- W empik go
Judith (1620) - ebook
Judith (1620) - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 188 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ten, co początku nie ma ani końca,
Ktoremu służy wschod i zachod słońca,
Żeby straconej poratował rzeczy,
Na świat przychodzi w osobie człowieczej,
Ciało z Przeczystej przyjąwszy Dziewice,
O, niewymowne boskie tajemnice.
Panna – co wszystkie rozumy przechodzi –
Starszego niźli sama syna rodzi,
Ten Matki w niebie, Ojca tu na ziemi
Nie ma, lecz z Ojca przed wieki wszystkiemi
Urodzon, a tu zaś bez męskiej sprawy
Z matki i człowiek oraz i Bog prawy.
Święta Dziewico, między szczęśliwemi
Trzykroć szczęśliwa, Tyś piersiami swemi
Tego, co karmi wszystek świat, karmiła,
Tyś w swym żywocie żywot nasz nosiła,
Skąd Cię zwać ludzki narod nie przestanie
Błogosławioną, poki świata stanie.
A Ty, o Krolu na to z nieba dany,
Żeby świat przez Cię był poratowany
W ostatnim razie i wieczno pokojem
Obdarowany, mieszkaj w sercu moim,
Poki prząść moje kądziel prządka będzie,
A zamierzonej nici nie doprzędzie,
Potym, gdy z ciała duch będzie wychodził,
Weź go tam, gdzieś był, niżeś się narodził.O HERBIE RZYMSKIM.
Poki na świecie męstwa dokazował,
A okoliczne narody hołdował,
Potężny ręką Rzym i krwawym bojem
Orła mężnego nosił w herbie swoim.
Teraz, kiedy Mars ustąpił na stronę,
A na swym miejscu zostawił tym żonę,
Ktora Rzymianom zaloty cukruje,
Już teraz wojny Rzym nie odprawuje.
Miłować woli i stąd dank podnosi,
Przeto niech odtąd wrobla w herbie nosi.
Do Jej Mci Paniej
P. KATARZYNY Z BUCZACZA OSTROROGOWEJ
Kasztellanowej Międzyrzeckiej
AUTOR.
Nie przeto, że masz Radziwiłłowego
Krew pomieszaną ze krwią domu swego,
Wielkich pradziadow z miecza i z kądziele
Od wiela wiekow licząc barzo wiele;
Nie przeto, że cię (ach) Ostrorogową
Po miłym bracie mojem ludzie zową:
Ale dla tego, że w osobie swoi
Wszytko masz, co płci niewieściej przystoi,
Ta święta Pani do ciebie się bierze.
Odpuść, że nie w tak kosztownym ubierze,
Jakiego godna i jaki przed laty
Miała, poki nie miała polskiej szaty.
Wprawdzieć się długo na to rozmyślała,
Jeslić się stawić tak nie strojno miała,
Ale – że tobie k woli ten stroj nosi,
Czyni, co każesz; jednak o to prosi,
Żeby od ciebie nie chodziła dali,
Ażbysmy ją kęs chędożej przybrali.KSIĘGI I.
Śpiewam o niesłychanym męstwie świętej wdowy,
Ktora, widząc upadek nad swemi gotowy,
Ścięła mieczem pysznego poganina, który)
Miał wyniosłe betulskie już, już walić mury.
Ty, ktory na obronę Izraela swego
Dodałeś płci niewieściej serca tak mężnego,
Światłem swego promienia oświeć myśli moje,
A daj to, żebym godnie wielbił cuda Twoje,
Tak, żebyś Ty powinną miał ztąd chwałę wszędzie,
Ja swoj dank, a pożytek – ten, co czytać będzie.
Wczasu pożądanego Żydzi zażywali,
A swą ziemię żelaznym pługiem przewracali,
Ktora przez lat odłogiem leżała tak siła,
I nic okrom plugawych ostow nie rodziła,
Kiedy Bog – (ktory czasem i czeladź cnotliwą
Nie odpowiednie rozgą wścina sprawiedliwą,
Aby Pana nad sobą nie zapominali
I zbytniem omamieni wczasem nie wierzgali,
Jako koń, gdy z długiego stania wypuszczony
Biega, swego szukając zginienia, szalony!) –
Puścił na kraj spokojny wojska niezliczone,
Ktorych strzały okrutne z łukow wypuszczone
Cieniem i straszną chmurą ziemię okrywały,
A kopije tak gęste, że się lasem zdały.
Żaden zdroj, żadna rzeka, by nagłębsza była,
Takiemu ludzi mnostwu wod nie dostarczyła,
Nakoniec i sam Jordan bystry, w świętej Ziemi
Ktory ma przodek między rzekami inszemi,
Nie bez wstydu swe nurty widział osuszone
I wody kryształowe w błoto obrocone,
Tak, iż przez czas niemały zwykłemi uchody
Do morza nie posyłał ani krople wody.
Awo ledwie gorącym słońcem upalony,
Z obfitych urodzajow obnażył zagony
Pracowity robotnik i zostawił goły
Wszytek obszar, złożywszy zboża do stodoły,
Ledwie że i w snop ktory uderzył cepami,
Kiedy Holofernesa z wielkiemi hufami
Już następującego ujźrzą w żywe oczy,
A on nie litościwie krew niewinną toczy,
Ani latom – okrutny!–folgując dojrzałym,
Ani płci białogłowskiej, ani dzieciom małym!
Właśnie tak, jako kiedy owce pełne trwogi,
Widząc, że z lasa ku nim zwierz wypada srogi,
Nie myślą o obronie, ale z dusze cały
Upatrują, gdzieby się pokryć nędzne miały,
Tak rownie izraelski potomek ubogi,
Niezmiernie przerażony strachem śmierci srogi,
Ucieka w gęste lasy i w odziane knieje,
Trwogi surowej pełen a prozen nadzieje.
Już i czuły odbiegszy pasterz trzody swoi,
O zwykły swego bydła pożytek nie stoi,
Już rzemieślnik roboczy porzuca warstaty,
Już i kupiec swych handlow odbiega bogaty,
I bespieczniej w jaskiniach mieszkają mierzionych,
Niźli w miastach wysokiem murem obtoczonych.
Woli bogacz pieszczony, ogarniony strachem,
Wilczą jamę, niźli dom z pozłocistym dachem.
Strach starcom niedołężnym przyprawuje piora,
Że im i las nie gęsty i nie przykra gora;
Strach żałosnym dodawa matkom takiej mocy,
Że na słabe ramiona biorą bez pomocy
Niezwyczajne ciężary; strach i dzieci małe
Czyni rączemi, chodzić przedtym nieumiałe.
Zewsząd krzyk, zewsząd rzewne słychać narzekanie:
»O Boże Izraelski, o nasz święty Panie!
Izali, tak na wieki będąc rozgniewany,
Wytracić aż do szczętu chcesz Twoj lud wybrany?
Izali własność Twoję i dziedzictwo święte
Znowu brzydkim poganom dasz w ręce przeklęte?
I chcesz, aby się chwasty plugawe rodziły
Tak jako przedtym, kędy nasze domy były?
A kościoł, Imieniowi Twemu wystawiony,
Żeby znowu od ognia upadł obalony?
Tak oni. Lecz ten, ktory w Rzeczypospolity
I wodza i kapłana miał urząd sowity,
Joakim, jako biegły marynarz na wodzie,
Gdy o następującej czuje niepogodzie,
Strachu nie pokazuje po sobie i łodzi
W moc wiatrom i gwałtownej nie dawa powodzi,
Ale tam, gdzie najwiętsze biją nawałności,
I siły dokazuje i umiejętności;
Tak on, nieporuszony będąc w razie onym,
Serca ludziom dodawa od strachu zemdlonym,