- W empik go
Klasyka dla dzieci. Charles Dickens. Tom 7. Nicholas Nickleby - ebook
Klasyka dla dzieci. Charles Dickens. Tom 7. Nicholas Nickleby - ebook
Klasyczne powieści Charlesa Dickensa w uproszczonych adaptacjach dla dzieci. Tom 7. Dzieciństwo Kate i Nicholasa jest szczęśliwe do chwili, gdy umiera ich ojciec. Po jego śmierci rodzeństwo zostaje bez grosza. Dzieci mieszkają w Londynie i skazane są na łaskę wstrętnego i złośliwego wuja.
Sytuacja pogarsza się dodatkowo, gdy Nicolas zostaje wysłany do Dothboys Hall, by pracować tam jako nauczyciel. Dothboys Hall nie przypomina szkoły, a to dopiero początek oszustw. Nicholas musi ratować siebie i swoją rodzinę. Jak tego dokona?
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8233-827-0 |
Rozmiar pliku: | 6,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W małym domu, który stał wśród zielonych wzgórz w pobliżu nadmorskich miasteczek hrabstwa Devon, mieszkali państwo Nickleby. Rodzinę stanowili pan Nickleby, jego żona pani Nickleby oraz ich dzieci – córka Kate i syn Nicholas.
Spędzone na wsi dzieciństwo Nicholasa i jego siostry było bardzo szczęśliwe. Każdy poranek był dla nich jak pierwszy dzień lata. Nigdy nie było na tyle zimno, by nie mogli bawić się na dworze, ani na tyle gorąco, by nie mogli wieczorami usiąść przy kominku. Trudno byłoby – nawet bardzo się starając – wymyślić lepsze miejsce do życia niż Devon.
Wujek Nicholasa i Kate, Ralph Nickleby bardzo różnił się od swojego brata. Nie był żonaty, nie miał dzieci, nie miał też przyjaciół. Twierdził, że taki sposób życia mu odpowiada.
Ralph mieszkał w okazałym domu przy Golden Square, w samym środku Londynu. Jak wielu bardzo bogatych ludzi, wuj Nicholasa i Kate nie kochał niczego bardziej od pieniędzy. Uwielbiał je oszczędzać i liczyć, ale przede wszystkim – zarabiać coraz więcej. Jego sposób zarobkowania polegał na pożyczaniu dużych sum pieniędzy ludziom, którzy popadli w tarapaty finansowe. Pożyczał na ogromny procent. Potem skrycie zacierając ręce, czekał na dzień, w którym okaże się, że dłużnicy nie są w stanie spłacić należności. Gdy do tego dochodziło, przejmował ich domy i firmy na poczet wierzytelności.
Kiedy Nicholas i Kate byli zaledwie nastolatkami, ich ojciec pan Nickelby umarł. Co gorsza, po jego śmierci pozostali niemal bez grosza. Z tego powodu pani Nickleby postanowiła przeprowadzić się z dziećmi do Londynu.
Napisała do Ralpha list z prośbą o pomoc. Byli blisko spokrewnieni, sądziła więc, że szwagier odpowiednio się o nich zatroszczy. Niestety, myliła się.
Ralph zatrudniał asystenta Newmana Noggsa. Był to porządny człowiek o dobrym sercu. Pewnego ranka Newman zapukał do drzwi biura swego pryncypała.
– Wejść! – usłyszał w odpowiedzi. Newman nacisnął więc klamkę, pchnął bogato rzeźbione drzwi i wszedł do środka.
– Przyszedł do pana list – powiedział Newman do Ralpha, który siedział przy biurku, pochylony nad stosem papierów.
Newman wręczył Ralphowi list od pani Nickleby, współczująco kiwając głową. Koperta miała czarną obwódkę i była zapieczętowana czarnym woskiem. Oznaczało to, że list, który jest w środku, zawiadamia o czyjejś śmierci.
Ralph rozpoznał pismo na kopercie.
– Newman – powiedział – nie ma powodu, byś robił smutne miny. Nie będę wcale zaskoczony ani przerażony, jeśli okaże się, że mój brat nie żyje.
– Wcale nie sądziłem, że będzie pan zaskoczony – powiedział cicho Newman.
– Dlaczego nie? – warknął podejrzliwie Ralph.
– Ponieważ pan nigdy nie jest niczym zaskoczony – powiedział Newman – to wszystko.
Ralph Nickleby wziął list, rozerwał kopertę i przeczytał jej zawartość.
– Mój brat nie żyje – powiedział, starając się nadać własnej twarzy zmartwiony wyraz. – Mój Boże, to wydarzyło się tak nagle – wykrzyknął teatralnie.
Newman westchnął. Nie dał się zwieść aktorskim popisom Ralpha.
– Czy pana brat miał dzieci? – zapytał.
– Tak, są dzieci i jest wdowa po moim bracie – odparł Ralph. – A na dodatek wszyscy troje są już w Londynie. Taki pasztet!
W końcu, po wielu narzekaniach na los Ralph Nickleby udał się do małego domu, w którym zatrzymała się pani Nickleby z Nicholasem i Kate. Ralph nie był zachwycony, widząc swoją owdowiałą bratową. Nie był też zachwycony widokiem swojej bratanicy Kate i swojego bratanka Nicholasa. Tak naprawdę jednak z tych trojga najbardziej nie lubił Nicholasa. Może dlatego że młody człowiek przypominał mu brata.
– Ależ z was żałosna banda – mruknął pod nosem. Potem uniósł oczy w górę i nie witając się z nimi, od razu zapytał Nicholasa:
– Czy kiedykolwiek wykonywałeś jakąś pracę? Czy kiedykolwiek zarobiłeś jakieś pieniądze?
– Nie – odpowiedział zgodnie z prawdą Nicholas.
– Tak właśnie podejrzewałem – burknął Ralph – że mój brat wychował swoje dzieci na nierobów.
Dotknięta okrutną uwagą Ralpha i wspomnieniem swego ukochanego męża, pani Nickleby zaczęła płakać. Kate milczała. Słowa wuja mocno zirytowały Nicholasa.
– Masz zamiar wziąć się do pracy? – zapytał Ralph.
– Oczywiście, że tak – warknął Nicholas.
– W takim razie spójrz tutaj – powiedział wuj.
Wyjął z kieszeni płaszcza gazetę i wskazał Nicholasowi małe ogłoszenie.
– Jeśli szukasz pracy, bratanku, to ta jest do wzięcia – poszukują kogoś na stanowisko nauczyciela – powiedział.
– Jednak pięć funtów to bardzo niewiele jak na rok pracy – zauważyła Kate. – A na dodatek Yorkshire jest przecież tak daleko.
– Cicho, Kate, moja droga – strofowała córkę pani Nickleby. – Twój wuj z pewnością zna się na tym lepiej.
– Co się stanie z moją matką i siostrą, jeśli ja wyjadę do Yorkshire? – zapytał Nicholas wuja.
– Zajmę się nimi – warknął Ralph, po czym odchrząknął i zaczął od nowa. – Chciałem powiedzieć, że otoczę je opieką – zapewnił zaskakująco miękkim głosem. – Ale tylko pod warunkiem, że przyjmiesz tę pracę.
Nicholas rad nierad zgodził się to zrobić. Poszedł więc z wujem do Gospody pod Białym Koniem – taki adres podano w ofercie pracy. Tam spotkali się z panem Wackfordem Squeersem, autorem ogłoszenia.
Był to niski, okrągły mężczyzna. Miał skrzywioną twarz w połowie pokrytą bliznami po oparzeniach. Nie przypominał żadnego z nauczycieli i dyrektorów szkół znanych Nicholasowi. Towarzyszyło mu dwóch nieszczęśliwie wyglądających chłopców. Byli to nowi uczniowie Dotheboys Hall. Pan Squeers miał ich zabrać z Londynu do Yorkshire.
Nicholas miał dziwne wrażenie, że jego wuj i pan Squeers się znają. Skinęli sobie głowami, a potem wstali i odeszli razem w kąt gospody. Po kilku minutach szeptania wrócili do Nicholasa.
– Praca w Dotheboys Hall – powiedział szorstko pan Squeers – jest twoja.
Gdy opuszczali Gospodę pod Białym Koniem, Nicholas zwrócił się do wuja.
– Dziękuję za znalezienie mi pracy – powiedział. – Nigdy nie zapomnę twojej dobroci.
– Mam nadzieję, że nie – oświadczył Ralph i dodał:
– Powóz do Yorkshire odjeżdża z tego miejsca jutro o ósmej rano. Masz być na czas!
Po chwili wręczył Nicholasowi plik papierów.
– Zanieś to do mojego domu – polecił. – Ja mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.
Nicholas zrobił, co mu kazano. Zaraz po wejściu do domu przy Golden Square natknął się na Newmana Noggsa. Asystent Ralpha był zaskoczony tym spotkaniem. Jeszcze bardziej zdziwił się, gdy Nicholas powiedział mu, że jedzie do Dotheboys Hall i że jest wujowi „wdzięczny za tę okazję”.
– Dotheboys Hall? – powtórzył Newman, pocierając czerwony nos. – Jesteś wdzięczny panu Nickleby za załatwienie ci pracy w Dotheboys Hall? Hm, no, cóż.
Potem westchnął i poklepał Nicholasa po ramieniu.
Można było pomyśleć, że Newman Noggs mu współczuje.