Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Kadesz 1274 p.n.e. - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
23 lutego 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kadesz 1274 p.n.e. - ebook

Bitwa pod Kadesz, jedna z najsłynniejszych batalii starożytnego Bliskiego Wschodu, została stoczona w XIII stuleciu przed naszą erą. W dolinie rzeki Orontes starły się wojska egipskie dowodzone przez wojowniczego faraona Ramzesa II oraz armia Hetytów, którzy stworzyli imperium w Azji Mniejszej - na ich czele stał król Muwatallis II. Wydarzenie to było punktem kulminacyjnym walk o dominację w Syrii. Pomimo że bój pod Kadesz jest najlepiej udokumentowaną bitwą w historii starożytnego Egiptu, trudno stwierdzić, kto wyszedł z niego zwycięsko. Ramzes II za pośrednictwem licznych inskrypcji, płaskorzeźb i tekstów spisanych na papirusach ogłosił, że to on był triumfatorem. Najpierw miał odeprzeć atak hetyckich rydwanów, a potem zepchnąć wrogów do rzeki. Dominik Stasiak rekonstruuje okoliczności i przebieg bitwy, a także ukazuje wojskowość epoki.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-16512-0
Rozmiar pliku: 5,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

WSTĘP

------------------------------------------------------------------------

Kadesz (w języ­kach semic­kich „święte ”) to ufor­ty­fi­ko­wane mia­sto poło­żone nad rzeką Oron­tes, które było świad­kiem jed­nej z naj­więk­szych, a zara­zem naj­le­piej udo­ku­men­to­wa­nych bitew póź­nej epoki brązu na Bli­skim Wscho­dzie (1500–1200 rok p.n.e.). Na przed­po­lach tej syryj­skiej warowni starły się dwie potęgi ówcze­snego świata, by osta­tecz­nie potwier­dzić swoją domi­na­cję w regio­nie.

W powszech­nej świa­do­mo­ści star­cie pod Kadesz nie zali­cza się do naj­bar­dziej zna­nych bitew sta­ro­żyt­no­ści. W wielu pod­ręcz­ni­kach do histo­rii zawie­ra­ją­cych roz­bu­do­wane roz­działy opi­su­jące cywi­li­za­cję sta­ro­żyt­nego Egiptu bra­kuje choćby wzmianki na temat tej bitwy, nie mówiąc już o pró­bie dokład­niej­szego opi­sa­nia jej prze­biegu i póź­niej­szego wpływu na dzieje całego Bli­skiego Wschodu. Można nad tym tylko ubo­le­wać – wszak kam­pa­nie pro­wa­dzone przez wojow­ni­czych fara­onów¹ XVIII czy XIX dyna­stii mogą zacie­ka­wić rów­nie mocno jak zagad­nie­nia doty­czące egip­skiego pisma hie­ro­gli­ficz­nego, tajem­nic budowy pira­mid czy wiary w życie poza­gro­bowe i zwią­za­nych z nią pro­ce­sów mumi­fi­ka­cji. Prze­ciętny czło­wiek może się wyka­zać zna­jo­mo­ścią tylko kilku wład­ców sta­ro­żyt­nego Egiptu. Z łatwo­ścią wymieni Che­opsa, mogąc powią­zać go ze słyn­nym zespo­łem gro­bo­wym w Gizie, Tutan­cha­mona, koja­rzo­nego głów­nie z epo­ko­wym odkry­ciem przez Howarda Car­tera w 1922 roku gro­bowca peł­nego skar­bów z ważącą ok. 10 kg maską z litego złota czy Kleo-patrę (VII Filo­pa­tor) za sprawą jej burz­li­wych związ­ków miło­snych z Juliu­szem Ceza­rem i Mar­kiem Anto­niu­szem. Można jed­nak zadać sobie pyta­nie: czy kto­kol­wiek nie­po­głę­bia­jący indy­wi­du­al­nie wie­dzy o sta­ro­żyt­nych kul­tu­rach miał oka­zję usły­szeć cokol­wiek o Ram­ze­sie II?². Moż­liwe że tak, jed­nak prę­dzej sko­ja­rzy go z wyj­ściem Izra­eli­tów z ziemi egip­skiej³ niż z bata­lią sto­czoną prze­ciwko Muwa­tal­li­sowi II, kró­lowi Hatti.

Sprawa ina­czej wygląda wśród znaw­ców tematu. Postać Ram­zesa II jest nie­mal arche­ty­pem egip­skiego fara­ona i tym samym jest ska­zana na nad­zwy­czaj żywe zain­te­re­so­wa­nie bada­czy. Napi­sano już kilka bio­gra­fii naj­słyn­niej­szego z Rames­sy­dów⁴.

Docho­dzimy więc do pyta­nia, czego Czy­tel­nik może się spo­dzie­wać po lek­tu­rze niniej­szego tek­stu? Na pewno nie jest to publi­ka­cja sku­pia­jąca się na postaci samego Ram­zesa II. Oczy­wi­ście słynny faraon wojow­nik będzie nam towa­rzy­szył w więk­szo­ści omó­wio­nych wyda­rzeń, lecz nie należy ocze­ki­wać teatru jed­nego aktora. Książka bowiem sku­pia się na prze­biegu bitwy i wyda­rze­niach tuż po niej, uwzględ­nia­jąc jed­nak momen­tami dość odle­głą histo­rię, nie­ustan­nie zmie­nia­jącą się sytu­ację spo­łeczno-poli­tyczną Bli­skiego Wschodu, któ­rej rezul­ta­tem była bez­po­śred­nia kon­fron­ta­cja egip­sko-hetycka pod Kadesz. Opra­co­wa­nie zawiera też przed­sta­wie­nie armii epoki brązu, które bru­tal­nie i krwawo repre­zen­to­wały oby­dwie strony kon­fliktu. W zakoń­cze­niu omó­wiono, jak wyda­rze­nia z Syrii 1274 roku p.n.e. wpły­nęły na przy­szłość i wza­jemne rela­cje dwóch naj­po­tęż­niej­szych mocarstw ówcze­snego świata.

Na koniec kilka słów na temat pro­ble­ma­tyki trans­kryp­cji pojęć i nazw egip­skich oraz dato­wa­nia wyda­rzeń z histo­rii sta­ro­żyt­nego Egiptu. Musimy pamię­tać, że oma­wiana bitwa miała miej­sce prze­szło 3250 lat temu i słowa „praw­do­po­dob­nie” czy „około” mogą być czę­sto uży­wane w niniej­szej książce.

Sta­ro­żytni Egip­cja­nie w naj­bar­dziej inte­re­su­ją­cym nas okre­sie Nowego Pań­stwa (ok. 1539–1069 p.n.e.) sto­so­wali dwie pod­sta­wowe formy zapisu języka – pismo hie­ro­gli­ficzne oraz hie­ra­tykę⁵. Naj­wcze­śniej­szą i bez wąt­pie­nia naj­bar­dziej znaną dziś formą pisma egip­skiego są hie­ro­glify. Ich nazwa wywo­dzi się ze sta­ro­żyt­nej greki i można ją tłu­ma­czyć jako „święte ryte ” (gr. _ta hie­ro­gly­phika_). Znaki two­rzą pismo o cha­rak­te­rze iko­nicz­nym – więk­szość z hie­ro­gli­fów to obra­zowe wyobra­że­nia przed­mio­tów lub obiek­tów. Nie­za­prze­czal­nie nie było to jed­nak pry­mi­tywne pismo obraz­kowe. Egip­cja­nie za pomocą hie­ro­gli­fów potra­fili two­rzyć skom­pli­ko­wane tek­sty. Sto­su­jąc w odpo­wiedni spo­sób poszcze­gólne znaki, byli w sta­nie wyra­zić bez­po­śred­nie zna­cze­nie danego słowa (znak w postaci logo-gramu, cza­sem z doda­nym deter­mi­na­ty­wem pozwa­la­ją­cym usta­lić wła­ściwe zna­cze­nie) lub poszcze­gólne dźwięki mowy (fono­gramy). Z pisma hie­ro­gli­ficz­nego wywo­dzi się, będąca nie­jako jego uprosz­czoną formą, przy­sto­so­wana do szyb­kiego zapisu hie­ra­tyka (z gr. _hie­ra­tika_, „ kapłań­ski”). Wbrew temu, co suge­ruje sta­ro­grecka nazwa, nie była prze­zna­czona wyłącz­nie do spi­sy­wa­nia tek­stów sakral­nych. W odróż­nie­niu od „świę­tych liter”, które z bie­giem czasu sto­so­wano prak­tycz­nie tylko do two­rze­nia inskryp­cji reli­gij­nych lub róż­no­ra­kich tek­stów „monu­men­tal­nych”, zna­laz-ła zasto­so­wa­nie w codzien­nym życiu Egip­cjan. Hie­ra­tyką zapi­sy­wano wszel­kie doku­menty admi­ni­stra­cyjne oraz tek­sty o odmien­nej spe­cy­fice: lite­rac­kie, naukowe i reli­gijne⁶. Hie­ro­glify fone­tyczne oraz znaki pisma hie­ra­tycz­nego są zapi­sy­wane bez samo­gło­sek, zapi­suje się tylko spół­gło­ski. Dla poten­cjal­nych Czy­tel­ni­ków trans­kryp­cja egip­skich wyra­zów skła­da­jąca się z samych spół­gło­sek byłaby trudna w odbio­rze, dla­tego zde­cy­do­wano się na zasto­so­wa­nie metody pole­ga­ją­cej na uzu­peł­nia­niu ciągu zna­ków samo­gło­ską e, uła­twia­jącą wymowę poszcze­gól­nych słów. Dla lep­szego zobra­zo­wa­nia powyż­szej kwe­stii można się posłu­żyć lepiej znaną ana­lo­gią prze­kształ­ce­nia zapisu z języka hebraj­skiego. Imię Boga chrze­ści­jan jest zapi­sy­wane w Sta­rym Testa­men­cie za pomocą tetra­gramu JHWH. W zależ­no­ści od doda­nia róż­nych samo­gło­sek oddaje się je za pomocą słów Jahwe(h) lub Jehowa(h). Dla­tego przy­kła­dowo w niniej­szej książce możemy zna­leźć okre­śle­nie rekru-ta w armii egip­skiej – _nefer_ zamiast _nfr_. Sprawa kom­pli­kuje się w przy­padku egip­skich imion i tytu­la­tury wład­ców⁷, bowiem nie­rzadko przyj­mują one formę roz­po­wszech­nioną w lite­ra­tu­rze przed­miotu, a czę­sto wywo­dzą się z póź­niej­szej greki. Za dobry przy­kład może posłu­żyć powszech­nie znana zhel­le­ni­zo­wana forma imie­nia tro­no­wego budow­ni­czego Wiel­kiej Pira­midy w Gizie pocho­dząca z rela­cji Hero­dota – Che­ops, zamiast rodzi­mego Chufu (_Ḫwfw_). O ile w tym przy­padku łatwo dostrzec pewne podo­bień­stwo, o tyle egip­skie imię _Ḏḥwtj-ms_ powinno być trans­kry­bo­wane na _Dże­huti-mes_ (co ozna­cza „Dże­huti się naro­dził”), zaś w pol­skich opra­co­wa­niach jest ono odda­wane m.in. jako: Tot­mes, Thot­mes, Tho­th­mes, Tut­mo­zis bądź Tut­mo­sis⁸. Cho­ciaż w naj­now­szych pra­cach pol­skich egip­to­lo­gów wydaje się domi­no­wać forma Thot­mes, zde­cy­do­wano się pozo­stać przy spo­pu­la­ry­zo­wa­nym Tot­me­sie. Wzięto bowiem pod uwagę, że niniej­sza pozy­cja jest napi­sana także dla osób, które nie­ko­niecz­nie muszą być obyte z tema­tem. To tylko jeden z wielu podob­nych wybo­rów – za każ­dym razem sta­rano się odna­leźć złoty śro­dek pomię­dzy roz­po­zna­wal­no­ścią a popraw­no­ścią przy­ję­tych form imien­nych.

Dla słów spi­sa­nych w innych sta­ro­żyt­nych języ­kach zasto­so­wano podobne zasady zapisu, przy czym spo­ra­dycz­nie wystę­pu­jące w książce ide­ogramy sume­ryj­skie i aka­dyj­skie (znane z hetyc­kich tek­stów) będą ozna­czane w trans­li­te­ra­cji maju­sku­łami alfa­betu łaciń­skiego pisa­nymi w odmia­nie pro­stej (sume­ro­gramy) lub kur­syw­nej (aka­do­gramy).

Umiej­sco­wie­nie wyda­rzeń z histo­rii Nowego Pań­stwa jest jesz­cze trud­niej­sze, a usta­le­nie daty rocz­nej⁹ star­cia Muwa­tal­lisa II z Ram­ze­sem II do dziś jest przed­mio­tem sporu histo­ry­ków. W lite­ra­tu­rze na temat cywi­li­za­cji sta­ro­żyt­nego Egiptu jest wiele pro­po­no­wa­nych dat rocz­nych bitwy pod Kadesz, m.in.: 1300, 1299, 1298, 1288, 1286, 1285, 1275 i 1274 rok p.n.e., przy czym dwie skrajne są poda­wane naj­czę­ściej. Jesz­cze dalej posuwa się David Rohl, który przyj­muje cał­ko­wi­cie inno­wa­cyjną chro­no­lo­gię Bli­skiego Wschodu (tzw. nowa chro­no­lo­gia) – według niej bitwę pod Kadesz sto­czono ok. 939 roku p.n.e. (_sic!_). Dato­wa­nie Rohla nie zostało jed­nak powszech­nie zaapro­bo­wane w śro­do­wi­skach aka­de­mic­kich i nie będzie tema­tem dal­szych roz­wa­żań.

Skąd taka roz­bież­ność? Spró­bujmy to wyja­śnić. Otóż sta­ro­żytni Egip­cja­nie pier­wot­nie posłu­gi­wali się kalen­da­rzem księ­ży­co­wym opar­tym na zmia­nach faz Księ­życa i dzie­lą­cym rok na dwa­na­ście trzy­dzie­sto­dnio­wych mie­sięcy. Egip­ski kalen­darz lunarny liczył więc 360 dni. Jak łatwo zauwa­żyć, skut­kiem tego była dys­har­mo­nia w sto­sunku do rze­czy­wi­stego czasu peł­nego obiegu Słońca przez Zie­mię. Powo­do­wało to suk­ce­sywne prze­su­wa­nie pór roku w sto­sunku do przy­ję­tych mie­sięcy roku kalen­darzowego. Pewne zna­le­zi­sko z epoki pano­wa­nia fara­ona Dżera pozwo­liło jed­nak wysnuć wnio­sek, że już od cza­sów I dyna­stii sta­ro­żytni Egip­cja­nie wyko­rzy­sty­wali kalen­darz solarny. Mowa o pla­kietce z kości sło­nio­wej z sym­bo­lem bogini Sothis (zgre­cy­zo­wana forma egip­skiej Sepe­det)¹⁰ pod posta­cią leżą­cej krowy sym­bo­li­zu­ją­cej gwiazdę Syriusz¹¹ z pędem roślin­nym pomię­dzy rogami zna­czą­cym tyle co „rok”. Syriusz, naj­ja­śniej­sza, a przez to naj­ła­twiej­sza do obser­wa­cji gwiazda, w ciągu roku zmie­nia poło­że­nie wzglę­dem Słońca – w zakre­sie sze­ro­ko­ści geo­gra­ficz­nych Egiptu w mie­sią­cach zimo­wych jest widoczny nie­mal przez całą noc, a wraz z upły­wem kolej­nych tygo­dni w poło­wie maja zaczyna zaj­mo­wać miej­sce na nie­bo­skło­nie głów­nie w ciągu dnia, będąc przez to prak­tycz­nie nie­moż­li­wym do dostrze­że­nia gołym okiem. Jedyna szansa na to jest tuż po zacho­dzie słońca na hory­zon­cie zachod­nim. Około końca maja Syriusz znika poni­żej zachod­niej linii hory­zontu jesz­cze przed nasta­niem zmierz­chu. Okres, w któ­rym nie da się go zaob­ser­wo­wać, trwa pra­wie dwa mie­siące. Po jego upły­wie można ocze­ki­wać poja­wie­nia się Syriu­sza z dru­giej strony, na wschod­nim hory­zon­cie. Pierw­szy dzień, w któ­rym da się go zauwa­żyć na nie­bie, tj. zanim wzej­dzie Słońce, po dłuż­szym cza­sie jego nie­obec­no­ści, nazywa się helia­kal­nym wscho­dem Syriu­sza. Obser­wu­jąc regu­lar­ność zja­wi­ska, Egip­cja­nie osza­co­wali dłu­gość roku na 365 dni (podział taki sam jak w roku księ­ży­co­wym, wraz z pię­cioma epa­go­me­nal­nymi, tj. dodat­ko­wymi dniami będą­cymi „boskim darem”). Nie­za­leż­nie od tego zaob­ser­wo­wali pra­wi­dło­wość w przy­pa­da­ją­cych dość regu­lar­nie, co roku, wyle­wach Nilu. Na tej pod­sta­wie dzie­lili rok na trzy pory odpo­wia­da­jące wpły­wowi życio­daj­nej rzeki na wege­ta­cję roślin. Pierw­sza, _achet_, była porą wyle­wów. Kolejna, _peret_, odpo­wia­dała cza­sowi potrzeb­nemu na kieł­ko­wa­nie i wzrost roślin. Ostat­nia, _szemu_, była cza­sem zbio­rów.

W pew­nym momen­cie egip­scy kapłani zauwa­żyli, że począ­tek przy­boru wód Nilu nastę­puje w tym samym cza­sie, co pierw­sze poja­wie­nie się Syriu­sza na wschod­nim hory­zon­cie. Uznali to za dosko­nały punkt wyj­ścia do usta­le­nia początku rachuby czasu. Przyj­mu­jąc 365-dniowe okresy kalen­da­rzowe, dwa wymie­nione wyda­rze­nia coraz bar­dziej się roz­mi­jały, wszak przy­bli­że­nie to nie jest dokładne i w uprosz­cze­niu prze­rwa pomię­dzy corocz­nymi przy­bo­rami wód powinna wyno­sić mniej wię­cej 365 dni, 5 godz. i 48 min (rok zwrot­ni­kowy). Z powodu nie­rów­no­mier­no­ści opa­dów w górach Afryki Środ­ko­wej nie było to łatwe do zaob­ser­wo­wa­nia, jed­nak można wywnio­sko­wać, że w zasa­dzie helia­kalny wschód Syriu­sza prze­su­wał się co roku o nie­mal ćwierć dnia w sto­sunku do wcze­śniej usta­lo­nego pierw­szego dnia pierw­szego mie­siąca pory wylewu. Wraz z upły­wem lat roz­bież­ność pomię­dzy egip­skim rokiem kalen­da­rzo­wym a pierw­szą dostrze­galną obec­no­ścią gwiazdy na wschod­nim nie­bo­skło­nie rosła i ich ponowna zgod­ność wypa­dała dopiero po ok. 1456 latach. Zależ­ność ta została nazwana okre­sem sothi­so­wym lub psim, i wiemy, że na pewno zaob­ser­wo­wano ją w 139 roku n.e. Teo­re­tycz­nie poprzed­nie musiały więc mieć miej­sce (uwzględ­nia­jąc brak roku zero­wego) mię­dzy 1321 a 1318 p.n.e., 2777 a 2774 p.n.e., 4233 a 4230 p.n.e. itd. (por. niżej). Dzięki zna­jo­mo­ści obser­wa­cji pierw­szych poja­wień Syriu­sza na hory­zon­cie po jego dłuż­szej nie­wi­docz­no­ści poczy­nio­nych przez sta­ro­żyt­nych Egip­cjan (z poda­nym dniem danego mie­siąca i rokiem pano­wa­nia aktu­al­nie zasia­da­ją­cego na tro­nie władcy) i porów­nu­jąc je z dato­wa­niem zna­le­zisk arche­olo­gicz­nych (w celu okre­śle­nia, czy wyda­rze­nia miały miej­sce w danym cyklu sothi­so­wym, czy jesz­cze wcze­śniejszym), jeste­śmy w sta­nie okre­ślić przy­bli­żone daty roczne nie­któ­rych wyda­rzeń. Dato­wa­nie sothi­sowe jest nie­stety obar­czone dwoma zna­czą­cymi błę­dami. Pierw­szy jest bez­po­śred­nio zwią­zany z samą spe­cy­fiką dato­wa­nia. Posia­da­jąc wzmiankę o wystą­pie­niu wschodu Syriu­sza w danym dniu roku i porów­nu­jąc ją ze zja­wi­skiem przy­pa­da­ją­cym raz na 1456 lat, jeste­śmy w sta­nie okre­ślić datę roczną z dokład­no­ścią do czte­rech lat, ponie­waż tyle zaj­muje prze­su­nię­cie się w cza­sie wschodu Syriu­sza o jeden dzień, tj. wschód gwiazdy w tym samym dniu w roku wystę­puje przez kolejno nastę­pu­jące po sobie cztery lata. Drugi błąd zależy od miej­sca obser­wa­cji helia­kal­nego wschodu, które zazwy­czaj jest nie­znane. Przy­kła­dowo dla obser­wa­tora prze­by­wa­ją­cego w oko­li­cach pół­noc­nej czę­ści Dol­nego Egiptu zja­wi­sko to wystąpi kilka dni póź­niej niż dla obser­wa­tora znaj­du­ją­cego się bli­żej rów­nika w połu­dnio­wej czę­ści Gór­nego Egiptu. Te kilka dni pozor­nie zna­czą nie­wiele, jed­nak pamię­ta­jąc o zna­nej już zależ­no­ści, że na dzień róż­nicy w poczy­nio­nych obser­wa­cjach przy­pa­dają cztery obiegi ziem­skie po wła­snej orbi­cie, daje nam to roz­bież­ność wyno­szącą nawet do kil­ku­na­stu lat¹². Pre­cy­zyjne dato­wa­nie wyda­rzeń omó­wio­nych¹³ w niniej­szej książce jest więc prak­tycz­nie nie­wy­ko­nalne i dopiero po 664 roku p.n.e. ist­nieje moż­li­wość względ­nie dokład­nej data­cji wyda­rzeń z histo­rii sta­ro­żyt­nego Egiptu. Ta data jest zwią­zana ze splą­dro­wa­niem Teb przez asy­ryj­skiego króla Aszur­ba­ni­pala za cza­sów pano­wa­nia kuszyc­kiego fara­ona¹⁴ Taharki. Wyda­rze­nie to potwier­dzają źró­dła egip­skie, asy­ryj­skie oraz babi­loń­skie i przy­ję­cie go za punkt odnie­sie­nia do dal­szej chro­no­lo­gii jest uzna­wane przez bada­czy za zasadne.ROZ­DZIAŁ I
WALKA O DOMI­NA­CJĘ W SYRII – ZMA­GA­NIA POTĘG STA­RO­ŻYT­NEGO BLI­SKIEGO WSCHODU

ROZ­DZIAŁ I
WALKA O DOMI­NA­CJĘ W SYRII –
ZMA­GA­NIA POTĘG STA­RO­ŻYT­NEGO
BLI­SKIEGO WSCHODU

------------------------------------------------------------------------

Nazwa Syria obec­nie odnosi się do Syryj­skiej Repu­bliki Arab­skiej, pań­stwa poło­żo­nego na Bli­skim Wscho­dzie ze sto­licą w Damaszku. W sta­ro­żyt­no­ści ter­min ten okre­ślał kra­inę roz­cią­ga­jącą się od Morza Śród­ziem­nego na zacho­dzie do rzeki Eufrat na wscho­dzie. Pół­nocny zasięg tego obszaru można okre­ślić na wyso­ko­ści linii gór połu­dniowo-wschod­niej Azji Mniej­szej zna­nych Rzy­mia­nom jako góry Tau­rus, zaś na połu­dniu teren sta­ro­żyt­nej Syrii się­gał pół­noc­nej gra­nicy obec­nego Izra­ela.

Współ­cze­sny obraz tere­nów Syrii¹⁵ kon­tra­stuje z prze­ka­zami z epoki i pro­wa­dzo­nymi bada­niami arche­olo­gicz­nymi. Obec­nie jest to kra­jo­braz jało­wych pust­kowi, ste­pów, a nawet obsza­rów pół­pu­styn­nych i pustyn­nych, jed­nak z per­spek­tywy sta­ro­żyt­nych miesz­kań­ców Syrii lub nie­od­le­głej Pale­styny (okre­śla­nych przez Egip­cjan wspólną nazwą _Aamu_¹⁶) mógł wyglą­dać zgoła ina­czej. W II tysiąc­le­ciu p.n.e. kli­mat w tam­tym rejo­nie był znacz­nie wil­got­niej­szy i sprzy­jał roz­wo­jowi roślin­no­ści. Na obsza­rze Syrii można było wyod­ręb­nić trzy strefy, wyróż­nia­jące się swo­istym śro­do­wi­skiem natu­ral­nym.

Pierw­sza, roz­cią­ga­jąca się wzdłuż wybrzeża Morza Śród­ziem­nego, jest poprze­ci­nana wie­loma pasmami gór­skimi. Góry w kilku miej­scach są roz­dzie­lone pły­ną­cymi w stronę morza rze­kami. Na tere­nach nie­opo­dal ich ujść ist­nieją dogodne warunki do powsta­nia i pręż­nego roz­woju por­to­wych miast jak: Tyr (współ­cze­sne Sur), Bej­rut czy Uga­rit (Ras Szamra), opie­ra­ją­cych swą gospo­darkę głów­nie na han­dlu i pozy­ski­wa­niu surow­ców natu­ral­nych z pobli­skich gór.

Strefa druga, poło­żona dalej na wschód, jest jesz­cze bar­dziej górzy­sta. Masywy gór­skie osią­gają tam nawet 3000 m n.p.m. Najbar­dziej cha­rak­te­ry­stycz­nym ele­men­tem wysokogór­skiego kra­jo­brazu są dwa pasma gór­skie rów­no­le­głe do linii brze­go­wej Morza Śród­ziem­nego – Liban i Anty­li­ban. Góry te są oddzie­lone od sie­bie sze­ro­kim na 8–14 i dłu­gim na 120 km „wąwo­zem” Bika (dolina Bekaa), co ogra­ni­cza moż­li­wo­ści komu­ni­ka­cji. Dolina ta jest bramą do środ­ko­wej czę­ści Syrii, co tłu­ma­czy ulo­ko­wa­nie w pobliżu jej pół­noc­nego wylotu mia­sta Kadesz¹⁷. Górzy­sta topo­gra­fia terenu i nie­znaczna liczba wiel­kich rzek¹⁸ nie pozwo­liły na wykształ­ce­nie sil­nego, jed­no­li­tego orga­ni­zmu pań­stwo­wego, jed­nak nie­ko­niecz­nie musiały prze­szko­dzić w powsta­niu spraw­nie funk­cjo­nu­ją­cych osie­dli ludz­kich. Przy­kła­dem może być Dama­szek, któ­remu „życio­daj­nej wody dostar­czają rzeczki spły­wa­jące z Anty­li­banu i Hebronu”¹⁹.

Ostat­nia ze stref kra­jo­bra­zo­wych obej­muje tereny jesz­cze bar­dziej odda­lone od wybrzeża Morza Śród­ziem­nego, aż do zachod­niego brzegu rzeki Eufrat. Ma zróż­ni­co­waną rzeźbę terenu: mimo wystę­po­wa­nia for­ma­cji o więk­szej wyso­ko­ści bez­względ­nej jej dużą część sta­nowi obszar rów­ninny, poro­śnięty wie­lo­let­nimi tra­wami two­rzą­cymi pastwi­ska i stepy. W porów­na­niu z pozo­sta­łymi stre­fami Syrii to tam były naj­ko­rzyst­niej­sze warunki do powsta­nia więk­szego tworu o scen­tra­li­zo­wa­nej wła­dzy – związku miast, mogą­cego z cza­sem prze­kształ­cić się w silne pań­stwo. Nic takiego się jed­nak nie wyda­rzyło, a nie­wiel­kie mia­sta-pań­stwa jak Ebla (dziś Tell Mar­dik) czy Aleppo, przy­wo­dzące na myśl póź­niej­sze grec­kie _poleis_, rzą­dzone przez lokal­nych ksią­żąt i czę­sto odgry­wa­jące zna­czącą rolę w regio­nie, nie­ustan­nie ze sobą kon­ku­ro­wały, będąc w kon­se­kwen­cji podatne na agre­sję z zewnątrz²⁰.

Tereny Syrii nie­mal od zawsze były główną areną zma­gań potęg sta­ro­żyt­nego Bli­skiego Wschodu. Dla zabor­czych sąsia­du­ją­cych ze sobą państw miały ogromne zna­cze­nie stra­te­giczne, przede wszyst­kim sta­no­wiły dosko­nałą bazę wypa­dową dla dal­szych pod­bo­jów. Ponadto przez tery­to­rium Syrii prze­cho­dziło wiele szla­ków kupiec­kich; wystar­czy choćby wspo­mnieć ten łączący Egipt z Pale­styną i zachod­nim wybrze­żem Morza Śród­ziem­nego zwany w cza­sach rzym­skich _Via Maris_ (Droga Nad­mor­ska). Porty na wybrzeżu były pomo­stem łączą­cym cały Bli­ski Wschód ze świa­tem egej­skim. O inten­syw­no­ści han­dlu mor­skiego w póź­nej epoce brązu mogą świad­czyć współ­cze­sne zna­le­zi­ska stat­ków na dnie Morza Śród­ziem­nego, w tym wraku nie­opo­dal przy­lądka Geli­do­nia (dato­wa­nego na ok. 1200 p.n.e.). Odna­le­ziony sta­tek han­dlowy (praw­do­po­dob­nie cypryj­ski bądź kana­nej­ski), który zato­nął wraz z całym ładun­kiem, zawie­rał mnó­stwo przed­mio­tów róż­nego pocho­dze­nia: cypryj­skiego, mykeń­skiego, syryj­skiego i egip­skiego.

Ponadto sta­ro­żytna Syria była zna­ko­mitą bazą surow­cową. Stoki tam­tej­szych pasm gór­skich były mocno zale­sione. Syryj­skie drewno, czę­sto nie­do­stępne w innych rejo­nach geo­gra­ficz­nych, np. Egip­cie czy Mezo­po­ta­mii, było wyso­kiej jako­ści. Oprócz tego w górach znaj­do­wały się pokaźne złoża metali. Wpraw­dzie ludzie miesz­ka­jący na tere­nach poło­żo­nych w bez­po­śred­niej bli­sko­ści wiel­kich rzek mieli lep­sze warunki agro­kul­tu­ralne, jed­nak część tere­nów syryj­skich (głów­nie trze­ciej strefy kra­jo­bra­zo­wej) także wcho­dziła w skład tzw. Żyznego Pół­księ­życa, czyli pasa ziem o więk­szej uro­dzaj­no­ści – nazwa­nego tak ze względu na swój łuko­waty kształt i się­ga­ją­cego od Pale­styny do Zatoki Per­skiej. Rela­cje z epoki pozwa­lają także śmiało stwier­dzić, że tereny syryj­skie były zasobne w zwie­rzynę. W XV wieku p.n.e. pod­czas jed­nej z wypraw wojen­nych faraon Tot­mes III uczest­ni­czył w polo­wa­niu na sło­nie²¹ w kra­inie Nija nad środ­ko­wym bie­giem Oron­tesu. Podobno zabito wtedy aż 120 sztuk tych zwie­rząt.

Wszystko to spra­wiało, że jeśli ktoś poważ­nie myślał o osią­gnię­ciu domi­na­cji w regio­nie, powi­nien pod­bić Syrię. Jak poka­zała histo­ria, gdy aspi­ra­cje mocar­stwowe róż­nych państw zbie­gały się w cza­sie, natu­ralną koleją rze­czy wybu­chały zażarte kon­flikty. W dru­giej poło­wie II tysiąc­le­cia p.n.e. o miano hege­mona Bli­skiego Wschodu toczyły boje trzy potęgi świata antycz­nego: Hatti, Mitanni i egip­skie Nowe Pań­stwo. Zanim jed­nak rzu­cimy się w wir wyda­rzeń poprze­dza­ją­cych bitwę pod Kadesz, chciał­bym pokrótce przed­sta­wić histo­rię głów­nych pro­ta­go­ni­stów.

KRAJ TYSIĄCA BOGÓW

Przy­naj­mniej od ok. 2300 roku p.n.e. tereny zaj­mo­wane przez nie­wiel­kie pań­stewka w środ­ko­wej Ana­to­lii (rejon Azji Mniej­szej) były znane jako kra­ina Hatti. Nazwa ta została nadana przez lud­ność zamiesz­ku­jącą te obszary w III tysiąc­le­ciu p.n.e. zwaną Haty­tami, rów­nież okre­ślaną mia­nem Pro­to­he­ty­tów.

„Wła­ściwi” Hetyci (na początku sami na pewno tak sie­bie nie okre­ślali i praw­do­po­dob­nie mówili o sobie jako o Nesy­tach) byli ludem napły­wo­wym, mówią­cym dia­lek­tami z indo­eu­ro­pej­skiej rodziny języ­ko­wej. Ich pocho­dze­nie cały czas jest przed­mio­tem dys­ku­sji. Bada­cze spe­ku­lują, że ple­miona indo­eu­ro­pej­skie²² przy­były do środ­ko­wej czę­ści Ana­to­lii ze wschodu (wschod­nia Ana­to­lia, Kau­kaz Połu­dniowy, pół­nocna Mezo­po­ta­mia), pół­nocy (tereny połu­dnio­wej Rosji i na pół­noc od Morza Czar­nego) lub zachodu (Europa Środ­kowa, Bał­kany). Nie ma jed­nak pew­no­ści, jak prze­bie­gała migra­cja grup lud­no­ści zna­nych póź­niej pod nazwą Hety­tów na tereny zamiesz­kane przez „auto­chto­niczną” lud­ność Ana­to­lii. Sądzi się, że przy­by­sze krok za kro­kiem opa­no­wy­wali słabe i zwa­śnione ośrodki hatyc­kie, jed­no­cze­śnie czer­piąc wiele z lokal­nej kul­tury i wie­rzeń reli­gij­nych. Z cza­sem asy­mi­la­cja najeźdź­ców z pod­bitą lud­no­ścią zaszła tak daleko, że prze­nie­siono na nich ich nazwę – lud Hatti. Obec­nie dla roz­róż­nie­nia miesz­kań­ców tego sta­ro­żyt­nego kraju o wcze­śniej­szych mówi się Hatyci (Pro­to­he­tyci), o póź­niejszych – Hetyci.

Około XVIII wieku p.n.e. Hetyci zado­mo­wili się na hatyc­kich zie­miach, two­rząc wiele nie­wiel­kich kró­lestw²³. We wcze­snych źró­dłach wspo­mina się imię Anit­tasa, potomka Pitha­nasa, króla Kus­sary. Przy­pusz­czal­nie to o tere­nach będą­cych pod pano­wa­niem tych wład­ców ze sto­licą w zaję­tym Kanesz (hetyc­kie Nesa, współ­cze­śnie Kültepe) można mówić jako o pierw­szym pań­stwie _stricte_ hetyc­kim. Pitha­nas zapo­cząt­ko­wał pro­ces kon­so­li­da­cji pobli­skich obsza­rów. Wojow­ni­czy Anit­tas kon­ty­nu­ował poli­tykę pod­bo­jów i zdo­łał pod­po­rząd­ko­wać kolejne zna­czące i nale­żące do hetyc­kich kró­li­ków mia­sta, m.in.: Zalpuwę, Sali­ti­warę, Hat­tu­sas (w tra­dy­cji nauko­wej Boğazköy, obec­nie Boğazkale, ok. 150 km na wschód od Ankary) i Puru­szhandę. Naj­cie­kaw­sze wydają się epi­zody zwią­zane ze zdo­by­ciem dwóch ostat­nich. Hat­tu­sas opie­rało się dłuż­szy czas i dopiero gdy jego obroń­com skoń­czyła się żyw­ność, zostało wzięte noc­nym sztur­mem. Zdo­byte mia­sto doszczęt­nie znisz­czono, prze­klęto, a na jego zglisz­czach posiano chwa­sty – _zah­heli_²⁴, tak by w przy­szło­ści nikt nie mógł się w nim osie­dlić. Praw­do­po­dob­nie po otrzy­ma­niu wie­ści o tym władca Puru­szhandy, wyróż­niany wśród innych tytu­łem wiel­kiego księ­cia, wolał nie ryzy­ko­wać zbroj­nej kon­fron­ta­cji i posta­no­wił zawczasu zło­żyć hołd zwy­cięzcy. Ofia­ro­wał przy tym tron i berło z żelaza, mate­riału bar­dzo rzad­kiego i cenio­nego. Choć Anit­tas stał się naj­sil­niej­szym władcą całej Ana­to­lii, to jed­nak potęga stwo­rzo­nego przez niego pań­stwa nie była trwała. Już w pierw­szym poko­le­niu po jego śmierci kró­le­stwo się roz­pa­dło z powodu kon­flik­tów mię­dzy pod­bi­tymi tery­to­riami. Mimo to stwo­rzyło pod­wa­liny znacz­nie trwal­szego orga­ni­zmu pań­stwo­wego – hetyc­kiego Sta­rego Pań­stwa.

Tym, któ­rego można nazwać restau­ra­to­rem potęgi Hety­tów, był Labar­nas I – cho­ciaż poja­wiają się pewne wąt­pli­wo­ści i suge­stie, że był on posta­cią legen­darną, kimś na wzór rzym­skiego Romu­lusa lub Pia­sta (z naszego podwórka). Utoż­sa­mia się go nawet z kolej­nym, lepiej potwier­dzo­nym w źró­dłach władcą hetyc­kim, o czym niżej. Jeśli jed­nak zało­żymy histo­rycz­ność tej postaci, to z pewną dozą praw­do­po­do­bień­stwa można zało­żyć, że Labar­nas I mógł być władcą jed­nego z księstw, które ostały się po upadku kró­le­stwa Anit­tasa. Tym, który zde­cy­do­wał się prze­jąć ini­cja­tywę i posze­rzyć swoją domenę kosz­tem innych, wstę­pu­jąc na drogę mili­tarną. Wydaje się, że kam­pa­nie prze­ciwko naj­bliż­szym sąsia­dom pro­wa­dzone przez Labar­nasa I oka­zały się bar­dzo sku­teczne. Pod napo­rem wojow­ni­ków ambit­nego monar­chy kolejno padło sie­dem wro­gich miast. Do każ­dego z nich Labar­nas wysłał swych synów jako namiest­ni­ków pod­le­głych mu ziem. Po tym, jak znaczna część Ana­to­lii zna­la­zła się pod hetyc­kim zwierzch­nic­twem, pań­stwo Hatti posta­no­wiło roz­sze­rzyć swoje wpływy na pół­nocną Syrię.

Pierw­sze kroki w tym kie­runku poczy­nił Hat­tu­si­lis I (pano­wał w latach ok. 1650–1620 p.n.e.²⁵). Prze­cho­dząc łań­cuch gór Tau­rus, roz­po­czął eks­pan­sję na połu­dnie i wschód. Tereny, na które począt­kowo wkro­czyły woj­ska hetyc­kie, znaj­do­wały się pod kon­trolą nie­wiel­kich syryj­skich miast-państw. Wyją­tek sta­no­wiło dobrze pro­spe­ru­jące kró­le­stwo Jam­chadu ze sto­licą w Aleppo (wśród Hety­tów zna­nego pod nazwą Halap). Samot­nie żadne z tych pań­ste­wek nie mogło się prze­ciw­sta­wić hetyc­kiej nawale. Zagro­że­nie ze strony wspól­nego wroga pozwo­liło jed­nak na pewien czas zapo­mnieć o lokal­nych kon­flik­tach i natu­ralną koleją rze­czy utwo­rzyła się pół­nocno-syryj­ska koali­cja pod prze­wod­nic­twem króla Jam­chadu, zło­żona z jego sojusz­ni­ków i wasali. Archiwa zna­le­zione w jed­nym ze sprzy­mie­rzo­nych miast (Ala­lach) zawie­rają nazwy wielu z nich: Kar­ke­misz, Urszu, Hassu, Uga­rit, Emar, Ebla i Tunip. Mimo począt­ko­wych suk­ce­sów (zdo­byto i złu­piono Ala­lach) Hetyci nie byli jesz­cze gotowi na decy­du­jącą kon­fron­ta­cję z władcą Jam­chadu, Jarim-Limem III i wyco­fali się do Ana­to­lii. Tam cze­kał ich praw­dziwy spraw­dzian siły – wojna z Arzawą²⁶, główną prze­szkodą do osią­gnię­cia peł­nej supre­ma­cji w Azji Mniej­szej. Kró­le­stwo poło­żone na zacho­dzie regionu szybko jed­nak zostało pobite, a być może trwale pod­bite i włą­czone w gra­nice hetyc­kiego pań­stwa.

Dal­sze boje Hat­tu­si­lisa I w Syrii toczyły się ze zmien­nym szczę­ściem. Wpraw­dzie poko­nał zjed­no­czone armie w wal­nej bitwie pod Ada­lur, nie udało mu się jed­nak zająć sto­licy Jam­chadu, Aleppo. Dopiero jego następcy Mur­si­li­sowi I udało się zdo­być główny ośro­dek wła­dzy nie­wy­god­nego syryj­skiego prze­ciw­nika.

Jako cie­ka­wostkę warto przy­to­czyć jesz­cze jedną infor­ma­cję z cza­sów pano­wa­nia Hat­tu­si­lisa I. Otóż władca ten, na prze­kór klą­twie rzu­co­nej przez Anit­tasa²⁷, posta­no­wił odbu­do­wać Hat­tu­sas i uczy­nić je sto­licą admi­ni­stra­cyjną wła­snego kró­le­stwa. O zwy­cię­stwie prag­ma­ty­zmu naj­wi­docz­niej zade­cy­do­wały zna­ko­mite warunki obronne (poło­że­nie na skal­nym wznie­sie­niu, droga do Hat­tu­sas wio­dła przez wąską dolinę) i hydro­lo­giczne (dostęp do odpo­wied­nich zaso­bów wod­nych przez cały rok). To z oka­zji tego wyda­rze­nia władca przy­jął imię, pod któ­rym jest naj­bar­dziej znany – Hat­tu­si­lis – czyli „budow­ni­czy Hat­tu­sas”. Wcze­śniej brzmiało ono Labar­nas, dla­tego dla odróż­nie­nia od na wpół mitycz­nego poprzed­nika współ­cze­śnie nazywa się go Labar­nasem II²⁸.

Mur­si­lis I (1620–1590 p.n.e.) był wnu­kiem poprzed­niego monar­chy, ofi­cjal­nie uzna­nym za kró­lew­skiego syna (adop­to­wa­nym). Jak się oka­zało, zdo­bywca Aleppo nie zado­wo­lił się ujarz­mie­niem Jam­chadu. Wyda­rze­nie to wkrótce zostało przy­ćmione przez naj­więk­sze osią­gnię­cie sta­ro­he­tyc­kiej sztuki wojen­nej – zdo­by­cie i splą­dro­wa­nie Babi­lonu (ok. 1595 roku p.n.e.). To poło­żyło kres dyna­stii sta­ro­ba­bi­loń­skiej (z niej wywo­dził się dobrze znany z pod­ręcz­ni­ków szkol­nych król Ham­mu­rabi). Gra­nice pań­stwa hetyc­kiego ni­gdy wcze­śniej nie się­gały tak daleko. Możemy sobie tylko wyobra­zić, jak wiele wyobra­żeń obcych boż­ków i bał­wa­nów zgro­ma­dzono w Hatti. Hetyci wie­rzyli bowiem, że zabie­ra­jąc posąg kultu lokal­nego boga, pozba­wiali daną miej­sco­wość real­nej siły i ochrony, jaką dawała bez­po­śred­nia obec­ność bóstwa. Ich wize­runki tra­fiały wraz z innymi łupami do ojczy­stego kraju Hety­tów i sta­wały się czę­ścią stale powięk­sza­ją­cego się pan­te­onu. Z tego powodu sami miesz­kańcy Hatti mówili o swo­jej ojczyź­nie, że była kra­jem tysiąca bogów²⁹. Tak znaczna i szybka eks­pan­sja hetyc­kiego pań­stwa miała nega­tywne kon­se­kwen­cje. Histo­ria zato­czyła krąg i, podob­nie jak za cza­sów Anit­tasa, oka­zało się, że roz­le­głe tery­to­ria trudno jest kon­tro­lo­wać. Pod­bite ludy bun­to­wały się coraz czę­ściej, a chaos w pań­stwie potę­go­wała nasi­la­jąca się rywa­li­za­cja o wła­dzę człon­ków rodziny kró­lew­skiej. Osta­tecz­nie Mur­si­lis I, doświad­czony wojow­nik i uczest­nik wielu bitew, zgi­nął na sku­tek zdra­dziec­kiego zama­chu z ręki swo­jego szwa­gra, Han­ti­lisa I.

Rządy kró­lo­bójcy (ok. 1590–1560 p.n.e.) nie były udane. Osła­bione przez desta­bi­li­za­cję wła­dzy pań­stwo stało podatne na ataki z zewnątrz, co skwa­pli­wie wyko­rzy­stał lud zwany Hury­tami³⁰. Wyka­zu­jąc więk­szą niż zwy­kle aktyw­ność, orga­ni­zo­wali kolejne kam­pa­nie w głąb hetyc­kich tery­to­riów. Gwoli ści­sło­ści – nie było to pierw­sze spo­tka­nie Hety­tów z tym ludem, coraz śmie­lej osie­dla­ją­cym się na obsza­rach poło­żo­nych po wschod­niej stro­nie gór­nego Eufratu. Ludzie z kraju Hatti zdą­żyli ich poznać, ale nie­ko­niecz­nie musieli mieć dobre roze­zna­nie o ich sile i nie­ustan­nie rosną­cym poten­cjale. Moż­liwe, że już pod­czas pierw­szych wypraw Hat­tu­si­lisa I na pół­nocną Syrię Huryci wspie­rali zbroj­nie sprzy­mie­rzo­nych pod egidą kró­le­stwa Jam­chadu. W wal­kach o Ala­lach brał udział hurycki dowódca Zukra­szi. Podej­rzewa się rów­nież, że Urszu, jedno z miast koali­cjan­tów, było ści­śle zależne od jed­nego z huryc­kich kró­lestw, a nawet sta­no­wiło jego część. Bez wąt­pie­nia oblę­że­nie Urszu mogło trwale i nega­tyw­nie wpły­wać na kon­takty pomię­dzy tymi dwoma ludami, o czym mógł się już prze­ko­nać Hat­tu­si­lis I, który był świad­kiem huryc­kiego ataku odwe­to­wego na kraj Hatti. Następ­nie Mur­si­lis I, wypra­wia­jąc się do Mezo­po­ta­mii, wszedł w kon­takt z ple­mio­nami huryc­kimi – sto­czył z nimi potyczkę w dro­dze do lub z Babi­lonu.

Han­ti­lis I dożył sędzi­wego wieku, lecz taki sam los nie był dany naj­bliż­szym człon­kom jego rodziny. Naj­pierw śmierć dosię­gła kró­lew­ską mał­żonkę, Harap­si­lis, _nota­bene_ córkę Mur­si­lisa I, oraz dwóch synów, któ­rych zamor­do­wano (być może otruto) w mie­ście Suk­zija³¹. Pozo­stali poten­cjalni następcy tronu – syn Piseni i wszy­scy wnu­ko­wie – zostali zabici przez sie­pa­czy Zidan­tasa I, zię­cia Han­ti­lisa, który, o iro­nio, słu­żył pomocą w zor­ga­ni­zo­wa­niu zama­chu na poprzed­niego władcę. Zidan­tas I krótko cie­szył się wła­dzą. Zgi­nął z ręki wła­snego syna, Ammu­nasa. Pod­czas jego rzą­dów pań­stwo stra­ciło wpływy zdo­byte przez słyn­nych poprzed­ni­ków: Labar­nasa I, Hat­tu­si­lisa I i Mur­si­lisa I. Gdy Ammu­nas umarł, ponow­nie zadzia­łało prawo sil­niej­szego. Jego dwaj syno­wie dołą­czyli do niego w zaświa­tach dzięki nie­ja­kiemu Huz­zi­ja­sowi I, bratu syno­wej Ammu­nasa. Jego z kolei pozba­wił wła­dzy… naprawdę łatwo pogu­bić się w tej spi­rali eks­ter­mi­na­cji. Na szczę­ście dla przy­szłych poko­leń z tym już nie­mal tra­dy­cyj­nym roz­le­wem krwi posta­no­wił zerwać Teli­pi­nus, szwa­gier Huz­zi­jasa I. Na nim także cią­żył wyrok śmierci, jed­nak jakimś cudem udało mu się uprze­dzić władcę i po zdo­by­ciu odpo­wied­niego popar­cia ska­zać go wraz z pię­cioma braćmi na wygna­nie³².

Teli­pi­nus (1525–1500 p.n.e.) jasno dał do zro­zu­mie­nia, że jest tym, który zrywa z nie­chwa­lebną prze­szło­ścią. Natych­miast po wstą­pie­niu na tron pró­bo­wał powstrzy­mać postę­pu­jący w pań­stwie kry­zys, regu­lu­jąc kwe­stię następ­stwa tronu i wpro­wa­dza­jąc prawo surowo karzące osoby prze­le­wa­jące krew rodziny kró­lew­skiej. Wcze­śniej decy­zja o wybo­rze następcy nale­żała praw­do­po­dob­nie tylko do panu­ją­cego monar­chy. Od tej pory w pierw­szej kolej­no­ści suk­ce­so­rem miał być naj­star­szy syn z pierw­szej żony, jeśli takiego (lub młod­szego) nie było, to kolej­nej itd. W przy­padku braku potom­ków płci męskiej wła­dza była dzie­dzi­czona przez córki, któ­rych mężo­wie zosta­wali kró­lami z podob­nym zacho­wa­niem zasad pierw­szeń­stwa. Z kolei zakaz prze­le­wa­nia kró­lew­skiej krwi doty­czył wszyst­kich bez wyjątku, nie wyklu­cza­jąc samego władcy – winny tego czynu był sądzony przez zgro­ma­dze­nie moż­nych (_pan­kus_). Wpro­wa­dzone zmiany nie zdo­łały jed­nak powstrzy­mać postę­pu­ją­cego roz­kładu kraju Hatti. Mimo uspo­ko­je­nia sytu­acji wewnętrz­nej napór wro­gów zewnętrz­nych rósł z każ­dym dniem. Sytu­acja stała się nie do pozaz­drosz­cze­nia. W Syrii siły odzy­skało Aleppo, ponow­nie sta­jąc się sto­licą nie­za­leż­nego kró­le­stwa. Z pół­nocy pań­stwo Hatti było najeż­dżane przez ple­miona ludu Kaska, zamiesz­ku­jące przed­gó­rza Pontu. Z jego strefy wpły­wów wypa­dła Arzawa. Niszę po porzu­co­nej Babi­lo­nii wypeł­nili Kasyci, któ­rzy przy­byli z gór Zagros. W regio­nie, który póź­niej Grecy i Rzy­mia­nie nazy­wali Cyli­cją, będą­cym oknem na Syrię, powstało, po ode­rwa­niu się od Hatti, nowe pań­stwo – Kiz­zu­watna – praw­do­po­dob­nie w dużym stop­niu zasie­dlone przez etnos hurycki (Huryci Zachodni). Nato­miast praw­dzi­wym kamie­niem milo­wym w histo­rii Bli­skiego Wschodu był wzrost zna­cze­nia innego huryc­kiego pań­stwa zna­nego pod nazwą Mitanni, które z cza­sem prze­kształ­ciło się w potężne impe­rium.

ZAPO­MNIANE IMPE­RIUM

Histo­ria zna wiele przy­pad­ków, gdy wielcy zostają zapo­mniani. Losy sta­ro­żyt­nych Hury­tów oraz jed­nego z utwo­rzo­nych przez nich państw – antycz­nego Mitanni – są na tle innych zapo­mnia­nych szcze­gól­nie cie­kawe. Wie­dza o naj­po­tęż­niej­szym mocar­stwie pięt­na­sto­wiecz­nej Azji Zachod­niej sprzed naszej ery jest zaska­ku­jąco uboga. Rzec można, odwrot­nie pro­por­cjo­nalna do jego wiel­ko­ści. Huryci i Mitanni przez tysiące lat pozo­sta­wali zagadką. Jesz­cze w XIX wieku dys­po­no­wano wyłącz­nie szcząt­ko­wymi infor­ma­cjami na ich temat, a nawet uwa­żano Hury­tów i Mitan­nij­czy­ków za cał­ko­wi­cie odrębne ludy. Aktu­al­nie w nauce nastą­pił zna­czący postęp, jed­nak mimo to Huryci na­dal znaj­dują się w cie­niu innych wiel­kich cywi­li­za­cji sta­ro­żyt­nego Bli­skiego Wschodu: Sumeru, Babi­lo­nii czy Asy­rii. Więk­szość infor­ma­cji pocho­dzi z kilku sta­no­wisk arche­olo­gicz­nych znaj­dujących się w pobliżu takich antycz­nych miast jak wspo­mi­nane Hat­tu­sas i Ala­lach, a także Nuzi (odna­le­zione nie­opo­dal Kir­kuku w pół­noc­nym Iraku) oraz egip­skiej Amar­nie (pier­wot­nie nazy­wa­nej Ache­ta­ton). Hury­to­lo­dzy stale badają zgro­ma­dzone mate­riały, ponie­waż cały czas pokłada się nadzieję w rezul­ta­tach prac wyko­pa­li­sko­wych. Moż­liwe, że jesz­cze za naszego życia uda się zlo­ka­li­zo­wać zagi­nioną sto­licę mitan­nij­skiego kró­le­stwa – Waszu­kanni³³.

Skoro wiemy już o samym ist­nie­niu Mitanni, natu­ralną koleją rze­czy jest posta­wie­nie pyta­nia: jak to moż­liwe, że w tak wyma­ga­ją­cym regio­nie Bli­skiego Wschodu, pośród wal­czą­cych ze sobą pomniej­szych kró­lestw, księ­ste­wek, miast-państw i kraju Hatti, wyro­sło impe­rium. Wydaje się, że huryc­kie ośrodki miej­skie utwo­rzyły potężną kon­fe­de­ra­cję na tere­nach Mezo­po­ta­mii (dorze­cze Cha­buru i przed­gó­rze Tur Abdin), wyko­rzy­stu­jąc osła­bie­nie naj­waż­niej­szych pobli­skich miast, Aleppo i Babi­lonu, oraz zamęt panu­jący w pań­stwie hetyc­kim. Pod koniec XVI wieku p.n.e. kon­fe­de­ra­cja ewo­lu­owała w pań­stwo mitan­nij­skie, znane z hetyc­kich tek­stów także jako kraj Hurri (z powodu zamiesz­ku­ją­cego je ludu), Hani­gal­bat (czę­sto wystę­pu­jące w tek­stach asy­ryj­skich, praw­do­po­dob­nie będące okre­śle­niem zaj­mo­wa­nego tery­to­rium³⁴) lub wśród sta­ro­żyt­nych Egip­cjan jako Naha­rina, czyli Porze­cze (egip­skie _neher_ tłu­ma­czy się jako „rzeka”). Jego potęgę odzwier­cie­dlały pod­boje pro­wa­dzone w pół­noc­nej Syrii. W dru­giej poło­wie XV wieku p.n.e. prak­tycz­nie wszyst­kie tereny syryj­skie zna­la­zły się w zasięgu Mitanni. W dużej mie­rze było to zasługą Parat­tarny, jed­nego z pierw­szych kró­lów impe­rium, o któ­rym wiemy, że zdo­łał zwa­sa­li­zo­wać Idri­miego, władcę uprzed­nio znisz­czo­nego przez hetyc­kich najeźdź­ców Ala­lach. Warto odno­to­wać, że imiona wielu mitan­nij­skich wład­ców wywo­dzą się przy­pusz­czal­nie z kręgu języ­ków indo­irań­skich, nale­żą­cych do indo­eu­ro­pej­skiej rodziny języ­ko­wej. Rzu­tuje to na aktu­alną wie­dzę na temat pocho­dze­nia Hury­tów, któ­rzy bez wąt­pie­nia nie byli ludem indo­eu­ro­pej­skim. Lin­gwi­ści nie znaj­dują także semic­kich korzeni ich języka – hurycki należy bowiem do grupy języ­ków pół­nocno-wschod­nio-kau­ka­skich. Mimo prze­wagi liczeb­nej „kau­ka­skich” Hury­tów w skła­dzie etnicz­nym lud­no­ści Mitanni nie­rzadko uważa się, że fak­tyczne rządy w pań­stwie spra­wo­wała indo­irań­ska ary­sto­kra­cja³⁵ oraz że to wła­śnie jej wpływ na spo­łe­czeń­stwo pozwo­lił na kon­so­li­da­cję huryc­kich wspól­not, od dawna obec­nych w regio­nie, w jedno kró­le­stwo. Popar­ciem tezy o obec­no­ści Indo­irań­czy­ków w Mitanni (Ariów) może być struk­tura spo­łeczna impe­rium. W sfe­rze oddzia­ły­wa­nia kul­tury huryc­kiej można wyróż­nić zamkniętą, przy­pusz­czal­nie skła­da­jącą się wyłącz­nie z ludzi pocho­dze­nia indo­irań­skiego, war­stwę wojow­ni­ków zwa­nych _mari­janni_³⁶, co na tere­nach ówcze­snego Bli­skiego Wschodu jest zja­wi­skiem oso­bli­wym, nato­miast cha­rak­te­ry­stycz­nym dla tra­dy­cji ludów Pół­wy­spu Indyj­skiego z ich sys­te­mami kasto­wymi. Obec­nie prze­waża jed­nak pogląd odrzu­ca­jący stałą obec­ność Ariów wśród mitan­nij­skiej lud­no­ści i wska­zu­jący raczej na pewne kon­takty, do jakich musiało docho­dzić pomię­dzy nimi przez wieki.

Nie­za­leż­nie od tego, czy rze­czy­wi­ście ówcze­śni władcy Mitanni mieli indo­irań­ski rodo­wód, czy ich imiona były tylko spu­ści­zną wcze­śniej­szych związ­ków ele­mentu huryc­kiego z Indo­irań­czy­kami i zostały zacho­wane jako część kró­lew­skiej tra­dy­cji, impe­rium umoc­niło swoją pozy­cję na Bli­skim Wscho­dzie. Można domnie­my­wać, że pod­boje przy­cho­dziły mu łatwiej niż wcze­śniej­szym hetyc­kim zdo­byw­com, i to nie tylko z powodu wspo­mnia­nego osła­bie­nia poten­cjal­nych prze­ciw­ni­ków przez wynisz­cza­jące wojny. Przy­czy­nił się do tego rów­nież roz­wój rze­mio­sła wojen­nego. Huryci z Mitanni potra­fili odpo­wied­nio wytre­so­wać konie i uży­wali ich w zaprzę­gach rydwa­nów bojo­wych³⁷. Elita woj­skowa w postaci _mari­janni_ wal­czą­cych z plat­form rydwa­nów, wypo­sa­żo­nych w nowa­tor­ski rynsz­tu­nek – zbroje wyko­nane z brą­zo­wych łusek i łuki kom­po­zy­towe – musiała stać się sku­tecz­nym zbroj­nym ramie­niem impe­rium. Pro­wa­dze­nie kam­pa­nii uła­twiało także to, że w wyniku trwa­ją­cej już kil­ka­set lat stop­nio­wej asy­mi­la­cji napły­wo­wej lud­no­ści huryc­kiej z miej­sco­wymi ludami Huryci sta­no­wili domi­nu­jącą więk­szość w Kiz­zu­wat­nie, a także znaczny odse­tek w mia­stach hetyc­kich i syryj­skich (czę­sto osią­ga­jąc wysoki sta­tus spo­łeczny – nawet wśród kil­korga wład­ców syryj­skich miast-państw można się doszu­kać huryc­kich imion), co pozwa­lało sku­tecz­niej zagar­niać kolejne tery­to­ria.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: