- W empik go
Kazania czyli nauki do uczniów, głoszone w kościele Św. Aleksandra w Warszawie - ebook
Kazania czyli nauki do uczniów, głoszone w kościele Św. Aleksandra w Warszawie - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 433 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
APPROBATUR.
Varsaviae die 1/13 Octobris 1898 a.
Judex Surrogatus,
Cubicularius Intimus Suae Sanctitatis
Leopoldus Łyszkowski.
Secretarius
J. Podbielski.
Nr 1967.
ОДOБPEНO
Bapшaвa 1/13 Oктябpя 1898 гoдa.
Cyдья Cyppoгaтъ Bapшaвcкoй P. – K. Дyх. Koнcиcтopи,
Kaнoникъ Mитpoпoлитaльнaгo Kaпитyля.
Kc. Л. Лышкoвcкий.
Ceкpeтapь
Kc. Пoдбльcкий.
Ks. F. Krupinski.OD WYDAWCY.
Znana jest niejednemu z Sz. Czytelników działalność ś… p… ks. Franciszka Krupińskiego, między innemi, na polu wychowania młodzieży szkolnej.
Znakomity ten prefekt, oprócz nauczania w gimnazyum, wykładał swym uczniom nauki wiary i moralności chrześcijańskiej w kościele św. Aleksandra w Warszawie. Nauki owe mogą być uważane za prawdziwe w swym rodzaju perły, z których korzystali i bogacili swój umysł i serce wszyscy obecni w kościele słuchacze. Poważny mówca nietylko uszlachetniał obyczaje i umysły swych uczniów, ale nieraz wskazywał postępowanie i obowiązki nauczycieli i rodziców względem młodego pokolenia.
Żywe to słowo ks. Krupiński chciał przekazać potomności; dlatego też wygłaszane ( od r. 1869) nauki spisywał i takowe w manuskryptach zostawił.
Wydając drukiem w książce niniejszej te jego cenną pracę, chciałbym zadość uczynić jego woli.
Sądzę, że wydawnictwo to dla wszystkich, tak świeckich jako i duchownych, przyniesie nieocenione korzyści. – Uczniowie ks. Krupińskiego, czytając nauki podawane sobie niegdyś od ukochanego prefekta uprzytomnią je sobie teraz w swojej pamięci, ci zaś którzy nie mieli szczęścia słyszeć go mówiącego, powezmą z tej książki słowa jego dla własnego zbudowania. Jedni i drudzy będą mieli cenną pamiątkę, jako spuściznę duchową, po znakomitym mówcy, którego szerokie koła ceniły.
Oby ta praca przyczyniła się ku większej chwale Bożej, a czytelnikom do zbawienia.
Ks. W. Br..
Warszawa dnia 12 Paźdź. 1898 r.NA NIEDZIELĘ I-ą ADWENTU. O ŚWIECIE I JEGO KOŃCU.
A którzy używają świata tego
(niech będą), jakoby nie używali:
bo przemija kształt świata
tego. (Do Korynt. I, 7 – 31).
1. Rozpoczynamy adwent, t… j… pamiątkę przyjścia Chrystusa Pana widomie na ten świat; a jak świat przedchrystusowy oczekiwał tego przyjścia przez 4 tysiące lat, tak my mamy w ciągu 4 tygodni przygotowywać się do obchodu pamiątki Jego Narodzenia. Oprócz tamtego, pierwotnego przyjścia, czyli Narodzenia, zapowiada nam religja przyjście Pana Jezusa przy końcu świata na sąd ostateczny. Wprzód jednak świat ten musi być zniszczony, i ztąd św. Paweł mówi, że kształt tego świata przemija. Żal nam go, bo bywa piękny, a przecież zginąć musi. Ewangelia dzisiejsza także to za – powiada; więc i my pomówmy o świecie i jego końcu.
2. Cóż tedy jest świat? Wszystko, co pod zmysły podpada, ale i to, co zmysłom niedostępne, gdy oczy w szkła uzbroimy, staje się dostępnem i należy do świata; i dalej jeszcze wiemy, że są ciała, których przy pomocy szkieł nie można było dojrzeć, bo szkła były za słabe; gdy wynaleziono lepsze, dostrzeżono znów nowe ciała. A ciała to olbrzymie, wielkie. I znowuż człowiek wynalazł inne szkła, które pozwalają mu dojrzeć niesłychanie drobne rzeczy. Gdziekolwiek zatem człowiecze zwrócisz oko, wszędzie świat to jest ciała albo bardzo wielkie, albo bardzo drobne. Świat ten nazywamy widomym, ale wierzymy, że oprócz niego jest świat duchowy, niewidomy. Mało jednakże ludzi słyszało, że świat jest tak olbrzymi; dla wielu z nich, tak jak i dla dawnych ludzi, świat obejmuje tylko ziemię i niebo, a na niem gwiazdy. Świat jest tak wielki, że granic jego żadnym sposobem wyobrazić sobie nie możemy. Gdy więc pomyślimy o wielkości świata martwego, o mnóstwie roślin, zwierząt, ludzi, podziw nas ogarnia dla potężnej ręki Bożej.
3. Następnie pytamy sami siebie lub innych: zkąd się ten świat wziął? Powiadali niektórzy i dzisiaj tak utrzymują, że świat początku nie miał i końca mieć nie będzie. Ale takie twierdzenie sprzeciwia się nauce chrzęści – jańskiej, bo przecież w Składzie Apostolskim codzień powtarzamy: Wierzę w Boga Ojca, Stworzyciela nieba i ziemi. Teraz znowuż nasuwa się pytanie: a co jest stworzyć? Powiadają nam, że jest to z niczego cóś zrobić, i znów nowe pytanie: a co to jest nic? Na to już niema odpowiedzi. Więc na początku spotyka nas cud. Nicości zrozumieć nie możemy. Mogła się rzecz rozsypać w proch, mogły prochy dla oczu zniknąć; ale nie możemy powiedzieć, że ich nigdzie niema; straciły kształt, w jakim były skupione, jednak nie przestały istnieć gdzieś we świecie. Zatem tak stworzenie, jak i zniszczenie całkowite rzeczy, są dla nas niezrozumiałe. Więc też są to artykuły wiary, mianowicie, że Pan Bóg stworzył świat z nicości w czasie, że nim rządzi i że, gdy czas naznaczony przyjdzie, zostanie w nicość obrócony; że dusza, jako nieśmiertelna, żyć będzie na wieki. Takie oto dogmata i tajemnice wiary przypomina dzisiejsza Ewangelia.
Przywiązanie tedy nasze do świata, czyli do rzeczy świat składających, jest kruche, jak i on sam, bo Pismo święte mówi, że mija kształt tego świata. W młodzieńczym wieku zdaje nam się, że świat trwa niezmienny, ale i to złudzenie, bo widzimy, że formy, kształty jego ulegają nieustannej zmianie, ale zdaje nam się, że on sam, istota jego trwa wiecznie. Niewiele upływa lat, gdy się i co do tego o błędzie przekonywamy. O znikomości świata tyle już naubolewano, że ubolewań nie starczy, a mimo tego wszystko płynie w wieczność, i ludzie i rzeczy, wszystko jak było. Na widok tej znikomości ogarnia człowieka smutek; a nie mogąc się zapisać w pamięci swoich bliźnich, równie jak on znikomych, niech się zapisuje u Boga dobremi uczynkami na wieczność. Oto, jakie myśli przychodzą, gdy nicość rzeczy ludzkich rozpamiętywamy, gdy sobie przyjście Chrystusa przypominamy. Ma On przyjść z wielką mocą i majestatem.
4. Mamy zatem wierzyć, iż Bóg stworzył świat z niczego; że właściwie są dwa światy, materyalny i duchowy; że świat materyalny zostanie kiedyś zniszczony. Ale jeszcze nie wiemy, jaką mocą części świata są ze sobą związane? Jedni myślą, że Pan Bóg, stworzywszy świat, dał mu prawa niezmienne na całe wieki, a potem usunął się od niego, niby zegarmistrz od zegarka. Taki pogląd nazywają deizmem (*). Wiara nasza przeciwnie uczy, że Pan Bóg ciągle przebywa we świecie, czyli że nim rządzi, co inaczej nazywamy Opatrznością Boską. A gdy ludziom mówią o Opatrzności Boskiej, zaraz im przychodzą na myśl rozmaite osobiste nieszczęścia, które uważają za niezasłużone i niby – (*) Semel jussi, semper pareo.
przeczące temu artykułowi wiary, jakoby Bóg sprawiedliwy rządził światem i gotowi raczej wierzyć, iż temi rządami zajmuje się przypadek, los, fortuna, hazard, szczęście, fatum, słowem, czcze wyrazy, do których niewiadomo jakie przywiązać znaczenie?
Takie oto, oprócz wielu innych, nasuwają się pytania przy rozważaniu zagadnień o początku i końcu świata. Odpowiedzieć na nie bez pomocy Objawienia niepodobna; pokolenia ludzkie rodzą się i umierają, a dla tych i koniec świata zaraz następuje. To widzimy, a co po zatem, tylko wiarą musimy uznać, bo dalej rozum nie sięga: musimy sobie ciągle powtarzać: przemija kształt świata tego i jak zbutwiała szata z ciała opada. Wobec tego powszechnego zniszczenia rzeczy i form przepięknych, wobec żalu, jaki duszę naszą ściska, pozostaje ucieczka jedyna, Bóg, jako nieruchomy, niezmienny trzon i fundament świata. – Na Bogu się opierajcie po wszystkie dni życia waszego w swoich kłopotach dziecięcych, i gdy staniecie później z innymi do pracy, w szczęściu i nieszczęściu, gdy znikomość świata stanie wam przed oczami, gdy zrozumiecie nicość ludzkich zabiegów, gdy ręce opadają i gdy człowiek pyta sam siebie: po co to i na co to? – Bóg tak chciał i dosyć!
5. Ale nietylko przemija kształt świata tego, lecz i my razem się zmieniamy, co już dawno ludzie zauważyli. A gdy tak jest, powinnoby chodzić człowiekowi, jeżeli nie o uwiecznienie, to o utrwalenie imienia swojego na ziemi. Jakoż tak ono bywało u dawnych ludów, po których zostały szczątki ich budowli i napisów; tak się i teraz dzieje. Nie jest to tylko próżność, ale razem i świadomość, że byt nasz nadzwyczaj nietrwały, chcielibyśmy się niejako zakuć w marmur lub metal, boimy się zapomnienia i nicości. Otóż, w tem pragnieniu trwania leży, moi młodzi bracia, niejaka wskazówka, do czego macie dążyć obecnie, w porze nauki. Macie dążyć naprzód do spełnienia sumiennego waszych szkolnych obowiązków, pamiętając ciągle, że kształt świata tego mija bezpowrotnie, a z nim i życie nasze, że czego nie zrobimy w tym czasie, kto wie, czy zrobimy kiedykolwiek, czy tymczasem nie przeminiemy jako dym gnany wiatrem? W życiu wszystkich ludzi, a szczególniej uczniów, to zabijanie czasu fraszkami, to odkładanie z dnia na dzień odrabiań zadanych lekcyi, wszystko to świadczy, że ludzie wierzą w trwałość świata; że zawsze będą przy siłach, że się okoliczności nie zmienią, wczoraj minione da się doścignąć. Ztąd braki w waszem ukształceniu, bo każdy z nas obiecuje sobie, że chybione naprawi, a zbiegłe dogoni. Minionych a zmarnowanych godzin, dni, miesięcy i lat już nikt nie zgoni, kształt tego świata jako cień minął. Można wprawdzie przy wysiłku niejedno nadrobić, ale jakże to się rzadko zdarza; człowiek ma ciągle jakąś robotę, nadrobić opuszczone niezmiernie trudno i tak zwykle bywa, że odkładając do jutra, stajemy się dojutrkami, pośmiewiskiem ludzkiem.
A więc weźmijcie to w uszy, moi młodzi bracia, i pomnijcie, że i kształt świata mija, i my wszyscy mijamy; niechajże wasze życie nie mija bez śladu, jako bieg strzały, albo lot ptaka po powietrzu. Amen.NA NIEDZIELĘ I-ą ADWENTU. O SĄDZIE SPRAWIEDLIWYM.
Nie sądźcie według widzenia
ale sądźcie sądem sprawiedliwym.
(Joann. VII – 24.)
1. Czas, który się z dzisiejszą niedzielą zaczyna, nosi nazwę adwentu, czyli przyjścia. A przyjście to odnosi się do Chrystusa. Wprawdzie Chrystus już dawno przyszedł, ale Kościół katolicki obchodzi co rok pamiątkę tego ważnego faktu w historyi. Dlatego to i Ewangelia dzisiejsza stosuje się w części do owego pierwszego przyjścia, czyli Narodzenia Chrystusa. Ale oprócz tego mamy zapowiedziane w księgach świętych powtórne przyjście Zbawiciela na sąd ostateczny. Do tego to powtórnego przyjścia Chrystusa właściwie odnosi się Ewangelia, którąście słyszeli. Ma to być dzień straszny, jak Chrystus zapowiedział, dzień taki, jakiego ziemia jeszcze nie widziała. I w istocie, wyobraźmy sobie na chwilę, że jesteśmy już na tym sądzie. Oto Bóg, Stwórca i Sędzia sprawiedliwy, w całym blasku i majestacie swoim, a przed Nim miliony pokoleń, tysiące narodów, królowie i poddani, sędziowie i sądzeni! Najtajniejsze pobudki i myśli, najskrytsze czyny, które uszły sprawiedliwości ziemskiej, wystąpią, na jaw i odsądzone już sprawy jeszcze raz sądzić będzie Ten, co niebo i ziemię, człowieka i myśli jego zważył na szali swojej.
2. Czyjaż wyobraźnia, pytam się was, zdoła sobie przedstawić ten widok, czyj pęzel potrafi odmalować ten obraz, czyj język wyrazić wielkość i przestrach tego skonania świata? Wszystkie przenośnie, w jakie bogatą jest mowa ludzka, już zostały użyte dla określenia tego obrazu, ale to wszystko jest za słabe dla oddania tej grozy.
Ale w tym ponurym obrazie nicości, jaki ma nastąpić, gdy zgasną słońca i groby się otworzą, jest jedna okoliczność, która tę grozę równoważy – jest nadzieja, że sąd ostateczny naprawi sądy ludzkie. Tak jest, chrześcijanie wierzą, iż to, co przeoczyła sprawiedliwość ludzka, naprawi sąd Boży, i to jest pociechą dla sprawiedliwych i uciśnionych, a z drugiej strony postrachem i groźbą dla niesprawiedliwych i ciemięzców. Dlatego też źli powiadają, że nie będzie sądu. Ale gdzieżby był Bóg, i to Bóg sprawiedliwy? Alboż sprawiedliwość ludzka, sądy i opinie ludzkie mogą nas zadowolić? Alboż nie mówią, że sprawiedliwość ludzka jest kosztowna i dla słabych obmyślona? Tak, moi bracia, w tej niedostateczność sądów i sprawiedliwości ludzkiej leży konieczność sądu Bożego i ostatecznego!
Jest to artykułem wiary u wszystkich wyznań chrześcijańskich, że sąd ostateczny będzie i że on jest koniecznym dla okazania Boskiej sprawiedliwości, oraz naprawienia sądów ludzkich. A kiedy tak jest, pytanie: jak mamy żyć i postępować, by ten sąd nie był… dla nas strasznym, by nie wypadł na nasze potępienie? Oto jedyna ku temu droga żyć sprawiedliwie i sprawiedliwie sądzić bliźnich swoich. Dlatego zobaczmy, jak mamy siebie wzajem sądzić, jak tworzyć opinię o postępowaniu bliźnich. Jest to przedmiot, będący w bardzo blizkim związku z dzisiejszą Ewangelią, a zarazem mocno obchodzący każdego myślącego człowieka.
3. Najcelniejszym charakterem, różniącym człowieka od zwierząt, i najcenniejszym darem Stwórcy dla niego, jest możność sądu, wyrażonego w słowach, czyli, jak mówimy, możność tworzenia zdań o rzeczach i ludziach. Gała wartość naszej nauki zależy od zdań, czyli sądów prawdziwych. I przeciwnie, wszelka nauka na nic się nie zdała, gdy sądy nasze o rzeczach i ludziach są mylne. Gdyby kto wypił całe morze mądrości, gdyby ogarnął wszelką wiedzę, a nie powiązał ze sobą tych szczegółów, nie wynalazł istotnej przyczyny dla zjawisk, to jest, gdyby sobie nie utworzył prawdziwego sądu o rzeczach, byłby nieukiem.
Z tego widzicie, jak niełatwo jest sobie utworzyć sąd rzetelny o mnóstwie rzeczy i szczegółów, składających świat fizyczny. Ale daleko trudniej utworzyć sobie sąd rzetelny o ludziach. Bo ileż to pobudek, ileż tajemnych sprężyn, ile okoliczności składających się na czyn człowieka! Oto jest winowajca przed nami i wszyscy wołają: godzien jest śmierci! A ileż to okoliczności, składających się na to, aby on został winowajcą. Kto jest w stanie zajrzeć do głębi serca ludzkiego i zliczyć cały szereg uczuć, myśli, pobudek, wiodących do złego lub dobrego? Tylko Bóg jeden, co przenika skrytości serc ludzkich. Sądy zaś nasze są i będą zawsze ułomne, niezupełne, często mylne mimowoli, a czasami stronne z pełną świadomością. Dlatego Chrystus ostrzega nas: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni" (Matth. VII – 1). Nie znaczy to, abyśmy się mieli wyrzec zupełnie sądu o sprawach ludzkich, lecz tylko, aby sądy nasze były rozważne, rozsądne, niepochopne i nieskore.
Gdy więc tak trudno jest utworzyć sobie rzetelny sąd o ludziach i ich sprawach, łatwo ztąd wniesiecie, ile są warte wogóle sądy i opinie, jakie ludzie wzajemnie o sobie tworzą.
Z takich to sądów doraźnych, nierozważnych, bezmyślnych składa się opinia, przed którą drżą ludzie i korzą się, jakby przed bóstwem. Czyliż więc mamy gardzić opinią? Uchowaj Boże! Ile razy opinia składa się z sądów i zdań prawdziwych, tyle razy trzeba ją uszanować, jako sąd wydany przez sumienie publiczne. Biada człowiekowi, który zamknął oczy i zatkał uszy na ten głos publiczny: już on na pochyłości, która w przepaść wiedzie! – Tak więc szanować trzeba opinię, ile razy składają się na nią głosy ludzi poważnych, rozumnych i poczciwych. Ale jakże to trudno o taką opinią! Najczęściej niechęć, zazdrość, nienawiść podsuną krzywdzące zdanie o bliźnim, a wieść stujęzyczna rozniesie je po świecie i utworzy opinią, a ta jak miecz zawiśnie nad nieszczęśliwym. Lecz czyliż człowiek prawy potrzebuje się lękać takiej opinii? Czyliż nie więcej warte zdanie kilku rozumnych i uczciwych ludzi, aniżeli sąd pospólstwa, które powtarza bezmyślnie równie bezmyślny sąd o bliźnim? Przeciw takiej opinii powinien człowiek śmiało wystąpić, a zbrojny w czyny swoje, wezwać Boga i sumienie na świadki i spokojnie odepchnąć najgrawania bezrozumnej tłuszczy. A jeżeli tak jest, jeżeli sądy ludzkie, czyli opinia z nich utworzona, bywa tak bezzasadna, co nam, chrześcijanom, czynić należy? Mamyż się wyrzec sądu i zdania? Ale przecież to najcenniejszy dar
Boży dla człowieka! Nie, sądu wyrzekać się nie godzi, w takim bowiem razie trzebaby się wyrzec natury ludzkiej; ale trzeba sąd swój o drugich miarkować i na byle zdaniu nie poprzestawać, czyli nie sądzić z pozoru. Dlatego to Chrystus Pan powiada: "nie sądźcie według widzenia, ale sądźcie sądem sprawiedliwym" (Joan. VII – 24). Innemi słowy, nie trzeba być ani skorym, ani pochopnym czy to do chwalenia, czy do potępiania czynów bliźniego. Tymczasem widzimy, że przeciwnie się dzieje. Niema podobno nic powszechniejszego, jak sąd doraźny, zwłaszcza gdy chodzi o potępienie bliźniego, o poniżenie go u innych ludzi, o odebranie mu dobrej sławy. Bo ta jest fatalna słabość serca ludzkiego, że chętniej wierzy złemu, niż dobremu, gdy o bliźnich idzie. Nie dosyć natem. Sądy nasze powinny być nietylko rozważne, ale i wyrozumiałe, jak tego uczy sam Pan Jezus. Kiedy Mu faryzeusze przywiedli niewiastę jawnogrzesznicę, którą prawo nakazywało kamienować, i pytali Go, coby z nią należało zrobić, Chrystus milczał: a gdy Go nie przestawali pytać, rzekł im: "Kto z was bez grzechu jest niech na nią pierwszy rzuci kamień" (Joan. VIII – 7). Świat niewiele się pod tym względem zmienił od czasu faryzeuszów, i dziś ludzie kamienują jedni drugich, jeżeli nie kamieniami, to słowami, ale dotkliwiej, bo na sławie, honorze. Sądy nasze o postępkach bliźnich nietylko są doraźne, lecz i surowe. Zdawałoby się, że ci mniemani, surowi czciciele cnoty, co językiem jak mieczem szermują, są istnymi aniołami, że to chodzące po grzesznej ziemi świętości. Napróżno ludzie mówią w codziennej modlitwie: I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy. Gdy bowiem przyjdzie osądzić bliźniego, mamy gotowy wyrok potępienia. Zawsze się powtarza to samo, że we własnych oczach belki nie widzimy, a w cudzych najmniejszy pyłek nas razi. Ztąd powstają obmowy, plotki, fałszywe posądzenia, podejrzenia, niezgody w koleżeńskiem kole, nienawiści między sąsiadami. – Przywykajcie zatem od młodości, moi bracia, do sądów rozważnych, rostropnych i wyrozumiałych, zwłaszcza, gdy chodzi o ludzi. Nikt podobno nie żałował tego, że się nie śpieszył z wydaniem zdania o bliźnim swoim. I gdyby ludzie mieli ciągle to na myśli, mniejby się trudnili cudzemi sprawami, a więcej pilnowali swoich. Ciągła baczność na swoje czyny i myśli, surowe ocenianie własnych zdrożności i ułomności, zajęcie się swojemi sprawami uchronią nas od tych sądów nierozważnych, zakłócających zgodę między ludźmi, i przyzwyczają do cenienia swojego słowa i zdania, bo dobrze powiedziano, że zdanie, to człowiek.
Gdy zdanie człowieka jest lekkomyślne, gdy on sam go nie waży i nie ceni, jest to wskazówką jego wartości moralnej. Kto chce mieć poszanowanie u ludzi, musi występować tak w domu, jak i publicznie z sądem dojrzałym i wyrozumiałym, ażeby sam znalazł u Boga sąd na siebie łaskawy, gdy mu przyjdzie zdać rachunek w on dzień ostateczny. Amen.
NA NIEDZIELĘ II-ą ADWENTU.O CHARAKTERZE.
Coście wyszli na puszczę widzieć?
trzcinę chwiejącą się od
wiatru? Proroka?… więcej niż
proroka.
(Ś. Mateusza, XI – 7 i 9).
1. Św. Jan Chrzciciel, będąc w więzieniu, gdy usłyszał o nauce i dziełach Pana Jezusa, wysłał dwu uczniów swoich z zapytaniem, czy On jest obiecanym Mesyaszern? Wówczas-to Chrystus Pan wypowiedział pochwałę Jana tak wspaniałą, jakiej nie doczekał się aż dotąd żaden z synów ludzkich. Pan Jezus nazywa Jana więcej niż prorokiem, chwali go za to… że nie był trzciną chwiejącą się od wiatru, że w miękkich szatach się nie kochał.
Rozważając te pochwały, moglibyśmy mówić albo o prorokach i proroctwach, albo o charakterze ludzkim; bo zapewne uważaliście, że i Pan Jezus chwali w św. Janie jego charakter, mianowicie: jego moc duszy, że się nie kołysał jako trzcina od wiatru; jego prostotę, że w miękkich, kosztownych szatach nie chodził i wykwintnych pokarmów nie używał; że prawdę miłował nad te wygody życia i dla niej dany był do więzienia. Mówmy więc o charakterze.
2. Najprzód, uważajcie sobie, moi młodzi bracia, na pospolitą mowę starszych ludzi, jak to oni przy zdarzonej sposobności chwalą innych za to, że np. śmierci się nie lękali, prawdę mówili nieustraszenie, brzydzili się pochlebstwem, na małem poprzestawali; chwalą ich za to. "Widocznie te zalety duszy nie muszą być zwyczajne, pospolite, muszą się rzadko zdarzać między ludźmi. Tymczasem więc zapamiętajcie, że ludzi chwalą za okazywanie charakteru i zaraz też przyjrzyjmy się, czem jest charakter?