Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Klasyka literatury koreańskiej: Matczyna droga. Filiżanka kawy. Wybór nowel koreańskich - ebook

Data wydania:
27 maja 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Klasyka literatury koreańskiej: Matczyna droga. Filiżanka kawy. Wybór nowel koreańskich - ebook

Klasyka literatury koreańskiej - 2 książki - ebook:

1) Matczyna droga

Pak Wanso, ur. w 1931 roku – jedna z najpopularniejszych pisarek południowokoreańskich; zadebiutowała dość późno (1970) powieścią Nagie drzewo, która przyniosła jej pisarską sławę. (…)  jako obserwator ludzi oraz zjawisk Pak Wanso została znakomitą i  cenioną pisarką. (…) Pak Wanso zyskała szeroką rzeszę czytelników w Korei i do dziś cieszy się dużą popularnością. Porusza w swych utworach problemy społeczne, zwłaszcza dotyczące kobiet i  ich miejsca w społeczeństwie koreańskim, powraca do bolesnych wydarzeń koreańskiej wojny domowej, a większość z nich opiera na własnych doświadczeniach, stąd w jej dorobku pisarskim tak wiele utworów autobiograficznych. Dzięki uniwersalnej treści utwory te mogą być równie dobrze odbierane przez cudzoziemców.

Fragmenty Przedmowy Tłumaczki

Autorka jest laureatką kilku koreańskich prestiżowych nagród literackich.

Matczyna droga jest pierwszą częścią trylogii, którą autorka poświęciła postaci swej matki. Historia małej dziewczynki, która siłą zabrana z przytulnego i pełnego miłości domu na wsi musi zmagać się z trudami życia w obcym mieście, została zaczerpnięta z  życia pisarki.

2) Filiżanka kawy. Wybór nowel koreańskich

Han Mal-sook (ur. 27 grudnia 1931 w Seulu) – koreańska pisarka.

Jej dorobek literacki jest pokaźny i różnorodny. Nie zamyka się w kręgu jednej tematyki, lecz opisuje sprawy i zdarzenia dziejące się współcześnie w różnych środowiskach społeczeństwa koreańskiego. Nie stroni też od tematyki historycznej. Najczęściej koncetruje się na opisie i analizie stanów psychicznych swych bohaterek, bo to głównie kobiety przyciągają jej uwagę. Potrafi bardzo plastycznie i przejmująco oddać przeżycia i cierpienia swych bohaterek, ukazać warunki ich życia, atmosferę ich domów, stosunki rodzinne, zderzenie tradycji z nowoczesnością... Każdy z jej utworów, czy to powieść, czy nowela, stanowi zamkniętą całość, opisuje coś szczególnego, wartego zapamiętania.

(…) że prezentowane i zebrane w dwu tomikach nowele Han Malsuk pozwalają zrozumieć, dlaczego autorka stawia sobie takie pytania i skąd bierze się jej wiara w ową „niewidzialną siłę” — Opatrzność? Los?, a może po prostu w Boga, choć nie nazwanego po imieniu. W Korei, gdzie koegzystują różne religie, gdzie ścierają się ze sobą i oddziałują na siebie w umysłach ludzkich szamanizm, konfucjanizm, buddyzm, taoizm i chrześcijaństwo — żeby wspomnieć tylko o najbardziej znaczących systemach wierzeń — poglądy i zachowania każdego człowieka są wypadkową tych oddziaływań. Ich rezultaty obserwujemy również w losach bohaterów i bohaterek opowiadań Han Malsuk.

Fragmenty Posłowia Tłumaczki

Kategoria: Opowiadania
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8238-000-2
Rozmiar pliku: 3,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

FILIŻANKA KAWY

Dźwięk spadających kropel deszczu obudził Hjejong. Przez zasłonę sączyło się światło; chyba dniało. Wyciągnęła zegarek z szuflady przy tapczanie. Była dziewiąta trzydzieści. „To już tak późno!” Przyłożyła zegarek do ucha. Tykał równo: tik-tak, tik-tak. Hjejong wstała z pościeli i podciągnęła zasłonę. Za oknem lało jak z cebra. Ostatnio wciąż padało.

Hjejong w nocnej bieliźnie przeszła do kuchni, nasypała kawy do miniekspresu, potem umyła twarz i usiadła przed toaletką. Zrobienie makijażu zajęło jej dziesięć minut. W tym czasie zaczęła się gotować kawa, a jej aromat napełniał wszystkie pomieszczenia: sypialnię, bibliotekę, salonik i dotarł aż do niej. Choć kawa wydelikaca podniebienie, Hjejong najbardziej ją lubiła spośród wszystkich napojów. Do parzenia używała różnych naczyń: dzbanka z rżniętego szkła (za osiem tysięcy wonów!), ale wtedy smak kawy wydawał się jej nie najlepszy, próbowała też przecedzać ją w dzbanku z filtrem, po kropelce, a także — parzyć w małym szklanym ekspresiku, najbardziej jednak przypadł jej do gustu elektryczny miniekspres dla pięciu osób. Wlewa do niego trochę więcej wody, sypie dwie pełne łyżki mielonej kawy i doprowadza do wrzenia, a na końcu dodaje łyżeczkę kawy instant i trochę śmietanki. Napój staje się wtedy jasnobrązowy i nabiera specyficznego smaku. Jeśli w trakcie gotowania wyparuje zbyt dużo wody, trzeba dać siedem uncji kawy na filiżankę. Im dłużej się ją parzy, tym bardziej uwydatnia się jej smak. Jeśli Hjejong zdarzyło się pić dobrą kawę poza domem, zawsze pytała o sposób jej zaparzania, ale niechętnie dzielono się z nią doświadczeniami; ludzie zazdrośni byli o swe sekrety. Teraz jednak nigdzie nie dostało się lepszej kawy niż ta, jaką parzyła ona sama.

Kawa smakuje bardzo różnie, w zależności od naczynia, w jakim się ją podaje. Hjejong używała rano białych siedmiouncjowych filiżanek, owalnych i bez uszek. W ciągu dnia lub wieczorem sięgała po pięknie zdobione delikatne filiżaneczki w kolorze szkarłatnym; mogły też być koloru oliwkowego lub srebrnego, ale koniecznie maleńkie, zdobne ornamentem. Nie była pewna, od kiedy zaczęła dobierać inne naczynia na rano, a inne na wieczór; chyba nabrała tego zwyczaju po przeprowadzce do bloku mieszkalnego. W zwykłej białej filiżance mieści się dużo płynu, a emanujący z niego ożywczy aromat dobrze pasuje do porannego usposobienia człowieka, który wybiera się do pracy. Małe kolorowe filiżaneczki z delikatnymi wzorkami dają wrażenie łagodności, zaś jednobarwne, jasne, bez wzorków — działają uspokajająco i dobrze jest napić się z nich przed snem.

Hjejong lubiła chodzić do domów towarowych i na bazary po to, by sprawdzić, czy nie pokazały się ładniejsze, lepsze filiżanki. Wprawdzie jeszcze się jej nie znudziły dotychczasowe, ale miała już taki charakter, że gdy ujrzała coś dobrego, musiała to kupić. Po zakazie importu wyrobów zagranicznych nie było jednak na co patrzeć, choć z materialnego punktu widzenia można się było z tego cieszyć.

Włożyła do tostera dwie kromki chleba, wyjęła z przenośnej lodówki żółty ser, a gdy gotowała jajko na miękko, oszołomiła ją woń kawy.

Kuchnia była dość duża, ale nigdy w niej nie jadała. Ustawiła na tacy talerzyk z przypieczonym na zloty kolor chlebem i z serem, naczynie z kawą i białą filiżankę. Przeniosła tacę na mały stoliczek w saloniku. Spojrzała na zegarek: za dziesięć dziesiąta. Miała dość czasu, żeby dotrzeć na miejsce o umówionej godzinie.

Nałożyła jasną koronkową suknię — pożegnalny prezent od pana Juna, a kiedy przypięła do niej ametystową broszę, nieoczekiwanie poczuła, że ogarnia ją romantyczny nastrój. Koronka była francuska, jedwabna, a jej wartość podkreślał ręczny haft kwiatowy. Była to bardzo cenna rzecz: nie mówiąc już o tkaninie, wykonano ją w luksusowym domu mody, gdzie zawsze szyto ręcznie. Suknia delikatnie spowijała ciało Hjejong, która zaśmiała się do siebie: rozbawiła ją ta pełna romantyzmu i słodyczy atmosfera. „A moje codzienne ubranie — przypomniała sobie w duchu — to popelinowa bluzka z luźnym kołnierzykiem i obcisła spódniczka”.

Z koperty z wypłatą wyjęła pięć tysięcy wonów i przełożyła do torebki: w wolnej chwili chciała zajrzeć do księgarni. Sięgając po wiszącą przy lustrze parasolkę, zobaczyła swoje odbicie. „To ubiór może tak zmienić? Wpłynąć na zmianę nastroju? Może warto częściej pokazywać się w tej sukni? Nie muszę wyglądać zawsze jak wyrobnica — nauczycielka ze szkoły średniej!”

Chciała już wychodzić, gdy zadźwięczał dzwonek telefonu.

— Hjejong? — usłyszała głos matki. — Czy to prawda, że profesor Jun odleciał wczoraj do Stanów? Myślałam, że jesienią wychodzisz za niego za mąż?! — Matka mówiła wzburzonym tonem, jakby robiła jej wyrzuty.

— Ależ, mamo, kto mówił o ślubie? Co za pomysły! Powiedz lepiej, jak twoje zdrowie?

Matka wykorzystała okazję, żeby trochę ponarzekać:

— Mam wysokie ciśnienie, bóle krzyża, pewno już niedługo pożyję.

— A co z ojcem? — Zignorowała te słowa córka. — U brata, siostry i ich dzieci wszystko w porządku? Mam już wakacje, więc odwiedzę was niedługo. — Chciała przerwać rozmowę.

— Ale, dziecko, czy nie zabrakło ci kimćhi?¹ — Od przynaglań do ślubu, niemal pogróżek, poprzez skargi na choroby matka przeszła do spraw żołądka.

— Jeszcze mam dużo — odpowiedziała Hjejong, choć nie miała już kiszonki. — Przecież sama nie zjem tyle tak szybko.

Uważając się za samodzielną, Hjejong czuła jednak wyrzuty sumienia, że nadal przysparza rodzicom kłopotów. Ojciec płacił za nią połowę należności za mieszkanie. Aby móc to kiedyś zwrócić, co miesiąc, w tajemnicy przed wszystkimi, odkładała po trochu na rachunek terminowy w banku. Mogła wprawdzie sama pokryć wydatki na życie z pensji, zarobków za prywatne lekcje angielskiego i honoraria za tłumaczenia, którymi dzielili się między sobą wykładowcy i koledzy z uczelni, ale kiszeniem kimćhi i praniem jej rzeczy zajmowała się matka. Hjejong dopiero od niedawna sama zaczęła sobie prać; miała też zamiar zrezygnować z matczynego kimćhi.

Ledwo skończyły rozmowę, znowu zadzwonił telefon. Była to jej koleżanka Dzonghyi.

— Hjejong, tym razem umów się na pewno. To bogaty i godny zaufania człowiek. Wystarczy? Wyjdź za niego! Najważniejsze, żeby mąż cię szanował i miał dość pieniędzy.

Dzonghyi miała młody głos, ale sposobem mówienia przypominała jej matkę. Czy po zamążpójściu kobieta starzeje się tak szybko?

— Dobrze, dziękuję za radę, zrozumiałam.

Z panem Kimem, którego poleciła jej Dzonghyi, miała się spotkać o szóstej. Raz już się z nim widziała; dziś zamierzała ostatecznie mu odmówić.

Na dworze Hjejong od razu złapała taksówkę. Mikrobusem czy autobusem na pewno nie zdążyłaby dojechać na spotkanie z Pakiem.

Nie widziała go przez prawie osiem lat. Niedawno zaręczył się z panną Mo, a ją poprosił o ostatnie spotkanie: chyba postanowił, że po zaręczynach nie będzie się umawiać z innymi kobietami. Jakkolwiek to nazwać, naiwnością czy prostodusznością, Pak nie był Hjejong niemiły. Kiedyś, w czasach studenckich, ugościł ją wspaniałym obiadem w hotelu K., choć nie było ku temu żadnego powodu.

Powiedział wtedy, że śniła mu się poprzedniej nocy, a jej wygląd i zachowanie tak mu się spodobały, że poczuł się jak w bajce. Później jednak nie zwracał na nią szczególnej uwagi; po prostu studiowali razem i w tym samym czasie ukończyli uniwersytet. Dlatego teraz trochę dziwnie zabrzmiała jego prośba o pożegnalne spotkanie.

Deszcz przestał padać, ale niebo wciąż było zasnute chmurami. Na wschodniej stronie zrobiło się całkiem czarne, jakby lało tam jak z cebra. Szczęknął licznik taksówki; wybiło pięć wonów.

Zobaczyć się z Pakiem, obejrzeć głośny ostatnio film szpiegowski, o trzeciej zjawić się na ślubie Kjongsuk, potem razem z Sojong wybrać się na zakupy, a o szóstej jeszcze pan Kim… Od wczoraj, pierwszego dnia wakacji, nie miała chwili wytchnienia.

Wczorajszego ranka udała się do Kimpho pożegnać profesora Ju- na. Choć ulewa była straszliwa, tak że słyszało się trzask łamanych bambusów, samolot wystartował łagodnie. Hjejong zdumiała się na nowo ubożeniem współczesnych obyczajów. Profesor Jun, który przez kilka lat z rzędu stale ją odwiedzał, w chwili pożegnania nie podał jej nawet ręki. Na lotnisko nie pojechał z rodziną, ale z Hjejong taksówką, więc nie bez powodu i jego krewni, i jej matka uważali ich za narzeczonych. Oni sami jednak nie chcieli jeszcze się tak nazywać. Hjejong lubiła profesora i wiedziała, że on ją też lubi, ale nie była to miłość. Za miłość uznawała uczucie co najmniej tak gorące, jak Hipolity i Georgia ze Zwycięstwa śmierci albo Nastazji i Rogożyna z Idioty. Uczucie, które nie jest tak wielkie, jak Katiuszy ze Zmartwychwstania, w ogóle nie jest miłością. Hjejong nie doświadczyła dotychczas namiętności przeżywanych przez te powieściowe postacie. Jeśli chodzi o profesora Juna, to często dawał jej drogie prezenty, umawiał się z nią na randki, był jakby upojony winem, którego jeszcze nie wypili na swoim weselu, i wyznawał jej miłość; nie mówił jednak o ślubie. Ona przechodziła nad tym do porządku dziennego, nie sądząc, że należy posuwać się dalej: utrzymywali po prostu bliską znajomość, byli dobrymi przyjaciółmi. Jej przyjaciółki mówiły, że oboje zadzierają nosa i nie wiadomo, co z tego wyniknie, a Hjejong jest zbyt uparta i choć mężczyźni wciąż się koło niej kręcą, może w końcu zostać odtrącona.

— Żeby była nie wiem jak piękna, latka lecą.

— Już chyba taki los przypadł jej w udziale.

To na nią wyrzekały, to robiło im się jej żal.

* * *

Mimo wczesnej pory w kawiarni nieopodal kina prawie wszystkie miejsca były zajęte. Pak na jej widok podniósł się raptownie ze swego miejsca na sali. Wyglądał jak za czasów studenckich, może tylko trochę przytył.

— Panno Li, świetnie pani wygląda, nic się pani nie zmieniła. — Nie kryjąc radości ze spotkania, wyciągnął do niej rękę.

Hjejong, odwzajemniając uścisk dłoni, uśmiechnęła się w duchu: jednak Pak się zmienił, pierwszy wyciągnął rękę na powitanie. I od razu przeleciała jej przez głowę myśl, że z Junem ani razu nie uścisnęli sobie ręki. Czy podobałoby mu się to, co z innymi jest zwykłe i naturalne?

Przed kinem pełno było ludzi. Dopiero zaczął się pierwszy seans. Film już wyświetlano od dwóch miesięcy, musiał się więc bardzo podobać. Pak kupił bilety od konika i weszli do środka. Na dworze wciąż padało i czuło się nadmiar wilgoci; do klimatyzowanej sali kinowej nie docierało powietrze z zewnątrz i nie było to miłe dla skóry.

Na ekranie wciąż ktoś umierał albo kogoś zabijano i bez przerwy utrzymywało się napięcie. Drugoplanowy bohater zginął zastrzelony przez bandytę, a główny — zdołał uciec w krytycznej sytuacji. Podobne sceny powtarzały się jedna za drugą i Hjejong wkrótce miała tego dosyć. Rozejrzała się dokoła: w blasku bijącym od ekranu wszystkie twarze z otwartymi oczami wpatrywały się w migające obrazy. „Dlaczego nie potrafię się na tym skoncentrować? Może tak samo nie potrafię kochać?” — pomyślała Hjejong.

Film skończył się wreszcie happy endem, który wszyscy tak lubią.

Po wyjściu z kina spojrzeli po sobie i roześmiali się jednocześnie: żadne z nich nie mówiło o filmie. Była dwunasta pięćdziesiąt.

— Powiedziałaś, że masz czas do trzeciej. Może zjemy razem obiad?

Hjejong zgodziła się. Otworzyła parasolkę, bo siąpił drobny deszcz. Gdy tylko stanęli przy krawężniku, zatrzymała się przed nimi czarna limuzna, z której wysiadł kierowca i uprzejmie otworzył drzwiczki. „To chyba prywatny wóz Paka”. Hjejong nie spodziewała się takiego luksusu.

Samochód cicho sunął ulicą, a za oknem rozszalała się ulewa. Hjejong myślała o tym, że na trzecią wyznaczony jest ślub Kjongsuk. „Lepiej, żeby już nie padało, bo co to będzie, jak deszcz zmoczy suknię ślubną!” Ceremonia miała się odbyć w nie najszczęśliwiej wybranym miejscu, w maleńkim kościółku…

Kjongsuk kończyła inny uniwersytet, ale chodziły razem do szkoły średniej; pracowała teraz jako nauczycielka tańca w tej samej szkole, co Hjejong. Wychodziła za mąż nie z miłości, ale po to, żeby się przekonać, jak to jest, gdy się zostanie mężatką. Najwyraźniej miała już dość życia w staropanieństwie. Narzeczony był nauczycielem w męskim liceum i cały jego majątek stanowiło mieszkanie kupione w budynku za miastem. Podobno — tak mówiła Kjongsuk — można mu było przyznać zaledwie sześćdziesiąt pięć punktów za wygląd, budowę fizyczną i pozostałe zalety; tylko pięć punktów dzieliło go od negatywnej oceny. Młodych nie stać było na urządzenie wystawnego wesela i nie mieli też na to ochoty; pod pretekstem wakacji zdecydowali się na uproszczoną ceremonię ślubną, a w dodatku wybrali gorący dzień letni, gdy łatwo o deszcz. Przy tak mieszanych uczuciach po co im właściwie ten ślub… Czy istotnie, jak utrzymywała panna młoda, po prostu na próbę?

Samochód dojechał do hotelu K.

— Czy pamiętasz to miejsce? — spytał Pak.

Myślał o obiedzie, na który zaprosił ją w studenckich czasach, a który jej wydał się teraz marzeniem sennym. Potakująco skinęła głową. Na twarzy Paka pojawił się uśmiech jak u dziecka. Hjejong też poprawił się humor.

— Mówią, że teraz jest tu bank i budynek znacznie powiększono…

— Rzeczywiście.

— Jak szybko wszystko się zmienia!

Znowu się roześmiali. Hjejong zdawało się, że na chwilę powróciła do tamtych lat. Strugi deszczu nie smagały już tak mocno. Samochód zatrzymał się przed hotelem.

— Podobno tu w grillu dają najlepsze jedzenie — zauważył Pak wysiadając.

Hjejong czytała w gazecie anons o otwarciu tej restauracji.

Na co dzień Hjejong jadała skromnie: rano tosty, w porze obiadowej makaron kuksu w pobliżu szkoły, wieczorami gotowała sobie ryż i to bez przystawek, gdyż uważała je za zbyt pracochłonne. Przy takim sposobie odżywiania się trudno by nie delektowała się teraz smakiem pieczonego kurczaka. Z nie wiadomych powodów nie mogły się z nim równać wspaniałe dania zachodniej kuchni w pierwszorzędnych restauracjach, do których zapraszał ją profesor Jun. Pewno tutaj smażono na lepszym oleju i używano lepszych surowców. W każdym razie w lokalu prawie nie było wolnego miejsca.

— Gdzie teraz pracujesz Pak? — Hjejong zadała wreszcie pytanie, z którym nosiła się od dawna.

— Nie mam stałego zatrudnienia — odrzekł po chwili Pak, jakby zawstydzony — pomagam po prostu ojcu.

— A czym zajmuje się ojciec? — Spytała tak sobie, bo cóż ją to w końcu mogło obchodzić.

— Ma przedsiębiorstwo A.

Zdumiała się w duchu: przedsiębiorstwo A. wchodziło w skład znanego koncernu. Przyjęła jednak wiadomość bez komentarza.

— Ach tak.

Randka miała się ku końcowi; było dziesięć po drugiej.

— Panno Li, mam prośbę…

— … ?

— Czy pomoże mi pani wybrać prezent zaręczynowy dla mojej narzeczonej? Jest nauczycielką w Tegu…

Hjejong poczuła się trochę dziwnie, ale prawie natychmiast odrzekła:

— Oczywiście.

Gdyby się nad tym zastanowić, to właściwie nie było w tym nic dziwnego. Czyż przyjacielem nie jest się na dobre i na złe? Chodziło o kupienie biżuterii, na przykład pierścionka z diamentem. Postanowili udać się do firmy matki Hjejong. Tylko w takiej można było być pewnym jakości i ceny kosztowności. Hjejong znała wiele sklepów jubilerskich, różne rzeczy jej się tam podobały, ale jeśli chciała zdążyć na ślub Kjongsuk, nie miała czasu na długie chodzenie.

Choć deszcz ustał, niebo wyglądało tak, jakby znowu miało lunąć.

W drugim sklepie, do którego zajrzeli, uwagę Hjejong przyciągnął kolor zielonego jadeitu. Choć nie była to poszukiwana firma, Hjejong zatrzymała się. Za grubym szkłem biły blaskiem różnorodne zestawy diamentów, szafirów, opali, topazów, turmalinów, ametystów, bursztynów i pereł, a także — sztucznych kamieni. Na pierwszy rzut oka lśniły wspaniale, ale przy uważniejszym spojrzeniu jadeity okazały się nieczyste, diamenty nie dopracowane w szczegółach, rubiny, uważane za symbol miłości i nazywane kroplami krwi z serca matki-ziemi — tylko bladoróżowe. Opale miały cętki, jakby usiano je różnobarwnymi punkcikami, i nie spodobały się Hjejong.

Na kolejnej wystawie dostrzegła ładny pierścionek z nefrytu. Miał delikatny zielony kolor; chyba wyjęto go ze środka kamienia. „Ale jeśli nie będzie pasował na palec, to jaki z niego pożytek… — mówiła sobie w duchu Hjejong. — Gdyby jadeit miał taki kolor, jakże byłby piękny!”

Szli od jednej wystawy do drugiej.

— Ma pani jeszcze czas?

Hjejong aż się wzdrygnęła. Zupełnie zapomniała o istnieniu Paka. Zamrugała oczyma i uśmiechnęła się do niego. Była druga czterdzieści. Już od dwudziestu minut wpatruje się w klejnoty. „No cóż, jestem kobietą…” I przypomniała jej się bogini Atalanta, nie pokonana przez nikogo szybkobiegaczka, która pewnego dnia przegrała zawody, gdy bóg Hippomenes rozsypał na jej trasie klejnoty, a ona nie mogła im się oprzeć. Na podstawie tego greckiego mitu można by sądzić, że nie ma kobiety, która oparłaby się magii szlachetnych kamieni. Hjejong po chwili zaśmiała się w duchu. „Koncentruję się na pięknie, nie muszę zwracać uwagi na cenę…”

Powiadano, że mężczyźni dlatego wciąż się kręcą wokół niej, gdyż świetnie zna się na klejnotach. Rzeczywiście ją fascynowały, skoro zachwycała się to tym, to tamtym, śmiała się i sama ze sobą rozmawiała.

Po drodze rzucała z ukosa spojrzenia na wystawy z porcelaną: nie było nic godnego uwagi. W sklepie firmowym spodobał jej się kwadratowy diament: ozdobnie oprawiony, półtorakaratowy. Kosztował trzysta osiemdziesiąt tysięcy wonów. Pakowi też się podobał. Zauważyli również szmaragd, nie widziany u innych jubilerów: ośmiomilimetrowy, kwadratowy, zdobny na krawędziach diamentami; wyceniono go na trzysta sześćdziesiąt tysięcy wonów. Był naprawdę piękny, a jego kolor przypominał głębokie morze w pogodny dzień.

Może większy byłby bardziej odpowiedni, ale mały miał dodatkowy urok. Hjejong chciała i ten klejnocik polecić swojemu towarzyszowi, nie wiedząc jednak, jak stoi z funduszami, powiedziała tylko:

— To też jest ładne.

— Kupimy — zdecydował Pak.

Razem zapłacić miał siedemset czterdzieści tysięcy, ale wyglądało na to, że ma jeszcze dość pieniędzy. Hjejong po chwili zastanowienia wskazała na naszyjnik z pereł za sto pięćdziesiąt tysięcy.

— Bierzemy. Przeznaczyłem na to milion wonów, ale mogę wydać trochę więcej.

Hjejong westchnęła w duchu: „Milion wonów? To cena jednego domu! Nie mam szczęścia do takich bogaczy. Ani do pieniędzy. Taki już mój los!” Nie przejmowała się tym jednak zbytnio.

— Panno Li, ma pani piękną broszkę, kupmy do kompletu ametyst — zaproponował Pak, patrząc na jej płaszcz przeciwdeszczowy. Chyba zauważył broszę w czasie obiadu.

Ametyst zbyt ciemny nie jest ładny, bo wygląda jak czarny, z kolei zbyt jasny przypomina szkło. Elegancko prezentuje się fioletowy: o ośmiokątnym szlifie, wielkości trzy centymetry na półtora, ale nawet w postaci broszki wart jest dwadzieścia pięć tysięcy. Oprawny w platynę pasuje i do koreańskiego, i do europejskiego stroju. A naszyjnik, z dużych czy małych ametystów po dziewięć kamieni, kosztuje aż dziewięćdziesiąt tysięcy; jest drogi, bo w cenę wchodzi platyna.

Rachunek wyniósł milion pięć tysięcy; Hjejong ledwo utargowała końcówkę — pięć tysięcy.

Właściciel sklepu, chcąc wybrać odpowiedni rozmiar pierścionka, próbował włożyć go na rękę Hjejong, ale ona szybko ją cofnęła. Nie miała zamiaru mierzyć cudzego pierścionka zaręczynowego.

— To wszystko na prezent dla pewnej pani. Jeśli zjawi się u pana i poprosi o zamianę, proszę ją dobrze obsłużyć.

— A ja myślałem — zauważył jubiler — że to może panna Li wychodzi za mąż? Kiedy właściwie zaprosi mnie pani na wesele?

Gdy człowiek żonaty zwraca się z podobnym pytaniem do starej panny, wyczuwa się w tym swoiste poczucie wyższości. Hjejong uśmiechnęła się tylko. Kiedyś takie pytania wprawiały ją w zły nastrój, teraz zbywała je śmiechem. Ludzie odczuwający wyższość lub choćby ulgę z tego powodu, że byli żonaci czy zamężni, choćby później się rozwiedli czy borykali z kłopotami materialnymi, przypominali jej kogoś, kto zdawał egzamin wstępny na uczelnię, do której trudno się dostać, i choć nie zdał go, szczycił się samym przystąpieniem do trudnego egzaminu.

Po skończeniu zakupów pospiesznie wsiedli do samochodu. Była już za pięć trzecia. Unikając zatłoczonej ulicy Yldziro, kierowca wjechał na tyły wzgórza Namsan i natychmiast przyspieszył. Tak czy tak, Hjejong spóźni się około dziesięciu minut. Na zaproszeniu wydrukowano szkic dojazdu do kościoła, więc znalazła go bez kłopotów. Nie było to tak wspaniałe i piękne miejsce jak inne, ale całkiem wygodne w momencie, gdy brakuje czasu. Kjongsuk uchodziła przecież za perfekcjonistkę. Nie zapomniała o niczym. Niczego nie można było jej zarzucić. Choć nie była chrześcijanką, od razu wybrała ten kościół na miejsce ślubu, wiedząc, że bywa tam narzeczony.

Hjejong zaraz po wyjściu z samochodu ujrzała bramę kościelną, ku której prowadziły długie schody. „Gdyby była ulewa, suknia ślubna musiałaby się zamoczyć i zabrudzić grudkami błota, mimo że stopnie były cementowe…”

Z kościoła wychodzili już ludzie, niosąc w dłoniach małe pakieciki: podziękowania za prezenty ślubne. Hjejong spojrzała na zegarek: szesnaście po trzeciej. Pomyślała, że to już koniec ceremonii, i szybko wbiegła po schodach do środka. Ceremonia, rzeczywiście, już się zakończyła i państwo młodzi pozowali właśnie do pamiątkowego zdjęcia. Uspokojona trochę Hjejong poczekała, aż skończą błyskać flesze, a potem podeszła do Kjongsuk.

— Przepraszam za spóźnienie… Naprawdę pięknie wyglądasz!

Te słowa, nie wiedzieć czemu nieprzemyślane, jakby zawisły w powietrzu.

— Lalkę, którą dałaś mi w prezencie ślubnym, umieściłam przy wejściu do mieszkania, żeby od razu rzucała się w oczy. — Głos Kjongsuk był radosny, nie wyczuwało się ani krzty wymówki za spóźnienie koleżanki. — To moja przyjaciółka, nauczycielka Li Hjejong.

Pan młody skłonił głowę i przywitał się z nią. Kjongsuk spojrzała z ukosa na męża i dodała żartobliwym tonem:

— Nie mam się czego wstydzić, prawda?

W ukośnym spojrzeniu wiele było kokieterii: pan młody zasługiwał na znacznie więcej niż sześćdziesiąt pięć punktów. Jego zachowanie budziło szacunek, a budowa i wygląd pozwalały go ocenić na nie mniej niż osiemdziesiąt. Kjongsuk zdawała się być uszczęśliwiona, a Hjejong, zmieszana, nie bardzo wiedziała, jak się zachować.

Z boku dobiegło ich westchnienie matki Kjongsuk:Redaktor serii

Anna Parzymies

W serii

SKARBY ORIENTU

obejmującej tłumaczenia najcenniejszych dzieł literatury
Azji i Afryki ukazały się

Bibhutibhushan Banerji Pieśń z drogi

Przekład z bengalskiego Elżbieta Walter.

Warszawa 1994, s. 330

Barwy miłości

Antologia współczesnych opowiadań koreańskich.
Przekład z koreańskiego Halina Ogarek-Czoj i Joanna Rurarz.
Warszawa 1995, s. 270

Han Malsuk Komungo

Wybór nowel

Przekład z koreańskiego Halina Ogarek-Czoj.
Warszawa 1996, s.125Wydawnictwo Akademickie DIALOG

specjalizuje się w publikacji książek dotyczących języków, zwyczajów, wierzeń, kultur, religii, dziejów i współczesności świata Orientu.

Naszymi autorami są znani orientaliści polscy i zagraniczni, wybitni znawcy tematyki Wschodu.

Wydajemy także przekłady bogatej i niezwykłej literatury pięknej krajów Orientu.

Redakcja: 00-112 Warszawa, ul. Bagno 3/219
tel. (0 22) 620 32 11, (0 22) 654 01 49
e-mail: [email protected]

Biuro handlowe: 00-112 Warszawa, ul. Bagno 3/218
tel./faks (0 22) 620 87 03
e-mail: [email protected]
www.wydawnictwodialog.pl

Serie Wydawnictwa Akademickiego DIALOG:

• Języki orientalne

• Języki Azji i Afryki

• Literatury orientalne

• Skarby Orientu

• Teatr Orientu

• Życie po japońsku

• Sztuka Orientu

• Dzieje Orientu

• Podróże – Kraje – Ludzie

• Mądrość Orientu

• Współczesna Afryka i Azja

• Vicus. Studia Agraria

• Orientalia Polona

• Literatura okresu transformacji

• Literatura frankofońska

• Być kobietą

• Temat dnia

• Życie codzienne w…

Prowadzimy sprzedaż wysyłkowąOD TŁUMACZA

Pak Wanso, jedna z najpopularniejszych współczesnych pisarek południowokoreańskich, urodziła się w 1931 roku w prowincji Kyonggi, znajdującej się obecnie na terenie Korei Północnej. Rodzinną wieś, w której spędziła lata wczesnego dzieciństwa, opuściła wraz z matką i bratem w wieku ośmiu lat i osiadła na stałe w Seulu. Radykalna zmiana, jaka z tą chwilą nastąpiła w jej życiu – zamieszkanie w seulskich slumsach, pierwsze kontakty z mieszkańcami miasta, pójście do szkoły – stanowiło dla Pak dość surową szkołę życia.

Jednak decyzja o daniu córce należytego wykształcenia, czyli nadrzędny cel, jaki postawiła sobie matka pisarki i do którego dążyła z właściwym sobie uporem, wydała się nader trafna. To, do czego dochodziła z tak wielkim trudem, zaprocentowało w przyszłości. Co prawda, jak mówi sama Pak, pozostała na zawsze bardzo nieśmiałą osobą o usposobieniu wieśniaczki, stojącą raczej z boku i zajmującą pozycję obserwatora, ale ta cecha okazała się niezwykle cenna u niej jako pisarki.

I tak jako świadek wydarzeń i obserwator ludzi oraz zjawisk Pak Wanso została znakomitą i cenioną pisarką. Zadebiutowała późno, bo w wieku blisko czterdziestu lat, kiedy jej najmłodsze, piąte dziecko poszło do szkoły. Brak dostatecznej znajomości warsztatu literackiego uniemożliwił jej zrealizowanie pierwotnego zamiaru napisania biografii pewnego artysty. Pak wkroczyła w świat fikcji literackiej i tak powstała jej pierwsza powieść _Nagie drzewo_ (1970), wzbogacona wątkiem autobiograficznym, który pojawia się też w większości jej późniejszych utworów.

Pak stała się bardzo płodną pisarką – oferty otrzymywała z różnych wydawnictw. Dłuższe utwory drukowano seryjnie w czasopismach, krótkie zaś publikowały miesięczniki literackie. Debiutancki okres w karierze Pak Wanso zamknęło wydanie pierwszego zbioru jej opowiadań zatytułowanego _Uczę wstydu_, zawierającego utwory z lat 1970–1975.

Dziesięć lat po debiucie pisarka otrzymała nagrodę literacką za nowelę _Trzy dni ­tamtej jesieni_, a w 1981 roku kolejną – bardzo prestiżową nagrodę literacką imienia Yi Sanga za drugą część trylogii _Matczyna droga_. Pak zdobyła też literacką nagrodę Republiki Korei w 1990 roku, ponownie nagrodę Yi Sanga w 1991 oraz nagrodę literacką miesięcznika „Literatura Współczesna” w 1993 roku.

Pak Wanso jest autorką kilkunastu powieści, wielu nowel oraz esejów. Do najbardziej reprezentatywnych powieści należą _Zły rok miasta_, _Zmienne popołudnie_, _Niezależna kobieta_, _Ciepła zima owego roku_, _Wdowa_.

Rok 1988 upłynął Pak pod znakiem głębokiej żałoby. Straciła męża, a kilka miesięcy później – jedynego syna. Swą twórczość literacką wznowiła wstrząsającym pamiętnikiem zatytułowanym _Ale powiedz tylko słowo_, pisanym przez zrozpaczoną matkę, która po śmierci syna szuka w sobie odpowiedzi na pytanie, czy istnieje Bóg.

Pak Wanso zyskała szeroką rzeszę czytelników w Korei i do dziś cieszy się dużą popularnością. Porusza w swych utworach problemy społeczne, zwłaszcza dotyczące kobiet i ich miejsca w społeczeństwie koreańskim, powraca do bolesnych wydarzeń koreańskiej wojny domowej, a większość z nich opiera na własnych doświadczeniach, stąd w jej dorobku pisarskim tak wiele utworów autobiograficznych.

Dzięki uniwersalnej treści utwory te mogą być równie dobrze odbierane przez cudzoziemców. Niektóre doczekały się przekładów na język angielski, francuski, niemiecki, a także polski.

_Matczyna droga_ jest pierwszą częścią trylogii, którą autorka poświęciła postaci swej matki. Historia małej dziewczynki, która siłą zabrana z przytulnego i pełnego miłości domu na wsi musi zmagać się z trudami życia w obcym mieście, została zaczerpnięta z życia ­pisarki.SERIA
SKARBY ORIENTU

OBEJMUJE PRZEKŁADY NAJCENNIEJSZYCH DZIEŁ LITERATURY PIĘKNEJ KRAJÓW AZJI I AFRYKI:

_DESZCZ_

Ng Kim Chew

tłumaczenie z języka chińskiego

Oprócz zabaw strukturą i narracją Ng Kim Chew oferuje czytelnikowi atmosferę thrillera i horroru, podróż do miejsc obcych i strasznych. Groźna jest przyroda, zwierzęta i ludzie, bohaterowie skrywają sekrety, akcja toczy się w domach na uboczu, odległych plantacjach, zapomnianych cmentarzach. Opisuje to wszystko pięknym, bogatym językiem, nie bojąc się zabaw konwencją, zaskakujących metafor i ciekawych zabiegów stylistycznych.

_GOODBYE I WYBRANE OPOWIADANIA_

Osamu Dazai

tłumaczenie z języka japońskiego

Przekrój bogatej i różnorodnej twórczości Osamu Dazaia. Czytelnik znajdzie tu nie tylko boleśnie szczere wyznania, z których znany jest autor, odnoszące się do jego samotnej młodości, problemów z uzależnieniem czy nieudanych prób samobójczych. W książce znalazły się również pełne ironii i humoru rozważania o przyziemnych aspektach życia, zaskakujące przetworzenia zachodniej tradycji, a także przestroga, by nigdy nie ufać psom.

_OTOGIZOSHI: KSIĘGA JAPOŃSKICH OPOWIEŚCI_

Osamu Dazai

tłumaczenie z języka japońskiego

Fascynująca interpretacja tradycyjnych opowieści japońskich osadzona przez autora w realiach II wojny światowej.

Uniwersalne historie o uczuciach i zmaganiach z losem opowiedziane są w ciekawy, intrygujący sposób, a stare opowieści nabierają nowego sensu w obliczu wojennej tragedii.

_UCZENNICA_

Osamu Dazai

tłumaczenie z języka japońskiego

Opowieść napisana na samym początku literackiej kariery Autora. Szybko jednak zyskała rozgłos – przede wszystkim dzięki mistrzowskiemu użyciu języka. Był to styl, który z powodzeniem mógłby znaleźć się w dzienniku nastoletniej dziewczyny, a jednocześnie – bardzo malowniczy i sugestywny. Dziś widzimy w tej opowieści ironiczny opis społeczeństwa i walkę jednostki o wolność.

_ŻYCIE SZALEŃCA I INNE OPOWIADANIA_

Ryūnosuke Akutagawa

tłumaczenie z języka japońskiego

Zbiór opowiadań jednej z najwybitniejszych postaci życia literackiego Japonii początków XX wieku: pisarza, eseisty, dramaturga, a przede wszystkim świetnego nowelisty. Akutagawa, owładnięty obsesją nieuniknionej choroby umysłowej, popełnił samobójstwo w trzydziestym piątym roku życia.

_ZAPISKI SPOD WEZGŁOWIA, CZYLI NOTATNIK OSOBISTY_

Sei Shōnagon

tłumaczenie z języka japońskiego

Łączą w sobie wiersze i zabawne historie, które wydarzyły się na dworze cesarskim, wyliczenia rzeczy pięknych i rzeczy nudnych czy irytujących, krótkie listy nazw gór czy równin i melancholijne szkice o tym, jak zachowuje się kochanek doskonały.

_ANIOŁ UPOJONY. OPOWIEŚCI MISTYCZNE_

Dżalaloddin Rumi

tłumaczenie z języka perskiego

Pierwsze obszerniejsze tłumaczenie z Duchowego masnawi Rumiego na język polski dokonane bezpośrednio z oryginału perskiego. Opowieści krótkie, napisane prostym, a zarazem gładkim językiem z włączonymi fragmentami oryginalnych wersów Rumiego.

_CHRESTOMATIA WSPÓŁCZESNYCH OPOWIADAŃ JAPOŃSKICH_

oprac. M. Szychulska

Zbiór utworów najwybitniejszych pisarzy Kraju Kwitnącej Wiśni, tworzących na przełomie XIX i XX wieku. Prezentowane w zbiorze utwory opowiadają, każdy na swój sposób, o miłości, która bywa czasami jedynie pretekstem do wędrówki na dno ludzkiej duszy.

_WĘZŁY DUSZY.
CHRESTOMATIA WSPÓŁCZESNYCH OPOWIADAŃ CHIŃSKICH_

oprac. L. Kasarełło

Pierwsza w Polsce chrestomatia współczesnych opowiadań chińskich, tłumaczonych przez sinologów, wprowadza w niezwykłą krainę od rozległych ziem Tybetu przez Shanxi po północno-wschodnie kresy ludu Oroczonów.

_ULICZKI STAREGO TUNISU (DAR AL-BASZA)_

Hasan Nasr

tłumaczenie z języka arabskiego

Akcja powieści toczy się w Dar al-Baszy, starej dzielnicy Tunisu, której czasy świetności dawno już minęły. Bohater spędził tu swoje niewesołe dzieciństwo w domu despotycznego ojca. Teraz wraca po czterdziestu latach wędrówki po świecie, snując refleksje na temat mijającego czasu.

_ZMIERZCH_

Osamu Dazai

tłumaczenie z języka japońskiego

Opowieść o córce opiekującej się umierającą matką, ostatnią damą w Japonii, symbolizującą dekadencję rodów arystokratycznych i ziemiańskich po wojnie światowej. Jest to jednocześnie pieśń o kobiecie, która odrzuciła tradycyjną moralność, postanowiła żyć samodzielnie i samotnie wychowywać dziecko ukochanego mężczyzny.

_WZGÓRZE APOLLINA_

Edward al-Charrat

tłumaczenie z języka arabskiego

Wzgórze Apollina (egipska nazwa Bubillu) to opuszczone stanowisko archeologiczne w niewielkiej wiosce At-Tarrana, leżącej nad Nilem. Wspominając spędzane tam u dziadków wakacje, chłopięce sny o miłości, niepokoje wieku dorastania, opisując życie mieszkańców wioski pełne tajemniczych wydarzeń i „cudów” autor snuje rozważania o współczesności i przekazuje swoją ocenę nowoczesnej cywilizacji.

_MATCZYNA DROGA_

Wanso Pak

tłumaczenie z języka koreańskiego

Autorka książki jest jedną z najpopularniejszych pisarek południowokoreańskich, laureatka wielu prestiżowych nagród. Powieść jest pierwszą częścią trylogii, którą autorka poświęciła matce.

_NASZYJNIK I BRANSOLETY_

Jahja at-Tahir Abd Allah

tłumaczenie z języka arabskiego

Akcja tej minipowieści rozgrywa się w latach 30, w egipskiej wiosce położonej u stóp starożytnych świątyń Luksoru i Karnaku. Powieść została przeniesiona na ekran przez znanego egipskiego reżysera H. Biszarę, który w 1969 r. studiował w łódzkiej Szkole Filmowej.

_KOCHANY PANIE KAWABATO_

Raszid ad-Da’if

tłumaczenie z języka arabskiego

Powieść współczesnego pisarza libańskiego, osnuta na tle tragicznych wydarzeń wojny 1975 r.; w warstwie obyczajowej pokazuje ciekawy obraz życia chrześcijan-maronitów z podgórskiej wioski, widziany oczyma dziecka.

_FILIŻANKA KAWY. WYBÓR NOWEL_

Malsuk Han

tłumaczenie z języka koreańskiego

Bohaterowie opowiadań pochodzą z różnych warstw społecznych, reprezentują różny światopogląd i uwikłani są w kłopoty zarówno bytowej, jak i psychologicznej natury.

_KOMUNGO. WYBÓR NOWEL_

Malsuk Han

tłumaczenie z języka koreańskiego

Nowele jednej z najpopularniejszych pisarek południowokoreańskich, w roku 1993 nominowanej do literackiej Nagrody Nobla, ukazujące pole psychologicznej obserwacji ludzkich postaw i zachowań w obliczu nowych sytuacji życiowych

_BARWY MIŁOŚCI.
ANTOLOGIA WSPÓŁCZESNYCH OPOWIADAŃ KOREAŃSKICH_

oprac. J. Rurarz

tłumaczenie z języka koreańskiego

Zbiór opowiadań najpopularniejszych w swoim kraju i uznanych za klasyków pisarzy starszego pokolenia. W ich twórczości znalazły odbicie zarówno trudne doświadczenia z lat dzieciństwa i młodości: okupacja japońska, podział kraju, wojna domowa, jak i problemy psychologiczne, nurtujące aktualnie społeczność Korei.

_PIEŚŃ Z DROGI_

Bibhutibhushan Banerji

tłumaczenie z języka bengalskiego

Powieść klasyka literatury bengalskiej, tłumaczona na kilkanaście języków indyjskich i kilka europejskich. Mocno osadzona w rzeczywistości Bengalu, obyczajowości i wierzeniach jego mieszkańców. Jest to liryczna opowieść o dwójce dzieci bramińskiego kapłana, mająca jednocześnie wymiar uniwersalny.

_BAJKI ARABSKIE NIE TYLKO DLA DOROSŁYCH_

George Kass

tłumaczenie z języka arabskiego

Dwadzieścia opowieści o zwierzętach, które, jak na bohaterów bajek przystało, zachowują się jak ludzie. Autor zastosował tu konwencję baśni, mającą wielowiekową tradycję w piśmiennictwie arabskim.

_PYŁ GAZELI_

Hatif Al-Dżanabi

tłumaczenie z języka arabskiego

Czwarty zbiór wierszy zamieszkałego na stałe w Polsce poety irackiego, którego twórczość cieszy się uznaniem zarówno polskich miłośników poezji, jak i krytyków literackich.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: