Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Jan Kazimierz Waza; Maria Ludwika Gonzaga: dwa obrazy historyczne - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Jan Kazimierz Waza; Maria Ludwika Gonzaga: dwa obrazy historyczne - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 393 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

I.

JAN KA­ZI­MIERZ WAZA,

KRÓL POL­SKI.

1648–1668.

" Ta­lia per I, atium. Quae La­ome­don­tius he­ros

Ounc­ta vi­dens ma­gno cu­ra­rum fluc­tu­at aestu,

Atque ani­mum hue ce­le­rem nune di­vdi­tlue

In par­te­sque ra­pit va­rias, per­que omnia ver­sat. "

Virg. Aen. VIII, 18–22

Z po­mię­dzy Kró­lów Pol­skich z fa­mil­ji Wa­zów, 82 lata Rze­czą­po­spo­li­tą Pol­ską wła­da­ją­cych, naj­szczę­śliw­szym moż­na­by pra­wie na­zwać Wła­dy­sła­wa IVgo. Cho­ciaż bo­wiem oso­bi­stość tego mo­nar­chy, nie do­rów­ny­wa co do wy­dat­no­ści cha­rak­te­ru Zyg­mun­to­wi III, któ­ry na prze­bój wal­czył z roz­draż­nio­ną przez za­wi­ści fa­mi­lij­ne i re­li­gij­ne urosz­cze­nia szlach­tą, aby rze­czy na swo­jem po­sta­wić, – to jed­nak da­le­ko względ­niej i ła­ska­wiej po­tom­ność o nim są­dzi­ła, niż o Zyg­mun­cie III; a to mia­no­wi­cie dla tego, że za pa­no­wa­nia Wła­dy­sła­wa IV, kraj za­ży­wał tro­chę spo­ko­ju po owych świet­nych zwy­cię­stwach, któ­re za jego ojca, wśród na­der smut­nych od­no­szo­no cza­sów.

Na­ród po­czął się co­raz wię­cej ku spra­wom we­wnętrz­nym zwra­cać; ze są­sia­da­mi po­za­wie­rał ugo­dy, roz­sier­dzo­ne nad mia­rę fa­na­ty­zmem re­li­gij­nym umy­sły, po­czę­ły się mieć ku zgo­dzie, a stan ry­cer­ski zwol­na or­ga­ni­zo­wał się we wszech­władz­twie, któ­re­go nie nad­użyć, pra­wie nie­po­do­bień­stwem było. Ko­ro­na do­sta­ła się pod zu­peł­ny nad­zór sej­mu (1646), któ­ry na prze­kór Se­na­to­wi, nie o za­cho­wa­nie, ale o po­więk­sze­nie swo­bód sta­nu ry­cer­skie­go naj­bar­dziej się ubie­gał. Król za­prze­stał się ko­ja­rzyć z Au­str­ją, od szlach­ty "po­dej­rzy­wa­ną i nie­na­wi­dzo­ną; po­jął za żonę fran­cuz­kę, od­stą­pił na­wet na żą­da­nie sej­mu od po­sta­no­wio­nej już woj­ny z Tur­cją i roz­pu­ścił woj­sko, któ­re w tym celu był za­cią­gnął. Pa­no­wał za­tem Wła­dy­sław IV, we­dle woli sta­nu ry­cer­skie­go, i do­brze, zda­je się, z tem było pa­nu­ją­cej w na­ro­dzie kla­sie spo­łe­czeń­stwa pol­skie­go.

Ato­li krót­ko przed śmier­cią Wła­dy­sła­wa IV, wid­no­krąg tej po­zor­nej szczę­śli­wo­ści,strasz­ne­mi chmu­ra­mi za­ciem­niać się po­czął. Na gro­my, któ­re w stra­pio­ną cięż­ko oj­czy­znę ude­rzyć tuż mia­ły, na­stę­pu­ją­ce skła­da­ły się ży­wio­ły: 1) oli­gar­chicz­ne za­chcian­ki pa­nów, po­zor­nie w in­te­re­sie zmi­trę­żo­nej co tyl­ko idei mo­nar­chicz­nej wy­stę­pu­ją­cych; 2) ju­nac­ka buta – po­dejrz­li­wej o za­ma­chy na swo­ję zło­tą wol­ność szlach­ty, za­mie­nia­ją­cej przy­ro­dzo­ne sło­wiań­skim na­ro­dom uczu­cie rów­no­ści w ob­mier­z­łą ka­sto­wość; 3ie) ob­ra­żo­na do ży­we­go i nie­omal na wy­szy­dze­nie gło­szo­nej za­sa­dy rów­no­ści, co­dzień wię­cej znie­wa­ża­na ele­men­tar­na część na­ro­du, po­spól­stwo, któ­re mści­wą dło­nią Bog­da­na Chmiel­nic­kie­go po­chwy­co­ne, sta­ra­ło się Ko­za­czyź­nie nowe wy­wal­czyć sta­no­wi­sko.

Sły­szy­my jesz­cze dziś w pie­śniach, z ja­kim to trza­skiem i ło­sko­tem naj­gwał­tow­niej­sza owa bu­rza XVII wie­ku za­trzę­sła wspa­nia­łym gma­chem Rze­czy­po­spo­li­tej, rząd­ną ręką Ja­giel­lo­nów wznie­sio­nej.

Wśród za­cię­tej wal­ki nie­bez­piecz­nych na­der ży­wio­łów sko­nał "swy­wo­lą wol­no­ści sta­nu ry­cer­skie­go znie­chę­co­ny i zmi­trę­żo­ny" Król Wła­dy­sław IV (20 Maja 1647 r.), ze za­wie­dzio­ną na­dzie­ją w du­szy, po­msz­cze­nia krzywd chrze­ści­jań­stwa na bar­ba­rzyń­skim is­la­mi­zr­nie (1 ).

Na­stęp­cę Wła­dy­sła­wa IV cze­ka­ło za­tem na­der trud­ne i wiel­kie za­da­nie.

So­cjal­no-re­li­gij­ną, a za­ra­zem i po­li­tycz­ną wal­kę, jaka od wscho­du kra­jo­wi zu­peł­nem spo­sto­sze­niem gro­zi­ła; – za­cię­te kłót­nie, któ­re po bez­sku­tecz­nym to­ruń­skiem col­lo­qu­ium cha­ri­ta­ti­vum, tłum­nie za­wrza­ły (2); – za­wi­ści zna­ko­mi­tych ro­dzin w kra­ju, i nie­po­skro­mio­ne żą­da­nia sil­nych są­sia­dów, mógł tyl­ko za­ła­go­dzić mąż trzeź­we­go na świat po­glą­du, mąż ener­gicz­ny, sil­ny, wy­trwa­ły, nie lę­ka­ją­cy się ani zgieł­ku, ani trud­nych spraw ów­cze­sne­go spo­łe­czeń­stwa pol­skie­go; mąż , któ­ry­by wśród tych na­tar­czy­wych ży­wio­łów pra­cu­jąc i ży­jąc, po­sia­dał do­syć siły mo­ral­nej, in­tel­lek­tu­al­nej i fi­zycz­nej, aby we­dle du­cha in­sty­tu­cji kra­jo­wych, sa­mo­dziel­nie nie­mi wszyst­kie­mi kie­ro­wać umiał, nie ta­mu­jąc by­najm­niej orga- – (1) Re­la­cja po­sła we­nec­kie­go p. Tie­po­lo u Niem­ce­wi­cza, Zbiór pa­mięt. T. Y. – Ko­chow­ski, Cli­mac­ter I. pg. 21. 22.

(2) Koch. I. c… p. 68–70.

nicz­ne­go roz­wo­ju władz i idei, któ­re się wten­czas tak gło­śno od­zy­wa­ły. Trze­ba, mó­wię, było na Kró­la po Wła­dy­sła­wie IV męża, któ­ry­by był zdol­nym ująć w sil­ną dłoń, tak dziel­ność uprzy­wi­le­jo­wa­nej, a wła­śnie wiel­ce upo­ko­rzo­nej kla­sy, jako też i jędr­ność od­zy­wa­ją­cych się ele­men­tar­nych jesz­cze sił na­ro­du, – któ­ry­by był umiał użyć sil­nej ener­gji oby­dwóch tych pier­wiast­ków na ko­rzyść spra­wy pu­blicz­nej, na ko­rzyść po­stę­pu i cy­wi­li­za­cji na­ro­du.

Gdy­by kto wąt­pił, że cały na­ród za­da­nie Kró­la z ta­kie­go poj­mo­wał sta­no­wi­ska, nie prze­ko­ny­wa­li­by­śmy go ak­ta­mi sej­mu kon­wo­ka­cyj­ne­go i elek­cyj­ne­go, ale §§ pak­tów co­nven­tów, któ­re Ja­no­wi Ka­zi­mie­rzo­wi do po­przy­się­że­nia przed­ło­żo­no, po­nie­waż w tym spo­nie­wie­ra­nym za­byt­ku na­szej kon­sty­tu­cji, wi­dzi­my nie tyle ideę bez­pie­czeń­stwa praw za­sad­ni­czych kra­ju, jak ra­czej in­struk­cją do spra­wo­wa­nia bez­po­śred­nich rzą­dów nowo ob­ra­ne­mu mo­nar­sze daną (1).

–- (1) Szcze­gó­ło­wy wy­wód tego zda­nia nie był­by tu­taj na swo­jem miej­scu. Sta­ra­li­śmy się na­sze wi­dze­nie tej rze-

Czy był Jan Ka­zi­mierz mę­żem, któ­ry­by temu ol­brzy­mie­mu za­da­niu spro­stać po­tra­fił?

Jan Ka­zi­mierz, o któ­rym Za­łu­ski, pa­mię­ta­jąc na ode­bra­ne od nie­go do­bro­dziej­stwa, po­wie­dział, że był re­giis vir­tu­ti­bus in­com­pa­ra­bi­lis (1 ), pod­le­gał jako czło­wiek i jako Król licz­nym na­der ułom­no­ściom; Chcąc jego cha­rak­ter do­brze zro­zu­mieć, trze­ba w oso­bie jego pra­wie dwóch lu­dzi roz­róż­nić, czło­wie­ka do­bre­go, jak to mó­wią, ser­ca, czło­wie­ka fan­ta­stycz­ne­go, il­lu­zja­mi jak naj­roz­ma­it­sze­mi się ba­wią­ce­go, któ­ry ma­rzył, pla­ny snuł, i draż­li­we­go, nie­sta­łe­go idjo­tę, któ­ry dzia­łał. Ani jako żoł­nierz, ani jako je­zu­ita, ani jako Król, nie od­po­wie­dział Jan Ka­zi­mierz swe­mu po­wo­ła­niu. Ów naj­ser­decz­niej­sze­go po­li­to­wa­nia go­dzien nie­do­sta­tek fi­zycz­nej tu­dzież i mo­ral­nej rów­no­wa­gi w cha­rak­te­rze tego nie­szczę­śli­we­go Kró­la, owa ja­kaś pło­chość – czy ob­szer­nie udo­wod­nić w dzieł­ku na­szem: De con­si­lio de­si­gnan­di suc­ces­sor. re­gni vivo J. Ca­si­mi­ro, Pol. Rege. Be­rol. 1855, pg. 38, uwa­ga 7.

(1) Za­łu­ski, Epi­sto­lae hi­sto­ri­co – fa­mi­lia­res. T. I, p. 96, 97.

na­wet w wie­ku doj­rza­łym, wkła­da na nas obo­wią­zek za­sta­no­wie­nia się nad mę­żem, za któ­re­go rzą­dów tyle klęsk okrut­nych na­ród nasz do­tknę­ło; po­nie­waż po­wsze­dnie ułom­no­ści ludz­kie wten­czas tyl­ko nie­pa­mię­cią po­kryć się go­dzi, gdy z nich żad­na szko­da dla spra­wy pu­blicz­nej nie uro­sła.

Jan Ka­zi­mierz uro­dził się z mat­ki Kon­stan­cji, księż­nicz­ki au­str­jac­kiej, w Kra­ko­wie, dnia 22 mar­ca 1609.

Na­uki po­bie­rał od oj­ców je­zu­itów i jak twier­dzi Was­sen­burg, miał znacz­ne w nich po­ro­bić po­stę­py. W 20-m roku od­pra­wił z oj­cem kam­pan­ją prze­ciw Szwe­dom, póź­niej udał się z bra­tem, Kró­lem Wła­dy­sła­wem, na wy­pra­wę mo­skiew­ską; lecz mięk­ki na tru­dy obo­zo­we, nie czu­jąc w so­bie chę­ci do sztu­ki ry­cer­skiej, po­wró­cił cho­ry do Lwo­wa. Gdy wy­zdro­wiał, udał się, za po­zwo­le­niem bra­ta, do wuja swe­go, ce­sa­rza Fer­dy­nan­da II, aby się tam co­kol­wiek ro­ze­rwać. Wła­śnie to była chwi­la, gdy Au­str­ja­cy po bi­twie pod Nör­dlin­gen (16 wrze­śnia 1634) z Fran­cu­za­mi z róż­nem wal­czy­li szczę­ściem; nie­ostroż­ny Jan

Ka­zi­mierz przy­łą­czył się do jed­ne­go pod­jaz­du au­str­jac­kie­go i co tyl­ko nie wpadł w ręce fran­cuz­kie­mu wo­dzo­wi Me­ro­de i nie po­stra­dał ży­cia w nur­tach Mo­ze­li, gdzie wszyst­kie swo­je kosz­tow­no­ści uto­pił (1). Wró­ciw­szy do Pol­ski, zo­stał na­stę­pu­ją­cej je­sie­ni po­sła­nym do Wied­nia, w celu za­ślu­bie­nia w imie­niu bra­ta kró­la Wła­dy­sła­wa IV, ar­cy­księż­nicz­ki au­str­jac­kiej, Ce­cyl­ji Re­na­ty, z któ­rą, wziąw­szy ślub pro­ku­ra­cyj­ny, do War­sza­wy po­wró­cił. Obo­jęt­ny dla spraw pu­blicz­nych, miał nie mało te­raz spo­sob­no­ści tra­wić czas na roz­ma­itych za­ba­wach ; lecz nie ma­jąc i do tego szcze­rej chę­ci, bar­dzo się nu­dził na dwo­rze bra­ta i umy­ślił w po­dró­ży po Eu­ro­pie szu­kać dla sie­bie roz­ryw­ki. "Ani­mi cau­sa", mówi Pia­sec­ki (2), udał się Jan Ka­zi­mierz do Hisz­pan­ji; lecz błą­dząc po za­chod­nio-po­łu­dnio­wej Eu­ro­pie wpadł w nie­wo­lę fran­cuz­ką (1738) (3). Po­nie­waż Fran­cu­zi – (1) Was­sen­burg, Se­re­nis­si­mi Jo­an­nis Ca­si­mi­ri Car­cer Gal­li­cus. Ged. 1644.

(2) Chron… ge­stor. in Eu­ro­pa sin­gul. p. 503.

(3) Szcze­gó­ło­wo to opi­sał Was­sen­burg w po­wyż­szem już od­daw­na nie miło pa­trze­li na gor­li­wość opie­ki fak­cji "hisz­pań­skiej nad księ­ciem Ka­zi­mie­rzem", (1) dla tego do­pie­ro po dwóch-let­nich na­der nie­mi­łych sta­ra­niach i za­bie­gach bra­ta, Jan Ka­zi­mierz z fran­cuz­kie­go wię­zie­nia wy­pusz­czo­nym zo­stał. Nie­ste­ty wró­cił do Pol­ski by­najm­niej ze swo­ich sła­bo­ści nie wy­le­czo­ny: nie zbo­ga­cił w tej dwu­let­niej szko­le prze­ciw­no­ści ani swe­go do­świad­cze­nia, ani zna­jo­mo­ści świa­ta, po­nie­waż po­dróż jego nie wy­ni­kła była z prze­ko­na­nia o po­trze­bie po­mno­że­nia w świe­cie swych wia­do­mo­ści; ale z nu­dów. Dla uro­ku, jaki każ­dy czło­wiek w li­te­ra­tu­rze znaj­du­je, nic miał Jan Ka­zi­mierz pra­wie żad­ne­go zmy­słu: czy­ta­nie nie mo­gło w jego ocię­ża­łym umy­śle obu­dzić tego we­wnętrz­ne­go za­do­wol­nie­nia i tego bło­gie­go – dzie­le. Prócz tego zo­bacz Am­bro­że­go Gra­bow­skie­go, Oj­czy­ste spo­min­ki Tom I, pag. 225.

(1) List am­ba­sa­do­ra fran­cuz­kie­go w Pol­sce, p. Jó­ze­fa d'Avo­ux d… d. 8. Paźdz. 1635. u Ka­ro­la Sien­kie­wi­cza, Skar­biec hi­stor­ji polsk. T. I. p. 149. Ri­che­lieu my­ślał w ten spo­sób naj­ła­twiej ode­rwać Jana Ka­zi­mie­rza od ści­słej przy­jaź­ni z dwo­rem habs­bur­skim, ef Ma­rol­les, Me­mo­ires, ed. Am­sterd. 1755. T. I. p. 300.

spo­ko­ju du­szy, któ­ry wszel­ki gwar po­wsze­dnie­go świa­ta od sie­bie od­stra­sza, "bo Jan Ka­zi­mierz w ży­ciu swo­jem nie prze­czy­tał ani jed­nej książ­ki od de­ski do de­ski"; (1) umysł jego draż­li­wy zda­wał się co­raz bar­dziej co­fać, słab­nąć, le­ni­wieć. (2) Na­der szyb­ko sprzy­krzył mu się dwór bra­ta, a pe­wien ro­dzaj me­lan­chol­ji i dłu­gi, ja­kich się w owej nie­szczę­śli­wej pe­re­gry­na­cji na­ba­wił, zruj­no­wa­nie sił fi­zycz­nych – wszyst­ko to wznie­ci­ło w jego draż­li­wym umy­śle pew­ną od­ra­zę nie tak do świa­ta, jak ra­czej do świa­to­wo­ści, i po­sta­no­wił uczy­nić krok re­zy­gna­cji. Drę­czo­ny tą we­wnętrz­ną nie­spo­koj­no­ścią, po­czął two­rzyć nie­spo­dzie­wa­ne, z całą swo­ją prze­szło­ścią sprzecz­ne za­my­sły i w ja­kiemś dziw­nem oma­mie­niu, ści­ga­jąc za marą swe­go uszczę­śli­wie­nia, po­rzu­ca cho­ro­bą zło­żo­ne­go bra­ta, opusz­cza Pol­skę, je­dzie do Włoch – (1) Noy­ers, pg. 446. "Il n'a ja­ma­is en sa vie lu un li­vre en­tier. "

(2) Re­la­cja pana Ca­il­let, po­sła Kon­de­usza, u Sień­kie­wi­cza, 1. c… pg. 358. Po fran­cuz­ku zaś w dzie­le Col­son'a: De la Po­lo­gne et des ca­bi­nets du Nord. T. I.

i zwie­dziw­szy Lo­re­tań­ską ka­pli­cę, dąży do Rzy­mu, aby wstą­pić do Za­ko­nu Je­zu­so­we­go (1643). (1) Nie­spo­dzie­wa­ny krok Jana Ka­zi­mie­rza zmar­twił Wła­dy­sła­wa IV do tego stop­nia, "że tym szal­bie­rzom (t… j… je­zu­itom), któ­rzy wszyst­kim świa­tem a pono i nie­bem łu­dzą", (2) wstę­pu do dwo­ru za­bro­nił. Wszyst­kie jego sta­ra­nia, aby bra­ta od tak nie­po- – (1) Pia­sec­ki 1. c… p. 503. Cie­ka­wą na­der roz­praw­kę na­pi­sał o temp. Bu­tow­ski w Pa­mięt­ni­ku Lit… pi­śmie ty­go­dnio­wem wyd. przez Dra J. Szlach­tow­skie­go. Lwów, 1850. Kok I, Nr. 5 i 6.

(2) List kró­la, z któ­re­go te sło­wa wzię­li­śmy, znaj­dziesz w zna­nym ze swe­go ka­to­lic­kie­go sta­no­wi­ska "Prze­glą­dzie po­znań­skim, T. IX. Rok 1840, pag. 50. Uwa­ga 545. Rę­ko­pis hi­stor­ji Zyg­mun­ta III, Wła­dy­sła­wa IV i Jana Ka­zi­mie­rza, przez St. Albr. Ra­dzi­wił­ła spi­sa­nej, znaj­du­ją­cy się w bi­blio­te­ce Kór­nic­kiej p. Dzia­łyń­skie­go tak się wy­ra­ża fol. 246: Nun­tium hi­sce die­bus de­la­tum ad re­gem ni­mi­rum prin­ci­pem Ca­si­mi­rum Lo­re­ti ha­bi­tum so­cie­ta­tis Jesu su­sce­pis­se, gra­vi­ter in­do­lu­it Rex, nec ad con­spec­tum vi­si­ta­to­rem or­di­nis Bam­phi­lium ullo modo ad­mi­sit et ar­ca­no la­ten­tem pec­to­re la­cri­mis te­sta­tus do­lo­rem, immo pro­hi­bu­erat, ne ul­lus e so­cie­ta­te nisi vo­ca­tus au­lam Re­gis in­gre­de­re­tur. " Je­zu­ici pol­scy słusz­nie się tłó­ma­czy­li, że nie ich, ale Wło­chów ob­wi­niać o taki wpływ na Jana Ka­zi­mie­rza trze­ba.

żą­da­ne­go dla dy­na­stji Wa­zów po­sta­no­wie­nia od­wieść, oka­za­ły się bez­sku­tecz­ne­mi; bo Jan Ka­zi­mierz nie umiał mrzon­ce swo­jej trzeź­wo wej­rzeć w oczy, bo Jan Ka­zi­mierz nie był w sta­nie ka­pry­so­wi swe­mu nie do­go­dzić. Mó­wię ka­pry­so­wi, – bo za­le­d­wo od­był dwu­let­nią pró­bę no­wi­cja­tu i Wła­dy­sław się już na za­kon­ny stan bra­ta zga­dzać zda­wał, nad­bie­ga no­wi­na, że kró­le­wicz od­mie­nił swo­je po­sta­no­wie­nie, że otrzy­mał od pa­pie­ża god­ność kar­dy­na­ła i o jej za­twier­dze­nie kró­la pro­si. (1) Nie dłu­go po­tem (w koń­cu 1646 r.) sam Jan Ka­zi­mierz już nie po kar­dy­nal­sku, ale jako zbroj­ny ry­cerz do Pol­ski spie­szy. (2)

Po śmier­ci bra­ta, za­po­mniaw­szy o wszyst­kiem, sta­rał się Jan Ka­zi­mierz bar­dzo gor­li­wie o ko­ro­nę pol­ską. Wspar­ty szcze­gól­niej za­bie­ga­mi i wpły­wem dwo­ru fran­cuz­kie­go (3)

–- (1) Ba­tow­ski 1. c.

(2) Ibid.

(3) Ko­chow­ski Clim. I. pg. 71 – 80. P. Li­na­ge de Vau­cien­nes, Mémo­ires de ce qui s'est pas­sé en Su­ede et aux pro­vin­ces vo­isi­nes, dep. 1645 – 55. En­sem­ble le de­me­lé de la Su­ede avec la Po­lo­gne. Ti­réz des de­spe – zo­stał kró­lem ob­ra­ny. Ozdo­biw­szy gło­wę swo­ję ko­ro­ną Ja­giel­lo­nów (18 Stycz. 1648 r.), mimo za­nie­po­ko­jo­nej bar­dzo Rze­czy­po­spo­li­tej po­wsta­niem ko­zac­kie­ni, nie uczy­nił żad­ne­go kro­ku, aż so­bie nie zna­lazł to­wa­rzysz­ki ży­cia. (1) Gdy mu ją po­li­ty­ka Ma­za­ri­nie­go bar­dzo zręcz­nie na­rzu­ci­ła w oso­bie jesz­cze nie rok temu owdo­wia­łej bra­to­wej, Mar­ji Lu­dwi­ce, nie śmiał nic przed­się­wziąść, coby się jej po­do­bać nie mia­ło. (2)

Wy­pa­da­ło­by są­dzić, że po tylu przy­go­dach, – ches de M. Cha­nut. Pa­ris 1675. T. I. p. 308, 310, cf. 343, 348, 368, 366.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: