- W empik go
Kazimierz Przerwa-Tetmajer. Biografia - ebook
Kazimierz Przerwa-Tetmajer. Biografia - ebook
Biografia Kazimierza Przerwy-Tetmajera (1865–1940) to próba przybliżenia dzisiejszemu czytelnikowi wybitnego poety Młodej Polski, którego twórczość literacką przerwała postępująca choroba psychiczna. Cieszył się ogromną popularnością i stał się w opinii współczesnych mu literatów ucieleśnieniem poety modernistycznego, czego wyrazem było umieszczenie go przez Stanisława Wyspiańskiego pod postacią Poety w Weselu. Był prezesem Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy Polskich (1921). W 1928 r. przyznano mu Nagrodę Literacką miasta Warszawy, a w 1934 r. został członkiem honorowym Polskiej Akademii Literatury.
Odbywał liczne wycieczki po górach, i zafascynowany pięknem i folklorem Tatr napisał szereg lirycznych wierszy i opowieści o górskiej przyrodzie, gwarze i bohaterach zbójnickich. Kazimierz Przerwa-Tetmajer zerwał w swoich erotykach z pruderią, opisując śmiałe sceny miłosne i kobiece ciało, co wywołało niemały skandal.
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-244-0423-0 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Listu, jakiego żądasz, nie poślę Ci: byłoby śmiesznie, gdybym pisał dlatego, aby z tego korzystał mój „biograf”; wiele jest rzeczy, których o żyjących mówić nie można; przede wszystkim zaś nie mam co pisać. Podróż dała mi niesłychanie mało wrażeń, nie dlatego że mi ich więcej dać nie mogła, ale dlatego że kiedy się ma duszę w błocie, wtedy się i w oczach ma błoto, a nie słońce i „mórz błękity”; bo to, co z duszy idzie i duszę wypełnia, silniejsze jest niż to, co świat daje, co z zewnątrz idzie. Moje życie zalewa mi duszę błotem, dlatego ledwie pamiętam, żem widział Włochy. Na koniec wszelkie biografie, choćby pisane przez Tainów czy Brandesów, nic mię nie obchodzą, jak nic mię nie obchodzi świat cały. Sprężyna, prężona długo, pękła – tama się przerwała i zaczynam tonąć. Nie dałbym trzech groszy za to, czy nie stanę wbrew losowi – najsilniej wstrzymuje mnie moja matka, myśl o niej. Poza tym naprawdę nic.
Hoesick był zaskoczony i chyba urażony listem. Tetmajer nie miał przed nim dotychczas żadnych tajemnic i zahamowań. Tyle przecież razem przeżyli, tyle intymnych zdarzeń mu opowiedział, tyle zwierzeń od niego usłyszał i „kawalerskich” listów od niego otrzymał. Nikt nie znał poety tak jak on i nic go nie mogło zdziwić. Więc skąd taki list? Już dziś mógłby pisać jego biografię, zwłaszcza tę, odkąd się poznali.
Kazimierz Przerwa-Tetmajer urodził się 12 lutego 1865 roku jako panicz ludźmierski w majątku, który jego ojciec kupił kilka lat przed narodzinami syna, aby ostatecznie utracić, gdy Kazimierz miał lat osiemnaście.
Właściwym gniazdem Tetmajerów były Tarnów i ziemia tarnowska. Skąd się tam wzięli – do końca nie wiadomo. Sam Kazimierz pisał do Marii Konopnickiej (15 lipca 1907 roku): „Pochodzenie mego pradziada przywiezionego do Galicji z Litwy przez Lubomirskich jest tak tajemnicze, że naprawdę m a m s i ę za Polaka, ale kim właściwie z rasy jesteśmy, nie wiem”. Do tematu powrócił trzy lata później, gdy starał się o szlachectwo dla swego syna. Napisał wówczas do Stanisława Ponikły (28 czerwca 1910 roku):
Wielmożny Panie Profesorze!
Korzystając z łaskawego upoważnienia, przedstawiam kwestię: ministerium sprawiedliwości w sprawie legitymacji mego syna par rescriptum principia, zażądało udowodnienia metrykami, a w r a z i e t r u d n o ś c i o n i e i n n y m i d o k u m e n t a m i (wyraźnie to jest zaznaczone, więc zdobycie metryk nie jest absolutnie potrzebnym), że ja pochodzę od Stanisława Tetmajera de Przerwa, który wraz z braćmi Wojciechem i Aleksandrem wX 1794 r. do stanu szlacheckiego podniesiony został (jak twierdzi akt ministerialny, a jak podaje nasza rodzinna tradycja – za poręczeniem któregoś Czartoryskiego i któregoś Lubomirskiego otrzymał potwierdzenie szlachectwa). Stanisław Tetmajer, konsyliarz forum nobilium w Tarnowie, był ojcem Karola, adwokata w Tarnowie i później w Krakowie, ożenionego z Marcyną Szeligą Nejmanowską z Kwiatonowic w Tarnowskiem; z kim był żonaty Stanisław – nie wiem, zdaje mi się, że z Piątkowską; Karol był ojcem Adolfa Tetmajera, urodzonego w Kwiatonowicach, zdaje mi się, że metryka jest w Bieczu, marszałka powiatu nowotarskiego, właściciela Ludźmierza, a mego ojca.
Zatem: Stanisław
syn Karol
syn Adolf
syn Kazimierz
i syn mój Kazimierz, na którego szlachectwo ma być po zadokumentowaniu przeniesione.
Tetmajerowie prócz szlachectwa i pięknych tradycji udziału w walkach niepodległościowych przekazywali sobie zainteresowania literackie, a nawet pewne w tym kierunku uzdolnienia.
Pierwszy z wymienionych w liście: Stanisław Tetmajer – pradziad Kazimierza – tłumaczył dzieła z literatury klasycznej oraz Wielanda Sokrates mainomenos, czyli rozmowy Diogenesa z Synope, wydane we Lwowie w 1787 roku.
Dziad Kazimierza – Karol – ogłosił Zbiór bajek opublikowany w Krakowie w 1812 roku i komedię Zgoda w oberży wydaną tamże rok wcześniej.
Józef Tetmajer (1804–1880) – stryjeczny brat Adolfa, ojca Kazimierza, wydał dwa tomy wierszy: Pieśni (Lwów 1829) i Poezje liryczne (Lwów 1830). W pierwszym z tych tomów znalazła się popularna wkrótce pieśń wojskowa Jak wspaniała nasza postać. Sam uczestniczył w powstaniu listopadowym. Po jego upadku powrócił do Galicji, przywożąc ze sobą do majątku matki w Mikołajewicach towarzysza broni, Seweryna Goszczyńskiego. W Galicji Goszczyński prowadził aktywną działalność polityczno-społeczną. Tetmajer przystąpił do partyzantki Józefa Zaliwskiego i był zastępcą naczelnego organizatora. Po załamaniu walk wyjechał w 1833 roku za granicę. Goszczyński, ścigany przez policję po całej Galicji, wyjechał pięć lat później. Na emigracji przyjaciele spotkali się znowu. Tetmajer był działaczem Towarzystwa Demokratycznego, później w Paryżu poświęcił się pracy naukowej w zakresie matematyki. Wróciwszy wreszcie do kraju, osiadł w Tarnowskiem, potem w Krakowie, gdzie za prace naukowe ogłoszone w językach francuskim i polskim został powołany na członka korespondenta Akademii Umiejętności.
Goszczyński na emigracji zaprzyjaźnił się też z Adolfem, i obu, Józefa i Adolfa, wprowadził w krąg Mickiewicza i Słowackiego. Z Paryża Adolf przywiózł sztambuch, który przepadł w 1848 roku, z wpisem Mickiewicza. Ostatnie lata autor Dziennika podróży do Tatrów spędził w Galicji, przebywał też u Tetmajerów, a jak wspomina Kazimierz w Starej książce: „Goszczyński, kiedy miałem lat dziewięć, złapał mnie lecącego w Strążyskach z uboczy do wyschłego koryta potoku, gdzie byłbym się na nic rozbił, on mię potem do poezji pchnął”.
Adolf – energiczny, aktywny, działający, podtrzymywał tradycje szlacheckie, te najlepsze i, jak się wydaje, trochę mniej chlubne.
Walczył w powstaniu listopadowym. Po jego upadku dołączył do partyzantki Zawilskiego. Ranny, kurował się w Galicji, a następnie wyjechał do Paryża, gdzie już był jego brat Józef, a z nim Seweryn Goszczyński. W Paryżu Adolf ukończył studia prawnicze. Powróciwszy do Galicji, osiadł w mająteczku ziemskim w okolicach Tarnowa. Po latach sprzedał go i w 1859 roku zakupił Ludźmierz pod Nowym Targiem.
Zakupione dobra liczyły przeszło 291 mórg. Sprzedającej je Klementynie Homolacsowej wręczył połowę sumy, zobowiązując się do spłacenia reszty wraz z odsetkami w ciągu kilkunastu miesięcy. Gdy z należności przestał się wywiązywać i ugody stały się bezskuteczne, była właścicielka wystąpiła do sądu. Tetmajer zaczął wykazywać dużo sprytu, aby wykręcić się od spłacenia pozostałej należności. W przeddzień rozprawy sądowej w sprawie anulowania umowy (tj. 1 stycznia 1861 roku) Tetmajer przekazał dobra: Ludźmierz, Krauszów i Rogoźnik swej żonie Leonii z Krobickich. W noc sylwestrową 1861/1862 urodził się pierwszy syn Włodzimierz, późniejszy malarz, poeta, publicysta i polityk. W kilka dni po połogu zmarła jego matka. Adolf Tetmajer rozpoczął zaraz starania o prawne uczynienie syna spadkobiercą. Wniosek został zatwierdzony przez sąd 30 grudnia 1863 roku „z zastrzeżeniem czwartej części dożywocia” dla ojca.
Wkrótce po pogrzebie Tetmajer poznał w Krynicy Julię Grabowską, niezbyt ładną, drobną, śniadą, trzydziestotrzyletnią pannę, córkę bogatego kupca z Warszawy, właściciela pałacu Teppera. Szybko zdecydował się na ślub.
Julia okazała się kobietą inteligentną, delikatną, uprzejmą i w przyszłości z wielkim poświęceniem opiekowała się starzejącym się mężem,z oddaniem utrzymywała i prowadziła dom, wychowywała syna.
Ojciec panny, Jan Grabowski, był wdowcem z czterema córkami. Prócz Julii, wkrótce Tetmajerowej, miał Wandę, żonę kompozytora Władysława Żeleńskiego, a matkę Tadeusza (Boya), Marię, żonę Władysława Kwietniewskiego, matematyka, docenta Szkoły Głównej oraz Zofię, tłumaczkę z języka angielskiego popularnych powieści dla młodzieży.
Dom Grabowskich przy Miodowej, znany w Warszawie jako „Miodogórze”, zamieszkiwało, prócz rodziny właściciela, wiele znanych i zasłużonych osób, a przede wszystkim Narcyza Żmichowska, od mieszkania której wzięła się nazwa domu. W atmosferze Żmichowskiej i jej otoczenia oraz małej pensyjki Julii Bąkowskiej (później Baranowskiej), gdzie Żmichowska była nauczycielką, żyły wszystkie córki Grabowskiego w gorących latach poprzedzających powstanie styczniowe. Listy Żmichowskiej do swej matki ogłosił później Boy w tomie Narcyza i Wanda.
W kilka miesięcy po ślubie Tetmajera, zapewne na wieść o zdarzeniu, procesująca się z nim Klementyna Homolacsowa ponownie podjęła próbę odzyskania majątku. Proces w pełni wygrała, lecz do czasu, gdy się on uprawomocnił i uzyskała nakaz egzekucji, minęło kilka lat i małoletni syn był już właścicielem. Po dziesięciu latach Adolf jako ojciec i opiekun nieletniego właściciela sprzedał cały majątek swej żonie, Julii.
Czy te fortele i wybiegi, które miały uratować majątek, a były tylko grą na zwłokę, wynikały ze znajomości prawa, które studiował niegdyś w Paryżu, czy znajomości wśród palestry, a może bezceremonialnego krętactwa? Zapewne wszystkiego po trochu.
Adolf Tetmajer miał powszechnie opinię natury bujnej, inteligentnej, z fantazją, dużo i barwnie opowiadał, w towarzystwie wykazywał werwę i dowcip, a przy tym liczne zdolności. I jak prawie wszyscy w rodzinie – obdarzony był pewnym talentem poetyckim, pisywał całkiem udane wiersze na użytek prywatny.
Ze sposobu bycia i z postawy czuło się w nim pana. Uroda dawała mu powodzenie u kobiet. I w późnych latach jeszcze wiele z niej zostało.
Adolf i Julia Tetmajerowie – rodzice poety
Z chłopami żył w układach sąsiedzkich i przyjaznych. Był marszałkiem powiatu nowotarskiego, posłem do sejmu wiedeńskiego. Mówiono, że w Wiedniu bronił górali przeciw Homolacsom, ale też, że więcej tam politykował, robił interesy i bawił się, niż gospodarzył u siebie.
Polskie szlaki Tetmajerów próbowała przecierać Krystyna Jabłońska. Jednak jest jeszcze odnaleziona i opisana przez Jana Zielińskiego kronika rodu spisana przez niemieckiego jej członka, znacznie bogatsza, uwzględniająca polską gałąź. Nie ma żadnych podstaw, aby ją kwestionować. Tetmajer mógł nie znać jej w młodości. Potem znał, przynajmniej część, i wspominał dzieje swych przodków jako części rodu polskiego. Jeśli przemilczał prawdę, a podnosił korzenie polskie – to jedynie oznacza, że wbrew prawdzie chciał być Polakiem. Przypomina to słynny manifest Tuwima, któremu całe życie wytykano żydostwo, a on odpowiadał: „Jestem Polakiem, bo mi się tak podoba”. I w obliczu holokaustu przypomniał, że jest krew „ta w żyłach i ta z żył”. Dla Tetmajera tą „krwią z żył” była krew jego przodków, którą przelewali na polach bitewnych o wolną Polskę. I to musimy uszanować. To była wierność własnej gałęzi Tetmajerów i wybranej ojczyźnie.
Parcelacja Ludźmierza i innych przyległych majątków będących własnością Tetmajerów oraz ich sprzedaż odbywała się ratami przez kilka lat. Pierwsza w 1877 roku, następnie w 1880 i 1882 roku. Ziemię zakupili wieśniacy z Ludźmierza oraz – znaczną część – Aron Mendel, bogaty Żyd z Nowego Targu. Za większość uzyskanej sumy pan Adolf kupił majątek Wilkowisko w okolicy Limanowej. W roku następnym wyzbył się ostatnich fragmentów Ludźmierza łącznie z wszelkimi zabudowaniami. Meble i przedmioty przywieziono wcześniej do Wilkowiska. Jeszcze wcześniej założono mieszkanie w Krakowie. Początkowo miało ono służyć przede wszystkim uczącym się synom.
Wilkowisko zaczęło jednak przynosić deficyt. Około 1888 roku Adolf Tetmajer utracił resztę posiadłości. Już wcześniej Tetmajerowie przenieśli się do Krakowa, a Kazimierz zamieszkał z nimi. W ciągu najbliższych lat kilka razy zmieniali adres. Po ulicy Pędzichów była Batorego 24, potem następne: Długa 15, Krupnicza 12, Bracka 5. Pod tym adresem Julia Tetmajerowa, skrzętna i zorganizowana, zmuszona wszelkie sprawy domowe, łącznie z utrzymaniem, wziąć w swoje ręce, założyła rodzaj stancji czy pensjonatu z domową kuchnią, obliczoną głównie na studentów. Spotyka się stwierdzenia, że Tetmajerowie chcieli uchodzić za życiowych rozbitków, maskując wynajmowanymi pokojami, rzekomo jedynym źródłem utrzymania, swoje rzeczywiste finanse. Uważano, że prowadząc niezbyt czyste interesy z Homolacsową, a potem z chłopami, Adolf Tetmajer zarobił na sprzedaży spore sumy na swoją starość. Tworzenie fałszywej opinii miało go chronić przed wierzycielami.
Te podejrzenia nie znajdują potwierdzenia. Adolf nie bardzo umiał gospodarzyć ani oszczędzać. Zaczynał się starzeć i nie garnął się do zarządzania majątkiem. Na starszego syna mógł liczyć w niewielkim stopniu, na młodszego wcale. Jeśli coś wyniósł z gospodarki, to na długo nie starczyło, rodzinie nie zostawił nic.
Kazimierz uczęszczał do Gimnazjum im. Bartłomieja Nowodworskiego (wówczas św. Anny) w Krakowie. Było to gimnazjum z trzechsetletnimi tradycjami, wielkie, przyjmujące około siedmiuset uczniów do kilku równoległych klas. Miało bardzo dobrą kadrę naukową, a wielu profesorów mogło się pochwalić poważnym dorobkiem naukowym. Również uczniowie stanowili w znacznym stopniu elitę. Pochodzili z mieszczaństwa, sfer inteligenckich, które tradycyjnie kultywowały pewne tradycje i wartości. Dzisiaj powiedzielibyśmy: gimnazjum o profilu humanistycznym. Oprócz języka i literatury niemieckiej uczono łaciny i greki. Wielu uczniów nie wytrzymywało obciążeń, powtarzało klasę lub odpadało.
Stanisław Estreicher po latach, już jako profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, tak wspominał szkolne lata w jubileuszowej publikacji Pół wieku wspomnień uczniów Gimnazjum im. B. Nowodworskiego (św. Anny) w Krakowie (Kraków 1938):
Teatr, literatura i sztuka malarska odgrywały – poza nauką szkolną – największą rolę w naszym życiu. Kart i bilardu nie uprawialiśmy, tańców i flirtów bardzo mało. Sportów wówczas nie znano – z wyjątkiem jeżdżenia na łyżwach. Jedyną grą ulubioną były wówczas i pozostały dla mnie przez całe życie szachy, nadto w czasach gimnazjalnych krokiet (…). Dużą rozrywkę sprawiała nam w klasie V–VIII szermierka. Uczyłem się jej od starego weterana z powstania 31 roku Michała Starzewskiego, ale nigdy nie dorównałem najlepszym: S. Pietraszkiewiczowi, Józefowi Starzewskiemu, Kazimierzowi Tetmajerowi.
Szkoła nie zapominała również uczyć patriotyzmu – tak jak go wówczas w Krakowie pojmowano i jak to było możliwe, przede wszystkim poprzez obchody patriotyczne. Nie można było uniknąć uroczystości ku czci cesarza i niektórych świąt austriackich. Obok tego uczyła kultu polskiej tradycji historycznej. Służyły do tego różne poranki i wieczorki oraz inscenizacje przypominające wydarzenia z historii Polski, na przykład o królowej Jadwidze, unii Polski z Litwą i tym podobne, które miały podtrzymywać ducha narodu. Obowiązywał także kult poezji romantycznej, zwłaszcza Mickiewicza. W poezji romantycznej odczytywano żarliwą miłość ojczyzny i poświęcenie dla niej; profesorowie ostrożnie, uczniowie bardziej namiętnie. Starsi koledzy przynosili czasem nowości i rozpalali burzliwe dyskusje – przede wszystkim o pozytywizmie warszawskim, o Chrystusie na podstawie lektury książki Renana i o socjalizmie. Wydaleni ze szkoły, wzniecali te same dyskusje jako studenci uniwersytetu. Taki był los Ludwika Janikowskiego, z którym Tetmajer miał się jeszcze spotkać na studiach.
Kazimierz przebrnął przez gimnazjum jako uczeń mierny. W piętnastym roku życia ponownie zachorował na szkarlatynę, co spowodowało u niego duże osłabienie pamieci, trwające kilka lat. Maturę uzyskał dopiero za trzecim razem, w 1884 roku jako dwudziestoletni młodzieniec. Koledzy nazywali go „głupim Kaziem”. Wiadomości, że Tetmajer pisze wiersze – i to dobre – zostały przyjęte przez wielu szkolnych kolegów z powątpiewaniem.
Wakacje spędzał w Ludźmierzu i Wilkowisku. W Ludźmierzu bawił się z chłopskimi dziećmi, a różne patyki, przy dziecięcej wyobraźni, zastępowały im przedmioty lub stworzenia. Wspomnienia tamtych lat utrwaliły się głównie jako wrażenie cudnego snu i tak weszły do poezji, ogłoszone w Preludiach:
Ku mej kołysce leciał od Tatr
o skrzydła orle otarty wiatr,
o limby, co się patrzą w urwisko –
leciał i szumiał nad mą kołyską.
I w serce moje na zawsze wlał
tęsknot do orlej swobody szał,
i tę zadumę limb, co się ciszą
wielką objęte, w pustce kołyszą.
Jeździł też do swojej ciotki Olzingerowej, a jej wnuk Adaś Lange z konieczności był jedynym przyjacielem jego wczesnej młodości. Ze względu na stan zdrowia wożono go do Szczawnicy, najczęściej jednak przebywał w Zakopanem, w sanatorium doktora Kazimierza Kruszyńskiego.
Włodzimierz, starszy o przeszło trzy lata, wcześniej uczęszczał do tego samego gimnazjum, co Kazimierz. W 1881 roku zdał maturę i zapisał się na uniwersytet. Słuchał wykładów z historii literatury i filologii klasycznej, jednak już w marcu następnego roku nagle, bez zapowiedzi, wyjechał do Wiednia, aby rozpocząć studia w Akademii Sztuk Pięknych – do wakacji. W lipcu wrócił do Krakowa i próbował dorywczo kontynuować rozpoczęte studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale przede wszystkim poświęcił się malarstwu, studiując w Szkole Sztuk Pięknych. W latach 1886–1889 studiował w Monachium, a następnie przebywał w Paryżu. W 1889 roku wrócił do Krakowa. Ze Szkołą Sztuk Pięknych związany był jeszcze kilka lat.
Włodzimierz, urodzony w Harklowej, wychowywał się osobno. Bezpośredni, otwarty i zawsze serdeczny wobec wszystkich, nie sprawiał w rodzinie problemów. W dojrzałym wieku świetny gawędziarz, pogodnie sarmacki. Był zaprzeczeniem Kazimierza – zamkniętego w sobie, ponurego i mrukliwego, jak odbierało go otoczenie, a i on sam czuł, że taki jest.
Włodzimierz był przez wszystkich lubiany, miał ujmujący sposób bycia. Wcześnie ujawnił swój talent malarski. On był nadzieją ojca i fundusze na jego studia, mimo zaczynających się w rodzinie kłopotów finansowych, zawsze się znajdowały.
W sierpniu 1890 roku odbył się ślub Włodzimierza z Anną Mikołajczykówną, córką włościanina z Bronowic. Najbliższa rodzina długo nie mogła mu wybaczyć mezaliansu. Tuż po ślubie pisał do kolegi, Kocia Górskiego: „Wszyscy, cały Kraków odwrócił się ode mnie (…). Z rodziną mam fatalne przejścia, bo ojciec znać mnie nie chce”.
A on uważał się za naturalnego kontynuatora tradycji. Chyba również nie dostrzegał bądź nie chciał dostrzegać zachodzących w świecie zmian. Żeniąc się z chłopką, stworzył sobie sielską iluzję ciągłości rodu i tradycji. Takim umiłowaniem przeszłości tchnie wiersz, który wpisał żonie Hoesicka do sztambucha:
Niech się święci mój cichy, pod drewnianym gankiem,
mój wiejski dworek biały, w gaju starych drzew.
W ogrodzie wonnym zielem, miętą i rumiankiem,
Z każdej ściany tam wieje innych czasów wiew!
Zbudowałem go dzieciom. W takim sam wzrastałem,
W takim mnie kołysała stara ojców pieśń!
Kazimierz całe życie czuł się mocno skrzywdzony przez los – był zbankrutowanym ziemianinem, „wyrzuconym z siodła”, który znalazł się na bruku miejskim. Rosły w nim też poczucie niedocenienia i niechęć do brata. Stawał się wobec niego coraz bardziej obojętny, a nawet nieprzyjazny. Była w nim zazdrość, ale nie zawiść. Zauważał, podziwiał i cieszył się, że brat maluje coraz lepiej, że potrafi coraz więcej, że jest coraz lepszym artystą.
Zwykle nieuchwytne początki twórczości u Tetmajera można określić, bo sam poeta je zapamiętał, a lekarz zanotował. W szóstym roku życia opowiedział pierwszą bajkę. W ósmym roku zaczął pisać powieść indyjską. W dziewiątym roku napisał pierwszy wiersz – opis wycieczki w Tatrach.
Fragment zabudowań gospodarczych dworu w Ludźmierzu około 1931 roku
Sam Tetmajer jako już w pełni dojrzały poeta, kreśląc na życzenie czeskiego tłumacza, Franciszka Kvapila, swój biogram, ujawniał swoje znajomości i wpływy współczesnych i wspomniał również Seweryna Goszczyńskiego:
Mam dla niego wdzięczną pamięć, ponieważ pod wpływem jego pisma zacząłem w gimnazjum pisać, nim mnie potem Słowacki ogarnął, aby z kolei ustąpić miejsca Byronowi i Shelleyowi (…).
Co do Asnyka, to znałem go osobiście od bardzo dawna, bo od 1873 roku, kiedy byłem jeszcze dzieckiem. Wtenczas on bywał u nas często, a nawet pamiętam, że czytał u nas w domu wiersze, które później wejść miały do zbiorów jego poezji. Potem przez długie lata nie widziałem go, aż z okazji owych konkursów, później zaś spotykałem go od czasu do czasu, ale on mnie nie lubił, tak że stosunek był trudny i sztuczny. Nawet mój wiersz, na jego cześć deklamowany podczas uczty jubileuszowej dwa lata temu, nie usposobił go do mnie lepiej, jakkolwiek mówiono, że i Mickiewiczowi nie mógłbym więcej „komplementów nagadać”, niż ich „nagadałem” Asnykowi (…). Ostatni raz widziałem Asnyka w Neapolu.
Było wiele powodów, aby zacząć pisać: tradycja rodzinna, rywalizacja z bratem, atmosfera artystyczna Krakowa i wychowanie humanistyczne w szkole, przykład wielu starszych kolegów, ambicje samotnika, a może sama literatura – zapewne wszystko razem.
Kazimierz debiutował w 1886 roku, w połowie studiów, nowelą góralską Rekrut. W tym samym roku ogłosił w krakowskim „Ziarnie” (nr 1–2) poemat prozą Illa, podpisany kryptonimem Jot. Ka. Er. i zaraz potem wydany jako druk osobny. W roku następnym ukazała się w Krakowie jego Allegoria, poemat podpisany już czytelniejszym pseudonimem „Kazimierz Przerwa”, a wydany, jak informuje egzemplarz, „Nakładem Grona Młodzieży Akademickiej”. Należy z tego sądzić, że wśród studentów miał już mir jako poeta. Potwierdzeniem tego są późniejsze nagrody.
W 1881 roku, dokładniej 28 lutego, szesnastoletni Kazimierz zaczął prowadzić dziennik. Byłby to najwspanialszy dokument i świadectwo jego młodości – gdyby się zachował w całości. Niestety, z całego pamiętnika znamy dziś jedynie zeszyt ostatni, szósty, od marca 1888 roku do kwietnia 1889 roku. W tym samym roku zaczyna się znana dziś korespondencja poety, a także znajomość z Hoesickiem. Rok wcześniej datowane są pierwsze listy między synem a matką. Jednak wobec wielkiego zniszczenia tego ostatniego zespołu jego przydatność jest tylko cząstkowa, fragmentaryczna. Od tego czasu jesteśmy w stanie odtworzyć szczegóły biografii Kazimierza Tetmajera.
Zachowany zeszyt dziennika daje przybliżone wyobraże- nie o tym, jak żył. Zaskakujący jest brak jakiejkolwiek informacji o studiach, które w 1888 roku ukończył. Czas spędzał głównie w domu, czytał, pisał, nudził się. Lektury to przede wszystkim klasycy. Padają nazwiska: Byron, Lermontow, Ajschylos, Shelley, Heine, Musset. Był olśniony Prometeuszem wyzwolonym Shelleya. Stawiał go ponad Byronem.