Jak stworzyć wegański świat. Podejście pragmatyczne - ebook
Jak stworzyć wegański świat. Podejście pragmatyczne - ebook
W tej prowokującej do myślenia książce Tobias Leenaert wskazuje, że dotychczasowe strategie działania na rzecz praw zwierząt się nie sprawdziły. Pomimo działalności tysięcy zaangażowanych aktywistów i coraz bardziej błyskotliwych, a nie rzadko szokujących kampanii, spożycie mięsa i produktów odzwierzęcych wciąż rośnie. Leenaert prezentuje nową wizję tego, jak możemy stworzyć wegański świat. Biorąc pod uwagę naszą obecną sytuację, gdy niemal całe społeczeństwo zależy od wykorzystywania zwierząt, potrzebujemy innego, bardziej pragmatycznego podejścia.
Kategoria: | Esej |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66232-60-0 |
Rozmiar pliku: | 1,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Swoją książkę Wyzwolenie zwierząt zakończyłem następującymi słowami:
Władza, jaką ma człowiek, pozwala mu gnębić inne gatunki po wsze czasy lub do chwili, gdy sprawi, że Ziemia nie będzie się już nadawać do zamieszkania przez żywe istoty. Czy ta tyrania będzie trwać, dowodząc, że w zderzeniu z egoistycznym interesem moralność nic nie znaczy, jak zawsze twierdzili najbardziej cyniczni poeci i filozofowie? A może jednak staniemy na wysokości zadania i udowodnimy, że stać nas na prawdziwy altruizm, kończąc z bezlitosną eksploatacją gatunków, nad którymi mamy władzę, i to nie dlatego, że zmuszą nas do tego buntownicy czy terroryści, lecz że uznamy, iż jest ona moralnie nie do przyjęcia? Odpowiedź na to pytanie zależy od odpowiedzi każdego z nas.
Chociaż ponad czterdzieści lat później wciąż jej nie znamy, altruistom udało się wykonać kilka kroków naprzód. W całej Unii Europejskiej – od Portugalii po Polskę i od Finlandii po Grecję – niektóre z metod więzienia zwierząt hodowlanych opisanych w Wyzwoleniu zwierząt zostały zabronione. Zakazano ich też w Kalifornii, a międzynarodowe korporacje takie jak McDonald’s i Walmart zgodziły się wycofać z użytku produkty wytwarzane ze zwierząt chowanych tymi metodami.
Czterdzieści lat temu niewielu ludzi w ogóle wiedziało, co oznacza słowo „wegański”. W miastach takich jak Berlin trudno było znaleźć restauracje podające dania wegetariańskie, a co dopiero wegańskie. Dziś środowisko wegan w Berlinie działa prężnie, podobnie jak w wielu miastach Europy, Ameryki Północnej, Australii i kilku innych krajów świata. Do zmiany tej doszło głównie w ciągu ostatniej dekady. Wegańskie jedzenie staje się coraz smaczniejsze. Inwestuje się znaczne sumy w rozwój firm próbujących uzyskiwać mięso na poziomie komórek macierzystych bądź produkować roślinne zamienniki o tej samej konsystencji i smaku co produkty odzwierzęce.
Są zatem powody, by mieć nadzieję, że wielka zmiana na rzecz wegańskiego świata właśnie się rozpoczyna. Na kolejnych stronach tej książki Tobias Leenaert pokazuje, jak nadzieję tę można zrealizować. Chociaż jego upragniony świat pozostaje zbieżny z tym, o czym marzyłem pisząc Wyzwolenie zwierząt, podejście Leenaerta stanowi użyteczną korektę cytowanego powyżej pytania, którym zakończyłem swoją książkę. Jeśli weganizacja świata zależy od tego, żeby każde z nas wybrało altruizm ponad interes własny, stanie się on w najbliższej przyszłości – w najlepszym razie – jedynie częściowo wegański. Daleko mi jest do cynizmu w kwestii istnienia altruizmu. Działając w ramach ruchu na rzecz zwierząt, jak również w ramach ruchu efektywnego altruizmu, spotkałem ludzi, którzy pracują niewiarygodnie ciężko, by zmniejszyć cierpienie zwierząt oraz osobiście znam trzy osoby, które są dawcami nerek dla ludzi zupełnie im nieznanych. Jednak na świecie żyje wielu ludzi samolubnych i jeszcze więcej takich, których etyczne spojrzenie nie sięga poza siebie samych, swoich przyjaciół i rodzinę. Takich ludzi do zmiany jadłospisu nie przekona fakt, że ulubiona potrawa powoduje cierpienie zwierząt. Nie przekona ich też informacja, że akurat ten posiłek przyczynia się do zmiany klimatycznej bardziej niż bezmięsny. Swoje zachowanie zmienią dopiero wtedy, kiedy przekona się ich, że coś jest zdrowsze lub wygodniejsze, lub tańsze dla nich samych, albo kiedy tylu innych ludzi przejdzie na weganizm, że zaczną się martwić odstawaniem od głównego nurtu i publicznym zawstydzaniem ich ze względu na dietę, która zacznie być uważana za barbarzyńską.
To dlatego uznaję dziś rację Leenaerta, który przestrzega, że jesteśmy nazbyt skłonni wierzyć w jedyną słuszną drogę do naszego celu – jedyną drogę do tego, co nazywa Weganowem – i że wiemy, którędy ona biegnie. Istnieje wiele dróg i często nie mamy pojęcia, która z nich poprowadzi nas szybciej. Niektórzy z nas myślą, że powinniśmy po prostu opowiedzieć ludziom o ogromie rzezi zwierząt i cierpieniu, które zadajemy zjadanym przez nas istotom. Gdy się o tym dowiedzą, na pewno nie znajdą wymówek, by nie przechodzić na weganizm. Inni wierzą, że delikatniejsza, przyjaźniejsza droga okaże się skuteczniejszą. Sądzą, że powinniśmy starać się o poprawę dobrostanu zwierząt hodowlanych i zachęcać ludzi do zmniejszenia spożycia wyrobów odzwierzęcych. Jeszcze inni wolą nie wspominać o cierpieniu zwierząt, wierząc, że rzesze ludzi są gotowe do redukowania naszego śladu węglowego. Ci orędownicy argumentują, że produkcja wyrobów odzwierzęcych przyczynia się do zmiany klimatu. Jeszcze innej grupie wydaje się, że ludzie najpewniej zmienią swoje zachowanie, jeśli zdołamy przekonać ich, że jedzenie zwierząt jest złe dla zdrowia. Ale, jak pokazuje Leenaert, początkowa przyczyna, dla której ludzie się zmienią, nie jest aż tak istotna, a troska o zwierzęta może dołączyć do niej później.
Jeśli chodzi o przekonywanie ludzi do przejścia na weganizm, musimy wypróbować różne podejścia i zebrać jakieś wiarygodne dane o tym, co działa, a co nie. Przede wszystkim jednak powinniśmy z całych sił próbować ułatwić ludziom tę przemianę.
Niewielu posiada tak wysokie kwalifikacje jak Leenaert, żeby mówić tych sprawach. Jako założyciel i – od dziesięciu lat – dyrektor belgijskiej organizacji Ethical Vegan Alternative, był zaangażowany w kampanię zwieńczoną ustanowieniem w Gandawie – jako pierwszym miastem na świecie – cotygodniowego „dnia wegetariańskiego”. Następnie jako współdyrektor (z Melanie Joy) Center for Effective Vegan Advocacy prowadził warsztaty szkoleniowe z orędownictwa na rzecz weganizmu w Europie, Ameryce Południowej, Południowej Afryce, Azji i Australii. Teraz czerpie ze swych rozległych doświadczeń i lektur, by pomóc innym w efektywnym orędownictwie na rzecz weganizmu.
W książce Leenaerta podoba mi się między innymi to, że autor nie posiada żadnych złudzeń co do tego, że dotarcie do celu, czyli stworzenie wegańskiego świata, będzie trudne, ale nie zniechęciło go to do zebrania całej dostępnej wiedzy na temat tego, jak dostać się do niego najprędzej. Jeśli chcesz wesprzeć ruch wegański i lepszy świat, ku któremu on wiedzie, książka ta jest doskonałym miejscem startowym; jeśli już jesteś częścią ruchu, pomoże ci ona przekonać się, jak dobrze już sobie radzisz i przedstawi sugestie, jak możesz czynić to lepiej.
Peter Singer
kwiecień 2017
P. Singer, Wyzwolenie zwierząt, przeł. A. Alichniewicz, A. Szczęsna, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2018, s. 363.Wstęp Długa droga do Weganowa
Jest rzeczą zdrową, by we wszystkich sprawach od czasu do czasu postawić znak zapytania po tym, co długo uważało się za pewnik.
– przypisywane Bertrandowi Russellowi
Zakończenie powodowanych ludzką ręką cierpienia i zabijania zwierząt może stanowić jedno z największych wyzwań podjętych kiedykolwiek przez grupę ludzi. Skoro czytasz tę książkę, zapewne do tej grupy należysz. Może jesteś wegetarianką, weganinem, ograniczasz mięso, wierzysz w sprawę albo jesteś naszym sojusznikiem. Może wpłacasz darowizny na cele związane ze zwierzętami, pracujesz lub ochotniczo pomagasz organizacji działającej na rzecz praw zwierząt bądź weganizmu. Może prowadzisz firmę, pracujesz dla władz, a może po prostu chcesz dowiedzieć się więcej o tym, jak pomagać zwierzętom. Mam nadzieję, że niezależnie od tego, kim jesteś i co robisz, jeśli pragniesz pomóc stworzyć świat lepszy dla zwierząt, zyskasz dzięki tej książce nowy ogląd spraw, których dotyczy.
Jak stworzyć wegański świat przedstawia praktyczną strategię, która doprowadzi nas do punktu krytycznego dla postaw i zachowań społecznych wobec zwierząt, zwłaszcza zwierząt hodowlanych. Oto krótki zarys tego, o czym przeczytasz.
Kiedy piszę te słowa, wszyscy jesteśmy zależni od zwierząt. Coraz większa liczba ludzi na świecie je posiłki oparte na produktach odzwierzęcych, nierzadko trzy razy dziennie. Nazywam tych ludzi intermięsariuszami . By zmienić tę sytuację, nie możemy polegać głównie, ani nadmiernie, na argumentach z dziedziny etyki; musimy korzystać z wszelkich dostępnych nam środków. Tradycyjnie ruch na rzecz praw zwierząt próbuje zmieniać ludzkie postawy i motywować odbiorców do zmiany zachowań. Podejście uzupełniające, które prezentuję w tej książce, wymaga od aktywistów, by skupili się na ułatwieniu zmiany zachowań ludzi tak, by potrzeba było mniej motywacji.
Proponuję, żebyśmy wykazali się pragmatyzmem w następujący sposób:
- zamiast przekazywać tylko komunikat „przejdź na weganizm!” (go vegan!), wykorzystajmy również swoje zasoby do zachęcenia ogółu, by zmniejszył konsumpcję wyrobów odzwierzęcych; w ten sposób szybciej uda nam się dojść do punktu krytycznego, dzięki dużej liczebności zmniejszających spożycie, a nie niewielkiej liczbie wegan;
- pozwalajmy ludziom dokonać zmiany z dowolnego wybranego przez nich powodu, nie tylko dlatego, że przekona ich moralny argument o niejedzeniu mięsa; ludzie często zmieniają postawy po zmianie zachowania, a nie przed nią;
- twórzmy okoliczności sprzyjające zmianie, głównie przez opracowanie takich zamienników produktów odzwierzęcych, które byłyby lepsze, tańsze i jeszcze bardziej dostępne;
- wypracujmy bardziej swobodną koncepcję weganizmu.
Nieśpieszne opiniowanie
Często przedwcześnie wydajemy opinię na jakiś temat. Internet i media społecznościowe – gdzie publikacja oceny czy drwiny zajmuje kilka sekund – przyczyniają się do budowania atmosfery „szybkiego opiniowania”. Ja jestem entuzjastą „opiniowania nieśpiesznego”. Jeśli wydajesz osądy nieśpiesznie, oznacza to, że jesteś świadom lub świadoma złożoności życia, ludzi i nowoczesnego społeczeństwa oraz nie zamierzasz wyrabiać sobie opinii, zanim nie przemyślisz sprawy i nie dowiesz się czegoś na dany temat.
Nieśpiesznie opiniujący nie uważają, żeby osoby po drugiej stronie sporu z konieczności nie miały racji. Nie śpieszą się z mówieniem „tak” czy „nie”, zadają pytania, a komuś, kto akurat się z nimi nie zgadza, mówią, że wrócą po przemyśleniu kwestii podniesionej przez oponenta. Nieśpieszne opiniowanie łączy się z empatią – z myśleniem, jak to jest być na miejscu tego drugiego. Nieśpiesznie opiniujący zadają sobie pytania o innych: Jakie wartości są dla nich ważne? Na jakiej są pozycji? Może mają dobry powód, by to mówić, pisać, robić? Jedną z największych zalet nieśpiesznych opinii jest zwalczanie krytykanctwa i potępiania w czambuł innych ludzi (łącznie z tymi, których kochamy nienawidzić, czyli politykami i celebrytami) oraz ich osądów.
Ruchy na rzecz zwierząt i weganizm mogłyby wiele skorzystać z nieśpiesznego opiniowania i głębokiego myślenia. Moglibyśmy mniej oceniać innych – ludzi po naszej stronie i po tej drugiej. Nieśpieszne opiniowanie pomogłoby nam doskonalić strategie pozytywnego wpływania na ludzi.
Wielu weganom i moim sojusznikom w działaniach na rzecz zwierząt może się wydać, że podejście zaproponowane w tej książce łamie wszelkie zasady i schodzi z wydeptanych ścieżek. Wierzę jednak, że wszystko – nawet nasze najszczersze przekonania – powinno się od czasu do czasu poddać uważnemu badaniu, byśmy upewniali się, że jesteśmy na dobrej drodze, i wciąż ulepszali nasze taktyki i strategie. Nawet jeśli nie zgodzisz się ze wszystkim, co przeczytasz, proponuję zachować otwartość umysłu, a opinie wydawać powoli.
Sprawdzić, co działa
Dzięki nieśpiesznemu opiniowaniu możemy zacząć działać bardziej rozważnie i strategicznie, ale nie chcę, by nasza otwartość na niuanse i niepewności nas sparaliżowały. To dlatego musimy dołożyć należytych starań, by dowiedzieć się, co działa. Czasem będziemy testować rozwiązania, których nie jesteśmy pewni, aby zobaczyć, czy przybliżą nas do celu.
W filmie Stevena Spielberga Lincoln tytułowy bohater dyskutuje z członkiem Izby Reprezentantów Thaddeusem Stevensem o tym, jak wprowadzić do konstytucji poprawkę zakazującą niewolnictwa. Stevens mówi o „wewnętrznym kompasie”, który powinien wskazywać północ, rozjaśniając, dokąd iść i co jest słuszne. Dodaje, że u wielu kompas niestety jest zepsuty. Lincoln odpowiada mu tak:
Będąc geodetą dowiedziałem się, że kompas (…) wskaże północ właściwą z miejsca, w którym pan stoi, ale nie posłuży radą o bagnach, pustyniach i rozpadlinach, które napotka pan po drodze. Jeśli w dążeniu do celu rzuci się pan wprzód, niepomny przeszkód, i nie osiągnie nic więcej prócz utonięcia w trzęsawisku, (…) gdzie tu pożytek z wiedzy o północy właściwej?.
Lincoln (przynajmniej w filmie) jest przebiegły i bystry, chociaż jego ostrożność i rozwaga potrafią rozwścieczyć tych, którzy sądzą, że moralne imperatywy wymagają bezpośrednich działań. Lincoln wie, że efektywne strategie czy taktyki to te, które pomagają nam osiągnąć cel najszybciej, jak to możliwe; nie są może najszczersze ani najczystsze, ani też najbardziej oczywiste.
Dyskutując o strategiach wielu z nas łatwo może popełnić jeden z dwóch błędów. Po pierwsze, można być przekonanym, że istnieje jedno odpowiednie podejście. Ludzie i społeczeństwo w oczywisty sposób są zbyt różnorodni i złożeni, by to była prawda. Drugi błąd jest dokładnym przeciwieństwem pierwszego: myśleniem, że wszystkie strategie są przydatne i potrzebne. Jednak niektóre działają lepiej niż inne, więc chcemy inwestować nasze ograniczone zasoby w najlepsze i najbardziej obiecujące z nich. Nie powinniśmy zadowalać się prawdziwymi, ale banalnymi stwierdzeniami, takimi jak „to zależy od człowieka, jakie podejście zadziała”. Jeśli przekonamy tylko jedną osobę, kiedy mogliśmy przekonać tysiąc, zmarnujemy naszą energię – o ile oczywiście ta osoba nie ma znacznego wpływu na szersze grono odbiorców. Ponadto możliwe jest, że niektóre strategie przyniosą więcej strat niż pożytku. Jeśli dana strategia przemówi do stu osób, ale zrazi tysiąc, prawdopodobnie nie jest efektywna.
Jeśli chcemy dowiedzieć się, które strategie, taktyki czy kampanie są bardziej udane niż inne, nie możemy po prostu polegać na osobistym doświadczeniu, przeczuciu czy intuicji. Te instynkty też mają swoje miejsce, ale musimy poprzeć je danymi z wiarygodnych źródeł. Nasze założenia o tym, co motywuje innych ludzi, czy co na nich wpływa, często są fałszywe, ponieważ i my jesteśmy podatni na uprzedzenia.
Krótko mówiąc, musimy przemyśleć sprawę. Powinniśmy prowadzić badania oraz zbierać dane i dowody, nawet jeśli nie możemy oczekiwać jednoznacznych wyników czy odpowiedzi na wszystkie pytania. Powinniśmy brać pod uwagę wiele różnych czynników, parametrów i niewiadomych w ramach szerokiego spektrum rodzajów badań. Niektórzy badacze, związani czy to z różnymi organizacjami, czy to z instytucjami naukowymi, mogą mierzyć ludzkie reakcje na stwierdzenia lub obrazy, ich predyspozycje psychologiczne i motywacje, ich kliknięcia w sieci i inne zachowania. Inni mogą studiować historię wcześniejszych ruchów społecznych, szukając nauk wartościowych dla naszego. Możemy też wykorzystywać wyniki badań z innych dziedzin, takich jak psychologia czy nauki społeczne, a nawet marketing, wynalazczość i tak dalej. Wiedza nabyta wszystkimi tymi metodami pomoże nam ukierunkować starania, by doprowadzić do pożądanych zmian.
Przy pisaniu tej książki maksymalnie polegałem na badaniach takich jak opisane w powyższym akapicie i wszelkie moje sądy poparłem odniesieniami do nich. Za większością prezentowanych przeze mnie wniosków stoją dowody o różnej mocy. Reszta ma charakter raczej spekulatywny i może – ale nie musi – zostać potwierdzona przyszłymi badaniami. Częściowym zadaniem tej książki jest postawienie pytań, by pobudzić cię do myślenia i sprowokować kolejne badania.
Efektywny altruizm
Efektywny altruizm (EA) jest filozofią i ruchem, którego zwolennicy stosują naukowe dowody i badania do zmniejszenia cierpienia i wzrostu poczucia szczęścia. Ruch EA odgrywa ważną rolę nie tylko w dalszym upublicznianiu kwestii okrucieństwa wobec zwierząt, lecz także w ostatnich latach znacząco wpłynął na orędownictwo na rzecz zwierząt. Koncepcje i idee EA pomogły ruchowi praw zwierząt skupić się na efektywności poprzez uwidocznienie różnych kryteriów, które musimy brać pod uwagę podejmując decyzję i oceniając skuteczność. Kryteria te to rozmiar i intensywność cierpień, zasoby już zainwestowane w dany problem (innymi słowy: czy jest zaniedbywany?), oraz istnienie dobrych i oczywistych rozwiązań tego problemu.
Jedną z organizacji EA działających w domenie orędownictwa na rzecz zwierząt jest Animal Charity Evaluators, która stara się odkrywać i propagować skuteczne metody poprawiania życia zwierząt. Istotne dla oparcia ruchu na rzecz praw zwierząt na dowodach i zorientowania go na rezultaty są książki Nicka Cooneya (Veganomics, Change of Heart, How to Be Great at Doing Good) oraz organizacja Faunalytics. By zapoznać się ze szczegółami, zobacz dodatek i bibliografię.
Droga do Weganowa
W tej książce będę wykorzystywał pewną metaforę, by ilustrować swój wywód i objaśniać poszczególne pojęcia. Ułatwia ona też zapamiętanie strategii.
Weganów jest wymyśloną miejscowością leżącą na szczycie góry. Większość czytelników tej książki może już tam mieszka. Jeśli jednak tam mieszkasz, Twoim (i moim) celem jest sprowadzenie tam możliwie wielu ludzi w możliwie krótkim czasie. Jak wszystkie metafory, nie jest ona doskonała – na przykład nasze miasto powinno zrobić się nieznośnie przeludnione – jednak służy swojemu celowi. Poniżej wyjaśniłem poszczególne części metafory w szczegółach.
W rozdziale pierwszym, Ustalamy pozycję, przyglądamy się temu, dokąd chcemy iść, a gdzie dokładnie jesteśmy teraz. Z krótkiej oceny obecnej sytuacji wyciągam wniosek, że nasz ruch potrzebuje znacznej dozy pragmatyzmu. W każdym kolejnym rozdziale wyjaśniam, jakie podjąć działania.
W rozdziale drugim, Wezwanie do działania, sprawdzamy, o co najlepiej prosić ludzi, by skłonić ich do działania. Może się wydawać, że najprościej powiedzieć im: „Chodź z nami już teraz!”, jednak – idąc za rozumowaniem Lincolna – być może istnieją inne drogi do Weganowa; możemy albo zaproponować ludziom rozłożenie drogi na etapy, albo zaprosić ich na krótkie wycieczki do naszego miasta.
Rozdział trzeci, Argumenty, stawia pytanie o to, jak możemy albo jak powinniśmy uzasadniać zaproszenie innych tak, by do nas dołączyli. Dojście do Weganowa to długa wędrówka pod górę. My wiemy, że warto się tak męczyć, ale oni nie – przynajmniej na razie. Jak najlepiej ich zmotywować?
Rozdział czwarty, Otoczenie, dotyczy wszystkiego, co zewnętrzne wobec naszych wędrowców. Musimy załatać drogi i upewnić się, że po drodze napotkają schroniska, miejsca do odpoczynku i pomocników, gdyby tego potrzebowali.
Rozdział piąty, Wsparcie, mówi o naszym zejściu z góry i zachęceniu innych, by rozpoczęli i kontynuowali wędrówkę. Dotyczy naszych codziennych interakcji i porozumienia z innymi. W tym rozdziale przyglądam się również bliżej temu, jak powinniśmy definiować weganizm.
W rozdziale szóstym, Trwałość, rozważam, jak sprawić, by nasi wędrowcy po dotarciu na miejsce pozostali tam, a ci, którzy pomagają innym się wspinać, nie doznali wypalenia.
(Liczby na zilustrowanej poniżej drodze do Weganowa odpowiadają rozdziałom w książce.)
Rys. 1. Droga do Weganowa
Terminologia i zakres wywodu
Chociaż zwierzęta cierpią i giną nie tylko z powodu naszych nawyków żywieniowych, skupiam się głównie na dążeniu do zmniejszenia konsumpcji i produkcji pokarmów odzwierzęcych. Hodowla przemysłowa jest najdalej sięgającą i najbardziej brzemienną w skutki formą wyzyskiwania zwierząt. W jej ramach ginie 99 procent zwierząt zabijanych przez ludzi – przemysł spożywczy to znacznie więcej zabitych zwierząt niż badania naukowe, polowania czy branża odzieżowa i rozrywkowa razem wzięte.
Kiedy mówię o mięsie, najczęściej mam na myśli mięso i inne produkty odzwierzęce, takie jak ryby, nabiał i jajka; podobnie termin osoby ograniczające spożycie mięsa oznacza te jedzące mniej produktów odzwierzęcych. Pisząc o weganach włączam w to wegetarian. Jeśli jednak różnica pomiędzy stylami życia jest znacząca, piszę wegetarianie i weganie. Słowami ruch wegański oraz ruch na rzecz praw zwierząt określam różnorodną i wciąż zmieniającą się grupę ludzi, którzy chcą zmniejszyć ginięcie i cierpienie zwierząt oraz wymierzaną im niesprawiedliwość (o dokładnym ich celu piszę na następnych kilku stronach), choć mogą nieco różnić się co do wizji końcowego wyniku, a znacznie bardziej co do sposobu jego uzyskania. Ludzi, których motywują zwłaszcza bądź głównie względy zdrowotne, nie chcę wykluczać z kategorii wegan. Nie sądzę, by sprzyjało to mojej strategii. Jednak kiedy dla celów tej książki piszę o ruchu wegańskim, myślę o tych, którymi powoduje przekonanie, że wykorzystywanie zwierząt do jedzenia, ubierania się i innych celów jest nieetyczne. Sam się do nich zaliczam, z pewnymi zastrzeżeniami, jak wkrótce się przekonasz.
Przykłady, o których piszę, pochodzą głównie z działalności ruchu w Europie i Ameryce Północnej. Większość dostępnych badań pochodzi z tych regionów, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych. Czasem fakty i dane można ekstrapolować na inne regiony; czasem nie można lub nie powinno się tego robić – w Ameryce Północnej i Europie spożycie produktów odzwierzęcych stoi w miejscu lub spada; w krajach rozwijających się często wzrasta, i to w szybkim tempie.
Wreszcie, dla zwięzłości, używam słowa zwierzęta zamiast zwierzęta inne niż człowiek.
Gra słów polega na zmianie pisowni wyrazu stakeholders (interesariusze) tak, by pojawił się w nim stek – przyp. tłum.
S. Tuttle, Lincoln Movie — Thoughts on a Compass, Shepherd Project, 21 lutego 2013, http://shepherdproject.com/lincoln-thoughts-on-a-compass/, dostęp: 03.01.2019. Cytaty w przekładzie tłumaczki, o ile nie zaznaczono inaczej.