- W empik go
Klub Pickwicka. Tom 1 - ebook
Klub Pickwicka. Tom 1 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 482 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pierwsze promienie światła, które rozjaśniły grube ciemności, towarzyszące ukazaniu się nieśmiertelnego Pickwicka na horyzoncie uczonego świata, pierwszą urzędową wzmiankę o tym niepospolitym mężu, znajdziemy w protokołach Klubu Pickwicka. Wydawca niniejszego dzieła szczęśliwym się mieni, że może przedstawić je swym czytelnikom, jako dowód sumienności uwag, usilnej pracy i zdolności badawczych, jakie rozwinął przy poszukiwaniach w starych powierzonych mu licznych dokumentach.
"Posiedzenie dnia 12. maja 18", pod prezydencyą Józefa Smigger Esq. D. W. P. C. K. P. *. Jednogłośnie postanowiono co następuje:
Towarzystwo z uczuciem niczem niezamąconego zadowolenia i bezwzględnego uznania, wysłuchało czytania dokumentów, udzielonych przez Samuela Pickwicka, Esq. D. P. C. K. P. ** i zatytułowanych: Badania źródeł stawów hampstedzkich tudzież niektóre spostrzeżenia nad teoryą głowaczów.
–-
* Esquire, tytuł dawany w Anglii każdemu, kto nienależy do klasy kupieckiej, lub rzemieślniczej. D. W. P C. K, P, znaczy, Dożywotni Wice – Prezes Członek Klubu Pickwicka.
** Esquire, Dożywotni Prezes, Członek Klubu Pickwicka.
Towarzystwo wyraża swoje najszczersze podziękowanie rzeczonemu Samuelowi Pickwick Esq. D. P. C. K. P.
Towarzystwo uznając wielkie korzyści, jakie nauka odnieść powinna z dzieł wyżej przytoczonych, jak również z niezmordowanych poszukiwań Samuela Pickwicka w Hornsey, Highgate, Brixton i Camberwell *, niemoże także nie uznać nieobliczonych skutków, jakieby o ile sobie pochlebiać można, wynikłych dla rozpowszechnienia pożytecznych wiadomości i rozwoju oświaty, gdyby prace tego znakomitego męża przeniesione zostały na rozleglejsze pole, tojest gdyby podróże jego i spostrzeżenia obszerniejszy obejmowały zakres.
Dlatego też Towarzystwo poddało gruntownej rozwadze wniosek wyżwymienionego Samuela Pickwicka Esq. D. P. G. K. P. i trzech innych pickwickistów, wymienionych poniżej, mający na celu utworzenie nowego związku zjednoczonych pickwickistów, pod nazwą: Stowarzyszenie korespondentów Klubu Pickwicka.
Po przyjęciu i zatwierdzeniu wzmiankowanego wniosku przez Towarzystwo
Stowarzyszenie korespondentów Klubu Pickwicka uznaje się niniejszem za ukonstytuowane, Samuel Pickwick Esq. D. P. C. K. P. August Snodgrass, Esq. C. K. P. Tracy Tupman, Esq. C. K. P. i Nataniel Winkle, Esq, C. K. P. zostają również wybrani i mianowani członkami rzeczonego . Stowarzyszenia korespondentów , z zaleceniem, ażeby od czasu do czasu przesyłali Towarzystwu Klubu Pickwicka w Londynie autentyczne szczegóły o swych podróżach i poszukiwaniach, spostrzeżenia nad charakterem i obyczajami, nakoniec opisy przygód, jak również opowiadania i inne utwory, będące wynikiem uwag nad miejscowemi wydarzeniami, lub wynikiem wspomnień w związku z niemi pozostających.
Towarzystwo z wdzięcznością zatwierdza zasadę, że członkowie Stowarzyszenia korespondentów sami będą ponosić koszta podróży i niema nic przeciw temu, ażeby członkowie rzeczonego stowarzyszenia robili swe poszukiwania, dopóki im -
*) Okolice Londynu.
się podobać będzie, byle poszukiwania te odbywały się na tych samych warunkach.
Nakoniec uwiadamia się niniejszem członkom wyżrzeczonego stowarzyszenia, że wniosek ich opłacania portoryi od listów i posyłek roztrząsany był przez Towarzystwo; że Towarzystwo poczytuje ten wniosek za godny wielkich umysłów, z których łona wyszedł i udziela mu swe zupełne zatwierdzenie.
Powierzchowny spostrzegacz, dodaje sekretarz, z którego papierów zaczerpujemy następujące opowiadanie, powierzchowny spostrzegacz możeby niedostrzegł nic nadzwyczajnego w łysej głowie i okrągłych okularach, stale zwróconych na twarz sekretarza Towarzystwa, gdy ten czytał statuta wyżej przytoczone; był to jednak widok ze wszech miar godny zastanowienia dla każdego, kto wiedział, że potężny, mózg Pickwicka pracował pod tą łysina i że wyraziste oczy Pickwicka błyszczały po za temi okularami. I w samej rzeczy, mąż, który dotarł aż do źródeł stawów hampstedzkich *, który poruszył cały świat uczoną swoją teorya głowaczów, siedział tam, tak spokojny i nieruchomy, jak wody tych stawów, gdy je lód zetnie, albo raczej jako pojedyńczy egzemplarz głowacza w przepaścistych głębiach jam gliniastych.
Ale o ileż widok ten stał się więcej zajmującym, gdy na powtórzone wołania Pickwick! Pickwick! które jednocześnie wyrwały się z ust wszystkich jego uczniów, znakomity ten mąż podniósł się, pełen życia i wzruszenia, wstąpił powoli na prostą ławkę, na której przedtem siedział i przemówił do klubu, którego był założycielem.. Jakieżby to studium dla artysty przedstawiła ta zajmująca scena! Wymowny Pickwick stał przed nami, jedną rękę wdzięcznie ukrywając pod połą fraka, drugą poruszając w powietrzu dla nadania większej wyrazistości swej gorącej deklamacyi. Wzniesione stanowisko mówcy pozwalało widzieć jego obcisłe spodnie z kamaszami, na które pewnie niezwróconoby wielkiej uwagi gdyby okrywały innego człowieka, ale które uświetnione, uillustrowane, jeżeli tak można wyrazić -
*) Hampsetad, wieś w okolicach Londynu, się, osobą Pickwicka, mimowolnie przejmowały widzów uszanowaniem i czcią. Otaczali go ludzie serca, którzy oświadczyli gotowość podzielania niebezpieczeństw jego podróży, i którzy zarazem mieli podzielać sławę jego odkryć. Po prawej stronic zasiadł Trący Tupman, wielce zapalny Tupman: który z mądrością wieku dojrzałego łączył uniesienie i młodzieńczy zapał, w tem co dotyczy najbardziej zajmującej i najgodniejszej przebaczenia słabości ludzkiej – miłości! Czas i dobre jadło rozszerzyły mu kibić, niegdyś tak romantyczną; jego czarna jedwabna kamizelka coraz stawała się wypuklejszą, a złoty łańcuch od zegarka, znikał cal za całem z przed jego własnych oczu; szeroki podbródek coraz więcej wyłaniał się z poza białego krawatu; ale dusza Tupmana nie zmieniła się; uwielbienie dla płci pięknej było w niej zawsze górującem uczuciem. – Na lewo od mistrza siedział poetyczny Snodgrass, tajemniczo otulony w niebieski płaszcz, psami podszyty. – Obok niego Winkle, myśliwiec, z wdziękiem ukazywał kurtkę, zupełnie nową, szkocki krawat i szaraczkowe spodnie.
Mowa pana Pickwieka i rozprawy, które się wywiązały następnie, przytoczone są w protokołach klubu. Przedstawiają one uderzające podobieństwo do rozpraw najznakomitszych zgromadzeń: a ponieważ zawsze budującem jest porównywanie czynów wielkich ludzi, podajemy tu protokół tego pamiętnego posiedzenia.
Pan Pickwick zrobił uwagę, mówi sekretarz, że sława jest drogą sercu każdego człowieka. Sława poetyczna jest drogą sercu jego przyjaciela Snodgrassa. Sława miłosnych podbojów jest tak samo drogą jego przyjacielowi Tupmanowi, a żądza zdobycia sobie sławy we wszystkich ćwiczeniach ciała płonie w wysokim stopniu w piesi jego przyjaciela Winkle. On (pan Pickwick) niemoże zapomnieć, że i na niego samego wywierają wpływ namiętności ludzkie, ludzkie uczucia (oklaski), może nawet ludzkie słabości (głośne wołania: nie! nie!). Ale powie i to, że jeżeli kiedy ogień miłości własnej zapałał w jego łonie, to wnet stłumiły go żądze być pożytecznym rodzajowi ludzkiemu. Chęć zjednania sobie szacunku rodu ludzkiego, była zawsze jego bodźcem, filantropia jego gwiazdą przewodnią ((gwałtowne
oznaki uznania). Czul on niejaką dumę, wyznaje to otwarcie, i niech jego przyjaciele zużytkują to wyznanie, jeżeli się im podoba, czul on niejaką dumę, gdy przedstawił uczonemu światu swoją teoryę głowaczów. Teorya ta może być znakomitą, albo niebyć nią. (Jeden głos: Jest nią! – Głośne oklaski). Zgadza się mowca ze zdaniem szanownego pickwiekisty, którego głos usłyszał. Teorya jego jest znakomitą. Ale choćby sława tego traktatu doszła do krańców uczonego świata, i wtedy duma, jakąby uczuwał autor tego utworu, niebyłaby niczem wobec uczucia dumy, jakiego doznaje w tej chwili, najszczęśliwszej w jego życiu (oklaski). Jest on tylko bardzo mizerną jednostką (nie! nie!); niemoże jednak nieuznać tego, że powołany został przez Towarzystwo do czynności wielkiej wagi, połączonej z pewnem narażeniem się, dziś zwłaszcza, gdy nieład panuje na wielkich drogach, a woźnice są zdemoralizowani. Spojrzyjcie na stały ląd Europy i na sceny zdarzające się we wszystkich krajach. Wszędzie wywracają się dyliżanse, konie unoszą, zagryzłszy wędzidła, statki idą na dno, kotły parowe pękają! (oklaski. – Jeden głos: nie!) Nie! (oklaski) niech szanowny pickwickista, ktory wygłosił nie , tak donośne, wystąpi tu i jeżeli śmie, kłam mi zada!! Kto krzyknął nie? (głośne oklaski). Byłażby to zbita z tropu miłość własna człowieka… niechcę powiedzieć kapelusznika (żywe oklaski), który zazdroszcząc pochwał oddawanych, może niezasłużenie, uczonym pracom mówcy i urażony skarceniem, jakiego doznały nędzne wystąpienia, zazdrością natchnione, ucieka się dziś do środka potwarczego.
Pan Blotton (z Algate) powstaje i żąda przywołania do porządku. – Gzy szanowny pickwickista do niego robił alluzyę? (Wołania: Do porządku! Tak! Nie! Słuchajcie! Dość tego! i t… d).
Pana Pickwicka nie zastraszą te hałasy. Tak, on zrobił alluzyę do szanownego gentlemana! (Żywe wzruszenie).
W takim razie pan Blotton w dwu tylko słowach odpowie: z największą pogardą odrzuca on zarzut szanownego gentlemana, jako fałszywy i oszczerczy (głośne oklaski). Szanowny gentlemana jest blagier. (Okropne wzburzenie. Wielkie krzyki do porządku.)
Pan Snodgrass wstaje, żądając przywołania do porządku. (Słuchajcie!) Zapytuje czy nie zostanie zamkniętą ta niewłaściwa dyskusya miedzy dwoma członkami klubu. (Słuchajcie! Słuchajcie!)
Prezydent jest przekonany, że szanowny pickwickista cofnie wyrażenie, którego użył.
Pan Blotton, pomimo całego szacunku dla prezydenta, oświadcza, że tego nie uczyni.
Prezydent jest zdania, że obowiązek nakazuje mu zapytać szanownego gentlemana, czy wyrażenia, które mu się wyrwało, użył w znaczeniu, jakie mu się nadaje pospolicie.
Pan Blotton niewaha się odpowiedzieć, żenię, i że użył tego wyrażenia w znaczeniu pickwickowskiem. (Słuchajcie! słuchajcie!) Czuje się on w obowiązku oświadczenia, że osobiście przejęty jest najgłębszym szacunkiem dla szanownego gentlemana. Nazwał go blagierem tylko z punktu zapatrywania się czysto pickwickowskiego. (Słuchajcie! słuchajcie!)
Pan Pickwick oświadcza, że najzupełniej poprzestaje na szlachetnem i szczerem objaśnieniu swego szlachetnego przyjaciela. Życzy on sobie, aby należycie zostało zrozumianem, iż własne jego spostrzeżenia powinny być pojmowane w znaczeniu czysto pickwickowskiem (oklaski). …..
Tu kończy się protokół. I w samej rzeczy, dyskusya nie mogła już być dalej prowadzoną, doszedłszy do konkluzyi tak zadawalniającej i jasnej. Niemamy urzędowych dowodów co do faktów, jakie czytelnik zdajdzie w rozdziele następującym; lecz ułożone one zostały podług listów i innych dokumentów rękopiśmiennych, których autentyczność nie podlega wątpliwości.