- W empik go
Kilka słów do redaktora Gazety Poznańskiej - ebook
Kilka słów do redaktora Gazety Poznańskiej - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 268 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Panie Redaktorze! – Kiedy w roku 1843. Rząd tutejszy wybudowaniem Gmachu Teatralnego odpowiedniego znaczeniu sceny w Mieście takim, jakim jest Kraków – nową jej usiłowaniom i wzrostowi zdawał się zakreślać metę; – kiedy zarząd tej sceny – po kilku zaraz miesiącach, okazał się bydź pod wszelkim względem, nie wyjmując ani jednego , umieszczonym w ręku Osoby, nie chcącej, czy też nie umiejącej zrozumieć – wymagań i dzisiejszego przeznaczenia Teatru; powszechny głos domagać się w ówczas począł – albo krytyki, któraby tę Osobę zmusiła moralnie, do pójścia inną drogą w Administracyi Sceny – albo też osoby, któraby tę drogę lub sama znaleść umiała, lub znaleść przynajmniej usiłowała. –
Wyznam, że daleki od przypuszczenia, ażeby zarząd Teatru w naszym kraju – miał bydź tak trudnem zadaniem; przekonany więcej o złej woli, o nieudolności; wreszcie byłego Przedsiębiorcy – aniżeli o niepodobieństwie, zaprowadzenia radykalnej reformy w widowiskach polskich – a to pod wszelkim względem; – wierzący nadewszystko, – że krytyka surowa – i w dobrej wierze pisana, reformę tę sprowadzić może i musi; – wziąłem pióro do ręki – i postanowiłem uczynić zadość powszechnemu jak się zdawało żądaniu – przynajmniej pod pierwszym względem, to jest co do krytyki; – jakkolwiek bowiem krytyka gruntowna – przechodzić mogła moje zdolności i siły; – czułem się jednak usposobionym, do pisania jej bez żółci – w dobrej wierze – a nadewszystko w prawym celu, skierowania ku lepszemu – poddanych Analizie i Osób i rzeczy. –
Owocem takich moich chęci jest pismo, pod tytułem: Uwagi o Teatrze w Krakowie; – i jakkolwiek jednoroczny zarząd tym samym Teatrem, przekonał mnie dość rychło, jak wiele błędów w uwagach tych popełniłem; – zostaje mi jednak ta pociecha – że popełnione były mimo mej chęci i wiedzy, tudzież, że sąd mój w wielu przypadkach mylny – musiał bydź jednak pisanym w dobrej wierze – kiedy się nie wahałem położyć pod nim mego nazwiska – i kiedy się do niego publicznie przyznałem – Odczytanie pisma tego dziś nawet, z krwią już zimniejszą – i zaostrzoną jednorocznym doświadczeniem uwagą – jeszcze mi inną i większą nieledwie od tamtej nastręcza pociechę; – gdy się przekonywam, że wiedziony jakimś szczęśliwym instynktem – nie wymagałem w uwagach moich od byłego przedsiębiorcy nic innego, tylko śladu przynajmniej usiłowania ku polepszeniu sceny, którego się niestety w żadnej stronie widowisk jego dopatrzyć nie można było; – że go nie czyniłem nigdzie odpowiedzialnym z a skutek, nie zawsze od chęci dobrych zawisły: że słowem, nie żądałem od niego nigdy nic absolute doskonałego, pod względem sztuki lub sceneryi, – ale się dopominałem, rękojmi jedynie, że mu to a bsolute nie jest obcym – i że wedle możności i materyałów jakiemi dysponuje, dążyć do niego chce.