Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Jamby polskie: Tom 1-2 1830-1862. - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Jamby polskie: Tom 1-2 1830-1862. - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 230 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZED­MO­WA.

Ża­den ro­dzaj li­te­ra­tu­ry, tak jak dra­ma­tycz­ny, nie­mógł obejść się bez za­si­la­nia się wzo­ro­we­mi utwo­ra­mi in­nych na­ro­dów. Jest to sztu­ka, któ­rej uczyć się po­trze­ba jak każ­dej in­nej, i wpierw przy­swa­jać so­bie cu­dze utwo­ry, za­nim się zdo­bę­dzie na wła­sne. Moż­na­by wpraw­dzie za­py­tać, aza­li na­ród nie jest w sta­nie wy­snuć ze sie­bie dra­mat, jak wy­snu­wa inne ro­dza­je li­te­ra­tu­ry? lecz na to trze­ba ro­dzić się tak szczę­śli­wym jak Gre­cya, któ­ra go stwo­rzy­ła u sie­bie, do­sko­na­ląc co­raz wy­żej od pro­ste­go dy­alo­gu na te­spi­so­wym wóz­ku, do wspa­nia­łej przed­sta­wi­ciel­ki du­cha i dzie­jów tra­je­dyi So­fo­kle­so­wej, – i do cie­niu­ją­cej naj­de­li­kat­niej­sze nie­wie­ście uczu­cia tra­je­dyi Eu­ry­pi­de­sa.

Za­zwy­czaj mniej hoj­nie upo­sa­żo­ne na­ro­dy po­ży­cza­ły ta­jem­nic sztu­ki dra­ma­tycz­nej, od za­moż­niej­szych są­sia­dów. Rzym od Gre­cyi, Fran­cya od Hisz­pa­nii, An­glia, kie­dy przez chwi­lę nie­po­zna­ła się na swo­im Szek­spi­rze, od Fran­cyi, a Niem­cy od wszyst­kich. Zda­wa­ło­by się, że je­niusz każ­de­go na­ro­du pięt­nu­ją­ce się w dra­ma­cie, robi go­tem sa­mem prze­ciw­nym sma­ko­wi, oby­cza­jom i wy­obra­że­niom dru­gie­go na­ro­du, a więc nie­zdat­nym do uży­cia gdzie­in­dziej; lecz wła­śnie rzecz się ma in­a­czej, a to z przy­czy­ny, że pod­sta­wą dra­ma­tycz­nej po­ezyi jest zna­jo­mość ser­ca ludz­kie­go, z wszy – stkie­mi od­cie­nia­mi na­mięt­no­ści i uczuć. Pod­sta­wa ta za­tem bę­dąc wspól­ną ludz­kie­mu ple­mie­niu spra­wia, że do każ­de­go przy­da­je się na­ro­du, i wszę­dzie bywa zro­zu­mia­łą i obu­dza­ją­cą in­te­res. Tak do­brze ob­cho­dzi nas mi­łość Du­szjan­ty do Sa­kon­ta­li w dra­ma­cie hin­duz­kim. po­świę­ce­nie się An­ty­go­ny w grec­kim, obłą­ka­nie Ofe­lii w an­giel­skim, jak re­zy­gna­cya na­szej Ja­dwi­gi, czy­nią­cej ofia­rę z uczuć oso­bi­stych, na ko­rzyść wiel­ko­ści i sła­wy oj­czy­zny. Co głę­bo­ko ludz­kie, naj­wię­cej in­te­re­su­je w dra­ma­cie; przy­bo­ry cha­rak­te­ro­wi na­ro­do­we­mu od­po­wied­ne, gra­ją wpraw­dzie nie­ma­łą rolę, ale nie są alfą i ome­gą sztu­ki. Wi­dzi­my to u nas, jak pi­sa­rze dra­ma­tycz­ni bio­rą przed­mio­ty z dzie­jów, sta­ran­nie wy­szu­ku­ją rysy swoj­skich cha­rak­te­rów, nie­szczę­dzą przy­bo­ru ar­che­olo­gicz­ne­go, na­wet w ar­cha­izmach wkła­da­nych w usta roz­ma­wia­ją­cych osób, – ale mimo tego nie­po­tra­fi­li zdo­być się jesz­cze na dra­mat tyle zno­śny, żeby dla sie­bie obu­dzał od po­cząt­ku do koń­ca żywe za­ję­cie. W czy­ta­niu, jako tako za­da­wal­nia się czy­tel­nik bądź po­etycz­ne­mi ustę­pa­mi, bądź wzru­sza­ją­ce­mu al­lu­zy­ami; lecz na te­atrze, gdzie nie­moż­na się obejść bez umie­jęt­ne­go ukła­du scen pły­ną­cych na­tu­ral­nie jed­na z dru­giej, gdzie ob­raz­ki choć­by naj­mi­ster­niej od­da­ne nie są w sta­nie za­stą­pić lo­gicz­nej ak­cji, cią­gle ma­ją­cej po­stę­po­wać, roz­wi­jać się i do­pro­wa­dzać do osta­tecz­ne­go roz­wią­za­nia, nie­da­jąc uwa­dze wi­dza ani na chwi­lę spo­cząć, a tem sa­mem trzy­ma­jąc ją w rów­nem na­tę­że­niu, – na te­atrze po­wta­rzam, – dra­ma­ta na­sze ro­bią z ma­łym wy­jąt­kiem naj­smut­niej­sze fia­sco. Wszyst­ko znaj­dziesz w nich, prócz dra­ma­tycz­no­ści.

Wąt­pi­my aza­li to jest skut­kiem or­ga­ni­za­cyi głów na­szych; prę­dzej po­cho­dzi z nie­obe­zna­nia się z ta­jem­ni­ca­mi sce­ny, a rów­nież i ze sła­be­go wpły­wu jaki ma u nas pu­blicz­ność na swój te­atr. Jest on bo­wiem in­sty­tu­cya zo­sta­ją­cą po za ob­rę­bem pra­gnień pu­blicz­no­ści, a tem sa­mem i au­to­rów dra­ma­tycz­nych, któ­rzy nie­ufa­jąc żeby ich sztu­ki mo­gły się do­stać na sce­nę, pi­szą naj­wię­cej do dru­ku jak się pi­sze po­emat lub po­wieść, albo też je­że­li chcą ko­niecz­nie wi­dzieć swe utwo­ry przed­sta­wia­ne­mi mu­szą ra­dzi nie­ra­dzi stó­so­wać się do jej wy­ma­gań, naj­czę­ściej z samą teo­ryą sztu­ki nie­ma­ją­cych żad­ne­go związ­ku.

Te uwa­gi, któ­re zro­bi so­bie każ­dy my­ślą­cy znaw­ca, spo­wo­do­wa­ły zna­ne­go z wie­lu pism swo­ich tak w oj­czy­stym jak fran­cuz­kim ję­zy­ku Kry­sty­na Ostrow­skie­go, że po­wziął za­miar przy­słu­żyć się naj­sta­ran­niej­szem i praw­dzi­wie ar­ty­stycz­nem prze­ro­bie­niem kil­ku ob­cych ar­cy­dzieł dra­ma­tycz­nych, aby przed­sta­wio­ne na na­szej sce­nie, mo­gły wsz­cze­pić w pu­blicz­ność smak do­bry, a pi­szą­cym wska­zać pra­wi­dła, i za­chę­cić ich żeby wprzó­dy na tej dro­dze szu­ka­li udo­sko­na­le­nia, za­nim za­czną cóś two­rzyć ze sie­bie. "W tej pra­cy – mówi w przed­wstę­pie, – au­to­ro­wie nasi na­bio­rą nie­zbęd­nej wpra­wy, tej sztu­ki lo­gicz­ne­go osno­wa­nia, w któ­rej ce­lu­ją dzi­siaj fran­cuz­cy, a bez któ­rej ża­den dra­mat, choć­by z naj­cen­niej­szych ży­wio­łów zło­żo­ny, sta­now­czej pró­by kil­ko­ra­zo­we­go przed­sta­wie­nia nie prze­ży­je. Zbyt mało mamy do­tąd dzieł har­mo­nij­nie i fo­rem­nie zbu­do­wa­nych, nie­prze­rwa­nie uwa­gę i czu­cie zaj­mu­ją­cych, jed­nem sło­wem sce­nicz­nych; a to dla tego, że nikt u nas, wca­le nikt, wy­łącz­nie się sztu­ce te­atral­nej nie po­świę­cał, tej sztu­ce naj­trud­niej­szej ze wszyst­kich, bo bę­dą­cej ich syn­te­zą i ostat­nim wy­ra­zem."

W cią­gu swe­go jed­no­rocz­ne­go po­by­tu w Kra­ko­wie, wie­dzio­ny temi za­sa­da­mi K. Ostrow­ski za­jął się na­szą sce­ną, i kil­ka dzieł dra­ma­tycz­nych dla niej prze­ro­bił. Tym spo­so­bem po­wstał Czat­ter­ton, Ku­piec We­nec­ki, Ma­co­cha, Wie­sław. Pro­za de Vi­gny w Czat­ter­to­nie prze­obra­zi­ła się u nie­go w ryt­micz­ny i mia­ro­wy wiersz mile głasz­czą­cy ucho. – Ku­piec We­nec­ki ry­mo­wym wier­szem od­da­ny z pię­ciu sto­pił się w trzy akty od­po­wied­niej­sze dla na­szej sce­ny. Tłó­macz zwią­zaw­szy dwie ak­cye w jed­ne, upro­ścił kom­po­zy­cye; – a jesz­cze miał i to na wzglę­dzie, że głów­na ko­me­dyi tej fi­gu­ra Szy­lok, żyd li­chwiarz, u nas wię­cej nie­rów­nie ma zna­cze­nia, niż w An­glii. Szy­lok Szek­spi­ra to "za­baw­ny exem­plarz oso­bli­we­go ludu" jak ko­men­ta­tor Hen­ley po­wia­da: – Szy­lok w Pol­sz­ce, – to za­da­nie spo­łecz­ne, do któ­re­go roz­wią­za­nia usil­na pra­ca wszyst­kich sił ży­wot­nych na­ro­du nie­odbi­cie jest po­trzeb­ną. Na pró­bę jak au­tor ślicz­nie wła­da ję­zy­kiem, jak umie być tre­ści­wym i na­tu­ral­nym w dyk­cyi, weź­my pierw­szą lep­szą sce­nę, choć­by i tę gdzie Szy­lok czy­ta pod swo­im do­mem ów sław­ny kwit, któ­ry dał po­mysł do ca­łej ko­me­dyi Szek­spi­ro­wi:

"Je­że­li o dwó­na­stej, za trzy dni

Żyd nie­do­sta­nie swo­ich trzech ty­się­cy

Trzech­set du­ka­tów"… Ja nie­żą­dam wię­cej.

"Ma pra­wo mie po­wie­sić bez wy­ro­ku

Lub pod, sąd od­dać, by z mo­je­go boku

Funt mię­sa wy­ciąć"… Pod­pis. nu, to śmia­ło!

Bas­sa­nia zło­to, lub An­to­nia cia­ło;

Ten sta­ry głu­piec rą­czy za młod­sze­go,

Niech oba pil­nie ze­msty mej się strze­gą:

Ja im nie­chy­bię!

(wsta­jąc).

Cóż to?… drzwi otwar­te!

I okno tak­że? Czy mam iść po war­tą?…

Jes­sy­ko! mil­czy… Sara!… Co się dzie­je?

Ni­ko­go w domu… wkra­dli się zło­dzie­je!…

Gdzie moja cór­ka? czy ucie­kła z go­jem?

Jam ją wy­pę­dził pod pa­choł­ka stro­jem!

Lecz z kim? gdzie? do­kąd?… Cały dom złu­pio­ny!

Szka­tuł­ki nie­ma… gwał­tu! jam skra­dzio­ny!…

Pie­nią­dze moje, com je sam kar­bo­wał,

Ob­ci­nał, wa­żył, pod pie­czę­cią scho­wał,

Dwa wor­ki peł­ne, sześć ty­się­cy stra­ty,

Stre­fio­ne wszyst­ko! cór­ka i du­ka­ty!…

(Tań­ce i mu­zy­ka w głę­bi; – z wście­kło­ścią).

Prze­kleń­stwo to­bie, pod­ła ty nie­cno­to!

Za moje per­ły, moją krew i zło­to;

W ko­leb­ce cze­mu jesz­czem cię nie zdu­sił,

Lub nie ośle­pił, by się czart nie ku­sił;

Ka­mie­nie dro­gie cór­ka mi wy­kra­dła…

Bo­daj zgi­nę­ła wiecz­nie i prze­pa­dła!…

(w obłą­ka­niu).

Cóż to za wid­ma w koło mnie się snu­ją?

Zło­dzie­je w ma­skach! śmie­ją się, tań­cu­ją,

I co­raz bli­żej ten gro­bo­wy śpiew.

Li­to­ści! sądu! ze­msty! krew za krew!

MA­SKI,

w koło nie­go.

Ha! ha! ha!…

SZY­LOK,

za­ła­mu­jąc ręce.

Bia­da mej nie­szczę­snej gło­wie!

Wszak mię­dzy wami tak­że są oj­co­wie

Co mają per­ły, zło­to i ka­mie­nie;

Za­kli­nam was na du­szę, na su­mie­nie,

Szu­kaj­cie cór­ki, wszyst­ko ma przy so­bie;

Niech ją za­bi­ją, niech ją wi­dzę w gro­bie:

A je­śli umrę z mą roz­pa­czą wście­kłą,

Niech ra­zem ze­mną was po­chło­nie pie­kło!

……………………….
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: