- W empik go
Jak uratować świat? Czyli co dobrego możesz zrobić dla planety - ebook
Jak uratować świat? Czyli co dobrego możesz zrobić dla planety - ebook
Pierwsza tak przystępna książka pokazująca, jak każdy z nas może uratować świat.
Areta Szpura jako współwłaścicielka marki modowej jeszcze niedawno odnosiła międzynarodowe sukcesy. Ubrania Local Heroes nosiła Rihanna, Miley Cyrus, Ellie Goulding, Kylie Jenner czy Justin Bieber. Przerażona tym, jaki ogrom śmieci produkuje przemysł tekstylny, odeszła z branży, by zająć się planetą. To ona, wraz z redakcją serwisu Noizz, zapoczątkowała akcję „Tu pijesz bez słomki”.
Jak uratować świat to zbiór rozmów ze specjalistami z zakresu ekologii, zero waste i zdrowego (dla nas i dla planety) żywienia – m.in. z fizykiem atmosfery profesorem Szymonem Malinowskim, Jagną Niedzielską czy Ewą Chodkiewicz z Fundacji WWF Polska. To zbiór wywiadów, opowieści oraz porad, jak każdy z nas, metodą małych kroków, może zadbać o planetę.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-280-7012-7 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zdaniem sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa został nam rok, żeby wprowadzić radykalne zmiany ograniczające globalne ocieplenie. Wzrost temperatury wpływa na gospodarkę i nasze życie – na świecie jest coraz więcej kataklizmów i anomalii pogodowych, takich jak zimy bez śniegu i dotkliwie upalne lata, częste pożary lasów i fale powodziowe.
Czy świat się kończy?
Złowrogo brzmiące nagłówki atakują nas z każdej strony. Ostatnio usłyszałam nawet pojęcie „depresja klimatyczna”. Nie dziwi mnie ono – fakty są bardzo przytłaczające.
Chyba wszyscy w jakimś stopniu zdajemy sobie sprawę z tego, że nasz wspólny dom jest w niebezpieczeństwie, i jeżeli nie zmienimy swoich nawyków, to w niedalekiej przyszłości na Ziemi nie będzie sprzyjających warunków do życia.
No dobrze, ale co tak naprawdę możemy zrobić?
Jeszcze kilka lat temu żyłam w błogiej nieświadomości – karierę rozpoczynałam w branży modowej, czyli, jak szybko się przekonałam, jednej z najbardziej szkodliwych dla środowiska branż na świecie. Uznałam jednak, że nie chcę być częścią tej przerażającej machiny (przynajmniej nie w takiej formie jak dotychczas), i postanowiłam zacząć działać – tym razem na rzecz planety.
Może nie jestem prezesem wielkiej firmy ani prezydentem, ale życie nauczyło mnie, że jeżeli czegoś się bardzo chce, to można to osiągnąć. Dlatego od kilku lat codziennie zgłębiam tajniki wiedzy o naszej planecie, a w tej książce podzielę się z Wami kilkoma obserwacjami i pokażę, jak można zmieniać świat małymi krokami, zaczynając od siebie i swojego otoczenia. Zadam też kilka nurtujących mnie pytań specjalistom w dziedzinie nauki, mody, kulinariów oraz podróżnikom i aktywistom.
Razem spróbujemy się zastanowić, jak uratować świat.
Nad tym, co każdy z nas może zrobić, aby żyło się lepiej.
Zaczynamy!
Nie musisz czytać tej książki od deski do deski. Została zaprojektowana tak, żeby czytało się ją jak magazyn. Możesz otworzyć ją na dowolnej stronie i poświęcić chociaż 5 minut dziennie na to, żeby przyczynić się do poprawy stanu naszego wspólnego domu.
„Jesteśmy pierwszym pokoleniem, które jest świadome zmian klimatycznych, i ostatnim, które może coś zmienić”¹. Barack Obama
Gotowi?
Oto kilka wskazówek na dobry początek:
1 Dbaj o to, co już masz, żeby służyło Ci jak najdłużej.
2 Kupuj z głową – odpowiedzialnie, lokalnie, tyle, ile potrzebujesz.
3 Ogranicz zużycie plastiku, spożycie mięsa, podróże samochodem.Czasami nawet małe poświęcenie przynosi wielki skutek.
4 Jeżeli możesz, zrób coś sam. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, ile rzeczy jesteśmy w stanie wykonać sami!
5 Dziel się. Coś, co leży i kurzy się u Ciebie w szafie, może zyskać nowe życie u Twojego przyjaciela czy sąsiada!
6 Jeżeli musisz już coś wyrzucić, to miej świadomość, jak to zrobić dobrze – traktuj śmieci jak cenny surowiec, nie odpad.
7 Edukuj – siebie i innych. Niewiedza to nasz główny wróg².
8 Nie siedź bezczynnie, działaj!
ObejrzyJ Carl Sagan’s Pale Blue Dot Official
Skąd to wszystko się w ogóle wzięło? Czy na pewno mamy wpływ na globalne ocieplenie?
Na początek udałam się do osób, które zagadnieniem zmian klimatycznych zajmują się zdecydowanie dłużej niż ja.
Quiz
1. Co powinniśmy robić z przeterminowanymi lekami?
a wyrzucać do kosza z odpadami zmieszanymi
b wyrzucać do kontenerów na plastik bądź szkło
c oddawać do apteki
2. Ile butelek butelek plastikowych produkowanych jest na minutę?
a kilka tysięcy
b kilkadziesiąt tysięcy
c milion
3. Do czego może służyć kwasek cytrynowy?
a do doprawienia sałatki
b do czyszczenia zębów
c do czyszczenia domowych przestrzeni, np. fug
4. Ile wody potrzeba do wyprodukowania jednej kanapki z serem?
a 20 litrów
b 40 litrów
c 90 litrów
5. Co oznacza „flygskam”?
a wstyd związany z lataniem
b zapalenie zatok
c kompostowanie
6. Czym są giveboxy?
a prezentami
b szafkami z niechcianymi rzeczami
c subskrypcjami kosmetyków
7. Paragony wrzucisz do kosza z napisem…?
a papier
b bio
c zmieszane
8. Czy kubki papierowe są w Polsce poddawane recyklingowi?
a tak
b nie
c telefon do przyjaciela
9. Według najnowszych danych, kiedy zaczniemy odczuwać braki wody pitnej w Polsce ?
a za 20 lat
b za 100 lat
c nigdy
10. Jak długo rozkłada się plastikowa reklamówka?
a 5 lat
b 20 lat
c 400 lat
Odpowiedzi do quizu na końcu książki.1. Nauka nie kłamie – poznaj prawdę
Zanim zaczniemy rozważać sposoby ratowania planety, warto zrozumieć, przed czym tak naprawdę próbujemy uchronić siebie i naturę, czym są tak często wspominane gazy cieplarniane i zmiany klimatyczne. Nie ma dla mnie nic pewniejszego niż naukowe fakty – w rozmowie z profesorem fizyki Szymonem Malinowskim odkrywamy, czym objawia się globalne ocieplenie, ile zostało nam czasu, zanim wszyscy zaczniemy żyć w tropikach (pozornie kuszące, w efekcie jednak zgubne dla nas wszystkich!), i co możemy zrobić, żeby te procesy odwrócić. Musimy też uświadomić sobie, jak ważna jest otaczająca nas przyroda i jej ciągły rozwój – razem z Ewą Chodkiewicz z organizacji WWF przypominamy o światowych celach zrównoważonego rozwoju i potrzebie zmiany modelu ekonomicznego na cyrkularny. To będzie wiedza naukowa w pigułce – porcja zatrważających danych po to, by podkreślić wagę sytuacji.Czy koniec jest blisko?
Prof. Szymon Malinowski jest profesorem nauk o Ziemi, pracuje na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Pracował i prowadził badania w Kanadzie, Niemczech, USA. Jest członkiem wielu rad i komitetów naukowych, w tym także korespondentem Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, zaangażowanym popularyzatorem nauki, współzałożycielem, autorem i redaktorem portalu http://naukaoklimacie.pl, którego misją jest dostarczenie w przystępny i przejrzysty sposób wiarygodnej, dobrze udokumentowanej wiedzy o systemie klimatycznym naszej planety.
Areta: Moje pokolenie ma świadomość tego, że istnieje problem. Słyszymy, że świat się kończy, jednak nie bardzo rozumiemy, co to właściwie znaczy. Sekretarz generalny ONZ twierdzi, że mamy rok na to, aby coś zmienić, inni mówią o dwunastu latach, a jeszcze inni – że kres nastąpi w 2050 roku. Co to wszystko oznacza? Czy może Pan przybliżyć fakty, które pomogą mi to zrozumieć?
Prof. Szymon Malinowski: Naukowe fakty są następujące: na podstawie danych o wydobyciu paliw wiemy, ile dwutlenku węgla emitujemy co roku do atmosfery. Wiemy też, jaka część tego dwutlenku węgla zostaje w atmosferze, odkłada się w oceanie i glebie, i wiemy, jaki wpływ ma przyrost koncentracji dwutlenku węgla w powietrzu na wzrost temperatury powierzchni planety. To jest to, co wiemy na pewno. Należy jednak dodać do tego to, co wiemy prawdopodobnie.
A: A co jest prawdopodobne?
Prof. Sz. M.: Znamy historię planety, więc staramy się przewidzieć, jakie procesy fizyczne mogą nastąpić. Obawiamy się między innymi tego, że jeśli temperatura planety wzrośnie o więcej niż 2 stopnie w stosunku do epoki przedprzemysłowej, to zostaną uruchomione pewne naturalne procesy zwiększające emisję gazów cieplarnianych do atmosfery. Mam na myśli przede wszystkim rozkład materii organicznej, która w tej chwili jest zamarznięta na Syberii. W przypadku rozkładu tlenowego zostaje emitowany dwutlenek węgla, w przypadku rozkładu beztlenowego – metan. Oba są silnymi gazami cieplarnianymi. Metan po pewnym czasie rozkłada się do dwutlenku węgla, po prostu się utleniając. Możemy więc w stosunkowo krótkim czasie wywołać procesy, które doprowadzą Ziemię do stanu sprzed 50 milionów lat³. Głównym problemem jest bilans energii planety i wynikający z jego zakłóceń wzrost temperatury – przyroda nie dostosowuje się do tych zmian, a ponieważ my w 100% zależymy od przyrody, działając w ten sposób, podcinamy gałąź, na której siedzimy. Jeżeli ją obetniemy, to spadniemy razem z nią i skończy się to bardzo źle. Jak bardzo? Tego nie wiemy.
A: Skąd się biorą te wszystkie liczby i ograniczenia? Ile jeszcze dwutlenku węgla ze spalania paliw kopalnych możemy wyemitować, żeby nie przekroczyć tej niebezpiecznej granicy?
Prof. Sz. M.: O tym mówi tak zwany budżet węglowy. To nasza ocena, na podstawie znajomości fizyki i wiedzy o przeszłości klimatu, ile możemy jeszcze spalić paliw kopalnych, aby zostać po bezpiecznej stronie. Jeżeli wiemy, ile dwutlenku węgla emitujemy i jaki jest budżet węglowy, możemy sobie wyobrazić różne krzywe emisji, które prowadzą do powstrzymania katastrofy klimatycznej. Z krzywej, która wydaje się najbardziej prawdopodobna i osiągalna, wynika, że do 2030 roku musimy obniżyć emisję o 40%, a do 2050 roku całkiem ją wyzerować. To nie jest nowa wiedza. Pojęcie budżetu węglowego zostało wprowadzone dość dawno. Gdybyśmy 20 lat temu odpowiednio zareagowali na poziomie globalnym, kiedy emisje były znacznie mniejsze, a budżet w związku z tym znacznie większy, redukcje nie musiałyby być tak drastyczne.
A: No właśnie, niedawno w Katowicach odbyło się COP 24! Trudno uwierzyć, że emisję dwutlenku węgla ograniczymy w tak znaczącym stopniu w przeciągu roku. Przecież zmiany klimatyczne, które jeszcze niedawno wydawały się nam tak odległe, są tak naprawdę tuż za rogiem.
Prof. Sz. M.: Problem jest bardzo złożony. Polega na tym, że znakomita część ludzi działa w perspektywie krótkoterminowej. Pierwszy raz temat globalnego ocieplenia został odnotowany w oficjalnym dokumencie dla polityków w 1965 roku (dokładnie było to pismo grupy amerykańskich naukowców skierowane do prezydenta Johnsona), podstawy wiedzy w tym temacie są więc dobrze znane. Mamy coraz więcej danych, jednak komunikaty o konsekwencjach emisji długo żyjących gazów cieplarnianych są traktowane jako mało ważne w kontekście codziennych wydarzeń.
A: Pamiętam, że już na lekcjach przyrody mówiono nam o globalnym ociepleniu, ale jakoś nigdy nie zestawiałam tego zjawiska z zakupem wody w jednorazowej plastikowej butelce. Jak to jest powiązane?
Prof. Sz. M.: To zjawisko nazywa się globalizacją – wszystko jest ze sobą powiązane. Dopiero niedawno zdaliśmy sobie z tego sprawę. Klub Rzymski, czyli międzynarodowe stowarzyszenie zajmujące się badaniem globalnych problemów świata, już dawno mówił o granicach gospodarczego wzrostu. Na skończonej planecie nie da się nieskończenie rosnąć.
Mamy rok 2019. Ilość zasobów, którą ludzkość zużyła od początku istnienia do połowy lat 90., jest taka sama jak od połowy lat 90. do teraz! To jest wzrost wykładniczy o 2–3% rocznie. Ale zrozumienie tego, co oznacza wzrost o 2–3% rocznie, oraz tych wszystkich procesów, o których mówimy, wymaga zrozumienia matematyki, która za nimi stoi i która mówi wprost: utrzymanie procesu stałego wzrostu w ograniczonej przestrzeni nie jest możliwe.
A: Czy to oznacza, że wyginiemy?
Prof. Sz. M.: W tej chwili wszystko jest jeszcze przed nami. Jednak uniknięcie katastrofy wymaga bardzo dużej liczby zmian, na każdym szczeblu. Od przyzwyczajeń i zachowań w domu czy w pracy przez zmiany w ekonomii po politykę międzynarodową.
A: Czy uważa Pan, że przyjęty na koniec COP 24 „Pakiet Katowicki”, czyli porozumienie krajów członkowskich, zostanie faktyczne zrealizowany?
Prof. Sz. M.: Pozytywne jest to, że udało się cokolwiek uzgodnić. COP jest bardzo trudną konferencją, ponieważ ustalenia muszą być przyjęte przy pełnym porozumieniu. Jednak, jak wiemy z doświadczenia, to, że coś zostało zgodnie zaakceptowane, wcale nie oznacza, że zostanie zrealizowane. Ponieważ różnice w krótkoterminowych celach są bardzo duże, nie wszyscy jednakowo doceniają powagę sytuacji i są gotowi myśleć długofalowo, a tym bardziej wdrażać trudne i niepopularne rozwiązania.
A: Może przyczyną obojętności jest to, że ludzie nie wiążą globalnego ocieplenia z poważniejszymi konsekwencjami, na przykład ze spadkiem plonów i głodem albo zakwaszeniem oceanu, który obecnie jest żywicielem znacznej części ludzkości?
Prof. Sz. M.: Tak, duża część ludzi nie odczuwa potrzeby jakichkolwiek zmian. Sądzą oni, że świat jest stosunkowo stabilny, a ich działania pozostają bez konsekwencji (lub konsekwencje te są szybko odwracalne). Tymczasem my jako ludzkość nie jesteśmy w stanie utrzymać tego wzrostu gospodarczego, którego tak byśmy chcieli.
A: Co ma się w takim razie przez ten rok wydarzyć?
Prof. Sz. M.: Ten rok jest po to, żeby kraje biorące udział w COP przygotowały i zadeklarowały plany redukcji emisji gazów cieplarnianych. Z tego, co wiemy, nie zanosi się na to, żebyśmy – w skali globu – zmieścili się w budżecie węglowym. Jeżeli zsumuje się dobrowolne ustalenia dotyczące zmniejszenia emisji, to nie są one zgodne z wymaganiami pozwalającymi uniknąć katastrofy. Ograniczenia musiałyby być znacznie bardziej restrykcyjne.
A: No dobrze, a gdybyśmy mieli w bardzo prosty sposób wytłumaczyć cały proces globalnego ocieplenia?
Prof. Sz. M.: Wyobraźmy sobie dom, który jest podłączony do elektrociepłowni, ma jednak drzwi i ściany, przez które ucieka ciepło. Wysokość temperatury w domu zależy od tego, ile energii dostarczymy, oraz od izolacji ścian. Ta izolacja to właśnie efekt cieplarniany. Wskutek promieniowania słonecznego Ziemia dostaje dużą ilość energii i nagrzewa się razem z atmosferą. Jeżeli ciepło nie ma jak uciec, tworzy się coś w rodzaju pieca.
A: A co z Polską – czy coś nam tutaj grozi?
Prof. Sz. M.: Przede wszystkim brak wody. Inna kwestia to skutki zdrowotne, z których nie zdajemy sobie sprawy, na przykład problem umieralności w upały. Istnieją badania na ten temat, znamy konkretne liczby (również dla Warszawy). Wiemy, że nie jesteśmy na to przygotowani. Nasza infrastruktura została dostosowana do warunków innych niż te, w których coraz częściej przychodzi nam żyć. Latem nie da się pracować bez klimatyzatorów, stawiamy je wszędzie, co z kolei powoduje wzrost zapotrzebowania na energię, a co za tym idzie – wzrost emisji.
A: Co możemy zrobić na własną rękę, żeby ograniczyć emisję dwutlenku węgla?
Prof. Sz. M.: Żeby nie być gołosłownym, posłużę się własnym przykładem. Przede wszystkim mało używam samochodu. Jeżeli muszę – staram się jechać z kimś, najlepiej w kilka osób. Dużo chodzę, korzystam z komunikacji zbiorowej, rowerów miejskich. Ograniczam podróże, szczególnie samolotem. Kiedy załatwiam sprawy służbowe, w miarę możliwości wybieram telekonferencje albo jadę koleją, czasem autokarem.
W domu przejrzałem odbiorniki energii i zmniejszyłem ich liczbę albo zamieniłem je na energooszczędne. Oczywiście w granicach rozsądku – jeżeli ktoś posiada sprawny sprzęt, to nie ma potrzeby zmieniać go na nowy, ponieważ wyprodukowanie kolejnego też wymaga energii i zwiększa emisję. No i zmieniłem dietę, czyli ograniczyłem mięso, którego produkcja jest bardzo kosztowna energetycznie – to przecież podwójny cykl: uprawa roślin, a potem hodowla zwierząt.