- W empik go
Katolicki savoir-vivre ...czyli czego nie wiesz o zachowaniu w kościele - ebook
Katolicki savoir-vivre ...czyli czego nie wiesz o zachowaniu w kościele - ebook
Co zrobić, gdy chce nam się śmiać w kościele? Czy nieskorzystanie z wody święconej jest grzechem? Dlaczego przy ołtarzu nie może się palić więcej niż siedem świec? Czym jest turyferariusz, a czym nawikulariusz? Kiedy uklęknąć na jedno, a kiedy na dwa kolana?
Wydaje się, że aby dobrze zachować się w Kościele, musimy dużo wiedzieć. Tu odpowiedni gest liturgiczny, tu jakiś znak, tam jakiś symbol... Tu przyklęknąć, tam się skłonić. Tu podnieść wzrok, a tam śpiewać, tu siedzieć, tam bić się w piersi... Można się całkiem pogubić.
W liturgii – jak w życiu – istnieje określony kanon zachowań, którego warto przestrzegać. To, czy umiemy w konkretnej sytuacji odpowiednio się zachować, świadczy o naszej kulturze, o szacunku do ludzi, z którymi się spotykamy, i do instytucji, w której się znajdujemy. A to, jak zachowujemy się w świątyni ma podwójne znaczenie…
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7569-531-1 |
Rozmiar pliku: | 792 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Najważniejszym i jednocześnie najpiękniejszym celem, do którego zmierzamy, jest wieczne szczęście i to tak wielkie, że żadne oko jeszcze go nie widziało, żadne ucho nie usłyszało, żadne serce nie zdołało pojąć. Tak wielkie rzeczy przygotował nam Bóg (por. 1 Kor 2,9).
Na ziemi tylko dzięki liturgii Mszy Świętej spotykamy żywego Jezusa. Nie Jego symbol ani Jego wyobrażenie! Bo tylko podczas przeistoczenia chleb staje się Ciałem! Dlatego udział w liturgii jest tak ważny, dlatego nie można go niczym zastąpić – samotna modlitwa na łonie natury jest piękna i potrzebna, ale nie jest tym samym, co wspólnotowa modlitwa i udział w świętym misterium męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Tak, jedynie głęboko przeżyta Msza Święta pozwala na sakramentalne, osobiste i wręcz intymne spotkanie się ze zmartwychwstałym Panem.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Niniejsza publikacja ma stanowić pomoc w przeżyciu spotkania z Jezusem, jakim jest Msza Święta.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Niniejsza publikacja ma stanowić pomoc w przeżyciu tego spotkania z Jezusem. Nie jest więc wykładem ani z liturgiki, ani tym bardziej z teologii. Przytoczone w niej wyjaśnienia poszczególnych pojęć, choć opierają się na wymienionych na końcu źródłach, nie są definicjami w sensie naukowym czy słownikowym. Sugestie dotyczące duchowego przeżywania poszczególnych części Mszy Świętej mają charakter osobisty i nie aspirują, by stać się teologicznym komentarzem do Eucharystii. Największą moją radością będzie to, jeśli ta publikacja pozwoli choć jednej osobie odkryć wspomniane wyżej szczęście i przez pełniejszy udział w liturgii zbliżyć się do niego chociaż o jeden mały kroczek.
Początkowe obserwacje
Gdyby tak stanąć w głównej nawie kościoła albo usiąść pod chórem i patrzeć na wchodzących, można zaobserwować całe spektrum różnorodnych ludzkich zachowań. Większość z nich da się zakwalifikować do kilku głównych grup.
Grupa pierwsza to „przepobożni”. Zatrzymują się przy wejściu, moczą dłoń w wodzie święconej i wolnym ruchem ręki kreślą na sobie duży znak krzyża. Potem robią kilka dostojnych kroków i klękają na dwa kolana, kłaniając się jednocześnie nisko, niemal do samej ziemi. Potem znów kreślą znak krzyża. Następnie wstają i ze spuszczoną głową, pokornym krokiem udają się do ławki. Przy niej powtarzają rytuał: klęknięcie na dwa kolana, głęboki pokłon, znak krzyża. Znów wstają, zajmują miejsce w ławce, by w niej uklęknąć i pogrążyć się w modlitwie, którą – oczywiście – rozpoczynają znakiem krzyża.
Drugą grupę stanowią „rozglądacze”. Ci wchodzą do kościoła szybko. Bez zatrzymywania się przy misie z wodą święconą moczą dłoń. Znak krzyża kreślą także szybko, niezbyt dokładnie, tak że nieraz ruch ich ręki bardziej przypomina odgonienie komara. Ich cechą charakterystyczną jest dokładne sprawdzanie obecności w świątyni. Dlatego po kilku krokach w kierunku swego z góry upatrzonego miejsca, już w chwili, gdy klękają – najczęściej jest to półprzyklęknięcie (kolano nie zdąży dotknąć posadzki) na jedno kolano – ich szyja mocno pracuje, by mogli wzrokiem objąć wszystkich znajdujących się wewnątrz. Gdy ich wzrok spotka się ze wzrokiem znajomych, witają się skinieniem głowy i delikatnym uśmiechem. Podczas drogi na miejsce, którą wykonują zdecydowanie wolniej, kilkakrotnie podają w geście powitania dłoń znajomym. Z reguły siadają z przodu, co powoduje u nich konieczność gimnastyki – co rusz muszą się odwracać tyłem do ołtarza, by sprawdzić, kto wszedł, kto kichnął albo zakaszlał, komu upadł parasol, czyje dziecko płacze, itp.
Trzecia grupa to „zwiedzający”. Zdają się nie zauważać ludzi, koncentrując się na ścianach, obrazach, freskach, rzeźbach. Wchodząc do świątyni, nie przesadzają z pobożnością. Rzadko korzystają z wody święconej, nie przyklękają, nie wykonują skłonów. Ich krok jest jednak dostojny, harmonijnie korespondujący z powagą zwiedzających i miejsca, w którym się znaleźli. Po zajęciu miejsca wbijają wzrok w jakiś najbliżej stojący lub wiszący przedmiot. Wydaje się, że ów przedmiot szalenie ich fascynuje, gdyż nawet akcja liturgiczna niespecjalnie jest w stanie zmienić ich podstawowe zainteresowanie.
Specjalną podgrupę stanowią „siadający na brzegu”. Mogą oni należeć do każdej z wyżej wymienionych grup. Charakteryzują się tym, że przychodzą do kościoła z dużym wyprzedzeniem czasowym i zawsze zajmują miejsce na brzegu ławki. Potem, gdy ktoś zechce zająć miejsce w środku, nie ukrywając niezadowolenia wstają i wpuszczają delikwenta. Jest to dość uciążliwe, zwłaszcza gdy ławka jest długa, a drugi jej koniec dochodzi do ściany. Wtedy jedynym sposobem zajęcia miejsca jest przejście obok „siedzącego na brzegu”. Ta chęć siedzenia na brzegu czasem jest wręcz heroiczna, gdyż po wpuszczeniu kilku osób zostaje tak mało miejsca, że „siedzący na brzegu” staje się jakby „wiszącym na brzegu”.
Czwarta grupa to „gimnastycy”. Charakteryzują się całym wachlarzem różnych gestów, które wykonują zamaszyście, z pasją, powtarzając je nawet kilkakrotnie. Takim gestem może być na przykład wykonywanie znaku krzyża. Powtarzają go przy każdej okazji. Wykonują go, gdy zaczynają i kończą modlitwę, wraz ze słowami: „W Imię Ojca...”, ale także przy słowach: „Chwała Ojcu...”. Powtarzają go przy błogosławieństwie różnych rzeczy, choćby dewocjonaliów, ziół, mieszkań, budynków itd. Swój szczyt osiągają podczas błogosławieństwa pokarmów w Wielką Sobotę, kiedy to znak krzyża wykonują przy każdym: „Pobłogosław, Panie...”.
„Różnokrzyżowcy” to także podgrupa. Stanowią ją ludzie, którzy wykonują znak krzyża w sposób niewyraźny. Najczęściej jest to szybki gest na wysokości klatki piersiowej przypominający kółko. Bywa poprzedzony dotknięciem czoła, ale nie zawsze. Zdarza się, że znak krzyża kończy kilkakrotne uderzenie się w pierś.
Ogromna grupa to „dygający i kucający”. Charakteryzują się dziwnym sposobem klękania. Z reguły jest to szybkie zgięcie jednej nogi połączone z pochyleniem głowy w geście pokłonu. Lecz to zgięcie nogi nie jest na tyle głębokie, aby kolano dotknęło podłogi – bardziej przypomina ono dygnięcie, które w kierunku widowni wykonują dziewczęta wchodzące na scenę. Drugi rodzaj tego dziwnego klękania to zwykłe kucnięcie, które ma imitować gest przyklęknięcia. Wielu ludzi tak się zachowuje, nie tylko wchodząc do świątyni, ale również podczas przeistoczenia i na słowa kapłana: „Oto Baranek Boży”.
Dużą grupę stanowią „stojący z boku”. Przychodzą do kościoła raczej regularnie, zajmują miejsce z tyłu świątyni lub w bocznej nawie. Nie chcą rzucać się w oczy, nie rozglądają się. Gesty ograniczają do niezbędnego minimum.
Długo jeszcze można wyliczać różne zachowania ludzi wchodzących do świątyni. Można ich łączyć w poszczególne grupy lub podgrupy, można wyśmiewać ich gesty i ruchy. Ale podczas tej wyliczanki warto zadać sobie pytanie, czy istnieje jakiś kanon zachowań właściwych, pożądanych, które można nazwać kościelnym savoir-vivrem? Odpowiedź jest jak najbardziej twierdząca. Tak, istnieje! Właśnie w liturgii, w relacji między człowiekiem a Bogiem, w relacji wspólnoty Kościoła z Bogiem niemal każde zachowanie ma swój głęboki sens, swoje teologiczne i duchowe uzasadnienie. Wydaje się, że cała gama zachowań niewerbalnych, którymi porozumiewamy się na co dzień, w liturgii nabiera szczególnego znaczenia.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Poszczególne znaki i gesty powinny być wykonywane w odpowiednich miejscach, we właściwych momentach.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Każdy gest, którym posługujemy się w liturgii, powinien mieć odbicie w naszej postawie wewnętrznej, w nastawieniu i intencji. To bardzo ważne, aby każdy, kto wykonuje jakiś gest, wiedział, co robi i po co to robi, aby za gestem ciała szedł gest serca i duszy. W Ewangelii według św. Mateusza jest zapisane zdanie, które Jezus powiedział do swoich uczniów: „Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych dlatego, że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody” (Mt 10,42). Widzimy zatem, jak bardzo ważna jest nasza intencja. Jest ona co najmniej tak samo ważna jak wykonany czyn. Bo przecież Jezus wyraźnie mówi, że nagroda nie jest za sam fakt dania wody ani za chęć pomocy spragnionemu. Nagroda jest dla tych, którzy dadzą wodę, ponieważ są uczniami Jezusa. Ta motywacja jest decydująca. Podobnie jest z wieloma gestami, które wykonujemy w liturgii. Nie zapewnią nam one bliskości Boga tylko dlatego, że wykonamy je starannie. Ale bez starannego wykonania poszczególnych gestów też do Niego się nie zbliżymy.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Każdy gest, którym posługujemy się w liturgii, powinien mieć odbicie w naszej postawie wewnętrznej, w nastawieniu i intencji.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Liturgiczny savoir-vivre wyróżnia dwa podstawowe pojęcia: znaku liturgicznego i gestu liturgicznego. W wielkim skrócie możemy stwierdzić, że znak liturgiczny to osoba, czynność lub rzecz, przez którą odczytujemy Bożą obecność, poznajemy Go, zbliżamy się do Niego, odczytujemy Jego wolę, ale także wyrażamy nasz stosunek do Niego, czyli wyznajemy wiarę w Niego, oddajemy Mu cześć, okazujemy szacunek, miłość, uniżenie itd. Gest liturgiczny to postawa lub czynność, którą wykonujemy, aby podkreślić autentyzm naszej relacji z Bogiem i to, jak tę relację przeżywamy, do czego ona nas dopinguje, itp.
-----------------------------------------------------
Każdy znak i gest ma w liturgii swoje uzasadnienie.
-----------------------------------------------------
Każdy znak i gest ma w liturgii swoje uzasadnienie. Dlatego powinien być wykonany we właściwy sposób – z jednej strony z umiarem i bez przesady, a z drugiej bez lekceważenia i ograniczania się do przeżyć wewnętrznych, bez zewnętrznej ekspresji. Bo w liturgii jest tak samo jak w codziennym życiu. Gdy jedziemy samochodem, co chwilę widzimy jakieś znaki. To informacja na przykład o tym, co nas na drodze czeka albo z jaką jechać prędkością, aby zachować bezpieczeństwo. Znak drogowy musi być dokładnie zdefiniowany, by dla wszystkich ludzi oznaczał to samo. Musi też być stosowany w odpowiednich miejscach, musi być odpowiednio widoczny. Nie może być też wielkiego nagromadzenia znaków na małej przestrzeni, gdyż ich wielość nie pozwoli na właściwe odczytanie oraz przysłoni ich znaczenie. W liturgii jest analogicznie. Poszczególne znaki i gesty powinny być wykonywane w odpowiednich miejscach, we właściwych momentach. Nie powinno być ich zbyt wiele, nie powinno się wykonywać kilku czynności jednocześnie, bo to zaciemnia treść, którą przecież mają odsłonić. Są też precyzyjnie zdefiniowane, aby dla nas wszystkich oznaczały to samo.
Jak powyższe stwierdzenia mają się do obserwacji wchodzących do kościoła? Jak do ich podziału na poszczególne grupy i podgrupy? Otóż przedstawiciel każdej z grup posługiwał się zarówno znakiem jak i gestem liturgicznym.
Znak krzyża
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej