- W empik go
Kiedy wiara oddala od Boga. Rozmowy o niedojrzałej religijności - ebook
Kiedy wiara oddala od Boga. Rozmowy o niedojrzałej religijności - ebook
Czy nasza relacja z Bogiem może być niszcząca?
Kiedy wiara oddala od Boga, zamiast do Niego przybliżać?
Czy można być praktykującym katolikiem, przyjmować sakramenty i być niewierzącym?
Niedojrzała religijność wpływa na wiele sfer ludzkiego życia, hamuje rozwój psychiczny oraz zamyka na relację z Bogiem i innymi. Może też prowadzić do zaburzeń. Andrzej Molenda, jako psychoterapeuta i kierownik duchowy, od lat pomaga ludziom zmagającym się z demonicznymi obrazami Boga i nerwicami o podłożu religijnym. W książce zaprasza do wspólnej refleksji nad osobistą religijnością i lepszego poznania siebie. Mówi, co się dzieje, kiedy źle przeżywamy naszą seksualność czy nasz gniew. Pokazuje, jak nie tracić wiary i nadziei oraz szukać pokoju i głębokiej radości.
Wierząc dojrzale, realnie doświadczymy Boga. Nie dając sobie tej szansy, trwając w niedojrzałej religijności, tracimy możliwość doświadczenia tej obecności, a co gorsza, wręcz zamykamy się na Bożą łaskę. Brutalna prawda jest taka, że wierząc niedojrzale – tracimy życie.
Andrzej Molenda – doktor nauk humanistycznych, absolwent psychologii i religioznawstwa UJ, psycholog religii, wykładowca akademicki, autor książki Rola obrazu Boga w nerwicy eklezjogennej (2005).
Kama Hawryszków – doktor nauk humanistycznych UJ, redaktorka. Współautorka książki Dysonanse. Twórczość Stefana Kisielewskiego (2012). Wiolonczelistka.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-277-2838-8 |
Rozmiar pliku: | 622 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pragniemy być szczęśliwi i przeżywać życie w pełni, mając poczucie sensu i satysfakcji z tego, co robimy i kim jesteśmy. Religijność stanowi ważny element naszej codzienności i w szczególny sposób wpływa na całe życie. Właśnie ona może poprowadzić nas do bycia spełnionymi, pomóc w realizacji wielu pragnień, a co najważniejsze – dać możliwość doświadczania Boga, zbawienia oraz prawdziwej wolności. Może też niestety stać się dla nas zniewoleniem i zamknąć nam drogę do szczęścia. Tak, przez źle przeżywaną religijność można być człowiekiem głęboko nieszczęśliwym, odczuwać brak nadziei, sensu życia i nudę.
Dlatego zapraszam do wspólnej refleksji nad osobistą religijnością każdego z nas. Pochylenie się nad nią jest bowiem szansą na lepsze poznanie nie tylko samego siebie, ale także bliskich, przyjaciół i znajomych. Bez zrozumienia, czym jest indywidualna religijność, trudno nam będzie zaakceptować słabości, z którymi wchodzimy w rozmaite relacje, a także pokonać towarzyszące im kryzysy. Parafrazując znane powiedzenie, można powiedzieć: „Pokaż mi swoją religijność, a powiem ci, kim jesteś i kim możesz się stać”.
Indywidualna religijność, czyli ta, którą każdy z nas ma w sobie, daje możliwość wielu pozytywnych zmian w życiu. Gdy jest dojrzała, staje się szansą na poznanie Boga, pogłębienie relacji z Nim, dopuszczenie Go do naszego życia, a tym samym pozwolenie, by Jego moc sprawcza kształtowała nas i naszą codzienność. Wierząc dojrzale, realnie doświadczymy Boga. Nie dając sobie tej szansy, trwając w niedojrzałej religijności, tracimy możliwość doświadczenia tej obecności, a co gorsza, wręcz zamykamy się na Bożą łaskę. Brutalna prawda jest taka, że wierząc niedojrzale – tracimy życie.
Dla wielu wychowawców, rodziców, także sióstr zakonnych i księży ważne jest, żeby dziecko było religijne. Nie interesuje ich, co to dokładnie dla niego oznacza, byle tylko było religijne. Wychodzą z założenia, że religijność zawsze jest dobra. W domyśle – bo Bóg jest dobry. Jako psychoterapeuta i religioznawca uważam, że jest to założenie błędne. Tak, Bóg jest dobry, ale nie zawsze mamy do czynienia z dobrą, dojrzałą religijnością. Religijność potrafi być czynnikiem bardzo niebezpiecznym w życiu. Niesie konkretne zagrożenia, o których trzeba wiedzieć. Pamiętajmy, że gdy dziecko styka się po raz pierwszy z jakąś formą zinstytucjonalizowanej religijności, to już ma swój własny obraz Boga i pewną formę swojej własnej religijności. Dlatego jeśli wprowadzamy je w religijność, to musimy ze szczególną troską i czułością go doglądać, obserwować i uczyć. Religijność to nie zabawa, nie można jej lekceważyć.
Dla mnie jedną z najbardziej poruszających rzeczy w świecie jest cierpienie ludzi, którym indywidualna religijność zabrała czas, pragnienia, wolność, pokój serca, wreszcie – całe życie. Bo indywidualna religijność może oszukiwać człowieka. Dawać mu złudne nadzieje. To pewien paradoks, że niedojrzale przeżywana wiara zniewala nas Bogiem i jednocześnie zamyka na Jego łaskę. Religijność może nam nieba przychylić, ale też skazać nas na piekło. Może być miejscem działania Boga, ale również miejscem działania Szatana. Tak, Szatan także wykorzystuje naszą religijność i jest w tym bardzo przebiegły. W wielu wypadkach nie odwodzi bowiem ludzi od religijności, tylko mówi: „Wierz po mojemu! Bądź sobie z Bogiem, ale trzymaj Go na dystans. Bądź z Nim, ale się Go bój”.
Indywidualna religijność może też wpływać na nasz brak kontaktu z własnymi pragnieniami. Staje się wtedy podstępnym manipulatorem, który obiecuje dużo, bo życie w pełni, a tak naprawdę nie daje nic, wręcz to życie odbiera. Powoduje rozczarowanie, a z czasem cynizm nawet u początkowo gorliwych ludzi. Pozbawia ich radości życia i szans na realizację ważnych pragnień i marzeń. Takie działanie indywidualnej religijności sprawia, że przestaje ona być pomocnym i wartościowym narzędziem walki ze stresem czy trudnościami w życiu, a staje się źródłem stresu, mniej lub bardziej świadomych konfliktów wewnętrznych, kiedy człowiek w wielu sytuacjach nie wie, czego tak naprawdę chce.
Zarówno w swojej pracy, jak i w życiu prywatnym spotykam ludzi – świeckich i duchownych – którym religijność zniszczyła życie. Coraz częściej zdarza się niestety, że jest ona „kotwicą” depresyjności. Ta, która w założeniu ma nieść nadzieję, zamiast tego konserwuje depresyjność człowieka, obciąża psychicznie, zabiera energię i czas! Bardzo zależy mi, aby ta książka była szansą na psychologiczną zmianę u osób, u których psychoterapia z różnych przyczyn nie przyniosła rezultatów lub które z takich czy innych powodów nie mogły się do niej zakwalifikować. Mało się o tym mówi, ale indywidualna religijność może zarówno hamować, jak i stymulować rozwój psychologiczny człowieka.
Instynkty i popędy są dla naszego życia ożywczymi siłami, dzięki którym budzi się wiele dobrych pragnień. Niestety zarówno niedojrzała religijność, jak i wynikająca z niej często nerwica eklezjogenna tłumią nasze popędy. Musimy pamiętać, że nasze różne pragnienia – nie tylko miłości, rodzicielstwa, ale i twórczości – są osadzone właśnie na popędach: agresywności i seksualności. Indywidualna religijność w swojej niedojrzałej odmianie tłumi je, a wtedy człowiek, zwłaszcza o skłonnościach nerwicowych, nie tylko traci kontakt z pragnieniami, lecz także odczuwa brak sensu życia. Bo sens życia to także pragnienia i cele. Zauważmy, jak często w naszej indywidualnej religijności agresja i seksualność są na cenzurowanym. Agresja jest tymczasem popędem wrodzonym, działa podobnie jak popęd seksualny. Same popędy nie są niczym złym, są naturalne, od nas zależy, jak je wykorzystamy, czy w twórczy sposób, czy w niszczycielski dla siebie i innych. Nawet w relacjach pewna doza agresywności jest konieczna w postaci stanowczości, stawiania granic, obrony słabszych, krzywdzonych. Nie myślę tutaj o przemocy. Chodzi o agresywność rozumianą jako siłę człowieka w dążeniu do celu, przeciwstawienie się zdominowaniu w relacji. Jeżeli się zbyt szybko wycofujemy, nie bronimy swoich racji, to relacja wcale nie będzie się dobrze rozwijała. O swoje pragnienia i cele warto dbać.
Czasem, zwłaszcza w katolicyzmie, wychowujemy dzieci w poczuciu, że stawianie na swoim jest czymś niewłaściwym. To błąd. Dzieci warto uczyć umiejętności zawalczenia o siebie, o swoje pragnienia i marzenia. Religijność, która daje za cel takiego czy innego świętego, który był ekstremalnie łagodny, promuje postawy i zachowania, które nie sprzyjają właściwemu rozwojowi i poziomowi agresji w człowieku. Gdy te dwie siły, czyli seksualność i agresja nie mogą się w nas spokojnie realizować, nie przeżywamy życia w pełni.
Nieprawidłowe wychowanie religijne charakteryzuje się bardzo często propagowaniem negatywnego stosunku do własnej cielesności i seksualności oraz rygoryzmem moralnym. Niedojrzale przeżywana religijność u osób, którym zależy na wierze, a które mają skłonności nerwicowe, prowadzi do nerwicy eklezjogennej. Ważną rolę w jej mechanizmach odgrywa obraz Boga wrogiego i wymagającego, który umacnia mechanizmy nerwicowe i może odgrywać dyrektywną rolę w życiu człowieka.
Zjawisko nerwic eklezjogennych ukazuje pewną sprzeczność – oto religia, której rolą i przesłaniem jest afirmowanie życia i zdrowia człowieka we wszystkich jego aspektach, niewłaściwie przeżywana może przeciwko temu życiu oraz zdrowiu występować. Może upośledzać nasze życie seksualne, pozbawiając nas ważnego aspektu życiowej satysfakcji. Może też prowadzić do samobójstwa.
Zapewne zadajesz sobie pytanie, jakie korzyści odniesiesz po przeczytaniu tej książki. Jeżeli jesteś religijny, proponuję ci zadać sobie inne: „Co ci daje twoja indywidualna religijność?”. Ona musi osiągnąć pewną jakość, aby była szansą na dobrą zmianę w twoim życiu, inaczej może cię trzymać w martwym punkcie, nie pozwalać ci pójść naprzód.
Niedojrzałe przeżywanie indywidualnej religijności u tak wielu osób jest w naszym kraju problemem społecznym. Jednak o powszechności tego zjawiska bardzo mało się mówi zarówno w środowiskach kościelnych, jak i świeckich. To zastanawiające, że tak istotna sprawa z punktu widzenia jakości naszego życia jest właściwie nieobecna w debacie publicznej. Liczę, że tematy podjęte w tej książce będą inspiracją i zachęcą do refleksji nad dojrzałym przeżywaniem wiary i życia oraz zaowocują zmianą w myśleniu o naszej religijności.
Andrzej Molenda