Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Kocioł Czerkasy-Korsuń i bitwa o Dniepr (wrzesień 1943 – luty 1944) - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 kwietnia 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kocioł Czerkasy-Korsuń i bitwa o Dniepr (wrzesień 1943 – luty 1944) - ebook

Bitwa nazwana przez Niemców pod Czerkasami, a przez Sowietów pod Korsuniem, stanowiła ostatni epizod, nieznanej powszechnie serii operacji określanych ogólnie jako „bitwa o Dniepr”. Pod względem czasu trwania i wielkości zaangażowanych sił, zajmuje ona w wojnie niemiecko-sowieckiej drugie miejsce, zaraz po operacji Barbarossa. Od września 1943 roku do lutego 1944 roku, praktycznie połowa Armii Czerwonej stawiła czoła najlepszej części Wehrmachtu, aby zawładnąć największą ukraińską rzeką. O ile przy tej okazji Sowieci ponieśli ogromną klęskę w działaniach powietrznodesantowych, o tyle powiódł im się marsz rokadowy oraz bardzo dobre przełamanie. Tymczasem Niemcy nie po-trafili przekuć w trwały sukces uderzeń swoich dziewięciu dywizji pancernych, doskonale prowadzonych przez von Mansteina.

Książka zawiera szczegółowy opis okrążenia dwóch niemieckich korpusów w Korsu-niu i 26 dni zażartych walk, prowadzonych w najcięższych warunkach pogodowych, które doprowadziły do wyrwania się części wojsk z kotła. Te mało znane walki przyniosły Niemcom większe straty w broni pancernej niż bitwa pod Kurskiem! Jean Lopez zawarł w niej za-pierające dech w piersiach i dobrze udokumentowane opisy walk. Przedstawił zamierzenia obu stron i obsesje Hitlera oraz Stalina, a także działania Watutina, Koniewa i von Mansteina. Na kartach książki znaleźć można również opis niesłychanych cierpień przeżytych przez cztery miliony niemieckich i sowieckich żołnierzy. W pracy zawarto również liczne uwagi na temat niemieckiego transportu lotniczego, sowieckich operacji powietrznodesantowych, broni pancernej, jak również roli okrążenia w myśli wojskowej obu nieprzyjacielskich armii.

Jean Lopez, dziennikarz i historyk, podjął się naszkicowania znacznego fragmentu wojny niemiecko-sowieckiej. Jego prace poświęcone bitwie pod Kurskiem oraz pod Stalin-gradem zostały nagrodzone przez l’Académie des sciences morales et politique.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7889-900-6
Rozmiar pliku: 4,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA

Bitwa, która toczyła się w centralnej Ukrainie, od 24 stycznia do 18 lutego 1944 roku, znana jest w historiografii pod dwiema nazwami. Niemieccy świadkowie tamtych zdarzeń, a za nimi większość historyków zachodnich, określała ją terminem bitwa pod Czerkasami. Wynika to z faktu, że Czerkasy stanowiły najważniejsze miasto w tamtym rejonie, a w komunikatach Wehrmachtu przyjęto je jako punkt odniesienia, w oparciu o który oznaczano środkowy biegu Dniepru. Lecz nazwa ta nie wydaje się do końca właściwa, ponieważ walki, które przedstawiono w niniejszej pracy, nie objęły tego, wówczas 30 tys. miasta. Położone nad brzegiem wielkiej ukraińskiej rzeki i zajęte przez Sowietów późną jesienią 1943 roku, znajdowało się 30 kilometrów na wschód od pola bitwy. Historiografia sowiecka określa to starcie mianem bitwy pod Korsuniem lub dokładniej pod Korsuniem Szewczenkowskim¹. Nazwa ta wydaje się bardziej odpowiednia, ponieważ to 10 tys. miasteczko, położone po obu stronach rzeki Roś i pięćdziesiąt kilometrów na zachód od Czerkas, stanowiło przez trzy tygodnie centrum kotła, w którym poruszały się dwa niemieckie korpusy. To właśnie tą nazwą, będziemy określać walki przedstawione w drugiej i trzeciej części pracy. W tytule została zachowana nazwa Czerkasy, aby książka była łatwiejsza w odbiorze dla czytelników zachodnioeuropejskich.

Jeśli przypatrzymy się komunikatom wojennym obu stron, dostrzeżemy, że bitwa ta posiada nie tylko podwójną nazwę, ale również dwa różne „rozstrzygnięcia”. Dla strony sowieckiej było to wielkie zwycięstwo, „drugi Stalingrad”. Z kolei dla Niemców bitwa stanowiła wielkie zwycięstwo obronne Ostheer. Nie ulega żadnej wątpliwości, że Korsuń był sukcesem Armii Czerwonej, jednak nie całkowitym, jak to wówczas głoszono. Podawane bezpośrednio po bitwie straty niemieckie były trzykrotnie zawyżone. Co ciekawe liczby te są bezrefleksyjnie powielane do dnia dzisiejszego przez wielu zachodnich specjalistów² zajmujących się konfliktem niemiecko-sowieckim. Stwierdzenie, że Korsuń był także zwycięstwem niemieckiej obrony jest również częściowo uzasadnione, ale tylko z taktycznego, a nie operacyjnego punktu widzenia. Ostheer, czyli niemiecka Armia Wschodnia z całą pewnością ocaliła od śmierci i niewoli 30 tys. żołnierzy, jednakże została odepchnięta od Dniepru i odrzucona o 300 km na zachód, w stronę rumuńskiej granicy.

Korsuń nie zalicza się do jednej z wielkich bitew wojny niemiecko-sowieckiej. W walki zaangażowano łącznie mniej niż 500 tys. żołnierzy, czyli cztery do pięciu razy mniej niż pod Stalingradem, Moskwą lub Kurskiem. Niemiecka przegrana nie miała takich konsekwencji jak wielkie porażki w trzech powyższych bitwach. Jednakże zaskoczeniem z pewnością jest fakt, że walki pod Korsuniem przyniosły Ostheer więcej strat w ludziach i sprzęcie, niż bitwa pod Kurskiem, określana przecież jako „zmechanizowane Verdun” lub „łabędzi śpiew niemieckiej armii pancernej” – jak powiedział Iwan Koniew.

Poza ogromną ilością przelanej krwi oraz zniszczonego sprzętu, bitwa pod Korsuniem jest interesująca z jeszcze kilku powodów.

Po raz ostatni obaj przeciwnicy toczyli walkę siłami, pomiędzy którymi nie występowały rażące dysproporcje, szczególnie w odniesieniu do wielkich jednostek pancernych. W bitwie brało udział dziewięć niemieckich dywizji pancernych przeciwko dziesięciu sowieckim korpusom pancernym lub zmechanizowanym. Zamierzenia taktyczne realizowane lub nakreślane przez jedną lub drugą stronę były dość rzadko spotykane. Zaliczyć tutaj można sowieckie okrążenie w oparciu o nieruchomy front – jedyne takie rozwiązanie nie licząc Stalingradu lub niemiecką próbę kontrokrążenia. Stanowi to wyjaśnienie sytuacji, do której dość rzadko dochodziło na froncie wschodnim: każda z dwóch stron była w tym samym czasie atakującym i obrońcą.

Szczegółowa analiza walk w mniejszej skali ukazuje także, wady i zalety systemów wojskowych obu przeciwników. Niemiecka elastyczność taktyczna i lepsze planowanie strony sowieckiej. Ciągle prowadzone po omacku, niemieckie obsesyjne poszukiwanie rozwiązania i sterowanie kotłem naprzeciw sowieckiej sztuki operacyjnej. W pracy przedstawiono kilka uwag na temat podejścia każdej ze stron do zagadnienia bitwy okrążającej. Jeden rozdział został poświęcony historii lotnictwa transportowego Luftwaffe, które stworzyło w Korsuniu most powietrzny, jakiego zabrakło w Stalingradzie. Po raz kolejny niemieckie siły powietrzne wykazały dużą wiedzę i doświadczenie, biorąc pod uwagę ograniczone środki, jakimi dysponowało.

Bitwa pod Korsuniem, ostatnie dokonanie odwołanego później Ericha von Mansteina oraz zabitego niedługo po bitwie Nikołaja Watutina, stanowi obraz wyjątkowo dramatycznych walk. Już od pierwszych dni tej krwawej walki, starano się ją ukazać przedstawiając działania batalionów, niesłychaną zaciętość żołnierzy obu stron, ogrom ich cierpień i ofiar, a wszystko to w atmosferze strachu i nienawiści. Wyjątkowe warunki pogodowe – łagodna zima oraz śniegi topniejące najwcześniej w całym ubiegłym wieku – dostarczały nowych cierpień żołnierzom zmuszonym walczyć w błocie.

Z szerszej perspektywy, okrążenie pod Korsuniem stanowiło ostatni epizod, nieznanej powszechnie serii operacji – „bitwa o Dniepr”, najważniejszej w niemiecko-sowieckim konflikcie ze względu na czas trwania i zaangażowane siły. Od września 1943 roku do lutego 1944 roku prawie połowa sił Armii Czerwonej (pięć frontów liczących 2,6 mln żołnierzy z ogólnej liczby 5,5 mln czerwonoarmistów) staje do walki o zdobycie wielkiej ukraińskiej rzeki. Jej przeciwnikiem będzie najlepsza część Ostheer (1,26 mln żołnierzy z ogólnej liczby 2,8 mln), w tym 70% jej dywizji pancernych oraz 60% samolotów Luftwaffe. W złych warunkach pogodowych, prawie 4 mln żołnierzy, 45 tys. dział, 4,2 tys. czołgów i 4 tys. samolotów, zwarło się na polu bitwy o długości 700 km i głębokości 400 km – połowa powierzchni Francji – aby odpowiedzieć na zasadnicze pytanie strategiczne: czy front na Ukrainie może się ustabilizować, tak jak miało to miejsce wokół Leningradu lub w środkowej Rosji? Zarówno dla Berlina jak i dla Moskwy bitwa ta miała dać odpowiedź na powyższe pytanie. Dla Niemców zapewniłoby to chwilę wytchnienia, pozwalającą mieć nadzieję na przesunięcie sił na zachód i szybkie rozbicie mających wylądować w przyszłości oddziałów anglo-amerykańskich. Dla Sowietów przejście przez Dniepr stanowiło pokonanie ostatniej przeszkody przed Bałkanami.

Z ogólnej perspektywy historii II wojny światowej, nie bez znaczenia pozostaje fakt, że ogromy wysiłek, jakiego od III Rzeszy wymagała ta bitwa, uniemożliwił Wehrmachtowi przerzucenie nad kanał La Manche oddziałów, które byłyby tam wkrótce potrzebne. Bez zbytniego zagłębiania się w historię alternatywną, można zastanowić się, co stałoby się, gdyby Ostheer utrzymała linię Dniepru, a OKW³ mogło przenieść VIII Korpus Lotniczy Luftwaffe oraz 10 dywizji pancernych – czyli 1 000 nowoczesnych czołgów oraz 600 samolotów bojowych – na wybrzeża kanału La Manche.

Z psychologicznego i politycznego punktu widzenia, duże znaczenie miał fakt, że większość walk niemiecko-sowieckich toczyła się pomiędzy dwiema wielkimi rzekami: Wołgą i Dnieprem. Stanowiły one ważne symbole w świadomości narodu rosyjskiego. Przeglądając wydawane w czasie walk o Stalingrad numery gazety „Krasnaja Zwiezda”, będącej oficjalnym organem prasowym Ludowego Komisariatu Obrony ZSRR, o wiele częściej odnajdziemy tam określenie tego miasta, jako „miasto nad Wołgą”, niż „miasto Stalina”. Wyrażało to duży emocjonalny ładunek związany z tą bitwą, tym bardziej, że Wołga w umysłach ludności postrzegana była jako „kraniec terenów Rosjan”. Dalej znajdował się już nieprzebyty step – Azja. Kiedy Niemcy postawili stopę na terenach „za Wołgą”, to bardzo często w 1942 roku odczytywano to, jako stratę narodu rosyjskiego wypędzonego ze swojej kolebki. Dniepr stanowił drugą granicą rosyjskiego świata. Był drzwiami do Europy i jednocześnie rzeką – matką, która widziała w średniowieczu narodziny pierwszego państwa rosyjskiego. Wyznaczała także granice obszaru, gdzie praktycznie nie kwestionowało się rosyjskiej hegemonii. Dalej na zachód, na prawym brzegu Dniepru znajdowała się Ukraina, stanowiąca przez długi czas teren sporny z Polską. Tam, gdzie prawosławie ustępowało miejsca katolicyzmowi, nastroje antyrosyjskie były silne. Znamiennym jest fakt, że to właśnie w zachodniej Ukrainie, od 1944 roku, aż do roku… 1950, podróże sowieckich oficerów musiały odbywać się w asyście eskorty. Z powodu braku podjęcia odpowiednich środków ostrożności, 28 lutego 1944 roku, generał armii N. Watutin, główny inicjator bitwy o Dniepr, został ciężko ranny, a następnie zmarł, w wyniku zasadzki przygotowanej przez ukraińskich nacjonalistycznych partyzantów z UPA. We wspomnieniach sowieckich wojskowych, dotyczących bitew prowadzonych w latach 1941-1943, zawsze odnajdziemy wzmianki o pomocy oddziałów partyzanckich, prawdziwej bądź wyimaginowanej. Jednak jeśli chodzi o prawobrzeżną Ukrainę, to wzmianki te stawały się coraz rzadsze, a w 1944 roku całkowicie ustąpiły miejsca opisom potępiającym występy „band na usługach Bandery oraz Melnyka”. Sforsowanie Dniepru przez Armię Czerwoną, pod koniec 1943 roku, otworzyło trzeci i ostatni etap wojny: całkowite wyzwolenie i zwycięstwo, a także podbój oraz rozrachunki etniczne i polityczne. Przez wiele miesięcy, Rosjanie żyli z oczami utkwionymi na rzece, której zdobycie było w ich świadomości znakiem rzeczywistego końca niemieckiego koszmaru.

Bitwa o Dniepr była nie mniej ważna dla historii III Rzeszy. Feldmarszałek von Manstein oraz pewna grupa wyższych oficerów, myślała jeszcze o możliwości wywalczenia na Ukrainie remisu z Armią Czerwoną, a przynajmniej przeszkodzeniu jej w nieprzerwanym marszu do granic Niemiec. Założenie to oparto na wyższości armii niemieckiej w prowadzeniu obrony manewrowej, co zostało udowodnione, podczas wielkiego punktu zwrotnego zimą… 1916 roku. Lecz zignorowano ogromne postępy, jakie osiągnęła Armia Czerwona w działaniach ofensywnych. Żywiono także ukrytą nadzieję: zapewnić III Rzeszy szansę na doprowadzenie do porozumienia lub w najgorszym wypadku uzyskania „dobrych warunków” poddania się, ale jedynie wobec aliantów zachodnich. To założenie oraz nadzieja na takie właśnie rozwiązanie, wyjaśniają niezwykle polityczne kroki podjęte przez von Mansteina w Kętrzynie, 4 stycznia 1944 roku. Chciał nakłonić Hitlera, by ten zrezygnował z kierowania operacjami wojskowymi w Związku Radzieckim. Oczywiście Führer nawet w najmniejszym stopniu nie zamierzał rezygnować ze swoich prerogatyw. Dodatkowo wykorzystał tę sposobność, żeby odwołać jednego z ostatnich wielkich dowódców Ostheer, których zastępował nazistowskimi oficerami nowego rodzaju. Patrząc pod tym kątem można stwierdzić, że ostateczna porażka nad Dnieprem, a dodatkowo także odwołanie von Mansteina, przyśpieszyło podjęcie w łonie Wehrmachtu decyzji o zamachu z 20 lipca 1944 roku. Bitwa o Dniepr skierowała Niemcy na drogę, która prowadziła do ich całkowitego zniszczenia i z której nie było już odwrotu. Jednocześnie otworzyła Armii Czerwonej wrota do serca Europy.CZĘŚĆ I W STRONĘ DNIEPRU

Zimą przełomu lat 1943-1944, Niemcy mieli mniejsze podstawy do myślenia o jakimkolwiek rozejmie z ZSRR, niż podczas dwóch poprzednich zim. Armia Czerwona rozpoczęła główną kontrofensywę 3 sierpnia 1943 roku, w ślad za osiągniętym sukcesem defensywnym pod Kurskiem i po zajęciu Charkowa. Jej celem było sforsowanie Dniepru jesienią tego roku, na froncie o długości 1 000 km. Stanowiło to niechybny znak zamierzenia Stalina, by przeprowadzić „jednoczesną ofensywę na szerokim froncie”. Zima miała być poświęcona, jeżeli pozwoliłyby na to warunki, na wyzwolenie całej zachodniej Ukrainy, która stanowić miała teraz, tak samo jak w latach 1942-1943, główny teatr⁴⁷ niemiecko-sowieckiego konfliktu. Takiego wysiłku od Armii Czerwonej zażądał Stalin.

Dlaczego Ukraina stanowiła priorytet?

Co najmniej pięć powodów uzasadniało ten punkt widzenia.

Po pierwsze: sforsowanie linii Dniepru, która stanowiła najlepszy atut obrony w tej części Europy. Jak pisał generał Sztiemienko, szef Zarządu Operacyjnego w Sztabie Generalnym:

„Nie było dla nikogo tajemnicą, że Niemcy byli w trakcie budowy potężnie ufortyfikowanej linii wzdłuż rzek Mołoczna, Dniepr, Soż. Nie mogliśmy pozwolić na to, by wycofali się, znajdując schronienie za tą linią i żeby oczekiwali tam na nas, ze wszystkimi swoimi zgromadzonymi środkami. W tej kalkulacji czas był czynnikiem decydującym i to pod niego została dostosowana kolejność prowadzenia naszych operacji”⁴⁸.

Zobaczymy później, że ta linia Dniepru, tak samo jak alpejska reduta z ostatnich tygodni wojny, była tak naprawdę mitem. Jednak wtedy jej wiarygodność była jeszcze na tyle duża, że wzbudzała w sowieckim dowództwie obawę o możliwość powstania impasu wojny pozycyjnej.

Po drugie: rozmieszczenie wojsk na froncie. Pięć lepiej wyposażonych Frontów, zajmowało od wiosny 1943 roku linię Siewsk (120 km na południowy zachód od Briańska) – Taganrog (Morze Czarne). 42% sowieckich dywizji strzeleckich, 82% korpusów pancernych i zmechanizowanych oraz 45% samolotów bojowych znajdowało się na tej linii. Zmiana strategi niezgodnie z przebiegiem osi wojsk – czego chciałby Żukow, który obsesyjnie twierdził, iż należało mocniej napierać w Środkowej Rosji – zmuszałaby do przeprowadzenia kosztownego i wymagającego czasu przegrupowania, co dałoby wojskom Ostheer czas na okrzepnięcie. Defensywne zwycięstwo pod Kurskiem i kontrofensywa w stronę Charkowa (operacja biełgorodzko-charkowska), zmusiły Grupę Armii Południe do odwrotu w rejon pozbawiony przeszkód, mogących jej posłużyć za linię zatrzymania. Jedynym takim wyjątkiem był Dniepr. W związku z tym Sowieci zamierzali ścigać bez odpoczynku i bez wytchnienia tę niemiecką grupę wojsk, przekraczając rzekę szybciej od niej lub w tym samym czasie.

Po trzecie: ZSRR cierpiał z powodu głodu, niedostatku energii elektrycznej oraz braku wysokiej jakości manganu i żelaza do wytopu specjalistycznej stali. Wszystkie te rzeczy znajdowały się na Ukrainie. Urodzajne ziemie należało wyzwolić przed marcem, aby móc posiać zboże, a latem zebrać plony. Energię elektryczną uzyskano by dzięki elektrowni wodnej Dnieprogres, której pracę należało wznowić. Największe na świecie pokłady manganu znajdowały się w Nikopolu, a olbrzymie kopalnie żelaza w Krzywym Rogu. Pełna kontrola nad Dnieprem pozwoliłaby także na transport barkami rzecznymi materiałów do odbudowy Kijowa oraz Dnieprogresu, gdyż sieć kolejowa była zredukowana o trzy czwarte i całkowicie zajęta przez transport wojskowy.

Po czwarte: Ukraina stała się politycznie niepewna. Niemcy – za wyjątkiem państw bałtyckich – posiadali tam większą liczbę kolaborantów niż gdziekolwiek indziej. Antysowiecka partyzantka UPA była bardzo silna, rozbudzana dodatkowo ciągle żywym wspomnieniem potwornej kolektywizacji w latach 30-tych XX wieku. Sowieci, przed wkroczeniem na Bałkany, uważali za konieczne ukaranie ukraińskich zdrajców oraz przejęcie kontroli nad mieszkańcami Ukrainy. Zresztą problem przyszłych granic Polski pozostawał nadal otwarty, a Churchill zajął stanowisko, żeby powrócić do stanu z 1938 roku. Dlatego też Stalin śpieszył się, by ponownie zająć to, co uzyskał od Hitlera we wrześniu 1939 roku, czyli rejony Lwowa i Wilna.

Po piąte: aż do konferencji w Teheranie (29 listopada – 1 grudnia 1943 roku) Stalin nie wiedział, czy siły anglosaskie nie chcą lądować w Jugosławii lub w Grecji, aby wyprzedzić Armię Czerwoną na Bałkanach i w Europie Środkowej. Churchill natomiast nie ukrywał, że preferuje tę właśnie opcję. Dla Sowietów korzystniejsze było w tym wypadku przejęcie inicjatywy i jak najszybsze dojście do Bugu. Mołotow zapewniał, że Rumunia nie wytrzyma tego szoku, jaki wywoła samo włączenie się do wojny Bułgarii po stronie Związku Radzieckiego.

Stalin, 8 września 1943 roku, oficjalnie wyznaczył kurs na Dniepr, publikując poniższą dyrektywę skierowaną do Rad Wojennych Frontów i Armii:

„Podczas operacji wojskowych, Armia Czerwona była i będzie zmuszona przekroczyć wiele rzek. Szybkie i zdecydowane forsowanie potoków oraz rzek, w tym Desny i Dniepru, będzie bardzo ważne dla powodzenia naszych Armii. Z tego powodu, Stawka uważa za konieczne, by poinformować dowództwa Armii, Korpusów, dywizji, brygad i pułków, dowódców batalionów pontonowych oraz inżynieryjnych, że pomyślne sforsowanie ważnej rzeki i utrzymanie przyczółków mostowych, pozwoli przedstawić te jednostki do poniższych odznaczeń:

1. Dowództwa Armii: Order Suworowa I klasy.

2. Dowództwa Korpusów, dywizji, brygad: Order Suworowa II klasy.

3. Dowództwa pułków, batalionów pontonowych, inżynieryjnych: Order Suworowa III klasy.

Za sforsowanie rzeki takiej jak Dniepr w rejonie Smoleńska i poniżej lub rzeki porównywalnej pod względem trudności sforsowania, wszystkie wymienione dowództwa zostaną przedstawione do tytułu Bohatera Związku Radzieckiego.

Rady Wojskowe Frontów i Armii poinformują, w przeciągu 24 godzin od otrzymania obecnej dyrektywy, wszystkie dowództwa podległych im jednostek.

Podpisano: Stalin, Antonow”⁴⁹.

Tego samego dnia, 8 września 1943 roku, Hitler po raz ostatni odwiedził front wschodni. Przyleciał do Zaporoża, do kwatery głównej Grupy Armii Południe. W trakcie tej wizyty feldmarszałek von Manstein otrzymał od Führera jasny komunikat – nie dla ewakuacji Donbasu, nie dla odwrotu za Dniepr. W ten sposób, decyzje podjęte przez obu dyktatorów określiły kierunek bitwy o Dniepr.

W czasie, kiedy Sowieci kreślili swoje cele na okres jesieni – zimy 1943-1944, Goebbels zapisał w dzienniku echa refleksji Hitlera na ten temat, refleksji, która w wielu punktach była zbieżna z tą poczynioną przez przywódcę ZSRR:

„Führer ma ogromny szacunek dla Stalina, którego uważa za prawdziwego geniusza narodu azjatyckiego. To trudny czas dla nas. Przynajmniej na razie utopią jest myśl o możliwości zawarcia z nim pokoju. Stalin potrzebuje tego, czego my chcemy, a nie zamierza zrezygnować z tego, czego potrzebujemy: Ukrainy dla zapewnienia żywności, Zagłębia Donieckiego dla zaopatrzenia w węgiel i żelazo, co bezpośrednio przekłada się na naszą produkcję stali. Nie możemy z tego zrezygnować, ponieważ w tym wypadku przegralibyśmy wojnę. (…) Führer zdecydował się wybudować dużą linię obronną wzdłuż Dniepru. W razie potrzeby, zawsze moglibyśmy się tam wycofać. Lecz w chwili obecnej nie może być o tym mowy. Walczymy o każdy skrawek ziemi i jak można zobaczyć, z pewnym powodzeniem”⁵⁰.

Piętnaście dni później, 23 września 1943 roku, Goebbels powrócił do tematu linii Dniepru, o której Hitler ponownie mu opowiadał i za sprawą której cały Berlin próbował się uspokoić:

„Führer uważa, że z łatwością można bronić linii Dniepru. Latem Dniepr stanowił przeszkodę prawie nieprzekraczalną, a zimą zapewniał nam pewne bezpieczeństwo. W niektórych miejscach jest on szeroki na 3 do 4 km. Niezwykle trudny do sforsowania dla dywizji zmotoryzowanych. Nacierający nie mogą się nigdzie okopać, nie mają żadnego punktu oparcia i stanowią łatwy cel dla naszych dywizji”⁵¹.ROZDZIAŁ I OSTWALL, MUR WIDMO

Wał wschodni, idea powracająca regularnie od dwóch lat. Hitler przeciwny, a niemieckie dowództwo podzielone. Dekret Führera ostatecznie wyznaczył cele graniczne (12 sierpnia 1943 roku). Rzeczywistość: nie ma Ostwall. Zamieszanie wśród niemieckich żołnierzy. Sowiecki wstęp do marszu na Dniepr: wyzwolenie Charkowa i Donbasu (sierpień 1943).

„Południowa część frontu rosyjskiego doświadczyła w trakcie lata 1943 roku prawdziwej masowej psychozy. Żołnierz frontowy marzył o schronieniu i bezpieczeństwie za Dnieprem. Myśl ta nadawała jedyny sens wszystkim tym bardzo ciężkim walkom ostatnich miesięcy. Przejść na drugą stronę rzeki i tam wreszcie znaleźć odrobinę wytchnienia. Ta ciągła myśl, to marzenie, pozwalało żołnierzowi znosić niewyobrażalne trudności.

Historia wojskowa świata nie zna żadnego innego przykładu wojsk, które prowadziły walkę w odwrocie przez prawie cały rok, bez żadnego załamania. Armia niemiecka dokonała tego wyjątkowego wyczynu w 1943 roku. Dywizje frontu południowego były bez wątpienia bite, a ich siły topniały, lecz nie zostały rozbite.

Zachowały one zdolność bojową i wolę walki. Chciały jednak znaleźć w tej ogromnej walce jakiś sens, myśl, która zakorzeniłaby im się w głowach i stale powracała: idea Ostwall, potężnego, wybudowanego za Dnieprem, z okopami zabezpieczonymi drutem kolczastym, betonowymi bunkrami, odpowiednio dobranymi stanowiskami artylerii itp. Żołnierze nie mieli żadnej wątpliwości, że ten wał musiał zostać wzniesiony i wyposażony we wszystkie środki techniczne.

I ja także, dowodząc 23. Dywizją Pancerną, w to wierzyłem. Również chciałem móc ponownie zasypiać bez obawy, że zostanę zbudzony przez sowieckie czołgi”⁵².

Tak wyrażał się gen. von Vormann, jedna z głównych postaci bitwy Czerkasy – Korsuń, na cztery miesiące przed jej rozpoczęciem. Rozczarowanie jego jak i żołnierzy frontowych, stanowiło miarę kunktatorstwa naczelnego dowództwa.

IDEA POWRACAJĄCA OD LAT

Sama idea Ostwall, wału wschodniego, jest prawie tak stara jak konflikt niemiecko-rosyjski. Narodziła się wraz z niemieckim parciem na wschód. Od czasów średniowiecza, niemieckie miasta graniczące ze światem słowiańskim były twierdzami: Królewiec, Malbork, Elbląg, Olsztyn, Toruń, Grudziądz… lista jest długa. Pod koniec XIX wieku stworzono go na granicy z carską Rosją, a później w latach 30-tych XX wieku naprzeciw Polski. Podczas II wojny światowej pomysł ten pojawił się ponownie w związku z pierwszymi niepowodzeniami pod Moskwą, w połowie grudnia 1941 roku. Następnie odżył przed okrążeniem pod Stalingradem, na początku listopada 1942 roku. Włosi – Mussolini i Ciano, jego zięć oraz minister spraw zagranicznych – naciskali na Hitlera by ustabilizował konflikt na wschodzie, dzięki czemu mógłby przerzucić maksimum sił do Afryki Północnej. W tym kontekście, OKH opracowało liczne plany „wału obronnego”. Hitlerowi najbardziej do gustu przypadł projekt wału najdalej wysuniętego na wschód, wzdłuż środkowego Donu i Wołgi.

Po klęsce pod Stalingradem, Mussolini wielokrotnie powracał do tego tematu, szczególnie w liście z 9 marca 1943 roku:

„Duce nigdy nie wątpił – podsumowywało OKW – że Wehrmacht mógł opanować sytuację. (…) Gdyby tylko Ostwall został stworzony, Rosja nie stanowiłaby już dłużej niebezpieczeństwa, jakim była od dwóch lat. Duce zastanawia się czy nie za bardzo igramy z ogniem wznawiając walkę przeciwko nieskończonym rosyjskim przestrzeniom”⁵³.

Proponowana przez Mussoliniego idea pozycji obronnej zorganizowanej w głąb, pod osłoną której Ostheer mogłaby zregenerować siły, a jednocześnie pozwolić wykrwawić się Armii Czerwonej we frontalnych atakach, zyskała poparcie generała Zeitzlera, szefa sztabu OKH, feldmarszałka Milcha (Luftwaffe) oraz ministra uzbrojenia i amunicji, Alberta Speera. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że taka bariera nie oferowała stuprocentowej gwarancji, lecz oceniali ją jako wiarygodną, pod warunkiem że zostanie wzniesiona daleko na tyłach, opierając się na najlepszej przeszkodzie jaka była tam dostępna, a mianowicie na zachodnim brzegu Dniepru. W oczach OKH zaangażowanego w tę kwestię, był to jedyny sposób, by tak naprawdę zaoszczędzić siły. W istocie już od 1941 roku brak rezerw strategicznych stanowił główny problem Ostheer. Brakowało 20 dywizji piechoty oraz 10 dywizji zmechanizowanych, aby – jak oceniano w Kętrzynie – „ujrzeć zakończenie” bez zbytniego niepokojenia się Armią Czerwoną.

Rzeka, co jest oczywiście prawdą, stanowiła wspaniałą przeszkodę, zwłaszcza kiedy nieprzyjaciel nadciągał ze wschodu i podążał na zachód. Od ujścia Prypeci, na północ od Kijowa, Dniepr rozszerzał się nagle do 800 metrów, aby stopniowo osiągnąć 1000 metrów w Czerkasach, następnie 2000 metrów w Dniepropetrowsku⁵⁴ i wreszcie 4000 do 5000 metrów szerokości nieopodal Morza Czarnego. Zachodni brzeg rzeki górował nad wschodnim. Urwisko brzegowe miało wysokość 100 metrów w Kijowie, a następnie średnio od 50 do 75 metrów dalej na południe od miasta. Wschodni brzeg był płaski, blisko rzeki zabagniony, bez drzew. Na tym nagim stepie widoczność na stanowiskach obserwacyjnych artylerii dochodziła do 15 km. Ufortyfikowany Dniepr, obsadzony odpowiednimi oddziałami, z pewnością stanowił najlepszą pozycję obronną w Europie Wschodniej.

Zasadniczo, Hitler nieprzychylnym okiem spoglądał na porzucanie raz zdobytego terenu. Idea Ostwall, już z samego faktu swojego istnienia, wydawała mu się równoznaczna z zachęcaniem żołnierzy do odwrotu, co bez ogródek powiedział Albertowi Speerowi. „Ufortyfikowana pozycja na tyłach jest niemożliwa do zaakceptowania z psychologicznego punktu widzenia. Kiedy wojska dowiedzą się, że 100 km za nimi istnieje tego typu pozycja, nikt nie będzie mógł zmusić ich do walki. Przy pierwszej lepszej okazji, wycofają się one bez stawiania oporu”⁵⁵.

Odmówił również rozpoczynania jakichkolwiek prac nad Dnieprem, który znajdował się wówczas 300 km za linią frontu. Za daleko – jak powtarzał. Hitler czuł odrazę nawet do przygotowywania z góry „taktycznych” linii obronnych, w odległości 20 do 40 km za linią frontu. Pozwoliłyby one na zlikwidowanie pewnych ryzykownych pozycji, jak na przykład nieprawdopodobnych „kotłów” pod Diemiańskiem i Rżewem, w północnej części frontu wschodniego. Musiało dojść aż do klęski pod Stalingradem, aby 31 stycznia 1943 roku wyraził zgodę na wycofanie 16. Armii z wybrzuszenia pod Diemiańskiem. W ten sposób skrócono front o 200 km i zyskano 12 dywizji. 6 lutego Hitler zezwolił większości 3. Armii Pancernej, 9. i części 4. Armii wycofać się z wybrzuszenia pod Rżewem na pozycję Büffel, przygotowaną wcześniej przez 50 000 rosyjskich kobiet i nastolatków zmuszonych do niewolniczej pracy. Front skrócono o 300 km, a do rezerwy przeniesiono jeden sztab armii, 5 sztabów korpusów oraz 21 dywizji, w tym 3 pancerne i 2 dywizje grenadierów pancernych. Nigdy niemiecka Grupa Armii nie dysponowała takimi rezerwami.

Dnia 26 kwietnia 1943 roku, wierząc, że powyższymi liczbami udowodni Hitlerowi przydatność takich zaplanowanych odwrotów na pozycje umocnione, Zeitzler przy pomocy Służby Pracy Rzeszy przystąpił do dokładnego rozpoznania nowej linii obronnej, nazwanej pozycją Tiger lub pozycją OKH. Projekt był bardzo ambitny i wpisywał się w ramy przejścia do obrony strategicznej na wschodzie. Planowana linia odchodziła od Dźwiny na północny zachód od Witebska, ochraniała podejścia do Smoleńska, łączyła się z Desną w Nowogrodzie Siewierskim, wraz z tą rzeką docierała aż do Kijowa, a dalej wysokim brzegiem Dniepru do Zaporoża i następnie biegła wzdłuż niewielkiej nadmorskiej rzeki Mołoczny, która osłaniała Melitopol. Zeitzler z trudem znalazł w sobie odwagę, by przedstawić ten czysto defensywny projekt Hitlerowi, który wówczas był całkowicie pochłonięty przygotowaniami do bitwy pod Kurskiem. Kiedy w połowie maja wreszcie się na to zdecydował, Führer natychmiast odrzucił ten plan, argumentując to tak samo, jak w rozmowie ze Speerem:

„Jeżeli wojska usłyszą wiadomość o tej pozycji, wówczas zrobią w tył zwrot. Ich gotowość do obrony zostanie pogrzebana. Jedyna możliwość jaką powinniście widzieć, to stać tam gdzie jesteśmy i utrzymywać się tam”⁵⁶.

Dnia 14 czerwca 1943 r. na Krym dotarła pierwsza dostawa 1 000 ton cementu. Lecz materiały te nie były przeznaczone na stworzenie linii obronnej. Hitler kazał wykorzystać je do budowy olbrzymiego 5 kilometrowego mostu drogowego i kolejowego nad cieśniną Kerczeńską. Prace posuwały się bardzo szybko⁵⁷. Oczywiście, Führer wierzył jeszcze w możliwość przeprowadzenia ponownej ofensywy w stronę Kaukazu, od przyczółku mostowego w Kubaniu⁵⁸. Lecz 8 lipca 1943 roku, kiedy zarysowała się porażka pod Kurskiem, Hitler zaczął zmieniać swoje stanowisko. W Führerprotokoll (punkt 14), wydał rozkaz by przygotować się na wylanie 200 000 m³ betonu na wschodzie, w ciągu 6 do 7 miesięcy, licząc od… lutego 1944 roku. Kiedy Speer przypomniał mu, że 15 maja ubiegłego roku, przewidział na rok 1944 zużycie 600 000 m³ betonu na Wał Atlantycki, Hitler odpowiedział mu, że zdaje sobie sprawę, iż fortyfikacje na wschodzie wzniesione zostaną kosztem tych na zachodzie⁵⁹.

Tydzień później niepowodzenie pod Kurskiem stało się faktem, a kontrofensywa sowiecka rozwijała się. Ostheer została zmuszona do obrony w otwartym polu, co mobilizowało wszystkie jej siły, aż do ostatniego batalionu. W tym samym czasie Alianci wylądowali na Sycylii i zagrozili Włochom. W tej sytuacji Hitlerowi przydałyby się ogromnie dywizje zaoszczędzone dzięki istnieniu linii obronnej na Ukrainie. W rezultacie braku tego typu umocnień, nie mógł zdecydować się na odwołanie jednostek z frontu wschodniego, aby ratować spójność śródziemnomorskiej flanki. Wycofanie II Korpusu Pancernego SS, zarządzone 17 lipca 1943 roku, zostało natychmiast anulowane. Jedynym sposobem na zapobiegnięcie lądowaniu aliantów we Włoszech, było wycofanie 20 lipca całego Ostheer na pozycję Tiger i zwolnienie w ten sposób jednego Korpusu Piechoty oraz jednego dobrze wyposażonego Korpusu Pancernego, które należało przenieść na południe od Neapolu. Lecz wał na wschodzie istniał jedynie na planach OKH, a Hitler odmówił wydania rozkazu odwrotu, obawiając się, że zakończy się to napoleońską klęską. Stracił jedyną okazję na zepchnięcie aliantów do morza, kiedy 3 września pojawili się oni przed „włoskim butem” ogołoconym z wojsk. Konsekwencje krwawej porażki we Włoszech, mogłyby być bardzo poważne w Londynie i w Waszyngtonie.

FÜHRERBEFEHL – CELE GRANICZNE

Po upadku Orła i wznowieniu ataku Watutina i Koniewa w kierunku Charkowa, Hitler wreszcie ustąpił. Pod koniec lipca 1943 roku, odpowiedział w sposób wręcz komiczny na usilne prośby Zeizlera:

„Dobrze, zgoda na twoje fortyfikacje, lecz robisz to tak, by front nic o tym nie wiedział”⁶⁰.

W końcu, po licznych ociąganiach, 12 sierpnia 1943 roku, Führerbefehl nr 10 zarządzał:

„natychmiastową budowę Ostwall wzdłuż Dniepru i Desny (pozycja Panther)”⁶¹.

Lecz było już na to za późno. Zatłoczonymi liniami kolejowymi, z trudem dostarczano amunicję, paliwo oraz posiłki. W jaki sposób kolej mogła przetransportować w tak krótkim czasie niezbędne dziesiątki tysięcy ton zbrojenia oraz cementu? Nie biorąc również pod uwagę tego, że działania partyzantów zmieniały transport kolejowy w koszmar, jak wspominał podchorąży Anton Meiser. Wraz ze swoją baterią wyjechał z Normandii 26 września 1943 roku. Przemierzył Francję, Niemcy i Polskę przy otwartych drzwiach wagonów i przy dźwiękach akordeonu. We Lwowie nastąpił pierwszy długi postój dla uregulowania ruchu. I całkowita zmiana scenerii:

„Nasz konwój miał postój na bocznym torze obok rzędu rosyjskich trupów. Był to straszny widok. Zwłoki pochodziły z transportu więźniów, który zatrzymał się tutaj chwilę przed nami. Sowieci wyrzucali przez okna ciała swoich towarzyszy, zmarłych podczas podróży, być może z głodu, pragnienia, ran. (…) Ponownie rozpoczęliśmy swoją podróż. Przejechaliśmy przez Tarnopol, Winnicę, Żytomierz, Fastów, Białą Cerkiew, Horodyszcze, Smiłę, aż do Kamianki. (…) Na tej trasie linie były zatłoczone, na prawo i na lewo leżały zniszczone lokomotywy oraz dużo, naprawdę dużo wagonów wszelkiego rodzaju, również zniszczonych. Te wraki stanowiły wynik działań partyzantów. Wielu niemieckich żołnierzy straciło tutaj życie – to było oczywiste. Naturalnie, w naszym konwoju byliśmy na to przygotowani i stale znajdowaliśmy się w gotowości, żeby odpowiedzieć ogniem. Nasza lokomotywa pchała przed sobą trzy wagony – platformy wyładowane piaskiem, które miały spowodować detonacje ewentualnych min. Cierpiała na tym prędkość transportu. Na samej lokomotywie dwóch żołnierzy trzymało straż, obserwując każdą stronę. Na tenderze ustawiony był jeden karabin maszynowy, a wszystkie które posiadaliśmy rozstawiliśmy przez całą długość konwoju, tak aby można było ich użyć zarówno przeciwko samolotom jak i partyzantom. (…) Wszystkie małe dworce i stacje kolejowe zostały zamienione w twierdze ze stanowiskami strzeleckimi. Obsługę zapewniali pracownicy niemieccy, lecz ogromna większość z tych punktów pozostawała w gestii naszych rumuńskich sojuszników. (…) Lokomotywa nieoczekiwanie zahamowała. Zapadał wieczór. Byliśmy w lesie, przerzedzenia na 100 m z jednej i z drugiej strony toru. (…) Wszyscy w gotowości. Jako że nic się nie poruszało, jedna grupa naszych ludzi zbliżyła się do umocnionego posterunku. (…) Wszyscy rumuńscy żołnierze byli martwi. Ranny pracownik niemiecki leżał przygwożdżony do ziemi. Telefony i linie sygnalizacyjne zostały zniszczone. (…) Mieliśmy godzinę opóźnienia w rozkładzie jazdy”⁶².

Służba Pracy Rzeszy i Organizacja Todt całą uwagę skupiały zresztą na budowie Wału Atlantyckiego. W październiku 1943 roku, kiedy w wielu miejscach Sowieci mieli sforsować Dniepr, Hitler ponownie zakazał rozpoczynania budowy dzieł obronnych na tyłach Grupy Armii Południe. Dowiedział się od Dorscha, adiutanta Speera, że von Manstein dyskretnie osłaniany przez Zeitzlera, na własną rękę rozpoczął prace obronne nad Bohem, mające na celu osłonę podejść do Rumunii. Szybko zatrzymał te działania i ostro skarcił defetyzm generałów. Od tej pory wyrażał już otwarcie swoje podejrzenia względem von Mansteina, pogłębione jeszcze przez doniesienia Kocha, komisarza Rzeszy dla Ukrainy. 22 stycznia 1944 roku, feldmarszałek von Küchler, dowódca Grupy Armii Północ, bardzo żarliwie błagał o zgodę na odwrót na linię Panther. Został zdymisjonowany pomimo dotychczasowego wzorowego przebiegu służby. Pytanie o to, jak prowadzić obronę na wschodzie, dosłownie psuło stosunki pomiędzy Hitlerem, a jego generałami dowodzącymi Ostheer, przede wszystkim zaś von Mansteinem. Fragment z dziennika Goebbelsa, pod datą 27 października 1943 roku, ukazuje miarę tej degradacji.

„Generał von Seydlitz pełni funkcję przewodniczącego Komitetu Narodowego Wolne Niemcy w Moskwie. Führer pokazał mi gazetę, w której widział go podczas przemówienia na spotkaniu oficerów niemieckich, zdrajców swojej ojczyzny. Mógł tylko płonąć ze wstydu widząc takie zdjęcia. Taki jest nasz korpus generalski, który powinien być nosicielem woli zbrojnego oporu.

Naszym najtragiczniejszym błędem była wiara w to, że Stalin znalazł się w gorszej sytuacji rozstrzeliwując Tuchaczewskiego i jego bandę. W rzeczywistości, pozbył się wszelkiego rodzaju opozycji ze strony generałów. Szkoda, że my tego nie zrobiliśmy. Nie mielibyśmy dzisiaj tych wszystkich problemów. Generałowie frontu południowego, a nawet duża liczba generałów sił lądowych w ogóle, nie ma wiary w naszą sprawę. Albo chodzi tutaj – w najlepszym wypadku – o zawodowców i rutyniarzy lub – w najgorszym – o politycznych dyletantów, którzy chronieni przez swoje oficerskie bądź generalskie mundury, politycznie prowadzą wojnie w sposób defetystyczny. Lecz im słabszy będzie korpus oficerski, tym twardszy będzie Führer. (…)

Gdziekolwiek nie spojrzeć, to zawsze daje się zauważyć tego ducha tchórzliwości i defetyzmu, który czyni niezdolnym by doprowadzić do zwycięskiego końca wielkie zadania wojny. Jednak Führer był zdecydowany, za wszelką cenę, wyeliminować go z dowództwa. Lecz stale widać takie zjawiska w armii, gdy wojna się przedłuża. (…) Defetystyczny stan ducha, który ogarnął dowództwo na froncie południowym, naturalnie rozprzestrzenia się także aż do ostatniego żołnierza. Jeżeli mielibyśmy u steru osoby pokroju Schönera lub Hube’a, to bez żadnych wątpliwości wywarłoby to efekt na żołnierzach. Swoje potwierdzenie znajduje tutaj powiedzenie: „jaki pan, taki sługa”. Nie należy lekceważyć straszliwego wyczerpania oddziałów. Lecz to nie wyjaśnia w pełni braku waleczności, która królowała dotychczas na froncie wschodnim. Jest tam jednakże jeszcze coś, co nie współgra z rozkazami, a jest wynikiem braku ukształtowania ideologicznego oficerów i żołnierzy”⁶³.

W tym samym czasie Generalny Inspektor Wojsk Pancernych, Heinz Guderian, przybył do Führera na obiad. Hitler, co było rzeczą niezwykle rzadką, wydawał się odprężony. W roztargnieniu dawał kawałki jedzenie swojej suczce Blondi, sprawiał wrażenie uprzejmego i prawie oderwanego od rzeczywistości. Guderian ośmielony spotkaniem w cztery oczy oraz spokojem rysującym się na twarzy wodza, choć zmąconym trochę przez pojawienie się Linge, kamerdynera Hitlera, rozpoczął:

„Zacząłem mówić o tym, że przypuszczalnie wiosną alianci wylądują na Zachodzie i że odwody, jakimi dotąd dysponujemy, są niewystarczające. W celu zwolnienia większej ilości sił, należałoby wzmocnić obronę na froncie wschodnim. Dziwię się, że jeszcze nie pomyślano o wzmocnieniu tego frontu przez budowę umocnień oraz stworzenie tyłowych sektorów obrony. W szczególności, moim zdaniem, odbudowa starych fortyfikacji na granicy niemiecko-rosyjskiej zwiększyłaby nasze szanse obrony bardziej niż ogłaszanie otwartych miast twierdzami. (…) Tymi słowami wywołałem natychmiast gwałtowną reakcję.

„Proszę mi wierzyć! Jestem największym budowniczym twierdz w dziejach świata! Zbudowałem Linię Zygfryda. Zbudowałem Wał Atlantycki. Przeznaczyłem na umocnienia tyle a tyle ton betonu! Wiem co znaczy budowanie twierdz. Na wschodzie brak nam rąk do pracy, materiałów, środków transportu. Już teraz kolej nie nadąża z zaopatrywaniem frontu. Nie mogę jeszcze w tych warunkach wysyłać pociągów przeznaczonych dla frontu, a przewożących materiały budowlane”. Pamiętał on dobrze liczby i jak to miał w zwyczaju, zadziwiał dokładnymi statystykami, których na poczekaniu nie można było obalić. Mimo to energicznie zaoponowałem. (…) Wojnę na dwa fronty możemy kontynuować z widokami powodzenia tylko w tym jedynym przypadku, jeżeli zdołamy tymczasowo na jednym z frontów doprowadzić do stabilizacji. Skoro tak doskonale przygotował on to na zachodzie, nie byłoby powodu, żeby nie uczynił tego samego na wschodzie⁶⁴. Hitler, przyparty do muru, w końcu sięgnął do swojej częstej tezy, że nasi generałowie na wschodzie, gdy zbuduje im się na tyłach umocnione pozycje, będą myśleli już tylko o odwrocie. Miał swój pogląd na tę kwestię i nic nie mogło go zmienić⁶⁵”.

Tym o czym prawie zawsze zapominają niemieccy pamiętnikarze, jest to, że Hitler nie był nigdy jedynym przeciwnikiem idei Ostwall. W tym konkretnym przypadku generałowie z Ostheer musieli zmierzyć się także z jednolitą i stanowczą opozycją OKW, Marynarki Wojennej, Luftwaffe oraz środowisk gospodarczych. Ślady tej opozycji znajdziemy w dzienniku OKW, pod datą 21 sierpnia 1943 roku, czyli dziewięć dni po publikacji w Führerbefehl rozkazu wybudowania Ostwall:

„Odwrót taki wywiera ogromne konsekwencje na dalsze prowadzenie wojny powietrznej. Nie będziemy mogli już dalej bombardować rosyjskiego przemysłu nie tylko na Uralu, lecz także w Groznym, Saratowie i Gorki. Natomiast Sowieci będą w stanie zaangażować masy swoich formacji (lotniczych – przyp. red.) przeciwko Górnemu Śląskowi oraz Berlinowi. Ewakuacja terenów południowych przyniesie reperkusje dla państw położonych nad Morzem Czarnym i będzie wymagać zaangażowania licznych sił na Krymie. Zdaniem Marynarki Wojennej, wojska te, z wielkimi trudnościami, trzeba będzie zaopatrywać drogą morską. Rezygnacja z Donbasu oraz Środkowej Ukrainy doprowadzi do utraty ważnych lotnisk, ogromnego zmniejszenia się dostaw żywności, węgla, energii i surowców. Planowany odwrót nie przyniesie poważniejszych konsekwencji w centralnym sektorze frontu. Natomiast w sektorze północnym, wprost przeciwnie, należy spodziewać się konsekwencji politycznych oraz wojskowych w Finlandii i Szwecji. Zagrożone zostanie szkolenie załóg okrętów podwodnych, a także transport na Bałtyku, w tym nawet wywóz łupków bitumicznych z Estonii (tutaj należy dodać takie same trudności dla przetransportowania manganu i żelaza z Nikopolu oraz Krzywego Rogu)”⁶⁶.

Za wyjątkiem manganu, wydobycie pozostałych surowców na Ukrainie, nie przedstawiało dla przemysłu i transportu III Rzeszy kwestii naprawdę decydującej. Ilość produktów rolnych miała już większe znaczenie – zwłaszcza dla Ostheer, która żywiła się korzystając wyłącznie z zasobów tego kraju – lecz strata ta byłaby do nadrobienia. Argumentacja o utrudnieniach w szkoleniu załóg okrętów podwodnych jest równie nietrafiona, co porzucenie przez Luftwaffe 35 lotnisk. Co prawda zrezygnowanie ze strategicznych bombardowań sowieckich tyłów było bez wątpienia poważnym argumentem, gdyż pod kierownictwem generała Günthera Kortena, nowego szefa sztabu, Luftwaffe rozważało na poważnie rozpoczęcie tego typu kampanii. Bez posiadania oczywiście środków ku temu. Natomiast, jeśli chodzi o Sowietów, to nie posiadali oni lotnictwa dalekiego zasięgu, które odpowiadałoby tej nazwie. Podsumowując, ta notatka przygotowana przez OKW o wydźwięku anty-Ostwall była zwodnicza. W rzeczywistości, jeśli przyjąć pogląd historyka Bernda Wegnera⁶⁷, stanowiła ona jedynie wyraz rozgrywek pomiędzy służbami (wojskowymi i cywilnymi), typowej anarchii, która rządziła na szczytach III Rzeszy. Wreszcie najważniejsze, odmowę Hitlera oddania choćby najmniejszego skrawka rosyjskiej ziemi, można wyjaśnić tylko w jeden sposób: wojna z ZSRR stanowiła przedsięwzięcie nastawione na podbój oraz eksterminację. To była podstawa tego konfliktu. Wycofanie się i zrezygnowanie z zasobów było równoznaczne z odebraniem sensu tej ogromnej i potwornej walce. Jeśli więc brak było spójności militarnej, to istniała w pełni spójność ideologiczna: czyż Hitler nie rysował zawsze na wschodzie przyszłości i szans na przetrwanie Germanów? Dla niego więc, zbudowanie takiej linii i opuszczenie ziemi rosyjskiej i/lub ukraińskiej, było równoznaczne z porzuceniem ziemi niemieckiej.

ZAMIESZANIE WŚRÓD NIEMIECKICH ŻOŁNIERZY

Niemieccy żołnierze, dalecy od wszelkich rozważań ideologicznych i geostrategicznych, doświadczyli pod koniec września 1943 roku ogromnego rozczarowania, gdy stwierdzili, że na zachodnim brzegu Dniepru, nic nie jest gotowe lub prawie nie gotowe. W wyniku tego nastąpił wyraźny spadek morale, potwierdzony w licznych wspomnieniach⁶⁸. W rozmowie, jaka odbyła się w październiku 1943 roku z oficerem łącznikowym Kriegsmarine przy OKH, feldmarszałek von Manstein tak ocenił konsekwencje braku posiadania przygotowanej pozycji obronnej:

„Bez wystarczających rezerw, wojska są zmuszone do obrony na zbyt rozciągniętym froncie, w wyniku czego Sowieci mogą zgromadzić swoje siły bez obawy, że sami zostaną zaatakowani w słabym punkcie (…). Ta względna zależność operacyjna, w którą wpadły nasze jednostki, pogarszała się jeszcze, ze względu na stały spadek siły bojowej w wyniku ciągłego zaangażowania wojsk (…), co w wielu miejscach doprowadza do tego, że nasze oddziały nie są w stanie utrzymać się dłużej w obliczu szoku wywołanego gwałtownym ogniem artyleryjskim oraz natarciem mas czołgów. Nieprzyjaciel zbiera takie żniwo tych sukcesów, o których wcześniej nawet nie odważył się marzyć”⁶⁹.

W swoim dzienniku wojennym, podchorąży Anton Meiser, artylerzysta w 389. Dywizji Piechoty, opisał gwałtowny spadek morale podczas walk w październiku 1943 roku.

„W kręgu moich kolegów króluje niepokój. Pogłoski zaczynały zbierać swoje żniwo, lecz także fakt, że dwa z naszych dział były skierowane na północ, a dwa kolejne na wschód. Dla wszystkich Stalingrad coś znaczył, a niektórym żołnierzom z baterii, udało się wyrwać (z tego okrążenia – przyp. red.) na czas, dzięki odpowiedniej ranie (…). Przed nami cofały się nasze oddziały piechoty dziesiątkowane i bite. (…) (We wioskach) rosyjska ludność ze spokojem obserwowała zbliżające się walki. Oczekiwała zwycięstwa. Mówiła, że na dłuższą metę nie będziemy mieli wystarczającej ilości ludzi oraz sprzętu. Oczekiwanie stanowiło jej motto. Ludność ta była przekonana, że czas, zwłaszcza nadchodząca zima, pracuje na jej korzyść. (…) „Cierpliwość jest rosyjską cnotą” słyszeliśmy i „Rosja jest wielka”. Żołnierze niemieccy, którzy rozważali to wszystko, myśleli podobnie. Zaczęliśmy w gronie zaufanych kolegów wypowiadać na głos nasze wątpliwości. (…) Niedziela (…), szef zwołał nas na pogadankę na temat: „Sytuacja na froncie wschodnim”. Byłem tego samego zdania, co pozostali – „gówniana”! Nie śmieliśmy oczywiście tego powiedzieć. Lecz powoli zauważano w armii niemieckiej, że nastroje w oddziałach nie miały już więcej dawnej wiary.

(…) Zaufanie i wiara w zasadność naszej sprawy, czyli obronę kraju i narodu, zniknęła u wielu. Każdy zaczynał powątpiewać. Rozkazy nie były już tak jak dawniej odbierane i wykonywane z automatyczną wręcz wiarą w ich słuszność i zasadność. Pomruk, poszukiwanie sensu oraz przyczyn tego wszystkiego, zauważalne były już teraz także u podoficerów i oficerów. Te rozważania nie pozostawały bez konsekwencji: obserwowano, ze wszystkich stron, wahania i ostrożność.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: