Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Jan Łasicki: źródło do mytologii litewskiej - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Jan Łasicki: źródło do mytologii litewskiej - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 265 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Zna­my cały ob­szar nie­bo­tycz­ne­go Olim­pu i boż­ków grec­kich i rzym­skich nie­tyl­ko z imie­nia; ba­da­my i śle­dzi­my z gor­li­wą pil­no­ścią ich zna­cze­nie i od­gra­ni­cza­my z wy­szu­ka­ną spra­wie­dli­wo­ścią przy­na­leż­ny im za­kres dzia­ła­nia, aby się nie ze­psuł har­mo­nij­ny sys­tem i aby mię­dzy nimi świę­ta za­pa­no­wa­ła zgo­da: ale o wie­rze­niach na­ro­dów nam bliż­szych, na­ro­du nam są­sied­nie­go, nie wie­my zgo­ła nic pew­ne­go, mimo gru­be­go tomu sze­ro­ko roz­pra­wia­ją­ce­go Na­rbut­ta i jego na­śla­dow­cy Kra­szew­skie­go. Oba­dwaj bez wszel­kiej kry­ty­ki roz­wo­dzą się nad tym przed­mio­tem, ale Oba­dwaj dla zgłę­bie­nia przed­mio­tu nie uczy­ni­li nic, coby się przed kry­ty­ką osta­ło; owszem, po­gląd nań za­gma­twa­li do wy­so­kie­go stop­nia. Ani je­den ani dru­gi nie za­da­li so­bie py­ta­nia, czy źró­dła z któ­rych wy­pi­sy­wa­li, mia­no­wi­cie Ma­lec­ki, Stryj­kow­ski, Gu­agnin, Ła­sic­ki są wia­ro­god­ne i na czem się owa wia­ro­god­ność opie­ra. Zką­dże za­czerp­nę­li oni swe wia­do­mo­ści, czy je po­wzię­li sami na miej­scu, czy też usły­sze­li od in­nych? Na­stęp­nie, czy au­to­ro­wie owi są ze sobą w zgo­dzie, czy też roz­cho­dzą się ich zda­nia i opi­sy? Wszak­że na wia­ro­god­no­ści źró­deł po­le­ga wia­ro­god­ność póź­niej­szych pra­cow­ni­ków, po­le­ga słusz­ność i spra­wie­dli­wość są­dów i prac na­szych. Otóż ani Na­rbutt ani Kra­szew­ski nie zda­li so­bie spra­wy, z ja­kie­go czer­pią źró­dła. Tak samo po­stą­pił so­bie Schwenk, któ­ry na­pi­sał my­to­lo­gi­ją li­tew­ską i sło­wiań­ską; nic więc dziw­ne­go, że za­miast oświe­cić, za­wie­dli nas w kra­je pu­stych uro­jeń.

Do­tąd nie mamy opra­co­wa­nej my­to­lo­gii li­tew­skiej; al­bo­wiem do­pó­ki źró­dła same nie będą ze­bra­ne, zba­da­ne, chro­no­lo­gicz­nie ze­sta­wio­ne, po­rów­na­ne i oce­nio­ne, do­pó­ty my­to­lo­gi­ją li­tew­ska po­zo­sta­nie jak do­tąd ga­da­ni­ną t… j… po­wta­rza­niem ba­jek, roz­po­wszech­nio­nych mia­no­wi­cie przez Na­rbut­ta.

Ale zkąd wziąć te źró­dła? gdzie ich szu­kać? Bo dla my­to­lo­gii li­tew­skiej jesz­cze nic nie zro­bio­no, coby za­słu­gi­wa­ło na na­zwę pra­cy na­uko­wej. Wie­dząc zaś, jak nie­sły­cha­nie waż­ne od­da­wał i od­da­je przy­słu­gi ję­zyk li­tew­ski w dzie­dzi­nie gra­ma­ty­ki po­rów­naw­czej, wnio­sko­wa­łem o waż­no­ści wie­rze­nia li­tew­skie­go dla my­to­lo­gii po­rów­naw­czej. Dla tego to od roku 1865 zaj­mo­wa­łem się my­to­lo­gi­ją li­tew­ską, a wi­dząc jak opła­ka­ny jej stan, jak pięk­ne a na­wet szczyt­ne my­śli, zło­żo­ne we wie­rze­niu tego sta­ro­żyt­ne­go ale i za­sta­łe­go ludu, spa­czo­ne i do śmiesz­no­ści prze­krę­co­ne zo­sta­ły; po­sta­no­wi­łem wol­ny od obo­wiąz­ków mój czas, ob­ró­cić na pra­ce w tym kie­run­ku i ile moż­no­ści nadać im pod­sta­wę na­uko­wą.

Ze źró­deł, jed­ne z dnia na dzień w co­raz więk­sze idą za­po­mnie­nie; ję­zyk, zwy­cza­je i oby­cza­je sta­ro­daw­ne ob­rzę­dy wsze­la­kie­go ro­dza­ju, po­wiast­ki, po­da­nia prze­ina­cza­ją się i giną w obec co­raz bar­dziej po­stę­pu­ją­cej cy­wi­li­za­cyi. Nie­wia­do­mo mi, czy na Li­twie i Żmu­dzi za­ję­to się ze­bra­niem po­dob­nych ma­te­ry­ja­łów, jak to dla San­do­mie­rza i Ku­jaw uczy­nił Kol­berg; w na­szej roz­pra­wie nie jed­no­krot­nie uczu­łem brak tych­że, i je­stem tego prze­ko­na­nia, że one nie jed­ną­by kwe­sty­ją roz­ja­śni­ły lub roz­wią­za­ły. War­tość ich w obec oświa­ty wy­ka­za­łem na in­nem miej­scu; zbio­ry uczy­nio­ne na Li­twie pru­skiej nie je­den szcze­gół i w na­szej wy­ja­śnią roz­pra­wie.

Na­stęp­nie wie­le­by się zna­la­zło w kro­ni­kach, ak­tach pu­blicz­nych, klasz­tor­nych i pry­wat­nych, gdzie mi­mo­cho­dem czę­sto o waż­ny po­trą­co­no szcze­gół. Do­tąd i pod tym wzglę­dem u nas mało zro­bio­no, z tej przed in­ne­mi przy­czy­ny, że szcze­gó­ły gro­ma­dzą się chęt­niej oko­ło pew­nej więk­szej ca­ło­ści. A ta­kiej więk­szej ca­ło­ści nie mamy w li­te­ra­tu­rze na­szej opra­co­wa­nej.

Ze źró­deł trak­tu­ją­cych wy­łącz­nie czy dzie­je czy wie­rze­nia na­ro­du li­tew­skie­go zna­ni mi tyl­ko: Jan Ma­lec­ki i syn jego Hie­ro­nym, Gu­agnin, La­sic­ki i Stryj­kow­ski. Pi­sem­ko Ma­lec­kie­go rzad­szem jest u nas jak dzie­ło Gu­agni­na i Stryj­kow­skie­go; pi­sem­ko zaś Jana Ła­sic­kie­go dziś na­le­ży do rzad­ko­ści bi­blio­gra­ficz­nych (1); przy­stęp­niej­szem je uczy­nił Dr. Man­n­hardt prze­dru­ko­waw­szy je do­słow­nie w roku ze­szłym.

Dr. Man­n­hardt pro­fes­sor Uni­wer­sy­te­tu Ber­liń­skie­go, zna­ko­mi­ty w dzie­dzi­nie my­to­lo­gii ba­dacz, pod­jął się ze­sta­wić i kry­tycz­nie opra­co­wać źró­dła do my­to­lo­gii li­tew­sko-pru­skiej, a na tych­że się opie­ra­jąc, za­mie­rza skre­ślić ob­raz wie­rze­nia li­tew­sko-pru­skie­go. Sko­ro tak wszech­stron­ny ba­dacz jął się tego cie­ka­we­go dla umie­jęt­no­ści po­wszech­nej przed­mio­tu, nie­tyl­ko ro­ku­je­my naj­pięk­niej­sze na­dzie­je, ale ocze­ku­je­my tak­że z jego ba­dań re­zul­ta­tów, któ­re osta­ną się przed kry­ty­ką i wzbo­ga­cą za­sób nie­wzru­szo­nych prawd na­uko­wych.

W Cza­so­pi­śmie: Ma­ga­sin der let­tisch li­te­ra­ri­schen Ge­sel­l­schaft Bd. XIV. p. 82 – 153, ogło­sił on rzad­kie, jak się już rze­kło, dzie­ło Ła­sic­kie­go: de Diis Sa­ma­gi­ta­rum; mamy przed sobą od­bit­kę z te­goż cza­so­pi­sma z do­dat­ka­mi uczo­ne­go pro­fe­so­ra i uwa­ga­mi p. Bie­len­ste­ina, au­to­ra gra­ma­ty­ki ło­tew­skiej. Rze­czo­na od­bit­ka uka­za­ła się pod ty­tu­łem: Joh. La­si­cii Po­lo­ni De Diis Sa­ma­gi­ta­rum li­bel­lus – he­raus­ge­ge­ben von W. Man­n­hardt etc… mit Na­chträgen von A. Bie­len­ste­in. Riga 1868 8vo 66.

Prof. Man­n­hardt prze­dru­ko­wał wy­da­nie Ge­as­se­ra, któ­re wy­szło 1615 r. pod na­stęp­nym na­pi­sem: Mi­cha­lo­nis Li­tva­ni: \ de Mo­ri­bus Tar­ta­ro­rum \ Li­tva­no­rum et Mo \ scho­rum Frag­mi­na X | mul­ti­pli­ci Hi­sto­ria \ re­fer­ta \ Et \ Jo­han­nis La­si­cii Po­lo­ni \ De Diis Sa­ma­gi­ta­rum | Ca­ete­ro­ru­mq. Sar­ma­ta­rum \ el fal­so­rum Chri­stia­no­rum | item \ de re­li­gio­ne Ar­me­nio­rum \ et de in­i­tio Re­gi­mi­nis Ste­pha­ni \ Ba­to­rij \ nunc pri­mum per J. Jac. Gras­se­rum C. P. | ex ma­nu­scrip­to au­then­ti­co edi­ta |. Ba­si­le­ae apud Con­ra­dum Wald­kir­chium MDCXV. 4to 64 str.

Przy­pi­sał zaś Gras­ser wy­da­nie: Il­lu­stris­si­mo Do­mi­no Octa­via­no Ale­xan­dro, Prin­ci­pi Pron­scen­si, Do­mi­no in Be­re­stet­sko et Rhe­zań. – W przy­pi­sa­niu tem mię­dzy in­ne­mi mówi: "Prior au­tem li­bel­lus (2) anno 1550 in gra­tiam Si­gi­smun­di Au­gu­sti, Po­lo­niae Re­gnum su­sci – pien­tis, al­ter (3) vero anno 1580 Ale­xan­dri Du­cis Slu­cen­sis (4) con­scrip­tus fuit. De­pre­hen­di utru­mque ma­nu­scrip­tum apud ami­cum qu­en­dam in­ter char­tas ce­le­ber­ri­mi qu­on­dam Ty­po­gra­phi Pe­tri Per­nae cui ut ede­re­tur ex Po­lo­nia mis­sus fuit. Od str. 1 – 41 frg. Mjcha­lo­na, od 42 – 58 de diis Sa­ma­gi­ta­rum; od 58 – 60 de re­li­gio­ne Ar­me­nio­rum str. 60 – 64. de in­i­tio re­gi­mi­nis Ste­pha­ni Ba­tho­rii re­gis.

Przy­to­czy­łem z umy­słu cały ten ty­tuł raz dla wy­go­dy przy­szłych pi­sa­rzy na­szej li­te­ra­tu­ry, po­tem, że w cią­gu dal­szym do nie­go od­wo­łać się przyj­dzie.

* * *

A na­sam­przód po­ru­szę py­ta­nie bi­blio­gra­ficz­ne, czy rze­czy­wi­ście wy­da­nie Gras­se­ra jest pierw­szem? jak to wy­gła­sza ty­tuł: "nunc pri­mum ex ma­nu­scrip­to au­then­ti­co edi­ta" i jak w sku­tek na­pi­su utrzy­mu­je Man­n­hardt. Twier­dzę sta­now­czo, że nie. Al­bo­wiem na stro­nie 6 ( 83) (5). pi­sze Ła­sic­ki, że po­dług Mi­cha­lo­na rzecz wła­śnie co opo­wie­dzia­na o po­cząt­kach na­ro­du li­tew­skie­go ma się in­a­czej (6). Jak­że Ła­sic­ki mógł od­wo­łać się do Mi­cha­lo­na, gdy­by było praw­dą, co wy­daw­ca Gras­ser po­wia­da, że jed­no i dru­gie dzie­ło "te­raz po pierw­szy raz wy­da­ne zo­sta­ło?" (7). Bo że wy­ra­zy te nie do sa­me­go Ła­sic­kie­go się od­no­szą wy­raź­nie świad­czą sło­wa: oba ma­nu­skryp­ta (t.j… ma­nu­skrypt Mi­cha­lo­na i Ła­sic­kie­go) zna­la­złem itd. (8).

Z tego przy­najm­niej tyle na pew­no wy­pa­da, – je­że­li tym sło­wom ja­ką­kol­wiek przy­pi­sze­my wagę – że dzie­ło Mi­cha­lo­na było już wy­da­ne, nim Ła­sic­ki swo­je na­pi­sał, sko­ro się doń po­wo­łu­je; ale to też wy­star­czy do oba­le­nia wia­ro­god­no­ści wy­daw­cy Gras­se­ra. A tym­cza­sem o nic wię­cej nam nie cho­dzi. – Ale czy­ta­my da­lej w przy­pi­sa­niu Gras­se­ra, że Ła­sic­ki ofia­ro­wał swą roz­pra­wę Alek­san­dro­wi ksią­żę­ciu Słuc­kie­mu. Gdzie się o tem Gras­ser do­wie­dział? nie­za­wod­nie z dzieł­ka sa­me­go; gdzie się więc po­dzia­ło to przy­pi­sa­nie, (albo owe Mi­cha­lo­na in gra­tiam Si­gi­smun­di?) Cze­muż Gras­ser de­dy­ka­cyj owych nie wy­dru­ko­wał, tyl­ko krót­ko o nich wspo­mniał? Wszak­że zna­ną jest rze­czą, że przy­pi­sa­nia w owym wie­ku były do­syć ob­szer­ne i nie­raz cie­ka­we rzu­ca­ją świa­tło na oso­bi­ste sto­sun­ki i pi­sa­rza i tego, któ­re­mu pra­ca po­świę­co­na. Otóż nie z in­ne­go po­wo­du, jed­no z tego, że Gras­ser idąc znów za zwy­cza­jem ów­cze­snym, wy­da­jąc ua nowo po­wyż­sze roz­pra­wy po­mi­nął przy­pi­sa­nia do pierw­sze­go wy­da­nia, a po­świę­cił prze­dru­ki Ja­śnie Oświe­co­ne­mu Panu Okta­wia­no­wi Alek­san­dro­wi, ksią­żę­ciu Proń­skie­mu itd. Tak czy­nio­no po­wszech­nie lubo nie­kie­dy zo­sta­wia­no i de­dy­ka­cy­je wy­dań daw­niej­szych (9).

Otóż z tych po­wo­dów wnio­sku­ję, że nie­tyl­ko Mi­cha­lo ale i Ła­sic­ki pierw od wy­da­nia Gras­se­ra były wy­szły. Zwa­żyw­szy zaś, że pi­sa­rze jak na­sze­go tak mia­no­wi­cie ów­cze­sne­go wie­ku sta­ra­li się za­raz po na­pi­sa­niu dzie­ło swe po­dać do dru­ku, z dat przez sa­me­go Gras­se­ra po­da­nych wnio­sko­wać moż­na, że Mi­cha­lo­na frag­mi­na wy­szły w roku sa­mym albo po rok 1550, Ła­sic­kie­go zaś roz­pra­wa w roku albo po rok 1580.

Zwy­czaj­nie ( prócz no­we­go Man­n­hard­ta) po­da­ją trzy wy­da­nia Ła­sic­kie­go t… j.

1. mnie­ma­na ed… prin­ceps Gras­se­ra 1615.

2. ed. El­ze­vi­ra z r. 1627 (pr. 290 – 309).

3. ed. El­ze­vi­ra z r. 1642 (str. 270 – 287).

Wy­da­nia El­ze­wi­row­skie nie są kom­plet­ne i błę­da­mi oszpe­co­ne, któ­re prze­szły po naj­więk­szej czę­ści z ed. Gras­se­ra. Z tego już wnio­sko­wać moż­na, jak waż­ną by­ło­by rze­czą zna­leść edy­cy­ją wcze­śniej­szą, może po­praw­niej­szą. Adam Ro­gal­ski tłu­ma­czył roz­pra­wę de diis Sa­ma­gi­ta­rum na pol­skie (10), ale po­opusz­czał to, co jemu się zda­wa­ło, że do rze­czy nie na­le­ży. Za­iste do­wol­ność do wy­so­kie­go po­su­nię­ta stop­nia; któż rę­czyć może, że tłu­macz się nie omy­lił? I otóż wszyst­ko co­śmy do­tąd zna­li.

Tym­cza­sem uda­ło mi się w bibl… hr. Kra­siń­skie­go przy­pad­kiem wy­na­leść edy­cy­ją do­tąd przez ni­ko­go nie wspo­mnio­ną. Znaj­du­je się ona przy mało albo wca­le nie­zna­nej edy­cyi Her­bu­eta, któ­ra wy­szła w Ba­zy­lei u Lu­dwi­ka Ko­eni­ga r. 1615 (11).

Dziw­ną rze­czą, że na ty­tu­le czy­ta­my, że i Mi­chaj­ło i Ła­sic­ki znów z ma­nu­skryp­tu wy­da­ni, i to w tym sa­mym roku (1615) i w tej sa­mej Ba­zy­lei, co i wy­da­nie Gras­se­ra. – Wy­glą­da to ja­koś na re­kla­mę księ­gar­ską. Czy zaś rze­czo­na edy­cy­ją jest tyl­ko przed­ni­kiem Gras­se­ra lub też na od­wrót, czy też do jed­ne­go od­no­szą się źró­dła, albo czy nie są jed­ną i tą samą edy­cy­ją, już o tem prze­ko­nać się nie mo­głem, al­bo­wiem z przy­to­czo­ne­go eg­zem­pla­rza Her­bur­ta, któ­ry mia­łem w ręku, nie­za­wod­nie zło­dziej albo tak na­zwa­ny ama­tor wy­darł roz­pra­wy ani so­bie ani komu na ko­rzyść, ani na­uce na po­ży­tek. Nie tra­cę jed­nak na­dziei, że gdzie­kol­wiek u nas lub za kra­jem znaj­dzie się wy­mie­nio­na edy­cy­ją Her­bur­ta w ca­ło­ści, a wten­czas osta­tecz­nie rzecz się wy­świę­ci.

Z po­wyż­sze­go wy­pa­da­ło­by, że po­win­no być sześć wy­dań de diis Sa­ma­gi­ta­rum a mia­no­wi­cie:

1. Ed… prin­ceps oko­ło 1580 (Am­ste­lo­da­mi?)

2. Ed. Gras­se­ra w Ba­zy­lei 1615 u Wald­kir­cha.

3. Ed. Ba­zy­lej­ska z p. 1615 u Lud. Ko­eni­ga 11).

4. Ed. El­ze­wi­ra z r. 1627.

5. Ed. El­ze­wi­ra z r. 1642.

6. Ed. Man­n­ha­ed­ta z r. 1868.

a je­że­li prze­druk nie cał­ko­wi­ty Ja­ku­ba Ge­im­ma umiesz­czo­ny w Haup­ta: Ze­it­schrift für deut­sches Al­ter­thum I. 138 – 149 w to wli­czy­my, by­ło­by to wy­da­nie siód­me (12).

* * *

Za­ła­twiw­szy i spro­sto­waw­szy w spo­sób moż­li­wy kwe­sty­ją wy­dań, przej­dzie­my do roz­bio­ru dal­sze­go; a na­sam­przód po­mó­wi­my o cza­sie na­pi­sa­nia dzieł­ka.

P. Man­n­hardt nie­za­wod­nie w mnie­ma­niu, że Gu­agni­na: Sar­ma­tiae Eu­ro­pe­ae de­scrip­tio wy­szło po raz pierw­szy w Spi­rze 1581 (13), utrzy­mu­je że Ła­sic­ki roz­pra­wę o boż­kach żmudz­kich na­pi­sał mię­dzy ro­kiem 1581 – 1582 (14); in­ne­go po­wo­du nie mo­głem się do­czy­tać ni wy­wnio­sko­wać; w Ła­sic­kim zaś nie­tyl­ko znaj­du­je­my wy­jąt­ki (15), ale na­wet po na­zwi­sku wy­mie­nio­ne­go Gu­agni­na (16). Tym­cza­sem pierw­sze wy­da­nie Gu­agni­na wy­szło w Kra­ko­wie u Wierz­bię­ty r. 1578 (17) a wy­da­nie Spir­skie już jest prze­dru­kiem. Dla­te­go Ła­sic­ki nie po­trze­bo­wał ko­rzy­stać z ma­nu­skryp­tu Gu­agni­na (18) ani pi­sać po roku 1580. Gras­ser dru­ku­jąc Ła­sic­kie­go, po­wo­do­wa­ny zwy­kłą spe­ku­la­cy­ją księ­gar­ską mógł po­wie­dzieć dla za­cie­ka­wie­nia, że dru­ku­je z ma­nu­skryp­tu, i że jego wy­da­nie jest pierw­szem, ale z praw­dą nie po­trze­bo­wał się mi­jać po­da­wa­jąc, że rzecz sama na­pi­sa­na r. 1580. Tu nie było po­wo­du do skła­ma­nia.

* * *

Ma­łej wagi jest, że za­miast Ła­sicz­ki 19) na­le­ży się pi­sać Ła­sic­ki, po­mi­mo to, że au­tor sam w przed­mo­wie do Cla­des Dan­ti­sca­na pi­sze się przez cz. W XVI wie­ku i póź­niej od­po­wied­nie imio­na wła­sne pi­sa­no wpraw­dzie na-czki ale nie­za­wod­nie wy­ma­wia­no je cki, już z tej pro­stej przy­czy­ny, nie wcho­dząc w kwe­sty­je gra­ma­tycz­ne, aby od­róż­nić ad­jec­ti­vum prze­szłe w imię wła­sne od di­mi­nu­ti­vum.

Ży­cio­rys Ła­sic­kie­go od stro­ny 25 (102) wzię­ty z Nie­siec­kie­go moż­na­by uzu­peł­nić, a w nie­któ­rych miej­scach i spro­sto­wać, mia­no­wi­cie ze su­mien­nych prac Łu­ka­sze­wi­cza (20), któ­ry co do Ła­sic­kie­go szedł za Wę­gier­skim i Tur­now­skim. Datę uro­dze­nia po­da­je nam Łu­ka­sze­wicz 1534 bez przy­to­cze­nia źró­dła 20a; roku 1558 był Ła­sic­ki we Fran­cyi (21) nie­za­wod­nie jako to­wa­rzysz syna (czy sy­nów) Kro­tow­skie­go, wo­je­wo­dy ino­wro­cław­skie­go (22). Roku 1504 był obec­ny przy zgo­nie Kal­wi­na w Ge­ne­wie (23). Roku 1567 w kwiet­niu był w He­idel­ber­gu (24); roku 1571 po­wra­ca­jąc ze Stras­bur­ga, po­je­chał do Bo­le­sła­wie i do Pra­gi. Do­tąd tyle tyl­ko ze­bra­łem szcze­gó­łów do ży­cia Ła­sic­kie­go; mało tego, ale przy­najm­niej opar­te na źró­dłach. Szko­da że nam Łu­ka­sze­wicz nie po­dał źró­dła mó­wiąc: że Ła­sic­ki wcze­śnie mu­siał się dać po­znać z na­uki swo­jej, gdy go Jan Kro­tow­ski wo­je­wo­da ino­wro­cław­ski po­wo­łał na na­uczy­cie­la do syna swe­go Jana (25).

Z Pa­proc­kie­go (26) do­wia­du­je­my się bliż­szych szcze­gó­łów o wo­je­wo­dzie; był to wiel­ki i moż­ny pan i nie ma­łe­go w kra­ju zna­cze­nia. Po­sło­wał on r. 1570 ra­zem z Mi­ko­ła­jem Tal­wo­szem, sta­ro­stą. Miń­skim (27) z Lesz­czyń­skim, sta­ro­stą Ra­dzie­jow­skim i z An­de­ze­jem Cha­ry­ta­no­wi­czem Li­twi­nem, se­kre­ta­rzem Jego Kró­lew­skiej Mo­ści, pod prze­wod­nic­twem za­cne­go Ka­zi­mier­skie­go; do­wia­du­je­my się tak­że, że był aka­to­li­kiem (28), to nam wy­ja­śnia stó­su­nek z aka­to­li­kiem Easic­kim. Syn jego tak­że Jan, uro­dzo­ny z dru­giej żony, z domu Ła­tal­skiej, her­bu Praw­dzie, cór­ki Wo­je­wo­dy Po­znań­skie­go, był kasz­te­la­nem ino­wro­cław­skim i pan ca­th­li­cis­si­mus i pra­wie ozdo­ba domu Kro­tow­skich; umarł 1583. I ta wia­do­mość po­słu­żyć nam może za wska­zów­kę, dla cze­go aka­to­lik Ła­sic­ki z domu Kro­tow­skich się wy­niósł. Łu­ka­sze­wicz twier­dzi, że Za­sic­ki te­goż Jana był na­uczy­cie­lem; ale być może, że bra­ci jego przy­rod­nich. Wo­je­wo­da bo­wiem po­jął trze­cią żonę, z domu Ost­ko­róg, z któ­rej miał sy­nów: Ja­ku­ba i An­drze­ja.

Z Wiel­ko­pol­ski udał się Ła­sic­ki na Li­twę; dla oce­ny kry­tycz­nej waż­ną rze­czą, bo­daj nie naj­waż­niej­szą do­ciec, w któ­rym to było roku. Ostat­nie wia­do­mo­ści na­sze się­ga­ją koń­ca roku 1577 a wte­dy znaj­do­wał się jesz­cze w Wiel­ko­pol­sce, w Bar­ci­nie. Roku 1580 był już na Li­twie, bo wte­dy wła­śnie ukoń­czył swe pla­gia­ty, i któ­rym nadał mia­no de diis Sa­ma­gi­ta­rum. Cóż­by go było po­wo­do­wa­ło do na­pi­sa­nia wia­do­mo­ści o bó­stwach żmu­dziach, gdy­by się nie był już ze­tknął z lu­dem żmudz­kim? W Lu­tym roku 1552 był w Kra­ko­wie; o tem świad­czy pod­pis przed­mo­wy do dzie­ła: De Rus­so­rum etc… re­li­gio­ne etc. 29). Waż­ną jest rze­czą, że przy­pi­sał to dzie­ło Ja­no­wi Hle­bo­wi­co­wi, kasz­te­la­no­wi miń­skie­mu, któ­re­go dzie­ci wy­cho­wy­wał w Wil­nie; bo to do­wo­dzi, że Ła­sic­ki już był na Li­twie. Po co Ła­sic­ki jeź­dził do Kra­ko­wa, na pew­no nie wiem. Dnia 10 Maja 1584 pod­pi­sał we Wil­nie de­dy­ka­cy­ją dzie­ła: Pro Vo­la­no et pu­rio­re re­li­gio­ne etc… scrip­tum apo­lo­ge­ti­cum (30).

Wy­jazd więc Ła­sic­kie­go na Li­twę przy­pa­da po rok 1577 a przed r. 1583. Wie­my zaś że pi­sem­ko dc diis Sa­ma­gi­ta­rum na­pi­sa­ne zo­sta­ło r. 1580. Idzie te­raz o to, czy w prze­cią­gu tych trzech lat t… j… mię­dzy 1577 – 1580 Ła­sic­ki tyle miał cza­su, albo czy za­ję­cia jego były tego ro­dza­ju, żeby się mógł obe­znać z ję­zy­kiem żmudz­kim albo w ogó­le z lu­dem żmudz­kim. Zda­niem mo­jem Ła­sic­ki by­najm­niej się o to nie trosz­czył. Obo­wiąz­ki wy­cho­wa­nia dwóch Hle­bo­wi­ców nie­za­wod­nie za­bie­ra­ły mu wie­le cza­su; na­stęp­nie stó­sun­ki jego z uczo­ny­mi róż­no­wier­ca­mi jak np. z An­drze­jem Wo­la­nem i in­ny­mi, resz­tę wy­czer­py­wa­ły mu cza­su, zwłasz­cza że wspól­nie z nimi sta­czał wal­ki prze­ciw ka­to­li­kom.

Na wy­ucze­nie się więc ję­zy­ka żmudz­kie­go nie­miał cza­su i nie­miał też naj­mniej­sze­go do tego po­wo­du. – Wy­cho­wań­ców uczył czy po pol­sku, czy po ła­ci­nie, a z ka­to­li­ka­mi wo­jo­wał po ła­ci­nie. Osta­tecz­nie przy roz­bio­rze jego dzieł­ka jak naj­do­wod­niej oka­że się jego nie­zna­jo­mość rze­czo­ne­go ję­zy­ka.

Tra­fił zaś Ła­sic­ki na Li­twę tym spo­so­bem: Jan Hle­bo­wic, Pod­skar­bi naj­wyż­szy W. Ks. Li­tew­skie­go, oże­nił się z cór­ką wo­je­wo­dy Kro­tow­skie­go, któ­rą ten­że miał z pierw­sze­go mał­żeń­stwa; była ona za­tem przy­rod­nią sio­strą kasz­te­la­na Jana. Imio­na dzie­ci Hle­bo­wi­co­wej, któ­rych Ła­sic­ki był na­uczy­cie­lem, po­da­je Łu­ka­sze­wicz (31): Mi­ko­łaj i Woj­ciech; Pa­proc­ki zaś (32) Jan i Mi­ko­łaj. Kto ma słusz­ność za sobą, nie wiem (33).

Wę­zły więc kre­wień­stwa ist­nie­ją­ce mię­dzy Kro­tow­ski­mi a Hle­bo­wi­ca­mi… wy­ja­śnia­ją nam prze­nie­sie­nie się Ła­sic­kie­go z Wiel­ko­pol­ski do Li­twy. Zresz­tą nie­za­wod­nie i Jan Kro­tow­ski, jako gor­li­wy ka­to­lik mógł wpły­nąć na roz­łą­cze­nie się Ła­sic­kie­go z Kro­tow­skie­mi (34).

Man­n­hardt udzie­la Ła­sic­kie­mu god­ność po­sel­ską do dwo­rów ob­cych, opie­ra­jąc się po­dob­no na do­peł­nie­niach dru­gie­go wy­da­nia Nie­siec­kie­go; te do­peł­nie­nia nie mają war­to­ści i wia­ro­god­no­ści, do­pó­ki ich kry­ty­ka nie oczy­ści. Po­cho­dzą one po­czę­ści od szlach­ty now­szej ota­cza­ją­cej ciem­ne swe po­cho­dze­nie au­re­olą nie­kie­dy wy­ma­rzo­ną. Ja bio­rę przy­to­cze­nie po­da­ne przez Łu­ka­sze­wi­cza z nie­wia­do­me­go mi źró­dła, któ­re gło­si: Był zaś Ła­sic­ki… tak wiel­kie­go zna­cze­nia, że król Ste­fan do ob­cych dwo­rów jego wy­sy­łał (35). Być może, że za po­śred­nic­twem Wo­la­na mógł się po­znać Ła­sic­ki z Ra­dzi­wił­łem, któ­ry go do po­dob­nych mógł użyć po­sług; ale praw­do­po­dob­niej­szem jest, że po­wo­ła­nie Łu­ka­sze­wi­cza wy­ję­te jest z pism pro­te­stan­ta, w któ­rych współ­wier­ca chciał wy­nieść do ta­kiej god­no­ści współ­wier­cę. Pa­smo dni dal­szych Ła­sic­kie­go nie­zna­ne mi wca­le; ostat­nią wia­do­mość daje o so­bie r. 1599 po­sy­ła­jąc ba­ro­no­wi Ka­ro­lo­wi a Ze­ro­tyn hi­sto­ry­ją swo­ją Bra­ci Cze­skich (36). Na tych wzmian­kach po­prze­sta­nę i przej­dę te­raz do roz­bio­ru tre­ści dzieł­ka, któ­re na­szą wzbu­dzi­ło cie­ka­wość i za­ję­cie, do cze­go źró­dło­we pi­smo ma wszel­kie pra­wo.

* * *

Dzieł­ko Ła­sic­kie­go na­zy­wa zna­ko­mi­ty ba­dacz Ja­kób Grimm nad­zwy­czaj waż­nem dla my­to­lo­gii li­tew­skiej (37). To samo po­wta­rza Man­n­hardt (38) i z ta­kiem uprze­dze­niem przy­stę­pu­je­my do roz­bio­ru kry­tycz­ne­go.

Słusz­nie i spra­wie­dli­wie za­uwa­żył Man­n­hardt, że pi­sem­ko Za­sic­kie­go jest kom­pi­la­cy­ją 1. z pism roz­ma­itych kro­ni­ka­rzy, 2. z no­tat pi­śmien­nych czy ust­nych Ja­kó­ba La­skow­skie­go, 3. z roz­pra­wy Ma­lec­kie­go; czwar­tą na­resz­cie część sta­no­wią wła­sne uwa­gi, z któ­rych kil­ka tu i owdzie i w po­wy­żej wy­mie­nio­nych czę­ściach po­wtrą­cał. Ta­kim po­rząd­kiem też idą czę­ści po so­bie, tyl­ko że Ma­lec­ki na ostat­niem stoi miej­scu; ce­lem zaś lep­sze­go ich przej­rze­nia i ufor­mo­wa­nia sądu roz­pa­trzy­my je w do­god­niej­szym dla nas po­rząd­ku.

Uwa­gi wła­sne, a mia­no­wi­cie ustęp o czci świę­tych, nie mają Rad­ne­go we­wnętrz­ne­go związ­ku z po­prze­dza­ją­cern. Ta­ili twier­dzi p. Man­n­hardt a Ja­kób Grimm zgo­ła utrzy­mu­je, że ustęp ten do­pie­ro po wy­koń­cze­niu roz­pra­wy zo­stał wsu­nię­ty (39). Nie po­dzie­lam tego zda­nia. Zwa­żyw­szy bo­wiem, że Ża­bic­ki już po­przed­nio Wy­li­czył bó­stwa i niby bó­stwa żmudz­kie, a po­mię­dzy temi roz­ma­itych opie­ku­nów ro­dzin, ro­dów, ziem, opie­ku­nów ko­wa­li, świń, koni, owiec itd., więc przy tej tak po­ręcz­nej a może umyśl­nie wy­szu­ka­nej spo­sob­no­ści, chciał jako aka­to­lik wy­ciecz­kę uczy­nić prze­ciw­ko czci świę­tych w ko­ście­le ka­to­lic­kim. – Ztąd kre­śli pa­ra­le­lę po­mię­dzy po­gań­stwem żmudz­kiem a ko­ścio­łem ka­to­lic­kim, oczy­wi­ście w tym je­dy­nie celu, że chciał rze­czo­ny ko­ściół sta­wić na rów­ni z po­gań­skiem wie­rze­niem (40). Ła­sic­ki na­wet wy­raź­nie to oświad­cza (41): Wy­li­czyw­szy bó­stwa żmudz­kie po­wia­da: Te otóż i inne jesz­cze są bogi ludu żmudz­kie­go……ale Bóg chrze­ścian tyl­ko jest je­den t… j. Oj­ciec, Syn i Duch świę­ty. A jed­nak wie­lu jest chrze­ścian, któ­rzy nie kon­ten­tu­jąc się by­najm­niej tym jed­nym wszech­moc­nym Bo­giem, na­śla­du­jąc już to Żmu­dzi­nów, już to Po­gan sta­ro­żyt­nych (42), utwo­rzy­li so­bie in­nych opie­ku­nów itd., i od­tąd wy­mie­nia całe sze­re­gi owych opie­ku­nów tj. św. Pań­skich.

A za­tem jest zwią­zek i to zwią­zek ści­sły po­mię­dzy owe­mi czę­ścia­mi i zda­nie Ja­kó­ba Grim­ma nie ma żad­nej pod­sta­wy; nie­mniej zda­nie Man­n­hard­ta uwa­żam za myl­ne. W tej wła­śnie czę­ści wy­ka­zu­je się cała ten­den­cy­ja pi­sem­ka.

* * *

Część na­stęp­na a ostat­nia w roz­pra­wie Ła­sic­kie­go jest tyl­ko prze­pi­sa­niem roz­pra­wy bar­dzo waż­nej Jana Ma­lec­kie­go, pa­sto­ra z Ełku (43). Man­n­hardt sta­tecz­nie go na­zy­wa "Ma­ele­tius" z po­wo­du że Ma­lec­ki w ła­ciń­skich i nie­miec­kich pi­smach, a na­wet i w nie­któ­rych pol­skich tak ro­do­we swe na­zwi­sko prze­obra­ził. W ogó­le na in­nem miej­scu roz­pra­wi­my się o roz­ma­ite na­zwy, pod ja­kie­mi się Ma­lec­ki w li­te­ra­tu­rze na­szej po­ja­wia (44). Po­dług po­rów­nań Man­n­ha­ed­ta Ła­sic­ki prze­dru­ko­wał tę część z wy­da­nia spo­rzą­dzo­ne­go przez Hie­ro­ny­ma, syna Jana Ma­lec­kie­go, któ­re wy­szło r. 1563 in 4to; pierw­sze zaś wy­da­nie uka­za­ło się r. 1551 (45). W ogó­le owa roz­pra­wa Ma­lec­kie­go nie mało na­ro­bi­ła wrza­wy w owym za­miesz­ka­mi re­li­gij­ne­mi po­ru­szo­nym cza­sie i bar­dzo czę­sto ją prze­dru­ko­wy­wa­no (46). Za po­wód do na­pi­sa­nia przy­ta­cza sam Ma­lec­ki ele­gią Je­rze­go Sa­bi­na (47), na­pi­sa­ną do kar­dy­na­ła Bem­bi (48). Pi­sze w niej Sa­bi­nus, że do­stał się na pół­noc (do Kró­lew­ca) aby oświe­cić lud, któ­ry gru­by i dzi­ki do­tąd nie zna jesz­cze praw­dzi­we­go Boga, lecz ubó­stwia węże czar­ne (wła­ści­wie ca­eru­le­os) i żer­twy czy­ni bo­gom ze za­bi­te­go ko­zła (49). Jan Ma­lec­ki do­stał od syna swe­go Hie­ro­ny­ma ową ele­gią a prze­czy­taw­szy ustęp o po­ga­ni­zmie Pru­sa­ków na­pi­sał wy­żej wspo­mnio­ną roz­pra­wę w kształ­cie li­stu do Sa­bi­na (50).

Źró­dła, z któ­rych czer­pał Ma­lec­ki obie­cu­je nam Dr. Man­n­ha­edt na in­nem wy­ka­zać miej­scu; – nie­za­wod­nie przy roz­bio­rze cie­ka­we­go i nad­zwy­czaj rzad­kie­go Su­dau­er­bu­chle­in, któ­re on wy­krył (51).

* * *

Dwie po­wyż­sze czę­ści o któ­rych wspo­mnie­li­śmy, są opusz­czo­ne we wy­da­niach El­ze­wi­row­skich. Po­zo­sta­je nam roz­pra­wić się jesz­cze z czę­ścią wstęp­ną i z czę­ścią głów­ną ca­łe­go pi­sem­ka.

Część wstęp­na prze­ro­bio­na i skom­pi­lo­wa­na z roz­ma­itych au­to­rów, kro­ni­ka­rzy, jak to wy­ka­zu­je pan Man­n­ha­edt pag. 48 z Mie­cho­wi­ty (Dłu­go­sza), z Gu­agni­na i jak uzu­peł­niam, z Mi­cha­lo­na (Mis­gaj­ło). Mo­dli­twy wy­ję­te z Gu­aGni­na są tyl­ko ła­ciń­skie; gdy­by Ła­sic­ki był umiał po żmudz­ku, był­by nam nie­za­wod­nie przy­to­czył całą for­muł­kę po li­tew­sku. Roz­biór tych mo­dlitw uczy­ni­my na in­nem miej­scu, mó­wiąc głów­nie o Gu­agni­nie; te­raz zwró­ci­my się do tre­ści głów­nej; jest to u Ła­sic­kie­go z po­rząd­ku część dru­ga, któ­rą z umy­słu na sam ko­niec zo­sta­wi­li­śmy, al­bo­wiem o niej wła­śnie roz­pi­sze­my się ob­szer­niej.

Część głów­na i wła­ści­wa treść do ty­tu­łu de Diis Sa­ma­gi­ta­rum za­słu­gu­je na uwa­gę szcze­gól­ną, raz dla stó­sun­ku wła­ści­we­go au­to­ra Ja­kó­ba La­skow­skie­go do Ła­sic­kie­go, a na­stęp­nie dla tre­ści sa­mej.

Któż jest Ja­kób La­skow­ski? Ła­sic­ki nam po­wia­da, że w licz­bie dy­gni­ta­rzy mniej­sze­go zna­cze­nia jak Jan Kisz­ka, wte­dy sta­ro­sta żmudz­ki, był Ja­kób La­skow­ski, szlach­cic pol­ski, z Wo­jew. Ka­li­skie­go, od któ­re­go po­wzią­łem tę wia­do­mość (52). Wy­raz "był" do­wo­dzi, że w cza­sie na­pi­sa­nia roz­pra­wy Ła­sic­kie­go, La­skow­ski już pia­sto­wał swe­go urzę­du. On, jak mówi da­lej Ła­sic­ki, zwra­cał lu­dzi ku do­bre­mu, a speł­nia­jąc roz­kaz kró­la Zyg­mun­ta Au­gu­sta, wy­zna­czał Żmu­dzi­nom sta­łe miesz­ka­nia i opa­trze­nie. Dr. Man­n­ha­edt słusz­nie mie­ni go tym sa­mym, o któ­rym Pa­proc­ki pi­sze pod her­bem Bróg albo Lesz­czyc: "Dom La­skow­skich w Ka­li­skiem Wo­jew. znacz­ny; wie­ku mego był Ja­kób Re­wi­zo­rem zie­mi Żmudz­kiej".
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: