Klucz uzdrawiania - ebook
Klucz uzdrawiania - ebook
Wielki Mistrz Reiki i specjalista od naturalnych metod leczenia wyjaśnia kwestie kluczowe do uzdrowienia fizycznego i duchowego. Dowiesz się, jak możesz budować poczucie własnej wartości jednocześnie unikając oceniania innych osób. Poznasz sposoby na uzdrowienie relacji rodzinnych i nie powielanie błędów swoich rodziców podczas wychowywania własnych dzieci. Autor udowadnia, że Ty również tworzysz negatywne programy, które skutecznie niszczą wymarzone życie. Aby to zmienić możesz skorzystać z mocy pozytywnego myślenia i szeregu niezwykle skutecznych afirmacji. Część ma działanie uzdrawiające, a inne pomogą Ci odmienić kierunek, w jakim zmierza Twoje życie i stać się jednym z wybrańców losu. Odnajdź klucz do zdrowia i spełnienia!
Spis treści
Wstęp
- Od czego zależy nasze zdrowie i nasz los
- Dusza i jaźń. Ego i wewnętrzna pycha
- Niewiedza i nieświadomość
- Negatywne programy tworzone z powodu niewiedzy
- Negatywne programy, które możemy bezwiednie tworzyć także dla najbliższych
- Krytycyzm i osądzanie
- Czego nas mają nauczyć bolesne wydarzenia?
- Oczekiwania i złość też wpędzają nas w choroby
- Obgadywanie, czyli mówienie źle o innych
- Wolałbyś mieć dobre zdrowie, czy koniecznie rację?
- W pogoni za bogactwem choruje i ubożeje dusza
- Co osiągnąłeś tak naprawdę, kiedy postanowiłeś porozliczać innych?
- Czy na pewno udało ci się, po swojemu, zmienić bliskiego ci człowieka lub kogokolwiek i ustanowić nad nim kontrolę?
- Poczucie własnej wartości
- Chore relacje pomiędzy rodzicami i dziećmi i ich uzdrawianie
- Chore relacje rodzinne
- Uzdrowienie rodziny
- Czas na przebudzenie mężczyzn
- Bezcenny sekret
- Wdzięczność, to najlepsze lekarstwo
- Niepotrzebne uzdrowienie
- Ochrona
- Jakie są rezultaty wchodzenia w cudze sprawy, zwłaszcza kiedy nas nikt o to nie prosi?
- Pozytywne myślenie uchroni cię przed niepowodzeniami i uzdrowi twoje życie
- Afirmacje na odmianę życia i na lepszy los
- Afirmacje uzdrawiające
- Refleksje końcowe
Bibliografia
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7377-670-8 |
Rozmiar pliku: | 2,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jeszcze nie tak dawno uzdrowiciele szczycili się efektami uzdrowionych chorób, czyli objawów, przy pomocy energetycznego oddziaływania na organizm chorego, nie zwracając specjalnej uwagi na leczenie przyczyn. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, pojawia się w Rosji specyficzny uzdrowiciel Siergiej Łazariew, autor książek „Bumerang” i „Diagnostyka karmy”, który po latach praktyki i stosowania różnych metod energetycznego oddziaływania z doskonałymi rezultatami, dostrzega bezsens takiego objawowego uzdrawiania. Poprzez niezwykły dar widzenia oraz nabytego oświecenia dostrzega, że jeśli nie zostanie uzdrowiona przyczyna, to uzdrowienie jest przejściowe, czyli pozorne. Prawdziwy problem pozostaje, jedynie może zostać przesunięty w czasie lub za jakiś czas przerzucony na inne organy, lub na uzdrowiciela. Niestety czas zmierza też w kierunku przesuniętego problemu i wcześniej czy później znów się z nim zetkniemy. Prawdziwa przyczyna położona jest daleko wcześniej i związana jest z chorobą duszy. Duszę kaleczymy swoimi emocjami, które także deformują pole informacyjne, a zdeformowane pole, to program dla negatywnych zdarzeń i różnorakich chorób. A więc zmiana myślenia oraz zapatrywania i uzdrowienie duszy, powodują zanik deformacyjnych struktur z pola informacyjnego, a zatem i zdecydowany powrót do zdrowia. Największym wrogiem i przyczyną chorób jest myślenie, a szczególnie potępianie, krytykowanie i osądzanie. Dane było Łazariewowi rzucić na uzdrawianie uświadamiające światło tak, aby w najszybszym czasie dotarło do jak największej ilości ludzi i oświeciło ich. Jednakże dla wielu ta nauka jeszcze nie jest do przyjęcia, a tym bardziej do naśladowania, ponieważ jego geniusz jest osobliwością trudną do odwzorowania. Kiedy spotykamy na swojej drodze podobne postacie, pojawia się nieodparta chęć posiadania identycznych zdolności. Jednakże jest to niemożliwe. Każdy człowiek jest niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju. Drugiego takiego nie ma. Ponieważ już od wielu lat jestem wielbicielem Sai Baby, a w Indiach w Jego Aszramie w Puttaparthi byłem pięciokrotnie, zafascynowałem się Nim samym i Jego naukami. Był on Awatarem, czyli wcieleniem Boga w ludzkim ciele. Na oczach ludzkich dokonywał cudów, uzdrawiał, tworzył podczas tak zwanych interwiew, czyli osobistych spotkań, przeważnie z grupami narodowościowymi, rozmaite wartościowe pamiątki: złote łańcuchy, pierścionki, zegarki itp. Posiadał absolutną wiedzę o każdym człowieku, o jego przeszłych i przyszłych wcieleniach, o całym wszechświecie. Ci, którzy tam przybywali, dostępowali łaski uwolnienia częściowego z karmy, a poprzez to uniknięcia nawet kilku niepotrzebnych wcieleń. Jego książka napisana ręką Stephana v. Stepskiego-Doliwy „Sai Baba mówi do Zachodu” jest dla mnie Biblią i wykładnią wiedzy dla współczesnego człowieka. On nie tworzył nowego wyznania, ale skupiał wokół siebie wyznawców wszystkich religii, a zwłaszcza tych największych. To prawdziwy ekumenizm przejawiony w praktyce, a nie głoszony na pokaz. Wizerunek Chrystusa znajdował się w każdym hotelowym budynku na poczesnym miejscu. Pragnę dodać, że nie wyrzekłem się swojej wiary i wciąż jestem praktykującym katolikiem. To nic innego, jak ekumenizm i tolerancja przejawione we właściwy sposób. Prawdziwy awatar obecnie może się narodzić tylko w Indiach, ponieważ w każdym innym miejscu na świecie współczesne media zniszczyłyby go. A skoro w Indiach, to i główne oparcie powinno być w buddyzmie. Główne oparcie, a nie religijny fanatyzm. Filozoficzne podejście do uzdrawiania prezentowane przez Łazariewa znalazłem w doskonale uproszczonej formie w naukach Sai Baby, a zwłaszcza we wspomnianej książce. Treści te są bardziej przystępne i przejrzyste dla każdego, a zwłaszcza dla wielotysięcznej rzeszy ludzi, którzy zajmują się uzdrawianiem oraz tych, którzy się dopiero do tego przygotowują. Ponieważ przyśpieszony został cykl wibracji energetycznej ludzkości w obecnym czasie, to pozostawanie uzdrowicieli przy starych praktykach może ich drogo kosztować. Dotychczasowe uzdrawianie będzie skutkowało przejmowaniem chorób na siebie. Im skuteczniejszy jest uzdrowiciel w uzdrawianiu samych tylko symptomów a nie przyczyn, tym więcej mieć będzie przejętych na siebie chorób, które będą przesunięte w czasie, względnie przerzucone na następne wcielenia chorego. Jeśli wiesz co masz robić i którą drogą podążać oraz tego pragniesz, zostaniesz poprowadzony przez dobranego do ciebie nauczyciela lub też spotka cię oświecenie, czy nawet obdarowanie zdolnościami szczególnymi, ale ukierunkowanymi. Powinieneś tylko zadać sobie pytanie: czy chcesz być cudotwórcą, czy narzędziem w rękach Pana Boga? Przygotowałem w tej książce cenne informacje dla każdego zainteresowanego przemianami samego siebie człowieka, a także drogowskaz dla poważnej rzeszy uzdrowicieli i lekarzy także, o ile by zechcieli nieco dłużej żyć i nie nabierać cudzej biedy na siebie, czyli właśnie chorób. Do takiego uzdrawiania potrzebne jest podejście dwutorowe, czyli leczenie także przyczyn, a nie tylko skutków. I jeszcze jedna ważna informacja. Ponieważ każdy z rozdziałów, w pewnym sensie, stanowi odrębną całość tak, że może być czytany osobno, siłą rzeczy, niektóre informacje będą się powtarzały. Dzięki temu czytelnik będzie mógł powracać do wybranego przez siebie rozdziału, bez konieczności czytania książki w całości.1. Od czego zależy nasze zdrowie i nasz los
Nasze zdrowie zależy w znacznej mierze od jakości myślenia, życzliwości i pogody ducha. Największym wrogiem każdego człowieka są jego własne myśli i oczekiwania. To one kreują takie czy też inne wydarzenia. W jakiś sposób przyciągają je i chociaż trudno w to uwierzyć, to tak właśnie jest. My sami tworzymy swój los, choroby i zdarzenia. Jesteśmy całkowicie odpowiedzialni za wszystko, cokolwiek nam się przytrafia z powodu nieuchronnego działania prawa karmy, czyli przyczyny i skutku. W związku z tym nie ma w przyrodzie niczego, co by było pozbawione jakiegoś sensu i nie miało swojej przyczyny i uzasadnienia. Kiedy dotyka nas choroba albo inna przykrość, to nie jest to żadne fatum ani niesprawiedliwe zrządzenie losu. W boskim komputerze nie może być awarii ani też pomyłek. Bóg jest nieskończoną miłością, ale i doskonałością. Nie ma mowy o przypadku. W naszym życiu nie ma nic przypadkowego, ponieważ wszystko z czegoś wynika albo przed czymś nas chroni. Wspomniane prawo karmy nie tylko jest konsekwencją wydarzeń z przeszłości, lecz także dotyczy również i przyszłości. Według S. Łazariewa, autora książek „Diagnostyka karmy” oraz „Bumerang”, wiele niekorzystnych wydarzeń dotyczy stopowania nas przed narobieniem sobie złej karmy w niedalekiej przyszłości. Zła karma mogłaby doprowadzić duszę do upadku, a zatem ratunkiem dla niej musiałoby być jakiegoś rodzaju lekarstwo: cierpienie albo jakaś choroba.
Ciekawie na ten temat pisze Stephan v. Stepski-Doliwa w książce „Sai Baba mówi do Zachodu” na str. 70: „Pamiętaj zawsze o tym, że wszystko, co przeżywasz i co ci się przytrafia, jest dla ciebie najlepsze. (…) Coś, co rozumiesz pod pojęciem katastrofy, nie istnieje. Są tylko wydarzenia, które Bóg zsyła, aby zasadniczo odmienić twoją drogę albo otworzyć ci w końcu oczy. W długiej perspektywie czasowej nie ma rzeczywiście niczego, co mogłoby ci przynieść szkodę. Wszystko ma swój sens, a sens może być tylko pozytywny. (…) Ile zdarzeń, które traktowałeś jako katastrofę, ocaliło cię przed prawdziwą katastrofą? Wiele spraw nie układa się zgodnie z twoją wolą. (…) Zastanów się lepiej, jak często było to i jest dla ciebie szczęściem”.
A więc nie wszystko, co nam się przytrafia, jest konsekwencją karmy z przeszłości. Gdybyśmy na wszystkie nasze wydarzenia patrzyli tylko od tej strony, to moglibyśmy popaść w jakieś fatum nieuchronnych zdarzeń, na które nie mamy żadnego wpływu. Wiele wydarzeń jest dla nas ostrzeżeniem, że nie idziemy w dobrą stronę lub nie realizujemy zadań, z którymi przyszliśmy na ten świat. W niektórych przypadkach pozorna katastrofa chroni nas przed prawdziwą katastrofą, do której, nieświadomi, podążamy. Pośród tego typu stopujących wydarzeń znajdują się również choroby. Wcześniej wspomniałem o tym, jak wielkim wrogiem mogą być nasze myśli i oczekiwania. Wyobraźmy sobie jakikolwiek konflikt, który może się przytrafić każdemu z nas. Konflikt trwający z reguły kilka minut, po którym to rozchodzimy się każdy w swoją stronę. Na planie fizycznym konflikt został zakończony, lecz na płaszczyźnie emocjonalnej może on trwać jeszcze bardzo długo. A czemu pozwoliłem sobie na..., trzeba mu było powiedzieć jeszcze to..., albo tamto.... Należało mu, powiedzmy, dać w… Co gorsza, w poczuciu znacznego naruszenia naszej, tak zwanej osobistej godności, możemy posunąć się do jakiegoś złorzeczenia, nie wiedząc o tym, że to wszystko, co od nas wychodzi, to i do nas powraca. Taki dialog myślowy może potrwać jeszcze kilka dni, albo i tygodni. Jeżeli tak bardzo zależy nam na poczuciu, tak zwanej osobistej godności, to pamiętajmy o tym, że z reguły rezultaty bywają odwrotne do zamierzonych, ponieważ przemawia przez nas ego i wewnętrzna pycha, wrogowie naszej duszy. Nasze myśli to także krytycyzm, osądzanie i potępianie, a w konsekwencji mówienie o kimś źle. Kiedy mówimy o kimś źle, potępiając go i osądzając, to tworzymy wizję tego, czego byśmy dla siebie nie chcieli, i która to wizja wchodzi z czasem do naszego życia. Produkujemy przy okazji także negatywne emocje, które z czasem deformują nam struktury energetyczne w polu informacyjnym, a następnie powoli wnikają do ciała i tworzą tam blokady energetyczne. Ponieważ swoją miarką radzi byśmy mierzyć wszystkich dookoła, to też i oczekujemy, aby inni byli podobni do nas w swoich postępowaniach. A skoro tak nie jest, to nadziewamy się na ostrza naszych oczekiwań, sami raniąc się nimi boleśnie. Powstają wtedy pretensje i żale, niekiedy trudne do przebaczenia. A każda choroba, to coś nie przebaczonego, to wcześniejsza chora relacja międzyludzka. Krytycyzm, osądzanie, potępianie, mówienie o kimś źle kaleczą naszą duszę do tego stopnia, że wymaga ona niekiedy gruntownej renowacji, a renowacja odbywa się poprzez ból, chorobę, utratę czegoś, cierpienie lub jakiegoś rodzaju upokorzenie. Poprzez te doświadczenia stopowana jest nasza wewnętrzna pycha i poskramiane panoszące się ego, które dąży do tego, aby nas uwikłać w najrozmaitsze ziemskie uciechy, pokusy i przywiązania. Przywiązania mogą być wszelakiego rodzaju: do bogactwa, do alkoholu, seksu czy narkotyków, do domu, do rodziny, do pomyślnego losu, do ukochanej osoby, do własnej mądrości, prawości czy uczciwości. W ślad za tym wszystkim zrodzić się może pogarda do ludzi ubogich i tych wszystkich, którzy naszych przymiotów nie mają. Wszelkie uwikłania związane z ego kaleczą naszą duszę, która w związku z tym wymaga uzdrowienia, aby mogła coraz bardziej rozkwitać, ponieważ na tym polega sens naszego życia.
W połowie XIX wieku żył we Francji znany uzdrowiciel, jasnowidz i cudotwórca, który bogato się ożenił, opłacał biedakom czynsze, a za uzdrowienia kazał sobie płacić „monetą Chrystusową”. Wymagał od uzdrowionego, aby przez jakiś określony czas, powiedzmy dwa tygodnie, nie mówił i nie myślał o nikim źle. To była ta „moneta Chrystusowa”. Nazywano go „Panem Filipem”. Jeszcze jako dziecko, kiedy pasał krowy, zakreślał patykiem wokół tych krów okrąg, poza który żadna krowa nie wychodziła. Mógł sobie wtedy spokojnie czytać książki. Ponieważ choroba nie jest jakimś niezasłużonym fatum czy też innym niepojętym zbiegiem okoliczności, ale dokładnie wypracowaną przez nas sytuacją, to za uzdrowienie trzeba w jakiś sposób zapłacić: cierpieniem, chorobą, utratą czegoś, zrozumieniem popełnionych błędów, pokajaniem i pokorą albo pieniędzmi. Nikt inny naszego krzyża na Golgotę nieść za nas nie będzie. Brakuje nam zdrowia w istocie wtedy, kiedy nie ma w nas miłości. Miłości i do siebie, i do innych, lecz przede wszystkim do Boga. Trudno jest kochać innych, kiedy potępiamy sami siebie, a tak się dzieje wtedy, kiedy doprowadziliśmy się do zaniżonego poczucia własnej wartości i poczucia winy. Wówczas stajemy się obraźliwi i przewrażliwieni na punkcie swojego ego. Łatwo nas zranić czymkolwiek, gromadzą się wokół nas negatywne emocje, które wnikając później do ciała tworzą w nim blokady energetyczne, jak również deformują struktury w polu informacyjnym, które jest wokół nas. Najtrudniej jednak nauczyć się miłości do Boga. W wielu przypadkach obarczamy Pana Boga winą za nasze niepowodzenia, pielęgnując w sobie pretensje do Niego. Nie wiemy o tym, że Bóg nie reaguje wcale na nasze kaprysy, ponieważ jest Miłością a obrażanie się na Niego jest formą przejawionej przez nas agresji, która będzie nas niszczyła. Podobno Japończycy są najbardziej długowiecznym narodem, a jednocześnie najbardziej życzliwym. Skoro życzliwym, to i serdecznym oraz wyrozumiałym i nie krytykanckim. W ten sposób ubogaca się człowiecza dusza. Bogactwo duchowe przekłada się później na bogactwo materialne, zdrowie i relacje pełne serdeczności z innymi ludźmi. Zamyka się koło albo w jedną, albo w drugą stronę. Zarówno zdrowie, jak i choroba, jest dokładnie wypracowanym przez nas stanem, a nie jakimś tam dziełem przypadku, zrządzeniem losu, fatum czy też wyjątkowym szczęściem. Kiedy przychodzimy na ten świat, zwykle cieszymy się w miarę beztroskim dzieciństwem, wzrastamy i dojrzewamy, uczymy się, czyli zdobywamy wiedzę. Wiedza jest niczym innym jak przełożeniem do głowy rozmaitych szkolnych i uczelnianych książek, które akurat z życiową mądrością i edukacją niewiele mają wspólnego. Edukacja to dobre wychowanie oparte zazwyczaj na religijnych (chrześcijańskich) wartościach. Jednakże życiowej mądrości musimy nauczyć się sami i to na własnych błędach, a nie na cudzych. Cudze błędy mogą nam być drogowskazem do uniknięcia niepotrzebnego powtarzania popełnionych wcześniej błędów. Kiedy zdobyliśmy już wiedzę, to wydaje nam się, że świat leży u naszych stóp i tylko trzeba się w nim jakoś urządzić. A więc najpierw tracimy zdrowie, aby się dorobić, to znaczy urządzić i do czegoś dojść. Prawdę mówiąc, głównie chodzi nam o pieniądze. Kiedy już się dorobiliśmy i zgromadziliśmy te pieniądze, to okazuje się, że w pogoni za bogactwem utraciliśmy zdrowie. A teraz z kolei, poświęcamy dorobek na ratowanie naszego zdrowia. Błędne koło zamyka się. Jeśli chcemy żyć w miarę zdrowo i cieszyć się dostatkiem, a także być szczęśliwym, czyli zadowolonym, to powinniśmy nauczyć się pozytywnie myśleć i dostrzegać wszędzie dobro, bo wszędzie ono jest. Nie trzeba krytykować i osądzać oraz nie mówić o innych źle. W swoim postępowaniu natomiast trzymać się najważniejszych zasad, o których mówi Sai Baba, a mianowicie: prema (miłość), dharma (prawość), sathya (prawda), shanti (wewnętrzny spokój) i ahimsa (niekrzywdzenie). Pięć najprostszych, kardynalnych zasad, które ułatwią nam życie i przywrócą zdrowie.