Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Jeszcze nie czas - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
9 października 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Jeszcze nie czas - ebook

Czy moc przyjaźni zdoła pokonać barierę życia i śmierci?

Maja, studentka medycyny, doświadczyła w swoim życiu wielu tragedii. W dzieciństwie straciła oboje rodziców i siostrę, a dorastanie w domu zastępczym przysporzyło jej kolejnych traumatycznych momentów. Teraz, kiedy udało jej się wyjść na prostą i odzyskać względny spokój, nieoczekiwanie spada na nią kolejny cios. Jej najlepsza przyjaciółka, Werka, trafia do szpitala i nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy kiedykolwiek wybudzi się ze śpiączki. Maja, którą od jakiegoś czasu nawiedzają niepokojące sny, czuje, że to właśnie one mogą pomóc w uratowaniu Werki. Ale by sprostać temu wyzwaniu, będzie musiała ponownie zmierzyć się ze swoimi najbardziej bolesnymi wspomnieniami…

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8313-702-5
Rozmiar pliku: 944 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

– Przestańcie się wygłupiać! – powiedział tata, starając się zachować powagę.

Trzeba przyznać, że słabo mu to wychodziło.

– Tatusiu, przecież ja jestem grzeczna – odezwałam się, robiąc najświętszą minę, jaką tylko umiałam. – To wina Wiktorii i jestem pewna, że nie zasłużyła na lody.

Tata spojrzał na nas badawczo, uśmiechnął się pod nosem i zapewnił, że każdemu należy się upragniony deser. W końcu byłyśmy jego nieodrodnymi córkami, w których żyłach płynęła nie krew, lecz lody czekoladowe.

Tatuś przyspieszał coraz bardziej.

Oj, jak ja lubiłam, kiedy prowadził samochód! Wiedziałam, że kiedy będę duża, będę jeździć tak szybko jak on. Zakrętów było coraz więcej, ale tata znał drogę na pamięć i ku naszej uciesze przyśpieszał coraz bardziej.

Wiktorii też nie opuszczał dobry humor. Miałam nawet wrażenie, że zachowuje się bardziej dziecinnie niż ja, chociaż jest starsza.

Niedorzeczność.

Zawsze dobrze bawiłyśmy się z tatusiem. Szkoda, że nie ma już z nami mamusi. Byłybyśmy takie szczęśliwe, gdybyśmy mogły budzić się, wiedząc, że rodzina jest w komplecie.

Tęskniłam także za naszymi wspólnymi wieczorami, kiedy mama krzątała się po kuchni, a my w ramionach taty oglądałyśmy bajki. Myślę, że ja i Wiktoria byłyśmy tylko przykrywką – on sam chciał je oglądać, tylko bał się przyznać przed mamą.

Takie duże dziecko. Dorośli to duże dzieci.

Zapewniali nas nie raz i nie dwa, że to nie nasza wina, że mama zachorowała i że zawsze bardzo nas będzie kochać. Ale jak miałyśmy się zachować? Ja miałam zaledwie siedem lat, a moja siostrzyczka dziewięć. Miałyśmy tak łatwo się z tym pogodzić i podejść do tego dojrzale? Jak się okazało, Wika rozumiała sprawę dużo lepiej ode mnie.

Była przecież starsza.

Jednak nie mogłyśmy ukryć smutku, który wyrył pustkę w naszych sercach.

Był to jeden z tych dni, kiedy tatuś miał dzień wolny i miałyśmy go tylko dla siebie. Było cudownie… Rozpieszczał nas tak bardzo, że czasami nie miałyśmy ochoty wracać do domu.

Teraz miałyśmy już tylko jego. I choć starał się zapewnić swoim córkom jak najlepsze warunki i ogrom miłości, i tak zdarzały się dni, gdy ogarniał nas potworny ból po stracie mamy.

– Szybciej, tatusiu! – dopingowałyśmy wspólnie. – Na tym zakręcie to dopiero będzie fajnie!

Skakałyśmy niezapięte w pasy bezpieczeństwa, bo przecież tak lepiej odczuwa się prędkość.

Wszyscy to wiedzą.

Mknęliśmy po asfaltowej drodze, która prowadziła do domu, a nasze śmiechy było słychać w całym samochodzie. Nagle zobaczyłam, że z naprzeciwka jedzie tir.

Wielki biało-zielony samochód!

Tata zaczął hamować, a potem w ułamku sekundy zdążyłam tylko na niego spojrzeć. Jego twarz wyrażała szok i panikę, a twarz Wiktorii tylko dezorientację i pustkę, jakiej nigdy nie miałam okazji zobaczyć.

Poczułam ogromny ból i zapadła nieprzenikniona ciemność.

Ciemność była wszędzie.

Później nic już nie było takie samo…ROZDZIAŁ I

– Ałaaaa. Jak to cholernie boli – krzyczałam przez zęby. – Mocniej już chyba nie można – rzuciłam w kierunku tatuażysty, który był tak skupiony, że nawet nie zwracał uwagi na moje ciche okrzyki niezadowolenia.

W końcu sama chciałam. Nikt mnie nie zmuszał. Mając dwadzieścia lat, trzeba samemu podejmować decyzje. Najwyższy czas.

– Jeszcze tylko ostatnie kreski – mówił po cichu, bardziej tak, jakby kierował te słowa do siebie niż do mnie.

Siedziałam na fotelu już ponad półtorej godziny. W tym czasie, kiedy ból nie był tak wyraźny, podziwiałam rysunki i zdjęcia różnych tatuaży, wiszące na każdej ścianie małego pomieszczenia, które całe zapełnione było sprzętem do robienia tatuaży. Zaczynały boleć mnie oczy. Światło wcale nie było tak jasne, jak wydawało mi się, że musi być w studiu.

Musiałam przyznać, że choć długo się grzebał, ptak i napis były bliskie perfekcji. Kiedy zakończył moje męki, w ciszy oglądałam jego dzieło. Wiedziałam, że ten tatuaż nie jest ostatnim. Planowałam ich dużo więcej. A każdy miał coś znaczyć, być związany z moimi przeżyciami i wartościami.

Nie wiem, co mnie w nich pociągało – zagadka, indywidualizm, czy może przyciągała mnie do nich moja bez wątpienia mroczna natura, ukryta pod blond włosami anioła. Wiedziałam tylko, że nie moda.

To na pewno nie o to chodziło.

Bolało.

Bolało jeszcze przez jakiś czas po wyjściu ze studia. Ale czy to miało jakiekolwiek znaczenie? To był ten ból, którego chciałam, na który sama się zdecydowałam. Był on nie tylko przypomnieniem tego, co straciłam i czego będzie mi brakowało do końca życia. Ten tatuaż sprawiał, że tata i Wiktoria nie znikną na zawsze, że będę miała ich przy sobie, niezależnie od tego, czy fizycznie towarzyszą mi w życiu. Orzeł miał dawać mi poczucie siły. Przetrwałam przecież śmierć obydwojga rodziców i ukochanej siostry.

To dziwne, że ludzie są, a w innej chwili może ich po prostu zabraknąć. Nawet chwile, w których niezaprzeczalnie działali na nerwy, stają się nieistotne, bo w głębi duszy chcielibyśmy do tego wrócić. Czy to nie dziwne? A jeszcze dziwniejsze jest to, że czuję obecność moich bliskich pomimo lat, które bezpowrotnie minęły…

Nikomu, poza moją przyjaciółką oczywiście, o tym nie mówiłam. W przeciwieństwie do Bezy nikt by mi nie uwierzył. Tego byłam pewna.

Ona nie potrzebowała dowodów na to, że coś istnieje. Wierzyła mi i chyba to w niej kochałam najbardziej. Niezależnie od tego, co miałam jej do powiedzenia, choćby była to najdziwniejsza, najgłupsza rzecz pod słońcem, zawsze mogłam na nią liczyć. Kiedy nie potrafiła mi pomóc, po prostu słuchała i była…

Tak – była. I to się liczyło.

Szłam ulicą i zastanawiałam się, co powie Wera, moja kochana Beza, na wieść o moim nowym szaleństwie. A właściwie nienowym. Wiedziała dużo wcześniej, że przyjdzie dzień, kiedy w końcu zrobię sobie tatuaż. Miała iść ze mną, ale w ostatniej chwili pomyślałam sobie, że zrobię jej niespodziankę.

***

– Ej, Wera, przesuń łaskawie palec, co – powiedziałam, malując jej kolejną hybrydę. – Wiem, że z natury jesteś niecierpliwa, dzieciaku, ale tę chwilę z palcami pod lampą wytrzymasz, uwierz.

Siedziałyśmy w moim pokoju, a ja męczyłam się, by zrobić Bezie najładniejsze paznokcie, jakie tylko umiałam. Oczywiście nie miałam zamiaru przyznać się, że tak zależy mi na jej paznokciach… niedoczekanie.

Wtedy pokój pomalowany był jeszcze na ciemny fiolet, a na podłodze walały się różne, mniej i bardziej potrzebne, rzeczy. Nigdy nie należałam do specjalnie porządnych, czystych i pedantycznych ludzi, którzy nie mogą oprzeć się sprzątnięciu papierka. Nawiasem mówiąc, papierków po cukierkach na podłodze było sporo. Tym bardziej że Beza też nie wynosiła ich po sobie. Co prawda była bardziej porządna ode mnie, ale po co miała sprzątać z nieswojej podłogi? Gdzie tu logika?

– No dobra, tyle wytrzymam, Majuś – jęknęła, udając wysiłek i wycieńczenie. – Wiesz co?

– No co? – mruknęłam pod nosem.

– Twój kuzyn to dziwny jest… – Zamyśliła się.

– Co ty nie powiesz? – Zaśmiałam się.

– Najpierw wygląda na to, że mu się podobam, bo mnie zaczepia i w ogóle, ale jak do niego napisałam po imprezie, to nawet nie odczytał, a w szkole znowu się uśmiecha i się przywala. I to kto tu jest skomplikowany, my czy oni? – powiedziała z oburzeniem i miną godną Sherlocka Holmesa.

– Powiem ci, że oni są dziwni i my ich nigdy nie zrozumiemy. Przemek może i jest całkiem spoko, jak się z nim rozmawia, i wydaje mi się, że mu się podobasz, ale on jest jeszcze niedojrzały po prostu i liczy tylko na zabawę. Kolejna sprawa to to, że obraca się w takim towarzystwie, a nie innym… ktoś, kto spędza tak dużo czasu z moim byłym, nie może być normalny – powiedziałam i obie wybuchnęłyśmy zaraźliwym śmiechem. Ciocia Beata, bo tak nazywała się moja opiekunka prawna, mogła sobie nawet pomyśleć, że wspomagałyśmy się nie tylko napojem o smaku kawy.

– W sumie – kontynuowała swoje rozważania Wera – fajny z niego chłopak, ale nie interesuje mnie w ten sposób. Długo byśmy ze sobą nie wytrzymali. Anioł ze mnie nie jest i szukam kogoś innego. Dobrze o tym wiesz.

– Oj tak, psiapsi, nie dajesz mi zapomnieć o tym chłopaku znad jeziora… Ciekawe, czy go jeszcze spotkasz? – zapytałam zgryźliwie, a Beza nie pozostała mi dłużna.

– Zamknij się, i tak cię nikt nie słucha. Co więcej, jesteś w bardzo podobnej sytuacji, gamoniu.

***

Jej reakcji nigdy nie dało się przewidzieć… Mogła na tatuaż rzucić tekstem w stylu „jesteś głupia”, a po chwili dodałaby: „mogłaś wybrać ładniejszy” i zaraźliwie by się zaśmiała. Albo mogła zapytać, czemu łaskawie nie wzięłam jej ze sobą. Opcji było wiele, a im bliżej byłam kawiarni, tym bardziej zżerała mnie ciekawość, co usłyszę od mojej najlepszej przyjaciółki.

Co jak co, ale szybko się od siebie uczyłyśmy. Nie byłyśmy tym typem przyjaciółek, które nieustannie sobie słodzą. O nie! Jedynym wyjątkiem był stan po spożyciu napojów procentowych czy nieliczne chwile, kiedy czułyśmy potrzebę wyrażenia swoich uczuć. Na ogół byłyśmy dla siebie wredne i zgryźliwe, co z boku nie wyglądało na wielką przyjaźń, lecz raczej na coś bardzo od tego odległego.

No cóż, pozory potrafią zmylić przypadkowych obserwatorów, gdyż w rzeczywistości, pomimo początkowej niechęci z czasów szkoły podstawowej, co teraz trudno sobie wyobrazić, darzyłyśmy się szczerym oddaniem i lojalnością.

Kiedy byłyśmy dziećmi, nie było nam po drodze, lecz od gimnazjum, koło drugiej klasy, zaczęłyśmy się lubić coraz bardziej.

Wydaje się późno.

W chwilach wspomnień i złośliwości zawsze wypominamy sobie, że w poprzednich latach uważałyśmy się za tak głupie i wkurzające, że nie było żadnej szansy na choćby dłuższy sojusz.

Grałyśmy w innych drużynach.

Jednak z czasem wszystko może ulec zmianie. I tak stało się z nami i naszymi relacjami.

Nie wyobrażam sobie innej przyjaciółki. Myślę, że Wera też nie. Beza uwielbia rozpracowywać sprawę od podstaw i zagłębiać się w szczegóły. Nie byłaby sobą, gdyby również naszej przyjaźni nie wzięła pod lupę. We wnioskach końcowych stwierdziła, iż po prostu w tym samym czasie dorosłyśmy, dojrzałyśmy i razem się starzejemy.

Czy to nie proste?

– Wera… – zaczęłam niepewnie, choć wiedziałam, że ona na pewno mnie zrozumie.

– Tak, Maju?

– Lubisz tatuaże?

– Mnie się podobają i to bardzo, gorzej z moją mamą. Powiedziała, że mnie z domu wyrzuci, jak sobie zrobię… – Zaczęła się śmiać.

– Ale ty i tak sobie zrobisz, co? – Spojrzałam na nią znacząco.

– No jasne! Tylko najpierw zacznę od małego napisu, na stopie na przykład. Oswoi się z faktem, że nie tylko przestępcy mają dziary.

Paznokcie były gotowe, ale dalej siedziałyśmy na dywanie, sącząc nasze ulubione smakowe piwo i zajadając oponki, choć obie byłyśmy świadome tego, że nie powinnyśmy się opychać. No ale cóż, czasami trzeba dać się ponieść i zaznać choć odrobiny szczęścia w tak krótkim życiu.

– Beza… – spróbowałam jeszcze raz, udając, że gapię się w telewizor.

– Tak, Maju? – Widziałam, jak jej czujne oko przyszłego psychologa przygląda mi się i obserwuje każdy mój ruch.

– Ja sobie zrobię tatuaż…

– No w to nie wątpię, mała.

Uśmiechnęła się i puściła mi oczko.

– Ale to nie będzie taki zwykły tatuaż. – Spojrzałam na butelkę, którą dalej trzymałam w dłoniach. – To będzie coś, co daje siłę za każdym razem, gdy się na to spojrzy… – powiedziałam i popatrzyłam jej prosto w oczy.

– Gdzie go zrobisz? – zapytała i uśmiechnęła się ciepło.

Ona wiedziała, a ja nie musiałam nic więcej dodawać. Rozumiała to, jak bardzo tęsknię i po kim ma być pamiątka…

– O tutaj. – Wskazałam jej moje plecy. – Orzeł w czasie lotu i gałąź jako symbol oparcia.

– To dobry pomysł. Mam iść z tobą, mała?

– Zastanowię się nad tym, ale nawet jeśli ze mną nie pójdziesz, to będziesz pierwszą osobą, która go zobaczy – zapewniłam ją.

I tak też się stało.

Pierwsza zobaczy i oceni.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: