Jan Paweł II i Ojciec Pio. Historia niezwykłej znajomości - ebook
Jan Paweł II i Ojciec Pio. Historia niezwykłej znajomości - ebook
Historia znajomości Karola Wojtyły z Ojcem Pio - od pierwszego spotkania, do którego doszło w 1948 roku, aż po wyniesienie słynnego stygmatyka na ołtarze przez papieża Polaka.
Pierwsza część książki poświęcona jest rekonstrukcji wydarzeń sprzed lat, jak i opisowi kolejnych kontaktów listowych. Dzieje tej niezwykłej znajomości odtworzone zostały w formie historycznego reportażu, w oparciu o liczne dokumenty i relacje świadków.
W części drugiej zebrano materiały źródłowe: teksty przemówień i homilii kardynała Wojtyły - a później Jana Pawła II - o Ojcu Pio. Niektóre z nich po raz pierwszy przetłumaczone zostały w całości na język polski.
W aneksie znajdują się refleksje nad modlitwą Jana Pawła II do Ojca Pio, wypowiedzianą podczas kanonizacji świętego Stygmatyka, które stanowią duchowe uzupełnienie obu wcześniejszych części.
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-63243-54-8 |
Rozmiar pliku: | 4,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Gdy 16 października 1978 roku kardynał Pericle Felici, protodiakon Świętego Kolegium Kardynałów, ogłaszał wybór nowego papieża, chrześcijański świat wstrzymał oddech. Wszyscy – poza Polakami – zaczęli pytać, kim jest ten „papież z dalekiego kraju”, dlaczego właśnie na niego wskazali kardynałowie i jakim będzie biskupem Rzymu? Kto tylko mógł, szukał jakichkolwiek wiadomości o kardynale z Krakowa, a że Internetu jeszcze nie znano, trzeba było sięgnąć przede wszystkim do własnej pamięci. Bo przecież papież z Polski – jakkolwiek by nie oceniać jego egzotycznego pochodzenia z kraju za żelazną kurtyną
– nie był człowiekiem „znikąd”. Wiele osób gdzieś, kiedyś go spotkało, słyszało o nim: jako kardynał przez ponad dziesięć lat sporo podróżował po świecie – odwiedzał nie tylko Włochy, Francję czy Niemcy, ale także Stany Zjednoczone, Kanadę, Australię, Nową Zelandię... Odżyły zatem wspomnienia.
Kapucyni z San Giovanni Rotondo szybko zorientowali się, że również oni mają powody do dumy i radości. Kardynał Wojtyła odwiedził ich klasztor przed czterema laty, nie tak dawno, by nie można było sobie jego wizyty ze szczegółami przypomnieć, odszukać zrobionych podczas wizyty zdjęć, odnaleźć zapisków w kronice. Sam fakt przyjazdu polskiego kardynała do grobu Ojca Pio był znaczący i wymowny. Niewielu kościelnych dostojników dawało publicznie wyraz czci i szacunku wobec zmarłego przed kilkoma laty stygmatyka. Watykan nie wyrażał zgody na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego, media powtarzały na jego temat nigdy nie potwierdzone oskarżenia i plotki lub – przeciwnie – obwoływały go świętym na własną rękę i opisywały cuda, jakie już za jego życia miały się dzięki niemu dokonywać. Mimo sympatii, jaką do zmarłego kapucyna żywił Paweł VI (o czym można wnioskować z wielu wypowiedzi), Stolica Apostolska uznała, że na wyjaśnienie wszystkich wątpliwości potrzeba będzie wiele czasu. Kolejny następca św. Piotra, wybrany przed niespełna dwoma miesiącami Jan Paweł I, zabronił – jeszcze jako biskup diecezji Vittorio Veneto – swoim wiernym pielgrzymowania do San Giovanni Rotondo. Za młodu był bliskim współpracownikiem biskupa Bortignona, kapucyna, zagorzałego przeciwnika Ojca Pio, który niejedno złe i niesprawiedliwe słowo na temat stygmatyka wypowiedział. Teraz wszystko powinno się zmienić – myśleli nie bez racji czciciele Ojca Pio, więc możemy wyobrazić sobie entuzjazm, z jakim przyjęli wybór na Stolicę Piotrową Karola Wojtyły.
Wiedziano zresztą, że wizyta krakowskiego kardynała w San Giovanni Rotondo nie była jedyną: jako młody ksiądz spotkał się on osobiście z Ojcem Pio i wyspowiadał u niego, o czym wspomniał w 1974 roku w swoim wpisie do księgi gości. A ten fakt jeszcze bardziej rozpalał wyobraźnię – w końcu świątobliwy zakonnik miał dar czytania w sercach i przepowiadania przyszłości...
Historie te jako pierwszy badał i opisał w książce Papież i Zakonnik (San Giovanni Rotondo 2005) Stefano Campanella, dyrektor Teleradio Padre Pio i rzecznik prasowy klasztoru w San Giovanni Rotondo. W 2002 roku poprosił on Jana Pawła II – za pośrednictwem Wandy Półtawskiej, przyjaciółki papieża – o pisemne wspomnienie ze spotkania z Ojcem Pio. Obiecał, że ujawni to świadectwo dopiero po śmierci ojca świętego. Jednak ci, którzy spodziewali się rewelacji, mogli się poczuć rozczarowani. Jan Paweł II napisał we wspomnieniu to, o czym wiele razy wcześniej mówił. Żadnych przepowiedni, żadnych tajemnic.
Drugą książkę na temat relacji Karola Wojtyły z Ojcem Pio wydał Andrea Tornielli (Tajemnica Ojca Pio i Karola Wojtyły, Częstochowa 2008). Oparł ją na materiale zebranym przez Campanellę, dotarł do kilku nowych świadków we Włoszech, ale przede wszystkim w interesujący sposób skomentował znane już fakty.
Obaj wspomniani autorzy starają się – jak sądzę
– udowodnić, że zakonnik z San Giovanni Rotondo był dla polskiego papieża niezwykle ważną osobą, z którą spotkanie wycisnęło trwały ślad na kapłaństwie Karola Wojtyły, jego posłudze biskupiej i papieskiej. Ich wywód brzmi przekonująco, na poparcie swej tezy przytaczają wiele przykładów, które i ja na tych stronach pozwolę sobie za nimi powtórzyć. Mamy prawo szukać najwcześniejszych śladów zainteresowania młodego polskiego księdza mistykiem z San Giovanni Rotondo, wolno nam snuć rozważania, jaki to mogło wywrzeć wpływ na życie przyszłego papieża. Jednak powstrzymajmy wyobraźnię i nie wyciągajmy zbyt daleko idących wniosków. Pamiętajmy, że sam Jan Paweł II bardzo szczerze i precyzyjnie wypowiedział się na temat swoich inspiracji w kapłańskim życiu – mam tu na myśli jego bardzo osobistą książkę „Dar i tajemnica”, napisaną na 50. rocznicę święceń kapłańskich. Ojciec święty wspomina w niej początki swej kapłańskiej drogi, opisuje ważne dla siebie miejsca i wydarzenia, również z czasu studiów w Rzymie i podróży po Włoszech i Europie. Ku naszemu zaskoczeniu ani słowem nie wspomina o swej wizycie w kapucyńskim klasztorze w San Giovanni Rotondo. A medytując nad istotą sakramentu kapłaństwa, jego pięknem i świętością, przywołuje liczne postaci, które ukształtowały jego powołanie i styl pełnienia posługi – duchownych i świeckich, świętych i kandydatów na ołtarze – ale nie znajdziemy pośród nich Ojca Pio. Oczywiście nie przeczy to w niczym sympatii, jaką papież wielokrotnie w innych miejscach i w różnych wystąpieniach mu okazywał.
Pontyfikat Jana Pawła II był wielobarwny i czerpał z wielu źródeł. Bez trudu znajdziemy w nim ślady fascynacji świętością wielu, czasem bardzo od siebie odległych postaci: duchownych i świeckich, mężczyzn i kobiet, tradycjonalistów i reformatorów, mistyków i ludzi czynu. Jego stosunek do Ojca Pio jest najlepszym tego przykładem i właśnie jako przykład, a nie wyjątek, winien być rozumiany. Dokładnie temu poświęcona jest książka, którą czytelnik trzyma w ręku. Pokazuje ona, jak skromny kapucyn, który potrafi tylko się modlić (tak mawiał o sobie Ojciec Pio), zachwyca wielkiego papieża, który zmienia oblicze świata. Jak niewykształcony zakonnik, który w życiu nie wygłosił ani jednego kazania, jest inspiracją dla intelektualisty, filozofa, charyzmatycznego i porywającego mówcy. A mnich, który mógłby stać się bohaterem średniowiecznej legendy (przemywający jodyną ropiejące rany na rękach i nogach, walczący – dosłownie – z diabłem, nie ruszający się z jednego miejsca przez pięćdziesiąt lat – chyba że za sprawą bilokacji), zostaje uznany za wzór dla współczesnego świata przez papieża tak na ten świat otwartego i tego świata ciekawego. Jeśli więc po lekturze tej i pozostałych książek czytelnik zastanowi się nieco nad tym fenomenem, autorzy będą mogli się cieszyć z dobrze wykonanego zadania.
Już po ukazaniu się dwóch wspomnianych publikacji miały miejsce wydarzenia, które w znaczący sposób uzupełniają naszą wiedzę o relacjach polskiego papieża z włoskim mistykiem. I właśnie one skłoniły mnie do napisania tej książki.
Pierwszym było odnalezienie w kurii krakowskiej podczas procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II nowego, nieznanego dotąd listu biskupa Wojtyły do Ojca Pio. Rzecz wymagała skomentowania.
Po drugie – jedna z najbliższych polskiemu papieżowi osób, dr Wanda Półtawska, osoba niezwykle ważna dla jego znajomości z Ojcem Pio, wydała swój duchowy pamiętnik, który pozwala nam w nowym, pełniejszym świetle spojrzeć na jej cudowne uzdrowienie dzięki modlitwie stygmatyka i pośrednictwu biskupa Wojtyły. Mowa tu o książce Beskidzkie rekolekcje, wydanej w 2008 roku.
I wreszcie sama beatyfikacja Jana Pawła II, którą przeżywaliśmy 1 maja 2011 roku. W życiorysie nowego błogosławionego odczytanym podczas uroczystości przez wikariusza diecezji rzymskiej, kardynała Agostina Valliniego, znalazła się informacja o spotkaniu Karola Wojtyły z Ojcem Pio. Najwyraźniej uznano ten fakt za istotny dla zrozumienia życia i świętości papieża.
Są to wystarczające powody, by uporządkować dotychczasową wiedzę i jeszcze raz spojrzeć na całą historię z polskiej – może nieco innej – perspektywy, bo wśród wielu drobnych faktów, do jakich udało mi się dotrzeć, są i takie, na które włoscy autorzy pewnie w ogóle nie zwróciliby uwagi. Czy zastanawialiby się na przykład, kto finansował wyjazd Karola Wojtyły do San Giovanni Rotondo i inne jego „prywatne” podróże? Pewnie wyszliby z założenia, że dla kardynała tego rodzaju wydatki nie stanowiły większego problemu. Ale ci, którzy pamiętają, w jakim państwie żyliśmy – my, Polacy – po drugiej wojnie światowej, doskonale wiedzą, że podróżowanie po zachodniej Europie kosztowało fortunę i nawet kardynał – zwłaszcza tak skromnie żyjący jak Karol Wojtyła – musiał się z tym liczyć. Trudno obcym autorom również zrozumieć, dlaczego Wanda Półtawska zamiast po operacji kręgosłupa wracać z Ameryki prosto do domu, jeszcze kilka miesięcy tuła się po świecie – zostaje na dłużej w Rzymie, jedzie do San Giovanni Rotondo, a nawet planuje wyprawę do Ziemi Świętej...
Chciałbym z całego serca podziękować moim rozmówcom, dzięki którym udało mi się wzbogacić opowieść o niezwykłej znajomości Karola Wojtyły i Ojca Pio cennymi szczegółami: pani dr Wandzie Półtawskiej, ks. prof. Adamowi Kubisiowi i panu Władysławowi Górnemu.
Edward Augustyn
Od redakcji:
Na końcu książki, po tekstach źródłowych (homiliach i przemówieniach papieskich), zamieszczamy rozważania o. Elíasa Cabodevilli Gardego nad modlitwą Jana Pawła II do Ojca Pio z Pietrelciny, które można potraktować jako duchowe uzupełnienie opisywanej w książce historii znajomości tych dwóch wielkich świętych XX wieku.Niezapomniane spotkanie
WIZYTA KSIĘDZA KAROLA WOJTYŁY W SAN GIOVANNI ROTONDO KWIECIEŃ 1948
To było w kwietniu 1948 roku. Choć niektórzy piszą, że rok wcześniej. Młody, dwudziestoośmioletni ksiądz z Polski, Karol Wojtyła odwiedza słynnego już od lat Ojca Pio z Pietrelciny. Jedzie pociągiem z Rzymu do Foggii, a potem autobusem do oddalonego o czterdzieści kilometrów San Giovanni Rotondo. W wyprawie towarzyszy mu ksiądz Stanisław Starowieyski i to on po latach omyłkowo napisze, że wizyta miała miejsce rok wcześniej „zaraz po Wielkanocy, chyba w 1947 roku”. Podobny błąd popełni sam Jan Paweł II, gdy już jako papież przyjedzie do grobu Ojca Pio. Jednak później, w 2002 roku, gdy zostanie poproszony o napisanie wspomnienia z tamtego pierwszego spotkania, sprostuje omyłkę: „Pamiętam ten dzień w 1948 roku, gdy w kwietniowy wieczór jako student Angelicum przyjechałem do San Giovanni Rotondo, żeby zobaczyć Ojca Pio i uczestniczyć w jego mszy świętej i, jeśli to możliwe, żeby się u Niego wyspowiadać”. Także kilka innych, drobnych faktów potwierdza tę właśnie wersję. Choćby słowa papieża, że widział, podczas swej pierwszej wizyty w San Giovanni Rotondo, jak powstaje szpital założony przez stygmatyka, zwany Domem Ulgi w Cierpieniu. Wiemy, że pierwsze prace przy budowie – drobne i ledwie przygotowawcze – rozpoczęto dopiero pod koniec maja 1947 roku.
A więc rok 1948, tuż po Wielkanocy, która wypadała 28 marca. Mogły to być zatem pierwsze dni kwietnia, jeszcze przed pierwszą niedzielą po świętach, zwaną białą, która kończyła oktawę wielkanocną i wiosenne ferie na uczelni. Ale może i nieco później, bo wyjątkowo tamtego roku wszyscy studenci – także klerycy – mieli długie, miesięczne ferie z powodu zbliżających się wyborów do włoskiego parlamentu (18 kwietnia). Polscy księża z Krakowa – Wojtyła i Starowieyski – często wykorzystywali wolne od nauki dni na wycieczki po Włoszech. Przyjaźnili się jeszcze od czasu wojny, razem studiowali w tajnym krakowskim seminarium duchownym. Przypadli sobie do gustu, choć wiele ich dzieliło – Stanisław pochodził z bogatej rodziny ziemiańskiej spod Lwowa, Karol z niezbyt zamożnej rodziny mieszczańskiej z Wadowic. W połowie listopada 1946 roku kardynał Sapieha wysłał ich obydwu na studia do Rzymu. Wojtyła, świeżo wyświęcony kapłan, miał zdobyć doktorat z teologii. Ksiądz Starowieyski był jeszcze klerykiem, miał w Rzymie ukończyć seminarium. Najwyraźniej w zamyśle krakowskiego metropolity obaj mieli do spełnienia jakiś szczególny plan. Nie umieścił ich w żadnej z działających w Rzymie instytucji polskich – jak Kolegium Polskie czy Polski Papieski Instytut Kościelny – które od lat przyjmowały księży z kraju i stanowiły „kuźnię” przyszłych biskupów oraz centrum polskiej emigracji, ale kazał im zamieszkać w kolegium belgijskim, w środowisku międzynarodowym. Warunki bytowe nie były tam najlepsze – brakowało łazienek, w zimie szwankowało ogrzewanie, a latem studentom dokuczały upały – ale za to obaj Polacy mogli na co dzień szlifować znajomość języków obcych, głównie francuskiego i angielskiego.
Studia na Angelicum, jednej z najlepszych uczelni kościelnych, położonej tuż przy Forum Romanum, dały młodemu księdzu szansę na kontakt z wybitnymi profesorami i znanymi osobistościami Kościoła. Wojtyła wrócił do kraju z ogromnym doświadczeniem, choć bez tytułu doktora – mimo świetnie zdanych egzaminów, zabrakło mu pieniędzy na wydanie drukiem rozprawy na temat wiary u św. Jana od Krzyża, wielkiego hiszpańskiego mistyka. Tytuł nadano mu dopiero w Polsce. Ale jego powrót w 1948 roku był niemal w ostatniej chwili. Księdzu Starowieyskiemu, który obronił się w 1952 roku, władze PRL zabroniły powrotu do ojczyzny. Księży studiujących na Zachodzie zaczęto wtedy traktować jako wrogów PRL-u i watykańskich szpiegów. Wyjechał do Brazylii, gdzie brakowało kapłanów i gdzie pracował aż do śmierci w 1986 roku.
Wróćmy do Rzymu. Wakacje w 1947 roku Wojtyła i Starowieyski spędzili w nietypowy sposób. Książę Sapieha, który odwiedził swych podopiecznych w maju, ofiarował im niewielką, aczkolwiek wystarczającą sumę pieniędzy, by objechali zachodnią Europę i zobaczyli, jak w innych krajach wygląda duszpasterstwo. Byli we Francji, Belgii i Holandii. W belgijskim „zagłębiu węglowym”, w okolicach Charleroi, ksiądz Karol przez kilka tygodni pracował w duszpasterstwie polskich górników i ich rodzin.
W ciągu roku akademickiego dwaj krakowscy księża też trzymali się razem. Wykorzystywali każdą chwilę na poznawanie Rzymu i Włoch. Zwiedzili Asyż, Monte Cassino, Sienę, Florencję, Mediolan, Wenecję. W Subiaco, kolebce benedyktynów, Karol Wojtyła zachwycił się harmonią, z jaką wkomponowano klasztor w górski krajobraz. Słuchając szumu potoku i chłonąc ciszę lasu, westchnął, że tylko mnisi umieją tak sobie urządzić życie, by wszystko chwaliło Boga. Dwa lata wcześniej sam chciał odejść z seminarium i rozpocząć nowicjat w zakonie karmelitów w Czernej pod Krakowem. Kardynał Sapieha nie wyraził na to zgody. Ale podziw dla życia zakonnego, umiłowanie ascezy i tęsknota za całkowitym zanurzeniem się w kontemplacji Boga wciąż była żywa.
Początek 1948 roku we Włoszech był czasem kampanii wyborczej przed pierwszymi powojennymi wyborami do parlamentu. Wojtyła i Starowieyski, którzy opuścili ojczyznę tuż przed sfałszowanymi przez komunistów wyborami w Polsce i dobrze wiedzieli o oszustwach rządowej propagandy, represjach wobec opozycji i aresztowaniach tysięcy kandydatów sprzeciwiających się nowemu ustrojowi, mogli porównać przebieg kampanii w kraju zachodnim, wolnym i demokratycznym, choć przecież nie wolnym od problemów politycznych i gospodarczych. W referendum przed dwoma laty Włosi odrzucili monarchię, teraz do wyborów stanęło ponad trzydzieści partii, z których najbardziej liczyły się: Chrześcijańska Demokracja (mocno i bezpośrednio popierana przez Kościół katolicki), Front Ludowy – stworzony przez komunistów i socjalistów oraz Blok Narodowy – złożony z liberałów i monarchistów. Głosowanie miało odbyć się 18 kwietnia. Wziął w nim udział również Ojciec Pio, który nie ujawniał publicznie swych poglądów, ale wiadomo było, że partii lewicowych sympatią nie darzył (chociaż z jednakową otwartością przyjmował u siebie ludzi o różnych politycznych poglądach i życiorysach, a niejednego komunistę sprowadził na dobrą drogę). Agitacja wyborcza, również przy kościołach, wchodziła teraz w ostatnią, najgorętszą fazę. By ułatwić głosowanie i dopomóc popieranej przez katolików chadecji, klerycy, tak jak i inni studenci, zostali już 20 marca, przed Niedzielą Palmową, rozpuszczeni do rodzinnych domów. Wrócić na uczelnię mieli dwa dni po wyborach. W takim właśnie czasie, pełnym emocji i dyskusji – toczących się nie tylko w prasie, domach czy na uczelniach, ale i na ulicy, i w pociągach – dwaj krakowscy księża trafiają do San Giovanni Rotondo.
Kościół i klasztor kapucynów w San Giovanni Rotondo
pod koniec lat 40. ubiegłego wieku
Tuż po przyjeździe mieli okazję po raz pierwszy zobaczyć Ojca Pio na wieczornym nabożeństwie. „I wtedy mogłem zamienić z nim kilka słów” – napisze Wojtyła. Nie wiemy, o czym rozmawiali. Być może było to ledwie kilka słów przywitania. Czy stygmatyk zapytał o sytuację w ich ojczystym kraju? Nie można i tego wykluczyć. Gdy kilka lat później przyjedzie do Ojca Pio inny Polak – poeta Aleksander Wat – zakonnik już przy przywitaniu zapyta go: „No i jakżeście się tam, w Polsce, pozbyli tych Rosjan?”. Sprawy tego świata wcale nie były mu obce, spotykając się z ludźmi, interesował się ich problemami. Ale jak w tym wypadku było naprawdę i czego dotyczyła rozmowa z młodym księdzem Wojtyłą, nigdy się już nie dowiemy.
Z całą pewnością natomiast wiemy, że polscy księża znaleźli nocleg na przeciw kapucyńskiego kościoła, w domu Marii Basilio, duchowej córki Ojca Pio, która wynajmowała pielgrzymom pokoje gościnne. Mogli z okien patrzeć na nieodległy plac budowy – rozpoczętej nieledwie rok wcześniej – wielkiego szpitala, o którym od lat marzył Ojciec Pio. Widzieli to, co się dzieje na kościelnym placu, poczuć atmosferę tego miejsca, w którym po latach wojny odradzał się ruch pielgrzymkowy z wszystkimi jego zaletami i wadami. Obserwowali tłum wiernych, który wielką falą wypłynął z kościoła i kłębił się wśród straganów z dewocjonaliami i zdjęciami stygmatyka. Patrzyli na setki jego czcicieli koczujących całą noc przed klasztorem. Słyszeli ich śpiewy i okrzyki, widzieli, jak wpatrują się w okno na piętrze z nadzieją, że jeszcze raz, choćby na chwilę, pojawi się w nim „ich święty”. Trwało to długo, do późnych godzin, póki Ojciec Pio nie ukazał się wreszcie w oknie, nie pobłogosławił pielgrzymów i nie powiedział im przez megafon „Buona notte”...
Następnego dnia wczesnym rankiem księża Wojtyła i Starowieyski znów pojawili się w kościele, by uczestniczyć w odprawianej przez stygmatyka przy bocznym ołtarzu mszy, która – jak napisał we wspomnieniu Jan Paweł II – „trwała długo i w czasie której widziało się na Jego twarzy, że On głęboko cierpi.
Widziałem Jego ręce sprawujące Eucharystię – miejsca stygmatów były przesłonięte czarną przepaską, to pozostało dla mnie jako niezapomniane przeżycie”. Pozostało na zawsze. Po ponad pół wieku schorowany, cierpiący papież, z wysiłkiem przyklękający przy ołtarzu, z trudem utrzymujący w ręku hostię, miał jeszcze przed oczami tamtą mszę. „To pierwsze spotkanie uważam za najważniejsze i za nie w szczególny sposób dziękuję Opatrzności” – napisał w 2002 roku.
Po każdej mszy świętej Ojciec Pio spowiadał w zakrystii mężczyzn. Również ksiądz Wojtyła uklęknął przed nim, by wyznać grzechy. Ten fakt przywołał w kazaniu podczas kanonizacji stygmatyka: „Ojciec Pio był szczodrym rozdawcą Bożego miłosierdzia, gotowym służyć wszystkim rozmową, kierownictwem duchowym, a w szczególności udzielać sakramentu pokuty. Mnie także w latach młodzieńczych spotkał przywilej skorzystania z tej jego dyspozycyjności dla penitentów”. A w przekazanym kapucynom wspomnieniu wyznał: „Przy spowiedzi Ojciec Pio okazał się spowiednikiem mającym proste, jasne rozeznanie i do penitenta odnosił się z wielką miłością”.
Spowiedź przyszłego papieża u mistyka, który czytał w myślach, jak i całe ich spotkanie z 1948 roku, rozpalały wyobraźnię wielu i były pożywką dla przeróżnych domysłów. W kilka dni po pamiętnym 13 maja 1981 roku prasę włoską obiegła plotka, jakoby podczas tej rozmowy Ojciec Pio przepowiedział Karolowi Wojtyle pontyfikat i męczeństwo. Informację taką podał nawet oficjalny biuletyn włoskich kapucynów. Na pierwszych stronach gazet pojawiły się tytuły: „Będziesz papieżem we krwi – powiedział mu Ojciec Pio”, „Przepowiednia Ojca Pio na temat zamachu na Wojtyłę”, „Ojciec Pio do Wojtyły: będziesz papieżem lecz przez krótki czas”. Jednak, jak to często bywa przy sensacyjnych doniesieniach, tak i teraz okazało się, że nikt nie potrafi wskazać wiarygodnego źródła tych rewelacji, a wszyscy powołują się na kogoś, kto „sam nie widział, ale słyszał od innych”. Najlepiej więc było zapytać samego zainteresowanego. Jan Paweł II kilkakrotnie i przy różnych okazjach odniósł się do tych pogłosek i za każdym razem je dementował – czy to z uśmiechem, czy całkiem na poważnie. Wieloletni przyjaciel Wojtyły, bp Andrzej Deskur był świadkiem jednego z takich dementi. Na pytanie, czy Ojciec Pio przepowiedział mu męczeństwo i pontyfikat, Jan Paweł II zdecydowanie odparł: „Nie, to absolutnie nie jest prawda. Z Ojcem Pio rozmawiałem tylko o jego stygmatach. Zapytałem go, który ze stygmatów sprawia mu największy ból. Byłem przekonany, że to ten w sercu. Ojciec Pio bardzo mnie zaskoczył, mówiąc: «Nie, najbardziej boli mnie ten na ramieniu, o którym nikt nie wie i który nawet nie jest opatrywany»”.
Zaskakujące wyznanie. Nie wiemy, czy ta rozmowa odbyła się już pierwszego dnia, tuż po przyjeździe Polaków do San Giovanni Rotondo, czy nazajutrz po spowiedzi. O wiele ciekawsza byłaby odpowiedź na pytanie, dlaczego Ojciec Pio uznał za właściwe wyznać tę tajemnicę nieznanemu, przypadkowo spotkanemu, młodemu księdzu z Polski? O ranie ramienia nie mówił nikomu: ani przełożonym, ani lekarzom, ani nawet swym najbliższym córkom duchowym. O istnieniu tego „stygmatu” dowiedziano się dopiero w 1971 roku podczas inwentaryzacji osobistych rzeczy po zmarłym przed trzema laty stygmatyku. Wtedy to brat Modestino Fucci zauważył na jednym z podkoszulków „widoczny, okrągły ślad krwawej wybroczyny, o średnicy około dziesięciu centymetrów, na prawym ramieniu, blisko obojczyka”. „Ukryty stygmat” Ojca Pio okazał się zgodny z rozkładem plam na Całunie Turyńskim oraz starodawną modlitwą św. Bernarda z Clairvaux do „rany na ramieniu Chrystusa, zadanej Mu przez najtwardsze drzewo krzyża”. Karol Wojtyła poznał ten sekret już w 1948 roku.1974
wizyta kardynała karola wojtyły w San Giovanni Rotondo
■ 2 listopada 1974 roku San Giovanni Rotondo Msza święta przy grobie Ojca Pio Słowo wstępne kardynała Karola Wojtyły
zapraszamy do naszej księgarni: www.e-serafin.pl
■ 3 listopada 1974 roku
San Giovanni Rotondo Msza święta w starym kościele
Homilia kardynała Karola Wojtyły
zapraszamy do naszej księgarni: www.e-serafin.pl
1987
Jan Paweł II w San Giovanni Rotondo
■ 23 maja 1987 roku
San Giovanni Rotondo
Homilia ojca świętego Jana Pawła II
podczas mszy świętej na błoniach
„Nie zostawię was sierotami. Przyjdę do was”
(J 14,18).
zapraszamy do naszej księgarni: www.e-serafin.pl
■ 23 maja 1987 roku Kościół Matki Bożej Łaskawej w San Giovanni Rotondo Spotkanie ojca świętego Jana Pawła II z zakonnikami rodzin franciszkańskich
zapraszamy do naszej księgarni: www.e-serafin.pl
■ 23 maja 1987 roku przed Domem Ulgi w Cierpieniu Przemówienie ojca świętego Jana Pawła II do pracowników szpitala i chorych
Drodzy bracia i siostry, drodzy chorzy!
zapraszamy do naszej księgarni: www.e-serafin.pl
beatyfikacja Ojca Pio
■ 2 maja 1999 roku Rzym, Plac św. Piotra Homilia ojca świętego Jana Pawła II podczas mszy beatyfikacyjnej
zapraszamy do naszej księgarni: www.e-serafin.pl
■ 2 maja 1999 roku
Rzym, Bazylika św. Jana na Lateranie Przemówienie ojca świętego Jana Pawła II podczas modlitwy Regina coeli
zapraszamy do naszej księgarni: www.e-serafin.pl
■ 3 maja 1999 roku
Rzym, Plac św. Piotra Przemówienie ojca świętego Jana Pawła II podczas audiencji dla pielgrzymów przybyłych na beatyfikację Ojca Pio
zapraszamy do naszej księgarni: www.e-serafin.pl
■ 16 czerwca 2002 roku
Rzym, Plac św. Piotra Homilia ojca świętego Jana Pawła II podczas kanonizacji Ojca Pio
zapraszamy do naszej księgarni: www.e-serafin.pl
■ 16 czerwca 2002 roku
Rzym, Plac św. Piotra Przemówienie ojca świętego Jana Pawła II podczas modlitwy Anioł Pański po kanonizacji Ojca Pio
zapraszamy do naszej księgarni: www.e-serafin.pl
■ 17 czerwca 2002 roku
Rzym, Aula Pawła VI Przemówienie ojca świętego Jana Pawła II podczas audiencji dla wiernych, którzy wzięli udział w uroczystościach kanonizacyjnych Ojca Pio
Drodzy bracia i siostry!
zapraszamy do naszej księgarni: www.e-serafin.pl
■ 1 maja 2011 roku
Rzym, Plac św. Piotra Życiorys Jana Pawła II przedstawiony podczas beatyfikacji 1 maja 2011 roku przez kardynała Agostina Valliniego, papieskiego wikariusza dla diecezji rzymskiej
zapraszamy do naszej księgarni: www.e-serafin.plwydawnictwo
poleca książki
Edwarda Augustyna
OJCIEC PIO ŚWIĘTY NA PRZEKÓR
Czego nie znajdziesz w pobożnych biografiach
W książce zebrano najbardziej kontrowersyjne fakty z życia św. Ojca Pio, które do dziś przytaczane są jako „dowody” na jego nieposłuszeństwo wobec władz kościelnych, niemoralne prowadzenie się i oszukiwanie wiernych. Autor przestudiował dokumenty procesu kanonizacyjnego, szukając odpowiedzi, jak Kościół poradził sobie z tymi zarzutami i stwierdził ich bezpodstawność.
stron 152, format 110x170 mm
księgarnia internetowa: www.e-serafin.pl
PIETRELCINA. MIASTO NARODZIN
Przewodnik po życiu i miejscach Ojca Pio
Bogato ilustrowany kolorowymi fotografiami przewodnik opisuje wszystkie ważne miejsca i zabytki w Pietrelcinie – mieście narodzin
Ojca Pio. Zawiera szereg ciekawych informacji, niepublikowanych w innych przewodnikach, z historii miasta (także polonika) i życia młodego Franceska Forgione. Polecamy wszystkim, którzy chcą jeszcze bliżej poznać dzieciństwo i młodość
św. Ojca Pio.
księgarnia internetowa: www.e-serafin.pl
Chcesz bliżej poznać postać i życie Ojca Pio?
Chcesz pogłębiać swoje życie duchowe?
Głos Ojca Pio to pismo dla Ciebie.
Numery archiwalne oraz prenumeratę
można zamówić listownie lub telefonicznie:
GŁOS OJCA PIO, ul. Korzeniaka 16, 30-298 Kraków
tel./fax: 12 623 80 58, e-mail: [email protected]
www.glosojcapio.pl