Katalog L - ebook
Tytuł roboczy tej książki brzmiał „Mąż z Internetu, czyli jak stracić w życiu prawie wszystko”. Autorka zaprasza do przeczytania opowieści o miłości, determinacji, strachu i porażce, życząc jednocześnie, by podobna historia nigdy nie zapisała się na kartach ksiąg losu Czytelników.
| Kategoria: | Obyczajowe |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8126-091-6 |
| Rozmiar pliku: | 1,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp
Dziś mija druga rocznica mojego ślubu. Już prawie południe, brak jednak bukietu czerwonych róż i prezentu, jak było zaledwie rok temu. Powodem tego jest fakt, iż mój małżonek przebywa piętnaście tysięcy kilometrów stąd i od roku unika ze mną wszelkich kontaktów, jakbym co najmniej zabiła mu przysłowiową mamusię siekierą. Moje usposobienie dalekie jest jednak od portretu charakterologicznego mordercy, wręcz przeciwnie — jeśli zdarza mi się wyrządzić komuś krzywdę, to zazwyczaj osobą skrzywdzoną jestem ja sama.
Pozwólcie, że się przedstawię: Monika, czterdzieści cztery lata, mentalnie jednak czuję się o wiele młodsza. Odnoszę wrażenie, że dzięki doświadczeniom życiowym z kilku ostatnich lat nareszcie jestem pełnoletnia. Urodziłam się i pierwsze czterdzieści jeden lat życia spędziłam w Krakowie. Moje dzieciństwo i młodość przepełnione były przemocą fizyczną, seksualną i psychiczną pomiędzy rodzicami (na bazie alkoholizmu), takie warunki stworzyli mojemu starszemu bratu i mnie. To jednak temat na zupełnie inną książkę i nie zamierzam się nad nim rozwodzić. Wspominam o tym, gdyż dzięki tak niewiejącemu nudą dzieciństwu przez większość życia borykam się ze stanami lękowymi, głównie agorafobią, oraz oczywiście z mocno zaniżoną samooceną. Tłumaczy to w dużym stopniu (przynajmniej mi samej) pewne moje wybory i schematy postępowania, a nawet uczucia.
W tym momencie siedzę w fotelu, w wynajętym mieszkaniu w Koninie, laptop na kolanach, piszę. Mój czternastoletni syn Jakub jest w szkole, a ja jestem bezrobotna. To, w jaki sposób znalazłam się w takiej sytuacji czterysta kilometrów od domu, spróbuję wyjaśnić Wam, opisując moją historię, która wydaje się plasować trochę powyżej średniej w skali przeciętności. Myślę również, że to, co mi się przydarzyło, może być przestrogą dla innych osób, nie tylko kobiet marzących o wielkiej miłości — takiej, która może przenosić góry i przemierzać oceany. Powiem szczerze, gdybym pięć lat temu mogła przeczytać podobną książkę… być może obecnie nie pisałabym mojej. A być może pomyślałabym po prostu: „Eee, mnie to przecież nie dotyczy”. Tego jednak, Drodzy Czytelnicy, już się nie dowiemy.
Dziś mija druga rocznica mojego ślubu. Już prawie południe, brak jednak bukietu czerwonych róż i prezentu, jak było zaledwie rok temu. Powodem tego jest fakt, iż mój małżonek przebywa piętnaście tysięcy kilometrów stąd i od roku unika ze mną wszelkich kontaktów, jakbym co najmniej zabiła mu przysłowiową mamusię siekierą. Moje usposobienie dalekie jest jednak od portretu charakterologicznego mordercy, wręcz przeciwnie — jeśli zdarza mi się wyrządzić komuś krzywdę, to zazwyczaj osobą skrzywdzoną jestem ja sama.
Pozwólcie, że się przedstawię: Monika, czterdzieści cztery lata, mentalnie jednak czuję się o wiele młodsza. Odnoszę wrażenie, że dzięki doświadczeniom życiowym z kilku ostatnich lat nareszcie jestem pełnoletnia. Urodziłam się i pierwsze czterdzieści jeden lat życia spędziłam w Krakowie. Moje dzieciństwo i młodość przepełnione były przemocą fizyczną, seksualną i psychiczną pomiędzy rodzicami (na bazie alkoholizmu), takie warunki stworzyli mojemu starszemu bratu i mnie. To jednak temat na zupełnie inną książkę i nie zamierzam się nad nim rozwodzić. Wspominam o tym, gdyż dzięki tak niewiejącemu nudą dzieciństwu przez większość życia borykam się ze stanami lękowymi, głównie agorafobią, oraz oczywiście z mocno zaniżoną samooceną. Tłumaczy to w dużym stopniu (przynajmniej mi samej) pewne moje wybory i schematy postępowania, a nawet uczucia.
W tym momencie siedzę w fotelu, w wynajętym mieszkaniu w Koninie, laptop na kolanach, piszę. Mój czternastoletni syn Jakub jest w szkole, a ja jestem bezrobotna. To, w jaki sposób znalazłam się w takiej sytuacji czterysta kilometrów od domu, spróbuję wyjaśnić Wam, opisując moją historię, która wydaje się plasować trochę powyżej średniej w skali przeciętności. Myślę również, że to, co mi się przydarzyło, może być przestrogą dla innych osób, nie tylko kobiet marzących o wielkiej miłości — takiej, która może przenosić góry i przemierzać oceany. Powiem szczerze, gdybym pięć lat temu mogła przeczytać podobną książkę… być może obecnie nie pisałabym mojej. A być może pomyślałabym po prostu: „Eee, mnie to przecież nie dotyczy”. Tego jednak, Drodzy Czytelnicy, już się nie dowiemy.
więcej..
W empik go