- W empik go
Jeden z wielu: poemat - ebook
Jeden z wielu: poemat - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 173 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ADAM M-SKI.
JEDEN Z WIELU
POEMAT.
KRAKÓW.
1890.
Przygrywka.
A kto-mi pieśń tę dał -
niech… sercem ją powita.
Jak gra promieni w szkła pryzmacie,
Istoty drogie, ludzie blizcy,
Wy w piosnkach piewcy lśnicie wszyscy,
Lecz tylko on zna te postacie.
Nim przez pierś jego kryształową
Przejdziecie, drogie wy promienie,
On da wam piękna uświęcenie
Koronę marzeń swych tęczową.
Wy własny eli uczuć nie poznacie,
Tak one w pieśni spotężniały;
Czyż raz świat dziwią – w poemacie
Nadziemskie, jasne ideały?
Więc pyta, zkąd się to, zaiste,
Takie postacie cudne biorą?
Bo zapoznaje on artystę,
Co u stóp drogich kląkł z pokorą.
Toć dziwne losy piewczej braci!
Gdy w czyjąś pierś utopi oczy
Śpiewak – tak z drugą się jednoczy
Duszą, iż własną istność traci.
Już inna krew mu w żyłach płynie,
Przyśpiesza pulsów jego tętna,
I cudzych uczuć moc namiętna
Jak wąż wnet serce mu owinie.
Wysysa, krople krwi gorące, *
Płomieniem życie w nim wypala;
On wie to, lecz się nie użala:
Cierpi, lecz kocha za tysiące.
Choć nieraz na krzyż męki wbity,
On szczęśliw z męki rozrządzenia,
Bo – czując innych dusz cierpienia -
Przeżywa również ich zachwyty.
Więc mu otwórzcie, o rówieśni,
Tajniki serc i snów skarbnice;
On wam w blask gwiazd oblecze lice,
Byście świecili w niebie pieśni.
W objęciach matki kołysany
Pieśnią o sławie i wawrzynach,
O wielkich Ojców wielkich czynach, –
Jam roił orłów szlak świetlany.
Dwa mię potężne skrzydła niosły,
Imieniem: Miłość i Swoboda!
Toć harda była dusza młoda
I cel mych marzeń zawsze wzniosły,
W pośród słonecznych kul zasnowan
A znaczon wiedzy gieniuszem:
Bom ja chciał być Prometeuszem,
By przez mię lud mój był rozkowan;
By mu gniotące kark obroże
Stopił żar z Niebios przyniesiony.
Jam wówczas kochał za miliony,
Jak tylko młodość kochać może!
O wiosno życia, Archaniele,
Co w ofiar jawisz się purpurze,
Ty, co na gruzach, na popiele
Umiesz zasiewać krasne róże!
Tyś wiodła mię, tyś mi śpiewała
Nad głową rapsod heroiczny.
Śnie mój szlachetny, śnie mój śliczny
Młodości, gdzieś mi się rozwiała?
II.
W noc promienistą, księżycową,
Gdy ziemia, zda się, pień gwiazd słucha,
Ubiegłe dzieje mego ducha
Niech mi odsłonią się na nowo.
Niechaj, o ramię bratnie wsparty,
Harmonią nocy kołysany,
Rozwinę wspomnień zwój różany.
Jak papirusu skręt zatarty.
Ha! gdy pod wspomnień tych zaklęciem
Przedemną własna postać stanie,
Z ust może zerwie się pytanie:
Czy to ja byłem tem orlęciem?
III.
Cudne roiłem sny! – aż oto
Grom Niebios ryknął mi nad głową,
I usłyszałem straszne słowo,
Zem jest tułaczem i sierotą;