- W empik go
Jezioro cudów: poemat chrześcijański - ebook
Jezioro cudów: poemat chrześcijański - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 169 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przez
Michała Chodźkę
Haec cum dixisset voce magna
clamavit: Lazare, veni foras!
Et statim prodiit qui fuerat
mortuus, ligatus pedes, et manus
institis; et facies illius sudario
erat ligata. Dixit eis Jesus: Volvite
eum, et sinite abire!
JOAN. XI,43,44
PARYŻ
SPRZEDAJE SIĘ U AUTORA
I W KSIĘGARNI POLSKIEJ, RUE DE SEINE SAINT-GERMAIN, 20
Batignotles rue de I'Écluse, 49.
1857.
SŁÓWKO WYDAWCY
Starożytni znali tylko w polityce jak piorun
wypadające słowo z ust naczelnika bandy, lub tyrana
narodu. Senaty grecki i rzymski, w kilku wyrazach
na miedzianej tablicy wyrytych, objawiali swoje
woię pod wołg ludu: zatem albo stały pokój albo
zacięta walka następowała. W chrześciańskich zaś
wiekach, mianowicie od reformy Lutra, zaczęto w po-
lityce mówić i pisać wiele – na zasadzie inachiawel-
skiego sumienia, a czynnie występować rzadko, Wiek samodzielnego i od wszelkich objawień bożychoder
wanego myślenia, które rozwijał Diderot, d'AZembert,
Voltaire…. sławni religii szydercy; a dalej Fichte,
który byt świata od bytu człowieka zawisłym uczynił,
tudzież Hegel, u którego duch człowieka stał się
Bogiem; poparł i uprawnił ów zaczęty po Lutrze ma-
chiawelizm polityczny. Tak zwana dyplomacya kształ-
ciła się na samodzielnie wyrabianym rozumie człowieka,
i swobodnie rozwijała się po Europie. Jej naczelnikom o nic tem więcej nie chodziło, tylko o pobicie i okieł-
znanie swego przeciwnika pod tytułem: propter bonum
commune. Ruchy 1868 roku poczęły rwać tę swobodę–
dyplomacya, owa wszechmocna twórczyni politycznego
stanu Europy, odtęd się rozchorowała na migrenę –
płody jej niegdyś zachwycające, krzyżujące i ożywiające
europejskie ludy, okrzyknięto szarlataneryi! Dyplo-
macya przeto skarłowaciała – a ztąd zrobiło się ponuro i niepewno w obecnym czasie. Każdy więc słusznie pyta: Co to będzie? co z tego wyniknie?….. ale odpowiedzi nie każdy na to domacać się może.
Zacny autor Jeziora Cudów zwróciwszy myśl swoje
na wymienione pytania, po wytknięciu nam ogólnikowo
naszych chorób, odpowiada nam na nie prawie w tych słowach: Stójcie! wola Boga przez Jego Posłańca
Chrystusa światu objawiona, uiścić się musi!! Jako
Ksiądz i Polak zarazem, oddawna będąc podobnej
wiary, nie tylko jego politykę podzielam, i łączę się
w tej mierze ze słowami jego w Przedmowie skreślo-
nemi sercem i duszą; ale to nawet wyznaję publicznie.
Ponurość, niepewność i karłowatość obecnej dyplo-
macya jawnie nam mówią, co to będzie, i co z tego
wyniknie. Dyplomacya sadowiona na oderwanym od
Ewangelii rozumie ludzkim, jak koń dziki, nabujawszy
się po stepach dworów, salonów i europejskich ludów,
wyczerpnąwszy do dna sztukę machiawelizmu, widzi
przed sobą grób i konieczność swego odrodzenia. Tym
grobem są dla niej ludy jej szarlataństwem znękane,
ponuro ale groźnie wołające: Dosyć tego! nam po-
trzeba sprawiedliwości i czynu, a nie szarlatańskich akt
polityki! Dyplomacya słysząc ten głos, przerażona i
zdrętwiała, ogląda się na okół ze drżeniem czekając
śmiertelnego ciosu, i zarazem swego odrodzenia. Jak
zbrodniarzowi śmiertelnie choremu, stoją jej zabory,
uciski i grabierze przed oczami – a nie wie, czy o go-
dzinie szóstej czy jedenastej, przyjdzie jej zdać rachunek
z wiodarstwa jej I dla tego to ponuro, niepewno i karlo
wato; ale co to będzie i co z tego wyniknie, przewidywać można. Wola Boga przez Chrystusa światu w Ewangelii
objawiona, ziścić się musi–dyplomacya, na oderwanym
od Ewangelii rozumie ludzkim opierana, zaczyna się
przeświadczać, że niema w niej istotnego życia. Zasada
starożytnych rozkazywania samowładnie, ani szarla-
tanizm XVIII wieku, już jej nie wystarczają. Parta
czasem, stawa między dwie konieczności, to jest: albo
się z góry i dobrowolnie poddać odrodzeniu na nie-
wzruszonych prawdach woli Boga w Ewangelii ogło-
szonych, albo czekać aż jej to nakaże niezwyciężona
siła z łona ludu wydobyła, który widocznie dąży do
urzeczywistnienia, w życiu praktycznem, wszelkich
prawd ewangelicznych – który się poczyna krzątać nad
wykonaniem Woli Boga. Jeżeli dyplomacya nie po-
myśli z góry o tej Woli Boga, którego słowa przeminąć
niemogą, to wzbudzi Ten Pan męża, który jego woli
dopełni. Kiedyż zatem, jeżeli nie teraz, możemy mieć
większe nadzieje? Kiedy, jeżeli nie teraz, słuszniej
możem na siebie wołać: Stójmy? Wiary tylko – wiary,
nadziei i miłości szukajmy; lub mając ja, nie traćmy
jej tak marnie za granicę w nas i naszych dzieciach.
Jako Apostołowie Prawdy objawionej, wszyscy jak
jeden, gdziekolwiek jesteśmy, chociaż paleni, rózgami
naszych wrogów sieczeni, wyszydzani mądrością szarlatańskiej dyplomacyi – stójmy śmiało, jak niegdyś
w egypskiej niewoli męczony Izrael z kijem w ręku do
wyjścia gotowy – i czekajmy wodza Mojżesza, który
jak błyskawica na świecie pojawić się może – Woli
Boya, do której wykonania jawnie przeznaczeni jesteś-
my. Bo jeżeli gdzie, to w poczciwem sercu Polaka
Ewangelia urzeczywistnienie znaleźć może. My więc nie
darmo cierpięmy, i próbowani jak złoto przez ogień
iesteśmy. Cierpienia i wytrwałość, wiara, nadzieja i
miłość, to nasza broń, korona i chwała!
pokój wam.
Ksiądz Feliks KOŻAŃSKI.
SŁOWO WSTĘPNE AUTORA
Po utracie posady swojej rodzimej, piśmiennictwo polskie wyrabiało język swój wiele nadpsuty najczęściej na tworach obcego rodu; od epoki gruntowniejszych usiłowań patryotycznych, nie wiele przed powstaniem 1830 r. zaczęło widocznie sadowić się na odwiecznej podstawie Narodu, na posadzie religijnej.
Poezya polska, a nawet polityka polska, muszą dzisiaj wziąść materjały swoje z tamtąd: gdzie uleciało, i gromadzi się wszystko, co było rzeczywiście wielkie i narodowe: co było z Nieba, z Boga!
Poezya i polityka polska na tej jedynie podstawie narodowemi być mógł, a usiłowania ich będą dla przyszłości Narodu.
Polityka polska szukająca posady i podpory gdzie indziej narodowa nie będzie, – stanie się samoistna własnoscią stronnictw; będzie szkodliwym obłędem dla zwolenników swoich. Poezya stanie się słabem echem przebrzmiałych już pieśni przeszłości, będzie pozbawioną cech rodowych męczeńskiego pokolenia; a na widowni Europy dzisiejszej stanie z obliczem Polaka, który osłoniwszy balową szatą czamarę żałoby swojej, tańcuje na urzędowych salonach, udając że nie postrzegł szyderskich oczu współbiesiadników, które zapytują jego duszy polskiej: A więc już przestałeś wierzyć w szalone nadzieje twoje?
To co wyrobił wiek XVIIIty, co podziwiał wiek XlXty w ubiegłej połowie swojej, a co już ani dla człowieka, ani dla żadnego rządu dostatecznem nie jest; – dla polityki, dla poezyi polskiej za podstawę służyć już nie może bezkarnie.
Cala szacowna przeszłość Polski, wszystkie jej wysilenia się aby powstać z upadku, pomimo wielu zboczeń; w zarodzie swoim opierały się na podstawie religijnej.
Ta posada jest węgielnym kamieniem wszelkich godziwych nadziei; wyszukiwanie innych podstaw w robotach politycznych polskich na drodze do wyswobodzenia się z pod jarzma, upatrywanie pragnienia krwi bratniej, pragnienia zemsty, jest robotą katów Polski – jest potwarzą.
W ciemnym przeto obłędzie, i pod wpływem niższego ducha, genialny nasz marzyciel wolał rozpaczliwie: a Barbarzyńskie rzućcie noie. (Psalmy Przyszłości.) On przeszłości polskiej nie zbadał, – pielgkzymstwa polskiego nie znał; jego usposobień, jego wiary, jego nadziei nie zgłębił! Uniesiony duchem, jedynie duchem nad mogiłami Polski dumał! – Duchem i ciałem Polsce nie służył, za Polskę duchem i ciałem nie cierpiał! – Barbarzyńskie noże Austryi na polskich niwach, polskiemi być mniemał nożami.