- W empik go
Karol Prozor ostatni oboźny litewski - ebook
Karol Prozor ostatni oboźny litewski - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 198 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jakże żałuję, że nie mam zdolności Plutarcha, aby oddać godnie postać ostatniego oboźnego litewskiego. A jednak poczuwam się do obowiązku związania choćby w niedołężną całość zacierających się powoli szczegółów o człowieku, który na wdzięczną pamięć zasłużył u potomności,- a żywotem trudu i poświęcenia piękne zdobył sobie miejsce na kartach historii. Karol Prozor rysuje się na tle przed i porozbiorowych dziejów jako rycerz średniowieczny, pałający nieustanną miłością dla swojej wybranej. Stoi on na rozdrożu dwóch wieków, dwóch wielkich gościńców, po których kroczyła nasza społeczność; czyny jego i zasługi wyrosły w owej chwili przełomowej, która mając kraj zbawić – niestety, zgon tylko chlubnym opromieniła blaskiem.
Człowiek stary a do nowego należący zakonu, istny Mickiewiczowski Frejend , do butelki zakorkowanej, do prochu przybitego kłakiem przyrównany, Prozor wobec przeciwności urasta i potężnieje. Zawody i klęski rozwijają w nim hart niezwykły, zbroją pierś na poświęcenia bez granic, a otwierają serca dla miłości bratniej. Może – gdyby nie te przeszkody – zostałby był ziemianinem powszednim.
Całe życie oboźnego jest jakby legendą. Zmierzch legendarny otula pochodzenie jego, bo wywodzi się od Rurykowiczów. Przodek Karola, książę Prokop Prozorowski, dostał się w XVI stuleciu na Litwę, wygnany burzą spod strzechy rodzinnej. Dumny kniaź, wkraczając w gościnne granice Rzeczypospolitej, jakby pragnął na zawsze zerwać z przeszłością, rozciął znak swój herbowny na dwoje i stąd została na nim tylko połowa orła czarnego i jedna głowa, drugą okryto tarczą ó jasnym polu z trzema gwiazdami – wszystko zaś ustrojono w mitrę książęcą i gronostaje. Jak z herbem, tak też i z nazwiskiem uczynił; z Prozorowskiego został Prozorem, skromnym ziemianinem litewskim.
Tradycja wychodźstwa pozostała jednak w rodzinie rosyjskiej: już bowiem w niniejszym stuleciu ostatnia z Prozorowskich prosiła oboźnego, aby wrócił do dawnego nazwiska i tytułów, ofiarując mu znaczny majątek. Prozor odmówił dumnie.
– Szlachectwo polskie, mój mociu (to było jego przysłowie) tyleż warte! – zawołał.
Niesiecki w swoim herbarzu opuścił wszystko o początku tego gniazda. Może nie wiedział, a może się obraził – i mógł się obrazić na dobre; w epoce bowiem układania Korony pisał do Józefa Prozora, skromnego wówczas urzędnika wojewódzkiego, prosząc o szczegóły rodowe; ale zapytany z książęcą dumą odparł mu na to, że nie pragnie wcale figurować w jego księdze, bo czym jest, tym jest i zostanie, a wzmianka, choćby najszczytniejsza, nie przyczyni splendoru domowi.
Jakoż apologista szlachecki na skromnej poprzestał wzmiance i nie dał nawet herbu Prozorom, a siedlisko tej rodziny naznaczył w trockim województwie, rejestrując tylko dwóch pisarzy ziemskich kowieńskich, jednego posła na konwokacją 1696 r. i jednego podczaszego.
Wcześniej jeszcze Władysław Poczobut Odlanicki w swoich Pamiętnikach wspomina pod r. 1658 o starciu Litwinów z Dołhorukim, hetmanem moskiewskim, pod Kownem albo raczej na Łopie. Według niego podjazd z 500 ludzi złożony, wysłany na rekonesans, poległ, otoczony przez siły nieprzyjacielskie, a w rzędzie kilku znaczniejszych godnych pamięci ofiar mieści Prozora, towarzysza roty pancernej Bogusława Radziwiłła.