- W empik go
Juljusz Słowacki - ebook
Juljusz Słowacki - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 169 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Lwów 1902.
Nakładem Redakcyi "Promienia".
Drukarnia Warszawa, Lwów, Lindego
A teraz przestali być latarnią grobu własnego.
Anhelli.
Kto to był Juljusz Słowacki? Co napisał? Jak żył?
Pierwsze pytanie stawiamy w imię piśmiennictwa ojczystego, drugie z miłości dla tego, który nam piśmiennictwo ojczyste wzbogaca. Pytanie pierwsze wynika z pobudek naukowych, pytanie drugie z pobudek czysto ludzkich. Ale w każdym razie właściwe odpowiedzi otrzymamy tylko wtedy, gdy sięgniemy do istotnych źródeł, a więc nie wtedy, gdy będziemy czerpali wiadomości z drugiej ręki. Jest to bardzo ważne, inaczej bowiem nie osądzimy ani pisarza, ani człowieka sprawiedliwie, czem wyrządzimy krzywdę sobie i jemu; sobie, bo zaprzątniemy umysł nasz wyobrażeniami mylnemi, jemu, gdyż o życiu i pismach jego będziemy wygłaszali sądy, na jakie nie zasłużył.
Pytamy zatem, co należy uważać za źródła do poznania poety i człowieka, któremu na imię Juljusz Słowacki?
Istnieje cały szereg prac, zajmujących się życiem jego… istnieje cały szereg książek, zajmujących się rozbiorem jego dzieł. Całej lej literatury nie uważamy za źródła. Czerpanie z niej jest czerpaniem z drugiej ręki.
Za jedyne źródło do poznania życia Słowackiego winniśmy uważać jego listy, niezmiernie starannie wydane w dwóch tomacH przez Leopolda Meyeta (Listy Juljusza Słowackiego z autografów poety wydał po raz pierwszy Leopold Meyet, Lwów 1899, 2 T.).
Za jedyne źródła do poznania jego działalności autorskiej winniśmy uważać jego pisma wydane w siedmiu tomach, z których pierwsze cztery zawierają dzieła, ogłoszone jeszcze za życia poety, trzy zaś następne zawierają utwory, ogłoszone drukiem dopiero po jego śmierci.
Sumienne i szczere wczytanie się w te źródła da nam możność utworzenia sobie sądu bezstronnego, poznania samego Słowackiego, a nie tych, którzy o nim piszą.
Powyższe słowa mogłyby tedy spowodować, iżby czytelnik zapytał nas, czemu piszemy tą książeczką, skoro czytanie go będzie również czerpaniem z drugiej ręki?
Posiadamy jednak na to odpowiedź prostą: piszemy dlatego, aby zniewolić czytelnika do źródłowego zapoznania się z życiem i dziełami Słowackiego, aby go odwieść od tak dziś modnego czytywania rozpraw o autorze, zamiast samego autora; aby mu otworzyć oczy na korzyści, jakie dla niego wypłyną z podobnego postępowania; aby mu pomódz do zoryentowania się w tych źródłach; aby go wreszcie ostrzedz przed książkami, które wprawdzie bnrdzo szeroko o Słowackim piszą, ale zawierają albo zdania nieustalone, albo zdania wprost błędne. Zwłaszcza o życiu Słowackiego popisano całe historye, które możnaby śmiało rzucić do pieca. Rozgłoszono o jego charakterze opinie, które nie odpowiadają minionej rzeczywistości. Uczyniono z niego poetę "arystokracyi duchowej", jak gdyby poezya jego była niemal "bawełną w uszach od ludzkiego jęku". Albo też przedstawiano go jako "dziecinnego rewolucyonistę". Po co nam tedy słuchać obcych głosów, skoro możemy czytać oryginalne listy poety, z listów tych czerpać materyał życioryśniczy i tym sposobem odtworzyć sobie jego charakter? Po co mamy słuchać bajek o jakiemś błękitnem morzu poezyi, skoro sami na nie popłynąć możemy?
Ale tu nastręcza się pytanie zasadnicze. Jak powinniśmy czytać owe listy? Do kogo były one pisane? W jakich okolicznościach?
Są to listy syna do matki. Pamiętajmy więc o tem, że sięgamy do tajemnicy rodzinnej. Właściwie nie mamy do tego prawa. Usprawiedliwić nas może tylko uczucie miłości. Skoro przekraczamy próg owej tajemnicy, stajemy się niejako członkami rodziny, a nie sędziami wydziału śledczego; winniśmy więc pamiętać o tem, iż słuchamy głosu kochającego syna do kochającej matki. Że patrzymy na stosunek o charakterze wyjątkowym, bo i obie te dusze były wyjątkowe. Winniśmy pamiętać o tem, że syn poświęcił życie swoje poezyi ojczystej, a matka poświęciła swoje życie takiemu synowi. Matka widziała w dziecku, w młodzieńcu i w dorosłym mężu to, czego ogół jeszcze widzieć nie mógł, gdyż poetów nie sądzi się z zapowiedzi, ale z wyników t… j… z ich plonu poetyckiego. Syn przyjmował od matki pomoc, bo był przekonany, iż ona głęboko wierzy w jego posłannictwo poetyckie. Matka mogła i chciała go wspierać. Syn w imię swych szlachetnych dążeń i dla spełnienia swego zadania pomoc tę przyjmował. Wniknijmy należycie w ten stosunek, oceńmy to piękne, wzajemne zaufanie dwóch czystych dusz, a ukaże się oczom naszym szczytny, niemal bezprzykładny obraz współpracy i współpoświęcenia matki i syna dla celu niezmiernie wzniosłego, dla udarowania społeczeństwa płodami piękna, płodami natchnienia, uszlachetniającego polską duszę, jednem słowem dla czynu, który żadną materyalną nagrodą z naszej strony zrównoważony być nie może.
Jeżeli przez szkła tej myśli przeczytamy listy Słowackiego, ocenimy je sprawiedliwie, zbudujemy się ich treścią i znajdziemy wytłómaczenie wobec własnego sumienia, żeśmy się odważyli wtargnąć między matkę i syna. A niezależnie od tego poznamy jeszcze nowe dzieło Słowackiego. Bo jego listy są dziełem. Jeżeli natomiast poczniemy je czytać jak brutale, którzy nie zdają sobie z tego sprawy, że inaczej pisze się manifest do narodu, a inaczej kartkę do matki, że inaczej pisze się krytykę objawów literackich i społecznych, a inaczej się gwarzy poufnie z ukochaną istotą, że jest się inaczej nastrojonym, gdy się przemawia publicznie, a inaczej wtedy, gdy jedynem uchem słuchającem jest wyrozumiałe ucho matki, wtedy, powtarzamy, jeżeli o tem wszystkiem zapomnimy, stracimy prawo moralne do czytania takich dokumentów, będziemy ludźmi niesprawiedliwymi, którzy swoją lichą miarą chcą mierzyć dusze wyższe, którzy po prostu nie umieją – korzystać ze źródeł.
Przypatrzmy się, jak to dziecię w zaraniu lat swoich poświęca się poezyi.
"Wiesz, Mamo kochana, powiem ci to, czegom nikomu nie mówił: w dzieciństwie, kiedy byłem egzaltowanie nabożnym, modliłem się do Boga często i gorąco, żeby mi dął życie najnędzniejsze, żebym był pogardzony przez cały wiek mój, i tylko za to, żeby mi dał nieśmiertelną sławę po śmierci". (Listy T. I. str. 30).
Takie myśli snuje dziecię, w którego oczach "błyszczy geniuszu świetność".
Czytanie dzieł Słowackiego winniśmy rozpocząć od wspaniałej parafrazy pieśni "Bogarodzica".
Bogiem sławiona Matko Hospodyna,