Jeszcze żywi czy już zmarli? Dziewiętnastowieczne dokumentacje emigracyjnego umierania - ebook
Jeszcze żywi czy już zmarli? Dziewiętnastowieczne dokumentacje emigracyjnego umierania - ebook
W wieku XIX dochodzi do schizofrenicznego rozdwojenia. Obok adoracji trupa Bliskiego i prób zatrzymania go w rozmaitych artefaktach pojawiają się działania prowadzące do urzeczowienia zwłok ludzkich – jeżeli jest to trup Obcego. Odarty ze sfery sacrum staje się on przedmiotem bez tożsamości i ludzkiej godności.
W tradycji polskiego romantyzmu szczególne miejsce zajęły trupy emigrantów. Reprezentatywnych przykładów dostarczają dzieje zwłok Joachima Lelewela, Fryderyka Chopina i Antoniego Ostrowskiego. Z działań podejmowanych przez „Rozproszeństwo Nocy Listopada” wokół tych umarłych można zrekonstruować pewien styl myślenia – o Wielkiej Emigracji jako o rodzinie, a także o trupie polskiego uchodźcy jako o trupie Polski, którego odpowiednie zabezpieczenie stawało się szansą na zmartwychwstanie Ojczyzny. Przetrwanie polskiego trupa to przetrwanie Polski.
Spis treści
Wstęp
[Część pierwsza]
I. Emigracja polistopadowa
„Tu i teraz” – „tam wczoraj”
Polski, polska, polskie… Emigracja a instytucje
Polskie nekropolie na emigracji
Emigrant umiera
Gdzie i z kim?
II. Jak zatrzymać umierającego. Od diariusza choroby do fotografii
Zwłoki Bliskiego – zwłoki Obcego
Rekwizyty umierania
Diariusz choroby
„Jak wyglądał po śmierci?” Wizualizacje momentu zgonu
Tysiące pośmiertnych rysunków
Ostatnie słowa
Tuż po śmierci. Konserwacja
Balsamowanie
Czaszka kochanki
[Część druga]
III. Trzy emigracyjne umierania i próby ich dokumentowania
Lelewel (1861) – Chopin (1849) – Ostrowski (1845)
Śmierć à la Maison „de Santé” Dubois. Lelewel a emigracyjna opresja
Fotograf Pietkiewicz
Chopin umiera trzydzieści sześć razy. Śmierć Chopina i przyjaciele
Teofil Kwiatkowski i śmierć Chopina
Chopin na łożu śmierci
Pukle włosów
Maska pośmiertna Chopina
Śmierć w Maderach – Antoni Ostrowski. Przeprowadzka na prowincję
Archiwa Ostrowskich z Ujazdu
Koszty pogrzebu śp. wojewody Antoniego Ostrowskiego
Relacje w listach
Umieranie Antoniego Ostrowskiego. Relacja Julii z Ostrowskich Michałowskiej
Balsamowanie i Gannal
Pierre-Fidèle Bretonneau. Lekarz
Ostatnie rysunki
[Część trzecia]
IV. Wokół trupa
„Precz tedy umarli z miasta…”
Fenomen La Morgue de Paris. Ekspozycja, upublicznienie, wizualizacja
Nieznajoma z Sekwany i jej maski
Polska, Polacy, Emigracja i La Morgue
Przypisy
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8325-020-5 |
Rozmiar pliku: | 32 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przełom wieku XVIII i XIX przybliża ludzi żywych do ich zmarłych i jednocześnie od nich oddala. Wprowadza też pewien zasadniczy podział: na trupa Bliskiego i trupa Obcego. Ten pierwszy, Bliski, jest przedmiotem adoracji, punktem odniesienia emocji wyrażanych przez osoby z jego otoczenia: głośno, w sposób niepozbawiony gestów teatralnych. Jego wygląd, tuż po zgonie, rejestrują w szkicach, rysunkach, a od lat czterdziestych XIX wieku także w fotografiach, członkowie rodziny, osoby związane ze zmarłym albo najmowani przez nich artyści. Zdejmowane są maski pośmiertne, wykonywane odlewy dłoni, balsamuje się ciała. Wszystko po to, by zachować, zabezpieczyć i utrwalić wygląd zmarłego właśnie z momentu śmierci. Potem te artefakty umierania – często ozdobnie oprawione, rysunki, fotografie, a także maski – trafiać będą na ściany, stoliki, sekretery dziewiętnastowiecznych salonów. Obok tych przedstawiających zwłoki Bliskich coraz częściej pojawiać się będą i te z postaciami publicznymi, dziewiętnastowiecznymi VIP-ami, ludźmi polityki i kultury, co znakomicie pokazuje historia rysunków Fryderyka Chopina sur son lit de mort. Ciała Bliskich chowane są w przypałacowych ogrodach, blisko domu, blisko żywych, czasem wiezione setki kilometrów, gdy zgon nastąpił daleko. Ta nowa potrzeba utrwalania i zachowania l’homme sur son lit de mort, bardzo widoczna już w początkach wieku XIX, to ważny przejaw następującego na przełomie XVIII i XIX stulecia zwrotu „ku prywatności”, który w tym czasie obejmuje kolejne fragmenty szeroko rozumianej kultury: piśmiennictwa, ubioru, architektury, gestów, również sztuki. Potrzeba dokumentowania, na wiele zresztą sposobów, momentu odchodzenia bliskiej osoby pozostawi po sobie liczne świadectwa, setki, a może i tysiące artefaktów z wizerunkami zmarłych członków rodziny, żon, mężów, dzieci czy przyjaciół, masek, opisów ostatnich chwil. Czasem przybiera formy graniczne, jak przechowywanie zabalsamowanej głowy ukochanej (w dodatku nieznajomej), co przydarzyło się artyście Janowi Klemensowi Minasowiczowi, stryjecznemu prawnukowi osiemnastowiecznego intelektualisty i poety oraz nauczycielowi Norwida.
Ale to nie jedyna postawa wobec trupa. Wiek XIX dopada schizofreniczne rozdwojenie. Obok adoracji trupa i prób zatrzymania go w rozmaitych artefaktach pojawiają się działania prowadzące do totalnego uprzedmiotowienia zwłok ludzkich, jeżeli jest to trup Obcego. Ten, odarty ze sfery sacrum, staje się rzeczą, bez tożsamości i ludzkiej godności.
Wywlekany z miejskich cmentarzy i wyrzucany setkami czy tysiącami poza miasta, poza najbliższe otoczenie człowieka, obnażany, wystawiany na pokaz, oglądany, ośmieszany, kawałkowany podczas publicznych sekcji czy poddawany działaniom elektryczności. Modne we wcześniejszych epokach „przedstawienia” w theatrum anatomicum zastąpią pokazy galwaniczne. Innym wariantem publicznego urzeczowienia ciała zmarłego stanie się funkcjonująca blisko sto lat paryska La Morgue, pełniąca funkcję instytucji zawieszonej między darmową muzealną ekspozycją a dostępnym dla wszystkich showroomem. Wielka atrakcja turystyczna, okno wystawowe dla okolicznej ludności z wyłożonymi na ladach na pokaz roznegliżowanymi ciałami ludzkimi, nierozpoznanymi, obcymi, odpersonalizowanymi.
Ciało zmarłego w XIX wieku zyskuje ogromnie na wartości, staje się tematem dyskusji i określonych zabiegów podejmowanych wobec trupa przez żyjących. Reakcje stopniują się: od odrazy, poprzez ciekawość (od tej seksualnej po naukowo-medyczną), aż po jego adorację. Stosunek do trupa mierzony konkretnymi działaniami okaże się ważnym sygnałem przemian dziewiętnastowiecznych horyzontów myślenia i odczuwania człowieka, jego wiedzy, emocji i wrażliwości, jego potrzeb, także estetycznych i ekonomicznych. Trup człowieka to również cenne narzędzie strategii politycznych, dyskursów ideologicznych. Szczególne miejsce w politycznym myśleniu o zmarłym i jego ciele zajęły zwłoki polskich emigrantów. Dla refleksji o trupie polskiego emigranta kluczowe będą trzy sposoby jego ujęcia, które wiązały się z podejmowaniem przez „Rozproszeństwo Nocy Listopada” określonych działań: o emigracji jako rodzinie; o trupie polskim jako figurze Polski, którego odpowiednie zabezpieczenie i zachowanie w nienaruszonym stanie utożsamiano nie tylko z szansą powrotu na ziemie ojczyste, lecz także pośrednio zmartwychwstania Ojczyzny. Przetrwanie polskiego wygnańczego trupa to przetrwanie Polski. Wreszcie trzecia dyspozycja wskazywała na konieczność utrwalania za pomocą różnych form, technik każdego polskiego odchodzenia, wyglądu w chwili konania i tuż po, wypowiedzianych słów, otoczenia umierającego, traktowanego jako ważne świadectwo, zarówno dla samej emigracji, jak i dla kolejnych pokoleń, i ważne przesłanie moralne, polityczne. To właśnie te dokumenty, przykłady, wybrane z tysięcy zachowanych artefaktów zgonu człowieka, rysunków, fotografii, masek pośmiertnych, odlewów dłoni, ale też dzienników, korespondencji, ostatnich słów, notatek, również dotyczących kwestii finansowych, będą tu przywoływane jako istotne znaki przemian w kulturze i nauce, obyczajowości, życiu rodzinnym, a których początki sytuować trzeba na przełomie XVIII i XIX wieku. Traktowane także jako dokumenty, które pozwalają, przynajmniej w części, zrekonstruować zachodzące procesy.I. Emigracja polistopadowa
Tuż po upadku powstania listopadowego blisko sześć, może nawet sześć i pół tysiąca ludzi młodych lub w wieku średnim, energicznych, często o sporym potencjale intelektualnym, najczęściej legitymujących się pochodzeniem herbowym, ruszyło na emigrację, dziś nazywaną Wielką Emigracją. W liczbie tej zamyka się pierwszy, tuż popowstaniowy exodus wychodźczy, ten z lat 1831–1832. W ciągu najbliższych trzydziestu czy trzydziestu paru lat tych fal wychodźczych będzie co najmniej pięć¹, ale nigdy już tak spektakularnych, opisywanych przez europejskich żurnalistów, pamiętnikarzy i poetów².
Decyzja podejmowana jesienią 1831 roku o ruszeniu na emigrację – jak wówczas wierzono, tylko na pewien czas, by wkrótce powrócić z nowymi, zwycięskimi już siłami – okazała się życiową decyzją o zmianie przestrzeni w sensie nie tylko geograficznym, językowym, historyczno-kulturowym, politycznym czy ekonomicznym i społecznym, lecz także wiązała się z zaburzeniem granic dotychczasowych przestrzeni życia codziennego, sfery prywatnej, intymnej, rodzinnej, z dotąd precyzyjnie wyznaczonymi miejscami (posiłków, lektury, spotkań towarzyskich, ale też narodzin, zgonu i pochówku) i połączonymi z nimi rolami ojca, matki, żony, dzieci i sąsiadów³. Na emigracji granice między tym, co prywatne, a tym, co publiczne, ulegają redefinicji. Przestrzeń prywatna zostaje wchłonięta przez tę społecznie otwartą i na odwrót: przestrzeń życia społecznego, klubów, towarzystw spełniać zaczyna funkcje przestrzeni rodzinno-prywatnej, co prowadzi do wymiernych konsekwencji socjologicznych, obyczajowych oraz medycznych. Zmiana ta miała dodatkowo swój aspekt genderowy – ta prywatna przestrzeń emigracyjna, w którą wpisane były codzienne działania, odruchy, domowe interakcje, była często niemal wyłącznie męska, wypełniona mężczyznami i urządzona dla mężczyzn⁴. Stanowiła przestrzeń samotnych mężczyzn⁵ – dodać trzeba, zwłaszcza w pierwszych latach emigracji, i zwłaszcza gdy te spędzane były we francuskich depotach.
1. Galeria dowódców polskich z roku 1831, litografia, około 1860. W zbiorach Biblioteki Narodowej w Warszawie.
2. Aleksander Jełowicki, Wacław Jełowicki, Edward Jełowicki, Eustachy Jełowicki – ojciec i synowie w powstaniu listopadowym, litografia, 1832–1837. W zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie.
3. Le réfugié polonais, litografia według rysunku Josepha-Louisa-Hippolyte’a Bellangé, 1831. W zbiorach Bibliothèque municipale de Valenciennes.
Tym blisko siedmiu tysiącom mężczyzn towarzyszyło w drodze na emigrację, wedle rozpoznania współczesnych historyków, blisko dwieście kobiet-Polek. Tę liczbę kobiet przebywających na wychodźstwie w 1839 roku wskazuje historyk Wielkiej Emigracji Sławomir Kalembka⁶. Również Anna Barańska, badająca udział kobiet w powstaniu listopadowym, twierdzi, że tyle właśnie kobiet przekroczyło granice zaraz po powstaniu⁷. I nikogo nie trzeba przekonywać, że w stosunku do armii ponad sześciu tysięcy mężczyzn to niewiele, a nawet bardzo mało. Projekt Aliny Witkowskiej, badaczki romantyzmu i twórczości Adama Mickiewicza, dotyczący emigracji polistopadowej jako kultury samotnych mężczyzn, który przedstawiła w swojej pracy Cześć i skandale. O emigracyjnym doświadczeniu Polaków, w tym kontekście staje się mocno przekonujący, choć nie obejmuje on całej emigracji⁸. Z zachowanych źródeł jednak jasno wynika, że samotność polskich mężczyzn na emigracji (lub jej brak) inaczej będzie się rysować w różnych latach polskiego polistopadowego pielgrzymstwa – znaczenie mieć będzie czas i miejsce pobytu emigranta, zwłaszcza po rozwiązaniu tak zwanych depotów, jego wiek, pochodzenie i wykształcenie, zawód. Samotnych mężczyzn mniej było w Paryżu niż na prowincji, mniej wśród arystokracji, polityków i ludzi starszych, a więc urodzonych jeszcze w XVIII wieku, spośród których rekrutowała się elita polityczna wychodźstwa. Nie ma jednak wątpliwości, że samotność polskich mężczyzn na emigracji polistopadowej uznać trzeba za fakt społeczno-kulturowy, specyficzny stan polskiego wychodźstwa polistopadowego, warunkujący jego sposób myślenia, codziennego funkcjonowania, projektowania, wytwarzania, a także, jak zobaczymy, umierania. Jednak gdzieś na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych, gdy dla większości stało się już jasne, że Francja nie będzie tylko krótkim przystankiem w drodze do odzyskania Ojczyzny, ale może stać się doświadczeniem całego życia, od tego mniej więcej momentu przestrzeń samotnych mężczyzn staje się przestrzenią nie z obowiązku, dyktowanego myślą o zbrojnym powrocie do kraju, ale z wyboru. Niektórzy pozostaną przy modelu życia w samotności, jako single. Nigdy nie połączy się węzłem małżeńskim i będzie żył niemal wyłącznie sprawami kraju, narodu, Ojczyzny polski literat, tłumacz na język francuski poezji Mickiewicza, zasłużony dla Muzeum Narodowego Polskiego w Rapperswilu, Krystyn Ostrowski, syn wojewody. Umrze w Lozannie. Jego brat Stanisław wejdzie w związek małżeński dopiero po powrocie do kraju, w 1848 roku, w wieku trzydziestu sześciu lat. Jako samotny mężczyzna umrze wśród Franków w Aix-en-Provence poeta-emigrant, przyjaciel Zygmunta Krasińskiego, Konstanty Gaszyński. Tak będzie też z Juliuszem Słowackim czy Cyprianem Kamilem Norwidem. Inni wybiorą przestrzeń samotnych mężczyzn, ale wspólnotową, kapłańską czy żołnierską. Tak będzie z Bogdanem Jańskim, który zapomni o żonie, kobiecie wydobytej cudem z domu publicznego, i walcząc z fizycznymi pokusami, na które jego ciało było mniej odporne niż umysł, wybierze kapłaństwo. Podobną drogę wśród braci zmartwychwstańców wybierze były żołnierz, członek Gwardii Akademickiej, Hieronim Kajsiewicz, a także Piotr Semenenko, podkomendny korpusu generałów Antoniego Giełguda i Dezyderego Chłapowskiego w pieszej artylerii, czy Aleksander Jełowicki, który odrzuci błogosławieństwo małżeństwa z wieloletnią miłością. Na taką ścieżkę zdecydował się też Stefan Witwicki, który wcześniej odrzuciwszy myśl o połączeniu się ze swą sympatią z Polski⁹, z myślą o kapłaństwie udał się do Rzymu, gdzie chciał wstąpić śladem swych przyjaciół do zgromadzenia zmartwychwstańców. Nie zdążył, zachorował na ospę i tam umarł. Podobnie będzie z Wincentym Kraińskim, który wyśle swą narzeczoną do zakonu i sam też, już jako sześćdziesięcioletni mężczyzna, przywdzieje szatę kapłańską. W 1843 roku wstąpi do zmartwychwstańców w Rzymie, odbędzie długi nowicjat i studia, by przyjąć święcenia 28 marca 1846 roku. Tę postawę, przyjętą przez wielu polskich emigrantów, znakomicie oddał w jednym ze swoich wierszy, Do spółtułaczów, Bohdan Zaleski, wyznając „Ojczyzna stanem naszym dozgonnym – Rodacy”, „Jako umiemy służym Ojczyźnie i Panu!”¹⁰. Sam jednak zdecydował się porzucić stan kawalerski w 1846 roku dla Zofii Rosengardtówny, dobrze rozpoznawanej dziś jako jedna z uczennic Fryderyka Chopina. Jej nauczyciel i mistrz świadkował zresztą swej uczennicy w paryskim kościele św. Rocha.
4. Bohaterki polskie: Emilia Szczaniecka, wielka patryotka ratująca rannych na polu bitwy w r. 1831, pocztówka według ryciny Kajetana Saryusz-Wolskiego, 1906. W zbiorach Biblioteki Narodowej w Warszawie.
5. Marie-Alexandre Alophe, Krystyn Józef Ostrowski w mundurze armii belgijskiej, litografia, około 1835. W zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie.
6. Napoleon Orda, Skoki. Pałac Niemcewiczów, akwarela, 1860–1877. W zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie.
7. Napoleon Orda, Nowogródek. Dwór Mickiewiczów, akwarela, 1876. W zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie.
8. Tomaszpol, rysunek ołówkiem, szkicownik. W zbiorach Archiwum Głównego Akt Dawnych.
Dla większości spośród kilkutysięcznego „Rozproszeństwa Nocy Listopada”¹¹ przestrzenią oswojoną, z którą się identyfikowali i w której funkcjonowali, była przestrzeń dworków szlacheckich znana z rysunków i akwarel Napoleona Ordy¹², rzadziej pałaców czy zamków. Decyzja o emigracji wiązała się, mówiąc językiem Edwarda T. Halla, ze zmianą „przestrzeni trwałych” i zmiana ta będzie definiować szereg kolejnych, od tych społecznych po psychologiczne:
„Tworzenie przestrzeni trwałej – pisał Hall – jest jednym z podstawowych sposobów organizowania działalności indywidualnej i grupowej. Obejmuje ona zarówno zmaterializowane, jak niewidoczne wzorce, które kierują zachowaniem człowieka. Budowle są jednym z przejawów wzorów przestrzeni trwałej; co więcej, są one również w charakterystyczny sposób grupowane i dzielone wewnętrznie zgodnie z kulturowo zdeterminowanymi modelami. Topografia wiosek, miasteczek, miast, a także przedzielającego je pejzażu, nie jest przypadkowa, wynika z planu, który zmienia się w zależności od epoki i kultury”¹³.
9. Adolphe Martial Potémont, Rue du Croissant, akwaforta. W zbiorach Musée Carnavalet – Histoire de Paris.
10. Adolphe Martial Potémont, Paris démoli La rue Chartière, akwaforta, 1868. W zbiorach Musée Carnavalet – Histoire de Paris.
11. Adolphe Martial Potémont, Rue des Cargaisons, akwaforta, 1851. W zbiorach Bibliothèque nationale de France.
W paryskim wielkoemigracyjnym doświadczeniu Polaków, dotyczącym także innych aglomeracji świata zachodniego, najtrudniejsze do zniesienia staje się zburzenie dotychczasowego porządku świata, który wynikał z tego dobrze im znanego i oswojonego topograficzno-architektonicznego planu wiosek, miasteczek, miast, jak również przedzielającego je pejzażu, narzucającego określone, od prapradziadów wzięte wzorce, style zachowań i wartości. Przestrzeń oswojona, ta rodzima, narodowa, wyznaczana przez groby ojców, mogiły przodków, przez pomniki własnej kultury, własne ziemie, dwory czy pałace – słowem przez wszystko to, co w części próbował opisać choćby Julian Ursyn Niemcewicz w Podróżach historycznych po ziemiach polskich od 1811 do 1828 roku – została zastąpiona przez przestrzeń genetycznie im obcą. Obcą w sensie historycznym, kulturowym i politycznym, ale też cywilizacyjnym. Warszawę, Puławy, Tomaszów, Dowspudę czy Ursynów musiały zastąpić Paryż, Londyn, czasem Algier, a najczęściej – w pierwszych latach emigracji – oddalone od centrum zakłady, takie jak te w Châteauroux, Avignon czy Dax. Przestrzeń pałaców, dworów, dworków, własnej zagrody lub miejskiej kamienicy, jak ta Lelewelów na rogu Freta i Długiej w Warszawie, zamieniona została na przestrzeń małych, ciasnych mieszkań, przeważnie ulokowanych w gorszych dzielnicach dużych miast, w wielopiętrowych kamienicach, przy wąskich ulicach, gdzie słońce nigdy nie dochodziło. Przestrzeń własnego domu, często zajmowanego przez rodzinę od wielu pokoleń, zastąpiło wynajęte mieszkanie, jeden pokój lub łóżko we wspólnym pokoju hotelowym, nierzadko zresztą zmienianym na kolejne¹⁴. Nazwy hoteli, od tych paryskich począwszy, na przykład Orleńskiego, Vauban, nazwy miast i ulic, przy których wynajmowali swe kolejne mieszkania ci o wyższym statusie społecznym i majątkowym, jak Czartoryscy czy Ostrowscy – wszyscy w jakimś sensie zaczynali podobnie – ale także Hoffmanowie, Tymowscy czy Ordęgowie, i inni, których nazwiska nic już nikomu dziś nie mówią, słowem statystyczni polscy polistopadowi tułacze, zachowuje korespondencja, emigracyjne kalendarzyki czy anonse prasowe¹⁵. Dotąd największym miastem, które wielu z nich mogło widzieć, była stuczterdziestotysięczna w 1830 roku Warszawa, pozostałe „duże” aglomeracje ziem polskich nie przekraczały zazwyczaj liczby trzydziestu tysięcy mieszkańców. Tymczasem Paryż, do którego wcześniej czy później większość z nich dotarła, dobiegał wówczas miliona mieszkańców. Wąziutkie ulice z wysokimi na cztery albo i sześć pięter kamienicami, z oknami niemal dotykającymi okien kamienic położonych vis-à-vis, z oficynami ciągnącymi się w głąb podwórek, z okalającymi je ze wszystkich stron smrodliwymi jatkami z mięsem, wysokimi kominami, z ulicami bez trotuarów za to z tłumem brodzących w błocie ludzi i z wjeżdżającymi między nich z impetem powozami, karetami, wozami i wózkami dostawczymi czy fiakrami. Ten huk, hałas, stukot ciągniętych wózków i drewnianych sabotów napływowej ludności wiejskiej, ściągającej do Paryża w poszukiwaniu zarobku, krzyki ludzi i odgłosy zwierząt pociągowych, ciężkie, trujące powietrze¹⁶ i smród, wreszcie przytłaczająca wielkość, ogrom Paryża dobrze oddają listy i pamiętniki emigrantów: Aleksandra Jełowickiego, Stefana Witwickiego czy Słowackiego, nie zapominając o poemacie Paryż tego ostatniego, w którym jest wszystko, jak to podsumowywał Juliusz Kleiner, „a więc także brud i zbrodnia, objawia mu się tylko jako symbol i ognisko zbrodniczości świata”¹⁷. Wielką panoramę Paryża, także jego codzienności i zbrodni, przynosi dziesięć tomów Tableau de Paris Louisa-Sébastiena Merciera. W jednej z kamienic opisanych przez Merciera, wysokiej o krętych schodach, mieszkać będą studenci medycyny – złodzieje zwłok, o czym będzie tu jeszcze mowa¹⁸. Dziś już nie istnieje Paryż, z którym zetknęli się polscy emigranci polistopadowi, z którym rozprawił się w latach 1852–1870 baron Georges Haussmann, podobnie zresztą jak na przykład z Bordeaux. Dawny Paryż przetrwał tylko w kilku miejscach, takich jak Wyspa Św. Ludwika czy rejon kościoła św. Seweryna po plac Maubert, zwany La Cour des Miracles – Dzielnicą Cudów.
„Tu i teraz” – „tam wczoraj”
Szybko w myśleniu polskich emigrantów, mówieniu i pisaniu o ich miejscu w otaczającej rzeczywistości pojawia się jakaś bolesna podwójność, zaburzenie naturalnego porządku, zderzenie tego „tu i teraz” z tym „tam wczoraj” lub „daj Boże, jutro”, co wyraźnie ujawniają określenia z zakresu leksyki czasoprzestrzennej, silnie nacechowane semantycznie i uruchamiające klasyczne dla emigracyjnej literatury schematy i opozycje: własna ziemia / obcy grunt; obcy brzeg Sekwany¹⁹. Walery Wielogłowski, działacz polityczny, społeczny i wydawca, któremu przyszło spędzić na emigracji przeszło dwanaście lat życia²⁰, stan przymusowego emigracyjnego oddalenia, czy raczej oderwania od rodzimej przestrzeni, kulturowej, krajobrazowej, historycznej, rodzinnej i społecznej, nazwał we wstępie do Emigracji polskiej wobec Boga i Narodu wydanej w 1848 roku stanem wyłączenia – stan ten porównywał z „karą jakiej ulegli pierwsi ojcowie nasi, gdy ich Bóg z raju ziemskiego wypędził”:
„Gdyby tylko człowiek miał życie rośliny – pisał – to by już cierpiał, skoroby go z własnej wyrwano ziemi, a na obcy grunt przeniesiono . Ależ człowiek więcej cierpi i boli niezmiernie, gdy duszą oderwany od tych, których kocha, a z któremi wspólną ma na tej ziemi pracę i cel zbawienia, opuszcza kraj, będący splotem jego duchowych związków i składem wszystkich pamiątek, łączących go z przeszłością, przyszłością i życiem obecnem. Ten stan wyłączenia, da się tylko porównać z karą jakiej ulegli pierwsi ojcowie nasi, gdy ich Bóg z raju ziemskiego wypędził. I dlatego to: nikt wyżej ocenić nie jest zdolnym obywatelstwa narodowego, jak wygnaniec, który go utracił, a ciągle o niem marzy, i ciągle odzyskać pragnie . Słowem: wygnaniec, ów wolności apostoł, a przecież miłości ojczyzny niewolnik, wyrywa się ku ziemi rodzinnej całą potęgą duszy, serca i ciała”²¹.
12. Cyprian Kamil Norwid, Dusze ulatujące z mogił do nieba, akwarela i rysunek tuszem, 1853. W zbiorach Biblioteki Naukowej PAU i PAN w Krakowie (zbiory specjalne, projekt PAUart).
Jeśli nie większość, to na pewno duża część emigrantów doświadcza opisanego przez Wielogłowskiego „stanu wyłączenia” na co dzień, stanu wypędzenia z raju ziemskiego, i żyje w jakiejś podwójnej, równoległej, schizofrenicznej czasoprzestrzeni. Doświadczają oni kulturowo i egzystencjalnie jednej, tej wychodźczej, „cudzego kraju”, „domu macoszego” – a myślą, czują inną, tą z lat przedlistopadowych, myślą Litwą, myślą Ukrainą²², śpiewnymi zmorami, wyśnionymi, ukraińskich lat…²³ Polistopadowi przybysze znad Wisły szybko zamieniają się w jakąś szczególną, dziewiętnastowieczną odmianę narodowych zombi:
Bracia błądzą tacy smętni –
Nigdzie serce nie odtętni –
Z każdej piersi wieje chłód.²⁴
To kolejna ważna cecha tego wychodźstwa, emigracyjna odmiana nekrofilii – życia wydarzeniami, które minęły, życiem ludzi, którzy dawno zmarli, pożywiania się myślą o ich mogiłach. W listach, pamiętnikach, w poezji ludzie, ci z przeszłości, zamieniają się w znaki, a znaki przywracają tych, którzy już odeszli. Ale taka pamięć bywa przekleństwem²⁵.
13. Władysław Rossowski, Na grobie powstańca, olej na płótnie, 1877. W zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie.
14. Elise et Alex (Luiza, późniejsza Zygmuntowa Krasińska, i Aleksandra Branickie), Le jour des morts à Białocerkiew, akwarela, szkicownik, 1838. W zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie.
15. Maciej Stęczyński, Mogiły na Pleśnisku w Podhorcach, w obwodzie Złoczowskim, litografia, w: idem, Okolice Galicyi, Lwów 1847.
I nikt chyba tak genialnie jak Mickiewicz, jeden z nich przecież, w epilogu do Pana Tadeusza nie ukazał tego dramatycznego uwikłania. W epilogu, który zresztą powstał już po zamknięciu Pana Tadeusza i który za życia autora nie ukazał się w druku… Owo napięcie między tam i tu, wczoraj i dziś, przestrzenią swojską a przestrzenią paryskiego bruku doskonale odczuł Andrzej Wajda, gdy filmową opowieść o ostatnim zajeździe na Litwie zamknął słowami Epilogu recytowanymi w paryskim mieszkaniu przez Krzysztofa Kolbergera = Mickiewicza:
Jedyne szczęście, kto w szarej godzinie
Z kilku przyjaciół usiadł przy kominie,
Drzwi od Europy zamykał hałasów,
Wyrwał się z myślą ku szczęśliwym czasóm
I dumał, myślił o swojej krainie…²⁶
(w. 24–28)
Ale też „myślił” o polskich grobach, o braciach złożonych w tych grobach, którzy nadal żyją w pamięci bliskich, i ta pamięć daje im siłę do życia. Przestrzeń wyobrażeniowa tekstu literackiego, dobrze rozpoznawany i w nieskończoność powtarzany gest czy obrzęd „narodowy”, staną się substytutami przestrzeni własnej ojczyzny fizycznie już dla nich niedostępnej, wpółmitycznej, zachowanej i funkcjonującej wyłącznie w słowie, obrazie, przestrzeni pamięci. Skazani na nią, tworzą zastępcze światy budowane symbolami – rekwizytami historycznymi, kulturowymi, obyczajowymi, geograficzno-pejzażowymi, nawet gastronomicznymi, pełniącymi zresztą różnorakie funkcje, od tych estetyczny poczynając, poprzez patriotyczno-narodowe, społeczne, religijne, a na terapeutycznych kończąc. W jakimś sensie, paradoksalnie zresztą, te staną się jednym z narzędzi oswajania emigracyjnej, obcej rzeczywistości. Wypełniają je szczelnie mogiły, jary, czahary, barwinki, lubystki, dziewanny, orły, sokoły, żurawie, skowronki i jaskółki polskie, Tetijowy, Włodarki, Tykicze, czy Zofijówki, Dniepry, Wisły czy Wilie, czasem też kapuśniaki czy pieczenie huzarskie²⁷.
Zamierzchłeś mi dawno z przed oczu
Mój kraju kochany, daleki!
Lecz w myśli, w tem dusznem przezroczu
Zwierciedlisz się cudnie na wieki.²⁸
I bardzo często to nie przestrzeń zastana, doświadczana na co dzień, związana z zachodnimi wizjami urbanistyczno-cywilizacyjnymi, ta po części z mickiewiczowskiego epilogu, ale owa obecna w literaturze, pamięci, wyobrażeniowa będzie określała funkcjonowanie, potrzeby, a często i życiowe wybory, sposób myślenia, życia i umierania emigrantów. Dla nich, dla tych emigracyjnych zombi, skazanych na pamięć, na samotność, bezrodzinność, emigracja to – mówiąc językiem Zaleskiego – „nowa polska Ukraina”, a jedynym stanem ich „Ojczyzna”²⁹.
Polski, polska, polskie… Emigracja a instytucje
Na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych dla wszystkich stało się już jasne, że pobyt poza granicami kilku tysięcy polskich wychodźców nie jest czymś chwilowym, krótkim odpoczynkiem przed triumfalnym i zwycięskim powrotem, i że emigracja musi w oderwaniu od kraju, od macierzystego pola „funkcjonowania” budować od zera fundamenty egzystencji kulturalnej, społecznej czy politycznej. Właśnie wtedy zaczynają się wykształcać nowe modele życia emigracyjnego, wynikające z potrzeby stabilizacji, także niewolne od presji narodowego obowiązku, obejmujące życie rodzinne, nawet w małżeństwach narodowościowo mieszanych, życie zawodowe, jak również strategie edukacyjne. Emigranci nie tylko żenią się w tym czasie na potęgę, lecz także edukują, kończą studia i zasilają między innymi szeregi francuskich lekarzy, prawników, inżynierów oraz pracowników kolei wszystkich szczebli³⁰.------------------------------------------------------------------------
¹ Drugi exodus, przypadający na lata 1836–1837, związany był z usuwaniem przez władze austriackie powstańców z terenów zaboru austriackiego i Wolnego Miasta Krakowa. Kolejne nastąpiły w latach: 1846 (powstanie w Galicji), 1848–1849 (Wiosna Ludów), 1854–1855 (wojna krymska) i po powstaniu styczniowym. Na ten temat zob. Janusz Pezda, Ludzie i pieniądze: finanse w działalności Adama Jerzego Czartoryskiego i jego obozu na emigracji w latach 1831-1848, Kraków 2003, s. 163–164. Między okresami większych exodusów do Francji docierały pojedyncze osoby. Trzeba też pamiętać o tak zwanych emigracyjnych falach zwrotnych. Osoby, które decydowały się na powrót – bez amnestii – na ziemie polskie, najczęściej do Galicji, po jakimś czasie, zwłaszcza w latach 1836–1837, zmuszone były do powrotu na emigrację. Zob. Robert Bielecki, Zarys rozproszenia Wielkiej Emigracji we Francji 1831–1837. Materiały z archiwów francuskich, Warszawa 1986; Barbara Konarska, Polskie drogi emigracyjne. Emigranci polscy na studiach we Francji w latach 1832–1848, Warszawa 1986; Sławomir Kalembka, Wielka Emigracja. Polskie wychodźstwo polityczne w latach 1831–1862, Warszawa 1971; Anna Owsińska, La politique du gouvernement français vis à vis des Polonais et de la question polonaise durant les années 1832–1835, w: Pologne, l’insurrection de 1830–1831: sa réception en Europe, dir. Daniel Beauvois, Lille 1982; Alina Witkowska, Cześć i skandale: o emigracyjnym doświadczeniu Polaków, Gdańsk 1997; Barbara Zaorska, Ich mizeria tułacza z gruźlicą w tle, Warszawa 1998; eadem, Śladami lekarzy – polskich uchodźców popowstaniowych w XIX wieku, Warszawa 1996.
² Zob. Piotr Roguski, Poezja i czyn polityczny: powstanie listopadowe w poezji niemieckiej pierwszej połowy XIX wieku, Warszawa 1993.
³ Problem domu w ujęciu antropologicznym omawia między innymi Elżbieta Hałas, Intymne wartości domu, w: Kultura dnia codziennego i świątecznego w rodzinie, red. Leon Dyczewski, Dariusz Wadowski, Lublin 1998.
⁴ Zmiany dotykają też przestrzeni życia towarzyskiego. Krajowe funkcjonowanie salonu zbudowane było w dużym stopniu na strukturze rodzinnej, sąsiedzkiej, pewnej wspólnocie społecznej i kulturowej. Na emigracji dochodzi do wyraźnego zaburzenia dawnych porządków. Następuje innego rodzaju stratyfikacja. Kluczem spotkań, odbywających się już w innej przestrzeni kulturowej i fizycznej, stają się narodowość, miejsce pobytu, cele polityczne i przypadek.
⁵ Zob. Alina Witkowska, op. cit.
⁶ Sławomir Kalembka, op. cit.
⁷ Anna Barańska, Kobiety w powstaniu listopadowym 1830–1831, Lublin 1998.
⁸ Problem obecności kobiet na wychodźstwie wymaga jednak osobnej refleksji. Wiele wskazuje na to, że badania źródłowe dotyczące uczestnictwa kobiet-Polek w Wielkiej Emigracji, jeśli nie podważyłyby tezy o emigracyjnej kulturze samotnych mężczyzn, to ukazałyby to zjawisko w nieco innym świetle. Na ten temat więcej w artykule: Elżbieta Z. Wichrowska, Wielka Emigracja – kulturą samotnych mężczyzn? Perspektywy badawcze, w: Środowiska kulturotwórcze czasów oświecenia i romantyzmu, red. Bogusław Dopart, Kraków 2013. Inaczej będzie wyglądała sytuacja samotności mężczyzn, gdy w refleksji nad ich emigracyjną egzystencją pojawią się pytania o związki polskich emigrantów z kobietami nie tylko polskiej narodowości, czy też wówczas, gdy uwzględnimy Polki przebywające pośród polskiego wychodźstwa czasowo i nie w roli emigrantek. Wspomina o nich Stefan Witwicki (Listy do Józefa Bohdana Zaleskiego, wyd. Dionizy Zaleski, Lwów 1901), wspomina i Aleksander Jełowicki: „Mamy tu zawsze kilka dam polskich, ale zespół ten zmienia się co roku. Straciliśmy panie i panny Małachowskie i Mycielskie, które wróciły do kraju; w zamian są tutaj: księżna Wirtemberska, hrabina Działyńska, pani Komar , pani Bromirska z mężem, Pani Plater z Litwy z dwiema siostrzenicami, lecz wszystkie te damy nie zastąpią sześciu panien, które nas opuściły. Jest jeszcze moja pupilka, panna Pac, przybyła z Rzymu i mieszka u generała Kniaziewicza, swego głównego opiekuna. ”, Aleksander Jełowicki, Listy do Ksaweryny Chodkiewiczowej z lat 1832–1839, przekład z francuskiego Marii Fredro-Bonieckiej, opracował, wstępem, przypisami i bibliografią opatrzył Franciszek German, Warszawa 1964, s. 259. Na ten temat więcej zob.: Elżbieta Z. Wichrowska, op. cit., a także: Małgorzata Karpińska, Kobiety Wielkiej Emigracji – próba portretu socjologicznego, w: Kobiety i procesy migracyjne, red. Agnieszka Chlebowska, Katarzyna Sierakowska, Warszawa 2010; Losy Polek żyjących na obczyźnie i ich wkład w kulturę i naukę świata. Historia i współczesność. Materiały IV Sympozjum Biografistyki Polonijnej, Wiedeń 1–2 września 1999, red. Agata i Zbigniew Judyccy, Lublin 1999.
⁹ Zob. Stefan Witwicki, op. cit., s. 57: „A propos żon i małżeństw, wdów i panien, burczysz mię dalipan niesprawiedliwie, żenić się nie mogę, więc cóż robić? Żal mi jej bardzo, bardzo, kłóć że się z Panem Bogiem, widać tak jej był przeznaczył, ja doprawdy więcej się nad nią smucę jak nad sobą, bo sam od dawna już nie mam pretensji do tego, co ludzkie tu szczęście stanowi”. W tym i w kolejnych fragmentach tekstów z epoki wprowadzona została modernizacja zgodna z wytycznymi dla wydań typu B.
¹⁰ Józef Bohdan Zaleski, Do spółtułaczów, w: idem, Pisma, t. 4, Lwów 1877, s. 165–166.
¹¹ Określenie użyte przez Kantorberego Tymowskiego w wierszu Przyszłość. Do Ziomków pospólstwo miłujących, w: Poezje zebrane, oprac. Elżbieta Wichrowska, Biblioteka Pisarzy Polskiego Oświecenia, t. 3, Warszawa 2005, s. 145.
¹² Album widoków historycznych Polski poświęcony rodakom, Warszawa 1873–1883, serie I–VIII.
¹³ Edward T. Hall, Ukryty wymiar, przeł. Teresa Hołówka, wstęp Aleksander Wallis, Warszawa 1978, s. 144.
¹⁴ Biblioteka Kórnicka, rkps 2442: List Klementyny Hoffmanowej do Józefy Szyrmowej: „Przed niedzielą przeprowadzamy się” – pisze 5 listopada 1834 roku Klementyna z Tańskich Hoffmanowa do Józefy Szyrminy, podając jej swój kolejny adres: rue Neuve ST. Georges N 3. Szyrmina natomiast zamieszcza w prowadzonym przez siebie dzienniku opis swego londyńskiego mieszkania: trzecie piętro, pod strychem, dziwnej architektury, bo o kształcie katakumby. Bez kominka. Z jednym łóżkiem, trzema krzesełkami, stolikiem do mycia; półkami na książki,które służą zarazem za szafę na bieliznę. Dziewczynki sypiają w przedpokoiku na ziemi. Za salon często musi służyć kuchnia – to przestrzeń, wcale nie najgorsza jak na emigracyjne standardy, londyńskiego mieszkania rodziny profesora Królewskiego Uniwersytetu Warszawskiego Lacha Szyrmy. Józefa z Dzierzgowskich Szyrmowa, Dziennik z lat emigracji, wydał i wstępem opatrzył Krzysztof Marchlewicz, Poznań 2011, s. 33–34.
¹⁵ „Kronika Emigracji Polskiej” 1839, t. 8, s. 64: „Ziomek Józef Czerski, syn Szymona, zgłosi się do Redakcji po odebranie ważnej dla siebie wiadomości”.
¹⁶ O trującym paryskim powietrzu pisze Maurycy Mochnacki w jednym z listów do matki w związku z chorobą brata, Kamila: „Lecz że powietrze w Paryżu jest zbyt ciężkie, więc uradziliśmy, by mieszkał parę miesięcy na wsi, kiedy się do Baden dostać nie mógł” (List do matki, Montmorency, 20 sierpnia 1832, s. 136). Sam też przenosi się z jednej ulicy na drugą w poszukiwaniu „lepszego powietrza” (List do Ojca, Paryż, 25 lipca 1834, s. 250). Maurycy Mochnacki, Kamil Mochnacki, Listy do rodziców, w: eidem, Dzieła, t. 1, Poznań 1863.
¹⁷ J. Kleiner, Juliusz Słowacki. Dzieje twórczości, t. 1, Warszawa 1923, s. 154.
¹⁸ Louis-Sébastien Mercier, Tableau de Paris, vol. 9, Amsterdam 1783, https://books.google.pl/books?id=ZRtR_qVLmUQC&pg=PA198&lpg=PA198&dq=L%60anatomie+est+une+passion.+Le+jeune+chirurgien+boit,+mange,+s%60endort+%C3%A0+c%C3%B4t%C3%A9+du+corps+qu%27il+fouille,+oubliant,+pour+ainsi+dire,+qu%27ils+ont+%C3%A9t%C3%A9+anim%C3%A9s+d%27un+feu+c%C3%A9leste&source=bl&ots=Pxh8UAc9IC&sig=ACfU3U3Hh-vpd8GZrrlnR2HS235–56j64Q&hl=pl&sa=X&ved=2ahUKEwiPq4DZq7zwAhUIKuwKHUcMBHIQ6AEwBHoECB4QAw#v=onepage&q&f=false (dostęp: 20.08.2020).
¹⁹ „Darmo błądzę oczyma,
Mokrą mrugam powieką,
Mojej wioski tu nie ma,
Ach daleko! daleko!
Zkąd te chmury tu płyną,
I zkąd wietrzyk ten wieje?
Tam nad piękną krainą,
Piękniej słońce jaśnieje.”
(Józef Bohdan Zaleski, Westchnienie za rodzinną chatką, w: idem, Pisma, t. 1, Lwów 1877, s. 186).
²⁰ Walery Wielogłowski przebywał na emigracji w latach 1836–1848.
²¹ Idem, Emigracja polska wobec Boga i Narodu, Wrocław 1848, s. 1–3.
²² O problemach wyznaczania granic swego terytorium i ich funkcjach zob. Stefan Czarnowski, Podział przestrzeni i jej rozgraniczenie w religii i magii, w: idem, Wybór pism socjologicznych, wybór i wstęp Janusz Sztumski, Warszawa 1982.
²³ „Zmoro śpiewna, w głębi łona
Odchuchana, czy wyśniona,
Ukraińskich zmoro lat!
Cudzy kraj – to dom macoszy –
Lada co mnie stracha, płoszy;
Żal się Boże dumkę śnić!”
(Józef Bohdan Zaleski, Śpiewna zmora, w: idem, Pisma, t. 4, Lwów 1877, s. 35–36).
²⁴ Ibidem.
²⁵ „Zazdrościsz mi, że tak żywo przeszłość pamiętam – pisze Hipolit Klimaszewski do Józefa Ignacego Kraszewskiego – ach! mój drogi! Im żywiej pamiętam, tym boleśniej cierpię, bo i dla mnie, jak dla wielu, tem s r o ż s z a d o l e g l i w o ś ć, i m p a m i ę ć b y s t r z e j s z a ”. I znów pyta: „pamiętasz?”. BJ, rkps 6468 IV, Korespondencja Józefa I. Kraszewskiego, seria III, Listy z lat 1844–1862, t. 9. List Hipolita Klimaszewskiego do Józefa I. Kraszewskiego, 1.06.1860 r., k. 16v–17r. Hipolit Klimaszewski, niegdyś profesor języka i literatury polskiej w wileńskim gimnazjum (uczył Kraszewskiego), literat, krytyk i wydawca Stanisława Trembeckiego, redaktor „Noworocznika Litewskiego na Rok 1831”, na emigracji związany z Antonim Ostrowskim, po jego śmierci dyrektor Szkoły Polskiej w Paryżu. Tak wspominał spotkanie z nim na emigracji Kraszewski, po latach niewidzenia: „Uwielbienie przeszłości przechodziło u niego w ślepotę. Moment ten, w którym kraj opuścił, pozostał w życiu jego punktem kulminacyjnym. Wszystkie narody obce , choćby je świat uznawał za najdalej posuniętemi na drodze cywilizacji, wykształcenia i oświaty, w jego przekonaniu stały poza ukochanym krajem rodzinnym. Tęsknota za nim przyoblekała wszystko, co się go tyczyło, blaskami ideału. Zmarł, nie zestarzawszy się, tym młodzieńcem, jakim opuścił swoją ukochaną ziemię posiwiały wprawdzie, znękany, ale z oczyma zwróconemi na północ, i sercem bijącem tylko na wspomnienie tego, co swoje. ”. Józef Ignacy Kraszewski, Hipolit Klimaszewski. Ze wspomnień J. I. Kraszewskiego, „Przegląd Literacki” (dodatek do „Kraju”) 1888, nr 40, s. 2–3.
²⁶ Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz, oprac. Zbigniew Jerzy Nowak, Warszawa 1998.
²⁷ O tęsknotach kulinarnych wspomina w swych dziennikach żona Lacha Szyrmy, przed emigracją profesora filozofii na Królewskim Uniwersytecie Warszawskim, Józefa Szyrmina. „Do angielskich potraw – pisze 19 marca 1834 roku, niedługo po przyjeździe do Londynu, w którym zamieszkali z mężem i dziećmi – jeszcze nie mogę się przyzwyczaić. Te befstiki tylko rozparzone i rostbufy, z których się krew sączy, robią mi odrazę. Od zupy już się zupełnie odzwyczaiłam, jak dawniej uważałam ją za konieczność, tak teraz zupełnie mi jest obojętna. Dawniej w Polsce kilka potraw składało nasz obiad, teraz jedna i jesteśmy zadowoleni. ” (s. 38). U Płk Oborskiego na polskim obiedzie – kontynuuje wątek kulinarny 16 czerwca 1834 roku – był „przedziwny szczaw, którego mąż tak dawno pragnął jeść, pieczeń huzarska i kotlety z groszkiem” (s. 57). Józefa z Dzierzgowskich Szyrmowa, op. cit. To cecha wielu tekstów emigracyjnych, między innymi: Stefana Witwickiego Wieczorów Pielgrzyma, Antoniego Ostrowskiego Pomysłów o potrzebie reformy towarzyskiej, stalorytów i akwafort Leonarda Chodźki. Zob. Leonard Chodźko, La Pologne historique, littéraire, monumentale et illustrée ou Scenes historiques, monuments, médailles , réd. par une Société de littérateurs: sous la dir. de Léonard Chodźko, Paris 1839–1841.
²⁸ Józef Bohdan Zaleski, W oman żurawi, w: idem, Pisma, t. 4, Lwów 1877, s. 7, w. 1–4.
²⁹ Idem, Do spółtułaczów, op. cit., t. 4, s. 165. Półki dzisiejszych archiwów uginają się od pism, korespondencji pełnej próśb emigrantów o paszporty, o zgodę na pobyt, choćby kilkudniowy, w większych metropoliach, a przede wszystkim w Paryżu, do którego przeciętny emigrant od 1832 roku (ze względu na wprowadzone wówczas tak zwane prawo Orłowa ograniczające swobodę wyboru miejsca zamieszkania przez emigranta) dostęp miał zamknięty, a w najlepszym razie bardzo ograniczony. I tak obok mitu ziemi obiecanej, przestrzeni ojczystej pojawił się nowy polski mit – mit Paryża, jądra politycznego, kulturalnego czy ekonomicznego, a w jakimś sensie i towarzyskiego. Serca i umysłu emigracji polistopadowej.
³⁰ To jednak zawsze trąciło zdradą, a już na pewno nielojalnością wobec społeczności emigracyjnej. Emigracja bardzo uważnie śledzi wszystkie informacje dotyczące małżeństw, komentuje, zwłaszcza te mieszane. Nie bez powodu Szyrmina notuje w swym dzienniku 10 czerwca 1834 roku, że gruchnęła wieść, iż Jenerał Umiński ma się żenić z Angielką (Józefa z Dzierzgowskich Szyrmowa, op. cit., s. 56). Nie uszły też uwadze emigracji matrymonialne pomysły kapitana Adolfa Krosnowskiego (1794–1875), oficera, emigranta, literata i publicysty, wydawcy almanachów i kalendarzy emigracyjnych Almanach historique ou souvenir de l’émigration polonaise, zawierających obok nazwisk wychodźców dane dotyczące ich urodzenia oraz miejsca pobytu. Krosnowski, który notabene pozostawił w kraju żonę, faktycznie ożenił się 25 października 1838 roku z Panną Hervé (Marie Luise), córką wdowy po Pu Hervé, prokuratorze Trybunału Apelacyjnego, w dodatku „uczynił to w sposób niehonorowy” zob. Robert Bielecki, Słownik biograficzny oficerów powstania listopadowego, t. 2: E–K, Warszawa 1995, s. 369. W przypadku Umińskiego skończyło się na emigracyjnej plotce. Ciekawą i wyrazistą grupę emigracyjnych „respondentów” stanowią emigranci urodzeni między 1804 a 1814 rokiem (sporadycznie nieco starsi, urodzeni około 1800 roku, i nieco młodsi, bo urodzeni około 1817 roku) pochodzenia szlacheckiego, związani z prowincją francuską i ustabilizowani zawodowo (lekarze, konduktorzy dróg i mostów, prawnicy i nauczyciele), kształcący się we francuskich szkołach wyższych. Około jedna trzecia z nich zrezygnowała, najczęściej między 1836 rokiem a 1844 rokiem, ze stanu wolnego. Zapewne jest to liczba zaniżona. Zob. BCz, rkps 6982 III, t. 1, 1833–1871. Archiwum Hotelu Lambert. Małżeństwa polskie. Zawiadomienia nadsyłane do Hotelu Lambert o ślubach; BCz, rkps 13492, 1847–1923, Zaproszenia ślubne. Nekrologi. Varia; BPP 664 w Paryżu, Protokoły posiedzeń weteranów; BCz, rkps 5351–5353, Józef Alfons Potrykowski, Martyrologium polskie, t. 1–3. Z opracowań zob.: Barbara Konarska, Polskie drogi emigracyjne: emigranci polscy na studiach we Francji w latach 1832–1848, Warszawa 1986; Robert Bielecki, Słownik biograficzny oficerów powstania listopadowego, t. 1: A–D, Warszawa 1995, t. 2: E–K, Warszawa 1996, t. 3: L–R, Warszawa 1998.