Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Jan Kochanowski z Czarnolasu - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
31 grudnia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Jan Kochanowski z Czarnolasu - ebook

Opowiadanie pióra Lucjana Tatomira (1836-1901) o życiu i dziełach najwybitniejszego poety polskiego i jednego z najwybitniejszych europejskiego renesansu Jana Kochanowskiego (1530-1584) nadwornego poety Stefana Batorego, sekretarz królewskiego i wojskiego sandomierskiego w latach 1579–1584.
Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7950-934-8
Rozmiar pliku: 162 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Jan Kochanowski z Czarnolasu

W starym lecz pięknie odrestaurowanym kościele, wznoszącym się we wsi położonéj na lewym brzegu Wisły, przy drodze prowadzącéj z Solca do Tarłowa, właśnie niedzielne nabożeństwo ukończyło się i włościanie miejscowi z wójtem na czele, podążyli do gospody będącéj we wsi a utrzymywanéj wzorowo przez niemłodego, zacnego i sumiennego człowieka. W gospodzie téj, od lat już wielu dzierżawiący ją Mateusz Powała, idąc za radą miejscowego księdza proboszcza, utrzymywał także i sklep z towarami najpotrzebniejszemi dla gospodarzy. Było więc tam żelazo, stal, siekiery, kosy, części składowe pługów, radła, sierpy, piły i pilniki, daléj sól, słonina, sadło, wędliny, cukier, herbata, różne płócienka, perkaliki, tasiemki, igły, szpilki, nici, guziki, skóra na podeszwy, buty, pasy i t. d. Oprócz tego wszystkiego zacny Mateusz miewał i różne książki, Zorzę, Gazetę świąteczną, które pragnącym dowiedzieć się czegoś nowego chętnie dawał do przeczytania.

Zwykle w niedziele i święta po skończoném nabożeństwie, a w dnie powszednie zimą we czwartki, latem zaś w sobotę wieczorem, poważni gospodarze i dojrzała młodzież z wójtem na czele zgromadzali się u Mateusza w izbie gościnnéj przyległéj do sklepu, w któréj od czasu jak Mateusz osiadł nie widziano jeszcze pijanego człowieka. Zgromadzający się zasiadłszy po za stołami utrzymanemi czysto i oddychając powietrzem nieprzesyconém szkodliwemi wyziewami wódki, gawędzili bądź o gospodarstwie i potrzebach gminnych, bądź téż przysłuchiwali się uważnie temu co jeden z młodszych gospodarzy, a czasem i sam wójt czytali z gazet leżących zawsze na stole. W czasie tego pożytecznego zajęcia ten lub ów popijał bądź herbatę, bądź téż, a zwłaszcza starsi wiekiem, grzane piwo nadzwyczaj smaczne i czysto przyrządzone przez żonę Mateusza, która pobrzękując kluczykami krzątała się między zgromadzonymi.

Otóż i dnia tego, w którym zaczynamy nasze opowiadanie, również po nabożeństwie zgromadzono się u Mateusza, a to tém liczniéj, że tenże dnia poprzedniego powrócił z Radomia, dokąd jeździł za zakupem różnych towarów potrzebnych do jego sklepu. Zwykle po takiéj wycieczce Mateusz miał wiele do opowiadania zgromadzonym o tém wszystkiém co widział i słyszał.

— Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! rzekł wójt wchodząc do izby gdzie już kilku gospodarzy z Mateuszem zajętych było pogawędką.

— Na wieki wieków, Amen! odparli obecni witając uprzejmie wójta i przybyłych z nim sąsiadów.

— A cóż tam słychać u was, Mateuszu? zapytał wójt siadając na ławie będącéj obok jednego ze stołów, przyjechaliście pono wczoraj wieczór z Radomia, musieliście więc przywieść z sobą niemało różnych ciekawych wiadomości, radzi bylibyśmy co od was usłyszeć. A może téż przywieźliście z sobą jakie nowe książki, to użyczcie ich nam abyśmy się mogli z nich coś nowego dowiedzieć!

— E! książek nie przywiozłem ja z sobą, odparł zagadnięty, bo obiecał mi nasz ksiądz proboszcz, który jedzie jutro do Warszawy w interesie naszego kościoła, że sam w księgarni wybierze książki dla nas i przywiezie je z sobą; mam ja jednak do opowiedzenia i przeczytania wam coś bardzo ciekawego, a jeżeli wasza wola to posłuchajcie!

— Ależ prosimy was o to! rzekł Józef Brona, najstarszy gospodarz ze wsi.

— Otóż więc, mówił daléj Mateusz, wracając z Radomia, zatrzymać się musiałem w Zwoleniu, aby od garbarza tamtejszego odebrać przed paru miesiącami zamówione skóry na rzemień. Nie było go jednak w domu bo pojechał z towarem na jarmark do Sienna, i dopiéro przed wieczorem miał wrócić. Dowiedziawszy się o tém postanowiłem zaczekać, ażeby nie być zmuszonym jechać drugi raz taki kawał drogi po odbiór skór zamówionych. Było to jeszcze rano i właśnie dzwoniono w kościele na nabożeństwo, a że ja, jak to wiecie, kieliszkiem zabawiać się nie lubię, a i znajomych w Zwoleniu nie mam, więc umyśliłem sobie pójść do kościoła i wysłuchawszy Mszy św. pomodlić się, dziękując Panu Bogu za wszystkie jego łaski i dobrodziejstwa. Zaszedłem téż do kościoła, a że nabożeństwo jeszcze się nie rozpoczęło, tak zmówiwszy pacierz, począłem się rozglądać po świątyni wcale pięknéj i schludnéj, i wtedy spostrzegłem, że w jednéj z kaplic znajduje się śliczny pomnik z czerwonego marmuru. Wiedziony ciekawością dowiedzenia się kto to jest pochowany pod tym pomnikiem, udałem się do onéj kaplicy i pod popiersiem przedstawiającym doletniego już mężczyznę o poważnym obliczu, z brodą i wąsami, zobaczyłem napis, z którego, że jest po łacinie dowiedziałem się tylko imię i nazwisko tam spoczywającego. Nie poprzestając na tém, po wysłuchaniu Mszy św., chcąc wiedzieć dokumentnie kim był ów na pomniku wyrzeźbiony mężczyzna, udałem się na plebanię do księdza proboszcza, prosząc aby moją ciekawość zaspokoił i powiedział czyje zwłoki spoczywają pod onym pomnikiem. Ksiądz proboszcz wielce się uradował tém mojém żądaniem, a ugościwszy mnie jak Bóg przykazał, oraz wypytawszy się zkąd jestem, czém się trudnię, a nadto dowiedziawszy się o tém, że tak chciwi jesteście różnych wiadomości i zgromadzacie się u mnie aby czytać gazety i książki, więc najprzód oprowadził mnie po kościele, kaplicy z onym pomnikiem, pokazał różne piękne kielichy i monstrancye będące w zakrystyi, a potém zaprowadziwszy na plebanię, kazał mi siadać i opowiedział kim i czém był ów człowiek, nad którego grobem tak piękny wznosi się pomnik. Skończywszy opowiadanie, dobył ksiądz proboszcz z szafki książkę i dał mi ją, polecając abym wam moi gospodarze i sąsiedzi przeczytał, abyście i wy dowiedzieli się o tym człowieku, przy grobie którego byłem w Zwoleniu, a który zwał się Jan Kochanowski z Czarnolasu i był pierwszym poetą polskim, czyli takim co to wiersze układa. Jeżeli więc chcecie to wam oną książeczkę przeczytam.

— Owszem, owszem! słuchamy i prosimy was o to Mateuszu — rzekł Michał Plichta najbliższy sąsiad i kum Mateusza — w książce, którą wam dał ksiądz proboszcz muszą być rzeczy wielce ciekawe, tak jak te, które wieczorami opowiada nam nasz poczciwy nauczyciel, a opowiadania którego ja stary i w świecie bywały słuchałbym bez końca.

— Ha, więc kiedy taka wola wasza — odparł Mateusz — to zaraz wezmę się do czytania téj książki.

I mówiąc to Mateusz wyjął z szafki będącéj w izbie sporą książkę owiniętą w czysty papier, a zasiadłszy za stołem w pobliżu wójta, rozłożył książkę i gdy cisza zaległa między zgromadzonymi tak począł czytać.

* * *

Przed trzystu pięćdziesięciu trzema laty, w Sycynie, wiosce będącéj nieopodal od Zwolenia, dziedzicom tamtejszym Piotrowi i Annie Kochanowskim urodził się drugi syn, któremu na chrzcie świętym dano imię Jan. O dziecięcych i pacholęcych latach tego Jana nic nie wiadomo, dopiéro z lat późniejszych wiadomém jest, że uczęszczał na nauki w Krakowie, zkąd pojechał do Włoch, tego kraju, gdzie w Rzymie mieszka Ojciec święty, i do Francyi, a skończywszy nauki i dowiedziawszy się o śmierci matki powrócił do kraju, gdzie wskutek podziału ojcowizny jaka po rodzicach została, dostał w dziedzictwie połowę wsi Czarnolas.

Jan Kochanowski będąc jeszcze zagranicą, począł już pisywać różne pieśni i wiersze po łacinie, a z Francyi nadesłał nawet do kraju wspaniałą pieśń napisaną po polsku, co było rzeczą tém więcéj zadziwiającą, że dotąd nikt w Polsce nie pisał wierszy po polsku.

W lat parę po powrocie do kraju, Biskup krakowski Padniewski postarał się, że Jan Kochanowski powołany został do Krakowa na dwór króla polskiego Zygmunta Augusta, jako sekretarz kancelaryi królewskiéj. W czasie pobytu Jana na dworze królewskim, poznał go, polubił i ocenił a nawet i przyjaźnią obdarzył ks. Myszkowski, późniejszy Biskup krakowski, a pod on czas jeszcze podkanclerzy królestwa, który chcąc przyjacielowi zapewnić dostateczne utrzymanie, wyrobił u króla nadanie Janowi Kochanowskiemu dochodów z probostwa w Zwoleniu, będącego w pobliżu Czarnolasu. Przed tém zaś, bo jeszcze r. 1564 ksiądz podkanclerzy zrzekł się dla niego własnych dochodów jakie pobierał w Poznaniu z probostwa przywiązanego do godności jednéj z tamtejszych kanonii.

Za dawnych czasów bo prawie po rok 1600 w Polsce, a w innych krajach to i dłużéj jeszcze, był ten zwyczaj, przeciw któremu Kościół święty nic nie miał, że za zasługi wynagradzano świeckich ludzi takiemi duchownemi dochodami, czyli jak to w on czas zwano po łacinie beneficiami (dobrodziejstwami).

Jan Kochanowski obok zajęć jakie na sekretarzu królewskim ciążyły, zajmował się także i pisaniem wierszy, — wtedy to zaczął pracować nad przetłomaczeniem z języka łacińskiego na polski Psalmów Dawidowych. Około roku 1569 Jan Kochanowski opuścił dwór królewski a osiadłszy w Czarnolasiu r. 1574, licząc już lat czterdzieści i kilka, ożenił się z Hanną z Podlodowskich ze wsi Przytyka. Ożenienie to przyniosło mu wielkie szczęście i spokój, a siedząc na wsi w Czarnolasiu pod rozłożystą lipą rosnącą tuż przed dworem, wziął się do pracy i tu jakby nowy Dawid wyśpiewał: Psałterz, który poświęciwszy swemu przyjacielowi ks. Myszkowskiemu, wtedy już Biskupowi krakowskiemu, po raz pierwszy w Krakowie 1578 r. drukował. Psałterz ten, czyli Psalmy Dawida, odrazu w całym narodzie wielką zrobiły dla Kochanowskiego sławę.

Jan Kochanowski ciesząc się sławą i wziętością u najbliższych, podejmując u siebie gościnnie i serdecznie hetmana Zamojskiego, biskupa Myszkowskiego i innych znakomitych ludzi, cieszył się także i liczném potomstwem z pośród którego najmłodsza dzieweczka Urszulka była jego ukochaném dziecięciem. Żyjąc tak wesoło i szczęśliwie, Kochanowski coraz to nowe układał wiersze, a jedne piękniejsze od drugich.

W r. 1575, po śmierci króla Zygmunta Augusta, i ucieczce Walezego, Jan Kochanowski udał się w listopadzie na obiór nowego króla, którego téż w osobie Stefana Batorego w Grudniu tegoż roku obrano. Powróciwszy do domu zajął się dalszą pracą. Lecz oto r. 1579 ukochana dziecina owa Urszulka, która będąc cudowném dzieckiem wiersze już składała, licząc lat trzy nagle umarła. Śmierć ukochanego dziecięcia wśród nadmiernego żalu pobudziła jeszcze bardziéj talent Kochanowskiego, który w rok po utracie Urszulki wydał najpiękniejsze dzieło swoje, to jest Treny czyli Żale.

W lat kilka późniéj umarła Kochanowskim jeszcze jedna córka Hanna, cztery zaś inne Ewa, Poliksena, Halszka i Krystyna przeżyły rodziców, jedyny zaś syn, który już po śmierci Jana Kochanowskiego się urodził — ten także zmarł dziecięciem.

Król Steran Batory kochając się wielce w koniach, wysłał był do Turcyi Jakóba Podlodowskiego, krewnego żony Jana Kochanowskiego, celem sprowadzenia ztamtąd koni. — Jako téż Podlodowski, sprawiwszy się należycie, wracał już do kraju z dziesięciu pięknemi arabczykami, gdy go turcy, nienawidzący chrześcian napadli i na miejscu zabili. Wiadomość o tym gwałcie nadeszła do rodziny w zimie 1583 na 1584 rok. Zaczęto robić starania o zadosyćuczynienie téj krzywdy, lecz starania rodziny zabitego nie przyniosły żadnego skutku. Wtedy r. 1584 w Sierpniu, gdy król Batory zjechał do Lublina na narady z senatorami, pośpieszył tamże i Jan Kochanowski, aby stanąwszy przed królem zażądać kary i odwetu na mordercach. Jako téż w dniu 22 Sierpnia Jan Kochanowski, w wielkiéj sali trybunału lubelskiego, tuż pod krzyżem, na którym rozpiętą była figura Pana Jezusa, stanął przed królem i począł wywodzić swą skargę, gdy oto rozegrzany swą mową i przejęty wielką żałością padł nieżywy na ziemię. Ciało zmarłego wśród ogólnego żalu przewieziono do Zwolenia i tu pochowano je w kaplicy zwanéj Kochanowskich. Pomnik będący nad grobem Jana Kochanowskiego, postawiła jego żona pomieszczając na nim piękny napis po łacinie, który po polsku znaczy: „Jan Kochanowski Wojski Sandomierski tu spoczywa. Aby żaden przechodzień oświecony nie minął kości tak wielkiego męża, którego pamięć w umysłach wykształconych wiecznie żywa trwać będzie, bez oddania im pokłonu, ten marmur niechaj za znak służy. Zmarł roku 1584, dnia 22-go Sierpnia licząc lat 54.”

Dodać tu jeszcze należy, że krzyż, u stóp którego w sali trybunalskiéj, Jan Kochanowski, pierwszy poeta polski, życia dokonał, do dziś istnieje i znajduje się w ołtarzu kaplicy Najświętszego Sakramentu, w katedrze lubelskiéj.

* * *

Tu Mateusz przestał czytać, a gdy nikt z obecnych milczenia nie przerywał, tak wtedy po chwili niejakiéj ozwał się w te słowa:

— Ha no! teraz dowiedzieliście się czyj ja to grób widziałem i jak wielkie zasługi położył Jan Kochanowski, który będąc pierwszym poetą piszącym po polsku umarł trzysta lat temu. Lecz nie dosyć tego, mówił daléj Mateusz, żeśmy się dowiedzieli kim i czém on był, trzeba nam także i przeczytać z tego co napisał; a że wszystkiego dziś przeczytać nie można, bo Kochanowski napisał bardzo wiele więc jeżeli chcecie to odczytam wam te wiersze jego, które ksiądz proboszcz zaznaczył i kazał mnie wam odczytać.

— A cóż nas pytacie, czy chcemy słuchać? rzekł wójt — przecież radzibyśmy wiedzieć co Jan Kochanowski napisał, czytajcie ino!

— Czytajcie, czytajcie i nie traćmy czasu po próżnicy! — ozwało się kilka głosów z pomiędzy zgromadzonych.

Mateusz czyniąc zadosyć wezwaniu, rozwarł na nowo książkę i w miejscu zaznaczoném białym skrawkiem papieru zaczął czytać:

PSALM 91.

Kto się w opiekę poda Panu swemu

A całém prawie sercem ufa Jemu,

Śmiele rzec może: mam obrońcę Boga,

Nie będzie u mnie straszna żadna trwoga.

Ciebie on z łowczych obieży wyzuje

I w zaraźliwém ......

— Ależ! cóż wy nam czytacie? — zawołał Józef Brona — wszak ci to chyba niéma człowieka coby téj pieśni nie znał, a i w kościele śpiewamy ją zawsze!

— No to i cóż? — rzekł Mateusz — lecz dotąd nie wiedzieliście, że przed trzystu laty napisał ją Jan Kochanowski. Gdy jednak wszyscy pieśń tę znacie to przeczytam inną:

PSALM 70.

Boże wiecznéj mocy,

Twéj żądam pomocy,

Chciéj się pospieszyć ku ratunku memu,

Nie daj mnie w ręce człowiekowi złemu.

Zamieszaj ich rady

Odkryj fałsz i zdrady.

Niechaj się wstydzą, niech nazad pierzchają,

Którzy niewinnéj duszy méj szukają.

A ludzie cnotliwi

Ludzie sprawiedliwi,

Niech się weselą, niechaj Najświętszemu

Uczciwość czynią imieniowi Twemu.

Panie! z każdéj strony

Jestem utrapiony.

Ale Ty nie daj niszczyć mię do końca,

A nie odkładaj wieczny mój obrońca.

MODLITWA O DESZCZ.

Wszego dobrego Dawco i Szafarzu wieczny,

Tobie ziemia spalona, przez ogień słoneczny,

Modli się dżdża, i smętne zioła pochylone,

I nadzieja oraczów: zboża upragnione.

Ściśnij wilgotne chmury świętą ręką swoją,

A one suchą ziemię i drzewa.....................
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: