- promocja
Jak ocalić świat od katastrofy klimatycznej. Rozwiązania, które już mamy, zmiany, jakich potrzebujemy - ebook
Jak ocalić świat od katastrofy klimatycznej. Rozwiązania, które już mamy, zmiany, jakich potrzebujemy - ebook
Bill Gates w poszukiwania sposobów na powstrzymanie katastrofy ekologicznej zaangażował ekspertów w dziedzinach fizyki, chemii, biologii, inżynierii, politologii i finansów. Wniosek z ich badań jest jeden: musimy dążyć do zredukowania emisji gazów cieplarnianych, do zera! Jak tego dokonać? Bill Gates, specjalista od urzeczywistniania nowych idei, przede wszystkim przedstawia konkretny i praktyczny plan działania, wskazuje obszary, w których technologia już dziś pomaga ograniczać emisję gazów, wyjaśnia jak znane dziś technologie mogą być bardziej efektywne i gdzie niezbędne są nowe rozwiązania oraz kto już pracuje nad koniecznymi innowacjami. Proponuje strategie dla państw, ale i sposoby, w jakie obywatele mogą rozliczać rządy, pracodawców i siebie samych z postępów w tym projekcie kluczowym dla ratowania planety.
„Ludzkość jeszcze nigdy nie dokonała niczego na tak wielką skalę, dlatego każde państwo musi zmienić sposób działania, bo każda czynność we współczesnym świecie – uprawa roślin, produkcja, przemieszczanie się – wiąże się z emisją gazów cieplarnianych. Jeśli nie podejmiemy tego wysiłku, klimat będzie ulegał coraz większym przemianom, najprawdopodobniej katastrofalnym dla ludzkości. Jeszcze możemy temu zaradzić. Już dysponujemy niektórymi niezbędnymi do tego narzędziami, a wszystko, czego nauczyłem się o klimacie i technologii napawa mnie nadzieją, że jesteśmy w stanie wynaleźć i zastosować również te, których jeszcze nie mamy. Jeśli się pospieszymy, mamy szanse uniknąć katastrofy klimatycznej. Ta książka mówi o tym, jak to zrobić i dlaczego uważam, że może nam się to udać” – BILL GATES
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-268-3424-0 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
WSTĘP
51 MILIARDÓW DO ZERA
Musisz znać dwie liczby związane ze zmianami klimatu. Pierwsza z nich to 51 miliardów. Drugą jest zero.
Pięćdziesiąt jeden miliardów – właśnie tyle ton gazów cieplarnianych świat emituje do atmosfery każdego roku. Choć te liczby różnią się nieco od siebie w kolejnych latach, to co do zasady rosną. Pięćdziesiąt jeden ton to miejsce, w którym jesteśmy dziś^().
Zero to miejsce, do którego musimy dążyć. Ludzie muszą przestać emitować do atmosfery gazy cieplarniane, aby zatrzymać globalne ocieplenie i uniknąć najgorszych skutków zmian klimatu – a będą to skutki wyjątkowo nieprzyjemne.
Wydaje się to trudne – i właśnie takie będzie. Świat nigdy nie dokonał niczego równie wielkiego. Każdy kraj będzie musiał zmienić swój sposób postępowania. Przy współczesnym sposobie życia właściwie wszystkie nasze działania – uprawa ziemi, wytwarzanie przedmiotów, przemieszczanie się z miejsca na miejsce – wiążą się z emisją gazów cieplarnianych, a z biegiem czasu coraz więcej ludzi będzie żyło w taki właśnie sposób. To dobrze, ponieważ oznacza to, że warunki życia całej ludzkości stają się coraz lepsze. Niemniej, jeśli nic się nie zmieni, świat wciąż będzie produkował gazy cieplarniane, zmiany klimatu będą coraz drastyczniejsze i wszystko wskazuje na to, że ich wpływ na ludzi okaże się katastrofalny.
Ale to może się zmienić. Już teraz mamy część niezbędnych do tego narzędzi, a w sprawie tych, których nie mamy, pozostaję optymistą. Wszystko, czego dowiedziałem się o klimacie i technologii, wskazuje na to, że jesteśmy w stanie je wynaleźć i zastosować, aby – jeśli będziemy działać dostatecznie szybko – uniknąć katastrofy klimatycznej.
Ta książka opowiada o tym, jaką zapłacimy za to cenę, ale też o tym, dlaczego uważam, że możemy to zrobić.
Jeszcze 20 lat temu nie przyszłoby mi do głowy, że pewnego dnia będę występował publicznie i mówił o zmianach klimatu, a tym bardziej, że napiszę na ten temat książkę. Moje doświadczenia zawodowe wiążą się z programowaniem, nie z nauką o klimacie, a obecnie moim głównym zajęciem jest nasza wspólna praca – wraz z żoną Melindą – w Gates Foundation, gdzie skupiamy się przede wszystkim na sprawach związanych z ochroną zdrowia na świecie oraz z kwestiami edukacji w Stanach Zjednoczonych.
Do poświęcenia uwagi zmianom klimatu doprowadził mnie inny problem – ubóstwo energetyczne.
Na początku XXI wieku , kiedy nasza fundacja dopiero się rozkręcała, zacząłem podróżować do krajów o niskich dochodach w Afryce Subsaharyjskiej i Azji Południowej, aby dowiedzieć się więcej o umieralności dzieci, wirusie HIV i innych wielkich problemach, nad którymi pracowaliśmy. Nie skupiałem się jednak tylko na chorobach. Przylatywałem do wielkich miast, wyglądałem przez okno i myślałem sobie: „Dlaczego tu jest tak ciemno? Gdzie są te wszystkie światła, które widziałbym, będąc w Nowym Jorku, Paryżu czy Pekinie?”.
Razem z Melindą spotykaliśmy dzieci, które, jak mieszkający w nigeryjskim Lagos dziewięcioletni Ovulube Chinachi, odrabiały lekcje przy świecach.^()
Gdy byłem w Lagos w Nigerii, dotarłem aż do ulic, gdzie ludzie gromadzili się wokół ognisk rozpalonych w starych beczkach po ropie. W położonych na uboczu wioskach spotykaliśmy z Melindą kobiety i dziewczęta, które każdego dnia spędzały godziny na szukaniu drewna na opał, aby móc gotować nad paleniskami w swoich domach. Spotykaliśmy dzieci odrabiające prace domowe przy świecach, ponieważ w ich domach nie było elektryczności.
Dowiedziałem się wtedy, że około miliarda ludzi na świecie nie ma stałego dostępu do prądu i że połowa tych osób żyje w Afryce Subsaharyjskiej (od tego czasu sytuacja nieco się poprawiła: obecnie około 860 milionów ludzi nie ma dostępu do prądu). Myślałem wówczas o motcie naszej fundacji: „Każdy zasługuje na szansę, aby żyć zdrowo i owocnie”, oraz o tym, jak trudno jest dbać o zdrowie, kiedy przychodnia w twojej okolicy nie jest w stanie przechowywać szczepionek w niskiej temperaturze, bo nie działają lodówki. Trudno jest też efektywnie pracować, jeśli brakuje światła, przy którym można czytać. A już zupełnie niemożliwe jest zbudowanie gospodarki, w której każdy może podjąć pracę, jeśli nie posiada się znacznych ilości niezawodnej i niedrogiej elektryczności dla biur, fabryk i centrów obsługi klienta.
Mniej więcej w tym samym czasie nieżyjący już naukowiec David MacKay, profesor Uniwersytetu w Cambridge, pokazał mi wykres obrazujący związek pomiędzy dochodami a zużyciem energii: zależność między średnim dochodem na jednego mieszkańca a ilością energii elektrycznej zużywaną przez ludność danego kraju. Na poziomej osi wykresu zaznaczono dochód na jednego mieszkańca w różnych krajach, na pionowej zaś zużycie energii – i stało się dla mnie więcej niż jasne, że te dwie rzeczy idą ze sobą w parze.
Dochód i zużycie energii są ze sobą ściśle powiązane. David MacKay pokazał mi podobny wykres, łączący zużycie energii i dochód na jedną osobę. Zależność daje się zauważyć bez trudu (Międzynarodowa Agencja Energetyczna; Bank Światowy).^()
Przyswoiwszy sobie te wiadomości, zacząłem zastanawiać się, jak świat mógłby zapewnić najbiedniejszym niedrogą i niezawodną energię. Nie było sensu, aby nasza fundacja zajmowała się tym złożonym problemem – musieliśmy skoncentrować się na naszej podstawowej misji. Zacząłem jednak obgadywać tę sprawę z niektórymi moimi przyjaciółmi wynalazcami. Czytałem też coraz więcej na ten temat, a wśród moich lektur znalazło się kilka książek naukowca i historyka Vaclava Smila, które pomogły mi inaczej spojrzeć na pewne sprawy. Pomogły mi zrozumieć, jak kluczowa dla współczesnej cywilizacji jest energia.
Wtedy nie rozumiałem jeszcze, że musimy zejść do zera. Bogate kraje, odpowiedzialne za większość emisji, zaczynały przykładać wagę do zmian klimatu, a ja sądziłem, że to wystarczy. Uważałem, że moim wkładem powinno być przekonywanie do tego, że niezawodne źródła energii muszą być przystępne cenowo dla najbiedniejszych.
Niewątpliwie najwięcej by na tym skorzystali. Tańsza energia oznaczałaby nie tylko oświetlenie nocą, ale także tańsze nawozy dla ich pól i tańszy cement do budowy ich domów. Jeśli zaś chodzi o zmiany klimatu, to również najbiedniejsi mają najwięcej do stracenia. Większość z nich pracuje na roli i już teraz żyje na krawędzi. Częstszych susz i powodzi nie zniesie.
Wszystko zmieniło się dla mnie pod koniec 2006 roku, po spotkaniu z dwojgiem dawnych współpracowników z Microsoftu, którzy zakładali wówczas zajmującą się energią i klimatem organizację non profit. Przyprowadzili ze sobą dwójkę doskonale zorientowanych w temacie naukowców i we czwórkę zaprezentowali mi dane pokazujące związek emisji gazów cieplarnianych ze zmianami klimatu.
Wiedziałem, że to właśnie te substancje wywołują wzrost temperatury, ale zakładałem, że zachodzą tu jakieś wahania cykliczne lub że istnieją w przyrodzie inne czynniki, które zapobiegną wielkiej katastrofie klimatycznej. Trudno mi było zaakceptować, że dopóki ludzie będą emitować jakąkolwiek ilość gazów cieplarnianych, dopóty temperatury będą rosnąć.
Spotykałem się z tą grupą kilkakrotnie i zadawałem kolejne pytania. Wreszcie do mnie dotarło. Świat musi wytwarzać więcej energii, aby najbiedniejsi mogli się rozwijać, ale przy jej wytwarzaniu nie może już emitować żadnych gazów cieplarnianych.
Teraz cały ten problem wydawał mi się jeszcze trudniejszy. Nie wystarczy zaopatrzyć ubogich w tanią i niezawodną energię. To musi być czysta energia.
Dalej zgłębiałem wiedzę o zmianach klimatu. Spotykałem się z klimatologami, ekspertami od energii i rolnictwa, z oceanologami, specjalistami od poziomu mórz, od lodowców, linii energetycznych i z wieloma innymi. Czytałem raporty tworzone przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (International Panel on Climate Change, IPCC) – ta utworzona przez ONZ grupa uzgadnia naukowe stanowisko w tej kwestii. Oglądałem serię Earth’s Changing Climate , cykl fantastycznych wideowykładów profesora Richarda Wolfsona dostępnych na platformie The Great Courses. Czytałem też książkę Johna D. Coxa Weather for Dummies , która pozostaje jedną z najlepszych książek o zjawiskach meteorologicznych, jakie miałem w rękach.
Jedna rzecz stała się dla mnie jasna. Źródła energii odnawialnej, które już mamy (przede wszystkim energia wiatrowa i słoneczna), pozwoliłyby nam zrobić wielki krok do przodu w walce z problemem energetycznym, ale nie robimy dostatecznie wiele, aby je upowszechnić^(). Równie jasne stało się, że one same nie wystarczą, by doprowadzić nas aż do zera. Wiatr nie zawsze wieje i słońce nie zawsze świeci, a my nie mamy dostatecznie wydajnych baterii, które mogłyby wystarczająco długo magazynować zapasy energii równe zapotrzebowaniu wielkiego miasta. Dodatkowo wytwarzanie prądu odpowiada jedynie za 27 procent całkowitej emisji gazów cieplarnianych. Nawet gdyby doszło do wielkiego przełomu w sprawie baterii, to wciąż musielibyśmy się pozbyć źródeł pozostałych 73 procent emisji.
W ciągu kilku lat nabrałem pewności co do trzech spraw:
1. Aby uniknąć katastrofy klimatycznej, musimy dojść do zera.
2. Musimy szybciej i mądrzej wykorzystać narzędzia, które już mamy, takie jak energia słoneczna i wiatrowa.
3. Wreszcie – musimy stworzyć i wdrożyć przełomowe technologie, które pomogą nam przebyć pozostałą drogę do celu.
Kwestia zejścia do zera była, i nadal jest, nie do ruszenia. Jeśli nie przestaniemy zwiększać ilości gazów cieplarnianych w atmosferze, temperatury wciąż będą rosnąć. Oto niezwykle pomocna analogia: klimat jest jak wanna powoli napełniająca się wodą. Nawet jeśli zmniejszymy jej strumień do maleńkiej strużki, wanna i tak w końcu się przepełni i woda zacznie wylewać się na podłogę. To właśnie jest katastrofa, której chcemy uniknąć. Samo postawienie sobie celu zredukowania emisji gazów – a nie faktyczne redukowanie – nie wystarczy. Jedynym sensownym celem jest zero (więcej o zerze, o tym, jak je rozumiem, oraz o znaczeniu zmian klimatycznych opowiem w rozdziale 1).
W czasach, kiedy się tego wszystkiego dowiedziałem, nie szukałem wcale nowego wyzwania, którym mógłbym się zająć. Razem z Melindą wybraliśmy wcześniej dwa zagadnienia – kwestie ochrony zdrowia na świecie oraz sprawy związane z edukacją w USA. To je chcieliśmy zgłębiać, zatrudniać do ich analizy zespoły ekspertów i finansować pracę nad nimi z naszych środków. Widziałem też, że wielu znanych ludzi zaczynało głośno mówić o zmianach klimatu.
Byłem więc coraz bardziej zaangażowany w rozwiązanie problemu, ale nie uczyniłem z tego sprawy najwyższej wagi. Kiedy mogłem, czytałem i spotykałem się z ekspertami. Zainwestowałem w spółki produkujące czystą energię i zainwestowałem kilkaset milionów dolarów w stworzenie firmy pracującej nad reaktorem atomowym nowej generacji – taki reaktor będzie wytwarzał czystą energię i generował znikomą ilość odpadów radioaktywnych. Na konferencji TED^() wygłosiłem prelekcję pod tytułem Innovating to Zero! . Ale skupiałem się przede wszystkim na działalności w Gates Foundation.
Wreszcie na wiosnę 2015 roku zdecydowałem, że muszę zacząć mówić o klimacie głośniej i że muszę robić więcej w tym kierunku. Widziałem przecież doniesienia medialne o protestach studentów w całych Stanach Zjednoczonych, którzy prowadzili siedzące demonstracje (sit-ins), domagając się, aby ich szkoły zaprzestały inwestycji w paliwa kopalne. Częścią tego ruchu była też kampania zainicjowana przez brytyjską gazetę „The Guardian”, w której wzywano naszą fundację do odsprzedania drobnej części jej aktywów zainwestowanych w spółki wydobywające, przetwarzające i dystrybuujące paliwa kopalne. W jej ramach przygotowano specjalne wideo z udziałem ludzi z całego świata proszących mnie o wycofanie się z tych inwestycji.
Z jednej strony było dla mnie jasne, dlaczego „The Guardian” wybrał naszą fundację i mnie samego. Podziwiałem przecież pasję aktywistów. Przed kilkudziesięciu laty widziałem studentów protestujących przeciwko wojnie w Wietnamie, a później tych, którzy sprzeciwiali się apartheidowi w RPA, i zdawałem sobie sprawę, że doprowadzili do wielkich zmian. Niezwykle inspirujące było zobaczenie tego samego rodzaju energii w związku ze zmianami klimatu.
Z drugiej zaś strony nie przestawałem myśleć o wszystkim, czego doświadczyłem w trakcie moich podróży. Na przykład o Indiach, których populacja sięga 1,4 miliarda ludzi, a wielu z nich należy do najbiedniejszych na świecie. Uznałem, że nie byłoby w porządku powiedzieć mieszkańcom tego kraju, że ich dzieci nie mogą mieć elektrycznego światła, by się uczyć, albo że tysiące Hindusów muszą zginąć z powodu upałów, bo instalowanie klimatyzacji jest złe dla środowiska. Jedyne rozwiązanie, które przychodziło mi do głowy, to obniżenie ceny czystej energii na tyle, żeby każdy kraj wolał wybrać ją zamiast paliw kopalnych.
O ile podziwiałem pasję protestujących, o tyle nie rozumiałem, w jaki sposób samo wycofywanie inwestycji miałoby zatrzymać zmiany klimatu i pomóc mieszkańcom biednych krajów. Wycofywanie się z inwestowania w określone spółki, żeby walczyć z apartheidem – politycznym reżimem, który może zareagować (i zareagował) na presję ekonomiczną – to jedno. Czym innym jednak jest transformacja światowego systemu energetycznego – gałęzi przemysłu wartej około 5 bilionów dolarów rocznie i fundamentu nowoczesnej gospodarki – wyłącznie za pomocą sprzedaży akcji spółek wydobywających i przetwarzających paliwa kopalne.
Nadal tak myślę, ale zdałem sobie sprawę, że istnieją inne powody, dla których nie powinienem posiadać akcji spółek z branży paliw kopalnych. Mianowicie nie chcę osiągać zysków z tego, że ich akcje pójdą w górę, bo nie wymyślimy alternatyw o zerowym śladzie węglowym. Czułbym się źle, gdybym czerpał korzyści z tego, że ociągamy się w drodze do zera. Tak więc w 2019 roku wycofałem wszystkie moje udziały w spółkach naftowych i gazowych, podobnie zrobiła rada powiernicza, która zarządza majątkiem Gates Foundation (od wielu lat nie inwestowałem już pieniędzy w firmy węglowe).
To osobista decyzja i byłem w tej szczęśliwej sytuacji, że mogłem ją podjąć. Ale mam świadomość, że nie będzie miała istotnego wpływu na obniżenie emisji gazów cieplarnianych. Zejście do zera wymaga dużo szerszego podejścia: przeprowadzenia całościowej zmiany przy użyciu wszystkich dostępnych narzędzi, włączając w to działania rządów, wykorzystanie dostępnych technologii, wdrożenie nowych wynalazków i umożliwienie sektorowi prywatnemu dostarczania nowych usług i produktów na szeroką skalę.
Pod koniec 2015 roku pojawiła się doskonała okazja, aby zająć się kwestią innowacji oraz nowych inwestycji. W listopadzie i grudniu tamtego roku odbyła się w Paryżu ważna konferencja ONZ, która dotyczyła zmian klimatu (COP21). Kilka miesięcy wcześniej spotkałem się z François Hollande’em, który w owym czasie był prezydentem Francji. Hollande’owi zależało na tym, aby prywatni inwestorzy wzięli udział w konferencji, mnie zaś zależało, żeby w jej programie znalazła się kwestia innowacji. Obaj dostrzegliśmy nadarzającą się okazję. Prezydent uważał, że mógłbym pomóc zaangażować w rozmowy inwestorów, a ja odpowiedziałem, że to sensowne, ale byłoby dużo łatwiejsze, gdyby rządy zobowiązały się do większych inwestycji w badania nad technologiami energetycznymi.
Nic nie wskazywało na to, że to będzie łatwa transakcja. Nawet amerykańskie inwestycje w badania nad energią były (i wciąż są) dużo mniejsze niż w innych kluczowych obszarach, takich jak ochrona zdrowia czy obronność. Choć niektóre kraje poczyniły skromne postępy w swoich badawczych wysiłkach, poziom inwestycji był tu wciąż bardzo niski. Co więcej, rządy nie chciały podejmować dalszych wysiłków, o ile nie uzyskają pewności, że sektor prywatny wyprowadzi ich idee z laboratoriów i zamieni w produkty, które będą naprawdę pomagać obywatelom.
Niestety w 2015 roku prywatne źródła finansowania wysychały. Większość firm inwestujących w kapitał wysokiego ryzyka (venture capital firms), które zaangażowały się w rozwój zielonych technologii, wycofywała się z tej branży z powodu niewielkich zysków. Inwestorzy przekierowywali swój kapitał na projekty biotechnologiczne i informatyczne, ponieważ gwarantowały one szybszy sukces i wiązały się z mniejszą ilością rządowych regulacji. Czysta energia to była zupełnie inna bajka i masowo rezygnowano z jej finansowania.
Bez wątpienia musieliśmy znaleźć nowe fundusze i odmienne podejście, skrojone pod problem czystej energii. We wrześniu, dwa miesiące przed początkiem paryskiej konferencji, wysłałem maile do dwóch tuzinów zamożnych znajomych z nadzieją, że przekonam ich do inwestycji wysokiego ryzyka, które zwiększyłyby pulę środków przeznaczoną przez rządy na badania. Prywatne inwestycje musiałyby być długoterminowe – w technologii energetycznej potrzeba nieraz dekad, by osiągnąć przełom – i wiązałyby się z akceptacją bardzo dużego ryzyka. Aby uniknąć ślepych zaułków, w których pobłądziły wcześniejsze inwestycje w innowacje, zobowiązałem się do zbudowania wysoce wyspecjalizowanego zespołu ekspertów, który weryfikowałby starające się o dofinansowanie firmy i pomagał zgłębić skomplikowane realia przemysłu energetycznego.
Byłem usatysfakcjonowany odzewem. Pierwszy z inwestorów zgodził się w niecałe cztery godziny. Do czasu, kiedy w listopadzie ruszyła konferencja w Paryżu, dołączyło do niego 26 kolejnych, po czym nazwaliśmy naszą grupę Breakthrough Energy Coalition . Dzisiaj organizacja znana pod nazwą Breakthrough Energy posiada prywatny fundusz, który zainwestował środki w ponad 40 firm rozwijających obiecujące pomysły.
Rządy też dokonały przełomu. Głowy 20 państw złożyły w Paryżu wspólne zobowiązanie do podwojenia nakładów na badania. Przywódcy Francji, USA i Indii odegrali kluczową rolę w tych negocjacjach. Premier Indii Narendra Modi wymyślił nazwę tego projektu: Mission Innovation . Obecnie Mission Innovation, w której skład wchodzą 24 kraje oraz Komisja Europejska, przeznacza rocznie o 4,6 miliarda dolarów więcej na badania nad czystą energią niż na początku, co stanowi ponad 50-procentowy przyrost w ciągu zaledwie kilku lat.
Kolejny punkt zwrotny w tej historii wyda się ponuro znajomy każdej czytelniczce i każdemu czytelnikowi tej książki.
W 2020 roku doszło do katastrofy spowodowanej nowym, rozprzestrzeniającym się po całym świecie koronawirusem w roli głównej. Dla każdej osoby znającej historię minionych pandemii zniszczenia wywołane przez COVID-19 nie stanowią niespodzianki. Od lat studiuję zagadnienie epidemii różnych chorób, wynika to z mojego zainteresowania ochroną zdrowia na świecie, i byłem pewien, że świat nie będzie w stanie poradzić sobie z pandemią, podobnie jak było w 1918 roku, kiedy hiszpanka zabiła dziesiątki milionów ludzi. W 2015 roku wygłosiłem prelekcję na konferencji TED i udzieliłem wielu wywiadów, w których zwracałem uwagę, że musimy stworzyć system wykrywania i reagowania na wybuchy kolejnych epidemii. Podobnie argumentowali także inni, wśród nich były prezydent USA George W. Bush.
Inauguracja projektu Mission Innovation z udziałem światowych przywódców na Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu w Paryżu w 2015 roku (nazwiska osób na zdjęciu zob. s. 293).^()
Niestety, poczyniono niewiele przygotowań i kiedy zaatakował nowy koronawirus, doprowadził do śmierci wielu osób i trudności gospodarczych, których nie doświadczyliśmy od czasów Wielkiego Kryzysu. Choć nie zaprzestałem moich prac nad problemem zmian klimatu, to właśnie walka z COVID-19 stała się dla mnie i dla Melindy najważniejszą sprawą i podstawowym celem naszych wspólnych wysiłków. Każdego dnia staram się rozmawiać z naukowcami z uniwersytetów i niewielkich firm, z szefami koncernów farmaceutycznych i głowami państw, aby dowiedzieć się, jak nasza fundacja mogłaby pomóc przyspieszyć prace nad testami, leczeniem i szczepionkami. Do listopada 2020 roku przeznaczyliśmy ponad 445 milionów dolarów w grantach na walkę z wirusem, a także kolejne setki milionów dolarów pochodzących z różnorakich inwestycji finansowych, aby szybciej zapewnić dostęp do szczepionek, testów i innych kluczowych produktów w krajach o niskich dochodach.
Ponieważ światowa gospodarka zwolni, emisja gazów cieplarnianych będzie niższa niż w poprzednich latach. Jak już wspomniałem wcześniej, będzie to redukcja na poziomie około 5 procent. W gruncie rzeczy oznacza to, że wyemitowany zostanie ekwiwalent 48 lub 49 miliardów ton węgla zamiast 51 miliardów ton.
To znaczący spadek i moglibyśmy być spokojni, gdyby udało nam się kontynuować takie tempo w kolejnych latach. Niestety – nie możemy.
Weźmy pod uwagę, co musiało się stać, żebyśmy osiągnęli te 5 procent spadku. Miliony ludzi umarły, dziesiątki milionów straciły pracę. Mówiąc delikatnie, to nie jest sytuacja, w której chcielibyśmy pozostawać lub ją powtarzać. A do tego globalne emisje gazów cieplarnianych i tak spadły tylko o 5 procent, a może nawet mniej. Nie zdziwiło mnie to, że emisje spadły z powodu pandemii. Zdziwiło natomiast, że spadek był tak niewielki.
Niewielki spadek emisji to dowód, że nie możemy dojść do emisyjnego zera tylko – ani głównie – przez to, że mniej jeździmy i latamy. Tak jak potrzebowaliśmy nowych testów, terapii i szczepionek do walki z nowym koronawirusem, tak samo potrzebujemy nowych narzędzi do walki ze zmianami klimatu: zerowęglowych metod produkcji elektryczności, wytwarzania jedzenia i innych rzeczy, ogrzewania i chłodzenia budynków, sposobów przemieszczania się ludzi i przewożenia dóbr po całym świecie. Potrzebujemy też nowych nasion i licznych innowacji, które pomogą najbiedniejszym ludziom na świecie, wśród których jest wielu drobnych rolników, przystosować się do cieplejszego klimatu.
Istnieją oczywiście na tej drodze jeszcze inne przeszkody, które nie mają nic wspólnego z nauką i finansowaniem. Zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych debata o zmianie klimatu została zawłaszczona przez polityków. Bywają chwile, w których wydaje się, że właściwie nie ma nadziei na jakiekolwiek działania.
Myślę raczej jak inżynier niż politolog, nie mam więc odpowiedzi na pytanie, jak prowadzić politykę klimatyczną. Zamiast na niej chciałbym się skupić w tej rozmowie na tym, czego wymaga dotarcie do zera: musimy wykorzystać obecną w świecie pasję i naukowe IQ globalnej społeczności, aby wdrożyć znane już sposoby produkcji czystej energii i wymyślić nowe – wszystko po to, abyśmy przestali emitować gazy cieplarniane do atmosfery.
Zdaję sobie sprawę, że nie jestem odpowiednią osobą, by mówić o zmianach klimatu. Światu nie brakuje bogatych mężczyzn ze wspaniałymi pomysłami na to, co inni ludzie powinni zrobić, ani takich, którzy uważają, że technologia rozwiązuje każdy problem. Poza tym sam mam wielki dom i latam prywatnymi samolotami – zresztą właśnie w taki sposób dotarłem na paryską konferencję o klimacie. Kim więc jestem, żeby mówić komukolwiek o tym, co jest dobre dla środowiska?
Przyznaję się do wszystkich trzech zarzutów.
Nie mogę zaprzeczyć, że jestem bogatym facetem z własnym poglądem na sprawę. Wierzę jednak, że jest to pogląd oparty na wiedzy, którą nieustannie staram się pogłębiać. Jestem też technofilem. Pokaż mi problem, a ja poszukam technologii, która go rozwiąże. Wiem, że w przypadku zmian klimatu innowacje nie są jedyną rzeczą, której potrzebujemy. Ale bez nich nie uda nam się sprawić, by Ziemia wciąż nadawała się do życia. Rozwiązania technologiczne nie są wystarczające, ale są niezbędne.
Wreszcie – to prawda, że mój ślad węglowy jest absurdalnie wysoki. Przez dłuższy czas czułem się z tego powodu winny. Jestem świadomy tego, jak wielkie są moje własne emisje, ale pracując nad tą książką, jeszcze mocniej uświadomiłem sobie, że jestem odpowiedzialny za ich redukcję. Zmniejszenie własnego śladu węglowego to minimum oczekiwań wobec kogoś, kto miałby podobny do mojego status, a równocześnie niepokoił się zmianami klimatu i publicznie wzywał do działania.
W 2020 roku zacząłem kupować ekologiczne paliwo samolotowe, a w 2021 zamierzam udzielić pełnego zadośćuczynienia finansowego (offset) za emisje lotnicze mojej rodziny. Jeśli chodzi o nasze emisje niezwiązane z lotnictwem, opłacam takie zadośćuczynienie za pośrednictwem firmy, która ma zakład wychwytujący dwutlenek węgla z powietrza (więcej o tej technologii, nazywanej bezpośrednim wychwytywaniem z powietrza, opowiem w rozdziale 4 pod tytułem O podłączaniu się do gniazdka). Wciąż zresztą szukam nowych sposobów na zmniejszenie mojego własnego śladu węglowego.
Inwestuję także w zerowęglowe technologie. Chciałbym myśleć o tym jak o kolejnej rekompensacie za moje własne emisje. Zainwestowałem ponad miliard dolarów w przedsięwzięcia, które, mam nadzieję, pomogą światu dotrzeć do emisyjnego zera. Są wśród nich produkcja opłacalnej i niezawodnej czystej energii, niskoemisyjnego cementu, stali, mięsa i wielu innych rzeczy. Nie znam też nikogo, kto zainwestowałby więcej środków w technologię bezpośredniego wychwytywania dwutlenku węgla z powietrza.
Oczywiście inwestowanie w zielone firmy nie sprawia, że mój ślad jest mniejszy. Jeśli jednak udało mi się obstawić któregoś ze zwycięzców, to będzie on odpowiedzialny za usunięcie z atmosfery dużo większej ilości węgla niż ta, za którą jestem odpowiedzialny ja lub moja rodzina. Zresztą celem tego wszystkiego nie jest tylko zadośćuczynienie za emisje. Chodzi przede wszystkim o uniknięcie katastrofy klimatycznej. Wspieram więc badania nad czystą energią od najwcześniejszych stadiów, inwestuję w obiecujące firmy produkujące taką energię, przekonuję do rozwiązań, które doprowadzą do przełomów na globalną skalę, i zachęcam do tego wszystkich, którzy posiadają znaczny majątek.
Tu dochodzimy do kluczowej kwestii: choć najwięksi emitenci, tacy jak ja, powinni zużywać mniej energii, to świat jako całość powinien zużywać więcej dóbr i korzystać z większej ilości usług, które ta energia zapewnia. Nie ma nic złego w zużywaniu większej ilości energii, dopóki będzie ona neutralna węglowo. Kluczem do rozwiązania problemu zmian klimatu jest stworzenie czystej energii, która będzie tak samo tania i niezawodna jak ta produkowana z paliw kopalnych. Wkładam dużo wysiłku we wszystko, co moim zdaniem doprowadzi nas do tego miejsca i przyczyni się do znaczącego postępu na naszej drodze od 51 miliardów ton do zera.
Ta książka pokazuje możliwą drogę naprzód – serię kroków, które możemy wykonać, aby zwiększyć nasze szanse na uniknięcie katastrofy klimatycznej. Dzieli się na pięć części:
DLACZEGO ZERO? W rozdziale 1 powiem więcej o tym, dlaczego musimy zejść do zera. Wyjaśnię, co już wiemy (a czego nie) o tym, jak wzrost temperatur wpłynie na życie ludzi na całym świecie.
ZŁA WIADOMOŚĆ: ZEJŚCIE DO ZERA BĘDZIE NAPRAWDĘ TRUDNE. Jeśli planujesz osiągnięcie dowolnego celu, musisz zacząć od realistycznej oceny przeszkód, które trzeba pokonać po drodze. W rozdziale 2 zatrzymamy się na chwilę nad wyzwaniami, które przed nami stoją.
JAK PROWADZIĆ RZECZOWĄ ROZMOWĘ O ZMIANACH KLIMATU? W rozdziale 3 przeprowadzę cię przez gąszcz zagmatwanych statystyk, o których mogłaś słyszeć, i podzielę się garścią użytecznych pytań, które służą mi w każdej rozmowie dotyczącej zmian klimatu. Te pytania wielokrotnie pomogły mi się nie pogubić; mam nadzieję, że przydadzą się również tobie.
DOBRA WIADOMOŚĆ: DAMY RADĘ. W rozdziałach od 4 do 9 zarysuję obszary działania, w których może nam pomóc dzisiejsza technologia, i te, w których potrzebujemy przełomów. To najdłuższa część książki, bo musimy w niej omówić bardzo wiele spraw. Dysponujemy już pewnymi rozwiązaniami, które trzeba teraz wdrożyć na szeroką skalę, ale potrzebujemy też licznych innowacji, które muszą zostać stworzone i rozpowszechnione na całym świecie w ciągu najbliższych kilku dekad.
Choć zaprezentuję pewne technologie, które wywołują mój szczególny entuzjazm, nie będę wymieniał tu konkretnych firm. Poniekąd dlatego, że w część z nich zainwestowałem i nie chcę sprawiać wrażenia, że faworyzuję te firmy, z którymi wiąże mnie interes finansowy. Co jednak ważniejsze, chciałbym skupić twoją uwagę na ideach i innowacjach, a nie na konkretnych przedsiębiorstwach. Niektóre z nich mogą bowiem w najbliższych latach upaść. Tak się zdarza przy nowatorskich projektach, co wcale nie musi być oznaką porażki. Kluczowe jest wyciągnięcie wniosków z niepowodzenia i wykorzystanie zdobytego doświadczenia przy nowym przedsięwzięciu, jak zrobiliśmy to w Microsofcie i jak robią to wszyscy inni innowatorzy, których znam.
KROKI, KTÓRE MOŻEMY WYKONAĆ W TEJ CHWILI. Napisałem tę książkę nie tylko dlatego, że dostrzegam problem zmian klimatu, ale też dlatego, że widzę możliwość jego rozwiązania. Nie jest to bezpodstawny optymizm. Już teraz dysponujemy dwiema z trzech rzeczy, które są niezbędne do przeprowadzenia każdego dużego przedsięwzięcia. Po pierwsze, mamy taki zamiar. Zawdzięczamy go pasji coraz większego globalnego ruchu, któremu przewodzą młodzi ludzie głęboko zaniepokojeni zmianami klimatu. Po drugie, znamy podstawowe cele, dzięki którym rozwiążemy problem, a coraz więcej państwowych i lokalnych liderów angażuje się w swoją część tej pracy.
Potrzebujemy jedynie trzeciego elementu: dokładnego planu, jak nasze cele osiągnąć.
Tak jak nasz zamiar i potrzeba działania wynikają z doceniania nauki o klimacie, tak każdy praktyczny plan redukcji emisji musi wynikać z naszej wiedzy z innych obszarów nauki: fizyki, chemii, biologii, inżynierii, politologii, ekonomii, rachunkowości i wielu innych. Tak więc w ostatnich rozdziałach tej książki przedstawię plan klimatyczny oparty na wskazówkach, których udzielili mi eksperci ze wszystkich tych dziedzin. W rozdziałach 10 i 11 skupię się na strategiach, które mogą zastosować rządy, a w rozdziale 12 zaproponuję kroki, które każda i każdy z nas może podjąć, aby świat zszedł do emisyjnego zera. Nieważne, czy jesteś przywódczynią państwa, przedsiębiorczynią, czy wyborczynią, prowadzącą zabiegane życie i mającą zbyt mało wolnego czasu (a może każdą z tych osób naraz), są rzeczy, które możesz zrobić, aby pomóc w uniknięciu katastrofy klimatycznej.
To tyle. Zaczynamy.UZUPEŁNIENIA
WSTĘP. 51 MILIARDÓW DO ZERA
Zdjęcie: James Iroha
Dochód i zużycie energii są ze sobą ściśle powiązane. Na wykresie użyto danych Banku Światowego z bazy danych World Bank World Development Indicators udostępnianej na licencji CC BY 4.0 pod adresem https://data.worldbank.org/. Dochód mierzony jest tu w dolarach międzynarodowych za pomocą produktu krajowego brutto (PKB) na jednego mieszkańca w 2014 roku na podstawie parytetu siły nabywczej. Jednostką zużycia energii jest kilogram ekwiwalentów ropy na jednego mieszkańca za rok 2014 – na podstawie danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) zaczerpniętych z bazy World Bank World Development Indicators. Wszystkie prawa zastrzeżone dla wersji zmienionej przez Gates Ventures, LLC.
Zdjęcie: Inauguracja projektu Mission Innovation. Od lewej do prawej (wymienione funkcje i tytuły oddają stan na 2015 rok, kiedy wydarzenie się odbyło): Wan Gang, minister nauki i technologii (Chiny); Ali Al-Naimi, minister ropy i zasobów mineralnych (Arabia Saudyjska); premierka Erna Solberg (Norwegia); premier Shinzo Abe (Japonia); prezydent Joko Widodo (Indonezja); premier Justin Trudeau (Kanada); Bill Gates; prezydent Barack Obama (USA); prezydent François Hollande (Francja); premier Narendra Modi (Indie); prezydentka Dilma Rousseff (Brazylia); prezydentka Michelle Bachelet (Chile); premier Lars Løkke Rasmussen (Dania); premier Matteo Renzi (Włochy); prezydent Enrique Peña Nieto (Meksyk); premier David Cameron (Wielka Brytania); sułtan Al Jaber, minister stanu i specjalny wysłannik do spraw energii i zmian klimatu (ZEA). Zdjęcie: Ian Langsdon/AFP via Getty Images.
ROZDZIAŁ 1. DLACZEGO ZERO?
Te krzywe powinno się znać. Projekt badawczy Coupled Model Intercomparison Project (CMIP5), wyliczenia średnich globalnych anomalii temperaturowych sporządzone przez Królewski Holenderski Instytut Meteorologiczny (KNMI) w projekcie Climate Explorer. Zmiany temperatur mierzone w stopniach Celsjusza.
Emisje dwutlenku węgla rosną, podobnie jak temperatura globu. Dane dotyczące średnich zmian temperatury mierzone w stopniach Celsjusza, w porównaniu ze średnimi z lat 1951-1980, pochodzą z projektu Berkeley Earth, berkeleyearth.org; dane dotyczące CO2 mierzone w tonach pochodzą z raportu Światowego Budżetu Węglowego (Global Carbon Budget 2019) stworzonego przez Andrew Le Quéré i innych, na licencji CC BY 4.0, raport dostępny pod adresem: https://essd.copernicus.org /articles /11 /1783/2019/.
Jak pokazuje jedno z badań, huragan Maria cofnął rozwój infrastruktury w Portoryko, w tym sieci elektrycznej, o dwie dekady. Solomon M. Hsiang and Amir S. Jina, Geography, Depreciation, and Growth, „American Economic Review”, V 2015 .
Według danych amerykańskiego rządu za połowę wzrostu pożarów lasów odpowiadają zmiany klimatu, a do połowy naszego stulecia Ameryka będzie najpewniej doświadczać takich kataklizmów i ich skutków dwukrotnie częściej niż dziś. Donald Wuebbles, David Fahey i Kathleen Hibbard, National Climate Assessment 4: Climate Change Impacts in the United States, U.S. Global Change Research Program, 2017.
Według badań cytowanych w raporcie IPCC wzrost temperatury o 2°C zmniejszyłby obszar występowania kręgowców o 8, roślin o 16, a owadów o 18 procent. R. Warren i in., The Projected Effect on Insects, Vertebrates, and Plants of Limiting Global Warming to 1.5°C Rather than 2°C, „Science”, May 18, 2018.
Kukurydza jest niezwykle wrażliwa na upał. Strona internetowa projektu „World of Corn” stworzonego przez organizację National Corn Growers Association, worldofcorn.com.
W samym stanie Iowa kukurydzę sieje się na polach o łącznej powierzchni ponad 5 milionów hektarów. Strona internetowa organizacji Iowa Corn Promotion Board: www.iowacorn.org.
Zmiany klimatu spowodowały, że prawdopodobieństwo suszy, jaka dotknęła Syrię w latach 2007-2010, zwiększyło się trzykrotnie. Colin P. Kelley i in., Climate Change in the Fertile Crescent and Implications of the Recent Syrian Drought, „PNAS”, March 17, 2015.
Jedno z badań, które analizowało relację pomiędzy ekstremami pogodowymi a wnioskami o azyl złożonymi w Unii Europejskiej, pokazało, że nawet przy umiarkowanym ociepleniu klimatu liczba wniosków może wzrosnąć o 28 procent, do poziomu około 450 tysięcy rocznie przed końcem stulecia. Anouch Missirian i Wolfram Schlenker, Asylum Applications Respond to Temperature Fluctuations, „Science”, December 22, 2017.PRZYPISY
Liczba ta oparta jest na najnowszych dostępnych danych. Globalne emisje obniżyły się nieco w 2020 roku – prawdopodobnie o blisko 5 procent – z powodu pandemii COVID-19, która dramatycznie spowolniła gospodarkę. Ale ponieważ nie znamy dokładnej liczby dla roku 2020, będę posługiwał się pięćdziesięcioma jeden miliardami jako dostępną wartością. Do tematu pandemii COVID-19 będziemy w tej książce regularnie powracać.
Hydroenergia – elektryczność wytwarzana poprzez przepływ wody przez tamy – to kolejne odnawialne źródło energii; co więcej, jest to obecnie najważniejsze źródło takiej energii w Stanach Zjednoczonych. Już teraz jednak wykorzystujemy większość dostępnej hydroenergii, więc nie ma tu zbyt wiele przestrzeni na wzrost. Dodatkowa czysta energia, której potrzebujemy, musi pochodzić głównie z innych źródeł.
TED (ang. Technology, Entertainment and Design) – marka konferencji naukowych organizowanych rokrocznie od 1984 roku przez amerykańską Sapling Foundation. Na trwające około 30 minut prelekcje zapraszani są naukowcy, politycy, artyści, przedsiębiorcy i działacze społeczni. Celem konferencji TED jest poruszanie ważnych tematów w zajmujący sposób. Ogromna popularność tych wydarzeń sprawiła, że mają one swoje lokalne edycje (nazywane TEDx) w wielu krajach na świecie (przypis tłumacza).
W języku polskim można spotkać się też z alternatywnym tłumaczeniem angielskiego określenia „carbon dioxide equivalents” – „równoważnik dwutlenku węgla” (przypis tłumacza).
W wielu miejscach tej książki autor stosuje przyjęte w Ameryce sposoby mierzenia: stopnie w skali Fahrenheita dla temperatury, mile, stopy i cale dla długości, akry dla powierzchni i galony dla objętości. Każdorazowo zamieniam je na jednostki bliższe polskim czytelnikom i dokonuję stosownych przeliczeń. Sprawia to jednak, że w niektórych miejscach okrągłe i eleganckie wartości (jak 90 stopni Fahrenheita w tym paragrafie) zmieniają się w liczby mniej eleganckie, jak choćby 32. O ile to nie jest istotne dla treści, dokonuję też zaokrągleń przy przeliczaniu. W przypadku walut zostawiam ceny w dolarach, natomiast jeśli to niezbędne dla zrozumienia argumentu, w przypisie podaję również koszt w złotych (przypis tłumacza).
Liczby są takie: najnowsze modele wskazują, że koszt zmian klimatycznych w 2030 roku wyniesie od 0,85 do 1,5 procent amerykańskiego PKB rocznie. Tymczasem obecne szacunki kosztów COVID-19 w USA w tym roku wynoszą od 7 do 10 procent amerykańskiego PKB. Jeśli przyjmiemy, że taka nietypowa sytuacja zdarza się raz na dziesięć lat, to jej średni roczny koszt mieści się między 0,7 a 1 procent amerykańskiego PKB – co jest mniej więcej równoważne stratom powodowanym przez zmiany klimatu.