- promocja
Kobiety, które latały dla Hitlera - ebook
Kobiety, które latały dla Hitlera - ebook
„Jedna była blondynką, wesołą, głośną i pełną energii, druga ciemnowłosą, poważną i rzeczową. […] A mimo to obie były w pewnym sensie odmieńcami, u których umiłowanie sensacji, adrenaliny i osobistej wolności sprawiło, że przeciwstawiły się społecznym oczekiwaniom”. Te dwie kobiety w hitlerowskiej Trzeciej Rzeszy zrobiły kariery w dziedzinie zastrzeżonej dla mężczyzn – lotnictwie wojskowym.
Biografia dwóch najsłynniejszych kobiet-pilotów doświadczalnych III Rzeszy. Opowieść o pasji, odwadze i sławie, a także o diametralnie różnych wyborach i dramatycznej walce o przetrwanie w cieniu totalitarnego państwa. Historia kobiet o skrajnie różnych tożsamościach oraz odmiennie pojmowanym patriotyzmie, które w niebywały sposób wspierały wysiłek wojenny Trzeciej Rzeszy ryzykując życie. To też historia wyborów, które doprowadziły je w dwa różne punkty pod koniec wojny.
Clare Mulley – jest wielokrotnie nagradzaną autorką, książek prezentujących wyjątkowe biografie kobiet m.in. Szpieg, który kochał (opowieść o Krystynie Skarbek), Kobieta, która ocaliła dzieci. Biografia Eglantyne Jebb, za którą zdobyła nagrodę British Daily Mail Biographers 'Club.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-15455-1 |
Rozmiar pliku: | 4,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ADL/Wikimedia Commons, lic. CC BY-S.A. 3.0 (s. 140, 424)
Archiwum Bellony (s. 15, 264, 389)
Archiwum Gerharda Brackego (s. 40, 345)
Archiwum H.P. Melle/Stauffenberg i Archiwum Gerharda Brackego (s. 47, 50, 87, 116, 162, 184, 232, 281)
Archiwum Reinharta Rudershausena (s. 28)
Bundesarchiv (s. 18, 382)
Daniel Apel/Wikimedia Commons (s. 227)
DRK/Ullstein bild via Getty Images (okladka ‒ s. 1 prawe)
Heinrich Hoffmann/ullstein bild/Getty Images (s. 195)
Internet, domena publiczna (s. 57, 64, 103, 356)
John F. Kennedy Presidential Library and Museum (s. 477)
John Kerrison Photography (okładka ‒ prawe skrzydełko)
Michael Ritter/Wikimedia Commons (s. 486)
Narodowe Archiwum Cyfrowe (s. 71, 127, 175, 202)
Paul Popper/Poperfoto/Getty Images (okładka ‒ s. 1 lewe)
SZ Photo/Scherl/Bridgeman Images (s. 315)
Tallandier/Bridgeman Images (s. 259)
TUM.Archiv der Technischen Universität München (s. 35)
zbiory autorki (s. 23, 94)
zbiory Konstanze von Schulthess (s. 80, 326, 369)
zbiory rodziny de Waal (s. 151, 294)Podziękowania
Jedną z cudownych rzeczy związanych z pracą nad biografią jest to, że niekiedy ma się wrażenie, iż ściska się czyjąś rękę albo dołącza do rozmowy – ponad historią. Czytanie pamiętników lub listów, czy nawet mniej intymnego materiału, przynosi chwile głębokiej empatii i często sprawia wrażenie spotkania umysłów, lecz także powoduje nagły szok odnajdywania niewytłumaczalnych uprzedzeń lub czegoś jeszcze gorszego. Ważne jest, aby nie zakładać z góry zbyt wielkiego zrozumienia lub nie zapomnieć o tym, co może być utracone w przekładzie z uwagi na język, czas i kontekst. Niekiedy dochodzi do dosłownego uścisku ręki, gdy podczas wywiadów spotyka się weteranów, ludzi ocalałych czy innych świadków. Podczas pracy nad tą książka parokrotnie znalazłam się o kilka uścisków ręki od Hitlera, pamiętając o tym, że nie każdy, kto się z nim witał, robił to z entuzjazmem. Spotykanie ludzi w pokojach udekorowanych fotografiami ich rodziców odznaczanych Żelaznym Krzyżem czy unoszących rękę w nazistowskim pozdrowieniu okazało się szczególnie interesujące. W owym czasie decyzje i działania rzadko bywały tak jednoznaczne, jak niekiedy mogłoby się wydawać z perspektywy siedemdziesięciu lat, i dotarcie do wielu prawd czyjegoś życia, czy to opartych na faktach, czy też ocenach moralnych lub emocjonalnych sądach, wymaga zrozumienia, ale też dociekliwości i krytyki, jak również staranności, a przy tym także szacunku dla śladów tego, co pozostało w zapisach, i tego, co jest w nich nieobecne.
Książka ta nie mogłaby powstać bez niezwykle wielkodusznego wsparcia wielu ludzi, którzy znali Melittę Schiller von Stauffenberg, Hannę Reitsch i ich osoby z ich otoczenia. W Niemczech byłam zachwycona, mogąc spotkać kilku członków rodziny Melitty i jej teściów. Jej siostrzeniec, doktor Reinhart Rudershausen, i jego żona, Elke, w swoim pięknym domu letniskowym nad jeziorem hojnie zaoferowali mi pełen dostęp do rodzinnych dokumentów, później zaś przesłali oryginalne fotografie rodzinne. Heidimarie Schade przywołała wspomnienia z dzieciństwa, kiedy wykpiwała czekoladę, którą dostawała Melitta jako przydział z Luftwaffe, a jej brat, Friedrich Berkner, także uprzejmie podzielił się swoją wiedzą. Generał major hrabia Berthold von Stauffenberg, najstarszy syn Clausa von Stauffenberga, spędził ze mną poranek przy wspaniałym śniadaniu, a także po nim, wspominając swoją rodzinę. Podziękowania należą się także jego siostrze, Konstanze von Schulhtess-Rechberg, która przywołała wspomnienia o swojej matce. Hendrik de Waal i jego siostra Katinka de Waal udostępnili mi fotografię swego wuja, drogiego przyjaciela Melitty, Friedricha Franza Amsincka. Pierwszy biograf Melitty, Gerhard Bracke, który ma własne fascynujące wspomnienia z wojennego dzieciństwa, wiele lat po wojnie bardzo dobrze poznał siostrę Melitty, Klarę. Z ogromną wielkodusznością zapewnił mi pełen dostęp do swej kolekcji nagranych wywiadów, fotografii i dokumentów, w tym pisanych ręcznie dzienników Melitty z 1943 i 1944 roku, oraz niektórych fascynujących niepublikowanych listów od Hanny.
Choć nie byłam w stanie spotkać się z rodziną Hanny, miałam sposobność przeprowadzić wywiady z kilkoma osobami, które ją znały. Pierwszą był legendarny oficer i pilot oblatywacz, komandor Eric „Winkle” Brown, najbardziej utytułowany pilot w historii Królewskiej Marynarki Wojennej. Podczas wielu rozmów Eric opisał mi, jak rozstał się z Hanną przed wojną, formalnie zidentyfikował ją w ostatnich dniach konfliktu, a następnie od czasu do czasu pozostawał z nią w kontakcie.
Dzięki cudownej pomocy Margaret Nelson i Virginni Rouslin mogłam przeprowadzić w Kanadzie wywiad z kapitanem-pilotem Luftwaffe Dietrichem Putterem, który znał Hannę podczas wojny. Starszy szeregowy Walter Rehling podczas mojej wizyty w Peenemünde przesłał mi swoje wspomnienia o niej. Wśród tych, z którymi miałam okazję rozmawiać, ostatnią osobą, która spotkała Hannę, był producent BBC John Groom. Wspominał on wywiad, który przeprowadził z nią w późnych latach siedemdziesiątych dla swego cyklu Tajna wojna, w tym sytuację, kiedy spadła z krzesła, gdy z zapałem opisywała lot po łuku Messerschmitta Komet napędzanego silnikiem rakietowym.
John Martin Bradley, który wiele lat spędził na fotografowaniu weteranów do kolekcji Piloci wojskowi drugiej wojny światowej, wspaniałomyślnie podzielił się swoim wywiadem z Heinem K. Geringiem, który ongiś uratował Hannę przed myszą, James Holland zaś udostępnił mi liczne wywiady z weteranami, przeprowadzone przez niego i opublikowane na stronie www.griffonmerlin.com, internetowym forum poświęconym drugiej wojnie światowej. Ian Sayer z wielkim zapałem i hojnością przesłał mi skany swej znaczącej prywatnej kolekcji niepublikowanej powojennej korespondencji Hanny, która pozwoliła mi na fascynujące nowe spojrzenie na jej dogmatyczny charakter. Bernd Rosemeyer, syn pilotki Elly Beinhorn, oraz Barbara Pasewaldt, córka podpułkownika Luftwaffe Georga Pasewaldta, także podzielili się spojrzeniem swych rodziców na obydwie pilotki.
Jestem też ogromnie wdzięczna kilku weteranom, którzy naświetlili mi kontekst tamtych czasów, w tym porucznikowi Królewskich Sił Lotniczych (RAF) Johnowi Alanowi Ottewellowi, mojemu przyjacielowi i sąsiadowi, podpułkownikowi Lenowi Ratcliffe’owi i przez Grahama Cowie z Muzeum RAF w Cosford kapitanowi „Rusty’emu” Waughmanowi oraz starszemu sierżantowi Jackowi Pragnellowi, którzy zrzucali bomby na Peenemünde podczas operacji „Hydra”, kiedy to Hanna, jak powiadają, przespała cały nalot pod ziemią. Oficer wywiadu żeńskiej służby pomocniczej RAF (WAAF) Doreen Galvin i oboje moich rodziców, Gill i Derek Mulley, także byli na tyle uprzejmi, aby podzielić się ze mną swoimi wspomnieniami z czasów wojny. Składam im najszczersze podziękowania.
Wśród innych, który przyczynili się do nadania kształtu tej książce, jest historyk Heiko Peter Melle, który oprowadził mnie po pałacu Stauffenbergów, oraz autorka i kuratorka Anna Voorhoeve, która pokazała mi większość Berlina Melitty. Profesor Uniwersytetu Londyńskiego (UCL) Bermhard Rieger podzielił się ustalaniami swoich badań na temat powojennego życia Hanny; Caroline Esdaile wspomnieniami swojego ojca z „nocy kryształowej”, a Chris Butler zapiskami rodzinnymi o bunkrze Hitlera w pierwszych dniach pokoju. Muszę także złożyć szczególne podziękowania historykom i autorom: Nigelowi Jonesowi i Paulowi Strongowi, z którymi rozmowy naprowadziły mnie na historię tych kobiet, oraz Rogerowi Moorhouse’owi i Nickowi Jacksonowi, którzy później pomogli mi nawigować przez rozmaite archiwa i bary Londynu, Berlina i Monachium.
Moje najszczersze podziękowania należą się także archiwistom i personelowi Brytyjskich Archiwów Narodowych; archiwom Imperialnego Muzeum Wojny, Muzeum Królewskich Sił Powietrznych w Hendon; Bibliotece Brytyjskiej i archiwom Muzeum Niemieckiego w Monachium, archiwom Uniwersytetu Technicznego w Monachium, Niemieckiemu Muzeum Ruchu Oporu w Banderblock w Berlinie, Centrum Pamięci w więzieniu Plötzensee w Berlinie, Muzeum Historyczno-Technicznemu w Peenemünde, Amerykańskiemu Krajowemu Urzędowi ds. Archiwów i Rejestrów, Bibliotece Wydziału Prawa Uniwersytetu Cornella, zbiorom Donovana z procesu norymberskiego, domowi aukcyjnemu Alexander Historical Auctions, Clintowi Danielowi, właścicielowi kolekcji pamiątek lotniczych (C.E. Daniel Collections), i zespołowi lotniska Gandalou we Francji, który poderwał mnie w powietrze szybowcem i równie szybko sprowadził na ziemię.
Ian Wolter i Kate Mulley – dziękuję wam za wszystko, oboje jesteście cudowni. Gorące podziękowania należą się także mojemu znakomitemu wydawcy, George’owi Morleyowi, Tani Wilde, Philippie McEwan i reszcie zespołu wydawnictwa Macmillan oraz mojemu agentowi Andrewowi Lownie. Także i tym wszystkim, którzy bardzo pomagali mi w odnajdywaniu i tłumaczeniu książek, materiałów archiwalnych i niekiedy nawet zawiłej poezji: Marie Förg, Barbarze Schlussler, Wolfgangowi Gehlenowi, Karin Fischer-Buder, Stephanie Holl-Trieu, Paulowi Skinnerowi i Hansowi Fliri, jak również moim mężnym asystentkom, Alison Mable i Michelle Wheeler. I wreszcie, z ogromną przyjemnością dziękuję moim córkom: Millie i Flo za wskazywanie stosownych źródeł z ich własnych lektur na temat Anne Frank i Roberta Harrisa oraz Hester za ogromnie potrzebną zachętę i chwile rozrywki. Wszystkie błędy są, rzecz jasna, mojego autorstwa. Dziękuję wam wszystkim.
Clare Mulley, luty 2017Epigraf
Pierwszą rzeczą, jaką o poranku robił Hitler po opuszczeniu sypialni w Berghofie, było wyjście na duży taras na parterze. Tam, o określonej porze, zwykle obserwował wspaniałą i inspirującą scenę: wysoko na niebie dwa ogromne orły zataczały kręgi. Hitler z przejęciem śledził przez lornetkę majestatyczny lot tych rzadkich, lecz okazałych ptaków. Któregoś dnia jednak, ku swojej konsternacji, ujrzał tylko jednego orła. „Co stało się z drugim? – pomyślał z niepokojem.
Adolf Hitler spogląda z tarasu Berghofu, swej alpejskiej rezydencji w bawarskiej miejscowości Berchtesgaden
Całymi dniami w napięciu poruszaliśmy ten temat, widzieliśmy bowiem, jak bardzo Hitler denerwował się zniknięciem drugiego orła. Niedługo potem postanowiliśmy ponownie udać się do Obersalzbergu na jego urodziny i kilka dni przed tym wydarzeniem nasza kolumna wyruszyła z Monachium. Około pięćdziesięciu kilometrów za Monachium ujrzeliśmy samochód, który szybko zbliżał się z przeciwnego kierunku, i pomimo prędkości, z jaką nas mijał, Hitler dostrzegł jakiegoś ogromnego ptaka z rozpostartymi skrzydłami leżącego na tylnym siedzeniu. Natychmiast zatrzymał kolumnę. „Sądzę – powiedział – że to był mój orzeł!”, po czym niezwłocznie nakazał ochronie, aby zawróciła i dogoniła pojazd.
– Jeśli mi się uda, obiecuję wam, panowie, że wymierzę przykładną karę tym łajdakom! I nie tylko im, ale i odbiorcy! – powiedział, a mroczny wyraz jego twarzy nie wróżył nic dobrego nieszczęśnikom, którzy wywołali jego gniew.
Jakąś godzinę później ujrzeliśmy samochód ochrony wracający z pełną prędkością. Zatrzymaliśmy się i podbiegł do nas Rattenhuber.
– Miał pan rację, mein Führer – zameldował. – To ten orzeł z gór.
– A odbiorca? – zapytał Hitler złowróżbnym tonem.
Rattenhuber z lekkim wahaniem mówił dalej:
– Orła dostarczono do pana rezydencji w Monachium… Jest umieszczony na marmurowym cokole, na którym widnieje napis:
NASZEMU UKOCHANEMU FÜHREROWI
Z JEGO GÓR
20 kwietnia
Od komórki partyjnej NSDAP Berchtesgaden
Heinrich Hoffmann, 1955
Przypisy
1 Heinrich Hoffmann, Hitler Was My Friend: The Memoirs of Hitler’s Photographer , Frontline, 2011, s. 194–195.Wstęp: prawdy i losy
Hej, historia to, historia tamto… dlaczego w imię dramaturgii nie okantować milionów miłośników filmów i czytelników czasopism?... Jeśli ktoś rzeczywiście chciałby poznać prawdę, wystarczyło zapytać mnie.
Hanna Reitsch, 1973
Historia nie rozwija się zgodnie z koncepcją; podąża własną, często losową ścieżką. Ani ludzi, ani wydarzeń historycznych nie można poukładać w pudełkach przygotowanych czy stworzonych później. Ludzie, wydarzenia i postęp mają swoją własną dynamikę.
Nina von Stauffenberg, 1997
Hanna Reitsch wierzyła, że jest kobietą uczciwą. Przesłuchujący ją Amerykanin zakończył swój raport z września 1945 roku konkluzją, że przekazując informacje, „dołożyła szczerego i sumiennego wysiłku, aby były one prawdziwe i dokładne”. „Twierdzi, że jedynym powodem, dla którego pozostała przy życiu, była troska o prawdę” – dodał. Zmarła sześć miesięcy wcześniej Melitta von Stauffenberg nie miała szansy dołożenia swojego głosu do zapisu historycznego. Jednakże jej żyjąca siostra, Klara, oświadczyła, że Melitta nie byłaby „w stanie propagować niczego wbrew swojej wiedzy”. Gdyby jednak Melitta miała szansę odnieść się do wydarzeń czasu wojny, jest mało prawdopodobne, aby relacje tych dwóch wyjątkowych kobiet były zgodne.
Hanna Reitsch i Melitta von Stauffenberg były jedynymi testowymi pilotkami aktywnie służącymi nazistowskiemu reżimowi. Jedna była blondynką, wesołą, głośną i pełną energii, druga kobietą ciemnowłosą, poważną i rzeczową; na pierwszy rzut oka nie było więc między nimi wielu oczywistych podobieństw. A mimo to obie były wielkimi patriotkami z głęboko zakorzenionymi poglądami na temat honoru, obowiązku i poświęcenia, jak również w pewnym sensie odmieńcami, u których umiłowanie sensacji, adrenaliny i osobistej wolności sprawiło, że przeciwstawiły się wszystkim społecznym oczekiwaniom.
Hanna Reitsch prezentuje nazistowskie pozdrowienie przy okazji wizyty w rodzinnej Jeleniej Górze (Hirschbergu), 5 kwietnia 1941 r.
Hanna i Melitta przyszły na świat w pionierskiej epoce lotnictwa, kiedy to żywiono nadzieję, że latanie zbliży narody. Zmieniła to pierwsza wojna światowa, wyznaczając pilotom nowe role w wojskowych lotach zwiadowczych i bojowych, lecz romantyzm związany z lataniem nie przemijał. Piloci szczycili się swym honorem, jak również odwagą, a asy w rodzaju „Czerwonego Barona”, Manfreda von Richthofena, stawały się legendarnymi postaciami. Zgodnie z wymogami traktatu wersalskiego pokonane Niemcy zostały zmuszone do zdemobilizowania swych sił lotniczych i zniszczenia lotnictwa wojskowego. Produkcja maszyn silnikowych również została czasowo zabroniona, lecz wyjątkiem były szybowce. W rezultacie w latach bezpośrednio po wojnie szybownictwo stało się w kraju sportem, o którym marzyła młodzież, symbolicznym nie tylko dla pokoju i wolności, lecz także dla odrodzonej narodowej dumy. Niebawem, aby oglądać pokazy i zawody, będą się gromadzić tysięczne tłumy.
Kotlina Jeleniogórska, gdzie Melitta chodziła do szkoły z internatem i gdzie dorastała Hanna, zapewniała doskonałe warunki do szybownictwa. W efekcie obie kobiety nauczyły się szybować ponad tymi samymi zielonymi stokami, szokując przyjaciół gotowością do nadstawiania karku w odkrytych kokpitach kruchych szybowców zbudowanych z drewna i płótna. Nie takiego zachowania oczekiwano od młodych niemieckich Fräulein w latach dwudziestych i wczesnych latach trzydziestych. To, co zmuszało je do działania, to nie tylko czysta adrenalina ryzykownych lotów, choć dla obu kobiet miała ona swój wielki powab, ale także poczucie wolności, jakiego dostarczało szybowanie, odrywające je od ograniczeń i ubóstwa weimarskich Niemiec i zapewniające możliwość poparcia heroicznej odbudowy honoru ich kraju.
W 1922 roku Melitta, dziewięć lat starsza od Hanny i o wiele bardziej trzymająca się utartych wzorów, rzuciła się do studiowania inżynierii lotniczej na Uniwersytecie Technicznym w Monachium, w ówczesnym centrum ruchu nazistowskiego. Gdy tylko zaczęła na siebie zarabiać, inwestowała każdego zaoszczędzonego feniga w naukę latania maszynami silnikowymi i wkrótce posiadała każdy rodzaj licencji. Hanna opuszczała zajęcia na uczelni, aby uczyć się latać, zaskakując ludzi wrodzonymi zdolnościami. Był rok 1928, kiedy to Amelia Earhart zadziwiła świat, stając się pierwszą kobieta, która przeleciała Atlantyk. Dwa lata później Amy Johnson przeleciała samotnie z Anglii do Australii, ustanawiając kolejny kobiecy rekord pierwszeństwa. Była to czarowna epoka lotów, w której Earhart posiadała własną linię mody, a „En Avion” były ulubionymi perfumami. Wkrótce Hanna i Melitta zaczęły trafiać na okładki niemieckich magazynów rodzinnych, oklaskiwane za urodę, jak również za ich umiejętności i „wrażliwość” w powietrzu.
W połowie lat trzydziestych nadzwyczajne kompetencje, odwaga i determinacja Hanny i Melitty stworzyły dla nowego nazistowskiego reżimu jedyną w swoim rodzaju wartość i obu, jako pierwszym wyróżnionym w ten sposób kobietom, przyznano honorowy tytuł Flugkapitän, czyli kapitana lotnictwa. Od teraz wymagano od nich spełniania pewnych patriotycznych obowiązków. Obie zaprezentowały swoje umiejętności lotnicze podczas osławionych Igrzysk Olimpijskich w 1936 roku, kiedy to Melitta wykonywała akrobacje podczas prestiżowego Grossflugtag („Wielkiego Dnia Lotów”). Dwa lata później, Hanna, pierwsza kobieta pilotująca helikopter, wprawi w osłupienie międzynarodową widownię, wlatując nim do budynku berlińskich targów motoryzacyjnych.
Kiedy w 1939 roku powróciła wojna, obie kobiety także będą służyć Niemcom. Ich podwójne umiłowanie ojczyzny i latania zbiegło się w kokpicie i obie te miłości zostaną poddane próbie. Hanna pilotowała wiele prototypowych szybowców i autoryzowała użycie pionierskiego wyposażenia lotniczego, takiego jak osłony na skrzydła, opracowane do przecinania stalowych lin balonów zaporowych. W 1941 roku została pierwszą kobietą, która podczas wojny otrzymała Żelazny Krzyż. Mniej niż dwa lata później Melittę spotkało to samo wyróżnienie za pionierska pracę przy opracowywaniu i testowaniu bombowców nurkujących Junkers Ju-87 Stuka. Choć jako kobiety nigdy w sensie technicznym nie były zatrudnione przez Luftwaffe, od tej pory ich bliźniacze gwiazdorskie kariery będą składać się na pierwszy plan nazistowskiego lotnictwa wojskowego.
Hanna i Melitta jako pilotki wielokrotnie ryzykując życie w służbie swojego kraju z dumą nosiły swoje odznaczenia. Obie włożyły znaczny wkład w militarny wysiłek nazistów, a mimo to ich poglądy na własny kraj i na reżim nazistowski nie mogłyby chyba być bardziej odmienne. Hanna czuła, iż Niemcy są teraz prawdziwie żywe, walcząc dumnie o swój honor i należną im chwałę. Melitta była bardziej powściągliwa. Tradycyjne, konserwatywne Niemcy, które były jej domem, walczyły o przeżycie nie tylko przeciwko alianckiemu atakowi, ale także przeciwko brutalnemu, totalitarnemu reżimowi nazistowskiemu. Choć niekiedy latały z tego samego lotniska i obie były częstymi gośćmi w berlińskim aeroklubie, obie kobiety siebie unikały, a przez całą wojnę wzajemnie się ignorowały i lekceważyły. Ich rozbieżne poglądy polityczne nie tylko je podzieliły, lecz miały sprawić, iż w czasie nawiązywania koneksji w najwyższych kręgach nazistowskiej władzy dokonają dramatycznie różnych wyborów.
Po wojnie Hanna stała się sławna nie tylko w Niemczech, lecz została bohaterką licznych zagranicznych filmów i książek, które cechowała rozmaita wiarygodność. Zmuszona w czasie amerykańskich przesłuchań do ponownej oceny swych wartości zdecydowała, iż uczciwość jest jej sztandarową cnotą i rozpoczęła kampanię wyjaśniania nieporozumień. „Bezlitosna prawda jest niezbędna, choć może być trudno słyszalna – tłumaczyła z zapałem pewnemu dziennikarzowi przeprowadzającemu z nią wywiad. – Ma istotne znaczenia dla całej ludzkości”. Ostatecznie opublikowała kilka wersji swoich wspomnień, w których ukazywała siebie po prostu jako pilotkę i apolityczną patriotkę. Te książki były łatwe do napisania – stwierdziła – ponieważ musiałam tylko opowiedzieć prawdę i uczciwie ją wyłożyć”. A jednak były przyjaciel, brytyjski pilot Eric Brown, uważał, że w najlepszym wypadku Hanna „oszczędnie używała prawdy”. Nigdy się nie zdecydowała, aby odnieść się do zbrodniczej polityki i praktyk nazistowskiego reżimu ani do swych własnych związków z nim.
Melitta, przeciwnie, całkowicie zniknęła z zapisów. W połowie lat siedemdziesiątych jej siostry, Klara i Jutta, zaczęły pytać byłych przyjaciół i znajomych Melitty o ich wspomnienia na jej temat. Hanna szybko chwyciła za pióro. „Nie ma niczego, co uwydatniałoby osiągnięcia Melitty jako szczególnie niezwykłe” – napisała do Klary, gdy usłyszała, że być może zanosi się na biografię. Jej Żelazny Krzyż „był nieważny”, utrzymywała Hanna; całkiem możliwe, że jej lotów testowych „nie można uznać za ryzykowne”; zaś jej ambicja „nie była normalną, zdrową ambicją, lecz pokusą, być może z powodu jakiejś wewnętrznej desperacji”. „Byłoby łatwiej, gdybyś tu była i mogłybyśmy o tym pomówić, bowiem pisemne wyjaśnienie może być jeszcze bardziej raniące niż rozmowa” – kontynuowała, dodając, iż „są rzeczy, o których chciałabym pomówić z tobą prywatnie i których nie mogę napisać”. Powstrzymywana poczuciem przyzwoitości lub też troską o niepozostawienie zapisu na piśmie, Hanna wysunęła później parę dramatycznych oskarżeń pod adresem Melitty. I szła za ciosem: „Czy to nie byłoby okropne, gdyby te prawdziwe wydarzenia, znane kilku osobom, miały być opisane ze szczegółami… lecz fałszerstwo z pewnością prędzej czy później i tak wychodzi na jaw”. A potem dodała: „Jestem pewna, że zrozumiesz mnie właściwie. Chcę ochronić ciebie i pamięć Melitty”.
Melitta Schenk von Stauffenberg w kokpicie bombowca Junkers Ju 88, data nieznana
Hanna nie mówiła prawdy. Pytanie polega na tym, komu kłamała na temat przeszłości swojej i Melitty oraz dlaczego? Klara podziękowała Hannie za przedstawienie swojego poglądu w sposób „tak otwarty”. „Oczywiście zaakceptujemy każdą prawdziwą wersję wydarzeń – zakończyła korespondencję dwuznacznie. – Zakładam, że ty także będziesz z tego powodu szczęśliwa – dla dobra poszukiwania prawdy”.
Przypisy
1 Hanna Reitsch w: „Die Welt”: Wie klein Mäxchen such den Untergang des Dritten Reiches vorstellt (2.08.1973).
2 Cytowane przez Konstanze von Schulthess w: Nina Schenk Gräfin von Stauffenberg: Ein Porträt , Piper, 2009, s. 208.
3 Biblioteka Wydziału Prawa Uniwersytetu Cornella: Robert E. Work, Raport z przesłuchania Hanny Reitsch, The Last Days in Hitler’s Air Raid Shelter (8.10.1945).
4 Archiwum Gerharda Brackego, korespondencja Klara Schiller/ Hanna Reitsch (27.06.1977).
5 Archiwum Muzeum Niemieckiego, 101B, anonim, Conversation with Hanna Reitsch (niedatowana).
6 Hanna Reitsch, The Sky My Kingdom: Memoirs of the Famous German World War II Test Pilot , Greenhill, 2009, s. 261
7 Eric Brown, wywiad Mulley (marzec 2013).
8 Archiwum Gerharda Brackego, korespondencja Hanna Reitsch/Klara Schiller (7.02.1975).
9 Ibid. (7.02.1975, 18.02.1975).
10 Ibid. (18.02.1975).
11 Ibid. (7.02.1975).