Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • Empik Go W empik go

Jak się bronić przed narcyzem - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
7 października 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Jak się bronić przed narcyzem - ebook

Uwolnij się od toksycznego narcystycznego manipulatora. Zaopiekuj się sobą i żyj bez lęku.

Jeśli czujesz, że w twoim otoczeniu znajduje się manipulujący innymi narcyz, ta książka jest dla ciebie. Ta toksyczna osoba, kryjąca się pod czarującą maską, zatruwa życie drugiego człowieka w podstępny sposób, poprzez niemal niewinne manewry: lekko rzuconą uwagę, znaczące spojrzenie, ciche dni… Manipulowani ludzie często mają wrażenie, że ich silna reakcja emocjonalna jest nieproporcjonalna do tego, co się stało. Jednak tak nie jest!

W tej książce autorka dokładnie opisuje, na czym polega toksyczny wpływ patologicznego narcyza, identyfikuje i szczegółowo analizuje źródła manipulacji. Przedstawiając 50 scen z życia wziętych, odsłania mechanizmy manipulacji, podpowiada narzędzia radzenia sobie z patologicznym narcyzem oraz uświadamia, że jedynym sposobem uwolnienia się z tej pułapki jest odejście.

To książka dla tych, którzy podejrzewają, że w ich relacji – niezależnie od tego, czy romantycznej, rodzinnej czy służbowej – coś jest nie tak. Dla tych, którzy już zdali sobie sprawę, że mają do czynienia z toksycznym narcyzem. Dla tych, którzy chcą wesprzeć kogoś, kto znalazł się w takiej sytuacji. Z ciekawością przeczytają ją również ci, którzy interesują się mroczniejszymi zakamarkami ludzkiej duszy.

Anne Clotilde Ziégler – psychoterapeutka z ponad trzydziestoletnim doświadczeniem, w swojej praktyce łączy analizę transakcyjną, terapię Gestalt, wywiad skoncentrowany na kliencie, psychoanalizę jungowską oraz komunikację bez przemocy.

Spis treści

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7147-139-1
Rozmiar pliku: 5,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Spis treści

- Wstęp
- Czym jest perwersja narcystyczna (a czym nie jest)
- Jak korzystać z tej książki
- Etapy uwalniania się spod czyjejś kontroli
- Techniki manipulacji stosowane przez partnerów w związku
- Biustonosz
- Piękna Holenderka
- Fellatio
- Dziwka i alfons
- Za małe spodnie
- To błąd systemu
- To wina matki
- Ręka między nogami
- Sobotnie porządki
- Kieliszki
- Diagnoza
- Tapeta
- Koledzy
- Dobra znajoma
- Kot
- Wierzycielka
- Kąpiel
- Wakacje
- Nowe zasłony
- Wakacje w tropikach
- Dom na wsi
- Grafik
- Haiku
- Techniki manipulacji stosowane przez współmałżonka wobec dalszej rodziny
- Spacer
- Poranna kawa
- Gdzie się podziały talerze?
- Techniki manipulacji stosowane po rozwodzie
- Takie jest prawo
- Ściema
- Syn
- Po dwunastu latach
- Techniki manipulacji stosowane w relacji rodzica z dzieckiem
- Rodzinna dyktatura
- Tyle wystarczy
- Wiedźma
- Terapia
- Królowa matka
- Martwe dziecko
- Komiks
- Techniki manipulacji stosowane w relacjach zawodowych
- Informatyk
- Beze mnie jesteś nikim
- Pilna sprawa
- Oddział gastroenterologii
- Pomoc techniczna
- Kelner
- Stuprocentowy człowiek
- Techniki manipulacji stosowane w relacjach przyjacielskich
- Rachunek
- Psychopsiapsióła
- Impreza urodzinowa
- Piknik
- Matematyczka
- Zerwanie znajomości
- Dodatek
- Podziękowania
- Indeks technik manipulacjiWSTĘP

Wiele osób, z któ­rymi pra­co­wa­łam pod­czas psy­cho­te­ra­pii w ciągu ostat­nich trzy­dzie­stu lat, cierpi z po­wodu re­la­cji opie­ra­ją­cej się na nad­mier­nej kon­troli, jaką mają lub miały z tok­sycz­nym nar­cy­zem. Po opu­bli­ko­wa­niu swo­jej pierw­szej książki o nar­cy­zmie zda­łam so­bie sprawę, że w ob­fi­tej li­te­ra­tu­rze na ten te­mat bra­kuje po­zy­cji, która przed­sta­wia­łaby w bar­dziej szcze­gó­łowy spo­sób tech­niki ma­ni­pu­la­cji oraz inne me­tody kon­tro­lo­wa­nia lu­dzi dla wła­snych ko­rzy­ści. Mogą one przy­po­mi­nać ma­giczne sztuczki, wsku­tek któ­rych ofiara staje się tak zdez­o­rien­to­wana i po­tur­bo­wana psy­chicz­nie, że nie jest w sta­nie zro­zu­mieć, co się wła­śnie wy­da­rzyło. Żeby nie ulec tym prak­ty­kom, na­leży do­głęb­nie zro­zu­mieć spo­sób dzia­ła­nia ku­gla­rza. Ofiary, opo­wia­da­jąc mi o wy­da­rze­niach ze swo­jego co­dzien­nego ży­cia, czę­sto są prze­ko­nane, że ich silna re­ak­cja emo­cjo­nalna jest nie­pro­por­cjo­nalna do za­ist­nia­łych w re­la­cji sy­tu­acji, które uznają za drob­nostki. Mó­wią mi: „Prze­cież to w grun­cie rze­czy nie­wiele zna­czy, prawda?”. Zna­jomi re­agują na opo­wia­dane przez nich „aneg­doty” w taki spo­sób, jakby ro­biły dużo ha­łasu o nic, tym sa­mym spra­wia­jąc, że czują się one jesz­cze bar­dziej za­gu­bione.

W tej książce przed­sta­wię krótko po­zor­nie błahe sy­tu­acje z ży­cia co­dzien­nego, aby je po­tem szcze­gó­łowo prze­ana­li­zo­wać. Książka jest za­tem na­rzę­dziem, które ma za za­da­nie po­móc jak naj­le­piej po­ra­dzić so­bie w re­la­cji z nar­cy­stycz­nym ma­ni­pu­la­to­rem, nie­za­leż­nie od tego, czy ta osoba jest na­szą part­nerką/part­ne­rem, żoną/mę­żem, przy­ja­cie­lem/przy­ja­ciółką, ko­legą/ko­le­żanką z pracy, oj­cem lub matką, bra­tem lub sio­strą. Na­leży pa­mię­tać, że je­dyną sku­teczną me­todą obrony na dłuż­szą metę jest ucieczka i ze­rwa­nie wszel­kiego kon­taktu. Jed­nak trzeba so­bie zda­wać sprawę, że w nie­któ­rych przy­pad­kach pod­ję­cie ta­kich kro­ków nie bę­dzie moż­liwe. W ta­kich sy­tu­acjach na­leży za­pew­nić so­bie jak naj­więk­szą ochronę. Nie chcia­ła­bym być źle zro­zu­miana: na­wet przy za­cho­wa­niu pew­nych środ­ków ostroż­no­ści re­la­cja na­dal po­zo­staje bar­dzo tok­syczna, a więc ochrona może nie być w pełni sku­teczna. Każda osoba wcze­śniej czy póź­niej do­znaje szkód w ta­kiej re­la­cji, więc na­leży się wy­do­stać.

Wszyst­kie sy­tu­acje opi­sane w tej książce są praw­dziwe – po­zmie­nia­łam tylko tu i ów­dzie szcze­góły, żeby chro­nić toż­sa­mość bo­ha­te­rów, bo z więk­szo­ścią z nich spo­tka­łam się pod­czas mo­jej pracy kli­nicz­nej. Jako te­ra­peutka znam kon­tekst, oko­licz­no­ści i skutki tych hi­sto­rii, co cza­sami uwi­docz­nia się w mo­ich ko­men­ta­rzach i ana­li­zach.

Słu­cha­jąc wielu eks­per­tów, można od­nieść wra­że­nie, że ta pa­to­lo­gia do­ty­czy tylko męż­czyzn, co nie jest prawdą: na świe­cie jest wiele ko­biet ma­ni­pu­la­to­rek. Ko­nieczne jest uświa­do­mie­nie so­bie tego faktu, aby unik­nąć wy­gła­sza­nia ko­men­ta­rzy prze­siąk­nię­tych chę­cią ze­msty i mi­zo­an­dry­zmem („Oni wszy­scy to dra­nie!”), oraz po to, by nie ba­ga­te­li­zo­wać tok­sycz­nych ma­ni­pu­la­cji ze strony ko­biet.

Opi­sane w książce tech­niki ma­ni­pu­la­cji wy­stę­pują w wielu róż­nych kon­tek­stach spo­łecz­nych: w związku, w re­la­cji ro­dzic–dziecko, w re­la­cji przy­ja­ciel­skiej, w pracy… Liczba tych przy­pad­ków różni się w za­leż­no­ści od kon­tek­stu, po­dob­nie jak ma to miej­sce w mo­jej prak­tyce: naj­pierw lu­dzie przy­cho­dzą do mnie z pro­ble­mami w związku part­ner­skim, po­tem z trud­no­ściami wy­ni­ka­ją­cymi z dzie­ciń­stwa spę­dzo­nego pod pie­czą nar­cy­stycz­nego ro­dzica, cza­sami z kło­po­tami w pracy, a przy­padki ma­ni­pu­la­cji w re­la­cjach przy­ja­ciel­skich zo­stają prze­lot­nie wspo­mniane w trak­cie pracy nad in­nym ce­lem te­ra­peu­tycz­nym; rzadko ktoś zgła­sza się do mnie z ta­kimi pro­ble­mami jako głów­nym punk­tem kon­sul­ta­cji. Wiele sy­tu­acji za­pa­dło mi w pa­mięć, to stąd wła­śnie po­cho­dzą wszyst­kie opo­wie­ści w tej książce.

Nie­za­leż­nie od kon­tek­stu me­cha­ni­zmy ma­ni­pu­la­cji po­zo­stają ta­kie same: czy mamy do czy­nie­nia z pre­zy­den­tem du­żego kraju, który twier­dzi, że pra­cuje, pod­czas gdy inni lu­dzie świę­tują, czy z mę­żem, który skarży się, że musi zaj­mo­wać się dziećmi, kiedy jego żona jest w pracy – wzbu­dza­nie w kimś po­czu­cia winy w każ­dym przy­padku przy­nosi te same skutki: gra na emo­cjach in­nych osób, a jed­no­cze­śnie tak bar­dzo zdu­miewa, że aż bra­kuje na to słów.

------------------------------------------------------------------------

1.

Cho­ciaż ter­min jest uży­wany ogól­nie w mę­skiej for­mie, to nie bra­kuje też nar­cy­stycz­nych ma­ni­pu­la­to­rek, o czym do­wiemy się w trak­cie lek­tury tej książki.

2.

Anne Clo­tilde Zi­égler, Per­vers nar­cis­si­ques bas les ma­sques, Pa­ris, So­lar, 2015.CZYM JEST PERWERSJA NARCYSTYCZNA (A CZYM NIE JEST)

Manipulator czy toksyczny narcyz?

Aby do­wie­dzieć się, czym róż­nią się mię­dzy sobą te dwa po­ję­cia – o ile ist­nieją mię­dzy nimi ja­kieś róż­nice – warto przyj­rzeć się tro­chę ich hi­sto­rii.

Dia­gnoza per­wer­sji nar­cy­stycz­nej zo­stała po raz pierw­szy opi­sana w 1986 roku przez psy­cho­ana­li­tyka Paula-Claude’a Ra­ca­miera. Psy­cho­ana­liza po­lega na pró­bie opi­sa­nia i zro­zu­mie­nia tego, co dzieje się we wnę­trzu da­nej osoby. Po­ję­cie to cha­rak­te­ry­zuje więc struk­turę psy­chiczną, czyli spo­sób, w jaki czy­jaś psy­chika jest zor­ga­ni­zo­wana, wraz z jej bu­dową, sta­łymi punk­tami fik­sa­cji, nie­świa­do­mymi dy­na­mi­kami. Struk­tura psy­chiczna w tym ro­zu­mie­niu jest więc stała i przed­sta­wiona w kom­plek­sowy spo­sób.

Na­to­miast ter­min „ma­ni­pu­la­tor” po­cho­dzi z in­nej szkoły teo­re­tycz­nej w psy­cho­lo­gii: nurtu po­znaw­czo-be­ha­wio­ral­nego. Jego ob­sza­rem za­in­te­re­so­wa­nia jest za­cho­wa­nie da­nej osoby, to, co robi, co jest wi­doczne z ze­wnątrz, co można obiek­tyw­nie oce­nić, oraz jej prze­ko­na­nia, które są prze­waż­nie nie­uświa­do­mione. Ma­ni­pu­la­cją jest więc za­cho­wa­nie – coś, co ma­ni­pu­la­tor robi.

Po­ję­cia „per­wer­sja nar­cy­styczna” i „ma­ni­pu­la­tor” od­no­szą się więc do dwóch róż­nych punk­tów wi­dze­nia: pierw­szy opi­suje sta­bilną i trwałą struk­turę psy­chiczną osoby, a drugi przed­sta­wia to, co ta osoba robi, za­da­jąc jed­no­cze­śnie py­ta­nie, jak czę­sto i dla­czego to robi.

Manipulowanie innymi jest częścią życia codziennego i nie musi być patologią

Wszyst­kim nam zda­rza się ma­ni­pu­lo­wać in­nymi z róż­nych po­wo­dów, co nie zna­czy, że je­ste­śmy oso­bami zde­pra­wo­wa­nymi lub nar­cy­stycz­nymi. Ucie­kamy się do ma­ni­pu­la­cji w kon­kret­nych sy­tu­acjach, gdy uwa­żamy, że za­cho­wa­nie ta­kie jest od­po­wied­nie, dla przy­kładu: sta­ramy się być mili wo­bec po­li­cjanta spraw­dza­ją­cego na­sze do­ku­menty, co praw­do­po­dob­nie nie jest cał­ko­wi­cie au­ten­tycz­nym spo­so­bem na wy­ra­że­nie sie­bie, tak samo jak upięk­sze­nie na­szej ścieżki ka­riery pod­czas roz­mowy kwa­li­fi­ka­cyj­nej, przy jed­no­cze­snym po­mi­ja­niu na­po­tka­nych trud­no­ści w po­przed­nich pra­cach. Po­dob­nie jak by­cie uprzej­mym wo­bec osoby, za którą zbyt­nio nie prze­pa­damy, bo tak na­ka­zuje spo­łeczna kon­wen­cja, czy też drobne na­gi­na­nie prawdy, je­śli cho­dzi o nasz wy­gląd czy gu­sta, gdy chcemy ko­goś po­de­rwać… To wszystko jest po­wszechną prak­tyką, lu­dzie ro­bią tak na co dzień i nie sta­nowi to pa­to­lo­gii.

Nieświadoma manipulacja

Lu­dzie, któ­rzy ma­ni­pu­lują, mogą rów­nież wy­ka­zy­wać inne niż nar­cy­styczne ce­chy oso­bo­wo­ści. Więk­szość z nich robi to nie­świa­do­mie. Osoba, która jest prze­ko­nana, że nie za­słu­guje na mi­łość, nie­świa­do­mie ma­ni­pu­luje swoim part­ne­rem, aby po­twier­dził jej tezę po­przez spro­wo­ko­wa­nie go do za­koń­cze­nia związku (pod­czas gdy świa­do­mie są­dzi, że robi wszystko, aby być ko­chaną). Matka robi dla ro­dziny wię­cej niż po­trzeba, aby póź­niej po­ka­zać, jak bar­dzo się po­święca, co przy­po­mina po­stawę jej wła­snej matki, bo wie­rzy, że tak trzeba. Współ­pra­cow­nik stara się sa­bo­to­wać pro­jekt, cho­ciaż świa­do­mie nie ma tego na celu. Osoba, która uważa, że nie może zin­te­gro­wać się z grupą, zmu­sza się do uda­wa­nia ko­goś, kim nie jest – jej zda­niem po to, by zo­stać za­ak­cep­to­wana… We wszyst­kich tych przy­pad­kach rze­czy­wi­ście sto­so­wane są ma­ni­pu­la­cje, ale nie­świa­do­mie. Jest to spo­wo­do­wane neu­ro­tycz­no­ścią, którą wszy­scy z nas wy­ka­zują się w róż­nym stop­niu.

Strategie obierane w życiu zawodowym

Ist­nieją rów­nież za­wody, które wy­ma­gają sto­so­wa­nia ma­ni­pu­la­cji, na­zy­wa­nych „stra­te­giami”, po­nie­waż są świa­dome i mają na celu osią­gnię­cie celu ak­cep­to­wal­nego z punktu wi­dze­nia etyki, na który wcze­śniej zgo­dziły się obie strony re­la­cji: pe­da­go­dzy (trzeba sto­so­wać sprytne stra­te­gie, aby móc le­piej na­uczać in­nych), te­ra­peuci (trzeba wie­dzieć, co po­wie­dzieć, kiedy i w jaki spo­sób), le­ka­rze (na przy­kład trzeba być de­li­kat­nym i tak­tow­nym, aby prze­ka­zać dia­gnozę po­waż­nej cho­roby), pi­sa­rze (trzeba bu­do­wać ak­cję utworu z wy­czu­ciem, aby trzy­mać czy­tel­nika w na­pię­ciu) i ak­to­rzy (trzeba spra­wić, by po­stać, którą się gra, była dla wi­dzów wia­ry­godna)… Li­sta mo­głaby się tak cią­gnąć w nie­skoń­czo­ność!

Szkodliwe narcystyczne manipulacje

Kiedy ktoś czę­sto sto­suje ma­ni­pu­la­cje, które do­dat­kowo są de­struk­cyjne, świa­dome i ce­lowe, to można przy­pusz­czać, że mamy do czy­nie­nia z osobą o nar­cy­stycz­nej struk­tu­rze oso­bo­wo­ści.

Nękanie

Po­wta­rza­jące się sy­tu­acje, w któ­rych po­ja­wia się szko­dliwa ma­ni­pu­la­cja, są jak tru­ci­zna dla osoby znaj­du­ją­cej się pod złym wpły­wem dra­pież­nika – w ta­kim wy­padku mamy do czy­nie­nia z nę­ka­niem. Krok po kroku, nie­po­strze­że­nie, za sprawą za­sto­so­wa­nych tech­nik ma­ni­pu­la­cji, de­wa­lu­acji, de­sta­bi­li­za­cji za­równo my­śli, jak i sys­temu emo­cjo­nal­nego, i nie­po­sza­no­wa­nia god­no­ści, cią­głego stresu, ofiara staje się za­gu­biona i nie­zdolna do do­kład­nego przy­po­mnie­nia so­bie tego, co się wy­da­rzyło. Traci swoją ener­gię ży­ciową, au­to­no­mię, ra­dość z ży­cia, oso­bo­wość. Jako te­ra­peutka na pod­sta­wie po­wyż­szych sy­gna­łów roz­po­znaję współ­uza­leż­nie­nie. Ofiary, które przy­cho­dzą do mnie, są jak pu­ste sko­rupy pró­bu­jące prze­trwać w swoim za­mę­cie po­znaw­czym i emo­cjo­nal­nym. Czę­sto pod ko­niec wi­zyty stwier­dzają, że cier­pią na cho­robę psy­chiczną.

To nę­ka­nie spra­wia, że wy­nisz­cze­nie dru­giej osoby staje się nie­mal nie­zau­wa­żalne. Gdyby spoj­rzeć na każdą z tych sy­tu­acji osobno, wy­da­wa­łyby się nie­istotne: drobna prze­szkoda, nie­zręczna wy­po­wiedź, nie­wielki in­cy­dent to rze­czy, które mogą się przy­tra­fić w każ­dej re­la­cji. Oto­cze­nie z ła­two­ścią prze­kona ofiarę, że robi z igły wi­dły. W rze­czy­wi­sto­ści te po­wta­rza­jące się nie­winne sy­tu­acje, nie­zręcz­no­ści, te cią­głe po­tknię­cia, osta­tecz­nie two­rzą at­mos­ferę nie­po­zor­nego, pod­stęp­nego, po­wol­nego za­tru­wa­nia, które może ujść na­szej uwa­dze. Do­świad­czane trud­no­ści w zro­zu­mie­niu tego, co się dzieje, spra­wiają, że ofiara ob­wi­nia samą sie­bie za by­cie zbyt wraż­liwą, a na­wet chorą psy­chicz­nie: w jej wła­snych oczach rów­nież każda sy­tu­acja wy­daje się w grun­cie rze­czy drob­nostką… A po­nie­waż dra­pież­nik usi­łuje jej wmó­wić, że jest nie­nor­malna, a na­wet psy­chicz­nie chora, każda re­ak­cja na se­rię tok­sycz­nych za­cho­wań po­wo­duje, że ar­gu­menty prze­ma­wia­jące za do­mnie­ma­nym nie­zrów­no­wa­że­niem ofiary na­bie­rają co­raz więk­szej mocy.

Nę­ka­nie stop­niowo bu­duje, ce­gła po ce­gle, twier­dzę, z któ­rej trudno uciec, i tra­giczną hi­sto­rię wy­nisz­cze­nia, je­śli nie zo­sta­nie w porę za­trzy­mane.

Perwersja narcystyczna

Omó­wi­łam szcze­gó­łowo to za­gad­nie­nie w po­przed­niej książce, więc w tym miej­scu przed­sta­wiam tylko jego główne ce­chy.

1. Patologiczny narcyzm

To pa­to­lo­giczne przy­wią­za­nie do wła­snego wi­ze­runku. On sam jest je­dy­nym istot­nym czyn­ni­kiem we wszyst­kim, co nar­cy­styczna osoba mówi, robi, my­śli i czuje. Aby ten wi­ze­ru­nek był wy­star­cza­jąco piękny, pre­sti­żowy, po­tężny (a ni­gdy nie jest ta­kim w oczach pa­to­lo­gicz­nego nar­cyza), jest on sztucz­nie na­dmu­chi­wany, upięk­szany, ma­sko­wany i po­pra­wiany. Osoby nar­cy­styczne ocze­kują po­chwał i uzna­nia od in­nych, są też nie­zwy­kle wraż­liwe na kry­tykę. Mają ten­den­cję do po­strze­ga­nia jako upo­ko­rze­nie wszyst­kiego, co może su­ge­ro­wać, że nie są tak wspa­niałe, jak im się wy­daje. Stale po­rów­nują się do in­nych i z nimi ry­wa­li­zują, by być po­strze­gane jako naj­lep­sze we wszyst­kich dzie­dzi­nach.

Co może być za­ska­ku­jące, czę­sto do­ma­gają się także uzna­nia z ty­tułu by­cia ofia­rami złego losu, który je prze­śla­duje, lub prze­sad­nie po­świę­cają się dla in­nych. Ma to dwo­ja­kie, a na­wet tro­ja­kie skutki: uwa­żają się za ofiary i są­dzą, że to daje im pewne prawa; po­nadto są prze­ko­nane, iż w trud­nej sy­tu­acji, w ja­kiej się zna­la­zły, nikt nie bę­dzie od nich ocze­ki­wał wzię­cia od­po­wie­dzial­no­ści za swoje dzia­ła­nia; wresz­cie, je­śli mogą zdo­być wła­dzę po­przez ob­wi­nia­nie in­nych, się­gną po wszyst­kie ko­rzy­ści pły­nące z tego ro­dzaju ma­ni­pu­la­cji.

W ta­kich wa­run­kach staje się ja­sne, że przy­zna­nie się do błę­dów i za­ak­cep­to­wa­nie swo­jej nie­do­sko­na­łej ludz­kiej na­tury z po­korą i hu­mo­rem jest czymś nie­moż­li­wym. Roz­wią­zy­wa­nie spo­rów lub kon­flik­tów z ta­kimi oso­bami jest za­tem bar­dzo pro­ble­ma­tyczne.

2. Perwersja

Ozna­cza sa­dy­styczną przy­jem­ność pły­nącą z nisz­cze­nia dru­giej osoby. Dy­na­mika nisz­cze­nia prze­biega dwu­eta­powo.

Na pierw­szym eta­pie nar­cy­styczny ma­ni­pu­la­tor iden­ty­fi­kuje u swo­jej przy­szłej ofiary ce­chy, które sam chciałby mieć: ra­dość z ży­cia, za­soby ma­te­rialne, in­te­lek­tu­alne lub twór­cze, suk­cesy ży­ciowe, hoj­ność. My­śląc w spo­sób bar­dzo pry­mi­tywny i pa­to­lo­giczny, spo­dziewa się, że „ze­tknię­cie się” z tą osobą po­zwoli mu wsku­tek ma­gicz­nego po­łą­cze­nia rów­nież po­siąść te ce­chy. Aby się do niej zbli­żyć, uwo­dzi, zwa­bia, ni­czym ro­ślina mię­so­żerna przy­cią­ga­jąca mu­chy.

W pew­nym mo­men­cie zdaje so­bie sprawę, że jego prze­sta­rzałe sztuczki nie dzia­łają: nie tylko nie udaje mu się prze­jąć po­żą­da­nych cech po­przez kon­takt z drugą osobą, ale do­dat­kowo te ce­chy spra­wiają, że zo­staje przez nią przy­ćmiony. Wy­peł­nia go tok­syczna za­zdrość. W tym mo­men­cie na­stę­puje drugi etap: tok­syczny nar­cyz pra­gnie znisz­czyć ofiarę za do­kład­nie te same ce­chy, które go do niej przy­cią­gnęły. Je­śli nie może ich po­sia­dać, to przy­naj­mniej może je uni­ce­stwić.

W re­la­cji ro­dzic–dziecko dy­na­mika jest taka sama, ale sy­tu­acja wyj­ściowa jest inna: nar­cy­styczny ro­dzic nie musi mar­no­wać ener­gii na ocza­ro­wy­wa­nie swo­jej ofiary, po­nie­waż dziecko nie może bez niego prze­żyć. Na po­czątku po­to­mek bę­dzie wy­ko­rzy­sty­wany jako prze­dłu­że­nie nar­cy­stycz­nego ro­dzica, przy­no­sząc mu dumę i uzna­nie spo­łeczne za swoje czyny i do­ko­na­nia; oczy­wi­ście, nar­cyz każe dziecku być tylko ta­kim i ro­bić tylko to, co jest po­strze­gane jako war­to­ściowe spo­łecz­nie dla ro­dzica. Je­śli po­tem, gdy do­ra­sta, już wyj­dzie poza mury swo­jego domu ro­dzin­nego, a ro­dzic nie bę­dzie miał moż­li­wo­ści pła­wie­nia się w pre­stiżu na­leż­nym dziecku, bo osią­gnię­cia po­tomka będą przy­pi­sy­wane tylko jemu, to dziecko bę­dzie de­wa­lu­owane, ata­ko­wane i nisz­czone, tak jak każda osoba, któ­rej za­zdro­ści nar­cy­styczny ro­dzic.

Czy toksyczni narcyzi są świadomi tego, że manipulują?

Oczy­wi­ście, są świa­domi tego, że ma­ni­pu­lują. W swo­jej nie­daw­nej pracy pro­fe­sor Jean Cot­traux wska­zuje, że per­wer­sja nar­cy­styczna jest spe­cy­ficzną formą pa­to­lo­gii nar­cy­stycz­nej, w któ­rej łą­czą się trzy ce­chy: oprócz sa­mego nar­cy­zmu pa­to­lo­gicz­nego wy­stę­pują ce­chy psy­cho­pa­tyczne (de­struk­cyjne i im­pul­sywne dzia­ła­nia, nie­zdol­ność do ucze­nia się na błę­dach) oraz ma­kia­we­lizm. Ta kom­po­zy­cja cech pa­to­lo­gicz­nych jest na­zy­wana przez ba­da­czy an­glo­sa­skich „ciemną triadą”.

Po pu­bli­ka­cji pierw­szej książki i na­gra­niu na ten te­mat fil­mów na YouTube otrzy­ma­łam kilka pi­sem­nych świa­dectw od osób, które przed­sta­wiły mi się jako tok­syczni nar­cy­styczni ma­ni­pu­la­to­rzy. Nie­etycz­nym by­łoby pu­bli­ko­wa­nie w ca­ło­ści tych pry­wat­nych li­stów, ale po­ni­żej przed­sta­wiam w skró­cie, co o so­bie w nich mó­wili:

- Roz­po­znają sa­mych sie­bie w moim opi­sie tej pa­to­lo­gii i nie­któ­rzy na­wet czują pewną dumę z tego, że się o nich mówi. Cza­sem na­wet po­twier­dzają „moje” teo­rie, bę­dąc przy tym nie­zwy­kle uprzejmi (a jed­no­cze­śnie trak­tu­jąc mnie z wyż­szo­ścią).
- Jedna z nich twier­dziła, że wie, jak to wszystko działa, ale trak­tuje to jak grę lub re­ali­zo­wa­nie pra­gnie­nia wła­dzy, kon­troli i nie ob­cho­dzi ją to, że jej za­cho­wa­nie jest de­struk­cyjne.
- Inna osoba przy­znała, że po­siada wszyst­kie ce­chy za­warte w mo­ich opi­sach, jed­no­cze­śnie do­da­jąc, że to, co prze­ży­wają lub czują inni, jest jej obo­jętne, bo tak na­prawdę li­czy się tylko ona. Przy­znaje, że bar­dzo źle znosi by­cie igno­ro­waną, że ciężko to prze­żywa, i wy­ko­rzy­stuje in­nych, by osią­gać swoje cele: „Dla­tego udaję emo­cje, po­cząt­kowo urok oso­bi­sty, aby za­in­te­re­so­wać drugą osobę, a po pew­nym cza­sie tracę za­in­te­re­so­wa­nie, bo mnie to nu­dzi. Nie będę się na co dzień tak wy­si­lać!”.

To wszystko spra­wia, że tak trudno jest zro­zu­mieć tę pa­to­lo­gię: jak można świa­do­mie wy­rzą­dzać tyle zła? A jed­nak… Osoby, które nie chcą wie­rzyć, że tok­syczni nar­cyzi mają świa­do­mość tego, co ro­bią, pro­jek­tu­jąc na nich swoją wła­sną uprzej­mość i tro­skę (nie po­strzega się świata ta­kim, jaki on jest, lecz tak, jak go wi­dzimy ze swo­jej wła­snej per­spek­tywy), są w wiel­kim nie­bez­pie­czeń­stwie, po­nie­waż ich na­iw­ność nie do­pro­wa­dzi ich do je­dy­nego roz­sąd­nego na dłuż­szą metę za­cho­wa­nia, ja­kim jest ucieczka.

Czy są świadomi tego, że wyrządzają zło?

Znowu od­po­wiedź jest ja­sna i jed­no­znaczna: tak. Przy­kła­dowo, w tych sa­mych li­stach je­den z nar­cy­zów przy­znaje, że bar­dzo skrzyw­dził bab­cię, brata i wielu swo­ich przy­ja­ciół, pod­czas gdy inna osoba na­pi­sała do mnie w taki spo­sób o swo­ich ko­chan­kach: „Kiedy wi­dzę, jak zwi­jają się z bólu z po­wodu tego, co im po­wie­dzia­łam lub zro­bi­łam, czuję się po­tężna, wiem, że mnie ko­chają, uwiel­biam to, to je­dyna rzecz, którą tak na­prawdę lu­bię”.

Czy są niewrażliwi?

Tak, są obo­jętni na cier­pie­nie in­nych: bra­kuje im współ­czu­cia. Ich em­pa­tia jest jed­nak do­brze roz­wi­nięta, po­nie­waż po­zwala im zlo­ka­li­zo­wać słabe punkty, któ­rych za­ata­ko­wa­nie sprawi ogromny ból, ale jed­no­cze­śnie nie mają żad­nych do­brych za­mia­rów, nie współ­czują in­nym. Sama em­pa­tia nie wy­star­cza. Dla­czego? W rze­czy­wi­sto­ści nie­ustan­nie czują, że czyha na nich nie­bez­pie­czeń­stwo. Ich kru­cha jaźń może w każ­dej chwili roz­paść się na ka­wałki wsku­tek psy­chozy – to coś nie­zmier­nie okrop­nego i prze­ra­ża­ją­cego. Nie mają sta­bil­nej toż­sa­mo­ści, ich oso­bo­wość to oszu­stwo, wszyst­kie pęk­nię­cia w ma­sce mu­szą być cią­gle uszczel­niane. Wal­czą więc jak ma­ry­na­rze na statku z uszko­dzo­nym ka­dłu­bem, by nie za­to­nąć. To in­stynk­towny od­ruch prze­trwa­nia przy za­gro­że­niu ży­cia. W ta­kim przy­padku nie ob­cho­dzi ich, czy po dro­dze ktoś ucierpi, zwłasz­cza że to wła­dza nad ofia­rami, pre­stiż, jaki zdo­by­wają kosz­tem ich cier­pie­nia, są wła­śnie po to, żeby się nie roz­paść, utrzy­mać się w jed­nym, pra­wie jed­no­li­tym ka­wałku. Cza­sami można do­strzec sza­leń­stwo, które wy­pływa na po­wierzch­nię w for­mie de­li­rium (na­zy­wam je „sub­de­li­rium”), w ich kłam­stwach, w które w końcu sami za­czy­nają wie­rzyć, w ich za­fał­szo­wa­nej rze­czy­wi­sto­ści.

Za­słu­gują na na­sze współ­czu­cie… ale nie na na­sze po­świę­ce­nie, zwłasz­cza że gdy już cał­ko­wi­cie znisz­czą ofiarę, gdy ją ogo­łocą, prze­staje ich in­te­re­so­wać.

Czy są świadomi wszystkiego, co jest związane z funkcjonowaniem ich psychiki?

Zde­cy­do­wa­nie nie. Jak my wszy­scy nie są świa­domi swo­ich nie­świa­do­mych de­ter­mi­nan­tów my­śli i za­cho­wań. W re­zul­ta­cie nie do­strze­gają, że ich pod­sta­wo­wym lę­kiem jest lęk przed dez­in­te­gra­cją, czyli przed roz­bi­ciem ich Ja na ty­siące ka­wał­ków, który na­raża ich na okropne cier­pie­nie zwią­zane z psy­chozą.

Nie wi­dzą rów­nież pro­blemu w nie­po­strze­ga­niu dru­giej osoby jako istoty ludz­kiej rów­nej so­bie i nie­sto­so­wa­niu zło­tej za­sady mó­wią­cej, żeby nie czy­nić dru­giemu, co to­bie nie­miłe. To spra­wia, że ich funk­cjo­no­wa­nie w re­la­cjach jest pry­mi­tywne, za­cho­wują się jak małe dzieci, które jesz­cze w pełni nie od­se­pa­ro­wały się od swo­ich opie­ku­nów. Nie po­tra­fią two­rzyć zdro­wych i doj­rza­łych re­la­cji z in­nymi.

Tok­syczny nar­cyz nie jest tak na­prawdę świa­domy me­cha­ni­zmów obron­nych wła­snego Ja. Są to:

- pro­jek­cja, która po­lega na przy­pi­sy­wa­niu dru­giej oso­bie swo­ich wła­snych my­śli, emo­cji i za­cho­wań, po­nie­waż uzna­nie ich za swoje za­gra­ża­łoby jego kru­chej we­wnętrz­nej spój­no­ści;
- za­prze­cze­nie rze­czy­wi­sto­ści, które po­lega na igno­ro­wa­niu ca­łej lub czę­ści rze­czy­wi­sto­ści, która mu prze­szka­dza, po­nie­waż za­graża ona rów­nież spój­no­ści wła­snego Ja;
- znie­kształ­ce­nie po­znaw­cze, które po­lega na wy­ol­brzy­mia­niu nie­któ­rych aspek­tów rze­czy­wi­sto­ści, ba­ga­te­li­zo­wa­niu in­nych i kła­ma­niu w taki spo­sób, aby do­pa­so­wać je do wła­snej nar­ra­cji;
- roz­sz­cze­pie­nie Ja, które po­lega na nie­moż­no­ści zin­te­gro­wa­nia wszyst­kich aspek­tów sa­mego sie­bie w jedną spójną ca­łość. Za­cho­wują się tak, jakby „prawa ręka nie wie­działa, co robi lewa”. To tłu­ma­czy po­dwójną na­turę nar­cy­zów – z jed­nej strony po­tra­fią być cza­ru­jący, a z dru­giej są bez­li­to­snymi prze­śla­dow­cami. To rów­nież tłu­ma­czy pod­łoże re­de­fi­nio­wa­nia ról: nie są w sta­nie wziąć od­po­wie­dzial­no­ści za swoje czyny, przy­znać się do błę­dów ani wy­raź­nie do­strzec swo­ich wad, in­te­gru­jąc przy tym swój Cień, po­nie­waż po raz ko­lejny spo­wo­do­wa­łoby to roz­pad kru­chych rusz­to­wań ich ego.

------------------------------------------------------------------------

1.

Paul-Claude Ra­ca­mier, Les Per­ver­sions nar­cis­si­ques, Pa­ris, Payot, 2012.

2.

Anne Clo­tilde Zi­égler, op.cit.

3.

Jean Cot­traux, Tous nar­cis­si­ques, Pa­ris, Od­ile Ja­cob, 2017.

4.

Anne Clo­tilde Zi­égler, op. cit.

5.

https://www.youtube.com/re­sults?se­ar­ch_qu­ery=per­vers+nar­cis­si­ques+bas+les+ma­sques.

6.

Ko­bieta, na­leży to pod­kre­ślić – ta pa­to­lo­gia do­ty­czy nie tylko męż­czyzn.

7.

Sza­leń­stwo, obłęd, pa­ra­noja.JAK KORZYSTAĆ Z TEJ KSIĄŻKI

Ta książka może być czy­tana i wy­ko­rzy­sty­wana przez każ­dego, kto znaj­duje się pod wpły­wem ma­ni­pu­la­tora lub tok­sycz­nego nar­cyza. By­cie pod czy­jąś kon­trolą to taka sy­tu­acja, gdy z ja­kie­goś po­wodu je­ste­śmy uwię­zieni w re­la­cji, gdy nie mo­żemy się z niej wy­do­stać lub gdy nie udało nam się tego zro­bić w od­po­wied­nim cza­sie. Sta­jemy się wtedy „ofiarą”.

Ta książka zo­stała stwo­rzona z my­ślą o ofia­rach jako na­rzę­dzie uła­twia­jące prze­trwa­nie, za­nim będą mo­gły odejść od swo­jego oprawcy. Mam na­dzieję, że te ka­dry z opo­wia­da­nych hi­sto­rii po­zwolą tym oso­bom roz­po­znać po­dobne czy też ana­lo­giczne sy­tu­acje, któ­rych do­świad­czyły. Ana­liza po­może wes­przeć ich tok my­śle­nia oraz zro­zu­mie­nie me­cha­ni­zmów ma­ni­pu­la­cji sto­so­wa­nych w ży­ciu co­dzien­nym.

Oso­bom z oto­cze­nia ofiary ta książka po­zwoli zro­zu­mieć sub­telne me­cha­ni­zmy pod­stęp­nego wy­nisz­cza­nia dru­giego czło­wieka oraz re­ak­cję osoby ule­ga­ją­cej ma­ni­pu­la­cji.

Ta pu­bli­ka­cja może rów­nież oka­zać się in­te­re­su­jąca dla osób chcą­cych zgłę­bić ten te­mat, zro­zu­mieć, na czym po­lega ma­ni­pu­la­cja (za­cho­wa­nie) oraz nar­cy­styczna per­wer­sja (struk­tura psy­chiczna).

Chcia­ła­bym za­zna­czyć, że po­je­dyn­cze za­cho­wa­nie nie wy­star­cza do po­sta­wie­nia dia­gnozy per­wer­sji nar­cy­stycz­nej. Jest to moż­liwe tylko wtedy, gdy można za­ob­ser­wo­wać u da­nej osoby po­wta­rza­jące się ana­lo­giczne sy­tu­acje. Po­ję­cie per­wer­sji nar­cy­stycz­nej jest „modne” i w du­żym stop­niu, le­piej czy go­rzej, cał­kiem do­kład­nie opi­sane. Le­piej, po­nie­waż istotne jest za­uwa­że­nie tego ro­dzaju pro­filu psy­cho­lo­gicz­nego i tego typu re­la­cji w celu ich unik­nię­cia. Go­rzej, po­nie­waż je­śli po­ję­cie per­wer­sji nar­cy­stycz­nej jest nad­uży­wane i sto­so­wane bez więk­szego na­my­słu, przy­nie­sie to od­wrotny sku­tek do za­mie­rzo­nego. Je­śli bę­dzie się okre­ślało każ­dego kło­po­tli­wego osob­nika mia­nem tok­sycz­nego nar­cyza (wszy­scy w ja­kimś stop­niu je­ste­śmy dla ko­goś de­ner­wu­jący), okaże się, że wszy­scy nimi są, a więc i nikt nie jest… Cel, ja­kim jest za­uwa­że­nie tego spo­sobu dzia­ła­nia w celu ochrony przed nim, nie zo­sta­nie osią­gnięty!

Z tego po­wodu przy­ję­łam dla każ­dej krót­kiej hi­sto­rii ten sam sche­mat bu­dowy pod­roz­dzia­łów: opis sy­tu­acji, ana­liza, su­ge­stie re­ak­cji i py­ta­nia do ofiar.

- Opis sy­tu­acji: każda krótka hi­sto­ria ilu­struje już prze­żytą sy­tu­ację, która z po­czątku wy­daje się ba­nalna, ale na­biera zna­cze­nia w mo­men­cie, gdy ofiara wpada w pu­łapkę. W każ­dym opi­sie jest także krótki za­rys kon­tek­stu, aby można było le­piej ro­ze­znać się w tym, co się dzieje i gdzie ma miej­sce dana scenka. W każ­dym przy­padku zo­stają omó­wione jedna lub dwie naj­bar­dziej rzu­ca­jące się w oczy tech­niki ma­ni­pu­la­cji.
- Ana­liza: każda tech­nika ma­ni­pu­la­cji sto­so­wana przez tok­sycz­nego nar­cyza jest szcze­gó­łowo opi­sana, aby­śmy mo­gli do­kład­nie zro­zu­mieć, co się dzieje. Cza­sem skrywa się w po­zor­nie „zwy­czaj­nym” zda­niu, które spra­wia, że sy­tu­acja nie jest tak nie­winna, jak mo­głoby się wy­da­wać. Szcze­gó­łowe omó­wie­nie opi­sa­nych tech­nik ma­ni­pu­la­cji (nad­uży­cie za­ufa­nia, ode­bra­nie ko­muś ra­do­ści, wzbu­dza­nie w kimś po­czu­cia winy, pro­wo­ka­cja, prze­moc psy­chiczna po­le­ga­jąca na trak­to­wa­niu dru­giej osoby jak kosz na śmieci, sa­bo­taż, fał­szo­wa­nie ob­razu rze­czy­wi­sto­ści…) po­zwoli je przed­sta­wić w spo­sób bar­dziej teo­re­tyczny i ogólny. W ana­li­zie opi­sano rów­nież szcze­gó­łowo ich wpływ na ofiarę. Nie, od­czu­wane emo­cje czy po­czu­cie dez­orien­ta­cji nie są prze­sa­dzone! Za­uwa­żymy, że sys­te­ma­tycz­nie wska­zuję na to, co za­bu­rza nie­zbędną dla ofiary trzeź­wość umy­słu, aby mo­gła zro­zu­mieć, co się dzieje. Tak wła­śnie dzia­łają ma­ni­pu­la­cje: sto­so­wa­nie sztu­czek psy­cho­lo­gicz­nych, od­wra­ca­nie kota ogo­nem, bły­ska­wiczny atak, uda­wa­nie nie­win­nego i inne za­cho­wa­nia, które można po­rów­nać do in­duk­cji hip­no­tycz­nych. Po­nie­waż nie my­śli się trzeźwo w ta­kich wa­run­kach, za­zwy­czaj krótko po­tem na­stę­puje amne­zja, dla­tego za­le­cam, żeby po za­koń­cze­niu ana­lizy za­pi­sać to, co wła­śnie zro­zu­mie­li­śmy, bo w prze­ciw­nym ra­zie może to odejść w nie­pa­mięć, po­dob­nie jak zły sen. Co wię­cej, za­pi­sa­nie wy­maga upo­rząd­ko­wa­nia my­śli, czego nie do­kona się tylko na pod­sta­wie pro­wa­dze­nia mo­no­logu we­wnętrz­nego.
- Po­da­łam su­ge­stie re­ak­cji po to, by po­móc ofie­rze wy­do­stać się z pu­łapki: nie ozna­cza to, że ofiara zro­biła coś źle i wpa­dła w pu­łapkę. „Do­brze” re­ago­wać na ma­ni­pu­la­cje to praw­dziwa sztuka, któ­rej trzeba się na­uczyć. Przy­kła­dowe za­su­ge­ro­wane re­ak­cje po­mogą ofia­rom opra­co­wać wła­sne spo­soby re­ago­wa­nia, by móc się le­piej bro­nić (i tylko i wy­łącz­nie w tym celu, po­nie­waż w ta­kim przy­padku wza­jemne po­ro­zu­mie­nie jest czymś nie­moż­li­wym do osią­gnię­cia, a pla­no­wa­nie ze­msty czy od­wetu jest nie­bez­pieczne i nie przy­nie­sie po­żą­da­nych efek­tów).
- Na końcu znaj­duje się kilka py­tań do ofiar, które po­mogą im iden­ty­fi­ko­wać w so­bie to, co spra­wia, że są ła­twym ce­lem dla ma­ni­pu­la­tora. Ja­kie błędy po­znaw­cze, ja­kie sła­bo­ści, ja­kie prze­ko­na­nia do­pro­wa­dziły do tego, że ule­gły ma­ni­pu­la­cjom i dały się wy­ko­rzy­sty­wać? Po­trzeba czę­sto dużo czasu, aby uświa­do­mić so­bie, że jest się pod kon­trolą ma­ni­pu­la­tora, i prze­stać mieć po­czu­cie wy­wo­łane przez tok­syczną osobę, że po­stra­dało się zmy­sły. Po­trzeba rów­nież czasu na to, by przy­jąć swoją część od­po­wie­dzial­no­ści za by­cie schwy­ta­nym w pu­łapkę. Osta­tecz­nie tylko to po­zwala uni­kać tego ro­dzaju sy­tu­acji. Praca nad wyj­ściem ze szpo­nów ma­ni­pu­la­tora to rów­nież praca nad sobą.ETAPY UWALNIANIA SIĘ SPOD CZYJEJŚ KONTROLI

Aby ta książka stała się na­rzę­dziem w rę­kach ofiary, ko­nieczne jest, by była ona świa­doma, że znaj­duje się pod wpły­wem nar­cy­stycz­nego ma­ni­pu­la­tora, który więzi ją w tok­sycz­nej re­la­cji.

Na­stęp­nie musi za­ak­cep­to­wać, że ist­nieje tylko jedno wyj­ście: trzeba jak naj­szyb­ciej uciec. Zro­zu­mie­nie tego wy­maga czasu. Gdy to­wa­rzy­szę ofia­rom w tym pro­ce­sie, za­uwa­żam pe­wien sche­mat.

Próba rozwiązania konfliktów

Na po­czątku ofiara pró­buje roz­ma­wiać z dra­pież­ni­kiem, aby za­ła­go­dzić sy­tu­ację, roz­strzy­gnąć spory, przy­wró­cić har­mo­nię i zgodę, ja­kie pa­no­wały na po­czątku re­la­cji (w fa­zie zdo­by­wa­nia kon­troli po­przez uwo­dze­nie). Czuje się winna z po­wodu kon­flik­tów, które się po­ja­wiają, i obar­cza sie­bie od­po­wie­dzial­no­ścią za nie, a na­wet, za sprawą nar­cy­stycz­nego ma­ni­pu­la­tora, za­czyna my­śleć, że jest zbyt prze­wraż­li­wiona lub wręcz obłą­kana (nie jest rzad­ko­ścią, że ofiary, które przy­cho­dzą do mnie po po­moc, py­tają, czy same nie są tok­sycz­nymi nar­cy­zami). Ta faza może trwać bar­dzo długo; im bar­dziej ofiara stara się zna­leźć po­ro­zu­mie­nie, być ła­godna, miła, tro­skliwa, wy­ro­zu­miała, tym bar­dziej wpada w pu­łapkę i daje dra­pież­ni­kowi więk­sze pole ma­newru, by ten kon­ty­nu­ował swoje dzieło znisz­cze­nia.

Świadomość, strach i gniew

Na­stęp­nie ofiara zdaje so­bie sprawę z tego, co tak na­prawdę się dzieje, i przy oka­zji czy­ta­nia książki, roz­mowy, oglą­da­nia filmu lub słu­cha­nia czy­je­goś świa­dec­twa od­krywa, że nie jest je­dyną osobą, która przez coś ta­kiego prze­cho­dzi. Upo­ko­rzona, zhań­biona, zde­wa­lu­owana, wy­ko­rzy­stana emo­cjo­nal­nie, a czę­sto na­wet ma­te­rial­nie, od­czuwa wtedy strach o róż­nym stop­niu na­si­le­nia oraz chęć ze­msty, a na­wet od­wetu, które spra­wiają, że wy­sta­wia się na nie­bez­pie­czeń­stwo. Czę­sto nie udaje się jej ze­mścić (w tym przy­padku nar­cy­styczny ma­ni­pu­la­tor jest sil­niej­szy od niej), co wzmaga jej gniew i po­czu­cie bez­sil­no­ści. Je­śli jej się to uda, za­my­ka­jąc ko­muś usta, spra­wia­jąc, że ten ktoś na­prawi wy­rzą­dzone krzywdy, na­raża się na ry­zyko dal­szej eska­la­cji, która może za­koń­czyć się dla niej nie­ko­rzyst­nie, a na­wet do­pro­wa­dzić do prze­mocy fi­zycz­nej. Ze­msta ma gorzki smak.

Akceptacja i konsekwencje

Na­stęp­nie nad­cho­dzi czas, gdy ofiara idzie po ro­zum do głowy, do­cho­dzi do wnio­sku, że nie ma na­dziei, za­czyna ak­cep­to­wać to, że dra­pież­nik się nie zmieni, nie­za­leż­nie od po­dej­mo­wa­nych wy­sił­ków. Ofiara od­czuwa pilną po­trzebę uwol­nie­nia się od niego, pój­ścia do przodu. Jed­nakże czę­sto wy­stę­puje luka cza­sowa mię­dzy fazą ak­cep­ta­cji a mo­men­tem, w któ­rym ma moż­li­wość, by się w pełni uwol­nić. Prze­szkodą na dro­dze ku temu mogą być: trud­no­ści ma­te­rialne, pro­blemy zwią­zane z dziećmi, kło­poty ze zdro­wiem, trud­no­ści w zna­le­zie­niu lub po­wro­cie do pracy albo po pro­stu ogra­ni­cze­nia wy­ni­ka­jące z wieku ofiary, je­śli jest nią dziecko nar­cy­stycz­nego ma­ni­pu­la­tora… By­cie pod czy­jąś tok­syczną kon­trolą spra­wia, że ofiara staje się ma­rio­netką w rę­kach ma­ni­pu­la­tora, a sznurki nie za­wsze można tak ła­two i szybko prze­ciąć. To wła­śnie w tym mo­men­cie, w tej luce cza­so­wej, ta książka bę­dzie naj­bar­dziej uży­teczna, bo po­może się za­bez­pie­czyć, za­nim odej­dzie się z re­la­cji. Mam na­dzieję, że osoby, które chcą wy­do­stać się ze szpo­nów tok­sycz­nych osób i czy­tają wła­śnie tę książkę, znajdą w niej in­spi­ra­cję i wspar­cie.Rozdział 1

TECHNIKI MANIPULACJI STOSOWANE PRZEZ PARTNERÓW W ZWIĄZKU

Naj­czę­ściej lu­dzie przy­cho­dzą do mnie po po­moc z po­wodu pro­ble­mów z ob­se­syj­nie kon­tro­lu­ją­cym part­ne­rem w związku, i to ta część mo­jej książki bę­dzie naj­bar­dziej roz­bu­do­wana, po­nie­waż jest to coś, co ob­ser­wo­wa­łam naj­czę­ściej w mo­jej prak­tyce za­wo­do­wej.

W do­ro­słym ży­ciu nasz part­ner jest dla nas osobą naj­bliż­szą, tą, z którą dzie­limy swoje ży­cie, kon­takty in­tymne i głęb­sze uczu­cia, obo­jęt­nie, czy miesz­kamy już ra­zem, czy nie. Jest zdolny do roz­dra­pa­nia wszyst­kich sta­rych ran, a zwłasz­cza tych, które po­wstały w dzie­ciń­stwie: je­dy­nymi oso­bami, z któ­rymi mamy nie­sa­mo­wi­cie bli­ski kon­takt cie­le­sny, są na­sza matka i nasz part­ner ży­ciowy. Z nim dzie­limy wszyst­kie aspekty nas sa­mych, włą­cza­jąc w to te naj­bar­dziej in­tymne: co­dzienne ge­sty, na­wyki, które kształ­tują na­szą toż­sa­mość, sek­su­al­ność, mniej lub bar­dziej ważne wy­da­rze­nia ży­ciowe, ra­do­ści, tro­ski, trud­no­ści, wspo­mnie­nia, ma­rze­nia, plany. Dla­tego gdy je­den z part­ne­rów oka­zuje się dra­pież­ni­kiem, sieje wo­kół sie­bie spu­sto­sze­nie. Prze­moc może tu do­tknąć wszyst­kie sfery ży­cia pry­wat­nego.

W cza­sie fazy uwo­dze­nia dra­pież­nicy tak bar­dzo sta­rają się speł­nić naj­skryt­sze pra­gnie­nia swo­ich ofiar, że te mają wra­że­nie, iż spo­tkały księ­cia z bajki lub ko­bietę swo­jego ży­cia. Są ocza­ro­wane, za­ko­chane, za­chwy­cone tą kre­acją, cho­ciaż jest ona fał­szywa. Od razu zda­rzają się pewne po­tknię­cia, ale ofiara nie zwraca na nie uwagi, po­nie­waż po pierw­sze – to nor­malne, że się zda­rzają, a po dru­gie – przed­sta­wiany jej por­tret jest tak piękny, że chce w niego uwie­rzyć. Czę­sto dra­pież­nik ata­kuje swoją ofiarę w mo­men­cie, gdy jej ży­cie jest nie­sta­bilne, jest osła­biona i jej zdol­ność do ra­cjo­nal­nej oceny sy­tu­acji jest za­bu­rzona.

Gdy za­tem roz­po­czyna się faza nisz­cze­nia, po spo­je­niu (czyli w mo­men­cie za­an­ga­żo­wa­nia się ofiary), ze­rwa­nie kon­taktu jest tak za­ska­ku­jące, że ofiara przez długi czas jest świę­cie prze­ko­nana o przej­ścio­wym cha­rak­te­rze trud­no­ści, które pró­buje so­bie ja­koś wy­tłu­ma­czyć. Naj­czę­ściej do­cho­dzi do wnio­sku, że zro­biła coś nie tak, i za­czyna w sie­bie wąt­pić… ku ucie­sze dra­pież­nika. Pod­czas trwa­nia związku na­wyki cią­gle się po­głę­biają: ofiara po­grąża się w po­czu­ciu niż­szo­ści, za­mę­cie, emo­cjo­nal­nym cha­osie. Traci ja­sność umy­słu i swoją wa­lecz­ność, gdy usi­łuje sta­wiać opór, uważa, że ma okropny cha­rak­ter; czuje się wy­czer­pana z po­wodu stresu. Kiedy chce za­koń­czyć zwią­zek, czę­sto dra­pież­nik po­now­nie staje się cza­ru­jący, jak na po­czątku, tym sa­mym po raz ko­lejny da­jąc na­dzieję na po­prawę. Te gierki mogą trwać bez końca, a wy­czer­pana ofiara bę­dzie so­bie za­rzu­cać po­zo­sta­wa­nie w tak szko­dli­wej dla niej sy­tu­acji, co spra­wia, że jesz­cze bar­dziej wsty­dzi się sa­mej sie­bie.

Tech­niki ma­ni­pu­la­cji, które zo­staną omó­wione w tej czę­ści, są do­kład­nie ta­kie same jak w in­nych kon­tek­stach spo­łecz­nych: sy­tu­acje się zmie­niają, ale tech­niki ma­ni­pu­la­cji po­zo­stają ta­kie same…

Biustonosz

Flo­rence jest od ja­kie­goś czasu sin­gielką. Wcze­śniej była w tok­sycz­nym mał­żeń­stwie i kilku in­nych skom­pli­ko­wa­nych, nie­raz bo­le­snych związ­kach. Chcia­łaby mieć part­nera, ale za­leży jej, żeby był nor­malny, miły, de­li­katny, bo czuje się emo­cjo­nal­nie wy­czer­pana. Pod­czas jed­nego wie­czoru spo­tyka Qu­en­tina, któ­rego ser­deczny uśmiech ją urzeka. Roz­ma­wia­jąc z nim, do­wia­duje się, że jest tre­ne­rem per­so­nal­nym, a ona bar­dzo in­te­re­suje się psy­cho­lo­gią. Ostat­nio roz­po­częła te­ra­pię w nur­cie psy­cho­ana­li­tycz­nym i po­chła­nia wszyst­kie książki o roz­woju oso­bi­stym, ja­kie tylko wpadną jej w ręce. Na­wią­zuje się mię­dzy nimi re­la­cja ro­man­tyczna, która wy­daje się pełna mi­ło­ści i czu­ło­ści, cho­ciaż kilka drob­nych spraw tro­chę nie­po­koi Flo­rence… Na przy­kład pew­nego ranka, kiedy za­kłada swój ulu­biony biu­sto­nosz – woli ten mo­del od tra­dy­cyj­nego sta­nika, który ją uci­ska i rani – Qu­en­tin stwier­dza: „W ogóle nie pod­kre­ślasz swo­ich piersi… Wi­dać, że ich nie lu­bisz!” Nie, my­śli so­bie Flo­rence, ko­cham je ta­kimi, ja­kie są, a i nie za­leży mi na tym, by przy­cią­gały czyjś wzrok… Jed­nak za­czyna mieć wąt­pli­wo­ści. Po­tem zmie­nia zda­nie: Jed­nak chce mu się po­do­bać… Więc mil­czy i wkłada sta­nik z push-upem.

Co tu się tak właściwie wydarzyło?

Techniki manipulacji stosowane przez Quentina

- Przy­biera ma­skę życz­li­wo­ści, aby zwa­bić swoją ofiarę i uśpić jej czuj­ność.
- Wy­ko­rzy­stuje swoją wie­dzę z psy­cho­lo­gii i ją „de­mon­struje”, aby ma­ni­pu­lo­wać w imię tej pseu­do­kom­pe­ten­cji (by­cie na­prawdę kom­pe­tent­nym w dzie­dzi­nie psy­cho­lo­gii wy­maga po­kory: ktoś, kto na­prawdę zna się na rze­czy, nie twier­dzi, że wie le­piej, co my­śli i czuje druga osoba). Opi­suje za­cho­wa­nie Flo­rence, na­da­jąc mu zna­cze­nie, które nie­ko­niecz­nie po­krywa się ze sta­nem fak­tycz­nym; za­cho­wuje się tak, jakby wie­dział le­piej, co się z nią dzieje, niż ona sama; na­rzuca jej swoją wła­sną in­ter­pre­ta­cję. Nor­mal­nym za­cho­wa­niem w tej sy­tu­acji by­łoby za­da­nie nie­su­ge­ru­ją­cego nic py­ta­nia na te­mat tego, dla­czego wy­brała taki, a nie inny biu­sto­nosz, a na­wet za­ak­cep­to­wa­nie jej pre­fe­ren­cji ta­kimi, ja­kie są: mi­łość po­lega na ak­cep­ta­cji tego, że druga osoba działa zgod­nie z tym, co uważa za słuszne.
- Ta po­stawa „eks­perta” jest tech­niką ma­ni­pu­la­cji ma­jącą na celu prze­ję­cie kon­troli w re­la­cji.
- Po­przez to nie­na­leżne po­czu­cie wła­dzy zy­skuje pre­stiż (jest „tą osobą, która wie naj­le­piej”) kosz­tem dru­giej osoby.
- Myli mi­łość z eks­po­no­wa­niem wła­snej war­to­ści, pro­jek­tu­jąc na Flo­rence swoje pro­blemy.
- Je­śli wy­stę­puje u niego spa­dek li­bido lub „fru­stra­cja sek­su­alna”, to daje so­bie przy­zwo­le­nie na ob­wi­nia­nie part­nerki, uza­sad­nia­jąc to we wła­snej gło­wie: to jej wina, że nie jest wy­star­cza­jąco atrak­cyjna.
- Za­czyna kon­tro­lo­wać jej ubiór, wy­gląd oraz spo­soby, w ja­kie po­winna o sie­bie dbać.
- Za­czyna uży­wać tech­nik ma­ni­pu­la­cji po­le­ga­ją­cych na zy­ski­wa­niu do­mi­na­cji nad ofiarą oraz przed­mio­to­wym jej trak­to­wa­niu (ona musi ro­bić to, co on chce, za­miast tego, czego sama pra­gnie) i sub­tel­nie upew­nia się, że jest to moż­liwe w jej przy­padku.

Technika manipulacji pod lupą

Wie­dzieć wszystko o in­nych, wie­dzieć wszystko za in­nych: po­lega na za­cho­wa­niu się ma­ni­pu­la­tora w taki spo­sób, jak gdyby wie­dział le­piej niż druga osoba, co się z nią dzieje, tak jakby mógł czy­tać jej w my­ślach. Po­nie­waż wszy­scy je­ste­śmy ślepi na pewne aspekty na­szej osoby, ta tech­nika ma­ni­pu­la­cji jest czę­sto wy­ko­rzy­sty­wana do wpro­wa­dza­nia mę­tliku w gło­wie i przej­mo­wa­nia kon­troli nad drugą osobą.

Ich wpływ na Florence

- Nie ośmiela się mu sprze­ci­wić, być może dla­tego, by nie pro­wo­ko­wać kon­fliktu.
- Chce się mu po­do­bać, zwłasz­cza że to po­czą­tek re­la­cji.
- Nie jest pewna, czy za­słu­guje na mi­łość, je­śli nie trosz­czy się o pra­gnie­nia dru­giej osoby.
- Zga­dza się z tym, że musi po­dać swoje my­śli i uczu­cia w wąt­pli­wość, i za­czyna mieć mę­tlik w gło­wie od­no­śnie do wła­snej osoby: za­sta­na­wia się, czy fak­tycz­nie nie lubi swo­ich piersi, po­nie­waż za­uwa­żyła, że nie za­wsze ak­cep­tuje samą sie­bie.
- Ma po­trzebę po­dzi­wia­nia dru­giej osoby i aby to zro­bić, re­zy­gnuje z sa­mo­dziel­nego my­śle­nia, uznaje za wia­ry­godne ama­tor­skie in­ter­pre­ta­cje psy­cho­lo­giczne swo­jego part­nera na swój te­mat.
- Praw­do­po­dob­nie jest osła­biona przez cią­głe ule­ga­nie ma­ni­pu­la­cjom ze strony in­nych osób, ta­kich jak jej były mąż…

Jakie działania może podjąć Florence w ramach obrony?

- Być świa­doma tego, że to ma­ni­pu­la­cja. To, co za­bu­rza jej trzeźwe spoj­rze­nie na sy­tu­ację, to jej pra­gnie­nie przy­po­do­ba­nia się dru­giej oso­bie, go­to­wość za­kwe­stio­no­wa­nia swo­ich my­śli i uczuć oraz po­wąt­pie­wa­nie w samą sie­bie.
- Uświa­do­mić so­bie, że wy­gła­sza on tylko opi­nie, które chce przed­sta­wić jako prawdę.
- Od­po­wie­dzieć: „Ro­zu­miem twój punkt wi­dze­nia”. To spro­wa­dza in­ter­pre­ta­cję ma­ni­pu­la­tora do po­ziomu opi­nii.
- Nie zmie­niać swo­jego spo­sobu ubie­ra­nia się.
- Za­no­to­wać so­bie gdzieś, co się wy­da­rzyło, aby upo­rząd­ko­wać my­śli i nie za­po­mnieć o tym, co się stało.

Kilka pytań, które mogą okazać się pomocne dla Florence

- Czy wie­rzy, że może być ko­chana lub po­żą­dana tylko wtedy, gdy robi coś, żeby się ko­muś po­do­bać? Je­śli tak to, w jaki spo­sób i z kim do­szła do ta­kiego wnio­sku?
- Czy uważa, że musi zre­zy­gno­wać z dba­nia o swoje do­bro, aby się ko­muś po­do­bać? Je­śli tak, to gdzie, kiedy, w jaki spo­sób i z kim do­szła do ta­kiego wnio­sku?
- Co spra­wia, że ak­cep­tuje od­po­wie­dzial­ność za po­ten­cję sek­su­alną swo­jego part­nera? Czy uważa, że nie jest wy­star­cza­jąco po­cią­ga­jąca?
- Gdzie, kiedy i z kim na­uczyła się re­zy­gno­wać ze swo­ich my­śli bądź osądu na rzecz ko­goś in­nego, by móc tego ko­goś po­dzi­wiać i/lub być przez niego ko­chaną?
- Czy może zi­den­ty­fi­ko­wać, jaki zwią­zek mają jej wła­sne od­po­wie­dzi z obecną sy­tu­acją? Czy ta sy­tu­acja wy­wo­łuje ja­kieś wspo­mnie­nia lub uczu­cia?
- Czego po­trze­buje, aby zwra­cać wię­cej uwagi na drobne zda­rze­nia i nie an­ga­żo­wać się bar­dziej – lub po­stę­po­wać z ogromną ostroż­no­ścią – w re­la­cję, która może jej za­szko­dzić? Na czym po­winna oprzeć za­ufa­nie do swo­ich uczuć do­ty­czą­cych jej sa­mej? Co ma zro­bić, aby po­czuć się do­brze sama ze sobą, bez względu na to, czy bu­dzi po­żą­da­nie, czy nie?PODZIĘKOWANIA

Dzię­kuję Suy­apie Ham­mje, która od razu po­szła w moje ślady.

Dzię­kuję Ma­rion Gu­il­le­met i La­mie Younes-Corm, moim re­dak­to­rom, któ­rych su­ge­stie, po­my­sły, wie­dza, en­tu­zjazm i rze­czowe po­dej­ście do sprawy da­wały mi wspar­cie i mo­ty­wa­cję do dzia­ła­nia.

Dzię­kuję Go­margu za piękne i po­my­słowe ilu­stra­cje, ide­al­nie ob­ra­zu­jące przy­ta­czane hi­sto­rie, które sta­no­wią świetne uzu­peł­nie­nie tek­stu, po­bu­dzają wy­obraź­nię i po­ma­gają za­pa­mię­tać opi­sy­wane sy­tu­acje. Mam na­dzieję, że ten ilu­stro­wany po­rad­nik po­może lu­dziom, któ­rzy mają do czy­nie­nia z ma­ni­pu­la­cjami tok­sycz­nych nar­cy­zów.

Dzię­kuję Chloé Chau­veau za świetną ro­botę przy do­ko­ny­wa­niu ko­rekty. Można po­wie­dzieć, że Chloé jest ogrod­niczką pie­lę­gnu­jącą słowa i zwroty, która wie, gdzie i jak zmie­nić nie­ja­sne sfor­mu­ło­wa­nie, aby nadać mu szla­chetny urok fran­cu­skiego ogrodu. Dzięki temu ze­spo­łowi wiele razy przy­po­mi­na­łam so­bie, jak ogromne to szczę­ście, że mam re­dak­tora!

Dzię­kuję Frédéri­cowi Quié za wska­zówki, które mi da­wał, gdy za­czy­na­łam pi­sać tę książkę, po­ka­zały mi, że droga, którą ob­ra­łam, była słuszna. Dzię­kuję Je­anowi-Pau­lowi Zi­égle­rowi za jego cier­pli­wość i pre­cy­zyjne uwagi, które za­chę­cały mnie do dba­nia o rze­tel­ność i dys­cy­plinę.

Dzię­kuję Anouk Ab­ca­sésis za na­sze roz­mowy pełne żar­tów, gdy by­łam za bar­dzo po­chło­nięta próbą wy­ja­śnie­nia ja­kie­goś ter­minu lub szu­ka­niem w swo­jej gło­wie ja­kie­goś słowa. Dzię­kuję Céline Cu­ber­ta­fond, która pod­su­nęła mi tak czy­telną de­fi­ni­cję kra­dzieży ra­do­ści.

Dzię­kuję wszyst­kim oso­bom, które dały mi po­zwo­le­nie na wy­ko­rzy­sta­nie opi­sów swo­ich do­świad­czeń ży­cio­wych – zmo­dy­fi­ko­wa­łam je tak, aby nie można było roz­po­znać, o kogo do­kład­nie cho­dziło. Nie wy­mie­niam ich tu ze względu na to, że chcą za­cho­wać ano­ni­mo­wość, ale my­ślę, że z pew­no­ścią roz­po­znają się w tych hi­sto­riach.

Dzię­kuję Pierre’owi To­uche, zmar­łemu w czerwcu 2020 roku. Na­sze dys­ku­sje na te­maty z za­kresu psy­cho­lo­gii kli­nicz­nej po­mo­gły mi wy­ja­śnić i wy­ra­zić rze­czy, któ­rych sama nie po­tra­fi­ła­bym na­zwać, a prze­cież mia­łam je na końcu ję­zyka.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: