- W empik go
Karol XII - ebook
Karol XII - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 195 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wietrzny poranek w grudniu 1715 na wybrzeżu Skanii. Na pól zasypana lotnymi piaskami stoi waląca się i opuszczona w czasie zarazy w 1710 roku chata. Okna powywalane, dachówki pozrywane, drzwi wyrwane. Przez zrujnowaną przednią ścianę widać zakopcony piec i komin. Przed chatą pozbawione liści drzewo, wysmagana wiatrem jabłoń z jednym jedynym pozostałym na gałęzi jabłkiem, wstrząsanym podmuchami wiatru. Obok kupa śmieci pokryta zwiędłymi łopianami. Na prawo od chaty pogorzelisko po kościele i wielu domach mieszkalnych. Opodal mroczne morze, na horyzoncie jasnoszara smuga brzasku. Odziany w łachmany Mężczyzna szuka czegoś w ruinach. Wchodzi Strażnik nadbrzeżny.
STRAŻNIK
Halt! Wer da?
Mężczyzna kryje się za filarem w ruinach kościoła.
STRAŻNIK
Halt! Wer da? (podchodzi do Mężczyzny)
MĘŻCZYZNA
Kim jestem? Kiedyś byłem żołnierzem, dawniej była tu wioska.
STRAŻNIK
Czego szukasz?
MĘŻCZYZNA
Szukam domu, który tu był, ale którego już nie ma.
STRAŻNIK
Mów głośniej, wiatr unosi twoje słowa!
MĘŻCZYZNA
Czy to nie tu była niegdyś wioska zwana Stavstorp?
STRAŻNIK
A jużci! Tu masz zagrody, tam stał kościół, a tam znów szkoła.
MĘŻCZYZNA
A gdzie stała chata żołnierza?
STRAŻNIK
Tam!
MĘŻCZYZNA
Tam? A czemu już tam nie stoi?
STRAŻNIK
Bo najpierw zaraza zabrała wszystkich jej mieszkańców, a potem wróg spalił budynki.
MĘŻCZYZNA
Kiedy przyszła zaraza?
STRAŻNIK
Zaraz po Połtawie.
MĘŻCZYZNA
A skąd?
STRAŻNIK
Z Rosji, gdzie leży Połtawa, z Rosji, która pochłonęła naszego króla i nasze wojsko. Byłeś w wojsku?
MĘŻCZYZNA
Tak, i byłem pod Połtawą w Rosji, i na Sybirze.
STRAŻNIK
Czego wyście tam szukali? Trzeba było siedzieć w domu!
MĘŻCZYZNA
Właśnie! ( ogląda chatę) Masz rację! Tu stała moja chata, tu był mój dom, tu mieszkała moja żona i moich, dwoje dzieci. Na tym piecu gotowała się moja kasza, przy tym oknie bawiły się moje dzieci, na tym progu czekała moja żona, łatając odzież… To już piętnaście lat!… Piętnaście lat!… Tę jabłoń zasadziłem przed wyruszeniem w drogę. Nigdy nie oglądałem jej owoców. Teraz ją widzę ale jest spróchniała. ( trzęsie drzewem, ale jabłko nie spada) No tak! ( grzebie w kupie rupieci) Patrz tu leżą moje potłuczone garnki, blaszane łyżki, łagiewka na sól… i jedna podeszwa od bucika… To od bucika mojej żony… miała taką małą, ładną stopę, która stąpała tu tak cicho i spokojnie. Tak, na cóż się przyda narzekanie. Tak wygląda chyba całe królestwo… Ruina, kupa rupieci… i zgniłe jabłko na szczycie…
STRAŻNIK
Które powinno się strząsnąć!
MĘŻCZYZNA (zapalając się)
A kto ma to zrobić?
STRAŻNIK
Człowiek o mężnym sercu!
MĘŻCZYZNA
Spójrz! Tu leży moja żołnierska tabliczka, która wisiała nad drzwiami chaty. Numer siedemdziesiąt trzy, w pułku południowo-skańskim. To byłem ja!… Czego ty tam wypatrujesz w morzu?
STRAŻNIK
To ty nic nie wiesz? Nie rozumiesz?
MĘŻCZYZNA
Nie!
STRAŻNIK
Nie słyszałeś, że Stralsund padł?
MĘŻCZYZNA
Nieee! A co z tym łotrem?
STRAŻNIK
Uciekł!
MĘŻCZYZNA
Zupełnie jak pod Połtawą! Ten łotr zawsze ucieka, chyba że zwycięża! Raz uciekł nawet przed kobietą.
STRAŻNIK
Raz? On zawsze uciekał przed kobietami!
MĘŻCZYZNA
Czemuż to uciekał przed nimi?
STRAŻNIK
Bo nigdy sobie nie dowierzał, że da im radę!
MĘŻCZYZNA
Prawdopodobnie… Co tam widzisz w morzu?
STRAŻNIK
Widzę, jak duńska fregata ściga jakąś brygantynę!
MĘŻCZYZNA
Brygantynę? Czy brygant to nie znaczy łotr?
STRAŻNIK
A jużci!
MĘŻCZYZNA
W takim razie ten łotr jest na pokładzie brygantyny.
STRAŻNIK
Słusznie mówisz!
MĘŻCZYZNA
Nie ma tu żadnych raf, podwodnych mielizn, głębokich rozpadlin, rwących wirów?
STRAŻNIK
Tak, ale kto ma wisieć, nie utonie!
MĘŻCZYZNA
Czyżby nie było już kramów z konopiami w królestwie szwedzkim?
STRAŻNIK
W Karlskronie są postronki, ale nie ma nikogo, kto by się odważył po nie sięgnąć.
MĘŻCZYZNA
Nikogo?
STRAŻNIK
A znasz kogoś?
MĘŻCZYZNA
Tak, znam… Czy on wyląduje tutaj?
STRAŻNIK
Właśnie chcą to uczynić… Co robiłeś na Sybirze?
MĘŻCZYZNA
Najpierw chodziłem do szkoły, potem zostałem nauczycielem.
STRAŻNIK
To dlatego wiesz, co znaczy brygant! Ale, ale, czy widzisz tych panów, którzy idą tam brzegiem?
MĘŻCZYZNA
Widzę!
STRAŻNIK
W takim razie widzisz przed sobą Członka Rady i Rzeczników Czterech Stanów.
MĘŻCZYZNA
Nie sądzisz, że gdyby rozpalić tu ogień, właśnie tutaj, to i brygant i brygantyna zeszliby ze świata żywych i kraj ocalałby dzięki temu?
STRAŻNIK
Dziwne, że nas obu, którzy spotykamy się pierwszy raz, ożywia jedna i ta Sama myśl.
MĘŻCZYZNA
A może w całym kraju jest tylko jedna myśl? Mam rozpalić?
STRAŻNIK
Rozpalaj! Choć nie wierzę, by to coś pomogło. Dotychczas nie dały mu rady ani sztych, ani cios, ani woda, ani ogień, i nic nie poskutkuje, dopóki nie przyjdzie na niego pora.
MĘŻCZYZNA (rozpala ogień na palenisku w chacie)
Teraz, kiedy ten łotr to zobaczy, powie sobie: Oto ogień radości! Tak, to może stać się ogniem radości, ale jeszcze nim nie jest!
STRAŻNIK
Czemu nazywasz go ustawicznie łotrem,
MĘŻCZYZNA
Wiesz równie dobrze jak ja i cały naród, cały, nie, połowa, bo druga połowa nie żyje… Ale powiedz, co rząd robi tu na brzegu.
STRAŻNIK
Truchleją o swoje głowy, bo zwołali podczas jego nieobecności riksdag i zażądali, jak to się nazywa, zasuspendowania…
MĘŻCZYZNA
Zasuspendowania? Suspenduje się pijanego pastora, niezdarnego urzędnika, tchórzliwego oficera… To dobre słowo!
STRAŻNIK
!…Ogień działa na wodę. Brygantyna… lawiruje. Duńska fregata odpada z wiatrem i płynie dalej z obawy przed mielizną… Od brzegu wypływa łódź… on jest uratowany!
MĘŻCZYZNA
No to czas, żebyśmy i my się ratowali!…
STRAŻNIK
Podaj mi wpierw twoją rękę, rodaku!’
MĘŻCZYZNA
Oto ona!
STRAŻNIK
Dokąd zmierzasz?
MĘŻCZYZNA
Kto to może wiedzieć?… Żegnaj! Rząd nadchodzi!
STRAŻNIK
Rząd na gościńcu! Król na bezdrożu! O kraju mój, kraju!
Odchodzą każdy w swoją stronę.
W oddali słychać strzał, wiatr i deszcz przybierają na
sile.
Wchodzą Członek Rady i Rzecznicy Czterech Stanów, w zmokniętych płaszczach, trupiobladzi od nocnego czuwania, deszczu, chłodu i niepokoju.
CZŁONEK RADY
Król nadchodzi!
SZLACHCIC
Niech Bóg będzie dla nas miłościwy!
DUCHOWNY
Co myśmy zrobili?!
MIESZCZANIN
Spełniliśmy nasz obowiązek!
CHŁOP
Więcej niż nasz obowiązek – ponieśliśmy ofiary!
CZŁONEK RADY (wyjmuje dokument, osłaniając go od deszczu)
Oto, co napisałem: Kraj nasz, opuszczony przez swego króla przed piętnastu laty, wita go serdecznie, gdy powraca, i prosi o pokój…
SZLACHCIC
Tego on nigdy nie zechce wysłuchać!
DUCHOWNY
Biada krajowi, którego król jest szaleńcem!
MIESZCZANIN
Biada nam, których ma sądzić szaleniec!
CHŁOP
Biada krajowi, którego król jest łotrem!
Zza sceny słychać klaskanie w dłonie.Członek Rady i Rzecznicy Stanów wzdrygają się ze zgrozy.
CZŁONEK RADY
Co mówi chłop?
CHŁOP
Powiedziałem, łotrem!
CZŁONEK RADY
Milcz! Wiatr może zanieść twoje słowa do tego ucha, które słyszało w Turcji, co szeptano w Szwecji!
CHŁOP
Ucho, które umiało stać się głuche na błagania, uzasadnione skargi, krzyki rozpaczy całego narodu! Panie, wysłuchaj nas z nieba! Panie, ukarz go! Panie, zmiłuj się nad nami!
WSZYSCY
Amen!
ADIUTANT
Król! Z drogi, ludzie!
CZŁONEK RADY
Rząd to nie ludzie!
ADIUTANT
Rząd? Czy to rząd? (robi ramionami gest „z drogi!”)
CZŁONEK RADY (występuje naprzód)
Pan adiutant mnie poznaje?
ADIUTANT
Członek Rady?… W jakiej sprawie?
CZŁONEK RADY
Pragnę uzyskać audiencję u króla i przedłożyć petycję…
ADIUTANT
Słyszymy to już od tak dawna…
CHŁOP
Więc posłuchajcie jeszcze raz!