Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Jak skutecznie bronić się przed socjopatami - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
19 października 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
32,99

Jak skutecznie bronić się przed socjopatami - ebook

Socjopaci są wśród nas.

Kryją się w naszym otoczeniu, doskonale zakamuflowani i z pozoru niewinni. Socjopatą może się okazać szef lub kolega z pracy, obecny lub były partner, ktoś nękający cię w Internecie, a nawet twoje dziecko. Socjopaci wciągają cię w swoje gry i karmią się twoją niepewnością, gniewem i strachem. Są dla ciebie realnym zagrożeniem.

Ukrytych drapieżców jest tak wielu, że prawdopodobnie spotykasz ich każdego dnia.

Psycholożka kliniczna Martha Stout przez wiele lat studiowała umysły socjopatów oraz metody, którymi się posługują, aby niszczyć swoje ofiary. W swojej książce opisuje przypadki, które budzą grozę: pozbawione skrupułów dzieci, degeneratów w zawodach zaufania publicznego, byłych małżonków bezwzględnie walczących o prawo do opieki oraz nieuchwytnych cyberprześladowców. Diagnozuje nawet całe korporacje i instytucje, które stosują schematy socjopatycznych zachowań wobec swoich klientów.

Stout wykorzystuje swoją imponującą wiedzę, żeby opracować skuteczną strategię obrony przed pozbawionymi sumienia drapieżcami. Uświadamia czytelnikom, jak łatwo wpaść w zastawione przez socjopatów pułapki i dać się wciągnąć w sieć intryg, z których nie sposób się wyplątać. Pokazuje, co możesz zrobić, by zachować spokój i nie ulegać emocjom, które tylko napędzają twoich prześladowców. Dzięki tej książce dowiesz się, jak nie dać się sprowokować i nie wpaść w ich sidła.

Nowa książka autorki bestsellera Socjopaci są wśród nas uświadamia, że w świecie pełnym oszustów, księży pedofilów i bezwzględnych szefów musimy wiedzieć, jak myślą socjopaci i jak skutecznie się przed nimi bronić.

Kategoria: Podróże
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-7356-6
Rozmiar pliku: 733 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

------------------------------------------------------------------------

Pojedynek z diabłem

Ubrana w poplamioną farbą bluzkę i postrzępione dżinsy, zabierałam się właśnie do czyszczenia tarasu od spodu, toteż z pewnością nie wyglądałam jak profesjonalna psycholożka, gdy pewnego wiosennego popołudnia na podjeździe mojego domu pojawił się nowy lśniący SUV, który przywiózł dwoje dzieci i ich elegancko ubraną matkę. Chociaż kobieta miała starannie zrobiony makijaż, wyglądała, jakby płakała od wielu dni. Od razu też wzbudziła moje szczere współczucie. Ona zaś, pomimo tych podartych dżinsów i początkowego zdumienia na mój widok, najwyraźniej szybko odczuła ulgę, przyznała bowiem, że jechała dwie godziny, by dotrzeć do miasta, w którym, jak podejrzewała, mieszkałam. Powiedziała mi, że bierze udział w „piekielnej walce o opiekę nad dziećmi” z przerażającym, pozbawionym wszelkich uczuć przeciwnikiem oraz że obawia się o dobro swojej córki i syna. „Chcę ocalić moje dzieci – oznajmiła – więc muszę stoczyć pojedynek z diabłem. Ale nie wiem, jak się do tego zabrać”.

Zdaniem kobiety byłemu mężowi tak naprawdę wcale nie zależało na władzy rodzicielskiej i o przyznanie opieki nad dziećmi starał się tylko po to, by żonę sobie całkowicie podporządkować, co zupełnie nieźle mu wychodziło, skoro wykorzystywał jej miłość i przywiązanie do dzieci. Zaproponowałam jej, by zamiast zdradzać oznaki paniki na widok byłego męża, spróbowała zachować spokój na zewnątrz – wówczas nie da mu upragnionych, widocznych dowodów na to, że udało mu się zapanować nad jej emocjami – a następnie przedstawiłam propozycje argumentów do rozmowy z prawnikiem. Kiedy odjeżdżała, z radością dostrzegłam w jej oczach błysk determinacji zamiast wcześniejszego zwątpienia.

Jako psycholożka od ponad dwudziestu pięciu lat badałam socjopatię i leczyłam pacjentów z traumą emocjonalną, mimo to wciąż nie w pełni sobie uświadamiałam, jak wielu ludzi pada ofiarą socjopatów, dopóki nie postanowiłam spisać swych doświadczeń. Po wydaniu mojej książki _Socjopaci są wśród nas_ w 2005 roku zostałam dosłownie zasypana listami i telefonami od czytelników, którzy postanowili opowiedzieć mi o swoich spotkaniach z ludźmi ich zdaniem pozbawionymi sumienia. Tak bardzo pragnęli podzielić się ze mną swoimi przeżyciami, że niektórym udało się nawet zdobyć mój zastrzeżony numer telefonu domowego, a inni czekali pod drzwiami mojego gabinetu w Bostonie z nadzieją na spotkanie mnie w drodze do pracy lub gdy z niej wracałam. Ale po raz pierwszy ktoś pojawił się u mnie w domu.

Postanowiłam założyć stronę internetową i specjalną skrzynkę e-mailową, by czytelnicy mogli opowiedzieć mi o swoich doświadczeniach bez konieczności uciekania się do tak rozpaczliwych kroków. Gdy to zrobiłam, spadła na mnie istna lawina relacji z całego świata. Większość ludzi, którzy skontaktowali się ze mną (i którzy nadal codziennie to robią), przypuszczalnie ma do czynienia z socjopatą i po prostu nie może go uniknąć: z przeciwnikiem w walce o opiekę nad dziećmi, z szefem lub kolegą z pracy zbyt cennej, by z niej zrezygnować, z dorosłym członkiem rodziny lub – co najbardziej bolesne – jednym z własnych dzieci.

Piszą do mnie czytelnicy obu płci, wywodzący się z różnych środowisk, lecz mający za sobą bardzo podobne przejścia. Na pewnym etapie swojego życia poczuli się osamotnieni, a nawet powątpiewali we własne zdrowie psychiczne. Każdy z nich uważał, że jest jedyną osobą oszukaną i zmanipulowaną przez kogoś, kogo umysł funkcjonuje inaczej niż umysły innych. Przeżyli prowadzący do załamania psychicznego związek z co najmniej jednym człowiekiem pozbawionym poczucia winy, niezdolnym do odczuwania skruchy, a nawet cienia zainteresowania losem bliźniego. I dopóki nie przeczytali mojej książki, zakładali, że nikt nie uwierzy w ich dziwną historię. W mojej książce znaleźli pojęcia i terminologię do opisania tego, czego doświadczyli. Teraz poszukiwali narzędzi do obrony siebie i swoich bliskich. To dla nich i dla wszystkich ludzi, których koleje losu zmusiły do walki z osobą pozbawioną sumienia, napisałam tę książkę. Opisuję w niej, jak sobie radzić z socjopatami.

Prawie całą korespondencję, jaka napływa do mnie od lat, podzieliłam na kilka kategorii. Podczas moich wystąpień w mediach i w rozmowach prywatnych od 2005 roku zadawano mi wiele pytań odnoszących się do tych samych kluczowych zagadnień. W tej książce omówię je wszystkie: ponurą rzeczywistość wychowywania dzieci o skłonnościach socjopatycznych i sposoby radzenia sobie z nimi; metody, jakich można użyć, by zneutralizować socjopatę prześladującego nas w pracy; co robić, gdy naszym przeciwnikiem w walce o opiekę nad dzieckiem okazuje się socjopata; agresywnych socjopatów (w tym sprawców cyberprzemocy); a także różnice między socjopatą i narcyzem. Jeden rozdział poświęciłam socjopatycznym korporacjom i rządom, a całość zamknęłam rozważaniami na temat natury dobra.

Większość ludzi pozbawionych sumienia, usiłujących się wtopić w resztę społeczeństwa (i pragnących uniknąć zdemaskowania lub uwięzienia), popełnia „niewidzialne” przestępstwa moralne i interpersonalne. Wbrew dość rozpowszechnionemu mniemaniu socjopaci uciekający się do agresji prowadzącej do śmierci prześladowanej osoby stanowią nieliczną mniejszość. Dużo częściej wywierają swój destrukcyjny wpływ na innych, stosując kłamstwa i manipulacje, zmuszając nas do uczestnictwa w swoich brutalnych gierkach psychologicznych, finansowych, a nawet politycznych. Stanowią oni największą pojedynczą podgrupę sprawców przemocy domowej; starają się realizować swoje pragnienie dominacji nad innymi, używając przemocy fizycznej wobec małżonków, dzieci i osób starszych w zaciszu własnego domu. Jest to jedna z przyczyn, dla których tak trudno nam ich zidentyfikować. Lecz kiedy socjopaci zabijają, ich czyny poruszają nas do głębi. W tej książce omówię charakterystyczny wzorzec zachowań socjopatów zabójców oraz wyjaśnię, dlaczego uważam, że za tą formą agresji stoją inne motywy niż za przemocą niesocjopatyczną.

Psychologowie bardzo niechętnie zalecają strategię unikania w rozwiązywaniu jakichkolwiek problemów, lecz w omawianym przez nas przypadku to właśnie unikanie stanowi klucz do opanowania sytuacji. Niezależnie od tego, czy socjopaci są agresywni, czy nie, nie przestrzegają oni umowy społecznej wiążącej dla innych, ich działania są wyjątkowo destrukcyjne i nigdy nie będą w stanie nawiązać autentycznych relacji osobistych ani zawodowych. Interesuje ich wyłącznie zyskanie dominacji nad otoczeniem, toteż najbardziej wskazanym i najmniej niebezpiecznym sposobem postępowania jest całkowite zdystansowanie się od takich ludzi. Lecz przecież nie zawsze można uniknąć wszelkich kontaktów z człowiekiem pozbawionym sumienia.

W tej książce dostarczę wam narzędzi do radzenia sobie z socjopatą, którego po prostu nie da się uniknąć. Przedstawię historie zainspirowane licznymi relacjami osób, które zszokowane patrzyły, jak ziemia usuwa się im spod nóg, a mimo to mężnie próbowały ratować siebie i kochanych ludzi w świecie, gdzie przestały obowiązywać powszechnie przyjęte zasady rządzące kontaktami międzyludzkimi. Na własnej skórze przekonali się, że socjopaci niezupełnie przypominają abstrakcyjnych bohaterów ulotnych doniesień telewizyjnych lub wstrząsających filmów dokumentalnych. Nie różnią się z wyglądu od innych, co więcej, potrafią się tak dobrze kamuflować, że ich prawdziwy charakter może pozostawać niedostrzeżony przez całe lata, a nawet dziesięciolecia.

W przytaczanych opowieściach zmieniłam nazwiska i wszelkie dane umożliwiające identyfikację ich bohaterów. Opisuję w nich zarówno mężczyzn i kobiety, którzy skutecznie poradzili sobie z ludźmi pozbawionymi sumienia, jak i smutne, a nawet przerażające losy tych, którzy w ostatecznym rozrachunku przegrali. Niezależnie od tego, co się stało z opisywanymi przeze mnie postaciami, ich historie uświadamiają nam, że tradycyjny obraz zła uczynił nas ślepymi na jego prawdziwą naturę. Za złym postępowaniem kryje się emocjonalna pustka, a nieświadomość tego faktu poważnie ogranicza naszą zdolność do radzenia sobie z bezwzględnymi ludźmi wśród najbliższych i w społeczeństwie. Zaczerpnięte z realnego świata relacje potwierdzają, że nowe, racjonalne podejście do głównego źródła zła u człowieka – czyli określenie _charakterologicznych i neuropsychologicznych przyczyn braku sumienia_ – może dać nam ważne narzędzia do radzenia sobie z socjopatami w naszym życiu i do stawiania czoła problemom naszych czasów stwarzanym przez tych ludzi. Uważam, że dla naszego osobistego bezpieczeństwa i dla dobra planety, na której żyjemy, musimy porzucić nasze błędne przekonania – swego rodzaju społeczną ślepotę na socjopatów – i zacząć skutecznie neutralizować ich wpływy dzięki rzetelnej wiedzy i wypracowanym umiejętnościom.

Musimy sobie uświadomić, że pomimo typowej dla siebie emocjonalnej pustki wewnętrznej socjopaci to „pożeracze uczuć”. Głęboko pragną napawać się swoją władzą nad uczuciami innych. Wzbudzają u nich dezorientację, gniew i strach, żerując na ich negatywnych emocjach. Dlatego wiedza, kiedy i jak nie dać się wyprowadzić z równowagi – jak zachować spokój w obecności socjopaty, zamiast karmić go swoją bezpośrednią reakcją – jest bardzo ważna. Socjopata wciąga nas w swoją odrażającą grę, lecz ja pokażę wam, jak zmienić jej zasady.

W książce _Socjopaci są wśród nas_ sformułowałam pierwszą psychologiczną definicję sumienia. W odróżnieniu od wcześniejszych badaczy nie uważam go za proces myślowy ani za zbiór zinternalizowanych reguł – prawdziwe sumienie jest raczej nieodpartym uczuciem zakorzenionym w przywiązaniu do innej istoty żywej (często, ale nie zawsze, do człowieka) lub do grupy ludzi, a nawet w niektórych przypadkach do ludzkości jako całości. Dowiodłam, że sumienie nie istnieje bez neuropsychologicznej zdolności do tworzenia realnych więzi emocjonalnych z innymi, omówiłam także cechy i przyczyny socjopatii – _brak_ wszelkich przywiązań emocjonalnych i sumienia – oraz głębokie rany, jakie socjopata zadaje, zachowując przy tym całkowitą bezkarność pod względem emocjonalnym.

W tej książce staram się precyzyjnie opisać myśli i zachowania stanowiące następstwo pustki w psychice – miejsca, w którym powinno się znajdować uczucie zwane sumieniem. Przedstawiam zaczerpnięte z realnego świata przykłady nieczystych gier i prowokacji – dominującego wzorca wszelkich socjopatycznych zachowań, bezustannie powtarzanych na naszych oczach, chociaż większości z nas nie nauczono ich dostrzegać. W świecie kapłanów pedofilów i dyrektorów firm, którzy oddaliby swoje dusze – i naszą planetę na dokładkę – za kwartalną premię, w świecie zmanipulowanych batalii o wyłączną władzę rodzicielską, w których dobro dzieci znajduje się na ostatnim miejscu, oraz fałszywych ekspertów oszukujących osoby starsze i ubogie musimy poznać sposoby działania socjopatów.

Jakie szanse ma uczciwy człowiek w starciu ze sprytnym socjopatą, ze skutecznie maskującym się przeciwnikiem, którego specjalnymi mocami są dwulicowość i całkowita bezwstydność? Jak ktoś prawidłowo reagujący emocjonalnie na cierpienie innych może pokonać wroga, który bez poczucia winy niszczy wszystko, co spotka na swojej drodze, i nie waha się przed popełnieniem najgorszego okrucieństwa? Jak szczera i prawdomówna osoba może przekonać innych o prawdziwej naturze socjopaty, skoro ten wyrachowany hochsztapler potrafi oszukać i zmanipulować nawet wyjątkowo inteligentnych ludzi czasami tylko po to, by poczuć dreszczyk emocji na widok tego, jak skutecznie udało mu się wyprowadzić ich z równowagi?

W kolejnych rozdziałach pragnę udzielić jednoznacznych i praktycznych odpowiedzi na te pytania oraz wyjaśnić, jak radzić sobie z przerażającymi wątpliwościami, gdy musimy przeciwstawić się bezwzględnemu manipulatorowi. Kobiecie, która pojawiła się u moich drzwi, i wielu innym osobom proponuję optymistyczne i krzepiące rozwiązania. Jako osoby uczciwe i troskliwe dysponujemy znacznie większą mocą, niż to sobie uświadamiamy. Dostrzegając pewne prawidłowości, rozumiejąc prawdziwą naturę socjopatii, a przede wszystkim _dysponując skutecznymi metodami pokrzyżowania planów socjopaty_, będziecie mogli precyzyjnie go zidentyfikować i właściwie zareagować na jego działania w chwili, gdy życie postawi przed wami takie wyzwanie.1

------------------------------------------------------------------------

Pustka w psychice

Zrozumieć socjopatię

_Najtrudniej ukryć coś, czego nie ma._

Eric Hoffer

Zanim wyjaśnię, dlaczego proponowane przeze mnie strategie działania sprawdzają się w praktyce, muszę przedstawić pozornie paradoksalne rozumowanie kwestionujące jedno z waszych najgłębiej zakorzenionych przekonań na temat funkcjonowania świata. Wyobraźcie sobie, że nie ma czegoś takiego jak zło. Jeżeli jesteście osobami religijnymi, wyobraźcie sobie, że nie ma szatana, księcia ciemności, nie ma czarta ani demona – żadnego diabła pod jakąkolwiek nazwą. Jeżeli nie jesteście religijni, zastanówcie się, jak byście się czuli i jak wiele waszych wyobrażeń na temat życia zmieniłoby się po odkryciu, że zło po prostu nie istnieje w naszym świecie jako odrębny byt. Co więcej, przypuśćmy, że zło nigdy nie istniało – jako zjawisko, jako przebiegła istota nadprzyrodzona, jako tajemnicza siła lub niewidzialny duch, a nawet jako pewien szczególnie nikczemny składnik zwykłej natury człowieka. Proszę, abyście rozwinęli tę ideę do granic możliwości i wyobrazili sobie, że zło jest niczym więcej niż tylko starożytnym mitem, takim jak nordyckie trolle, Wielka Stopa lub bogowie wulkanów domagający się ofiar z wiejskich dziewic.

„Ale po co? – moglibyście zapytać. – Żeby sobie coś takiego wyobrazić, musielibyśmy zbagatelizować mnóstwo przejawów realnego życia”. Nasz świat jest pełen zła i ludzi czyniących zło z przerażającą wprost sprawnością. Może zło nie jest siłą, rzeczą ani istotą z rogami – może zło nie istnieje jako abstrakcyjny rzeczownik – ale przymiotnik „zły” jest z pewnością powszechnie rozumiany: są „złe” zdarzenia, „złe” pomysły, „złe” zachowania. Co więcej, wydaje się, że ludzie doskonale wiedzą, o jakie zdarzenia, pomysły i zachowania chodzi. Jeżeli więc zło nie istnieje, o czym, do diabła, mówimy, kiedy używamy tego słowa?

Proszę was, abyście sobie wyobrazili, że zło nie istnieje, ponieważ z psychologicznego punktu widzenia istotnie go nie ma. Nikczemność nie jest napastliwym duchem ani istotą, którą moglibyśmy zobaczyć lub przynajmniej poczuć jej obecność, nie jest też żadną mroczną częścią pierwotnego mózgu człowieka. Wręcz przeciwnie: jest ono _nieobecnością_. Zamiast _czegoś_ w miejscu, w którym _powinno być coś_, jest pustka.

Prawdziwe zło to wyrwa, pustka, nic więcej i nic mniej. Neurologicznym aspektem tej pustki zajmę się w następnym rozdziale. Na razie kontynuujmy dyskusję o tym, jak ona się ujawnia.

Niektóre złe czyny uważamy za gorsze od innych: seryjne morderstwa i ludobójstwo na tle etnicznym uważa się za bardziej odrażające niż na przykład kradzież oszczędności emerytalnych. Co zrozumiałe, dokonujemy tych osądów na podstawie dokuczliwości skutków tych czynów, na podstawie tego, jak wiele szkód one spowodowały i jak wiele osób dotknęły. Wtargnięcie do czyjegoś domu i poddanie mieszkańców torturom dla zabawy uważa się za zły czyn, podczas gdy mordowanie milionów niewinnych ludzi uważa się za monstrualnie zły czyn. Ale przyczyną tych wszystkich naprawdę złych zachowań, od straszliwych i niewypowiedzianych zbrodni przeciwko ludzkości po dręczenie współmałżonka lub malwersacje finansowe, jest ta sama pustka w psychice.

Możemy spróbować zrozumieć naturę tej próżni, tej niezgłębionej pustej przestrzeni, która rozpoczyna się od niedorozwoju pewnych struktur nerwowych, analizując dwie wersje opowieści o wypadku samochodowym. W pierwszej wersji obaj uczestniczący w kolizji mężczyźni mają zwykłe mózgi i są zdrowi psychicznie. W drugiej jednemu z uczestników brakuje czegoś w mózgu, i to dosłownie, chociaż większość przyjaciół i członków jego rodziny byłaby wstrząśnięta, gdyby się o tym dowiedziała.

Wersja 1. Tom i Jack jadą w przeciwnych kierunkach prawie pustą drogą w deszczowy wieczór. Tom dekoncentruje się na chwilę, zjeżdża ku środkowi drogi i przekracza linię rozgraniczającą pasy ruchu. Kiedy pojawia się Jack pędzący z dużą prędkością w przeciwną stronę, dwa samochody znajdują się o włos od kolizji. Aby uniknąć zderzenia z samochodem prowadzonym przez roztargnionego Toma, Jack wykonuje gwałtowny manewr i ląduje w zalanym wodą rowie.

Zrządzeniem losu żaden z kierowców nie zostaje poważnie ranny, wysiadają więc z pojazdów o własnych siłach i podchodzą do siebie na ciemnej, pustej drodze. Tom jest wstrząśnięty i zakłopotany. Jack też jest wstrząśnięty, a do tego wściekły. Jechał zupełnie nowym, drogim samochodem, ponadto umył go starannie przed wyjazdem na randkę z atrakcyjną kobietą, której bardzo chciał zaimponować. Krzyczy do Toma: „Jak jeździsz, idioto?!”.

Tom jest mężem i ojcem. Wracał do domu zmęczony po pracy. Doskonale wie, co się kryje za retorycznym pytaniem, kilkakrotnie dyplomatycznie przeprasza, a następnie proponuje pomoc w wyciągnięciu samochodu Jacka z rowu. Po pewnym czasie udaje im się to, ale ubrania obu mężczyzn są ubrudzone błotem i poplamione mokrą trawą.

Jack nie posiada się z wściekłości. Patrząc na swoje ubranie i brązowo-zieloną breję kapiącą z jeszcze niedawno nieskazitelnie czystego samochodu, pragnie tylko zemsty. W przypływie czarnego humoru jego myśli wędrują ku beretcie kaliber 5,6 mm, leżącej w schowku na rękawiczki. Niedawno kupił ten pistolet w celach obronnych, gdyż ostatnio usłyszał o kilku przypadkach kradzieży pojazdów w swojej okolicy. Na drodze jest pusto i ciemno. Wystarczy otworzyć drzwiczki, wyjąć broń ze schowka i _trach!_ – o jednego idiotę mniej na świecie.

Ale jak możecie się domyślać, Jack nie strzela do Toma. Jest tak wściekły, że chce go zabić, ale tego nie robi. Co ważniejsze, _nie może_, ponieważ zastrzelenie nieznajomego, zamordowanie kogoś, kto nawet nie podniósł na niego głosu, jest dla niego niemożliwe z psychologicznego punktu widzenia. W prawidłowo zbudowanym mózgu Jacka znajdują się wrażliwe struktury neurologiczne, pozwalające mu odczuwać związki z innymi ludźmi. Właśnie z powodu tego silnego, wrodzonego poczucia więzi – atrybutu obejmującego umiejętność kochania swojej rodziny i przyjaciół oraz odczuwania empatii wobec ludzi w ogóle – psychika Jacka zawiera silny komponent emocjonalny zwany _sumieniem_. Właśnie teraz jego sumienie wręcz krzyczy do niego: _Nie zabijaj! Odbieranie życia jest złe!_

Żołądek podchodzi mu do gardła. Przejęty tym, że w ogóle pomyślał o pistolecie, dusi w sobie gniew, zapisuje numer telefonu Toma i wraca do samochodu. Krzywiąc się i mamrocząc pod nosem najróżniejsze epitety, odjeżdża umorusany błotem i wściekły, ale oczywiście nie zabija.

Teraz przejdźmy do drugiej wersji opowieści. Tom nr 2, podobnie jak Tom nr 1, jest człowiekiem z typowo zbudowanym mózgiem, dzięki czemu jest normalny z psychologicznego punktu widzenia. Ale Jack nr 2 różni się od Jacka nr 1. Mózg drugiego Jacka, pozbawiony wszelkich zdolności do tworzenia więzi emocjonalnych z innymi ludźmi, spowodował u niego poważne zaburzenia psychiczne. Mimo to zazwyczaj pozostają one niezidentyfikowane, a nawet niedostrzeżone przez innych ludzi, z wyjątkiem przypadków, gdy okoliczności – takie jak nasz fikcyjny wypadek samochodowy – sprawiają, że wysuwają się one na plan pierwszy.

Jack nr 2 i Tom nr 2 jadą w przeciwnych kierunkach ciemną, pustą drogą. Tak jak poprzednio Tom z roztargnieniem przekracza linię rozgraniczającą pasy ruchu. Kiedy pojawia się Jack, o włos unikają czołowego zderzenia, ale nowy drogi samochód Jacka ląduje w błotnistym rowie. Żaden z mężczyzn nie odnosi poważnych obrażeń, ale Jack nie posiada się z wściekłości.

Jack uważa, że Tom prawie go zabił, a na myśl o nieudanym spotkaniu z piękną kobietą krzyczy tak samo jak Jack nr 1: „Jak jeździsz, idioto?!”.

Tom nr 2 bardzo przeprasza i proponuje, by spróbowali razem wyciągnąć samochód Jacka z rowu. Udaje im się to, lecz przy okazji brudzą się błotem. Teraz Jack wpada w furię. Chce zabić Toma; wyobraża sobie satysfakcję, z jaką wyciągnie z samochodu nieoznakowany pistolet i strzeli mu w głowę. Rozgląda się po drodze w obu kierunkach i nie widzi innych pojazdów. Przez cały wieczór widoczność była słaba, a teraz na dodatek nadchodzi gęsta mgła. Mógłby zastrzelić tego faceta, wrócić do samochodu i odjechać jakby nigdy nic. Wszystko wskazuje na to, że ujdzie mu to płazem. Kiedy ciało zostanie w końcu odkryte, ludzie pomyślą, że kierowca zginął w wyniku kłótni kochanków lub nieudanej kradzieży samochodu.

Podchodzi do samochodu, otwiera schowek i sięga po broń. Dobrze leży w dłoni. Sumienie nie odzywa się do niego, ponieważ w przeciwieństwie do Jacka nr 1 w tym miejscu umysłu, w którym u zdrowej osoby byłyby skłonność do tworzenia więzi międzyludzkich i sumienie, Jack nr 2 ma tylko pustą przestrzeń. Jack nr 2 jest całkowicie niezdolny do empatii, toteż nie odczuwa niczego poza (1) wściekłością z powodu zepsutego wieczoru i (2) przemożnym pragnieniem zabicia Toma.

Odbezpiecza broń i celuje w czoło Toma pomiędzy brwi. Zdziwiony i przerażony Tom unosi ręce, jakby chciał się ochronić, i mówi: „Poczekaj!”, lecz zanim zdoła dokończyć, Jack pociąga za spust.

Z twarzą zastygłą z wyrazie bezbrzeżnego zdumienia i z szeroko otwartymi oczami Tom pada na ulicę. Krew zaczyna się gromadzić w ciemną, rozmazywaną kroplami deszczu plamę na asfalcie. Jack wie, że musi się spieszyć. Wsiada do swojego pięknego nowego samochodu i odjeżdża, pozostawiając nieznajomego. Dziesięć mil dalej uśmiech wciąż nie schodzi mu z ust.

Utajona choroba Jacka

Jack nr 2 urodził się z subtelną zmianą w mózgu, co doprowadziło do powstania ziejącej pustki w jego życiu emocjonalnym. Jest socjopatą i tak jak w przypadku większości podobnych do niego ludzi jego choroba pozostaje niewidoczna dla innych. Jedyna osoba, której niemal udało się odkryć prawdę, właśnie zginęła. Chociaż większość potyczek z socjopatami nie kończy się niczyją śmiercią, należy pamiętać, że jedyną rzeczą powstrzymującą ich przed eskalacją działań nie jest sumienie, lecz obawa przed zdemaskowaniem.

Chociaż Jack dość dobrze sobie radzi z okazywaniem fałszywych emocji, kiedy musi sprawiać wrażenie osoby normalnej, w sytuacji, gdy u innych ludzi dochodzą do głosu prawdziwe uczucia, on nie odczuwa niczego. Większość znajomych byłaby zdziwiona, gdyby odkryła, że Jack nie jest w stanie doświadczać żadnego z ciepłych uczuć typowych dla relacji z innymi osobami, w tym miłości. Potrafi przekonująco udawać, ale nigdy naprawdę nie zaprzyjaźnił się z nikim, co więcej, zupełnie nie obchodzą go losy bliźnich. Nie potrafi kochać ani odczuwać autentycznej troski o członków własnej rodziny, choć może utrzymywać, że jest inaczej. Nie interesuje go więź uczuciowa z partnerką – jeżeli się ożeni, jego związek będzie pozbawiony miłości, jednostronny i prawie na pewno krótkotrwały. Jeżeli zaś jest żonaty, a jego małżonka przedstawia dla niego jakąś wartość, dzieje się tak dlatego, że uważa ją za swoją własność – zapewne _wpadłby we wściekłość_, gdyby mu przyszło ją stracić, ale nigdy nie byłby z tego powodu naprawdę smutny. A jeśli zostanie ojcem, nigdy nie zdoła pokochać swoich dzieci.

Często dopiero ten ostatni deficyt nieodwołalnie ujawnia prawdziwą powagę sytuacji i okropność socjopatii. Jeżeli Jack nr 2 nie pokocha swoich przyszłych dzieci, to jak wiele empatii, a choćby szacunku mógłby okazać irytującemu nieznajomemu błagającemu o życie na poboczu drogi czy jego dzieciom? Ani trochę.

Ciepłe uczucia charakteryzujące prawidłowe więzi międzyludzkie (miłość do rodziny i przyjaciół, troska, sympatia, wdzięczność) są podstawą tego, co nazywamy _sumieniem_. Bez nich nie może ono zaistnieć. Sumienie jest zawsze obecne w życiu ludzi zdrowych emocjonalnie. Wielu z nas odczuwa jego ukłucie, kiedy zachowujemy się choć trochę egoistycznie, kiedy na przykład wyjadamy ostatni kawałek pysznego ciasta z lodówki, chowamy do kieszeni dziesięciodolarówkę znalezioną między poduszkami na sofie lub psujemy komuś nastrój bezmyślnie uczynioną uwagą. Natomiast Jack nie odczuwa nawet lekkiego wyrzutu sumienia, gdy odbiera mężczyźnie życie, a nieznanym dzieciom ojca. Pustka w psychice Jacka sprawia, że popełnianie niewyobrażalnych okrucieństw przychodzi mu nadzwyczaj łatwo i naturalnie. Normalna ludzka natura nie pozwoliłaby Jackowi dokonać takiego czynu, sprzeciwiałaby się takiej myśli, a gdyby Jack mimo to zabił, sumienie nie dawałoby mu spokoju przez resztę życia. Szatan też go do tego nie zmusił. Zrobił to z powodu tej szczególnej psychicznej i neurologicznej pustki, która uczyniła go niezdolnym do odczuwania więzi z innymi ludźmi.

W wielu różnych sytuacjach, nie tylko podczas podróży ciemnymi i niebezpiecznymi ulicami, liczymy na te zasadnicze więzi międzyludzkie i sumienie, powstrzymujące naszych bliźnich od pewnych zachowań, i przeważnie się nie rozczarowujemy. Zakładamy, że ludzie będą przestrzegać zasadniczego zakazu _Nie zabijaj_. Mamy nadzieję, że prawie wszyscy dorośli będą w miarę łagodnie postępować z małymi dziećmi. Ufamy, że inni ludzie dotrzymają złożonych obietnic, zwłaszcza gdy obietnice te zostały sformalizowane w postaci umowy. Liczymy, że bankierzy, brokerzy i doradcy nas nie okradną. Zakładamy, że przyjaciele i rodzina nie wykorzystają poufnych, osobistych informacji o nas dla własnego zysku. Nasz wymiar sprawiedliwości opiera się na domniemaniu, że ludzie nie kłamią po złożeniu przysięgi w obliczu Boga. Co zdumiewające, nawet społeczeństwo XXI wieku w dużym stopniu odwołuje się do honoru, toteż gdy napotkamy kogoś, dla kogo honor, sumienie i empatia się nie liczą, możemy mieć poważne kłopoty. Zdezorientowani, narażamy się na poważne niebezpieczeństwo niezależnie od tego, czy spotkamy socjopatę na pustej drodze, w sali konferencyjnej, w sądzie czy też w domu i rodzinie – sferze relacji międzyludzkich szczególnie podatnej na zagrożenia.

Ludzie bezwzględni nieustannie nas zdumiewają. Kiedy słyszymy o jakimś szczególnie odrażającym czynie, zazwyczaj uznajemy go za „niewytłumaczalny” i pytamy: _Jak on mógł coś takiego zrobić? Jak ona może spojrzeć na siebie w lustrze?_ Równie często pojawia się bardzo prosta odpowiedź na te pytania: sprawca ze spokojem przegląda się w lustrze, ponieważ nie ma wewnętrznego mechanizmu uświadamiającego mu winę i wstyd nie do zniesienia.

Wprawdzie tylko nieliczne kontakty z socjopatami kończą się śmiercią, tak jak spotkanie Toma z Jackiem nr 2, lecz prawie zawsze wywierają one na ofiary destrukcyjny wpływ. Kontakt z socjopatą jest niebezpieczny niezależnie od tego, czy zdajemy sobie sprawę, z kim mamy do czynienia – nie tylko dlatego, że początkowo zazwyczaj o tym nie wiemy. Kobieta, z którą Jack miał się spotkać w wyżej przytoczonej historii, prawdopodobnie nie ma pojęcia o stanie jego umysłu. Jeżeli nie współwystąpią ze sobą czynnik prowokujący i sposobność, tak jak w wypadku biednego Toma na ciemnej i pustej drodze, Jack zapewne nie pozbawi jej życia – nawet socjopata potrafi powściągnąć swoje naturalne skłonności, gdy wie, że mógłby zostać zdemaskowany i ponieść karę. Mimo to, jeżeli kobieta zechce się związać z Jackiem nr 2, ten prawie na pewno skrzywdzi ją emocjonalnie, finansowo lub w inny sposób budzący ograniczone zainteresowanie wymiaru sprawiedliwości. Jeżeli kobieta ma pieniądze, przydatne kontakty społeczne lub zawodowe albo cokolwiek innego, co mogłoby zainteresować Jacka, z pewnością znajdzie on sposób, by te zasoby wykorzystać. Po prostu będzie próbował ją zdominować i nią manipulować, często tylko dla zabawy. Innymi słowy, im głębiej kobieta wpuści go do swojego życia, tym więcej na tym straci.

Ponadto jeżeli jest taka jak większość ofiar socjopatów, prędzej zwątpi w swoją wartość jako osoby i we własne zdrowie psychiczne niż w prostą, choć zadziwiającą prawdę, że Jack nie ma sumienia.

Jak zdefiniować socjopatę

Pojęcie socjopatii nie jest wcale nowe. Przez co najmniej dwa stulecia obserwatorzy ludzkiego zachowania na świecie opisywali stan braku sumienia, nadając mu różne nazwy, w tym _manie sans délire_ (mania bez delirium), obłęd moralny, głupota moralna, niższość psychopatyczna, psychopatia i wreszcie socjopatia. W swoich pracach używam terminu _socjopatia_, chociaż nie istnieje ogólnie przyjęte rozróżnienie między tym terminem a innymi, w tym psychopatią. W powszechnym mniemaniu _psychopata_ używa przemocy, a _socjopata_ nie, lecz to stwierdzenie niezupełnie odpowiada prawdzie. Tych określeń często używa się zamiennie, gdyż obydwa odnoszą się do osoby pozbawionej sumienia, która może, lecz nie musi, wykazywać skłonność do stosowania przemocy. Choroba psychiczna charakteryzująca się brakiem poczucia winy była pierwszym zaburzeniem osobowości rozpoznanym przez współczesną psychiatrę. W 1812 roku profesor Uniwersytetu Pensylwanii Benjamin Rush, zwany ojcem amerykańskiej psychiatrii, wspomniał w swojej pracy o osobach, które wyglądały na dotknięte czymś, co nazwał „wypaczeniem władz moralnych”. W 1994 roku „dominujący wzorzec zachowania, polegający na notorycznym lekceważeniu i naruszaniu praw innych osób”, schorzenie podobne do opisanego przez Rusha, uwzględniono w _Podręczniku diagnostycznym i statystycznym zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego_ (DSM-IV) – zwanym Biblią zaburzeń psychicznych – pod bardziej powściągliwą nazwą „antyspołecznego zaburzenia osobowości”.

Według nowszej (2013) wersji podręcznika (DSM-5) antyspołeczne zaburzenie osobowości „charakteryzuje się dominującym wzorcem nieprzystosowania społecznego, nieuczciwości, impulsywności, skłonności do zachowań przestępczych i brakiem wyrzutów sumienia”. Można je rozpoznać po potwierdzeniu wystąpienia przynajmniej trzech spośród następujących siedmiu „patologicznych cech osobowości”:

1. Skłonność do manipulacji: częste stosowanie podstępu w celu wywierania wpływu na innych lub kontrolowania ich; wykorzystywanie uwodzenia, nieodpartego uroku osobistego, elokwencji lub pochlebstwa do osiągania własnych celów.
2. Skłonność do oszukiwania: oszukiwanie i nieuczciwość; przedstawianie nieprawdziwego obrazu samego siebie; ubarwianie lub zmyślanie opowieści o różnych wydarzeniach.
3. Niewrażliwość: brak zainteresowania uczuciami i problemami innych ludzi; brak poczucia winy lub wyrzutów sumienia z powodu negatywnych bądź krzywdzących dla innych konsekwencji własnych działań; agresja; sadyzm.
4. Wrogość: stałe lub często pojawiające się uczucia gniewu; złość lub irytacja występujące w odpowiedzi na drobne wyrazy lekceważenia bądź zniewagi; niemiłe, przykre dla innych oraz mściwe zachowanie.
5. Nieodpowiedzialność: lekceważenie i brak poszanowania dla zobowiązań finansowych i innych; nieposzanowanie oraz niewywiązywanie się z umów i obietnic; niedbały i beztroski stosunek do cudzej własności.
6. Impulsywność: działanie pod wpływem chwili jako bezpośrednia reakcja na bodziec; działania natychmiastowe, bez planu i analizy skutków; trudności w formułowaniu i realizowaniu planu; poczucie przymusu natychmiastowego działania, a także zachowania samouszkadzające w sytuacjach napięcia emocjonalnego.
7. Skłonność do nadmiernego ryzyka: angażowanie się w działania niebezpieczne, ryzykowne i potencjalnie szkodliwe dla samego siebie, niepotrzebnie i bez względu na konsekwencje; podatność na nudę i bezrefleksyjne podejmowanie czynności w celu jej przezwyciężenia; nieuwzględnianie własnych ograniczeń i zaprzeczanie realności zagrożenia dla siebie; lekkomyślne dążenie do celów bez względu na związane z tym ryzyko.

Naukowcy sporządzający tego rodzaju opisy diagnostyczne opierają się na zachowaniach dających się bezpośrednio zaobserwować, zamiast odwoływać się do stanów wewnętrznych i emocji socjopatów, co wymagałoby od tych pierwszych zdolności czytania w cudzych myślach. Częściowo z tego powodu – a częściowo dlatego, że uważa się, iż w nomenklaturze psychiatrycznej nie ma miejsca na pojęcia odnoszące się do moralności – w DSM nie ma słowa _sumienie_. Zamiast niego wspomina się na przykład o _niewrażliwości_ i _skłonności do oszukiwania_ – cechach łatwiej dostrzegalnych niż obecność sumienia lub jego brak.

Zachowania typowe dla socjopatycznego oszusta (jak _oszukiwanie i nieuczciwość_) często bywają ułatwiane dzięki takim jego cechom jak elokwencja i powierzchowny urok, pozwalające mu uwodzić innych ludzi, w przenośni lub dosłownie – rodzaj wewnętrznego żaru albo charyzmy, które początkowo mogą sprawić, że wydaje się on bardziej interesujący niż otaczający go ludzie. Socjopata jest bardziej spontaniczny, głębiej przeżywa, bardziej intryguje, jest bardziej seksowny i pociągający niż inni. Często ma w swoim repertuarze niemal hipnotycznie ujmujące zachowanie zwane izopraksizmem. Definiuje się go jako odruchowe naśladowanie mowy ciała, gestów, tonu głosu, akcentu, słów i metafor, wyrazu twarzy, a nawet częstości oddychania innych ludzi. Często występuje on automatycznie między przyjaciółmi, osobami zakochanymi lub flirtującymi. Zwykle niezauważany przez żadną ze stron izopraksizm pogłębia poczucie zaufania i emocjonalnej bliskości pomiędzy dwojgiem ludzi pozostających w zdrowym związku.

Niestety, chcąc zwieść swoją ofiarę i wmanewrować ją w zdecydowanie szkodliwy związek, socjopata może świadomie wykorzystywać takie wzbudzające zaufanie zachowania, podczas gdy jednocześnie obsypuje ją pochlebstwami i udaje, że podziela jej zainteresowania i przejmuje się jej zmartwieniami. Ponadto charyzmę socjopaty niekiedy zwiększają pompatyczne przechwałki mogące zniewolić „zauroczoną” ofiarę, lecz brzmiące dość dziwnie, a nawet śmiesznie w uszach bardziej obiektywnego słuchacza (np. „Pewnego dnia świat zrozumie, jaki jestem wyjątkowy” lub „Wiesz, że z nikim nie będzie ci tak dobrze jak ze mną”).

Socjopaci znacznie bardziej niż zdrowe osoby potrzebują napięcia i stymulacji. Ta chroniczna potrzeba często prowadzi do podejmowania działań uznawanych za ryzykowne z fizycznego, finansowego i społecznego punktu widzenia (np. „Chodźmy na plażę podczas huraganu” lub „Zainwestujmy wszystkie pieniądze w akcje wysokiego ryzyka! Czuję przez skórę, że zdrożeją!”, lub „Wpadnijmy na prywatne przyjęcie weselne szefowej. Nie chcesz zobaczyć jej miny?”). Początkowo ludziom, którzy dotąd wiedli ostrożniejsze życie, takie ryzyko może się wydawać atrakcyjną przygodą. Socjopaci często

Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: