Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kobietologia - kompletny przewodnik po życiu intymnym kobiety - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
2 lipca 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Kobietologia - kompletny przewodnik po życiu intymnym kobiety - ebook

 

Znana ginekolog-położnik amerykańskich gwiazd omawia najbardziej intymne kwestie dotyczące waginy i seksualności kobiet. Ta książka to kompleksowy przewodnik po pytaniach, które boisz się lub wstydzisz zadać swojemu lekarzowi czy przyjaciółce. To idealna pozycja zarówno dla nastolatek, jak i kobiet dojrzałych. Dzięki poradom Autorki na nowo odkryjesz radość płynącą z seksu i poznasz sposoby na złagodzenie bólu menstruacyjnego. Dowiesz się jakie są najmodniejsze fryzury okolic intymnych, uświadomisz sobie, jak ważna jest profilaktyka nowotworowa oraz bez trudu zniwelujesz uciążliwe objawy menopauzy. Poznając siebie staniesz się silniejsza, pewniejsza siebie i zyskasz większą siłę przebicia. Siła jest kobietą – tak jak Ty!

Spis treści

Wstęp
Przedmowa autorstwa Reese Witherspoon

Rozdział 1: Zdrowa W
Rozdział 2: Nastoletnia W
Rozdział 3: Hormonalna W
Rozdział 4: Maszyna do robienia dzieci
Rozdział 5: Mama W
Rozdział 6: Dojrzała W
Rozdział 7: Tęczowa W
Rozdział 8: Elegancka W
Rozdział 9: Podniecona W
Rozdział 10: Idealna W
Rozdział 11: Wstydliwa W
Rozdział 12: W na ławce rezerwowych
Rozdział 13: Marudna W
Rozdział 14: Różowa W
Rozdział 15: Rozwiedziona W
Rozdział 16: Wysportowana W
Rozdział 17: Żądna przygód W
Rozdział 18: Smaczna W

Podziękowania

Kategoria: Zdrowie i uroda
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65846-89-1
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

W tej książce kilkukrotnie napotkasz symbol VVL, który oznacza Poglądową Bibliotekę Wagin (Visual Vagina Library). Jest to zbiór obrazów znajdujących się na mojej stronie internetowej, które pokazują kobietom (i mężczyznom) z bliska i bez ogródek, jak wyglądają różne przypadłości damskich narządów płciowych. Dla zainteresowanych te zdjęcia mogą wydawać się fascynujące, straszne lub urzekające – i mogą obudzić te wszystkie uczucia jednocześnie. Pomogą ci zrozumieć wygląd różnych schorzeń, jeśli zechcesz zagłębić się w tym temacie. Kiedy zobaczysz symbol VVL, możesz odwiedzić moją stronę https://www.drsherry.com/visual-vaginal-library/ aby obejrzeć zdjęcia związane z treścią danego rozdziału.Wstęp

Wagina. Pochwa. Cipka.

Nie udawaj, że nie słyszysz. Nawet jeśli się rumienisz, nie ma sprawy. Serio, chcę o tym pogadać. Co musi zrobić dziewczyna, żeby zasłużyć na odrobinę szacunku? Miałyśmy już swój monolog¹. Już od wieków byłyśmy obiektem natchnienia artystów, poetów i twórców porno, a mimo to rozmowy o wspaniałej W poza gabinetem lekarza czy sypialnią pozostały tematem tabu. Tak nie powinno być. Już czas na zmiany, i to na wczoraj. Sprawa wygląda tak:

Zdrowa i pewna siebie wagina to coś pięknego. To źródło naszej siły, naszej seksualności i naszej zdolności do tworzenia życia. A wagina, która potrzebuje trochę naszej opieki – medycznej, emocjonalnej, ale też trochę starego, dobrego zdrowego rozsądku – to nic wstydliwego. To część cyklu naszego życia, tego jak dorastamy, dojrzewamy i wkraczamy w kolejne stadia naszej kobiecości. Więc czemu by jej nie zaakceptować, pokochać, wydepilować – lub przeciwnie, świadomie odmówić podążania za tą modą i pozwolić, by busz znów wrócił do łask – a przede wszystkim rozmawiać o niej z naszymi lekarzami, partnerami i po prostu, między sobą?

Zawsze interesowały mnie historie tych, którzy byli niezauważeni przez innych ludzi – nawet w szkole podstawowej przyciągały mnie do siebie takie osoby jak cichy chłopiec w okularach czy dziewczyna z nadwagą, która ukrywała wzrok pod przydługą grzywką. Starałam się z nimi zaprzyjaźnić, bo wydawali mi się być bardziej interesujący niż przebojowe, lubiane dzieciaki. W podobnym wieku zdecydowałam też, że zostanę lekarzem (po tym jak wyrosłam z marzenia o zostaniu Barbarą Streisand). Czasem towarzyszyłam mojemu ojcu lekarzowi w pracy i robiłam to nie tylko po to, żeby załapać się na darmowego pączka. Kiedy byłam w szkole przygotowującej do studiów medycznych, planowałam zostać psychiatrą. Zanim zrobiłam rezydenturę na Uniwersytecie Południowej Kalifornii, odnalazłam swoje prawdziwe powołanie: kariera ginekologa położnika, a dokładniej mówiąc, ścieżkę zawodową, która pomoże dać więcej praw kobietom, a jednocześnie waginie.

Można by powiedzieć, że pracą mojego życia jest dodawanie siły i mocy waginie. Jestem ginekologiem położnikiem już od dwudziestu trzech lat, a nawet od dwudziestu siedmiu, jeśli doliczyć do tego czteroletnią rezydenturę na USC. Uważam to za najlepszą pracę pod słońcem, bo pozwala mi ona każdego dnia rozmawiać z kobietami o wszystkich aspektach ich zdrowia i dobrego samopoczucia oraz na temat ich wagin. Dzięki tej pracy słucham historii o tym, jak dzieci, którym pomogłam przyjść na świat, wybierają się na studia. Nie mówiąc już o wszystkich serdecznych historiach zjazdów rodzinnych i pięćdziesiątych rocznicach ślubów czy o tragediach związanych z niewiernością, nagłą śmiercią w rodzinie, które stały się ważną częścią wsparcia emocjonalnego, jakiego udzielam swoim pacjentkom. Właśnie dlatego kocham to robić: dzięki temu mogę służyć wsparciem kobietom w różnym wieku, udzielając pomocy medycznej i niemedycznej. Poza tym pomagam przecież przyjść na świat dzieciom. Naprawdę nie ma wspanialszego uczucia niż to, jakie towarzyszy przekazaniu noworodka matce. Po dwudziestu siedmiu latach odbierania porodów wciąż się przy nich rozklejam.

Tak, nie ma dla mnie nic ważniejszego niż kobiety i moje podejście do sprawowania nad nimi opieki jest holistyczne. Kiedy spotykam swoje pacjentki, z których wiele przychodzi do mnie już dłużej niż dwadzieścia trzy lata, naprawdę interesuje mnie to, jak rozwiązała się sprawa z apodyktyczną teściową, zaburzeniami odżywiania córki czy mężem, który w przypływie kryzysu wieku średniego zażądał separacji. Ustanowienie relacji z kobietami i ich rodzinami, bycie dla nich emocjonalnym wsparciem i kimś, kto ich po prostu wysłucha, jest nie tylko moją ulubioną częścią mojej pracy. To także sposób, w jaki pomagam kobietom zająć się samymi sobą, by osiągnęły stan zdrowia we wszystkich aspektach swojego życia. Dzięki latom doświadczenia wiem, jakie pytania zadawać, żeby pomóc kobietom osiągnąć ich optymalne zdrowie fizyczne i mentalne.

Z mojej perspektywy nasze waginy są wszystkim. Są jednym z najważniejszych elementów istotnych dla osiągnięcia prawdziwego zdrowia, jak i metaforą tego, kim jesteśmy. A mimo to dziś wciąż wielu z nas to słowo nie przechodzi przez gardło. Widziałam to już wielokrotnie. Nawet w moim gabinecie, za zamkniętymi drzwiami, gdzie oprócz mnie i pacjentki nie ma nikogo innego, wiele kobiet nie potrafi wymówić tego słowa na głos ani zadać mi istotnych pytań dotyczących ich ciała i tego, jak ono wpływa na ich życie.

Bez względu na to czy poczucie wstydu wynika z przestarzałych tradycji kulturowych, czy może faktu, że to my sami tworzymy takie a nie inne normy społeczne, sprawa wygląda jeszcze gorzej poza moim gabinetem lekarskim. Wraz ze wzrostem ilości pornografii, waginy są wszędzie. Jednak wygląda na to, że nikt nie chce przyznać się, że ich powszechne występowanie i wynikające z niego błędne koncepcje na temat seksu i waginy zmieniają – lub nie – nasze związki partnerskie i seksualne oraz nasz stosunek do własnego ciała i nas samych.

Jednocześnie nasze podejście do tej sprawy jest w naszym społeczeństwie bez wątpienia dziecinne. W czerwcu 2012 roku przedstawiono ustawę, która chciała uregulować używanie słowa „wagina” po tym jak reprezentantce stanu Michigan, Lisie Brown, zabroniono wypowiadać się, kiedy użyła tego terminu w debacie nad ustawą o zakazie aborcji.

– Komentarz Brown był obraźliwy, nawet nie chcę go powtarzać przed kobietami – skomentował Mike Callton, reprezentant Partii Republikańskiej. – Nie wypowiedziałbym go w mieszanym towarzystwie, gdzie są i kobiety, i mężczyźni.

Serio? Jestem zszokowana, że w ogóle zastanawiano się nad zakazem użycia słowa, które, technicznie rzecz biorąc, jest terminem medycznym. I które, w pewnym sensie, definiuje kobiety. Widzę to jako zamierzony ucisk kobiet, nawet metaforycznie, co sprawia, że chcę zawalczyć w tej sprawie. W trakcie pisania tej książki zdałam sobie sprawę, jak ogromne opory mają media przed wypowiedzeniem na antenie słowa „wagina”. Jak mamy zadbać o swoje ciało, jeśli boimy się nazwać jego części po imieniu? Zmieńmy realia, w jakich musi funkcjonować opieka nad zdrowiem kobiet. Zwłaszcza że, jak widać, powszechne media nie mają żadnego problemu z reklamowaniem leków na zaburzenia erekcji!

Przez to wszystko zaczęłam się zastanawiać, co sprawiło, że jesteśmy tak przeczuleni na punkcie przyzwoitości „waginy” i co możemy zrobić, żeby ją odzyskać – słowo, jak i waginę samą w sobie – przywracając także naszym ciałom prawo do zdrowia, przyjemności i poczucia osobistej siły. Drogie panie, ja tu mówię o rewolucji! Na szczęście jest też trochę dobrych wieści. Większość mojego czasu spędzam w towarzystwie kobiet i z radością dostrzegam nowy trend: wiele z moich pacjentek to postępowo myślące kobiety, które chcą odzyskać władzę nad sobą i swoimi waginami. To po prostu kwestia pozwolenia sobie, by poruszyć ten temat, co coraz więcej kobiet jest skłonnych teraz robić.

Widzę, jak mała rewolucja na tym tle rozgrywa się codziennie w moim gabinecie. Wiele kobiet cieszy się na wizyty u mnie. Wiem, wiem. Zapytasz: kto lubi chodzić do ginekologa? No, kto by nie lubił, jeśli byłoby to miejsce, gdzie można zadać każde pytanie, jakie przychodzi ci do głowy, porozmawiać otwarcie o swoim związku lub byciu singielką, o stresie spowodowanym przez pracę i życie rodzinne i, oczywiście, zadbać o swoją waginę w sposób, w jaki na to zasługuje? Niestety wielu kobietom brakuje tego w ich życiu – trochę wartościowego czasu dla siebie. Jednak widziałam, że coraz częściej to się zmienia: gdy tylko nasza perspektywa i podejście ulegną zmianie, łatwo można przekuć wstyd i niepokój w dumę i poczucie komfortu w naszych ciałach.

Dobrze wiem, że wiele z was zastanawia się, co jest gorsze – wizyta u dentysty czy wizyta u mnie. Mimo że nie prowadzę swojego gabinetu w taki sposób jak inni ginekolodzy, dobrze wiem, jak to z grubsza wygląda. Panuje ta atmosfera pośpiechu, byle obsłużyć jak najwięcej pacjentek, poczucie, że poskąpiono nam troski i uwagi, ograniczony czas na przyjęcie każdej kobiety, świadomość, że za drzwiami czeka zniecierpliwiona kolejka. Lekarz wbiega do gabinetu, prawie wcale nie nawiązując kontaktu wzrokowego, próbując jednocześnie przypomnieć sobie jak najwięcej informacji z twojej karty, po czym prowadzi wywiad w ten sam przyziemny sposób:

– Jak tam twój okres? Jakieś problemy? Świetnie, zapraszam na fotel.

A kiedy zaczyna się właściwe badanie, wprowadzony wziernik jest czymś obcym, co sprawia dyskomfort, ale gdy jest już po wszystkim, nie myślisz o tym przez cały rok. Wtedy jest ten moment, kiedy szczera i otwarta rozmowa mogłaby wszystko zmienić: czy wiesz. że wzierniki mają różne rozmiary i możesz poprosić o użycie mniejszego w trakcie badania? Pewnie nie wiesz. A dlaczego? Bo zawsze za bardzo się wstydziłaś albo czułaś na sobie presję czasu, więc nigdy nie odbyłaś znaczącej rozmowy ze swoim lekarzem.

I właśnie dlatego tak ważne jest dla mnie, by naprawdę rozmawiać ze swoimi pacjentkami w trakcie ich wizyt, udzielając im potrzebnych informacji, by były zarówno zdrowe, jak i zadowolone ze swojego życia seksualnego. Często zapraszam do rozmowy ich małżonka lub partnera, jeśli uważam, że może to mieć pozytywny rezultat. Cieszy mnie fakt, że gdy tylko mogę, wypełniam luki pomijane przez innych lekarzy. To często się zdarza. Zawsze gdy wybieram się na jakiś koktajl party, przynajmniej jedna – a czasem i dwie – kobiety odciągają mnie na bok, by zadać mi pytania, których nigdy nie zadały swojemu ginekologowi z braku czasu. A nawet jeśli jest na to czas w trakcie ich wizyt, są to tematy, których nie są w stanie poruszyć przy lekarzu. Jako że nigdy nie miały szansy na to, by stworzyć dobrą relację ze swoim lekarzem, teraz czują się niekomfortowo i są zbyt skrępowane, by w czasie badań zadać pytania, które mają dla nich duże znaczenie i które mogą im naprawdę pomóc. Zazwyczaj kaskada pytań zaczyna się od czegoś w rodzaju: „Nie chcę, żeby to źle zabrzmiało i mam nadzieję, że nie przekraczam pewnych granic…”, a po pierwszym pytaniu taka rozmowa od razu przeradza się w szczegółową konsultację.

– Dlaczego ostatnio czuję ból w trakcie seksu?

– Dlaczego mój chłopak w trakcie seksu oralnego stwierdził, że teraz jakoś dziwnie tam pachnę?

– Czy biorąc córkę na szczepienie przeciwko HPV², mam też zaszczepić od razu syna?

Szczerze mówiąc, wcale nie przeszkadzają mi te pytania. W zasadzie to chętnie ich słucham, bo kobiety potrzebują tych informacji. Niestety ze względu na cięcia budżetowe i zmiany w systemie opieki zdrowotnej kobiety mają coraz mniej czasu na rozmowę ze swoim lekarzem w trakcie rutynowych badań. Przez te wszystkie ograniczenia, szanse na jakąkolwiek znaczącą komunikację pomiędzy lekarzami a pacjentkami zostaną utracone. Pacjentki, które przepisały się do mnie, wielokrotnie opowiadały o swoich złych doświadczeniach z poprzednimi lekarzami, którzy w ogóle ich nie słuchali, a czasem nawet nie pozwalali się wypowiedzieć.

Uważam, że lekarze powinni dążyć do tego, by przywrócić komunikację między nami a naszymi pacjentami. Właśnie dlatego, oprócz pracy nad powstaniem tej książki, założyłam Cycl (myCycl.com), wyczerpującą i rzetelną platformę internetową na temat zdrowia, tworzoną przez kobiety dla kobiet. Potrzebny jest nam dialog, społeczność, zmiana i właśnie planuję je wprowadzić za pomocą tej książki, Cycl i zaprzyjaźnionych blogów, które sprawią, że kobiety poczują się usłyszane i wspierane. Wszystko się ze sobą łączy: w życiu, w miłości i w medycynie. Zatem wykorzystajmy ten dialog na swoją korzyść. Wypowiadajmy na głos te „nieprzyzwoite” słowa i zadawajmy trudne pytania. Można się rumienić, chichotać albo być śmiertelnie poważnym. Możemy też dobrze się przy tym bawić. Potraktować to jak imprezę. Jedyne, co ma znaczenie, to fakt, że stworzymy dialog między kobietami, a także pomiędzy kobietą i jej waginą. Właśnie to planuję zrobić z moją pierwszą książką: zawrzeć w niej wszystkie pożyteczne informacje, które wiem, że są kobietom potrzebne. I dzielić się nimi w wyluzowany, otwarty i – czasem nawet zabawny – sposób, tak jak to robię w swoim gabinecie.

Dorastałam z książką Our Bodies, Ourselves³, która była niezwykle pomocna, ale nie wnikała w najbardziej newralgiczne tematy i omijała to, co było uważane za tabu. Chciałabym, żeby moja książka stała się nowym standardem edukacji kobiet o ich zdrowiu. Chcę tu stworzyć przestrzeń, gdzie nic – i naprawdę mam na myśli nic – nie jest tematem tabu i wszystko może zostać przedyskutowane. Możecie mi wierzyć, jako kobieta, która ma za sobą nieudane dziesięcioletnie małżeństwo z ojcem trójki moich synów, zanim odnalazła prawdziwą miłość w żonie, z którą jestem od dziesięciu lat – sporo już przeżyłam. Wszystko to piszę, by pokazać zrozumienie i dzielić się poradami, jakich udzielam swoim pacjentkom. Wszystkie kształty ciała i ich przypadłości, schorzenia i emocjonalne problemy, jak i każda wagina mogą tutaj czuć się bezpiecznie i są tu mile widziane.

Zróbmy to. Przejdźmy do konkretów. W ciągu dwudziestu czterech lat praktyki lekarskiej widziałam już wiele: kobiety różnią się wyglądem, tym co je podnieca i po prostu sposobem na życie, ale, koniec końców, wszystkie chcemy tego samego: kochać i być kochaną, czuć się dobrze i zdrowo we własnym ciele, żebyśmy mogły dzielić się tym, co mamy do zaoferowania, ze wszystkimi, którzy nas otaczają – naszymi partnerami, rodziną, współpracownikami i innymi członkami naszej społeczności, której jesteśmy częścią. Dlatego piszę tę książkę – by powiedzieć wam, że wszystkie jesteście piękne i wartościowe, każda na swój własny, wyjątkowy sposób. Nie ma absolutnie żadnego powodu, by się wstydzić, bez względu na to czy jesteście nagie, czy w pełni ubrane.

Kiedy myślałam nad tytułem tej książki, chciałam, żeby w bezpośredni sposób nawiązywała do najważniejszej części kobiecych narządów płciowych. Kobietologia jest książką, która będzie wyrazem szacunku i uczczenia wszystkich ludzi, którzy posiadają waginę, bez względu na ich tożsamość płciową, oraz tych, którzy po prostu chcą dowiedzieć się więcej o tym niezwykłym narządzie.

Czerpiąc z wielu lat doświadczenia jako lekarz, dowiedziałam się nie tylko jakie tematy należy w niej omówić, ale też jak w najlepszy sposób odnieść się do najczęstszych pytań, z jakimi spotkałam się w mojej pracy. Bardzo często te pytania, jak i pacjentki, które do mnie przychodzą, można podzielić na jasno określone kategorie i właśnie dlatego podeszłam do tematu W z perspektywy osiemnastu przejrzystych (czasami nawet humorystycznych) opisów. Przez lata mojej pracy jako lekarz nie tylko rozwinęłam swoją pasję i motywację, ale też dowiedziałam się, co ta książka powinna zawierać i jak powinna być zbudowana. A wszystko to dzięki moim pacjentkom i problemom, z którymi najczęściej do mnie przychodziły. Bardzo często te pytania, jak i pacjentki, które do mnie przychodzą, można podzielić na jasno określone kategorie i właśnie dlatego podeszłam do tematu z perspektywy dwudziestu sześciu opisów, które pomogą nam dotrzeć do źródła problemów, jakie chcę wyjaśnić, pamiętając przy tym, że możemy się dobrze bawić na drodze do zdobywania informacji i odkrywania swojej siły. Przez te wszystkie lata miałam okazję spojrzeć na każdą waginę indywidualnie, w różnych etapach życia, w jakich się znajdowały – tak samo jak na kobiety, do których przynależały. Choć pewne aspekty tych etapów się zazębiają, większość kobiet ma tendencję, by brać pod uwagę tylko teraźniejszy moment i nie myśleć zbyt wiele o poprzednich czy nadchodzących etapach. Inne są ciekawe tego, co się z nimi stanie w przyszłości, a niektóre chcą dowiedzieć się o poprzednich stadiach jej rozwoju, by móc wyjaśnić swojej córce, siostrzenicy czy wnuczce, przez co one będą przechodzić, stając się kobietą. Każdy, kto ma waginę – albo kto kocha osobę, która ją posiada – musi przeczytać tę książkę.

Książka jest więc podzielona na typy wagin, łącznie osiemnaście rozdziałów, od waginy nastoletniej przez rozwiedzioną aż do waginy przechodzącej menopauzę (znanej też jako „Dojrzała W”), z dygresjami tu i ówdzie, by odnieść się do spraw, o których kobiety naprawdę chcą wiedzieć – wliczając w to waginy Wstydliwe, Wysportowane, Idealne i Żądne Przygód.

Dzięki temu możesz od razu przenieść się do rozdziału, który będzie odnosił się do konkretnej sprawy albo pytania. Przeczytasz tam o doświadczeniach, jakie miały moje pacjentki, i dowiesz się, że nie jesteś jedyną osobą z takim problemem oraz zobaczysz, jak one poradziły sobie ze swoimi problemami. Przeczytasz tu szczegółowo opisane medyczne porady wyjaśnione potocznym, przyjaznym językiem kogoś, kto troszczy się o ciebie i twoją waginę, a których nie znajdziesz, przeszukując ślepo Internet. To piszę ja, nie tylko jako lekarka, ale jako twoja siostra, bo tak jak już napisałam – wszystkie siedzimy w tym razem i możemy tę lekcję odbyć w miłej atmosferze.

Można by powiedzieć, że mam już rozpisany cały harmonogram i nie zaniecham jego realizacji, dopóki nie rozpoczniemy pełnowymiarowego powstania. To jest właśnie drugi sposób, w jaki można czytać tę książkę – jako formę rewolty. Siądź więc wygodnie i przeczytaj tę książkę od deski do deski, dowiedz się o waginach swoich sióstr i naucz się w ten sposób czegoś o sobie. Wierz mi, to będzie dobrze wykorzystany czas. Nie tylko poczujesz się bardziej komfortowo ze swoim ciałem, ale odkryjesz też swoją siłę i życiową energię. Taka jest właśnie magiczna moc waginy, a będzie ona rosnąć w siłę, ale tylko pod warunkiem, że jej na to pozwolimy. Do dzieła! Zacznijmy dialog. Niech żyje rewolucja! Niech żyje wagina!Przedmowa Reese Witherspoon

Kiedy miałam dziewięć lat, zrozumiałam, jaką pracę wykonywała moja mama. Wiedziałam wcześniej, że jest pielęgniarką, ale akurat zaczęła nową pracę z innym lekarzem. Przychodziła do domu w nocy, czasem wyczerpana, czasem przeszczęśliwa.

Któregoś dnia zapytałam ją:

– Mamo, co robisz w pracy przez cały dzień?

– Pomagam paniom rodzić dzieci – odpowiedziała.

– Dlaczego musisz im w tym pomagać?

– Ponieważ czasem nie potrafią urodzić ich samodzielnie i wtedy muszę im pomóc.

Wtedy zrozumiałam, że życiową misją mojej mamy jest niesienie pomocy innym kobietom.

W połowie lat osiemdziesiątych moja mama zaczęła pracować dla jednej z klinik leczenia niepłodności w Nashville, w stanie Tennessee. Kiedy byłam starsza, opowiadała mi o kobietach, które były rozradowane na widok pozytywnego wyniku testu ciążowego. Opowiadała mi o tych, które przytulała, gdy płakały, widząc, że mimo długiego oczekiwania na upragnioną ciążę wynik jest negatywny. Niezależnie od tego co przechodziły, moja mama była u ich boku.

Słuchałam jej historii z podziwem, zaintrygowana tym, co robiła, aby pomóc tym kobietom nie tylko w kwestiach medycznych, ale też emocjonalnych.

Pracowała w ośrodku zdrowia kobiet przez ponad trzydzieści pięć lat (a tak naprawdę to czterdzieści, ale powtarza, że wypowiadanie prawdziwej liczby postarza ją). Wiele się od niej nauczyłam o tym, jak ważna jest znajomość własnego ciała i brak strachu przed zadawaniem pytań oraz odpowiedzialność za własne zdrowie.

Właśnie dlatego, gdy nadszedł czas, bym znalazła sobie ginekologa, który pomoże przyjść na świat mojemu trzeciemu dziecku, zapytałam zaufane kobiety, kogo by mi poleciły. Jedna z moich najbliższych przyjaciółek poleciła mi doktor Sherry Ross.

Powinniście wiedzieć, że gdy wchodzi się do jej gabinetu, ze ścian witają nas zdjęcia rodzących kobiet, noworodków – malutkich buzi, które krzykiem oznajmiają swoje przyjście na świat, i zdjęcia dr Sherry stojącej tuż obok spoconych, ale radosnych świeżo upieczonych rodziców i trzymającej na rękach ich dzieci.

To bardzo odważne z jej strony witać przyszłych rodziców tak realistycznymi fotografiami, ale to właśnie one odzwierciedlają prawdziwą pracę ginekologa.

Dr Sherry jest jak te zdjęcia. Jest szczera. Troskliwa. Odważna. I stoi w pierwszej linii do walki o rewolucję kobiet, by mówić otwarcie o ich zdrowiu i dobrobycie już od pierwszych lat ich życia.

Doktor Sherry i jej pielęgniarka Dani trzymały mnie za rękę na każdym etapie mojej ciąży – kiedy zalewałam się łzami z powodu burzy hormonów, gdy cieszyłam się na wiadomość, że urodzę zdrowego chłopczyka, gdy przybrałam na wadze 20 kg z powodu ciąży. Przytulały mnie (i mojego męża) na każdej wizycie i zawsze przypominały, że wszystko, dosłownie wszystko będzie dobrze!

Naprawdę nigdy nie spotkałam nikogo, kto przejawiałby taką pasję w kwestii opieki zdrowia kobiety. Nie mam pojęcia, jak dr Sherry znajduje czas, by pisać SMS-y i e-maile do każdej pacjentki z osobna na temat jej prywatnych spraw. Ale jakimś cudem to robi.

A to pociesza przyszłą matkę zmartwioną kiepskimi wynikami krwi, to rozmawia z nastolatką o antykoncepcji, Sherry zawsze okazuje im ciepło i troskę, by pomóc ludziom zrozumieć ich własne ciało.

Nie ukrywam więc, że byłam podekscytowana, gdy zadzwoniła do mnie i powiedziała, że jest w trakcie pisania książki o zdrowiu kobiet. Według mnie nikt nie dysponuje tak szeroką wiedzą jak ona. I nikt nie troszczy się o zdrowie kobiet bardziej niż dr Sherry Ross.

Może z wyjątkiem mojej mamy. Ale ona już przeszła na emeryturę.

I przy okazji – ona także uwielbia nad życie dr Sherry.Rozdział pierwszy Zdrowa W

„Zostałam tak wychowana, by zawsze dążyć do bycia najlepszą wersją siebie – mentalnie, emocjonalnie i fizycznie. Występy na scenie miałam we krwi, a miałam to szczęście, że moja matka wspierała zawsze moją pasję do tańca i śpiewu. Moja siostra i ja dorastałyśmy, tańcząc, co w naturalny sposób sprawiło, że byłyśmy bardzo świadome swoich ciał. Świat tańca miał na nas ogromny wpływ i pomimo tendencji, jaką często przejawiają tancerki, do przesadnego wysiłku i zaniedbania zdrowia, nasza mama zawsze zachęcała nas do dbania o własne ciało.

Gdy weszłam w okres dojrzewania, moje ciało i metabolizm zmieniły się w sposób, na który nie byłam gotowa. Byłam szczerze zdumiona faktem, że nie mogę już zjeść dziesięciu naleśników mojej mamy bez tycia. Jakby tego było mało, moje hormony znacznie wpłynęły na mój stan emocjonalny i psychiczny. Moje ciało zmieniało się, a ja nie miałam nad nim kontroli. To był zdecydowanie pouczający moment w moim życiu, zwłaszcza że wcześniej przez wiele lat byłam bardzo zdyscyplinowaną tancerką. Na szczęście moja mama pomogła mi przejść przez ten trudny nastoletni okres i ruszyłam dalej, zdobywając kolejne wspaniałe doświadczenia, dzięki czemu udało mi się nawet wystąpić w amerykańskim Idolu. Mimo że oficjalnie nie wygrałam programu Idol, i tak czułam się jak zwyciężczyni, ponieważ stałam się wzorem do naśladowania dla młodych kobiet – jest to rola, którą biorę na poważnie, ponieważ żyjemy w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Zdałam sobie sprawę, że to od mojego pokolenia zależy zmiana przestarzałych zasad, jakie rządzą społeczeństwem.

Teraz bardziej niż kiedykolwiek dbam o swoje ciało, zdrowo się odżywiam, stosuję zbilansowaną dietę, co noc przesypiam przynajmniej siedem godzin, piję mnóstwo wody, regularnie ćwiczę. Zdaję też sobie sprawę, że za cel nie mogę sobie stawiać «perfekcji», ponieważ ona po prostu nie istnieje!

Staram się sobie nie popuszczać cugli za mocno, ale nie mogę sobie odmówić dwóch rzeczy: muzyki klasycznej i oglądania meczy drużyny San Francisco 49ers. Ale ponieważ zdrowie jest moim priorytetem, odwiedzam też regularnie moją ginekolog, dr Sherry – ona też przypomina mi, że «siła i zdrowie» to podstawa.

Nie przeczę, próbowałam różnych nowinek, jeśli chodzi o higienę intymną, ale to, w co najbardziej wierzę, to proste codzienne mycie mydłem i wodą – ono zawsze spełniało swoje zadanie, jeśli chodzi o «czyszczenie parteru».

Ponieważ miałam dość szczęścia, by podążać za marzeniami, chciałabym zachęcić inne kobiety do robienia tego samego. Jeśli mogę być wzorem dla kobiet, by pozostały prawdziwymi wobec siebie, by dbały o zdrowie psychiczne i fizyczne – w tym o swoją zdrową W – to już czuję, że dokonałam czegoś naprawdę wielkiego”.

– Katherine McPhee, aktorka, piosenkarka,

autorka tekstów piosenek

Moja mama powiedziała mi, żebym nigdy nie używała mydła do mycia waginy, bo mogę od tego dostać infekcji drożdżakowej. Powtarzała, że solidna irygacja raz w miesiącu w zupełności wystarczy. Czy to prawda? – Cheryl, 32 lata.

My, kobiety, z reguły nie wiemy, co jest najlepsze dla naszego typu włosów, zębów, stóp. Czyż nie? A jeśli nie wiemy, to eksperymentujemy, dowiadujemy się, pytamy. Na wylot znamy kontur swojej twarzy i szyi, podbródek, paznokcie. W mgnieniu oka zauważamy każdy nowy pieg, każdą zmarszczkę, ale jednocześnie większość kobiet nie ma zielonego pojęcia, jak wyglądają ich waginy i nawet nie wiedzą, jak się nimi zajmować i dbać o nie!

Wciąż mam takie pacjentki jak Cheryl, które naśladują to, co robiły ich mamy i babcie, i zajmują się południowym obszarem według ich rad. Stare nawyki, zwłaszcza te, których nauczyła nas matka, nie chcą szybko przejść do lamusa. Z doświadczenia wiem, że mało kobiet pyta o najlepsze metody utrzymania swojej waginy w czystości.

Zdrowe ciało, zdrowy umysł, zdrowa dusza… a zdrowa W jest metaforą tych trzech powyższych. Gdy tylko pacjentki siadają na fotel ginekologiczny, od razu wiem, kto odpowiednio czyści okolice intymne – mydłem i wodą – a kto nie. Co więcej, mogę dużo powiedzieć na temat kobiety na podstawie tego, jak się podmywa. Te, które zaniedbują higienę tego obszaru, są z reguły w pewnym stopniu odległe emocjonalnie i fizycznie od swojej waginy. Jestem ginekologiem i mogę to rozpoznać w trakcie najprostszego badania. Moje oczy i nos nie kłamią.

Czy wagina czyści się sama? – Claudia, 29 lat.

Zawsze gdy słyszę „samoczyszczący”, przychodzi mi na myśl piekarnik. I o ile ciepło sprzyja czyszczeniu wnętrza piekarnika, wyższa temperatura nie sprzyja waginie. Wręcz przeciwnie – ciepło i wilgoć, na jakie wystawiony jest srom, jest często najkrótszą ścieżką do spowodowania swędzenia i podrażnienia tych obszarów. Właśnie dlatego tak ważne jest, by często zmieniać podpaski i najlepiej wybierać bieliznę, która jest bawełniana. Włókna syntetyczne (zarówno w podpaskach, jak i majtkach) mają tendencję do zatrzymywania ciepła i zwiększania tarcia. Ale trochę odchodzę od głównego tematu…

Choć ta wspaniała „samoczyszcząca” funkcja waginy jest poniekąd prawdziwa, to mimo wszystko bezpieczne, a wręcz zalecane jest regularne używanie bezzapachowego mydła i wody! Firmy Vagisil i Summer’s Eve posiadają w sprzedaży produkty do higieny intymnej o składzie, który świetnie nadaje się do codziennej higieny zdrowej W!

Zdrowa wagina potrzebuje takiej samej uwagi, jaką poświęcamy innym częściom naszego ciała. Ze względu na kontakt z moczem, potem i bliskie położenie względem odbytu, twoja strefa intymna musi być regularnie myta, by zapobiec gromadzenia się brudu i rozrastaniu bakterii oraz w celu uniknięcia powstawaniu nieprzyjemnego zapachu, który może się wytworzyć w ciągu dnia. Nagromadzeniu się brudu i wydzielin wokół warg sromowych sprzyja ich niewłaściwa higiena. Niektórzy nazywają tę wydzielinę „mastką” – jest to mieszanka martwego naskórka, łoju i potu, która pojawia się zarówno na kobiecych, jak i męskich genitaliach. VVL

Jednym z najczęściej występujących organizmów związanych z infekcjami pęcherza moczowego jest bakteria E. coli, co nikogo nie dziwi, biorąc pod uwagę to, jak blisko wagina sąsiaduje z odbytem. Dobrą, sprawdzoną praktyką jest podcieranie się od przodu do tyłu po wypróżnieniu, aby zapobiec przeniesieniu bakterii z odbytu na waginę. Stosowanie nawilżonych chusteczek do higieny intymnej również nie jest złym pomysłem, by zachować czystość po wypróżnieniu.

W trakcie miesiączki ważne jest, by zmieniać tampony lub podpaski co dwie do sześciu godzin, zależnie od ilości krwi. Z reguły pierwszego i drugiego dnia cyklu, gdy krwawienie jest obfitsze, musimy robić to częściej. Stosowanie tamponów o małej pojemności zminimalizuje ryzyko wystąpienia zespołu wstrząsu toksycznego – potencjalnie zabójczej choroby powodowanej przez toksyny bakteryjne. I pamiętaj, że nie wolno stosować na co dzień tamponów, by pochłaniały upławy!

Zatem jako ginekolog, w przeciwieństwie do tego, czego być może nauczyła cię twoja mama, sugeruję, byś do swojej codziennej rutyny włączyła mycie swojej waginy i warg sromowych tak samo jakby były jakąkolwiek inną częścią twojego ciała. Nie potrzebujesz nic specjalnego, wystarczy delikatne bezzapachowe mydło (np. Dove, Caress, Aveeno czy Eucerin – to kilka marek, jakie przychodzą mi do głowy) lub specjalnego płynu do higieny intymnej. Mydła aromatyzowane oraz środki do higieny intymnej mogą w rzeczywistości zaburzać naturalną równowagę pH twojej waginy i powodować infekcje lub podrażnienie skóry. Co więcej, irygacja jest niepotrzebna.

Irygacja polegająca na wstrzyknięciu głęboko do wnętrza waginy wcześniej przygotowanej mieszaniny czyszczącej jest zasadniczo bezużyteczna. Tego rodzaju czyszczenie waginy od środka nie jest – powtarzam: nie jest – potrzebne, by wagina była czysta i pachnąca. Wiele aktywnych środków czyszczących, jakie wchodzą w skład mieszanki do irygacji, może bardzo często źle wpłynąć na naturalne wydzieliny i zaburzyć równowagę pH, prowadząc do infekcji grzybiczych lub bakteryjnych.

„Gorący” trend

Na długo przed Gwyneth Platrow i innymi osobami praktykującymi holistyczne podejście do zdrowia (najczęściej zamieszkującymi południową Kalifornię) zaczął się trend na nasiadówki, zabieg, który przed wieloma laty stosowały kobiety z plemienia Majów, zalecany im przez ich tradycyjnych uzdrowicieli. Zabieg polegał na siadaniu lub przykucania nad parą uzyskaną z gotowania bylicy pospolitej lub piołunu. Wierzono, że pomoże to oczyścić nie tylko waginę, ale też całą macicę. Osoby, które praktykowały te zabiegi, stosowały je jako lekarstwo na wszystko, od nieregularnych miesiączek przez cysty, infekcje pęcherza, choroby grzybicze, mięśniaki macicy, hemoroidy aż do niepłodności.

Obawiam się jednak, że skutki takich nasiadówek są podobne do tych, jakie powoduje irygacja. Zbyt wiele czyszczenia od wewnątrz nie jest niczym dobrym dla zdrowia. Wagina ma swój własny cykl czyszczący i sama utrzymuje go w równowadze. Para i wysoka temperatura, tak samo jak irygacja i antybiotyki, mogą zakłócić naturalne pH pochwy i prowadzić do infekcji grzybicznych i bakteryjnych.

Para na bazie ziół może działać kojąco i łagodząco na zewnętrzną część waginy, ale wciąż nie udowodniono żadnych pozytywnych rezultatów wykonywania takich nasiadówek z parą. Póki co wstrzymam się więc z polecaniem ich swoim pacjentkom.

Zapachy, komórki, upławy – „made in” wagina

Co jest normalne?

Wagina jest wyposażona w ponad trzydzieści organizmów, które utrzymują jej kwasowy odczyn i zapobiegają infekcjom. Te bakterie produkują wydzieliny (upławy), by w naturalny sposób oczyszczać waginę, zupełnie tak samo jak usta produkują ślinę, a oczy łzy. Normalny upław to po prostu wydzielina, wraz z którą na zewnątrz przedostają się martwe komórki i bakterie, aby w ten sposób chronić pochwę przed rozwijaniem się chorób. Zdrowe upławy mogą być przezroczyste lub mieć mleczny kolor i będą pachnieć „waginalnie”. Pochwa nie ma pachnieć jak różany ogród, ma swój własny zapach. Zależnie od dnia cyklu miesięcznego, upławy mogą zmieniać swoją teksturę i zapach.

Pomiędzy miesiączkami, z reguły około 14 dnia cyklu, możesz zaobserwować u siebie śliski, pozbawiony zapachu upław o konsystencji białka jaj. To również jest absolutnie normalne i wskazuje na owulację. W czasie okresu dojrzewania produkowane są mleczne upławy. Ta naturalnie pojawiająca się wydzielina ma za zadanie chronić równowagę i pracę pochwy.

Ale co z tymi wszystkimi dziwnymi zapachami?

Wszystkie właścicielki wagin dobrze wiedzą, jak niepokojące może być odkrycie nowego zapachu tam na dole, więc ważne jest poznanie swojego „normalnego” zapach. Ponieważ wagina jest bardzo wrażliwa na wszelkie zmiany w jej otoczeniu, wszystko, co może mieć wpływ na jej pH, będzie miało także wpływ na zapach i konsystencję wydzieliny. Czynnikami, które mogą mieć na to wpływ, są m.in.:

■ stosowanie antybiotyków,

■ irygacje,

■ środki plemnikobójcze,

■ nowi partnerzy seksualni,

■ częstotliwość współżycia,

■ użycie zabawek erotycznych,

■ zmiany hormonalne spowodowane ciążą, karmieniem lub menopauzą,

■ dieta, stres, ćwiczenia fizyczne, zmiany atmosferyczne.

Te czynniki mogą nie tylko spowodować nowy dziwny zapach, ale doprowadzić do rozwinięcia takich objawów jak:

■ swędzenie, zaczerwienienie i puchnięcie warg sromowych,

■ żółte lub szare upławy o zmiennej gęstości i konsystencji.

Silny, nieprzyjemny, rybi zapach w połączeniu z rzadkimi, białawoszarymi upławami to klasyczny symptom infekcji bakteryjnych, ale może też być skutkiem rozwoju innych organizmów w pochwie powodujących np. drożdżycę, bakteryjne zapalenie pochwy/gardnerellę, rzęsistkowicę, chlamydię i rzeżączkę (o której powiem w rozdziale dwunastym).

Jeśli zaobserwowałaś u siebie któryś z wyżej omówionych objawów, powinnaś skontaktować się ze swoim lekarzem. Twój ginekolog będzie mógł na podstawie wymazu ustalić, jakie bakterie i organizmy żyją w twojej pochwie. Wiele kobiet będzie skłonnych wziąć swędzenie i upławy za powszechnie występującą infekcję grzybiczą. I choć wiem, że o wiele łatwiej jest pójść do najbliższej apteki po lek bez recepty, to niestety źle postawiona diagnoza i leczenie na własną ręką mogą pogorszyć objawy i opóźnić rozpoczęcie prawidłowego leczenia. Kultury bakterii żyjące w pochwie pomogą rozpoznać, jakie organizmy są przyczyną choroby i pomóc w wybraniu najlepszej metody leczenia. Nawet jeśli skłaniasz się w stronę bardziej „naturalnych” środków, pamiętaj, że zanim zaczniesz wtłaczać w swoją waginę jogurt, wybierz się do swojego lekarza, by sprawdzić, z czym masz do czynienia.

A skoro jesteśmy przy temacie „wtłaczania”, chciałabym się z wami podzielić pewną historyjką ku przestrodze…

Przygody nieorganicznych materiałów i waginy

Catherine to moja piętnastoletnia pacjentka, która jest bardzo rozwinięta jak na swój wiek. A w swoich obcisłych dżinsach i na dziewięciocentymetrowych obcasach wygląda na znacznie starszą niż jest w rzeczywistości, co w sumie nie jest zadziwiające, biorąc pod uwagę, że jej starsza siostra Melissa, z którą do mnie przyszła (i która również jest moją pacjentką), także zaczęła wcześnie dojrzewać. Dziewczyny usiadły naprzeciwko mnie w moim gabinecie i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, uderzył mnie trudny o opisania nieprzyjemny zapach. Melissa, w typowy dla siebie prostolinijny sposób, wyrzuciła z siebie:

– Cipka Catherine śmierdzi! Coś jest z nią nie tak! – Catherine powiedziała, że nie ma pojęcia, co mogło spowodować jej przypadłość. Regularnie się myła, wciąż była dziewicą, bez trudu radziła sobie z używaniem tamponów i oprócz zapachu nie dostrzegła innych objawów. Zabrałam Catherine do pokoju zabiegowego, bez jej starszej siostry, byśmy mogły w spokoju porozmawiać i wtedy spytałam, czy jest coś, o czym jeszcze powinnam wiedzieć. Po chwili ciszy, gęstej, że można by ją ciąć nożem, wreszcie odpowiedziała:

– Kilka miesięcy temu wzięłam od Melissy jej ulubione filmy porno na DVD – Grand Theft Orgy oraz Whorecraft – i zobaczyłam, jak kobiety wkładają sobie różne rzeczy do pochwy, i wydało mi się to całkiem podniecające. Jestem dziewicą, więc pomyślałam, że spróbuję. – Najwidoczniej Catherine dysponowała kilkoma piłeczkami, które zdecydowała się umieścić w swojej waginie. Nie dość, że ta czynność wcale nie była „fajna”, to udało jej się wyciągnąć tylko trzy z czterech. Ostatniej piłeczki nie była w stanie dosięgnąć, ale pomyślała, że ona w końcu… wyleci. „W końcu” nie nadchodziło przez kilka miesięcy, a Catherine była zbyt zażenowana, by komukolwiek o tym powiedzieć, zwłaszcza własnej siostrze, mimo że zaczęła doświadczać gęstych zielonych upławów, a nieprzyjemną woń bez trudu zauważyła cała rodzina. Od razu przystąpiłam do egzaminu miednicy i po chwili zobaczyłam szczątki piłeczki w początkowym rozkładzie. Po wyczyszczeniu waginy za pomocą Betadine’u i podaniu jej antybiotyków wypłukałam pozostałe kawałki i umieściłam je w torebce na odpady. Moja pielęgniarka Dani stanęła na głowie, by wyrzucić torebkę bez wzbudzania podejrzeń pacjentów i pozostałych pracowników. Na szczęście mamy specjalne miejsce, gdzie można wyrzucić wyjątkowo śmierdzące rzeczy.

Wiadomość z ostatniej chwili: wagina to nie magazynek czy szuflada. No raczej, powiesz, ale prawda jest taka, że ginekolodzy nierzadko słyszą o kobietach, które wkładają do pochwy niezwykłe obiekty – od broni przez torebki z narkotykami, lekami na receptę, noże aż do piłeczek. Niedawno młoda kobieta, Shekira Thompson, została aresztowana na lotnisku JFK za próbę przemytu wartej 10 tysięcy dolarów kokainy w pojemniczku umieszczonym w jej pochwie.

Wniosek: choć elastyczna i na pozór nadająca się do przechowywania rzeczy, wagina po prostu nie radzi sobie z ciałami obcymi, zwłaszcza jeśli znajdują się one w niej przez dłuższy czas.

Ty i twój ginekolog – na zawsze razem

Regularne wizyty u ginekologa powinny stać się nawykiem w celu dbania o swoją pochwę. Dobrym czasem, by zacząć wdrażać ten nawyk (i zacząć cały związek), jest wiek nastoletni, pomiędzy 13. a 15. rokiem życia. Pierwsza wizyta powinna przede wszystkim dotyczyć miesiączkowania, rozmowy na temat szczepienia przeciwko HPV i odpowiedzieć na wszystkie pytania w kwestiach ciała, seksu i ogólnie pojętego zdrowia intymnego – na tym etapie prawdopodobnie nie zostanie przeprowadzony egzamin miednicy, chyba że byłyby ku temu konkretne wskazania.

Jeśli chodzi o cytologię, kobiety powinny wykonać pierwsze takie badanie w wieku 21 lat, między 21. a 28. rokiem życia zaleca się, by takie badanie było przeprowadzone mniej więcej co trzy lata. Kobiety w wieku od 30 do 65 lat powinny przechodzić cytologię i badanie na HPV co pięć lat (choć cytologię wciąż można powtarzać co trzy lata). Po 65. roku życia te badania wydają się być zbyteczne, jeśli wcześniejsze badania nie wykazały żadnych nieprawidłowości i jeśli nie należysz do grupy ryzyka. VVL

Każde badanie szyjki macicy może być połączone z badaniem na HPV, ponieważ ten wirus jest bezpośrednio związany z ryzykiem wystąpienia raka szyjki macicy. Szczepionka przeciwko temu wirusowi znacznie zmniejsza szanse na zarażenie HPV i jest zalecana zarówno dla dziewczynek, jak i chłopców w wieku około 11-12 lat, choć grupę docelową często opisuje się jako od 9 do 26 lat ze względu na fakt, że szczepionkę powinno się przyjąć przed rozpoczęciem współżycia. Nawet jeśli już wcześniej zostałaś zarażona HPV, to i tak ta szczepionka może okazać się korzystna dla twojego zdrowia.

Wizyta u ginekologa może także wiązać się ze sprawdzeniem, czy nie masz żadnych chorób przenoszonych drogą płciową, m.in. chlamydii, rzeżączki, syfilisu, kurzajek na genitaliach (objaw HPV), opryszczki, HIV, zapalenia wątroby typu B. Najlepiej by było, byś te badania przeprowadzała między partnerami, zanim zaczniesz współżyć z kolejną osobą.

Tak jak regularnie dbasz o swoje włosy, samochód czy dzieci, taką samą uwagę musisz poświęcić sobie jako kobiecie! I mam nadzieję, że teraz mówisz: „Dobrze, skoro tak twierdzisz!”.

Tak, oczywiście, że tak twierdzę, co więcej, kiedyś, popijając martini z moją najlepszą przyjaciółką, po całym dniu spędzonym w swoim gabinecie, palnęłam: Proszę, powiedz mi, że codziennie myjesz sobie waginę wodą i mydłem – na co ona, wznosząc toast, rzuciła:

– No jasne!

Prawdopodobnie codziennie myjesz twarz. To samo rób ze swoją waginą, szczególnie jeśli wybierasz się do swojego ginekologa na egzamin miednicy. Poza tym to do ciebie należy, by utrzymać swoją waginę zdrową i zadbaną jak to tylko możliwe. Może twoja mama miała rację, gdy mówiła, że dziewczynki muszą o siebie dbać… o ile miała na myśli nasze „południowe” obszary.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: