Juliusza Słowackiego „Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu”. Glosy do poematu - ebook
Juliusza Słowackiego „Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu”. Glosy do poematu - ebook
Nowe, kompletne i aktualne opracowanie edytorskie poematu Juliusza Słowackiego, oparte na odkrytym niedawno autorskim rękopisie i odmienne od edycji M. Kridla i J. Kleinera (1956) oraz najnowszej edycji J.Brzozowskiego i Z. Przychodniaka (2009). Prócz tekstu poematu wydanie to zawiera wstęp historycznoliteracki oraz edytorsko-tekstologiczny, a także obszerne komentarze, „glosy”, które nakreślają szerzej konteksty kulturowe, literackie i polityczne, niezbędne dla zrozumienia utworu Słowackiego.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7453-409-3 |
Rozmiar pliku: | 6,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
SŁOWO WSTĘPNE
Niniejsza edycja poematu Juliusza Słowackiego jeszcze przed drukiem miała swoją historię. Otóż gdy tekst już był przygotowany do druku, opisany i skomentowany, wydarzyło się coś, o czym marzą wszyscy, którzy zajmują się dawnymi tekstami, coś niewiarygodnego i sensacyjnego, co zmieniło charakter całej publikacji. Odnalazł się rękopis Podróży do Ziemi Świętej z Neapolu, który przez ponad siedemdziesiąt lat uważany był za zaginiony. Niewidziany od 1939 roku, jak sądzono, utracony na zawsze, został właśnie odnaleziony w moskiewskiej bibliotece przez doktora Henryka Głębockiego z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Odkrywca, któremu w tym miejscu serdecznie dziękuję, dzieli się w niniejszym tomie swoim niezwykłym i wspaniałym znaleziskiem. Wydarzenie to, tak istotne dla kultury polskiej i dziedzictwa narodowego, zmienia sytuację badań nad poematem.
„JAK ZMORDOWANY GOŁĄB”…
JULIUSZ SŁOWACKI PRZED PODRÓŻĄ NA WSCHÓD
„Nie wiem, czego żądać na tym świecie, gdzie wszystko kończy się i wszystko się krzyżuje jak te łódki, które teraz widzę na morzu, płynące różnymi drogami” – pisał Juliusz Słowacki do matki 3–4 sierpnia 1836 roku w Neapolu, czyli dwa tygodnie przed podjęciem nagłej decyzji o wyruszeniu w długą podróż na Wschód. „Filowie za trzy miesiące będą ciebie ściskać i łzy, i śmiech, i wykrzyknienia radości, i powitania obcych lub przyjaciół napełnią wasz mały domek – a ja zawsze nad moim morzem sam jeden, tu albo gdzie indziej, muszę tak przebyć długie lata”¹.
Ten list, a i inne z tego okresu, pokazuje stan duchowy Słowackiego, naznaczony szczególnym przypływem melancholii, zresztą stałej towarzyszki życia poety. W końcu maja tegoż roku pisał poeta do matki, że jego serce jest „pełne łez i boleści, przywykłe do jakiejś dzikiej samotności albo do wzruszeń nagłych i ognistych, nie zaś do ciągłego zapiecowego życia”². W końcu czerwca, po wycieczce na Wezuwiusz, tworzy poetycki obraz klasztoru dla ludzi przeżywających głęboki egzystencjalny smutek: „Cudowny widok. Zamiast domku małego, gdzie mięszka pustelnik obdzierający podróżnych, ludzie powinni by zbudować klasztor dla ludzi smutnych jak ja. Niechby stamtąd drugi wulkan modlitw leciał pod błękitne niebo”³.
Nawet jeżeli przyjąć, że w przywoływanych tu słowach są ślady romantycznej retoryki, to wyrażana przez nie melancholia nie jest tylko konwencjonalną, romantyczną pozą. Lata 1835–1836, bezpośrednio poprzedzające podróż wschodnią Słowackiego, to szczególny i trudny okres i w życiu, i w twórczości poety. Po napisaniu i opublikowaniu Balladyny, stanowiącej świadectwo mistrzostwa w ironicznym pisarstwie romantycznym, długo pracował Słowacki nad niezwykłym i głęboko osobistym dramatem, którego zresztą nigdy nie ukończył, nad Horsztyńskim. Utwór ten, będący wyrazem pesymistycznego poglądu na świat, pokazuje, w jakim miejscu biograf ii duchowej i artystycznej znajdował się Słowacki w okresie przed wyjazdem w swoją wielką podróż. Krańcowe zwątpienie w wartości, które budowały światopogląd romantyczny, w siłę patriotycznego poświęcenia, w miłość, w sens cierpienia indywidualnego i zbiorowego, w pamięć osobistą i narodową, we wszystko, co stabilizowało świat wewnętrzny romantyka, odsłania stan duchowy poety, który ponadto zmaga się z formą literacką dramatu romantycznego, nie dość pojemną, by wyrazić ów stan zwątpienia, bytowania na rozdrożu egzystencjalnym, na krańcach wyborów artystycznych i życiowych. Wśród wątków Horsztyńskiego wyrażających egzystencjalne i artystyczne zagubienie poety, a równocześnie wyznaczających drogi późniejszego (choć już w Horsztyńskim zarysowującego się) przezwyciężenia tego kryzysu, jest zespół pytań o życie wieczne duszy, wypowiedzianych językiem nawiązującym do dialogów platońskich: Czy w grobie się nie śni? „Czy dusza jest nie wypaloną nigdy lampą?… Czy ziemia grobowa może jej dać nowe kolory i siły wilgocią… jak kwiatowi?… Czy dlatego niszczy ciało, aby dusza śnić mogła?”⁴ Podobne pytania pojawiają się w poemacie o wędrówce do Grecji i Ziemi Świętej – jak w Horsztyńskim, rozważającym platońskie myśli o nieśmiertelności duszy, tak w Podróży… wędrowiec pyta i Chrystusa, i Greka o sprawy fundamentalne i ostateczne, poszukuje odpowiedzi na swoje egzystencjalne rozterki w najważniejszych nurtach tradycji europejskiej, z którymi w sposób naturalny, jako wędrowiec, styka się w czasie swojej realnej i metaforycznej wędrówki. Do tych kwestii przyjdzie jeszcze w niniejszym wprowadzeniu powrócić.
KSAWERY JAN KANIEWSKI, JULIUSZ SŁOWACKI W CZAPECZCE GRECKIEJ, 1836
Z perspektywy pytań o okoliczności powstania poematu podróżniczego, o miejsce Podróży… w twórczości Juliusza Słowackiego i jego biograf ii duchowej oraz artystycznej, istotne jest podkreślenie owego stanu melancholii oraz zwątpienia egzystencjalnego i aksjologicznego, którego ślady znajdujemy w utworach i listach poety poprzedzających jego wyjazd, a także w korespondencji już bezpośrednio towarzyszącej nagłej – jak się wydaje – decyzji wyruszenia w podróż. Ciekawym świadectwem są w tym zakresie nie tylko przywołane powyżej listy Słowackiego sprzed kilku tygodni od daty wyjazdu, ale i trzy znane nam listy, w których niespodziewanie zawiadamia swoich bliskich o powziętym zamiarze wyruszenia w wielką podróż na Wschód. Te trzy listy, po raz pierwszy informujące o decyzji Juliusza, to krótki przypisek z 17 sierpnia 1836 roku do listu Hersylii Januszewskiej do Zof ii Balińskiej, bardzo znany list do matki pisany 24 sierpnia, w dniu wyjazdu z Neapolu, oraz list również do matki z 29 sierpnia, pisany już w Otranto w oczekiwaniu na statek kurierski płynący na Korfu. Są to jedyne znane nam listy Słowackiego z podróży przed dotarciem na Bliski Wschód – następny zachowany list poety pochodzi już z 17 lutego 1837 roku, z Bejrutu, zatem luka spowodowana przez zaginięcie późniejszych wiadomości lub po prostu rzadszą, utrudnioną korespondencję obejmuje prawie pół roku, najważniejszej – ze względu na poemat – części podróży.
Listy, które napisał Słowacki dwa tygodnie przed wyjazdem oraz u samego początku wyprawy, wyrażają dojmujący stan melancholii, zagubienia egzystencjalnego i smutku, ale także informują o motywach wyruszenia poety w ową długą, niebezpieczną i ekscytującą podróż do Grecji, Egiptu i Ziemi Świętej. „Teofilowie – pisze do Zof ii Balińskiej – może kiedyś powiedzą Pani, co się ze mną stało, niespokojność jakaś i tęsknota za niczym pędzą mnie z miejsca na miejsce – i na wszystko, co mnie otacza, patrzę jak człowiek senny, nieruchomie i w milczeniu”⁵. Nawet dla samego poety nagły wyjazd jest pewną zagadką – Słowacki sam się dziwi swojej zaskakującej decyzji (choć o wielkiej podróży marzył już od dawna): „Nie rozumiesz zapewne, moja droga – pisze do matki z Otranto – co mię do takiej nakłoniło podróży – ja sam prawdziwie nie mogę sobie wytłumaczyć, dlaczego z takim smutnym zapałem rzucam się w świat nieznajomy, pełny niebezpieczeństw, gdy w Grecji rozboje, w Egipcie zaraza panuje”⁶. We wszystkich trzech listach pisanych „na odjezdnym” podkreśla Słowacki element religijny owej podróży – nazywa ją „pobożną wędrówką”⁷, pisze: „Na grobie Chrystusa będę się modlił”⁸, „pomyślę o śmierci na grobie Chrystusa. Będę się tam modlił za ty, których kocham”⁹, wreszcie – „kiedy się wahałem, czy go mam przedsięwziąć, czy nie, otworzona losem biblija zdecydowała mię następującym wierszem: «Kościoły azyjskie pozdrawiają was»¹⁰. Może to, droga moja – pisze do matki w dniu wyjazdu – weźmiesz za przesąd, ale wierszowi temu zawierzyłem i on mię prowadzi w daleką drogę…”¹¹.
Motywacja religijna jest dla poety bardzo ważna, Jerozolima zaś, a zwłaszcza grób Chrystusa, zarysowuje się jako istotny cel wędrówki, jakkolwiek nie jedyny z wymienionych w tych bardzo osobistych listach: „Obaczę – nowe kraje, nowych ludzi, będę żył z nimi, będzie mię nosił wielbłąd karawan”¹². Zatem wyraźnie duchowy charakter wyprawy łączy się w myśli poety z potrzebą różnorodnych, zwłaszcza egzotycznych wrażeń. Z tegoż więc listu, pisanego do matki 24 sierpnia 1836 roku, czyli w dniu wyjazdu z Neapolu, dowiadujemy się, jak wiele różnorodnych oczekiwań łączy poeta z podróżą: „Spodziewam się, że ta podróż będzie mi użyteczną – chociażby tylko ustaliła moc charakteru, którego potrzeba do przedsięwzięcia i wykonania rzeczy połączonej z trudami znacznymi, to już dosyć będę z niej miał korzyści”¹³. To bardzo osobiste wyznanie, pokazujące wymiar psychologiczny, czy raczej – pragmatyczny wyprawy.
W tym samym liście znajdujemy również niezwykle wzruszające wzmianki o Grecji, a właściwie zapisy marzeń o Grecji, łączone przez poetę z pamięcią dzieciństwa: Grecja antyczna, zwłaszcza homerowa, do której wyrusza poeta, przypomina mu chwile dzieciństwa, czas, kiedy poznawał greckich bohaterów – mitycznych i historycznych:
„Filowie zawiozą ci, droga moja, wanienkę z lawy na łzy po Julku, a w tych łzach będziesz kąpać maleńkiego mojego przyjaciela niegdyś w dzieciństwie, Homera – a ja idę zwiedzać miejsce śmierci Hektora i wołać głośno Milcjadesa na pustych Maratonu równinach.
Adieu! Przyrzekam ci, że w najpiękniejszych miejscach – tam, gdzie najwięcej wspomnień rzeczy marzonych w dzieciństwie będzie się cisnęło do mojej duszy – będę myślał o tobie, droga moja, bo kiedy o Grekach dawnych czytałem, to oczy moje, zwrócone z książki, co dnia spotykały twarz twoją – więc i dziś patrząc na ich pomniki będę ciebie szukał w powietrzu oczyma”¹⁴.
W ten sposób podróż do Grecji śladami bohaterów antycznych staje się dla poety swoistym powrotem do domu i do dzieciństwa. Jednak wszystkie powyższe próby uświadomienia sobie przez Słowackiego motywacji wyruszenia w tę daleką i egzotyczną podróż nie dają zadowalającego rezultatu: jego rozpoznania prowadzą do konstatacji o nieuchronnej łączności jego niespokojnego życia z wieczną wędrówką, zatem do myślenia o egzystencji w kategoriach nieustannej podróży, której tylko częścią, małym fragmentem jest wielka podróż „przez Grecją, Egipt do Jeruzalem”¹⁵, w którą właśnie wyrusza: „Wyznaj, droga moja, że mię jakiś niewidomy duch z miejsca na miejsce spędza – jak zmordowanego gołębia – nie pozwalając mi zasnąć, kiedy na jakiej gałęzi usiądę. Pomimo oporu, jaki nieruchawość moja stawi tej niewidomej władzy, ona mnie wystrychnąć gotowa na wielkiego wojażera”¹⁶.
PODRÓŻ W ŻYCIU ROMANTYKA
Każdy poeta romantyczny wyruszał w podróż: realną bądź imaginacyjną, w czasie lub w przestrzeni, bardzo daleką, egzotyczną lub pozornie bliską, jednak prowadzącą do innego, tajemniczego i nieznanego świata. Podróż była ulubioną romantyczną metaforą życia, a życie często stawało się dla romantyka wędrówką, znakiem niespokojnej egzystencji lub ciągłego poszukiwania prawdy i nieustannych prób poznawania tajemnicy. Podróże romantyczne prowadziły do dalekich, kulturowo odmiennych miejsc, ale też w głąb własnego „ja” wędrowca, najczęściej zaś podróż romantyczna łączyła oba wymiary i wyruszenie w podróż oznaczało tyleż poznawanie świata zewnętrznego, co poszukiwanie siebie i rozszerzanie własnej wrażliwości.
Podróż w romantyzmie była faktem obyczajowym, nawet modą, nawiązującą jednak do różnych wcześniejszych form wędrowania. Z całą pewnością w romantycznym podróżowaniu dostrzegamy elementy Grand Tour – podróży edukacyjnej, w którą wyruszali od XVII wieku młodzieńcy z wyższych klas, pierwotnie zwłaszcza z Anglii, by zapoznać się z dziedzictwem kultury europejskiej i nabrać ogłady towarzyskiej. Dostrzegamy w niej również elementy podróży stricte poznawczej, przybliżającej Europejczykom kulturę i naturę obszarów pozaeuropejskich, szczególnie orientalnych, odmiennych etnograficznie i geograficznie. Podróż romantyków to także nawiązanie do znanej wielu kulturom tradycji pielgrzymowania, nawiedzania miejsc świętych, zmierzania do sakralnie rozumianego centrum świata. Romantycy, zwłaszcza czy także polscy, doświadczyli jeszcze innej podróży – wszelkich form emigracji czy wygnania wynikłych z rzeczywistości politycznej kraju i jego zniewolenia. Wygnanie z ojczyzny spowodowane okolicznościami historycznymi stawało się przy tym dla polskich poetów romantycznych znakiem bardziej uniwersalnej sytuacji: wieczystego niezakorzenienia człowieka na ziemi, znakiem człowieczeństwa, symbolem kondycji człowieka, który – wygnaniec na ziemi – nie może tu trwalej zamieszkać, jako pielgrzym zmierza do innej, duchowej ojczyzny. Ten aspekt w romantycznym podróżowaniu Juliusza Słowackiego bardzo silnie eksponował Ryszard Przybylski w tekście poświęconym wschodniej podróży poety, zatytułowanym w sposób znamienny – Pielgrzymka do Króla-Ducha. „Romantycy – pisał Ryszard Przybylski – żywili szczególny sentyment do pewnej starej chrześcijańskiej idei, która związana była z mitem wygnania pierwszych rodziców z raju. Zgodnie z tą opowieścią pobyt ludzi na ziemi między upadkiem Adama i Ewy a powrotem do stanu pierwotnej czystości traktowano jako okres wygnania. Każdy człowiek był tylko wiecznym wędrowcem (homo viator) zmierzającym spod bram Ogrodu Boga do Nowej Jerozolimy, życie zaś – wędrówką po kole z Centrum, od którego oderwał nas grzech, do Centrum”¹⁷.
Podróż romantyczna, tak wielorakie mająca tradycje i tak różnorodnie motywowana, ma jednak swoją specyfikę. Jest nią przede wszystkim koncentracja na „ja”, na świecie wewnętrznym podróżującego oraz na samym fakcie podróżowania, wędrowania, które przynosi artyście romantycznemu pogłębienie wrażliwości, rozszerzenie obszaru inspiracji artystycznej i – co bardzo istotne – poruszenie wyobraźni, niejako zwielokrotniające rzeczywistość. Pisał o tej grze wyobraźni Słowacki jeszcze przed swoją wielką podróżą na Wschód, w roku 1831: „Wojaż bardzo wiele daje wyobrażeń, szkoda tylko, iż wszystko ukazuje mniej pięknym, niż było w imaginacji – i potem zostaje w pamięci dwa obrazy – jeden taki, jaki być powinien, oczami wymalowany; drugi piękniejszy, dawniej utworzony przez imaginacją. Kiedyś utworzy się trzeci, najpiękniejszy, z imaginacji i z sennego przypomnienia – i połączy w sobie wszystko najpiękniejsze z tych trzech obrazów. – Nie pojmuję, jak Bajron mógł pisać na miejscu”¹⁸.
Podróż romantyczna jest zerwaniem z codziennością, przekroczeniem chwili, wyjściem poza tu i teraz, poza teraźniejszość i poza miejsca spowszedniałe i oswojone, ku światom imaginacyjnym, ku przestrzeniom nieznanym i pociągającym, nieskończonym w swym bogactwie kulturowym i geograficznym, dostarczającym różnych modeli egzystencji i wzorców człowieczeństwa. Taka podróż otwiera poetę na bogactwo rzeczywistości, ale może przede wszystkim umożliwia romantykowi spotkanie z jego własnym wnętrzem i pracę poetyckiej wyobraźni.