- W empik go
Jamby polskie: Tom 1-2 1830-1862. - ebook
Jamby polskie: Tom 1-2 1830-1862. - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 230 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Żaden rodzaj literatury, tak jak dramatyczny, niemógł obejść się bez zasilania się wzorowemi utworami innych narodów. Jest to sztuka, której uczyć się potrzeba jak każdej innej, i wpierw przyswajać sobie cudze utwory, zanim się zdobędzie na własne. Możnaby wprawdzie zapytać, azali naród nie jest w stanie wysnuć ze siebie dramat, jak wysnuwa inne rodzaje literatury? lecz na to trzeba rodzić się tak szczęśliwym jak Grecya, która go stworzyła u siebie, doskonaląc coraz wyżej od prostego dyalogu na tespisowym wózku, do wspaniałej przedstawicielki ducha i dziejów trajedyi Sofoklesowej, – i do cieniującej najdelikatniejsze niewieście uczucia trajedyi Eurypidesa.
Zazwyczaj mniej hojnie uposażone narody pożyczały tajemnic sztuki dramatycznej, od zamożniejszych sąsiadów. Rzym od Grecyi, Francya od Hiszpanii, Anglia, kiedy przez chwilę niepoznała się na swoim Szekspirze, od Francyi, a Niemcy od wszystkich. Zdawałoby się, że jeniusz każdego narodu piętnujące się w dramacie, robi gotem samem przeciwnym smakowi, obyczajom i wyobrażeniom drugiego narodu, a więc niezdatnym do użycia gdzieindziej; lecz właśnie rzecz się ma inaczej, a to z przyczyny, że podstawą dramatycznej poezyi jest znajomość serca ludzkiego, z wszy – stkiemi odcieniami namiętności i uczuć. Podstawa ta zatem będąc wspólną ludzkiemu plemieniu sprawia, że do każdego przydaje się narodu, i wszędzie bywa zrozumiałą i obudzającą interes. Tak dobrze obchodzi nas miłość Duszjanty do Sakontali w dramacie hinduzkim. poświęcenie się Antygony w greckim, obłąkanie Ofelii w angielskim, jak rezygnacya naszej Jadwigi, czyniącej ofiarę z uczuć osobistych, na korzyść wielkości i sławy ojczyzny. Co głęboko ludzkie, najwięcej interesuje w dramacie; przybory charakterowi narodowemu odpowiedne, grają wprawdzie niemałą rolę, ale nie są alfą i omegą sztuki. Widzimy to u nas, jak pisarze dramatyczni biorą przedmioty z dziejów, starannie wyszukują rysy swojskich charakterów, nieszczędzą przyboru archeologicznego, nawet w archaizmach wkładanych w usta rozmawiających osób, – ale mimo tego niepotrafili zdobyć się jeszcze na dramat tyle znośny, żeby dla siebie obudzał od początku do końca żywe zajęcie. W czytaniu, jako tako zadawalnia się czytelnik bądź poetycznemi ustępami, bądź wzruszającemu alluzyami; lecz na teatrze, gdzie niemożna się obejść bez umiejętnego układu scen płynących naturalnie jedna z drugiej, gdzie obrazki choćby najmisterniej oddane nie są w stanie zastąpić logicznej akcji, ciągle mającej postępować, rozwijać się i doprowadzać do ostatecznego rozwiązania, niedając uwadze widza ani na chwilę spocząć, a tem samem trzymając ją w równem natężeniu, – na teatrze powtarzam, – dramata nasze robią z małym wyjątkiem najsmutniejsze fiasco. Wszystko znajdziesz w nich, prócz dramatyczności.
Wątpimy azali to jest skutkiem organizacyi głów naszych; prędzej pochodzi z nieobeznania się z tajemnicami sceny, a również i ze słabego wpływu jaki ma u nas publiczność na swój teatr. Jest on bowiem instytucya zostającą po za obrębem pragnień publiczności, a tem samem i autorów dramatycznych, którzy nieufając żeby ich sztuki mogły się dostać na scenę, piszą najwięcej do druku jak się pisze poemat lub powieść, albo też jeżeli chcą koniecznie widzieć swe utwory przedstawianemi muszą radzi nieradzi stósować się do jej wymagań, najczęściej z samą teoryą sztuki niemających żadnego związku.
Te uwagi, które zrobi sobie każdy myślący znawca, spowodowały znanego z wielu pism swoich tak w ojczystym jak francuzkim języku Krystyna Ostrowskiego, że powziął zamiar przysłużyć się najstaranniejszem i prawdziwie artystycznem przerobieniem kilku obcych arcydzieł dramatycznych, aby przedstawione na naszej scenie, mogły wszczepić w publiczność smak dobry, a piszącym wskazać prawidła, i zachęcić ich żeby wprzódy na tej drodze szukali udoskonalenia, zanim zaczną cóś tworzyć ze siebie. "W tej pracy – mówi w przedwstępie, – autorowie nasi nabiorą niezbędnej wprawy, tej sztuki logicznego osnowania, w której celują dzisiaj francuzcy, a bez której żaden dramat, choćby z najcenniejszych żywiołów złożony, stanowczej próby kilkorazowego przedstawienia nie przeżyje. Zbyt mało mamy dotąd dzieł harmonijnie i foremnie zbudowanych, nieprzerwanie uwagę i czucie zajmujących, jednem słowem scenicznych; a to dla tego, że nikt u nas, wcale nikt, wyłącznie się sztuce teatralnej nie poświęcał, tej sztuce najtrudniejszej ze wszystkich, bo będącej ich syntezą i ostatnim wyrazem."
W ciągu swego jednorocznego pobytu w Krakowie, wiedziony temi zasadami K. Ostrowski zajął się naszą sceną, i kilka dzieł dramatycznych dla niej przerobił. Tym sposobem powstał Czatterton, Kupiec Wenecki, Macocha, Wiesław. Proza de Vigny w Czattertonie przeobraziła się u niego w rytmiczny i miarowy wiersz mile głaszczący ucho. – Kupiec Wenecki rymowym wierszem oddany z pięciu stopił się w trzy akty odpowiedniejsze dla naszej sceny. Tłómacz związawszy dwie akcye w jedne, uprościł kompozycye; – a jeszcze miał i to na względzie, że główna komedyi tej figura Szylok, żyd lichwiarz, u nas więcej nierównie ma znaczenia, niż w Anglii. Szylok Szekspira to "zabawny exemplarz osobliwego ludu" jak komentator Henley powiada: – Szylok w Polszce, – to zadanie społeczne, do którego rozwiązania usilna praca wszystkich sił żywotnych narodu nieodbicie jest potrzebną. Na próbę jak autor ślicznie włada językiem, jak umie być treściwym i naturalnym w dykcyi, weźmy pierwszą lepszą scenę, choćby i tę gdzie Szylok czyta pod swoim domem ów sławny kwit, który dał pomysł do całej komedyi Szekspirowi:
"Jeżeli o dwónastej, za trzy dni
Żyd niedostanie swoich trzech tysięcy
Trzechset dukatów"… Ja nieżądam więcej.
"Ma prawo mie powiesić bez wyroku
Lub pod, sąd oddać, by z mojego boku
Funt mięsa wyciąć"… Podpis. nu, to śmiało!
Bassania złoto, lub Antonia ciało;
Ten stary głupiec rączy za młodszego,
Niech oba pilnie zemsty mej się strzegą:
Ja im niechybię!
(wstając).
Cóż to?… drzwi otwarte!
I okno także? Czy mam iść po wartą?…
Jessyko! milczy… Sara!… Co się dzieje?
Nikogo w domu… wkradli się złodzieje!…
Gdzie moja córka? czy uciekła z gojem?
Jam ją wypędził pod pachołka strojem!
Lecz z kim? gdzie? dokąd?… Cały dom złupiony!
Szkatułki niema… gwałtu! jam skradziony!…
Pieniądze moje, com je sam karbował,
Obcinał, ważył, pod pieczęcią schował,
Dwa worki pełne, sześć tysięcy straty,
Strefione wszystko! córka i dukaty!…
(Tańce i muzyka w głębi; – z wściekłością).
Przekleństwo tobie, podła ty niecnoto!
Za moje perły, moją krew i złoto;
W kolebce czemu jeszczem cię nie zdusił,
Lub nie oślepił, by się czart nie kusił;
Kamienie drogie córka mi wykradła…
Bodaj zginęła wiecznie i przepadła!…
(w obłąkaniu).
Cóż to za widma w koło mnie się snują?
Złodzieje w maskach! śmieją się, tańcują,
I coraz bliżej ten grobowy śpiew.
Litości! sądu! zemsty! krew za krew!
MASKI,
w koło niego.
Ha! ha! ha!…
SZYLOK,
załamując ręce.
Biada mej nieszczęsnej głowie!
Wszak między wami także są ojcowie
Co mają perły, złoto i kamienie;
Zaklinam was na duszę, na sumienie,
Szukajcie córki, wszystko ma przy sobie;
Niech ją zabiją, niech ją widzę w grobie:
A jeśli umrę z mą rozpaczą wściekłą,
Niech razem zemną was pochłonie piekło!
……………………….