Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Karola Libelta Rozprawy o odwadze cywilnej, miłości ojczyzny, wychowaniu ludów: : na rzecz pomnika dla Adama Mickiewicza, Zygmunta Krasińskiego i Juliusza Słowackiego - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Karola Libelta Rozprawy o odwadze cywilnej, miłości ojczyzny, wychowaniu ludów: : na rzecz pomnika dla Adama Mickiewicza, Zygmunta Krasińskiego i Juliusza Słowackiego - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 441 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

KIL­KA SŁÓW OD WY­DAW­CY DO AU­TO­RA.

Pięk­ne, wspa­nia­łe i wiel­kiej do­nio­sło­ści chwi­le, prze­ży­li­śmy w sta­ro­żyt­nym Lwim gro­dzie, przyj­mu­jąc tam po raz pierw­szy Cie­bie, Sza­now­ny i Dro­gi nam Ziom­ku! Mó­wię, wiel­kiej do­nio­sło­ści, bo w To­bie uczczo­no głów­ne cno­ty oby­wa­tel­skie, po­trzeb­ne ży­ciu na­ro­dów – su­mien­ną i wy­trwa­łą pra­cę w każ­dym za­wo­dzie, od­wa­gę woj­sko­wą ja­ko­też cy­wil­ną, idą­cą w pa­rze z ro­zum­nem umiar­ko­wa­niem, zu­peł­ną nie­za­wi­słość i sta­łość w po­wzię­tem raz prze­ko­na­niu, a nad­to wszyst­ko go­rą­cą mi­łość Oj­czy­zny, któ­rej świę­tym ogniem ser­ce Two­je za­wsze pa­ła­ło, cze­go tyle do­wo­dów da­wa­łeś i da­jesz.

Pa­mięt­ne, rzew­ne i wspa­nia­łe były ob­ja­wy sym­pa­tyi i czci dla Cie­bie, Za­cny Mężu! bo to­wa­rzy­szył im spo­kój uro­czy­sty i ład przy­kład­ny, tak rzad­ki przy po­dob­nych ma­ni­fe­sta­cy­ach, bo w tych ob­ja­wach, jed­ność zu­peł­na, po­łą­czy­ła ści­śle i na wskróś prze­ję­ła jak­by łań­cu­chem elek­trycz­nym wszyst­kie ser­ca – ze­spo­li­ła wszyst­kie sta­ny – prze­jed­na­ła chwi­lo­wo przy­najm­niej naj­róż­no­rod­niej­sze opi­nie – i dla­te­go wy­pa­dek ten, epo­kę nie­ja­ko sta­no­wić bę­dzie w ży­ciu na­szem na­ro­do­wem.

Żeby uwiecz­nić pa­mięć tych szczyt­nych i bło­gich chwil, po­ru­szo­no myśl wznie­sie­nia po­mni­ka dla wiesz­cza na­sze­go Ada­ma, w czem też i do Twe­go ży­cze­nia za­stó­so­wa­no się – gdyż skrom­ność Two­ja, Sza­now­ny Ziom­ku, bę­dą­ca za­wsze przy­mio­tem wyż­szych umy­słów i praw­dzi­wej za­słu­gi – sta­ra­ła się te ob­ja­wy czci, na­le­żą­cej się To­bie naj­spra­wie­dli­wiej, zrzu­cić nie­ja­ko na ogól­ny ob­jaw sym­pa­tyi (jak Sam wy­ra­zi­łeś się) dla star­szej sio­stry Wiel­ko­pol­ski. Owo­cem zaś tych kwia­tów, któ­re sła­no ci pod nogi, chcia­łeś mieć uczcze­nie pa­mię­ci też wiel­kie­go, nie­śmier­tel­ne­go Męża w Na­ro­dzie, Mic­kie­wi­cza.

Sko­ro wieść ta ro­ze­szła się, licz­ne i po­waż­ne gło­sy ode­zwa­ły się w Na­ro­dzie, żą­da­ją­ce, aby wzno­sząc po­mnik dla Ada­ma Mic­kie­wi­cza – tego ge­nial­ne­go ojca no­wo­cze­snej po­ezyi na­ro­do­wej – nie za­po­mi­nać rów­nież o jego nie­odrod­nych sy­nach po ser­cu i du­chu: Zyg­mun­cie Kra­siń­skim i Ju­liu­szu Sło­wac­kim. Dla uwiecz­nie­nia w pa­mię­ci po­tom­no­ści tej świet­nej epo­ki w li­te­ra­tu­rze na­szej, sta­ną za­tem na jed­nym gra­ni­to­wym pie­de­sta­łu, od­la­ne ze spi­żu, te trzy wiel­kie po­sta­cie, któ­re do swych wie­ko­pom­nych utwo­rów na­tchnie­nie czer­pa­ły w świet­nej Na­ro­du prze­szło­ści, od­zwier­cie­dli­ły jego bóle i po­świę­ce­nia w te­raź­niej­szo­ści, a siłą ge­niu­szu i du­cha pro­ro­cze­go, od­sła­nia­jąc szczyt­ne jego po­słan­nic­two, lały na­dzie­ję lep­szej przy­szło­ści w zbo­la­łe ser­ca na­sze.

Za­łą­czo­na po­ni­żej ode­zwa do na­szych Po­lek, sła­by od­blask sil­nie drga­ją­ce­go tęt­na, świe­żo roz­bu­dzo­ne­go du­cha na­ro­do­we­go, pod­no­sząc naj­szla­chet­niej­szą jego stro­nę, wska­zu­je naj­pew­niej­szą dro­gę do ła­twe­go i nie­za­wod­ne­go uzy­ska­nia ma­te­ry­ałów, po­trzeb­nych do wznie­sie­nia świet­ne­go po­mni­ka dla tych zna­ko­mi­tych wiesz­czów na­ro­do­wych.

Uzna­łeś i Ty, Sza­now­ny Ziom­ku, słusz­ność tych ro­zu­mo­wań i pa­try­otycz­nych wy­ma­gań, gdyż czy­niąc za­dość proś­bie mo­jej, na rzecz uczcze­nia po­mni­kiem pa­mię­ci tych wiel­ko­ści na­szych, ofia­ro­wa­łeś i no­wem wy­da­niem za­jąć mi się po­zwo­li­łeś, trzech zna­ko­mi­tych roz­praw, wy­szłych z pod pió­ra Twe­go: "O od­wa­dze cy­wil­nej – o mi­ło­ści Oj­czy­zny – o wy­cho­wa­niu lu­dów."

Żą­da­łeś, żeby cenę jak naj­przy­stęp­niej­szą uczy­nić; tym spo­so­bem nie­tyl­ko po­mno­żą się fun­du­sze na wy­sta­wie­nie po­mni­ka, ale da Bóg – po­jąc się Two­jem na­tchnio­nem sło­wem, po­mno­ży się w kra­ju na­szym ilość lu­dzi poj­mu­ją­cych, na czem za­wi­sła god­ność Po­la­ka, czem się zna­mio­nu­je praw­dzi­wa od­wa­ga cy­wil­na i w jaki spo­sób i jak głę­bo­ko po­win­na wni­kać w ser­ca na­sze, ta naj­szczyt­niej­sza ze wszyst­kich ziem­skich mi­ło­ści – mi­łość wspól­nej Mat­ki – Oj­czy­zny!

Wiel­kie wy­da­rze­nia hi­sto­rycz­ne, po­prze­dza­ją zwy­kle szcze­gól­ne ozna­ki, brze­mien­nej w wy­pad­ki przy­szło­ści. Za taką ozna­kę chęt­nie przyj­mu­je­my Twój przy­jazd. Za­cny i Sza­now­ny Ziom­ku! i ogól­ny za­pał, z któ­rym przyj­mo­wa­ny by­łeś.

Że obec­na chwi­la jest uro­czy­stą, że czar­ne chmu­ry za­le­ga­ją wid­no­krąg, że z nich lada mi­nu­ta nisz­czą­cy ude­rzyć może pio­run, wstrzą­sa­ją­cy aż do pod­wa­lin, świat sta­ry zbu­twia­ły, zma­te­ry­ali­zo­wa­ny, o tem nikt nie wąt­pi, kto głę­biej wgląd­nąć się sta­rał w obec­ne sto­sun­ki spo­łecz­ne i po­li­tycz­ne Eu­ro­py. Dla ubie­że­nia tych ko­niecz­nych i nie­unik­nio­nych wy­pad­ków, wi­dzi­my na Pół­no­cy owe wy­tę­żo­ne sta­ra­nia, aby wy­nisz­czyć aż do imie­nia, wszel­ką, wol­ność tak po­li­tycz­ną jak i re­li­gij­ną nie­szczę­śli­we­go ludu pol­skie­go, wy­stę­pu­ją­ce tem gwał­tow­niej, iż już uka­za­ła się ju­trzen­ka roz­wi­ja­ją­cej się swo­bo­dy, na­ce­cho­wa­na umiar­ko­wa­niem i to­le­ran­cyą w szla­chet­nych na­ro­dach na Po­łu­dniu.

Te kra­je – tu łez i bo­le­ści – tam swo­bo­dy i po­stę­pu, two­rzą nie­ja­ko dwa bie­gu­ny prze­ciw­le­głe, sro­gie­go de­spo­ty­zmu i praw­dzi­wej wol­no­ści.

Czy po­mię­dzy temi dwo­ma tak sprzecz­ne­mi so­bie po­tę­ga­mi unia jest mo­żeb­ną? Czy one w tej ma­łej Eu­ro­pie – w obec wszech świa­ta – dłu­go obok sie­bie ist­nieć mogą? Czy­li nie jest ra­czej praw­do­po­dob­ną i nie­unik­nio­ną wal­ka tych­że na śmierć?

Za­praw­dę, wal­ka ta ist­nie­je już od stwo­rze­nia świa­ta. Opis jej, two­rzy dzie­je ludz­ko­ści. Je­st­to owa od­wiecz­na wal­ka, Or­muz­da z Ah­ri­ma­nem, zna­na już z naj­daw­niej­szych po­dań sta­ro­żyt­no­ści.

Jeź­li wie­rzyć mo­że­my prze­po­wied­niom, któ­rych wi­dzie­li­śmy tyle spraw­dzo­nych w hi­sto­ryi świa­ta, to trzy z nich mia­no­wi­cie pod­no­szą waż­ność obec­nej chwi­li i każą ocze­ki­wać, bar­dzo wkrót­ce, wiel­kich zmian na lep­sze w Eu­ro­pie, po­prze­dzo­nych nie­ste­ty! cięż­kie­mi i do­tkli­we­mi kie­ska­mi wo­jen­ne­mi.

Jed­nem z nich jest pro­roc­two Jo­ëla, ze sta­re­go te­sta­men­tu – po­dług mego zda­nia do­tąd przez cały ciąg hi­sto­ryi nie­speł­nio­ne – a któ­re wła­śnie do na­szych cza­sów za­stó­so­wać się da.

Dru­giem są zna­ne w ca­łej Pol­sce prze­po­wied­nie Wer­ny­ho­ry.

Trze­cia prze­po­wied­nia po­cho­dzi od męża, któ­ry po­tę­gą swe­go du­cha, z ubo­gie­go i wą­tłe­go pa­cho­lę­cia, wy­niósł się na naj­wyż­sze szcze­ble spo­łecz­ne w Eu­ro­pie.

Mę­żem tym był Na­po­le­on I.

Ge­niusz jego mógł wie­le do­bre­go zdzia­łać, lecz unie­sion py­chą nie­po­ha­mo­wa­ną i ma­jąc tyl­ko sa­mo­lub­ne wi­do­ki na wzglę­dzie, za­lał Eu­ro­pę krwią i łza­mi, a zato do­tknię­ty ręką Opatrz­no­ści, z naj­po­tęż­niej­sze­go mo­ca­rza, uj­rzał się nie­szczę­snym wy­gnan­cem, przy­ku­tym do na­gich skał wy­spy św. He­le­ny. Tam w nie­do­li, zno­wu oczy­ścił się duch jego, by za­ja­śnieć ca­łym bla­skiem. Kor­ny przed Bo­giem, su­ro­wym ale spra­wie­dli­wym swym Sę­dzią, nie­ugię­ty jed­nak do koń­ca, w obec swo­ich nie­cnych sie­pa­czy, roz­my­śla­jąc głę­bo­ko nad nie­daw­ną prze­szło­ścią, wy­rzekł on te pa­mięt­ne sło­wa: "Nie mi­nie lat 50, a Eu­ro­pa bę­dzie wol­ną, lub ko­zac­ką!" Wiel­kie za­praw­dę, wiel­kie cze­ka­ją nas wy­pad­ki! Czy­śmy uspo­so­bie­ni do dźwi­ga­nia na bar­kach na­szych ca­łe­go ich cię­ża­ru? Czy one nas za­sta­ną zgod­nych i ści­śnię­tych w sil­ną i nie­prze­ła­ma­ną fa­lan­gę, go­to­wych do od­par­cia wznie­sio­ne­mi w górę ra­mio­ny wa­lą­ce­go się w gru­zach świa­ta sta­re­go?

Nie mo­nar­chia, nie oli­gar­chia, nie Rzecz­po­spo­li­ta lub wszyst­ko rów­na­ją­cy ni­hi­lizm, daje swo­bo­dę na­ro­dom, lecz wol­ność ob­ja­wie­nia swych ży­czeń i ob­ra­nia so­bie for­my rzą­du i in­sty­tu­cyj po­li­tycz­nych, naj­od­po­wied­niej­szych istot­nym po­trze­bom kra­jo­wym.

Sko­ro wol­ność ta zo­sta­je ście­śnio­ną przez nie­przy­ja­zne wpły­wy lub sto­sun­ki, wte­dy dla oświe­co­nych miesz­kań­ców kra­ju ko­niecz­na jest od­wa­ga cy­wil­na, obok mi­ło­ści Oj­czy­zny, dla po­waż­ne­go, god­ne­go i uro­czy­ste­go pod­no­sze­nia gło­su w obro­nie zgwał­co­nych praw i swo­bód oj­czy­stych. Te my­śli prze­wod­ni­czy­ły mi głów­nie przy ode­zwa­niu się do Cie­bie, Za­cny i zna­ko­mi­ty Ziom­ku! z proś­bą o ze­zwo­le­nie na nowy prze­druk wzmian­ko­wa­nych trzech roz­praw.

Dzię­ki Ci za­tem niech będą Za­cny i Sza­now­ny Ziom­ku, a Dro­gi ser­cu memu Przy­ja­cie­lu! za tę nową ofia­rę zło­żo­ną na oł­ta­rzu Oj­czy­zny.

Wie­dzia­łem, z jaką przy­jem­no­ścią ją po­nie­siesz, dla­te­go nie wa­ha­łem się ani na chwi­lę, aby Cię do niej za­we­zwać, gdyż znam szla­chet­ne i żąd­ne po­świę­ceń dla do­brej spra­wy ser­ce mo­je­go Ka­ro­la, z któ­rym mię łą­czą tak roz­licz­ne wspo­mnie­nia chwil nie­raz przy­krych i trud­nych – wie­lu ato­li pięk­nych i wznio­słych!

Świę­tym obo­wiąz­kiem jest pra­we­go oby­wa­te­la kra­ju, sko­ro nie może wy­swo­bo­dzić Oj­czy­zny, to przy­najm­niej sta­rać się ura­to­wać ho­nor na­ro­do­wy. Do­peł­ni­łeś tego obo­wiąz­ku naj­su­mien­niej.

Rok 1848 po­zo­stał za­szczyt­nym w smut­nych, acz świet­nych dzie­jach na­ro­du na­sze­go! Ile w tem Two­jej oso­bi­stej za­słu­gi, po­tom­ność naj­le­piej oce­nić po­tra­fi. O chę­ciach Two­ich naj­szczer­szych, już dzi­siaj nikt nie wąt­pi.

Chlu­bą je­st­to praw­dzi­wą mieć przy­ja­cie­lem Męża, któ­re­go ży­cie całe jest czy­stem, jak łza li­to­ści i współ­czu­cia. Oby przy­kład Twój zy­skał jak naj­wię­cej na­śla­dow­ców! Oby su­mien­na pra­ca i praw­dzi­we po­świę­ce­nie zna­la­zły za­wsze uzna­nie jak naj­pow­szech­niej­sze! Oby cno­ta oby­wa­tel­ska sta­ła się owym pu­kle­rzem nie­prze­ła­ma­nym, od­pie­ra­ją­cym zwy­cięz­ko wszyst­kie po­ci­ski nie ubła­ga­nych wro­gów Oj­czy­zny na­szej!

Koń­czę na­tem przed­mo­wę do tego odłam­ku zna­ko­mi­tych prac Two­ich, Za­cny i Sza­now­ny Ziom­ku z tą moc­ną wia­rą, iż to nowe przy­po­mnie­nie szczyt­nych za­sad, w nich za­war­tych: god­no­ści, mi­ło­ści i umiar­ko­wa­nia, bę­dzie jed­ną ce­gieł­ką wię­cej, spa­ja­ją­cą wiel­ki gmach jed­no­ści na­ro­do­wej, i jak przy ugosz­cze­niu Cie­bie uci­chły wszel­kie nie­sna­ski do­mo­we i wszyst­kie gło­sy ze­spo­li­ły się w je­den hymn ra­do­śny – tak też od­tąd, sple­cie­ni w sil­ny wę­zeł brat­niej mi­ło­ści i jed­no­ści, śmia­ło spo­glą­dać bę­dziem mo­gli w przy­szłość i spo­dzie­wać się uzna­nia i po­sza­no­wa­nia od lu­dzi do­brej woli, a mi­ło­sier­dzia od Boga.ODE­ZWA DO PO­LEK.

Za­cne i bo­ha­ter­skie to­wa­rzysz­ki nie­do­li na­szej! Szla­chet­ne ser­ca Wa­sze wta­jem­ni­czy­ły Was na­sze bo­le­ści, od­sło­ni­ły przed Wami cały ogrom cier­pień dro­giej nam Oj­czy­zny; – a duch cza­su, wy­kształ­ce­nie umy­sło­we i mo­ral­ne wska­za­ło Wam nowe sta­no­wi­sko, roz­wi­nę­ło w Was po­ję­cie na­sze­go po­ło­że­nia i na­szych po­trzeb, uczy­ni­ło Was uczest­nicz­ka­mi na­szych prac, na­szej wia­ry i na­szych bło­gich na­dziei.

Dla­te­go też, wie­le razy przy­chyl­ne bły­śnie nam świa­tło, wie­le razy w omdla­łym na­ro­dzie żyw­sze za­drgnie tęt­no, za­wsze i wszę­dzie wi­dzi­my Was przy na­szym boku: tkli­we, roz­waż­ne i czyn­ne – ja­śnie­ją­ce cno­tą ko­bie­ty i od­wa­gą męża.

Przy­wy­kli za­tem do tego świę­te­go wspól­nic­twa ży­wo­ta, nie czu­je­my się w ca­ło­ści siły i pra­wa, tyl­ko wte­dy, gdy je­ste­śmy z Wami – żad­ne­go nie chce­my przed­się­wziąść dzie­ła, nie ode­zwaw­szy się do Was – nie szu­ka­jąc Wa­szej po­mo­cy.

Czy­ni­my zaś to w tej chwi­li z tem więk­szem za­do­wol­nie­niem, z tem więk­szą otu­chą, że przed­miot po­wyż­szej ode­zwy jest rów­nie szczyt­ny, jak brze­mien­ny w po­waż­ne na­stęp­stwa – rów­nie prze­ma­wia­ją­cy do ser­ca, jak od­po­wied­ni słusz­no­ści i in­te­re­so­wi kra­ju; a za­tem zdol­ny roz­pło­mie­nić Wa­sze­go du­cha i wy­wo­łać to żar­li­we za­ję­cie, któ­re jest je­dy­ną rę­koj­mią po­żą­da­ne­go skut­ku, ja­kie­go przy Wa­szym współ­udzia­le z pew­no­ścią so­bie obie­cu­je­my.

Do­szła Was wieść za­pew­ne, że tu­łacz, że mę­czen­nik, że ten, co w du­szy swej od­zwier­cie­dlił i roz­wi­nął pięk­no utkwio­ne w Na­ro­dzie, co stre­ścił w ser­cu jego ka­tu­sze, co bro­nił jego praw i rzu­cał klą­twę na jego dzi­kich po­gwał­ci­cie­li, co oto­czył mło­dość Wa­szą dźwię­kiem i kwie­ciem, a nie­po­wstrzy­ma­nym po­to­kiem lał na Was mi­łość Oj­czy­zny – że wieszcz i po­eta nie­śmier­tel­ny, że jed­nem sło­wem, nasz Adam, ma spo­cząć tam, gdzie nie­gdyś kró­lów skła­da­no – na gó­rze daw­niej na­szej sła­wy – dziś na­szej Kal­wa­ryi – na Wa­we­lu.

Na zie­mi zla­nej krwią tylu ofiar, roz­two­trzy się je­den jesz­cze grób, w któ­rym zło­żyć nam przyj­dzie na­sze re­li­kwie – jesz­cze jed­na sta­nie skarb­ni­ca w gro­dzie świet­nych i bo­le­śnych pa­mią­tek, co błysz­cząc po­świę­ce­niem i chwa­łą z prze­szło­ści, przy­świe­cać bę­dzie po­cho­do­wi no­wych po­ko­leń.

Że Wy po­spie­szy­cie na spo­tka­nie Wiesz­cza, a lau­rem wień­cząc jego po­pio­ły, od­świe­ży­cie je łzą żalu i chó­rem za­nu­ci­cie jego sła­wę… – o tem nie­wąt­pi­my.

Lecz nie tu jest gra­ni­ca obo­wiąz­ku, ja­kie­go wzglę­dem Nie­go speł­nić nam wy­pa­da. Li­stek, co więd­nie – łza, co wy­sy­cha, i pieśń, co kona wraz z drga­niem po­wie­trza, nie jest wszyst­kiem, co­śmy win­ni ta­kim świę­to­ściom.

Pa­mięć Ada­ma win­na po­zo­stać nie­śmier­tel­ną, jak nie­śmier­tel­ne są jego dzie­ła, jak nie­ogra­ni­czo­ną jest wdzięcz­ność Na­ro­du. Otóż aby ją taką uczy­nić, w po­mnik ją prze­lać na­le­ży.

Nie­chaj po­grom­cy ludz­ko­ści leją ze spi­żu na­rzę­dzia, co śmierć roz­no­szą; my zeń wy­le­jem ta­kie, co ży­cie w od­le­głe prze­nie­sie wie­ki.

I ko­muż to dzie­ło unie­śmier­tel­nie­nia z pra­wa się na­le­ży, je­śli nie Wam, Za­cne To­wa­rzysz­ki! Wam, któ­rych na­tu­rą jest mi­łość, a du­szą po­świę­ce­nie – Wam, z któ­rych łona pły­nie ży­cie, a któ­rych ręka krwią się nie kala?

Wam też je z ser­ca po­ru­cza­my – zbie­raj­cie nie­spo­ży­ty kru­szec, wznie­ście zeń po­mnik na­sze­mu Ada­mo­wi, któ­ry­by świad­czył nie­tyl­ko o jego wiel­ko­ści i za­słu­dze, ale żeby za­niósł po­tom­no­ści tę do­brą no­wi­nę, że to Wa­sze dzie­ło – że od­kąd Wy wcho­dzi­cie jako czyn­nik w ży­cie Na­ro­du, nowa się dlań roz­po­czy­na era – era mi­ło­ści i po­ko­ju, har­mo­nii i tkli­wych pa­mią­tek – zla­nie ży­wo­ta w jed­ną sieć nie­śmier­tel­ną.

Wzy­wa­jąc Was do speł­nie­nia tego szla­chet­ne­go obo­wiąz­ku, nie mo­że­my prze­cie za­ta­ić uczu­cia, któ­re, je­ste­śmy pew­ni, i w Wa­szem od­zy­wa się ser­cu.

Na­ród jest Oj­cem i Mat­ką wszyst­kich swych dzie­ci, któ­re za­rów­no ko­cha, a jeź­li mu jed­no z nich wy – szcze­gól­nie przyj­dzie, jeź­li je wyż­szą opro­mie­ni chwa­łą i pa­mię­ci na­stęp­nych prze­ka­że wie­ków, skrzęt­nie wpa­tru­je się w za­słu­gi in­nych, waży na sza­li słusz­no­ści ich war­tość, by każ­de­mu sto­sow­ną na­zna­czyć na­gro­dę.

Wiel­ką za­iste jest po­stać twór­cy Wa­len­ro­da i gło­wą wy­ści­ga wszyst­kie inne, lecz kie­dy spo­koj­nem okiem po­cią­gniem po dro­dze po­świę­ceń – gdy wej­dziem w dzie­dzi­ny twór­cze­go du­cha – z chlu­bą wy­rzec nam wy­pa­da, że go tam nie wi­dzi­my sa­me­go.

Oprócz wie­lu in­nych, obok nie­go sto­ją, jak­by sy­no­wie obok swe­go Ojca: Zyg­munt Kra­siń­ski i Ju­liusz Sło­wac­ki. I nie­odrod­ne to dzie­ci, jeź­li ich dzieć­mi jego na­zwać przy­stoi.

Bo kie­dy Adam chło­nie w sie­bie świat spo­łecz­ny, bo­le­je cier­pie­niem swo­jej ge­ne­ra­cyi, ma­lu­je strasz­ne sce­ny w oczach jego do­ko­na­ne – wy­wo­łu­je zgro­zę i piel­grzy­mim kro­kiem zdą­ża za gwiaz­dą na­dziei – Zyg­munt zstę­pu­je w oj­czy­ste gro­by, uno­si z nich wszyst­kie świę­to­ści – wy­dzie­ra śmier­ci i kra­si ży­ciem to wszyst­ko, co wiel­kie i pięk­ne i rószcz­ką oliw­ną je spla­ta. – Ju­liusz ufny w po­tę­gę swe­go ge­niu­szu, wszyst­ko nowe stwo­rzyć pra­gnie – w nie­strzy­ma­nym pę­dzie, mija z po­gar­dą kra­iny pa­mią­tek, po­trą­ca obec­ność, inny świat od­sła­nia, i jak orzeł w bez­mier­nej prze­strze­ni w przy­szło­ści się topi. Prze­szłość, te­raź­niej­szość i przy­szłość, te trzy epo­ki w na­szym na­ro­dzie po­chwy­ci­li i szczyt­nie od­da­li Mic­kie­wicz – Kra­siń­ski – Sło­wac­ki.

W nich tyl­ko ra­zem wzię­tych, jest ca­łość ob­ra­zu. W nich ra­zem wzię­tych błysz­czy ta hi­sto­rycz­na praw­da i ja­ko­by nić ta­jem­ni­cza wie­dzie swój wą­tek z za­pa­dłych wie­ków; mknie bły­ska­wi­cą po te­raź­niej­szo­ści i się­ga w nie­zna­ne prze­stwo­ry przy­szło­ści, któ­rej wro­ta ge­niusz czło­wie­czy roz­twie­ra.

Spo­je­ni prze­to jed­no­ścią du­cha i przed­mio­tu – ogrza­ni jed­nym pło­mie­niem – opro­mie­nie­ni jed­ną, choć może nie­zu­peł­nie jed­na­ko­wą chwa­łą za ży­cia – po śmier­ci na jed­nym win­ni sta­nąć pie­de­sta­łu. W jed­nym po­są­gu od­lać na­le­ży tę pięk­ną wiesz­czów na­szych trój­cę – bo przez nią, jak przez mi­stycz­ny trój­kąt Oj­czy­zna na­sza prze­glą­da.

Wa­sze to dzie­ło Po­lki na­sze! Ze­strzel­cie ser­ca i usi­ło­wa­nia w jed­no ogni­sko – w trzech gro­dach, w któ­rych dzia­ła­nie Wa­sze jest jesz­cze mo­żeb­ne: we Lwo­wie, Kra­ko­wie i Po­zna­niu, za­łóż­cie głów­ne sie­dli­ska pra­cy Wa­szej – skła­daj­cie ma­te­ry­ał – wo­łaj­cie, by Wam go ze­wsząd star­czo­no, a my Wam przyj­dzie­my w po­moc tem wszyst­kiem, co pa­try­otyzm zdo­być po­tra­fi.

Trzy świet­ne roz­pra­wy zna­ne­go Wam męża Ka­ro­la Li­bel­ta: "o mi­ło­ści Oj­czy­zny – o od­wa­dze cy­wil­nej i o wy­cho­wa­niu lu­dów" do dru­ku na ten cel od­da­ne zo­sta­ły.

Resz­tę do­peł­ni Opatrz­ność i Wa­sze po­świę­ce­nie.O OD­WA­DZE CY­WIL­NEJ.

Ce­dant arma to­gae, con­ce­dant lau­rea lau­di.

Ci­ce­ro.

Re­lev é s à la di­gni­te de ci­toy­ens, il nous faut des ver­tus ci­vi­qu­es.

Cor­ne.

Czło­wiek jed­ną ręką, pra­cu­je na wła­sność, dru­gą za­sła­nia ją od na­pa­ści. Od­kąd spo­łecz­ność ludz­ka w na­ro­dy uor­ga­ni­zo­wa­na, wy­dzie­li­ła obo­wiąz­ki obro­ny i prze­la­ła je na stan osob­ny, po­dzie­lo­no ją na stan woj­sko­wych i cy­wil­nych. Po­dział taki spo­łe­czeń­stwa na­ro­du, wy­ro­bił się do zu­peł­no­ści w now­szych cza­sach, kie­dy po­kój zna­czył tyle co go­to­wość do woj­ny, i za­czę­to utrzy­my­wać ogrom­ne mas­sy woj­ska sto­ją­ce­go, jako osob­ny w so­bie za­mknię­ty or­ga­nizm pań­stwa, nie­zbęd­nie po­trzeb­ny czę­ścią do utrzy­ma­nia po­wa­gi i zna­cze­nia na ze­wnątrz – gdzie­kol­wiek­by albo in­te­re­sa kra­ju nad­we­rę­żo­no, albo sys­tem rów­no­wa­gi eu­ro­pej­skiej za­gro­żo­nym zo­stał; – czę­ścią do utrzy­ma­nia we­wnętrz­ne­go po­rząd­ku na za­sa­dach od­daw­na usta­lo­nych, prze­ciw ci­sną­ce­mu się z po­trze­by cza­su na­wa­ło­wi no­wo­ści i re­form.

Utrzy­ma­nie za­tem ze­wnętrz­ne­go i we­wnętrz­ne­go bez­pie­czeń­stwa kra­ju, ode­rwa­nem zo­sta­ło od obo­wiąz­ków oby­wa­tel­skich, acz ści­śle z nie­mi po­łą­czo­ne i utwo­rzy­ło osob­ny stan, w któ­rym miesz­kań­cy kra­ju otrzy­mu­ją osob­ne sta­no­wi­sko, osob­ny za­wód i znaj­du­ją za­spo­ko­je­nie swych po­trzeb mo­ral­nych i ma­te­ry­al­nych. – Stan ten z na­tu­ry swo­jej wo­jen­ny, w cza­sie po­ko­ju jest cał­kiem nie­nor­mal­ny. Po­kój jest dla nie­go cza­sem zimy, w któ­rej zwie­rzę­ta pół­no­cy w ob­umar­ciu albo w uśpie­niu czas pę­dzą, z tą róż­ni­cą, że to ob­umar­cie jest tyl­ko mo­ral­ne, a tra­wie­nie kosz­tem spo­łe­czeń­stwa się od­by­wa. Woj­na jest do­pie­ro cza­sem czy­nu, cza­sem ży­cia sta­nu woj­sko­we­go, i do tej to epo­ki od­no­szą się owe nie­sły­cha­ne po­świę­ce­nia, owe nie dość ce­nio­ne za­słu­gi, bę­dą­ce wszyst­kie skut­kiem od­wa­gi, któ­rą dla tego wo­jen­ną, czy­li woj­sko­wą na­zwa­no. Stan cy­wil­ny kwit­ną­cy je­dy­nie w cza­sie po­ko­ju, ma tak­że swo­je po­świę­ce­nia i swo­je za­słu­gi, któ­re tyl­ko dla tego nie wy­stę­pu­ją w ta­kiem świe­tle, że przed bla­skiem pro­mien­nej sła­wy wo­jen­nej ga­sną.

Woj­na, bę­dąc naj­wyż­szem nie­bez­pie­czeń­stwem dla na­ro­du, a chwi­lą czy­nu sta­nu woj­sko­we­go, mu­sia­ła ten stan i jego czy­ny wy­so­ko pod­nieść w opi­nii pu­blicz­nej, i z da­wien daw­na prze­no­szo­no dla tego za­wsze stan woj­sko­wy nad cy­wil­ny. Do­pie­ro pierw­szy Ci­ce­ro, śmiał wy­rzec – czy słusz­nie, póź­niej się oka­że – że się rzecz ma prze­ciw­nie, że pierw­szeń­stwo na­le­ży się krze­słu se­na­tor­skie­mu, a nie bu­ła­wie, i że za­słu­gi cy­wil­ne wyż­sze są od wo­jen­nych. Zda­nie to zna­ko­mi­te­go mów­cy rzym­skie­go, ale nie­bar­dzo od­waż­ne­go żoł­nie­rza, po­szło na karb tchó­rzo­stwa au­to­ra, i zno­wu jak daw­niej, mia­no­wi­cie w ry­cer­skich cza­sach śred­nie­go wie­ku, sła­wa orę­ża ćmi­ła wszyst­kie inne oby­wa­tel­skie za­słu­gi.

Wy­cho­dzo­no z tej za­sa­dy, że inna jest, za­sła­niać wśród woj­ny kraj pier­sia­mi swe­mi; a inna bro­nić go radą wśród po­ko­ju, gdzie żad­ne nie gro­zi nie­bez­pie­czeń­stwo; że co in­ne­go wła­dać orę­żem a pió­rem; co in­ne­go na­ra­zić pierś na kule i mie­cze, a co in­ne­go nad­sta­wić czo­ła wśród ludu nie­uzbro­jo­ne­go. Mó­wio­no za­tem za­wsze o od­wa­dze, tyl­ko jako o od­wa­dze woj­sko­wej, i dłu­go nie poj­mo­wa­no od­wa­gi cy­wil­nej. Przy­zna­wa­na cy­wil­nym oso­bom cno­ty cy­wil­ne, ja­kich mia­no­wi­cie w sta­ro­żyt­nych rze­czach­po­spo­li­tych świet­ne mamy przy­kła­dy, ale aby do tych cnót po­trze­ba od­wa­gi ja­kiejś, na po­do­bień­stwo od­wa­gi woj­sko­wej, było zbyt za­ciem­nio­ne wy­obra­że­nie.

To­wa­rzy­stwo mo­ral­no­ści chrze­ściań­skiej za­wią­za­ne w Pa – ryżu pod pre­zy­den­cyą pana Gu­izot, na dwa lata przed re­wo­lu­cyą lip­co­wą, ja­ko­by w prze­czu­ciu bli­skiej po­trze­by od­wa­gi cy­wil­nej, po­da­ło kwe­styą kon­kur­so­wą, co jest od­wa­ga cy­wil­na, i ja­kie po­win­no być wy­cho­wa­nie ku wy­wo­ła­niu cnót pu­blicz­nych. Roz­pra­wa pana Hy­acyn­te­go Cor­ne, uwień­czo­ną zo­sta­ła*.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: