- W empik go
Klusław, Pafnucy, Męczysław i inni, czyli dziwne przygody kilku dziwnych osób - ebook
Klusław, Pafnucy, Męczysław i inni, czyli dziwne przygody kilku dziwnych osób - ebook
Bajka o pomyśle na sukcesję królewskiej władzy w bardzo nietypowy sposób i o tym, co z tego pomysłu wynikło, dzięki czemu spotkacie bardzo dziwne osoby rożnych gatunków. Mam nadzieję, że poczujecie emocje i jestem pewien, że nie poczujecie się przestraszeni. Zatem - zacznijmy naszą podróż do miejsc odległych w czasie i przestrzeni...
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788397228702 |
Rozmiar pliku: | 2,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ROZDZIAŁ 1
_W którym dowiadujemy się, co było przyczyną opisanych dalej zdarzeń._
Jak to często w bajkach bywa - był sobie król. Rządził mądrze. Dbał o to, żeby jego poddanym nie działa się krzywda, a podatki na nich nakładał tylko takie, które naprawdę musiał (oj tato, daj spokój - westchnął Grześ). Urzędnicy królewscy wiedzieli doskonale, że za każdą nieprawość wobec poddanych będzie czekała ich surowa kara, toteż sprawowali swoje urzędy najlepiej jak umieli. Państwo, o którym mówimy, od dawna nie zaznało wojen, król był bowiem i dobrym politykiem, i wodzem. Z władcami sąsiadujących ziem zawarł trwale przymierza. Niektórzy nie mieli ochoty na żadne układy, ale za to - chrapkę na dobra rozległego, zasobnego kraju. Tych nasz król (chyba mogę tak powiedzieć? Przecież już chwilkę się z nim znamy) przepędził na czele swej armii. Po uciekających agresorach pozostały tylko szyszaki, których gospodynie w rejonach przygranicznych używały jako donic do hodowania kwiatów przed domami.
Tak jednak w życiu (również tym bajkowym) bywa, że nie można mieć wszystkiego naraz. Zgodnie z tym prawem losu, również król miał problem - i to niemały. Był nim brak następcy tronu. Król i królowa (piękna i mądra, podobna trochę do waszej Mamy) nie mieli dzieci. Najsławniejsi medycy tamtych czasów nie potrafili nic zaradzić na ten kłopot. W końcu, po długotrwałych, bezowocnych staraniach, medyków odprawiono. Życie na zamku i w całym państwie toczyło się dalej zwykłym, spokojnym trybem, jak gdyby nic się nie wydarzyło.
Pewnego jednak popołudnia król zamyślił się nad poobiednią kawą, po czym rzekł do królowej:
- Musimy coś z tym zrobić, moja kochana.
Pogładził długą brodę, co zawsze czynił, gdy szukał rozwiązania jakiegoś problemu. Potem spojrzał z nadzieją na żonę. Para królewska była przede wszystkim dwojgiem dobrze rozumiejących się przyjaciół. Królowa doskonale wiedziała, o czym mowa. Pomysłu na rozwiązanie jednak nie miała.
- Na pewno kiedyś coś się wymyśli… - powiedziała niepewnie.
- Po pierwsze: samo się nie wymyśli - odparł stanowczo król. - Po drugie: korona ciąży mi coraz bardziej. Rządzenie królestwem wymaga sił, a ja mam ich coraz mniej. A te, które mam, chciałbym wykorzystać na to, żebyśmy zdążyli jeszcze trochę nacieszyć się życiem. Pomyśl: żadnych obowiązków, stałe wypłaty ze skarbca - takie, żeby starczyło na proste przyjemności. W lecie Wyspy Bananowe. Albo wyprawa do Gór Dzikowschodnich - podobno piękne krajobrazy i dobre wino. W zimie Góry Lodowcowe. Podobno ostatnio wymyślili tam ławy na płozach, ciągnięte pod górę przez muły. Nazywają to wyciągiem krzesełkowym. Jak już nim wjadą na górkę, to zjeżdżają z niej na takich śmiesznie wygiętych deskach. Może my też byśmy mogli? Albo odwiedzić tą śmieszną wyspę, gdzie ciągle jest mgła, albo leje deszcz, a konie jeżdżą lewą stroną traktu? A poza tym: lektura, koncerty, przechadzki z filozofami… - rozmarzył się król (W ten sposób, Grzesiu, król wymyślił emeryturę, chociaż dzisiaj wielu ludzi uważa, że jego projekt jest realizowany niezbyt dokładnie).
- No dobrze - zauważyła trzeźwo królowa. - Wszystko pięknie, ale po to żebyśmy mogli odpocząć, musisz najpierw znaleźć kogoś, kto przejmie po tobie tron. Musi być mądry…
- … I sprawiedliwy…. - zamyślił się król.
- … I żeby nie był chciwy…
- … Ani porywczy…
- … Ale za to cierpliwy…
- … I wyrozumiały…
- … Ale za to stanowczy, kiedy trzeba…
- … I żeby dbał o poddanych…
- … I szanował uczonych, i artystów…
- … No właśnie! Jak takiego znaleźć i wiedzieć, że to ten?
- A może konkurs? - wtrącił się kucharz.
2
ROZDZIAŁ 2
_Który zawiera kilka niezbędnych wyjaśnień_
Poprzedni rozdział zakończyło - jak zapewne pamiętacie - niespodziewane pytanie kucharza:
- A może konkurs?
Jeżeli ktoś pomyślał, że wtrącenie się w rozmowę pary królewskiej kucharz przypłacił głową, albo przynajmniej długotrwałym pobytem w lochu, to myli się całkowicie. Zapomniałem bowiem wspomnieć, że chociaż król chętnie pytał o zdanie ludzi mądrych i wykształconych, to nie miał swojej stałej rady królewskiej. Jedynym oficjalnym doradcą królewskim był właśnie… poznany przed chwila przez Was kucharz. Był to mężczyzna potężnej postury, nieco powolny w ruchach i dobroduszny. Niczego nie robił, ani nie mówił bez namysłu. Jego najważniejsza maksyma: “Jak ktoś sobie dobrze podje, to później się na nikogo nie gniewa”, najlepiej chyba odzwierciedlała jego pokojowe usposobienie.