- W empik go
Jaśnie pani i generał - ebook
Jaśnie pani i generał - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 218 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dotykamy tutaj tragicznej materii naszego opowiadania, domagającej się wszechstronnego wyjaśnienia, gdyż generał nigdy sam nie potrafił wytłumaczyć, co w tym wszystkim wydało mu się tak okrutne. Nie był przecież szczęśliwym wybrańcem losu, nie wynosił się ponad innych, nie należał do tych, których surowa Opatrzność ku przestrodze innym słusznie strąca z wyżyn. Był człowiekiem skromnym, żyjącym w cieniu, poprzestawał na małym; „dżentelmeńska rezydencja” w pełni zaspokajała jego ambicje. Mógł śmiało przyznać, że cieszył się uznaniem, lecz przecież nie był gwiazdą! Wolał raczej wchłaniać światło niż je rozsiewać. Czemuż więc ze wszystkich ludzi właśnie on miał być poddany tak okrutnej próbie?
Był jednym z nas; nie gorszy i nie uderzająco lub niepokojąco lepszy. Gorzko rozmyślając nad niepojętym przeznaczeniem miał dziwne uczucie, iż niezasłużona kara spadła dlatego, że porządek rzeczy tam, w górze, jest pozbawiony sensu, po prostu – rozdaje się tam ciosy na oślep. Tego rodzaju przekonanie oznaczało dla generała powrót do początków abecadła, ponowną mozolną wspinaczkę umysłu na wielką górę Poznania.
Lecz do rzeczy. Zawarł znajomość z lady Camper dzięki temu, że przysłała ogrodnika z prośbą o ścięcie gałęzi wiązu, który rósł na jego gruncie i zasłaniał jej widok na rzekę. Generał po naradzie z córką doszedł do przekonania, iż chętnie spełni życzenie lady Camper, lecz nie wypada mu dać pisemnej odpowiedzi na ustną prośbę i najlepiej zrobi prosząc ją o rozmowę. Kazał więc przekazać lady Camper wiadomość, że niezwłocznie złoży jej uszanowanie, i zabrał się do robienia toalety. Bądź co bądź lady Camper była bratanicą earla.
Stawił się przed Elżbietą jak do raportu; córka wygląd ojca pochwaliła, i słusznie: kapelusz, surdut, spodnie i buty generała godne były prezentacji na dworze królewskim. Szkarłatna jedwabna chustka na szyi dodawała mu wiele uroku, czego – co najważniejsza – był w pełni świadomy.
– Tylko nie denerwuj się, papo – powiedziała Elżbieta.
– Wcale się nie denerwuję – odparł generał. – Zapewniani cię, moja droga, że nie jestem zdenerwowany – powtórzył dając tym dowód, iż nie panuje nad sobą. – Przeżywałem gorsze chwile, możesz mi wierzyć.
Obrócił się do córki z promiennym uśmiechem, skinął głową i śmiało wyruszył na spotkanie losu.
Nie było go półtorej godziny.
Powrócił nieco zgaszony, lecz bynajmniej nie można mówić o całkowitym zaćmieniu; gdy bowiem nasze przeżycia wymagają pewnego przemyślenia, przestajemy jaśnieć pełnią blasku, co nie znaczy, że nas mrok ogarnia – po prostu światło staje się łagodniejsze. Sumę swych wrażeń zamknął generał następującą refleksją:
– Tak, moja droga, rzeczywistość bardzo daleka jest od naszych wyobrażeń.
Lady Camper była urocza, łaskawa, pełna sąsiedzkiej uprzejmości, niezmiernie życzliwa, gotowa przyjąć w ofierze najmniejszą gałąź wiązu i tylko ze szczególnych powodów domagała się aż tak wiele.
Elżbieta wyraziła chęć poznania tych powodów, wcale nie ukrywając, iż życzenie lady Camper uważa za dość dziwaczne, ale generał prosił, by pamiętała, że mają do czynienia z kobietą niepospolitą, „niezwykle wykształconą i naprawdę bardzo piękną”. To już dodał mówiąc głośno do siebie.
A powody były następujące: zamiłowanie do powietrza i ładnych widoków; chciała również móc zaglądać do ogrodu sąsiadów bez wchodzenia na poddasze.
Elżbieta wydała lekki okrzyk i poczerwieniała.
– Po prostu, kochanie, jesteśmy przedmiotem zainteresowania jaśnie pani – powiedział generał.
Upewnił córkę, że zachowanie lady Camper, było pełne wdzięku. Znała ona – rzecz dziwna, dalibóg – wiele historii z jego przeszłości, o których sądził, iż nie są znane nikomu. – Takie tam nic wielkiego – dodał, z czego Elbieta domyśliła się, iż chodzi o dawne konkiety ojca z lat jego świetności. Lady Camper raczyła też łaskawie opowiedzieć mimochodem to i owo o sobie: miała w żyłach krew walijską i urodziła się w górach.
– Ma wygląd romantyczny – opowiadał dalej generał – a mąż jej, zanim został kaleką, namiętnie podróżował i nigdy nie interesowała go sztuka. To rzeczywiście dziwne, mąż takiej kobiety!
Pod osłoną listowia zabrał się do wiązu własnoręcznie i nazajutrz złożył uszanowanie lady Camper, by zapytać, czy nic więcej nie mąci jej widoku.
– Nic – odpowiedziała. – A teraz zobaczymy, co zrobi ta para ptaszków.
A więc nie mogła znieść pary ptaków mieszkających na tym drzewie.
– Tak, to prawda, ćwierkają, dalibóg, już wczesnym rankiem – rzekł generał Ople.
– Ćwierkają o każdej porze.
– Ale czyż śpiew ptaków. – bronił nieśmiało praw przyrody.
– O ile mają gniazdo. Nie znoszę ćwierkania włóczęgów.
Generał przyznał jej całkowitą słuszność. I tak należy postępować, gdy się ma do czynienia z kobietą posiadającą rozum, w przeciwnym razie ani się obejrzysz, człowieku, a jesteś igraszką huraganu: zerwie kapelusz, rozwieje poły surduta, słowem – zaskoczy i ośmieszy. A generał Ople zawsze zważał na każdy krok, by nie wpaść znienacka w trzęsawisko śmieszności. Wielkiej katastrofy udało mu się dotychczas uniknąć; trafiały się czasem mniejsze – z nadmiaru ostrożności – lecz miał szczęście i nikt żadnej nie spostrzegł.