- W empik go
Kartki z życia - ebook
Kartki z życia - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 194 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jerzego Laskarysa
Wilno.
Czcionkami A. Marcinowskiego.
1856.
Pozwolono drukować z obowiązkiem złożenia w Komitecie Cenzury prawem oznaczonej liczby exemplarzy. Wilno 29 Lutego 1856 roku.
Cenzor Paweł Kukolnik.
Z bolącą piersią idę do ludzi,
Przemówię krótko, nieśmiało,
Może się jednak echo obudzi,
Co mego głosu czekało –
Może to echo – cierpień zapłata,
Wewnętrznej ulży tęsknocie,
Albo poczciwe słowo od brata
Będzie skazówką w żywocie.
Idę do świata…. odepchnie może,
Może otrzymam zniewagę,
Gdy wymówione słowo w pokorze,
Za zbytnią uzna odwagę;
Może ominie wzgardy milczeniem,
Lub gdy się mówić odważy,
Może się zrazi zimnem wejrzeniem,
Przykrym wyrazem mej twarzy.
Ten – za niewiarę hańbą okryje,
Za smętny uśmiech wyszydzi,
Ów, za ironję gniewem dobije
I w oczach braci zohydzi.
Nie wiem co będzie – bądź wola boża!
Powrócę z piersią zbolałą,
Lecz teraz – naprzód!… choć na bezdroża!
Bo mi tak serce kazało.
A jeśli, jeśli słońce zaświeci
Na rannym nieba lazurze…
Może odrodzon – duch mój poleci
Młodszemi skrzydły ku górze.PODSŁUCHANA ROZMOWA.
– Ach! moja Masiu, jakże to śmiesznie!
Jak mi ten Wiktor gadał pociesznie
O swojem sercu, o swej czułości,
O długiej, wiecznej dla mnie miłości;
Trawił, że cierpi jakiś ból srogi,
Że na spacerach błądzi bez drogi,
Że tam gdzieś w niebie jest gwiazdka mała,
Co jemu dawniej stale sprzyjała,
A teraz, teraz coraz blednieje,
Że on sam smutny, w kącie łzy leje…
I wiele, wiele podobnych rzeczy –
Że bardzo ładnych, nikt nie zaprzeczy;
Ale toż znalazł gadać to komu –
Mnie tak się chciało wracać do domu,
Bo nadto wiele polkując wczora,
Czułam się jakoś niezdrowa, chora, –
Choć ci na ucho wyznaję szczerze:
Jeść mi się chciało… dawać wieczerze,
U nich nie w modzie – Żyją o głodzie,
I tylko dali
W balowej sali
Jabłka, czy figi,
I słodkie dygi.
Sama hrabina
Wiecznie przypina
Kwiaty na głowie
I pióra sowie…..
Czy może kurze,
Ale tak duże,
Tak się trzęsące,
Jakby lecące –
Cała jéj głowa,
Wyraźna sowa.
Suknia czerwona,
W dole zwężona,
Żółte obwódki
I stanik krótki –
Choć atłasowa,
Ale nie nowa,
Bom uważała,
Że zakrywała
Chusteczką plamę….
Jak kocham mamę!
Mąż jéj jedyny –
Portret żoniny:
Nizki, pękaty,
Zbiera dukaty,
Straszliwie chciwy,
A więc nie dziwy,
Że na kolację
Daje swą grację;
Tak się forsuje,
Tak manjeruje
I głową kręci,
Aż biorą chęci,
Nie na uboczy,
Lecz parsknąć w oczy.
Zgadnij, kto taki
Miał wczoraj szlaki
Bladoróżowe,
Wązkie, tiulowe,
Przy żółtej krepie?
Ja nie prześlepię…
Zgadnij-no, proszę –
Że zgadniesz wnoszę,
Bo ona w wiecznych
Strojach bajecznych.
O! zgadłaś – Józia…
Prześliczna buzia
I ząbki białe.
(Nie wiem czy całe)
A jakie oczy!
Jak niemi toczy
Zwolna po sali,
I szuka w dali
Gdzie pod filarem
Alfred z Oskarem.
Z pulchniutkiej rączki
Świecą obrączki,
A tak ich mało,
Że, powiem śmiało,
Nie widać palca;
Kiedyś wśród walca
Straciła jedną –
Myśmy ją biedną
Tak pocieszały,
Wszędzie szukały…
Lecz sztuka stara,
To dla Oskara –
Podjął, widziałam,
I zamilczałam.
O! niegodziwa,
Wszystkich wyzywa,
Nawet Wiktora
Drażniła wczora –
On taki głupi,
Pewnie się wkupi
Do zbyt nienowej
Gry romansowej.
Mówiła Zosi,
Że zawsze nosi
Tu – przy gorsecie (Niewinne dziecie)
Kokardę małą,
Pąsową całą,
I zwie wabikiem.
Jéj zwolennikiem
Nikt, nikt nie będzie;
Pozrywam wszędzie
Kokardy moję,
I ty rzuć swoje.
Je la déteste,
Elle fait des gestes,
Et sans âmour
Elle fait la cour
A tout le monde,
Sa mere la gronde,
Bo tylko zważ,
Ou' elle a la rage
De se marier,
Lecz świat to wie,
Elle sera vielle
Et demoiselle.
A każdą dobą
Zajęta sobą,
Wciąż wiedzieć rada,
Co o niéj gada
Nasz świat wileński
Damski i męzki…
Ciągle się pyta.
O! wyśmienita –
Kiedy gdzie śpiewa,
Zda się poziewa –
Niema metody,
Śpiew starej mody,
A głos – mój Boże!
Jak kota w worze.
I ta Malwina
Także jedyna:
Nadzwyczaj skromna,
Jak nieprzytomna,
Tylko tańcuje,
Nic nie pojmuje
Co kto jej gada –
Uciecby rada,
A hrabia Michał
Tak przy niej wzdychał.
Ellen'est pas lede,
Et ça lui aide.
Talja cieniutka,
Nóżka drobniutka
I włos złocisty,
I wzrok ognisty….
Tylko nie chwal,
Car elle est mal;
Hrabia ją ceni,
Gdy się ożeni
Ja ciebie zbrzydzę;
Teraz z niej szydzę
I mam nadzieję….
To się rozchwieje.
Biedna ta Zosia
Kocha Antosia,