Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Język ciała - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
12 kwietnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Język ciała - ebook

Język ciała to pierwsza książka Alexandra Lowena. Autor, wybitny psychiatra i psychoterapeuta, prezentuje w niej teoretyczne podstawy stworzonej przez siebie metody terapeutycznej, określanej jako bioenergetyka. Opiera się ona na założeniu, że problemy psychologiczne znajdują odzwierciedlenie w stanie fizycznym organizmu i vice versa. Źródłem tych problemów są według Lowena zaburzenia przepływu energii biologicznej w ciele pacjenta, powstałe pod wpływem traumatycznych przeżyć we wczesnym dzieciństwie.

W części pierwszej książki Lowen obszernie przedstawia rozwój myśli psychoanalitycznej od czasów Freuda. Wprowadza pojęcie struktury charakteru, którą traktuje jako rodzaj patologicznego mechanizmu obronnego, i omawia powiązane z tym zagadnieniem założenia teoretyczne.

W drugiej części przedstawia struktury psychiczne i fizyczne związane z poszczególnymi typami charakteru, sposoby terapeutycznego postępowania z nimi, a także trudności, z którymi może spotkać się terapeuta podczas swojej pracy.

Dr Alexander Lowen – wybitny amerykański psychiatra i psychoterapeuta, założyciel Międzynarodowego Instytutu Analizy Bioenergetycznej. Opracował autorskie podejście terapeutyczne zwane bioenergetyką. Jego trwające ponad 60 lat badania miały duży wpływ na rozwój współczesnej psychiatrii i psychoterapii. Lowen łączył pracę umysłu z ciałem, rozwiązywał problemy emocjonalne i uświadamiał, że każdy nosi w sobie potencjał życiowej radości. Napisał kilkanaście książek poświęconych analizie bioenergetycznej.

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8143-810-0
Rozmiar pliku: 3,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wprowadzenie

Minęło bli­sko pięć­dzie­siąt lat, odkąd Ale­xan­der Lowen opu­bli­ko­wał swoją pierw­szą książkę, _Psy­chi­cal Dyna­mics of Cha­rac­ter Struc­ture,_ póź­niej wzna­wianą pod tytu­łem _The Lan­gu­age of the Body._ W niniej­szym wyda­niu wyko­rzy­stano oba te tytuły. W tej brze­mien­nej w skutki publi­ka­cji Lowen nakre­ślił główne zasady ana­lizy bio­ener­ge­tycz­nej i przed­sta­wił cha­rak­te­ro­lo­gię z per­spek­tywy bio­ener­ge­tycz­nej. Póź­niej­sze jego prace roz­wi­jały tema­tykę wpro­wa­dzoną po raz pierw­szy w tej książce, lecz w odróż­nie­niu od wielu auto­rów, któ­rzy z cza­sem zna­cząco mody­fi­kują swoje sta­no­wi­sko, a czę­sto nawet zmie­niają poglądy na prze­ciw­stawne, Lowen pozo­stał wierny sobie. Pod­sta­wowa wykład­nia całego sys­temu ana­lizy bio­ener­ge­tycz­nej jest więc tutaj przed­sta­wiona w całej roz­cią­gło­ści. Jest także ujęta w spo­sób pogłę­biony, adre­so­wany nie tylko do laików, lecz także do pro­fe­sjo­na­li­stów, ina­czej niż w póź­niej­szych pra­cach Lowena, sku­pia­ją­cych się na zagad­nie­niach szcze­gó­ło­wych i mniej tech­nicz­nych w spo­so­bie uję­cia. Bez waha­nia pole­cam tę książkę jako punkt wyj­ścia każ­demu, kto chciałby dotrzeć do fun­da­men­tów ana­lizy bio­ener­ge­tycz­nej. Kiedy odkry­łem ją dla sie­bie, byłem jesz­cze na stu­diach licen­cjac­kich i szu­ka­łem atrak­cyj­nej ścieżki kariery. Jej lek­tura zna­cząco wpły­nęła na moją decy­zję, by ukoń­czyć stu­dia na kie­runku psy­cho­lo­gii kli­nicz­nej. Nie dziwi mnie, że póź­niej sły­sza­łem podobne histo­rie od wielu innych spe­cja­li­stów zdro­wia psy­chicz­nego, któ­rych karierę rów­nież ukie­run­ko­wała ta książka. Kiedy prze­czy­ta­łem ją ponow­nie po czter­dzie­stu latach, byłem pod wra­że­niem tego, jak aktu­alne i wciąż zadzi­wia­jąco nowa­tor­skie są zawarte w niej kon­cep­cje.

Acz­kol­wiek pod­sta­wowe zasady przed­sta­wione w książce wciąż się nie zdez­ak­tu­ali­zo­wały, w naszej kul­tu­rze wiele się zmie­niło od 1958 roku, kiedy opu­bli­ko­wano ją po raz pierw­szy. Lowen zwra­cał wtedy uwagę, że wiele kon­cep­cji zwią­za­nych z pier­wot­nym freu­dow­skim rozu­mie­niem genezy histe­rii utra­ciło z cza­sem aktu­al­ność i nie można ich dłu­żej sze­roko sto­so­wać. Rów­nież od czasu, kiedy Lowen napi­sał tę książkę, nasze śro­do­wi­sko kul­tu­rowe ule­gło znacz­nym zmia­nom. Na przy­kład utra­ciły donio­słość oso­bo­wo­ściowe i cha­rak­te­ro­lo­giczne pro­blemy zwią­zane z rygo­ry­stycz­nym tre­nin­giem czy­sto­ści, wów­czas tak bar­dzo roz­po­wszech­nio­nym. Cho­ciaż bli­ska współ­za­leż­ność struk­tury cha­rak­teru i kul­tury spra­wia, że pewne struk­tury nie­uchron­nie ule­gają mody­fi­ka­cjom wraz z prze­mia­nami kul­tu­ro­wymi, to jed­nak pod­sta­wowe ludz­kie potrzeby, które kształ­tują cha­rak­ter, pozo­stają nie­zmienne. Mogą jedy­nie być roz­ma­icie wyra­żane w zależ­no­ści od ewo­lu­ują­cych kon­tek­stów kul­tu­ro­wych. Pod tym wzglę­dem zasady sfor­mu­ło­wane przez Lowena są uni­wer­salne i ponad­cza­sowe, cho­ciaż w pew­nych szcze­gó­ło­wych spra­wach mogą dziś znaj­do­wać inny wyraz niż w epoce, gdy autor po raz pierw­szy spi­sy­wał swoje prze­my­śle­nia.

Ana­liza bio­ener­ge­tyczna zro­dziła się w kręgu tra­dy­cji psy­cho­ana­li­tycz­nej, a zara­zem w opo­zy­cji do niej, czer­piąc z myśli Wil­helma Reicha i innych postę­po­wych psy­cho­ana­li­ty­ków. Otwo­rzyła drogę do prze­kro­cze­nia ogra­ni­czeń psy­cho­ana­lizy słow­nej, która sku­piała się na uzy­ski­wa­niu wglądu poznaw­czego, nie­ko­niecz­nie pro­wa­dzą­cego do rze­czy­wi­stych pozy­tyw­nych zmian w codzien­nym życiu pacjenta. Wpro­wa­dziła podej­ście zmie­rza­jące nie tylko do psy­chicz­nych, lecz także do cie­le­snych zmian popra­wia­ją­cych jakość życia, wycho­dząc z zało­że­nia, że wyłącz­nie inte­lek­tu­alny wgląd nie wystar­cza do doko­na­nia pozy­tyw­nej prze­miany. Współ­cze­sna psy­cho­te­ra­pia prze­szła poważną ewo­lu­cję, w ramach któ­rej znaczna część kon­cep­cji psy­cho­ana­li­tycz­nych została wyparta i zastą­piona przez modną obec­nie tera­pię poznaw­czo-beha­wio­ralną, powierz­chowną w swoim rozu­mie­niu zja­wisk psy­chicz­nych, sku­pia­jącą się na doraź­nym usu­wa­niu obja­wów i w nie­wiel­kim stop­niu odno­szącą się do donio­słego zagad­nie­nia zabu­rzeń oso­bo­wo­ści i cha­rak­teru, za któ­rych sprawą symp­tomy mogą w przy­szło­ści powró­cić. Zabu­rze­nia te, jak­kol­wiek powszechne, są prze­waż­nie igno­ro­wane przez dzi­siej­szych psy­cho­te­ra­peu­tów i masko­wane za pomocą zdo­by­wa­ją­cych popu­lar­ność środ­ków far­ma­ceu­tycz­nych, które na ogół blo­kują wzrost ludz­kiego poten­cjału, zamiast go wspie­rać. Ponadto podej­ście poznaw­czo-beha­wio­ralne zasad­ni­czo nie bie­rze pod uwagę ciała i jego doznań, pre­fe­ru­jąc pro­cesy umy­słowe i kon­cen­tru­jąc się na powierz­chow­nej zmia­nie zacho­wa­nia bez przy­wią­zy­wa­nia wagi do głęb­szego zna­cze­nia obja­wów cho­roby. Jed­no­cze­śnie poja­wiły się liczne stra­te­gie oso­bi­stego roz­woju sku­pia­jące uwagę na ciele i fizycz­nym wymia­rze ludz­kiego doświad­cze­nia, takie jak uwal­nia­jąca napię­cia mię­śniowe tera­pia masa­żem, lecz prak­ty­ko­wane bez głęb­szego zro­zu­mie­nia jed­no­ści umy­słu i ciała, soma­tycz­nej cie­le­sno­ści i dyna­miki psy­chicz­nej. Ani podej­ście psy­cho­lo­giczne nie­odwo­łu­jące się do ciała, ani podej­ście sku­pia­jące się na ciele bez odnie­sie­nia do psy­chiki nie mogą dopro­wa­dzić do zna­czą­cej poprawy w przy­padku wielu naj­bar­dziej dokucz­li­wych pro­ble­mów, z jakimi mają do czy­nie­nia spe­cja­li­ści zdro­wia psy­chicz­nego.

Jed­ność ciała i umy­słu to fun­da­men­talna kon­cep­cja ana­lizy bio­ener­ge­tycz­nej. Bio­ener­ge­tyka pod­trzy­mała i roz­wi­nęła jedyne w swoim rodzaju dzie­dzic­two tra­dy­cji Reichow­skiej, w któ­rej praca z cia­łem jest nie­ro­ze­rwal­nie zwią­zana z głę­bo­kim zro­zu­mie­niem ludz­kiej oso­bo­wo­ści i dyna­miki cha­rak­teru, a jed­no­cze­śnie dyna­mika psy­chiczna jest ugrun­to­wana w żyją­cym ciele. Bez takiego holi­stycz­nego podej­ścia, odno­szą­cego się do całego zakresu ludz­kich doświad­czeń, osoby, któ­rych pro­blemy są zwią­zane z oso­bo­wo­ścią i cha­rak­te­rem, mogą liczyć tylko na krót­ko­trwałą zmianę.

Acz­kol­wiek z pio­nier­skich prac Lowena zro­dziła się zna­ko­mita szkoła psy­cho­te­ra­peu­tyczna o mię­dzy­na­ro­do­wym zasięgu, tylko względ­nie nie­liczna, choć bar­dzo zaan­ga­żo­wana kadra prak­ty­ków dys­po­nuje obec­nie for­mal­nym przy­go­to­wa­niem w zakre­sie tera­pii bio­ener­ge­tycz­nej. Ana­liza bio­ener­ge­tyczna jest wciąż sto­sun­kowo słabo znana w domi­nu­ją­cych krę­gach spe­cja­li­stów zdro­wia psy­chicz­nego, a w tych, któ­rzy się z nią zetknęli, jej nacisk na roz­po­zna­wa­nie i ujaw­nia­nie potęż­nych, lecz ukry­tych uczuć budzi czę­sto lęk zamiast fascy­na­cji moż­li­wymi rezul­ta­tami. Miejmy nadzieję, że wzno­wie­nie niniej­szej kla­sycz­nej książki pomoże w zmia­nie tej sytu­acji.

Jest to zara­zem zasłu­żony hołd dla Ale­xan­dra Lowena, czło­wieka, który przez dłu­gie lata pracy psy­cho­te­ra­peu­tycz­nej i pro­wa­dze­nia pro­gra­mów szko­le­nio­wych, a także przez swoje prze­ko­nu­jące publi­ka­cje wywarł ogromny wpływ na rze­sze pacjen­tów i kilka poko­leń tera­peu­tów bio­ener­ge­tycz­nych. Ja sam zali­czam się do tych szczę­śliw­ców, któ­rzy nie tylko odbyli wła­sną tera­pię bio­ener­ge­tyczną z Lowe­nem, lecz rów­nież mieli oka­zję uczest­ni­czyć w jego tygo­dnio­wych pro­gra­mach szko­le­nio­wych. Dużo bar­dziej może zna­mienne były skrom­ność Lowena i jego nie­złomne trwa­nie przy zasa­dach traf­nie wyło­żo­nych w tej książce. Jesz­cze po ukoń­cze­niu dzie­więć­dzie­się­ciu lat na­dal pro­wa­dził psychotera­pię i szko­le­nia, a także prze­strze­gał oso­bi­stego reżymu ćwi­czeń bio­ener­ge­tycz­nych. Nie­dawno zapy­ta­łem go, czy jego tak płodna kariera zawo­dowa nie wyma­gała z koniecz­no­ści poświę­ceń oso­bi­stych. Odpo­wiedź była zwię­zła i zgodna z jego podej­ściem do ana­lizy bio­ener­ge­tycz­nej: „To była dla mnie przy­jem­ność”. Dobrze oddaje to cel tera­pii bio­ener­ge­tycz­nej – wyzwo­le­nie orga­ni­zmu do znaj­do­wa­nia przy­jem­no­ści w eks­pan­syw­nym i wol­nym od prze­szkód życiu przy peł­nej jed­no­ści umy­słu i ciała.

_dr Har­ris Fried­man pro­fe­sor psy­cho­lo­gii, Uni­wer­sy­tet Flo­rydy cer­ty­fi­ko­wany tera­peuta bio­ener­ge­tyczny_Wstęp

_Wyra­zi­ste ruchy twa­rzy i ciała (…) są jed­nak wielce uży­teczne. Sta­no­wią one pierw­szy spo­sób poro­zu­mie­wa­nia się mię­dzy matką a dzie­cię­ciem. (…) Zmiany wyrazu nadają mowie żywość i ener­gię. Zdra­dzają one myśli i zamiary praw­dzi­wiej niż słowa, które mogą być kłam­liwe. (…) Swo­bodne wyra­ża­nie jakie­goś uczu­cia za pomocą zna­ków zewnętrz­nych wzmaga je, a z dru­giej strony poskra­mia­nie wszel­kich zewnętrz­nych obja­wów, o ile to podobna, miar­kuje samo wzru­sze­nie. Czło­wiek, który gniew uze­wnętrz­nia gwał­tow­nymi zna­kami, powięk­sza swą złość; ten, kto nie powstrzy­muje obja­wów stra­chu, czuć go będzie w wyż­szym stop­niu, a ten, kto pod­daje się bez­wład­nie gnio­tą­cej sile smutku, traci naj­lep­sze szanse odzy­ska­nia sprę­ży­sto­ści ducha._

Karol Dar­win, _Wyraz uczuć u czło­wieka i zwie­rząt_
(1872, s. 335)

Jeste­śmy dziś świad­kami ataku na psy­cho­ana­lizę ze strony psy­chia­trów i innych spe­cja­li­stów¹. Nie pod­wa­żają oni by­naj­mniej jej pod­sta­wo­wych zasad. Do kry­tyki popy­cha ich raczej roz­cza­ro­wa­nie wyni­kami tera­pii psy­cho­ana­li­tycz­nej. Nawet bowiem, jeśli pomi­nąć istotne zagad­nie­nia jej kosz­tów, cza­so­chłon­no­ści i uciąż­li­wo­ści, trzeba przy­znać, że żywione wcze­śniej nadzieje na prze­mianę oso­bo­wo­ści, uczuć i zacho­wań rzadko się za jej sprawą mate­ria­li­zują. To prawda, wielu pacjen­tów ma uczu­cie, że psy­cho­ana­liza im pomo­gła; u nie­któ­rych naprawdę nastę­puje poprawa. Nie­po­ko­jąca jest jed­nak liczba osób, które poświę­ciły na ana­lizę całe lata lub prze­rzu­cały się z jed­nego psy­cho­ana­li­tyka na dru­giego bez zna­czą­cej poprawy samo­po­czu­cia i bez roz­wią­za­nia swo­ich rze­czy­wi­stych pro­ble­mów.

Wła­śnie nie­dawno przyj­mo­wa­łem młodą kobietę, która stra­wiła cztery lata na psy­cho­ana­li­zie i ponad rok na innej for­mie tera­pii. Jej opi­nia o tych doświad­cze­niach jest typowa:

„W tym, o co mi cho­dziło, nie zaszła żadna zmiana. Zawsze byłam prze­ko­nana, że mogła­bym dozna­wać znacz­nie sil­niej­szych uczuć, niż jest to moim udzia­łem. Dzięki ana­li­zie wiele rze­czy zro­zu­mia­łam, ale na­dal czuję nie­wiele. Pod tym wzglę­dem jestem roz­cza­ro­wana”.

Reak­cje psy­cho­ana­li­ty­ków na tę sytu­ację nie są jed­no­lite. Jedni pro­po­nują bar­dziej wyra­fi­no­wane kon­cep­cje, pod­czas gdy inni odwo­łują się do zdro­wego roz­sądku. Nie­stety, ani jedno, ani dru­gie podej­ście nie pro­wa­dzi do roz­wią­za­nia pro­blemu. Trudno też winić Freuda za to, że głę­bo­kie wglądy, które zaofe­ro­wał światu, oka­zały się względ­nie mało sku­teczne w lecze­niu poważ­nych zabu­rzeń emo­cjo­nal­nych, od któ­rych cierpi wiele osób. Sam Freud niczego takiego nie obie­cy­wał. Znał ogra­ni­cze­nia swo­jej metody.

Sytu­acja, w jakiej zna­la­zła się dziś psy­cho­ana­liza, jest typowa dla każ­dej mło­dej gałęzi medy­cyny. Czy można porów­ny­wać osią­gnię­cia współ­cze­snej chi­rur­gii z tymi sprzed stu lat? Poprawa nastę­puje dzięki dosko­na­le­niu tech­niki, coraz lep­szemu zro­zu­mie­niu pro­blemu i rosną­cym umie­jęt­no­ściom tera­peu­tów. Jeśli dzi­siejsi psy­cho­ana­li­tycy są obwi­niani o bie­żący stan rze­czy, to tylko dla­tego, że nie­chęt­nie odno­szą się do zmian w swo­ich tra­dy­cyj­nych pro­ce­du­rach.

W histo­rii psy­cho­ana­lizy nie bra­ko­wało eks­pe­ry­men­ta­to­rów i twór­ców nowych kon­cep­cji. Więk­szość z nich sku­piała się na drob­nych roz­wi­nię­ciach teo­rii, ale nie­któ­rzy, zwłasz­cza Feren­czi i Wil­helm Reich, wpro­wa­dzili do wcze­śniej­szych pro­ce­dur ważne inno­wa­cje. Pro­po­no­wana przez Feren­cziego „tech­nika aktyw­no­ści” czy też „ana­liza oddolna” była próbą poko­na­nia trud­nych pro­ble­mów cha­rak­te­ro­lo­gicz­nych, z któ­rymi nawet w póź­niej­szych cza­sach nie radziła sobie kla­syczna psychoana­liza. Wkład Reicha omó­wimy w tej pracy sze­rzej.

Pro­blem, z któ­rym styka się psy­cho­ana­liza, wynika z faktu, że tera­peuta zaj­muje się wra­że­niami i odczu­ciami cie­le­snymi jedy­nie na pozio­mie wer­bal­nym i umy­sło­wym, gdyż przed­mio­tem ana­lizy są uczu­cia i zacho­wa­nie pacjenta. Zgłę­bia­nie jego prze­ko­nań, fan­ta­zji i marzeń jest środ­kiem pozwa­la­ją­cym dotrzeć do jego uczuć, zro­zu­mieć je i wpły­nąć na jego zacho­wa­nie. Czy nie dopusz­czamy moż­li­wo­ści ist­nie­nia innych dróg pro­wa­dzą­cych do zmiany uczuć i postę­po­wa­nia? W liście do W. Fle­issa z 1899 roku Freud zwie­rzał się ze swo­jego sta­łego zain­te­re­so­wa­nia tym zagad­nie­niem.

„Od czasu do czasu wyobra­żam sobie drugą część tej metody lecze­nia – pole­ga­jącą na wzbu­dza­niu w pacjen­cie uczuć na równi z docie­ra­niem do jego wyobra­żeń, jak gdyby były one czymś nie­odzow­nym”.

Freu­dowi nie udało się stwo­rzyć metody lecze­nia opar­tej na tej kon­cep­cji i nie­po­wo­dze­nie to można przy­pi­sać trud­no­ściom wpi­sa­nym w rela­cję mię­dzy umy­słem a cia­łem. Jak długo w naszym myśle­niu domi­no­wała kon­cep­cja duali­zmu ciało–umysł, trud­no­ści te były nie do poko­na­nia. Można przy­pusz­czać, że Freud zma­gał się z tym pro­ble­mem przez całe życie. Dla współ­cze­snych psy­cho­ana­li­ty­ków jest on rów­nie kło­po­tliwy, jak był dla niego.

Nie zamie­rzam we wstę­pie pod­su­wać czy­tel­ni­kowi goto­wej odpo­wie­dzi na to wiel­kie pyta­nie. Pra­gnę tylko sfor­mu­ło­wać tezy leżące u pod­staw niniej­szego opra­co­wa­nia i wska­zu­jące drogę do roz­wią­za­nia pro­blemu. Psy­cho­ana­li­tycy zdają sobie sprawę, że wiele pro­ce­sów soma­tycz­nych można utoż­sa­mić ze zja­wi­skami psy­chicz­nymi. W dzie­dzi­nie medy­cyny psy­cho­so­ma­tycz­nej nie bra­kuje takich powią­zań. Utoż­sa­mie­nie to opiera się na prze­ko­na­niu, że żywy orga­nizm dokład­niej wyraża sam sie­bie za pomocą ruchów niż słów. Ale nie tylko ruchów! W posta­wie ciała, wyra­zie twa­rzy i każ­dym geście orga­nizm prze­ma­wia języ­kiem, który poprze­dza i prze­kra­cza eks­pre­sję wer­balną. Dys­po­nu­jemy pew­nym zaso­bem szcze­gó­ło­wych badań, które wyka­zały zwią­zek struk­tury i cech fizycz­nych ciała z nasta­wie­niem emo­cjo­nal­nym. Może to być rów­nie istotne dla tech­niki psy­cho­ana­li­tycz­nej jak sny, przy­pad­kowe prze­ję­zy­cze­nia czy wyniki swo­bod­nej gry sko­ja­rzeń.

Jeśli struk­tura ciała kore­luje z tem­pe­ra­men­tem, co może stwier­dzić każdy badacz ludz­kiej natury, to poja­wia się pyta­nie: czy można dopro­wa­dzić do zmiany cha­rak­teru jed­nostki bez odpo­wied­niej zmiany w struk­tu­rze ciała i jego mobil­no­ści? I odwrot­nie: jeśli potra­fimy zmie­nić struk­turę ciała i popra­wić jego mobil­ność, to czy nie wywoła to pożą­da­nych przez pacjenta zmian tem­pe­ra­mentu?

Emo­cjo­nalna eks­pre­sja jed­nostki jest nie­po­dzielną cało­ścią. Nie jest tak, że umysł wpada w gniew, a ciało zadaje cios. Jedno i dru­gie jest czę­ścią tej samej eks­pre­sji. Badamy więc, w jaki spo­sób dana jed­nostka wyraża sie­bie, jaki jest zakres jej emo­cji i jakie są gra­nice zacho­wań. Spro­wa­dza się to do bada­nia mobil­no­ści, gdyż emo­cje opie­rają się na zdol­no­ści do eks­pre­sji rucho­wej.

Oto wyja­śnie­nie pew­nego błędu psy­cho­ana­lizy. _We względ­nie nie­wiel­kim stop­niu pomaga ona w zro­zu­mie­niu, dla­czego ktoś zacho­wuje się tak, a nie ina­czej._ Czło­wiek, który boi się zanu­rzyć w wodzie, może dosko­nale zda­wać sobie sprawę z tego, że niczym mu to nie grozi. Musimy zro­zu­mieć ten lęk przed wyko­na­niem jakie­goś ruchu i nauczyć się z nim wal­czyć.

Jeśli deter­mi­nanty oso­bo­wo­ści i cha­rak­teru tkwią w struk­tu­rze fizycz­nej, to czy postę­po­wa­nie tera­peu­tyczne nie powinno być w rów­nym stop­niu zorien­to­wane na ciało? Wstę­pem do dzia­ła­nia musi być wie­dza. Aby tera­pia psy­cho­ana­li­tyczna stała się bar­dziej efek­tywna, powinna obej­mo­wać zarówno zro­zu­mie­nie, jak i ruchy ciała w sytu­acji tera­peu­tycznej. Pod­stawy teo­re­tyczne i metody two­rzące ramy tego nowego podej­ścia nazy­wamy ana­lizą i tera­pią bio­ener­ge­tyczną.

Pierw­szym czło­wie­kiem, który posze­rzył zakres tech­niki psy­cho­ana­li­tycz­nej, tak by objęła fizyczną eks­pre­sję i aktyw­ność pacjenta, był Wil­helm Reich. Cho­ciaż można mieć poważne zastrze­że­nia do póź­niej­szych jego prac, przy­czy­nił się on do jed­nego z waż­nych kro­ków roz­wo­jo­wych psy­chia­trii. Sam wiele zawdzię­czam Wil­helmowi Reichowi, który był moim nauczy­cie­lem, i znaj­duje to wyraz w licz­nych odwo­ła­niach do jego kon­cep­cji, jakie można zna­leźć w tej książce. Tera­pia bio­ener­ge­tyczna jest jed­nak kon­cep­cją nie­za­leżną od myśli Reicha i jego następ­ców. Pod wie­loma wzglę­dami odbiega ona od jego teo­rii i metod, o czym rów­nież będzie mowa w tym tomie.

Warto wska­zać na róż­nice mię­dzy tera­pią bio­ener­ge­tyczną a tra­dy­cyj­nymi meto­dami psy­cho­ana­lizy. Po pierw­sze i naj­waż­niej­sze, w bio­ener­ge­tyce zaj­mu­jemy się pacjen­tem jako nie­po­dzielną cało­ścią. Tera­peuta bio­ener­ge­tyczny ana­li­zuje nie tylko psy­cho­lo­giczny pro­blem pacjenta, jak to czyni każdy inny psy­cho­ana­li­tyk, lecz także fizyczną eks­pre­sję tego pro­blemu w struk­tu­rze jego ciała i jego ruchach. Po dru­gie, tech­nika bio­ener­ge­tyczna obej­muje sys­te­ma­tyczne dzia­ła­nia mające na celu roz­luź­nie­nie fizycz­nych napięć w chro­nicz­nie skur­czo­nych mię­śniach. Po trze­cie wresz­cie, rela­cja pomię­dzy tera­peutą i pacjen­tem otrzy­muje w porów­na­niu z tra­dy­cyjną psy­cho­ana­lizą dodat­kowy wymiar. Ponie­waż praca jest pro­wa­dzona nie tylko na płasz­czyź­nie wer­bal­nej, lecz rów­nież fizycz­nej, tera­peuta musi być w nią głę­biej zaan­ga­żo­wany niż przy tech­nikach kon­wen­cjo­nal­nych.

A jak wygląda w takim razie kwe­stia prze­nie­sie­nia i przeciwprze­nie­sie­nia? Za pośred­nic­twem tych zja­wisk nastę­puje prze­pływ idei i uczuć pomię­dzy dwoma jed­nost­kami. W tera­pii bio­ener­ge­tycz­nej kon­takt fizyczny spra­wia, że zarówno prze­nie­sie­nie, jak i przeciwprze­nie­sie­nie kon­cen­trują się sil­niej na zasad­ni­czym pro­ble­mie. Wspiera to afek­tywny aspekt pracy ana­li­tycz­nej. Wymaga jed­nak od tera­peuty umie­jęt­no­ści radze­nia sobie z powsta­ją­cymi napię­ciami emo­cjo­nal­nymi. Jeśli tych kwa­li­fi­ka­cji brak, to zna­czy, że tera­peuta nie przy­go­to­wał się wystar­cza­jąco do cze­ka­ją­cych go zadań. Tylko z pokorą i szcze­ro­ścią można odwa­żyć się na sta­wie­nie czoła obfi­temu źró­dłu emo­cji biją­cemu w rdze­niu istoty ludz­kiej.

Niniej­szy tom nie rości sobie pre­ten­sji do peł­nego przed­sta­wie­nia teo­rii i metod ana­lizy i tera­pii bio­ener­ge­tycz­nej. Jest to temat tak ogromny jak samo życie. Sta­no­wiąc wpro­wa­dze­nie do tego zagad­nie­nia, książka powinna prze­rzu­cić most pomię­dzy psy­cho­ana­lizą a fizycz­nym podej­ściem do zabu­rzeń emo­cjo­nal­nych. Wciąż trwają prace zarówno nad teo­re­tycz­nym, jak i prak­tycz­nym aspek­tem bio­ener­ge­tyki.

Chciał­bym w tym miej­scu wyra­zić wdzięcz­ność mojemu kole­dze, dr. Joh­nowi C. Pier­ra­ko­sowi, który wniósł nie­oce­niony wkład w two­rze­nie kon­cep­cji przed­sta­wio­nych w książce, oraz dr. Joelowi Sho­rowi za cier­pli­wość oka­zaną przy lek­tu­rze książki i kry­tyczną jej ocenę na eta­pie manu­skryptu. Pra­gnę rów­nież podzię­ko­wać uczest­ni­kom semi­na­rium poświę­co­nego dyna­mice struk­tury cha­rak­teru, któ­rych uwagi i pomy­sły pomo­gły mi spre­cy­zo­wać moje kon­cep­cje. Dzię­kuję na koniec pani Dorze Akchim, która uprzej­mie prze­pi­sała mój manu­skrypt na maszy­nie.

_Ale­xan­der Lowen_

_New York City_
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: