- W empik go
Koalicya kapitału pracy - ebook
Koalicya kapitału pracy - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 228 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
napisał
Dr. Karol Libelt.
Cena sklepowa 12 1/2 srebrników.
Poznań.
Nakładem Autora. Czcionkami N. Kamieńskiego i Spółki .
1868.
Rzecz poświecona Dr. Hipolitowi Cegielskiemu
wielce zasłużonemu Prezesowi Centralnego Towarzystwa Gospodarczego Dla W. Księstwa Poznańskiego
Właścicielowi Fabryki Wyrobów Żelaznych.
I. Kapitał i praca… 1
II. Koalicya kapitału i pracy przemysłowa… 11
III. Koalicya kapitału i pracy gospodarcza… 30KAPITAŁ I PRACA.
Wyrazy: kapitał i praca, acz w uściech niemal każdego się znajdują, niedosyć jeszcze są jasne i wyróżnione, ani w znaczeniu, jakie ich pojęcia zawierają, ani w stosunku ich do siebie. Nawet teorye ekonomiczne, czyli gospodarstwa społecznego, nie są tu z sobą zgodne, a głosząc pracę także tylko kapitałem, przyłożyły się do zatarcia różnicy między jednem a drugiem, i pomięszania wyobrażeń, bo niewierny, czy te wyrazy w pospolitem, czy w naukowem brać mamy znaczeniu. Pisząc dla ogółu, mniej obeznanego z teoryami i zasadami nauki, mało jeszcze upowszechnionej, acz nader pożytecznej, nie będziemy się do nich odwoływali, ale wykażemy krótko i w popularnym sposobie powstanie i znaczenie, tak pracy, jak kapitału.
Oba pojęcia są społeczne i objawiają się dopiero w społeczeństwie. W stanie natury nie istnieją. Jak roślina nie pracuje, wciągając korzeniami i listkami soki pożywne z ziemi i powietrza, i przerabiając je na wykształt i żywot swój, tak i zwierz nie pracuje, starając się o żywność, rozpłód, gniazdo i legowisko dla siebie, wedle organizmu i instynktu wrodzonego. Na wypełnienie tych czynności przyrodzonych natura wyposażyła go raz na zawsze wszystkiemi potrzebnymi środkami, nad nie zwierz więcej nie wymaga, ani nie potrzebuje, zostaje zawsze i wiecznie na tym samym stopniu niezmiennego rozwoju żywota swojego. Podobnie człowiek, gdyby żył w stanie natury, byłby tylko zwierzęciem, zaspakajałby głód i pragnienie, bronił się od napaści, chronił od zawieruchy i ulewy po jamach i norach, zakładał w nich swoje legowiska, aleby nie pracował, wypełniając te funkcye żywota. Działają tu jedynie prawa natury. Aby im zwierz lub człowiek zadosyćuczynił, naganiają go poczucia głodu, pragnienia, dokuczliwości klimatu, w końcu instynkt zachowawczy, każdemu tworowi żyjącemu wrodzony.
Praca poczyna się dopiero z wolą człowieka do zrobienia lub utworzenia czegoś, czem go ani natura nie opatrzyła, ani ku czemu go natura instynktowo nie napędza i nie zmusza. Wola jest wybitnem i stanowczem znamieniem pracy. Nie pracuje ni wół, ni koń, ni wielbłąd, ni słoń, które człowiek oprzągł, bo nic z woli własnej ciągną i dźwigają, ale z woli człowieka, który je ujarzmił; nie one ale on nićmi pracuje. Wyrażenie o pracy zwierząt jest podobnie niewłaściwem, jak gdybyśmy chcieli mówić o pracy pary, działającej w parowcach, lub o pracy prądu elektrycznego, przebiegającego druty telegraficzne. Same tu prawa natury są czynne, które człowiek wziął w posługi i zużytkował. Dla tego i praca niewolników nie jest pracą, jest robotą, bo nie dostaje jej znamienia woli. Pracą już będzie służebność, najem siebie za zapłatę, bo z woli najmującego się, lub w służbę oddającego się robotnika podjęte.
Jeżeli znamieniem i początkiem pracy jest wola, to skutkiem i celem pracy jest produkcya, tworzenie czegoś, czego nie było, – produktu. Bóg stworzył wszystko z niczego, i dla tego nie pracował, a co stworzył rozdaje darmo; człowiek tworzy już tylko z materyału stworzonego użyciem sił i namysłu, nabytkiem nauki i wprawy; dla tego pracuje i nic darmo dać nie może. Powstają rozległe powiaty pracy, będącej celem i podstawą każdego spółeczeństwa, i stanowią to, co nazywamy cywilizacyą, czyli oświatą.
Co człowiek produkuje pracą, produkuje dla siebie, dla własnej potrzeby, wygody lub użytku. Produkt pracy człowieka staje się jego własnością. Pojęcie własności jest najściślej z pojęciem pracy połączone, bo i własność przez kupno, dar lub sukcessyą nabyta, choć… nie bezpośrednio, to pośrednio do pracy się odnosi i pracę reprezentuje. Są to przekazy pracy pierwotnej na inne osoby. Produkta pracy noszą na sobie znamiona woli, wiedzy i usilności człowieku, są niejako rozszerzeniem jego istoty społecznej, niejako jego potomstwem społecznem, on się w nich rozpłodził wśród śwista społecznego; – są więc najistotniejsza jego własnością, – jego współiścizną. Ztąd nietykalność własności i konieczna opieka prawodawstwa nad nią; ztąd największa niewola, gdy prawo własności nie jest szanowane; ztąd niedostatek i upadek moralny, gdzie człowiek mimo pracy, do własności przyjść nie może; a najdotkliwsza strona, w którą, człowieka wolnego ugodzić możesz, jest targnienie się na jego własność; ztąd wreszcie hańba i kara za złodziejstwo i oszukaństwo.
Dziki człowiek, co sobie ku obronie gałąź odłamał i na maczugę obrobił; co skórę ze zwierza ubitego odarł i zawiesił na barkach swoich ku obsłonie, lub ozdobie; co sobie z chrustu szałas na mieszkanie zbudował; – już na tych, acz surowych produktach swój pracy położył znamię własności i bronić jej od napaści gotów, z równą zajadłością, z jakąby życia samego bronił, bo to cząstka do niego należąca, część jego istoty społecznej.
Ziemia i jej płody, darmo dane od Boga, są bez właściciela i pana, dopóki je praca na własność nic obróci. Dziś jeszcze w Syberyi kilkaset milowe przestrzenie leżą bez pana i właściciela, krom rządu, który prawem podboju nad niemi swoje rozciągnął panowanie, a posileńcowi lub Buriatowi wolno je, gdzie chce i ile chce uprawiać, byle jassyk, czyli haracz rządowi opłacił.
Własność, jako produkt pracy, zbyta drugiemu być może, przez zamianę, sprzedaż, darowiznę. Tym środkiem odbywa się przechodzenie własności z jednej osoby na drugą, z wszystkiemi prawami, jakie pierwotna praca tej własności nadała. Kupując ją, lub zamieniając, daję jeden produkt pracy za drugi, a zatem moje prawa pracy za cudze. Oto początki handlu, kupiectwa, i rozwijających się z tego stosunku wyobrażeń towaru, ceny, wartości, znamion na nie, czyli pieniędzy, targu, konkurencyi i t… d. Wszakże bliższe tych pojęć ekonomicznych wyświecenie do naszego zadania nie należy.
Własność da się więc nabyć, niekoniecznie potrzebuje być bezpośrednim produktem – wyczynem mojej pracy. Są własności i tych najwięcej, którychbym sam produkować nic umiał, albo nie mógł, bo je połączone siły innych produkowały, jak mieszkania i wyroby fabryczne; – są inne, darmo od Boga światu dano, która się… stały… środkami, niejako warsztatami produkcyi, a jako takie weszły w posiadanie ludzi, jak ziemie i wody, zwierzęta, rośliny i rzeczy kopalne.