydujemy się na wyjazd. Inny przykład: skuteczność przewidywań różnej maści „ekspertów” (ot, choćby ekonomistów czy meteorologów) bywa tak mizerna, że pojawiają się głosy, jakoby bycie ekspertem obniżało szansę trafnego przewidywania przyszłości w danej dziedzinie⁷.
Tego fundamentalnego problemu dotykają pradawne nauki buddyjskie. „Możemy próbować zapanować nad tym, co nie do opanowania, poszukując bezpieczeństwa i przewidywalności” – pisze nauczycielka buddyzmu Pema Chödrön. – „Możemy liczyć na to, że zawsze będziemy czuć się komfortowo. Prawda jest jednak taka, że niepewności uniknąć się nie da. Brak wiedzy o tym, co nas czeka, to element przygody, jaką jest życie”⁸. I właśnie ta niewiedza wywołuje w nas lęk.
* * *
koniec darmowego fragmentu
zapraszamy do zakupu pełnej wersjiPRZYPISY KOŃCOWE
Wprowadzenie
¹ Strauss V., Feeling Bad about Feeling Bad Can Make You Feel Really, Really Bad, „The Washington Post” wyd. z 10.08.2017, www.washingtonpost.com/news/answer- sheet/ wp/ 2017/08/10/feeling-bad-about-feeling-bad-can-make-you-feel- really-really-bad-new-research-really-says-this
² Whippman R., America the Anxious, Nowy Jork 2016, s. 201.
³ Coyne J., Positive Psychology Is Mainly for Rich White People, www.coyneoftherealm.com/2013/08/21/positive-psychology-is-mainly-for-rich-white-people.
⁴ Petrun E., Happy Week: Positive Psychology, www.cbsnews.com/news/happy-week-positive-psychology.
Rozdział 1
¹ Tooze A., cytat Irwin N., It’s the End of the World Economy as We Know It, „The New York Times”, wyd. z 16 kwietnia 2020, www.nytimes.com/2020/04/16/upshot/world-economy-restructuring-coronavirus.html.
² Trebay G., Awake at 3 A.M.? We Are Too, „The New York Times”, wyd. z 30.10.2020, www.nytimes.com/2020/10/30/style/ insomnia-why-am-i-waking-up- at-3-am.html.
³ Lowrey A., Millennials Don’t Stand a Chance, www.theatlantic.com/ideas/archive/2020/04/millennials-are-new-lost-generation/609832.
⁴ Sapolsky R.M., Why Zebras Don’t Get Ulcers, Nowy Jork 1994.
⁵ Beck J., How Uncertainty Fuels Anxiety, www.theatlantic/.com/health/archive/2015/03/how-uncertainty-fuels-anxiety/388066.
⁶ https://trends.google.com/trends/explore?date=today%205-y&q=
unprecedented.
⁷ Ossola A., Why Are Humans So Bad at Predicting the Future?, https://qz.com/1752106/why-are-humans-so-bad-at-predicting-the-future.
⁸ Chödrön P., Comfortable with Uncertainty: 108 Teachings on Cultivating Fearlessness and Compassion, Boulder, 2018, s.5