- W empik go
Jak przeżyć szkołę - poradnik nie tylko dla rodziców - ebook
Jak przeżyć szkołę - poradnik nie tylko dla rodziców - ebook
Nie taka szkoła straszna, jak o niej mówią
Szkoła – coś, co przeżył każdy, ale niewielu dobrze wspomina. Dlaczego tak jest? Na to oraz wiele innych pytań odpowiada w swojej książce Mateusz Kądziołka. Autor patrzy na współczesne szkolnictwo okiem praktyka szukającego pracowników, a nie teoretyka, będącego częścią systemu. Jego nietuzinkowy poradnik w przystępny sposób opisuje bolączki szkolnictwa oraz zawiera propozycje zmian, które mogą je uwspółcześnić.
Jednak przede wszystkim dostarcza uczniom oraz rodzicom wielu prostych, a zarazem skutecznych porad, w jaki sposób odnieść sukces w szkole, nie spędzając mnóstwa czasu nad książkami. To poradnik, który w atrakcyjnej formie pokazuje, jak się uczyć oraz czym się kierować, wybierając potencjalną ścieżkę kariery.
Dominującą opinią w społeczeństwie jest ta mówiąca o tym, iż sukces w szkole gwarantuje powodzenie w dorosłym życiu. Opinia ta, pomimo że nie zawsze ma przełożenie na rzeczywistość, powtarzana była od początków zinstytucjonalizowanej edukacji. Sami zapewne nie raz słyszeliście ją od waszych rodziców, a być może mieliście już okazję oznajmić ją także waszym dzieciom. Powtarzanie jej może zmobilizować dziecko do bardziej wytężonej nauki, ale czy faktycznie dobre oceny są gwarantem świetlanej przyszłości?
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8147-041-4 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Książka, którą trzymacie w rękach, może z pozoru wydawać się kolejnym poradnikiem mówiącym o tym, jak Wasze dziecko powinno się uczyć, w jaki sposób Wy możecie mu w tym pomóc oraz, co najistotniejsze, dlaczego szkoła jest tak ważna i kluczowa dla formowania się młodego umysłu. Po części ta publikacja faktycznie o tym jest – na kolejnych stronach znajdziecie porady na temat tego, jak, gdzie i kiedy się uczyć oraz co warto robić poza lekcjami. W tej pracy poruszone zostają pewne fundamentalne aspekty związane z edukacją, które traktowane są w sposób dosyć niestandardowy i odmienny w porównaniu z publikacjami z tak zwanego głównego nurtu, przedstawiającymi szkołę jako cel sam w sobie. Dlaczego tak jest i na czym polega różnica w tych podejściach? Większość autorów książek o szkole wywodzi się bowiem z samego wnętrza systemu – są nauczycielami lub wychowawcami i do edukacji często podchodzą jako do celu samego w sobie. O ile takie podejście błędem nie jest, to niestety nie sprawdza się w przypadkach dzieci, które w szkolnictwie pracować nie będą i dla których szkoła jest tylko krótkim etapem w życiu.
Ja sam zaliczam się właśnie do tej grupy, która po skończeniu szkoły wyruszyła do pracy nie w edukacji (chociaż niewielkie doświadczenie w niej mam), tylko w sektorze prywatnym. Akurat tak się w moim życiu ułożyło, że w trakcie ponad siedmiu lat pracy miałem okazję nieco szerzej popatrzeć na całość procesu wyszukiwania i szkolenia pracowników, a więc i tego, do czego szkoła teoretycznie powinna przygotowywać – do odnalezienia się na rynku pracy. Kilka tysięcy rozmów, setki zatrudnionych oraz dziesiątki osobiście wyszkolonych pracowników później mogę z całą stanowczością zapewnić o tym, że wyniki w szkole oraz wybór toku kształcenia nie mają aż tak dużego wpływu na sukces zawodowy, jak zwykło się dawniej sądzić (a na pewno nie jest to relacja aż tak znacząca, jak mówią o tym nauczyciele). Życie dosyć brutalnie potrafi niekiedy zweryfikować osoby, które, pomimo znakomitych wyników w szkole, często nie potrafią poradzić sobie w dorosłym życiu.
Pisząc tę książkę, chciałem, aby stała się ona nie tyle drogowskazem, kategorycznie wyznaczającym jedynie słuszną drogę, co raczej zestawem narzędzi dla rodziców, którzy chcą, aby ich dzieci nie miały problemów w szkole, a przy tym nie siedziały nad książkami dniami i nocami. Chciałbym też, aby czytelnicy i ich pociechy po skorzystaniu z porad zawartych w niniejszym opracowaniu mogli dokonać lepszego wyboru odnośnie do tego, co faktycznie w trakcie edukacji ich dziecka jest ważne, a co nie. Czas bowiem szybko upływa, a energia, którą dysponujemy, ma swoje granice – wybór tego, na czym się skupić, będzie więc bardzo ważny. Pamiętajcie też, że w tej książce proponuję pewne rozwiązania, techniki i sposoby podejścia do wyzwań i problemów, a nie stuprocentowo skuteczne recepty na wszelkie dolegliwości szkolnictwa. Jeśli istnieje coś, co lepiej działa w Waszym przypadku – róbcie tak dalej. Jeśli ktoś ci podaje skrzynkę z nowymi narzędziami, ale tobie lepiej i szybciej jest odkręcać śrubki starym kluczem, to wybierz to, co dla ciebie jest wygodniejsze.
Szkoła sama w sobie (w rozumieniu siedzenia w ławkach i notowania) rzadko jest czymś, co ktokolwiek z nas rozpamiętuje z nutką nostalgii. O ile możemy mile wspominać beztroskie lata młodzieńcze, dawnych przyjaciół i kilku wybitnych nauczycieli, to sam proces nauczania raczej jakichś specjalnie pozytywnych emocji w nas nie wzbudza, nawet lata po jego zakończeniu. Edukacja w swojej zinstytucjonalizowanej wersji, zapoczątkowanej jeszcze w osiemnastowiecznych Prusach, nigdy nie była czymś łatwym, przyjemnym, a zwłaszcza zupełnie pozbawionym wad. Co więcej, po ponad dwustu latach historii system nauczania wciąż skupia się na swoim pierwotnym celu, czyli przygotowaniu jego uczestników do pracy w sztywno określonych zawodach. O ile dwa wieki temu taki zamysł miał sens, to w dzisiejszych czasach zdaje się on coraz bardziej oderwany od aktualnych potrzeb rynku pracy.
Dlaczego więc zdecydowałem się stworzyć poradnik dla rodziców, a nie walczyć o odgórny plan naprawczy dla szkolnictwa w Polsce? Problem tkwi w tym, że niezależnie od tego, czy pracuje się w budżetówce czy w korporacji, wprowadzenie odgórnie jakichkolwiek zmian wiąże się z bardzo dużym oporem. O ile firmy prywatne robią to szybciej, gdyż naciska na nie rynek lub legislacja, o tyle instytucje publiczne bardzo sprawnie mogą walczyć z każdym przejawem próby usprawnienia ich działania. W związku z tym proponuję swego rodzaju pracę u podstaw z dziećmi, aby odpowiednio przygotować je do (a) przebrnięcia przez edukację państwową z dobrymi ocenami przy minimalnym wysiłku; (b) odnalezienia faktycznej pasji i zainwestowania w nią energii zaoszczędzonej na sprytnym funkcjonowaniu w szkole. Czy takie oddolne podejście ma szanse powodzenia? Trudno ze stuprocentową pewnością to określić. Niemniej jednak zdecydowanie łatwiej będzie rodzicom zmienić podejście ich dziecka do szkoły, jej roli w życiu oraz ogólnego traktowania nauki, niż zmodernizować system edukacji.
Na koniec chciałbym też wyjaśnić czytelnikom, co w tej publikacji rozumiem pod pojęciem sukcesu, gdyż będzie się ono przewijać wielokrotnie. Przede wszystkim sukces, podobnie jak lody, nie jest tylko jednego rodzaju. Jedni uważają, że jacht zacumowany w Monako, złote roleksy i czerwone ferrari są jasnym wyznacznikiem tego, że komuś „udało się w życiu”. Dla drugich będzie to spełnienie się jako rodzic, a jeszcze inni chcą działać na rzecz lokalnej społeczności. Nie mam zamiaru pisać Wam o wyższości jednego typu pracy czy kariery nad innym albo o tym, że ludzie bez rodziny są mniej wartościowi niż mormońska para wychowująca ośmioro dzieci. Każdy z nas powinien zadać sobie jedno bardzo ważne pytanie, tak jak zrobił to Laska ze słynnego filmu Chłopaki nie płaczą: „Co chcę w życiu robić?”, a potem zacząć to robić. Nasza praca, podobnie jak inne fragmenty życia, ma takie znaczenie, jakie jej nadamy. Nieważne więc, czy Wasze dziecko w przyszłości zostanie samotnym miliarderem czy hydraulikiem z czwórką dzieci. Liczy się jego podejście do życia i sposób, w jaki będzie oddziaływać na ludzi wokół siebie.
I z tą myślą zapraszam Was do lektury…