- W empik go
Kilka prac literackich Teodozjusza Leliwy pseud.. - ebook
Kilka prac literackich Teodozjusza Leliwy pseud.. - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 200 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Teodozyusza Leliwy.
Warszawa w Drukarni Stanisława Nowakowskiego przy ulicy Długiej Nr. 557.
(w domu dawniej Potkańskie zwanym.)
1847
Wolno drukować warunkiem złożenia w Komitecie Cenzury, po wydrukowaniu, prawem przepisanej liczby egzemplarzy.
W Warszawie dnia 15 (27) stycznia 1847r.
Cenzor Niezabitowski.
Świat odbija moja dusza,
Jak zielony brzeg krynica
Wszystko pięknie tkliwie wzrusza,
Wszystko tkliwe mnie zachwyca,
B. Z.POWIEŚĆ MOJEGO ŻYCIA.
Od kolebki, od dziecięcia
Mnie piastował Anioł stróż;
On mnie w swoje brał objęcia,
I na skroń kładł wieńce z róż,
On mi nucił pieśń dziecinną
I wywróżył dolę inną.
Kiedym z dziecka wyrosł w chłopca,
Porzuciłem domek mój,
A myśl w duszy jakaś obca
Obudziła marzeń rój,
I marzyłem o przyszłości,
O miłości, o wielkości.
Lecz zaledwie lat niewiele
W tych szczęśliwych zbiegło mach
Znikła radość i wesele,
A jam tęsknił żyjąc w łzach,
Co dnia straty znosząc nowe,
Bom przez drogi szedł cierniowe.
Gdy płakałem, gdym się smucił,
Biegnął do mnie Anioł mój,
I nadzieje w sercu cucił,
I kładł w duszę chęci roj,
To wielkości, to miłości,
Zapomniałem o przeszłości.
Kiedym chłopiec niósł do szkoły,
Nauk chętkę w sercu mem,
Gdym to smutny, to wesoły,
Chciał zapomnić o śnie tym,
Zawsze – zawsze nadaremnie.
Chciałem uśpić myśl tę wemnie.
Potem na świat gdym wybieżał,
Pośród ludzi błądzić sam;
Chociem szczerze im zawierzał,
Zawszem od nich stronił tam,
Gdziem mógł marzyć w samotności,
O miłości, o wielkości.
Ale cóż tam, i w mój celi,
Próżnom ogień gasić chciał,
Bo dla ludzi przyjacieli,
Duch mój silnem czuciem wrzał;
Nie raz żądzem swe przeklinał,
Bom o ludziach zapominał,
Choć marzyłem snem tak lubem,
Żal mi było młodszych lat,
Świat mię nazwał samolubem,
Boże! jam tak kochał świat,
Lecz te żądze nieszczęść tyle,
Dla mnie w młode zniosły chwile.
Raz też miałem i pogodę,
W te burzliwe życia dni,
Dziewcze piękne – hoże – młode,
Mile w oko wpadło mi,
I raz pierwszy dla miłości.
Zapomniałem o wielkości.
Nie raz wtedy mnie się śniło,
Żem w niebieski zbłądził świat,
I marzyłem… ach, tak miło,
Snem dziecięcych moich lat,
To raz jeden w tym tu świecie
Wymarzyłem szczęście przecie.
I kochanka wierna – czuła,
Rzekła do mnie "będę twą!"
Lecz się słaba nić osnuła,
Nić, co mnie łączyła z nią,
Każde w stronę poszło swoją,
Dziś daleka, – i nie moją!
Tak pomału, gdy niedola.
Wybledziła czoło me,
Znikła lotu chęć sokola,.
Żal wystudził w oku łzę,
Choć nie zbiegły dni młodości,
Niechcę, nic chcę dziś miłości.
Oh! ubiegły chwile marzeń,
Łza z wybladłych oschła lic,
Prócz wspomnienia przykrych wrażeń,
Niezostało sercu nic, –
Tyle w trosce dni przeciekło,
Przecierpiałem młody piekło.
Źle mi było, źle na świecie,
Bo mi smutek życie truł,
I dziś jeszcze serce gniecie
Obym lepiej zimniei czuł,
Mniej boleści zniósł bym może
Lecz Tyś czuć mi kazał Boże!
Ty więc serce cierpieniami,
Po ojcowsku karząc studź,
Bym obmywszy winy łzami,
Mógł i szczęście kiedyś czuć,
A gdy ziemskie zmażę grzechy,
Rajskiej udziel mi pociechy.2. HYMNY PIELGRZYMA.
Nie dla mnie szczęścia ułuda,
Nie dla mnie wesele życia;
Ach, tylko tęskność i nuda.
Łzy zostały do wypicia.
Mirtowy powiądł już wianek,
Śród zdrad niewiernej kochanki,
Inny ją pieści kochanek,
Innemu splata dziś wianki.
Tęskno samemu w młodości,
Jak kwiat bez rosy usycham,
Dziś już nie tchnieniem miłości,
Lecz tchnieniem smutku oddycham.
Myśl się wyrywa na groby,
Tam mojej nadziei kwiatki,
I nucę pieśni żałoby,
Jak ptaszek więziony z klatki.
Kiedyż z boleści ogrójca,
Wezwiesz mnie Panie do siebie,
Kiedyż jak dziecie do ojca–
Ojcze – mój, pójdę do ciebie?
Nie dla mnie kwiatki majowe,
Cierpię i płaczę już dawno,
Nosząc koronę cierniowę,
Żółć piję octem zaprawną.
Ku Niebu myśl się wydziera,
Dusza ulata w Niebiosy;
Tak polny kwiatek umiera,