- W empik go
Karola Libelta Rozprawy o odwadze cywilnej, miłości ojczyzny, wychowaniu ludów: : na rzecz pomnika dla Adama Mickiewicza, Zygmunta Krasińskiego i Juliusza Słowackiego - ebook
Karola Libelta Rozprawy o odwadze cywilnej, miłości ojczyzny, wychowaniu ludów: : na rzecz pomnika dla Adama Mickiewicza, Zygmunta Krasińskiego i Juliusza Słowackiego - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 441 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Piękne, wspaniałe i wielkiej doniosłości chwile, przeżyliśmy w starożytnym Lwim grodzie, przyjmując tam po raz pierwszy Ciebie, Szanowny i Drogi nam Ziomku! Mówię, wielkiej doniosłości, bo w Tobie uczczono główne cnoty obywatelskie, potrzebne życiu narodów – sumienną i wytrwałą pracę w każdym zawodzie, odwagę wojskową jakoteż cywilną, idącą w parze z rozumnem umiarkowaniem, zupełną niezawisłość i stałość w powziętem raz przekonaniu, a nadto wszystko gorącą miłość Ojczyzny, której świętym ogniem serce Twoje zawsze pałało, czego tyle dowodów dawałeś i dajesz.
Pamiętne, rzewne i wspaniałe były objawy sympatyi i czci dla Ciebie, Zacny Mężu! bo towarzyszył im spokój uroczysty i ład przykładny, tak rzadki przy podobnych manifestacyach, bo w tych objawach, jedność zupełna, połączyła ściśle i na wskróś przejęła jakby łańcuchem elektrycznym wszystkie serca – zespoliła wszystkie stany – przejednała chwilowo przynajmniej najróżnorodniejsze opinie – i dlatego wypadek ten, epokę niejako stanowić będzie w życiu naszem narodowem.
Żeby uwiecznić pamięć tych szczytnych i błogich chwil, poruszono myśl wzniesienia pomnika dla wieszcza naszego Adama, w czem też i do Twego życzenia zastósowano się – gdyż skromność Twoja, Szanowny Ziomku, będąca zawsze przymiotem wyższych umysłów i prawdziwej zasługi – starała się te objawy czci, należącej się Tobie najsprawiedliwiej, zrzucić niejako na ogólny objaw sympatyi (jak Sam wyraziłeś się) dla starszej siostry Wielkopolski. Owocem zaś tych kwiatów, które słano ci pod nogi, chciałeś mieć uczczenie pamięci też wielkiego, nieśmiertelnego Męża w Narodzie, Mickiewicza.
Skoro wieść ta rozeszła się, liczne i poważne głosy odezwały się w Narodzie, żądające, aby wznosząc pomnik dla Adama Mickiewicza – tego genialnego ojca nowoczesnej poezyi narodowej – nie zapominać również o jego nieodrodnych synach po sercu i duchu: Zygmuncie Krasińskim i Juliuszu Słowackim. Dla uwiecznienia w pamięci potomności tej świetnej epoki w literaturze naszej, staną zatem na jednym granitowym piedestału, odlane ze spiżu, te trzy wielkie postacie, które do swych wiekopomnych utworów natchnienie czerpały w świetnej Narodu przeszłości, odzwierciedliły jego bóle i poświęcenia w teraźniejszości, a siłą geniuszu i ducha proroczego, odsłaniając szczytne jego posłannictwo, lały nadzieję lepszej przyszłości w zbolałe serca nasze.
Załączona poniżej odezwa do naszych Polek, słaby odblask silnie drgającego tętna, świeżo rozbudzonego ducha narodowego, podnosząc najszlachetniejszą jego stronę, wskazuje najpewniejszą drogę do łatwego i niezawodnego uzyskania materyałów, potrzebnych do wzniesienia świetnego pomnika dla tych znakomitych wieszczów narodowych.
Uznałeś i Ty, Szanowny Ziomku, słuszność tych rozumowań i patryotycznych wymagań, gdyż czyniąc zadość prośbie mojej, na rzecz uczczenia pomnikiem pamięci tych wielkości naszych, ofiarowałeś i nowem wydaniem zająć mi się pozwoliłeś, trzech znakomitych rozpraw, wyszłych z pod pióra Twego: "O odwadze cywilnej – o miłości Ojczyzny – o wychowaniu ludów."
Żądałeś, żeby cenę jak najprzystępniejszą uczynić; tym sposobem nietylko pomnożą się fundusze na wystawienie pomnika, ale da Bóg – pojąc się Twojem natchnionem słowem, pomnoży się w kraju naszym ilość ludzi pojmujących, na czem zawisła godność Polaka, czem się znamionuje prawdziwa odwaga cywilna i w jaki sposób i jak głęboko powinna wnikać w serca nasze, ta najszczytniejsza ze wszystkich ziemskich miłości – miłość wspólnej Matki – Ojczyzny!
Wielkie wydarzenia historyczne, poprzedzają zwykle szczególne oznaki, brzemiennej w wypadki przyszłości. Za taką oznakę chętnie przyjmujemy Twój przyjazd. Zacny i Szanowny Ziomku! i ogólny zapał, z którym przyjmowany byłeś.
Że obecna chwila jest uroczystą, że czarne chmury zalegają widnokrąg, że z nich lada minuta niszczący uderzyć może piorun, wstrząsający aż do podwalin, świat stary zbutwiały, zmateryalizowany, o tem nikt nie wątpi, kto głębiej wglądnąć się starał w obecne stosunki społeczne i polityczne Europy. Dla ubieżenia tych koniecznych i nieuniknionych wypadków, widzimy na Północy owe wytężone starania, aby wyniszczyć aż do imienia, wszelką, wolność tak polityczną jak i religijną nieszczęśliwego ludu polskiego, występujące tem gwałtowniej, iż już ukazała się jutrzenka rozwijającej się swobody, nacechowana umiarkowaniem i tolerancyą w szlachetnych narodach na Południu.
Te kraje – tu łez i boleści – tam swobody i postępu, tworzą niejako dwa bieguny przeciwległe, srogiego despotyzmu i prawdziwej wolności.
Czy pomiędzy temi dwoma tak sprzecznemi sobie potęgami unia jest możebną? Czy one w tej małej Europie – w obec wszech świata – długo obok siebie istnieć mogą? Czyli nie jest raczej prawdopodobną i nieuniknioną walka tychże na śmierć?
Zaprawdę, walka ta istnieje już od stworzenia świata. Opis jej, tworzy dzieje ludzkości. Jestto owa odwieczna walka, Ormuzda z Ahrimanem, znana już z najdawniejszych podań starożytności.
Jeźli wierzyć możemy przepowiedniom, których widzieliśmy tyle sprawdzonych w historyi świata, to trzy z nich mianowicie podnoszą ważność obecnej chwili i każą oczekiwać, bardzo wkrótce, wielkich zmian na lepsze w Europie, poprzedzonych niestety! ciężkiemi i dotkliwemi kieskami wojennemi.
Jednem z nich jest proroctwo Joëla, ze starego testamentu – podług mego zdania dotąd przez cały ciąg historyi niespełnione – a które właśnie do naszych czasów zastósować się da.
Drugiem są znane w całej Polsce przepowiednie Wernyhory.
Trzecia przepowiednia pochodzi od męża, który potęgą swego ducha, z ubogiego i wątłego pacholęcia, wyniósł się na najwyższe szczeble społeczne w Europie.
Mężem tym był Napoleon I.
Geniusz jego mógł wiele dobrego zdziałać, lecz uniesion pychą niepohamowaną i mając tylko samolubne widoki na względzie, zalał Europę krwią i łzami, a zato dotknięty ręką Opatrzności, z najpotężniejszego mocarza, ujrzał się nieszczęsnym wygnancem, przykutym do nagich skał wyspy św. Heleny. Tam w niedoli, znowu oczyścił się duch jego, by zajaśnieć całym blaskiem. Korny przed Bogiem, surowym ale sprawiedliwym swym Sędzią, nieugięty jednak do końca, w obec swoich niecnych siepaczy, rozmyślając głęboko nad niedawną przeszłością, wyrzekł on te pamiętne słowa: "Nie minie lat 50, a Europa będzie wolną, lub kozacką!" Wielkie zaprawdę, wielkie czekają nas wypadki! Czyśmy usposobieni do dźwigania na barkach naszych całego ich ciężaru? Czy one nas zastaną zgodnych i ściśniętych w silną i nieprzełamaną falangę, gotowych do odparcia wzniesionemi w górę ramiony walącego się w gruzach świata starego?
Nie monarchia, nie oligarchia, nie Rzeczpospolita lub wszystko równający nihilizm, daje swobodę narodom, lecz wolność objawienia swych życzeń i obrania sobie formy rządu i instytucyj politycznych, najodpowiedniejszych istotnym potrzebom krajowym.
Skoro wolność ta zostaje ścieśnioną przez nieprzyjazne wpływy lub stosunki, wtedy dla oświeconych mieszkańców kraju konieczna jest odwaga cywilna, obok miłości Ojczyzny, dla poważnego, godnego i uroczystego podnoszenia głosu w obronie zgwałconych praw i swobód ojczystych. Te myśli przewodniczyły mi głównie przy odezwaniu się do Ciebie, Zacny i znakomity Ziomku! z prośbą o zezwolenie na nowy przedruk wzmiankowanych trzech rozpraw.
Dzięki Ci zatem niech będą Zacny i Szanowny Ziomku, a Drogi sercu memu Przyjacielu! za tę nową ofiarę złożoną na ołtarzu Ojczyzny.
Wiedziałem, z jaką przyjemnością ją poniesiesz, dlatego nie wahałem się ani na chwilę, aby Cię do niej zawezwać, gdyż znam szlachetne i żądne poświęceń dla dobrej sprawy serce mojego Karola, z którym mię łączą tak rozliczne wspomnienia chwil nieraz przykrych i trudnych – wielu atoli pięknych i wzniosłych!
Świętym obowiązkiem jest prawego obywatela kraju, skoro nie może wyswobodzić Ojczyzny, to przynajmniej starać się uratować honor narodowy. Dopełniłeś tego obowiązku najsumienniej.
Rok 1848 pozostał zaszczytnym w smutnych, acz świetnych dziejach narodu naszego! Ile w tem Twojej osobistej zasługi, potomność najlepiej ocenić potrafi. O chęciach Twoich najszczerszych, już dzisiaj nikt nie wątpi.
Chlubą jestto prawdziwą mieć przyjacielem Męża, którego życie całe jest czystem, jak łza litości i współczucia. Oby przykład Twój zyskał jak najwięcej naśladowców! Oby sumienna praca i prawdziwe poświęcenie znalazły zawsze uznanie jak najpowszechniejsze! Oby cnota obywatelska stała się owym puklerzem nieprzełamanym, odpierającym zwycięzko wszystkie pociski nie ubłaganych wrogów Ojczyzny naszej!
Kończę natem przedmowę do tego odłamku znakomitych prac Twoich, Zacny i Szanowny Ziomku z tą mocną wiarą, iż to nowe przypomnienie szczytnych zasad, w nich zawartych: godności, miłości i umiarkowania, będzie jedną cegiełką więcej, spajającą wielki gmach jedności narodowej, i jak przy ugoszczeniu Ciebie ucichły wszelkie niesnaski domowe i wszystkie głosy zespoliły się w jeden hymn radośny – tak też odtąd, splecieni w silny węzeł bratniej miłości i jedności, śmiało spoglądać będziem mogli w przyszłość i spodziewać się uznania i poszanowania od ludzi dobrej woli, a miłosierdzia od Boga.ODEZWA DO POLEK.
Zacne i bohaterskie towarzyszki niedoli naszej! Szlachetne serca Wasze wtajemniczyły Was nasze boleści, odsłoniły przed Wami cały ogrom cierpień drogiej nam Ojczyzny; – a duch czasu, wykształcenie umysłowe i moralne wskazało Wam nowe stanowisko, rozwinęło w Was pojęcie naszego położenia i naszych potrzeb, uczyniło Was uczestniczkami naszych prac, naszej wiary i naszych błogich nadziei.
Dlatego też, wiele razy przychylne błyśnie nam światło, wiele razy w omdlałym narodzie żywsze zadrgnie tętno, zawsze i wszędzie widzimy Was przy naszym boku: tkliwe, rozważne i czynne – jaśniejące cnotą kobiety i odwagą męża.
Przywykli zatem do tego świętego wspólnictwa żywota, nie czujemy się w całości siły i prawa, tylko wtedy, gdy jesteśmy z Wami – żadnego nie chcemy przedsięwziąść dzieła, nie odezwawszy się do Was – nie szukając Waszej pomocy.
Czynimy zaś to w tej chwili z tem większem zadowolnieniem, z tem większą otuchą, że przedmiot powyższej odezwy jest równie szczytny, jak brzemienny w poważne następstwa – równie przemawiający do serca, jak odpowiedni słuszności i interesowi kraju; a zatem zdolny rozpłomienić Waszego ducha i wywołać to żarliwe zajęcie, które jest jedyną rękojmią pożądanego skutku, jakiego przy Waszym współudziale z pewnością sobie obiecujemy.
Doszła Was wieść zapewne, że tułacz, że męczennik, że ten, co w duszy swej odzwierciedlił i rozwinął piękno utkwione w Narodzie, co streścił w sercu jego katusze, co bronił jego praw i rzucał klątwę na jego dzikich pogwałcicieli, co otoczył młodość Waszą dźwiękiem i kwieciem, a niepowstrzymanym potokiem lał na Was miłość Ojczyzny – że wieszcz i poeta nieśmiertelny, że jednem słowem, nasz Adam, ma spocząć tam, gdzie niegdyś królów składano – na górze dawniej naszej sławy – dziś naszej Kalwaryi – na Wawelu.
Na ziemi zlanej krwią tylu ofiar, roztwotrzy się jeden jeszcze grób, w którym złożyć nam przyjdzie nasze relikwie – jeszcze jedna stanie skarbnica w grodzie świetnych i boleśnych pamiątek, co błyszcząc poświęceniem i chwałą z przeszłości, przyświecać będzie pochodowi nowych pokoleń.
Że Wy pospieszycie na spotkanie Wieszcza, a laurem wieńcząc jego popioły, odświeżycie je łzą żalu i chórem zanucicie jego sławę… – o tem niewątpimy.
Lecz nie tu jest granica obowiązku, jakiego względem Niego spełnić nam wypada. Listek, co więdnie – łza, co wysycha, i pieśń, co kona wraz z drganiem powietrza, nie jest wszystkiem, cośmy winni takim świętościom.
Pamięć Adama winna pozostać nieśmiertelną, jak nieśmiertelne są jego dzieła, jak nieograniczoną jest wdzięczność Narodu. Otóż aby ją taką uczynić, w pomnik ją przelać należy.
Niechaj pogromcy ludzkości leją ze spiżu narzędzia, co śmierć roznoszą; my zeń wylejem takie, co życie w odległe przeniesie wieki.
I komuż to dzieło unieśmiertelnienia z prawa się należy, jeśli nie Wam, Zacne Towarzyszki! Wam, których naturą jest miłość, a duszą poświęcenie – Wam, z których łona płynie życie, a których ręka krwią się nie kala?
Wam też je z serca poruczamy – zbierajcie niespożyty kruszec, wznieście zeń pomnik naszemu Adamowi, któryby świadczył nietylko o jego wielkości i zasłudze, ale żeby zaniósł potomności tę dobrą nowinę, że to Wasze dzieło – że odkąd Wy wchodzicie jako czynnik w życie Narodu, nowa się dlań rozpoczyna era – era miłości i pokoju, harmonii i tkliwych pamiątek – zlanie żywota w jedną sieć nieśmiertelną.
Wzywając Was do spełnienia tego szlachetnego obowiązku, nie możemy przecie zataić uczucia, które, jesteśmy pewni, i w Waszem odzywa się sercu.
Naród jest Ojcem i Matką wszystkich swych dzieci, które zarówno kocha, a jeźli mu jedno z nich wy – szczególnie przyjdzie, jeźli je wyższą opromieni chwałą i pamięci następnych przekaże wieków, skrzętnie wpatruje się w zasługi innych, waży na szali słuszności ich wartość, by każdemu stosowną naznaczyć nagrodę.
Wielką zaiste jest postać twórcy Walenroda i głową wyściga wszystkie inne, lecz kiedy spokojnem okiem pociągniem po drodze poświęceń – gdy wejdziem w dziedziny twórczego ducha – z chlubą wyrzec nam wypada, że go tam nie widzimy samego.
Oprócz wielu innych, obok niego stoją, jakby synowie obok swego Ojca: Zygmunt Krasiński i Juliusz Słowacki. I nieodrodne to dzieci, jeźli ich dziećmi jego nazwać przystoi.
Bo kiedy Adam chłonie w siebie świat społeczny, boleje cierpieniem swojej generacyi, maluje straszne sceny w oczach jego dokonane – wywołuje zgrozę i pielgrzymim krokiem zdąża za gwiazdą nadziei – Zygmunt zstępuje w ojczyste groby, unosi z nich wszystkie świętości – wydziera śmierci i krasi życiem to wszystko, co wielkie i piękne i rószczką oliwną je splata. – Juliusz ufny w potęgę swego geniuszu, wszystko nowe stworzyć pragnie – w niestrzymanym pędzie, mija z pogardą krainy pamiątek, potrąca obecność, inny świat odsłania, i jak orzeł w bezmiernej przestrzeni w przyszłości się topi. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, te trzy epoki w naszym narodzie pochwycili i szczytnie oddali Mickiewicz – Krasiński – Słowacki.
W nich tylko razem wziętych, jest całość obrazu. W nich razem wziętych błyszczy ta historyczna prawda i jakoby nić tajemnicza wiedzie swój wątek z zapadłych wieków; mknie błyskawicą po teraźniejszości i sięga w nieznane przestwory przyszłości, której wrota geniusz człowieczy roztwiera.
Spojeni przeto jednością ducha i przedmiotu – ogrzani jednym płomieniem – opromienieni jedną, choć może niezupełnie jednakową chwałą za życia – po śmierci na jednym winni stanąć piedestału. W jednym posągu odlać należy tę piękną wieszczów naszych trójcę – bo przez nią, jak przez mistyczny trójkąt Ojczyzna nasza przegląda.
Wasze to dzieło Polki nasze! Zestrzelcie serca i usiłowania w jedno ognisko – w trzech grodach, w których działanie Wasze jest jeszcze możebne: we Lwowie, Krakowie i Poznaniu, załóżcie główne siedliska pracy Waszej – składajcie materyał – wołajcie, by Wam go zewsząd starczono, a my Wam przyjdziemy w pomoc tem wszystkiem, co patryotyzm zdobyć potrafi.
Trzy świetne rozprawy znanego Wam męża Karola Libelta: "o miłości Ojczyzny – o odwadze cywilnej i o wychowaniu ludów" do druku na ten cel oddane zostały.
Resztę dopełni Opatrzność i Wasze poświęcenie.O ODWADZE CYWILNEJ.
Cedant arma togae, concedant laurea laudi.
Cicero.
Relev é s à la dignite de citoyens, il nous faut des vertus civiques.
Corne.
Człowiek jedną ręką, pracuje na własność, drugą zasłania ją od napaści. Odkąd społeczność ludzka w narody uorganizowana, wydzieliła obowiązki obrony i przelała je na stan osobny, podzielono ją na stan wojskowych i cywilnych. Podział taki społeczeństwa narodu, wyrobił się do zupełności w nowszych czasach, kiedy pokój znaczył tyle co gotowość do wojny, i zaczęto utrzymywać ogromne massy wojska stojącego, jako osobny w sobie zamknięty organizm państwa, niezbędnie potrzebny częścią do utrzymania powagi i znaczenia na zewnątrz – gdziekolwiekby albo interesa kraju nadwerężono, albo system równowagi europejskiej zagrożonym został; – częścią do utrzymania wewnętrznego porządku na zasadach oddawna ustalonych, przeciw cisnącemu się z potrzeby czasu nawałowi nowości i reform.
Utrzymanie zatem zewnętrznego i wewnętrznego bezpieczeństwa kraju, oderwanem zostało od obowiązków obywatelskich, acz ściśle z niemi połączone i utworzyło osobny stan, w którym mieszkańcy kraju otrzymują osobne stanowisko, osobny zawód i znajdują zaspokojenie swych potrzeb moralnych i materyalnych. – Stan ten z natury swojej wojenny, w czasie pokoju jest całkiem nienormalny. Pokój jest dla niego czasem zimy, w której zwierzęta północy w obumarciu albo w uśpieniu czas pędzą, z tą różnicą, że to obumarcie jest tylko moralne, a trawienie kosztem społeczeństwa się odbywa. Wojna jest dopiero czasem czynu, czasem życia stanu wojskowego, i do tej to epoki odnoszą się owe niesłychane poświęcenia, owe nie dość cenione zasługi, będące wszystkie skutkiem odwagi, którą dla tego wojenną, czyli wojskową nazwano. Stan cywilny kwitnący jedynie w czasie pokoju, ma także swoje poświęcenia i swoje zasługi, które tylko dla tego nie występują w takiem świetle, że przed blaskiem promiennej sławy wojennej gasną.
Wojna, będąc najwyższem niebezpieczeństwem dla narodu, a chwilą czynu stanu wojskowego, musiała ten stan i jego czyny wysoko podnieść w opinii publicznej, i z dawien dawna przenoszono dla tego zawsze stan wojskowy nad cywilny. Dopiero pierwszy Cicero, śmiał wyrzec – czy słusznie, później się okaże – że się rzecz ma przeciwnie, że pierwszeństwo należy się krzesłu senatorskiemu, a nie buławie, i że zasługi cywilne wyższe są od wojennych. Zdanie to znakomitego mówcy rzymskiego, ale niebardzo odważnego żołnierza, poszło na karb tchórzostwa autora, i znowu jak dawniej, mianowicie w rycerskich czasach średniego wieku, sława oręża ćmiła wszystkie inne obywatelskie zasługi.
Wychodzono z tej zasady, że inna jest, zasłaniać wśród wojny kraj piersiami swemi; a inna bronić go radą wśród pokoju, gdzie żadne nie grozi niebezpieczeństwo; że co innego władać orężem a piórem; co innego narazić pierś na kule i miecze, a co innego nadstawić czoła wśród ludu nieuzbrojonego. Mówiono zatem zawsze o odwadze, tylko jako o odwadze wojskowej, i długo nie pojmowano odwagi cywilnej. Przyznawana cywilnym osobom cnoty cywilne, jakich mianowicie w starożytnych rzeczachpospolitych świetne mamy przykłady, ale aby do tych cnót potrzeba odwagi jakiejś, na podobieństwo odwagi wojskowej, było zbyt zaciemnione wyobrażenie.
Towarzystwo moralności chrześciańskiej zawiązane w Pa – ryżu pod prezydencyą pana Guizot, na dwa lata przed rewolucyą lipcową, jakoby w przeczuciu bliskiej potrzeby odwagi cywilnej, podało kwestyą konkursową, co jest odwaga cywilna, i jakie powinno być wychowanie ku wywołaniu cnót publicznych. Rozprawa pana Hyacyntego Corne, uwieńczoną została*.