Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kogo widzisz w lustrze? Jak się uwolnić od krzywdzących przekonań - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
5 maja 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
39,99

Kogo widzisz w lustrze? Jak się uwolnić od krzywdzących przekonań - ebook

Nie jestem wystarczająco dobry.

Do niczego się nie nadaję.

Nie liczę się.

Brzmi znajomo? Nasze przekonania często determinują nasze życie. Decydują o tym, jak patrzymy na samych siebie. Określają nasze zachowania. Ale czy rzeczywiście to, co myślimy o sobie, jest prawdą? Psycholożka i psychoterapeutka Nesibe Özdemir opowiada dziesięć historii o tym, jak pomaga pacjentom zmierzyć się z negatywnymi przekonaniami na ich własny temat. Może jedna z nich jest opowieścią o tobie?

Przejdź wraz z autorką przez wszystkie historie i:

· zacznij patrzeć na siebie tak, jak robią to kochający cię ludzie,

· odkryj pełne współczucia i empatii podejście do samego siebie i naucz się myśleć o sobie dobrze,

· uwolnij się od fałszywych przekonań.

Ta książka zachęci cię do życzliwego spojrzenia na siebie (i innych) podczas odkrywania własnych przekonań oraz pracy nad nimi. Pomoże poczuć empatię wobec samego siebie, nawet jeśli początkowo trzeba będzie codziennie ją ćwiczyć. Nauczy cię traktować siebie z czułością i wyrozumiałością.

To, w co wierzymy, dyktuje nam nasze myśli. Czynimy to, w co wierzymy. Czujemy to, w co wierzymy. Jesteśmy tym, w co wierzymy. Powinieneś więc świadomie zdecydować, w jakiego siebie uwierzysz.

Nesibe Özdemir

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8135-767-8
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Kiedy zaczynałam pracę nad tą książką, w głowie kłębiły mi się najróżniejsze opowieści, które usłyszałam od pacjentek i pacjentów. Notowałam je po kolei, ale podczas pisania zauważyłam, że między nimi a moimi własnymi historiami granice się zacierają. W każdym rozdziale tej książki można więc znaleźć nieco moich doświadczeń, a wiele stawianych pytań odnosi się również do mnie samej.

Nikt z nas nie jest bowiem wolny od następującego problemu – wszyscy posługujemy się pomocnymi, ale niekiedy ograniczającymi nas założeniami co do nas samych i często są one wzajemnie do siebie bardzo podobne.

Ostatnie linijki przedmowy piszę, siedząc przy wielkim oknie berlińskiej kawiarni. Obok mnie siedzą inni ludzie pracujący przy laptopach. Na zewnątrz kipi życie. Co jakiś czas kieruję spojrzenie na przechodzące przed kawiarnią osoby i zadaję sobie pytanie, jakie przekonania nimi powodują. Bynajmniej ich nie oceniam, nie stawiam też diagnoz na odległość. Przekonania nie są bowiem czymś patologicznym. Są całkowicie normalne. Dlatego, że są udziałem nas wszystkich, czyli to my stanowimy normę.

Nasze przekonania mogą również zawierać ograniczające założenia co do nas samych, a w połączeniu z wieloma innymi biopsychospołecznymi czynnikami prowadzić do chorób, które wymagają leczenia. A jednak istnienie tych przekonań można racjonalnie uzasadnić, ponieważ był taki czas w naszym życiu, kiedy najlepiej wyjaśniały nam one informacje, jakie otrzymywaliśmy od świata. Objaśniały nam życie, ludzi i świat. Stały się naszym wewnętrznym kompasem. Dorastamy jednak, dojrzewamy, a życie wokół zmienia się wraz z nami. Dlatego przyszła już pora sprawdzić, czy stary kompas działa prawidłowo, a w razie potrzeby na nowo go skalibrować.

W kolejnych rozdziałach dzielę się z wami opowieściami pacjentów i pacjentek, szczegółowo analizując przy tym ich indywidualne przekonania, w ostatnim natomiast znajdziecie katalog pytań, które pomogą wam w identyfikacji i krytycznej ocenie własnych przekonań.

Życzę wam wyrozumiałego podejścia do siebie podczas odkrywania własnych przekonań oraz pracy nad nimi. Życzę wam empatii wobec siebie, nawet jeśli trzeba będzie najpierw codziennie się w niej wprawiać. Życzę wam, byście potrafili traktować siebie tak, jak widzą was ludzie, którzy was kochają.Psychologia i psychoterapia cieszą się coraz większym zainteresowaniem, nie tylko pod wpływem pandemii koronawirusa. Wszyscy mówią o odkrywaniu, poznawaniu i kochaniu siebie. Ale jak siebie odkryć, jak siebie poznać i jak siebie pokochać? Po wpisaniu tych haseł do wyszukiwarki otrzymamy kilka prowadzących nas krok po kroku instrukcji i jeśli konsekwentnie się do nich dostosujemy, powinniśmy poczuć przypływ miłości do siebie.

Relacje międzyludzkie są natomiast coraz częściej traktowane jako zjawisko problematyczne czy wręcz „toksyczne”. Nacisk pada na indywiduum, na własne ja. Nie jest to zresztą coś niezwykłego w indywidualistycznie nastawionym społeczeństwie.

_Muszę tylko odkryć i pokochać samego siebie. Cała reszta jest drugorzędna._

Jak jednak poznać siebie bez lustra? Jak odkryć siebie bez żadnego drogowskazu i jak kochać bez drugiej osoby?

Interakcje z ludźmi należą do najważniejszych dostępnych źródeł, z których można dowiedzieć się więcej o sobie. Mogę się wycofać do cichej izdebki i zająć się sobą, swoimi myślami i historią. Może to doprowadzić do głębszego samopoznania, ale i do obłędu. Gdy tylko jednak opuszczam ową izdebkę i nawiązuję kontakt z ludźmi, doświadczam siebie w sposób, którego nie jestem w stanie odtwarzać w samotności.

Jak oddziałują na mnie pewne spojrzenia, mimika, gesty i pozostałe elementy zachowania innych osób?

Dlaczego określone tematy wywołują we mnie określone uczucia i jakie to są doznania?

Jak posiadany zasób przeżyć wpływa na moje postrzeganie? Co moja biografia i osobista historia mają wspólnego z tym, jak postrzegam świat, drugą osobę i siebie?

Dlaczego oceniam innych ludzi, rzeczy i zdarzenia w sposób, który jest mi właściwy? Skąd się biorą moje przekonania o innych? Skąd pochodzą moje przekonania o mnie samej? I o świecie?

Kto mi wpoił, że nie jestem dość dobra, że nie jestem godna miłości lub w ogóle niezdolna, i kiedy zaczęłam w to wierzyć?

Kiedy siedzę naprzeciwko pacjentek i pacjentów, aktywnie ich słuchając, zadaję sobie wiele pytań. Dlaczego ten akurat człowiek opowiada mi właśnie taką historię, więcej nawet – akurat tę część swojej historii? Pytam siebie, o co naprawdę w niej chodzi i skąd się właściwie bierze. _Kto ci opowiedział o tym, że „nie jesteś dość dobry”, i dlaczego nadal to sobie opowiadasz? I kim byłbyś bez tej opowieści?_

Jednak najważniejsze pytanie, które stawiam na samym początku, brzmi oczywiście: „Jaka jest twoja historia?”.

Nie chodzi mi przy tym o zwykłe opowiedzenie życiorysu. Wszyscy z nas dysponujący pamięcią aktywną mogą odpowiedzieć na takie pytanie i podać określone, chronologicznie uporządkowane fakty o sobie. Ciekawie robi się jednak dopiero wtedy, gdy skupiamy uwagę na tematach pojawiających się pomiędzy nimi. Fakty zresztą mniej mnie tu interesują niż rzeczy, które są postrzegane jako fakty, choć w zasadzie nimi nie są. Rzeczy dotyczące nas samych, w które cały czas wierzymy, chociaż nigdy ich nie sprawdziliśmy. Założenia, które po prostu przyjęliśmy i już ich potem nie ocenialiśmy krytycznie. Te, które znalazły drogę do naszej podświadomości i trwale się tam zagnieździły. I które stale i niepostrzeżenie wpływają na nasze postrzeganie i dyktują nam, jak mamy oceniać pewne sytuacje, innych ludzi, świat i siebie samych.

Z tego właśnie powodu mają one wielki wpływ na nasze uczucia, myśli i zachowanie.

Takie głęboko zakorzenione założenia, które przyjęliśmy bez weryfikacji i które dziś nami sterują, nazywamy przekonaniami.

Ta problematyka cieszy się coraz większą uwagą, a wiele poradników psychologicznych zaleca, by rozliczyć się z ograniczającymi nas przekonaniami. Ale czym one dokładnie są?

Czym są przekonania?

Przekonanie to zasadniczo twierdzenie, w które wierzymy – niezależnie od tego, czy jest prawdziwe.

Przekonanie to założenie, pogląd lub reguła życiowa. Nie jest to coś, co wiemy i możemy udowodnić za pomocą faktów, lecz coś, w co wierzymy i czego próbujemy dowieść w oparciu o doświadczenia i interpretacje.

Przekonanie składa się z kolei z założeń, jakie dana osoba ma na swój temat, na temat innych ludzi oraz świata. Składa się ono z subiektywnych interpretacji i osądów.

Przekonanie może opierać się na regule „jeżeli – to” („Jeżeli dostatecznie się wykażę, to jestem wartościowym człowiekiem”, „Najpierw obowiązek, potem przyjemność”) bądź też obejmować przyzwolenia, zakazy i ograniczenia („Wolno ci / nie wolno / nie możesz...”). Pod względem treści przekonania stanowią często poważne uogólnienia i dlatego brzmią jak prawdy absolutne („Zawsze tak było, że...”, „Każdy wie, że...”, „Tak po prostu jest!”). Nadaje im to pewien autorytet, przez co rzadko podaje się je w wątpliwość.



Kiedy jeden z moich pacjentów, pan Z., stawił się na umówione spotkanie, na dworze panował przeraźliwy ziąb. Temat zaś, który chciał poruszyć, wypełniał go dodatkowym chłodem.

– Już jako dziecko nauczyłem się, że „gdy walczysz, nigdy nie wolno ci płakać”. Bardzo wcześnie stało się to moim mottem życiowym – wyjaśnił mi pan Z. z miną świadczącą o głębokim przekonaniu.

– A gdzie się pan tego nauczył? – zapytałam.

– Od ojczyma. To był potwór. Kiedy tylko mógł, krytykował mnie, deprecjonował, obrażał i poniżał. – Patrzył na mnie twardo.

– Może mi pan opisać, co się dokładnie działo?

– Pamiętam na przykład pewną sytuację, kiedy oglądaliśmy film, który się smutno skończył. Byłem bardzo poruszony. Mało się nie rozpłakałem. Ale chciałem być twardy. Przed nim. Zawziąłem się, żeby nie płakać, i nawet już zaczynałem być dumny, że udało mi się zachować jak twardziel. I wtedy rzucił do matki: „No przecież twój chłopak zaraz się rozryczy!” i jeszcze się przy tym szyderczo uśmiechnął – opowiadał pan Z., zaciskając przy tym zęby i wargi, jakby się przed czymś powstrzymywał.

Zastanowiłam się – może przed łzami?

– Rozpłakał się pan? – wypowiedziałam na głos swoją myśl.

– Tak. Nie byłem w stanie się pohamować. W tym momencie znikła resztka siły, którą jeszcze zmagałem się ze łzami. To było potwornie upokarzające.

Przez ułamek sekundy dostrzegłam zawstydzenie w jego oczach, póki błyskawicznie nie zmieniło się ono we wściekłość.

Uczucia pełnią konkretne funkcje. Wściekłość pobudza nas do działania i w większości przypadków jest bardzo pożyteczna. Na przykład pomaga nam stanąć do walki obronnej, do obrony własnych granic. Pomyślałam o dewizie pana Z.: „Nigdy nie płacz, gdy walczysz”.

Zdecydowana większość z nas, słysząc taką wypowiedź, myśli o rzeczywistej walce, czyli fizycznym zmaganiu się z wrogiem lub przeciwnikiem. W jego wypadku jednak w roli wroga, przeciwnika występowała osoba, która miała go wychowywać, była za niego odpowiedzialna i właściwie powinna była stanowić dla niego wzór i ochronę – ojczym. Każdy dzień z tym człowiekiem był walką. Pan Z. dorastał więc na wojnie. W czasie wojny się walczy. A podczas walki się nie płacze.

To właśnie sobie przyswoił, tak wyglądały jego założenia dotyczące siebie samego, świata i innych ludzi. I z tego oraz wielu kolejnych założeń wyprowadził swoje przekonania. One zaś uczyniły go człowiekiem, który odnosił ogromne sukcesy i szybko piął się po drabinie kariery. Uczyniły go wojownikiem i kimś o silnym poczuciu sprawiedliwości, kto z ochotą staje w obronie słabszych.

Jak zatem widać, żywione przez nas przekonania nie zawsze muszą nas ograniczać. Mogą powstać w przykrych okolicznościach, lecz równocześnie mogą stać się znakomitym napędem naszych działań i źródłem powodzenia.

„Każda silna osobowość ma swoją historię, która nie pozostawiła jej wyboru”.

Autor nieznany

A przecież istnieją dziedziny, w których przekonania mogą się przerodzić w wyzwanie. W życiu zawodowym wiara w to, że „muszę być silny” i „nie wolno mi okazać słabości”, może być niezwykle przydatna, ale w życiu prywatnym raczej przysporzy nam problemów. Przekonania pana Z. uczyniły go „wojownikiem” i zapewniły sukces, ale coś mu również odebrały.

_Tam, gdzie się walczy, nie ma miłości. A tam, gdzie panuje wojna, nie ma pokoju._

Nie potrafił nawiązać prawdziwych, bliskich relacji, ponieważ stanowiły dla niego zagrożenie. Człowiek, który uwewnętrznił przekonanie „Nie jestem wart miłości”, odczuwa każdą prawdziwą bliskość emocjonalną i każdą poważną propozycję więzi jako potencjalnie groźne, gdyż mogłyby wyzwolić upokarzające uczucia, które są związane z tym przekonaniem.

Ten konkretny człowiek wyrósł w rodzinie, w której przemoc werbalna i fizyczna były na porządku dziennym. Jakie więc skojarzenia budzi w nim rodzina? Co łączy z pojęciem bliskości? Co oznacza dla niego więź? W jakiej mierze zapewnia mu poczucie bezpieczeństwa?

Gdy patrzy na swoją matkę, widzi słabość.

To budzi niepewność i napawa lękiem.

Gdy patrzy na ojczyma, widzi agresję i wojnę.

To boli i budzi wściekłość.

Jeżeli pierwsze doświadczenia więzi były nacechowane lękiem, niepewnością, bólem i wściekłością, jak mógł potem kiedykolwiek poczuć się bezpiecznie, nawiązawszy prawdziwą więź? Równocześnie jednak zrodziło się w nim wewnętrzne pragnienie bliskości i więzi.

– Gdy przyglądam się życiu szczęśliwych rodzin, to chciałbym, by mnie też spotkało takie szczęście – powiedział kiedyś.

Tyle że przygląda się im tylko z zewnątrz, z oddali, z bezpiecznego dystansu. A dystans jest przeciwieństwem bliskości i więzi. To właśnie te założenia, głęboko w nim tkwiące, każą mu się cofnąć przed bliskością, a tym samym przed prawdziwą więzią. Więź potrzebuje bliskości, ta jednak jest groźna, może prowadzić do płaczu. A płacz oznacza słabość. Tego nauczył się jako dziecko: za bliskość się karze, natomiast dystans jest bezpieczny.

_Więź to walka. A w walce się nie płacze._

A przynajmniej w coś takiego wierzył do tej pory.



W niniejszej książce przedstawiam właśnie takie opowieści.

Nie chodzi o fikcyjne historie, a przecież nie zawsze są one prawdziwe. Kryje się w nich bowiem mnóstwo ograniczających i nieprawdziwych przekonań.

Jest to rodzaj opowieści, które porywają, fascynują i poruszają, kiedy się ich słucha lub je czyta. Kiedy jednak żyje się nimi, wówczas są trudne do zniesienia, przytłaczające, zawikłane i ograniczające.

Przysłuchiwałam się opowieściom i wraz z pacjentami i pacjentkami starałam się wytropić ograniczające ich lub je przekonania, które tkwią w tych historiach, poddać je krytycznej refleksji i tym sposobem wpłynąć na dalsze losy opowiadających.

Jesteśmy ludźmi, a więc uwielbiamy opowieści. Opowiadamy je sobie przez wiele kolejnych pokoleń. Skłaniają nas do namysłu, wywołują odruchowy uśmiech lub lęk. Przeważnie zawierają konkretne przesłanie skierowane do słuchacza i będące dla niego jakąś lekcją. Z tego powodu opowieści mają oczywiście pewną moc, ponieważ są w stanie wpływać na zachowanie ludzi, choć nie muszą być oni tego świadomi.

Kiedy słyszymy takie przesłanie podane w formie fantastycznej historii, reagujemy następująco: stawiamy się w położeniu protagonisty czy protagonistki i przeżywamy wraz z nimi daną opowieść, wchodząc niejako w ich buty, patrząc ich oczami. Wiemy, że cały czas jesteśmy bezpieczni i że nie może nam się stać nic złego. Mimo to możemy doświadczać takich emocji, jak gdybyśmy bezpośrednio uczestniczyli w opowiadanych wydarzeniach. Wczuwamy się w nie, siedząc wygodnie na kanapie, z filiżanką herbaty w ręku. Możemy zanurzyć się w wyimaginowane światy, ponure czasy i romantyczne dramaty, nie narażając się na zbytni wysiłek lub ryzyko.

Dlatego właśnie sięgnęłam po ten niezwykle skuteczny środek literacki i opowiadam tutaj poglądowe i prawdziwe historie z mojej codziennej praktyki. Ale nie bez powodu. Mają one coś wam przekazać. To, o czym dokładnie opowiadają, zależy z jednej strony od tego, jak je opowiadam i przedstawiam, z drugiej zaś od tego, jak postrzegają je czytelnicy – czyli od was. Niektóre opowieści wywrą na was zapewne silniejsze wrażenie, przy innych zaś pozostaniecie obojętni.

Do was należy wybór opowieści, w które chcecie się zanurzyć, oraz decyzja, na ile pozwolicie im zaprowadzić was do własnej historii i założeń.

Prezentowane dialogi mogą się wydawać zapisem rozmowy, po której wszystko nagle uległo skokowej poprawie. Tak jednak nie było. Nigdy się tak zresztą nie dzieje. Dialogi stanowią tylko pewien wycinek z ważnych momentów kluczowych całej terapii.

Psychoterapia jest procesem. Leczenie jest procesem. A przede wszystkim rozpoznanie, krytyczny ogląd i porzucenie przekonań to proces, który może – ale nie musi – trwać nawet całe życie.

Może oczywiście przebiegać znacznie szybciej.

Pozwólmy sobie i na to.

Praca nad przekonaniami

Zazwyczaj ludzie zajmują się swoimi przekonaniami tylko lub dopiero wtedy, gdy ich ograniczają albo stają się dysfunkcjonalne. Czyli wówczas, gdy bardziej szkodzą, niż przynoszą pożytek, lub gdy w pewnych dziedzinach życia przysparzają problemów, jak w przykładzie z panem Z. W jego dotychczasowym życiu i karierze postawa wojownika, zdecydowanie i pewność siebie oraz nieokazywanie najdrobniejszej słabości były niezwykle przydatne. Zasady dyktujące sposób, w jaki ma się zachowywać, okazały się problematyczne w sytuacji, kiedy chodziło o intymne relacje, o prawdziwą bliskość i głębokie zaufanie do drugiej osoby. I właśnie w takim momencie przekonania podaje się zwykle w wątpliwość i jeśli to możliwe – odpowiednio dostosowuje:

- Co właściwie myślimy o więzi / bliskości / intymności i dlaczego tak, a nie inaczej?
- Skąd się wzięły takie przekonania?
- Jakie mamy wczesne doświadczenia więzi?
- Jakie założenia z nich wynikają?

Inny przykład:

Osoba raczej lękliwa mogłaby mieć następujące założenia:

- o sobie: „Jestem niezdolna i potrzebuję wsparcia”;
- o innych ludziach: „Ludziom nie można ufać”;
- o świecie: „Świat to niebezpieczne miejsce”.

Jeśli ktoś o takich właśnie założeniach ruszy w świat, z ogromnym prawdopodobieństwem przeżyje doświadczenia, które pasują do powyższego wzorca i ostatecznie zawsze go potwierdzą. W ten sposób powstaje utrwalone przekonanie. Z niego zaś rodzą się kolejne, które wzajemnie się wzmacniają, czyli system przekonań (_belief system_).

Trzeba zwrócić uwagę, że i te myśli były pierwotnie jedynie założeniami. Mózg chętnie jednak utwierdza się w raz powziętych założeniach, tak filtrując nasze postrzeganie, byśmy zgromadzili jak najwięcej doświadczeń, które mogą potwierdzić przyjęte tezy. Jeżeli więc ktoś, kto z powodu przepełnionych lękiem myśli prawie nie wychodzi z domu, zobaczy w telewizji relację z wypadku w sąsiedztwie, uzna to za kolejne potwierdzenie założenia, że świat jest niebezpiecznym miejscem. Pomyśli: „Dobrze, że nigdzie nie wyszedłem. Inaczej mnie mogłoby się to przytrafić! Tyle razy mówię przecież, że poza domem jest niebezpiecznie!”.

Zachowanie unikowe (izolacja) nasila się, czyli występuje coraz częściej. Powstaje przez to poczucie kontroli i bezpieczeństwa. Niestety, tylko przez krótki czas, ponieważ lęk ma skłonność do rozlewania się na inne obszary. Dana osoba błyskawicznie wysnuwa jeszcze więcej założeń związanych z lękiem, ale ich nie weryfikuje, a tkwiące za nimi przekonania w rodzaju „Jestem bezradna” lub „Jestem niezdolny” coraz silniej się utrwalają. W efekcie rodzi się coraz bardziej złożony, nacechowany lękiem __ system przekonań.

Tego rodzaju założenia odnośnie do własnej osoby nie są jednak przypadkowe. Na ich powstanie wpływ mają rozmaite czynniki, które mogą się łączyć w bardzo indywidualny sposób. Założenia takie mogą zostać wpojone choćby przez rodziców, ważne dla dziecka zaufane osoby lub określone, często się powtarzające sytuacje. Ponadto może istnieć komponent genetyczny. Jeżeli na przykład pradziadkowie byli uchodźcami wojennymi, to nieprzepracowane traumy mogą być przekazywane kolejnym pokoleniom. Nazywa się to „transgeneracyjnym przekazem traumy”. Traumatyczne przeżycia mogą zmienić również zachowania w obrębie rodziny, przez co dzieci będą bardziej chronione przed światem lub ogólnie w rodzinie będzie dominowało zachowanie lękliwo-ostrożne. Jeżeli rodzice na co dzień stale wskazują dzieciom możliwe „zagrożenia” i ustanawiają mnóstwo zakazów, co ma jakoby zwiększyć ich bezpieczeństwo, wówczas nie można się dziwić, że dziecko coraz częściej przyjmuje założenia lękowe wobec świata (na przykład, że „świat to niebezpieczne miejsce”). Zasadniczo dziecko znajduje tylko jedno logiczne wyjaśnienie takiego zachowania rodziców, a mianowicie uznaje, że świat musi być faktycznie niebezpieczny. Inaczej przecież nie zachowywaliby się z tak przesadną troską! Rodzice przekazali zatem dzieciom własne założenia co do ich wychowywania oraz co do swoich zachowań. Zauważmy, że założenia te nie muszą być wypowiadane. Edukacja społeczna jest nauką na modelu. Oznacza to, że dzieci orientują się względem ludzi w swoim otoczeniu i naśladują demonstrowane zachowania. Są one odwzorowywane stosunkowo świadomie, natomiast kryjące się za nimi założenia przejmuje się raczej nieświadomie. Dlatego też nie mogą one zostać poddane krytycznej ocenie, zanim zostaną przyjęte. Są automatycznie akceptowane jako prawdy, które znajdują dalsze potwierdzenie, a przez to się utrwalają. To zaś ma niebagatelny wpływ na nasze życie.

Ale jak właściwie dochodzi do tego, że w pewne przesłania wierzymy, uznając je za własne prawdy, w inne z kolei nie? Gdybyśmy przejmowali wszystkie przekazy naszych rodziców, musielibyśmy zachowywać się bardzo podobnie do nich i w zasadzie nie mielibyśmy szansy na skonstruowanie własnych założeń o świecie. Chyba każdy może stwierdzić na podstawie własnego życia i zachowania, że coś takiego nie ma miejsca. Często w niemałym stopniu różnimy się od rodziców, gdyż faktem jest, że zawsze mamy wybór.

Następujące czynniki mogą jednak przyczynić się do tego, że z założenia rodzi się niewzruszone przekonanie:

- Założenie jest dostatecznie często powtarzane.
- Założenie jest przekazywane przez osoby o pozycji autorytetu i / lub ważne dla dziecka zaufane osoby.
- Założenie pasuje do dotychczas zgromadzonych założeń i przekonań, przez co jest z nimi „zgodne”.
- Brakuje wyjaśnień alternatywnych.
- Założenia brzmią jak prawdy uniwersalne.
- Założenia zostały już wypróbowane w praktyce (na przykład przez rodziców) i nie są kwestionowane.

Ważną rzeczą jest to, że niekoniecznie muszą być one wyraźnie artykułowane. Można je przekazywać o wiele subtelniejszą drogą poprzez określone sposoby zachowania lub komunikaty niewerbalne. Mogą też mieć pierwotnie zupełnie inne znaczenie, lecz – z uwagi na dotychczasowe doświadczenia odbiorcy – będą przez niego zupełnie inaczej postrzegane.

Tytułem przykładu przyjrzyjmy się nieobecnemu emocjonalnie rodzicowi. Jeżeli matka nie jest dla dziecka dostępna emocjonalnie i w praktyce nie potrafi nawiązać z nim relacji emocjonalnych, nie musi to od razu oznaczać jej złych zamiarów. Może być tak, że jest zajęta, ba!, nawet przeciążona własnymi emocjami i swoją sytuacją życiową. Do dziecka jednak – niezależnie od rzeczywistych zamiarów matki – dociera przekaz, że jest nieważne lub wręcz niewidzialne. Jeśli taka sytuacja utrzyma się dostatecznie długo, a dziecko przeżyje kolejne doświadczenia, które wzmocnią to uczucie, wówczas może się wykształcić i zapisać w nim przekonanie typu „Jestem nieważny” lub „Jestem bezwartościowa”. Jeżeli się utrwali, będzie działać u dziecka jak filtr percepcyjny, przez co dostrzeże ono w każdym, choćby całkowicie neutralnym doświadczeniu potwierdzenie tego właśnie przekonania. Nie chodzi tu o prawdy ogólne, lecz o czyjąś osobistą, subiektywną prawdę, która w danym momencie oraz kontekście jest uzasadniona i logiczna.

Spróbujmy sobie jednak szybko wyobrazić, do czego może doprowadzić tak umocowane przekonanie. Wiele doświadczeń będzie odtąd ocenianych z perspektywy „Jestem nieważny”. Wywrze to trwały wpływ na przeżycia i przede wszystkim relacje międzyludzkie danej jednostki. Nie łudźmy się – przekonania mają potężną władzę nad naszym życiem. Zmieniają sposób postrzegania, a przez to myśli, uczucia i zachowanie. _Ale właściwie dlaczego? Co z tego mamy? Dlaczego mózg i podświadomość robią coś takiego?_

Ludzka psychika dąży z reguły do uzyskania spójnego obrazu. To znaczy do stanu, który odznacza się wewnętrzną harmonią i logiką. Układ psychiczny nie usiłuje zatem złośliwie nami manipulować za sprawą tego czy innego przekonania, lecz stara się logicznie uporządkować nasze przeżycia.

Dziecko nie potrafi na przykład racjonalnie sobie wyjaśnić, dlaczego matka jest wobec niego nieobecna emocjonalnie. Odczuwa jednak swoją emocjonalną zależność od niej. Potrzebuje matki i jej emocjonalnej bliskości, lecz tego nie dostaje. Jedyne logiczne wyjaśnienie w rzeczywistości dziecka brzmi następująco: „Wina musi być po mojej stronie”. Dziecko – w przeciwieństwie do większości dorosłych – najprędzej przypisze winę sobie, ponieważ nie zna żadnej innej rzeczywistości. Zdystansowana emocjonalnie matka nie oferuje mu żadnego wytłumaczenia swojego zachowania – musi więc samo je znaleźć. Skutek zaś jest taki, że szuka ono w sobie powodu nieobecności i dystansu matki i wreszcie go znajduje. Takie założenia jak „Jestem nieważny” czy „Nie jestem warta tego, by mnie kochano” służą wtedy jako logiczne wyjaśnienie. W oparciu o nie da się już wytłumaczyć i uporządkować w logiczną całość każde kolejne zdystansowane lub pozbawione miłości zachowanie matki. A im więcej dziecko zgromadzi tego rodzaju doświadczeń – a przy tym zbyt mało doświadczeń korygujących pierwotne mniemanie – tym większe prawdopodobieństwo, że opisane założenia przerodzą się w utrwalone przekonania. Nie jest to zresztą świadomy proces. Dlatego pierwszy krok w pracy nad przekonaniami polega na uświadomieniu sobie własnych przeświadczeń. Można to zrobić za pomocą rozmaitych metod, jedną z nich jest zakwestionowanie kryjących się za nimi założeń. Możemy na przykład zacząć od uznania naszych myśli za założenia. Bo tym właśnie są – początkowo to tylko niezweryfikowane tezy, co do których zakładam, że mogłyby być prawdziwe. Chcąc tego dowieść, muszę jednak najpierw sprawdzić ich słuszność. W tym celu trzeba zbadać krytycznie myśli, które doprowadziły do uformowania się przekonań.

Niestety, aż nazbyt rzadko kwestionujemy własne przemyślenia. Wierzymy w to, co myślimy – choć nasze refleksje mogą być w najrozmaitszy sposób wypaczone. Jesteśmy bowiem podświadomie przeświadczeni, że przekazane nam i podświadomie przez nas żywione przekonania są prawdziwe. Tym samym odpowiadają one wyznawanej przez nas osobistej prawdzie. Tyle tylko, że zazwyczaj nigdy nie dokonaliśmy świadomie jej wyboru. Została nam narzucona. Może już ktoś z pozycji autorytetu lub istotna dla nas zaufana osoba przekazali nam określone założenia, często je przy tym powtarzając. Zyskiwały one zatem ważność i stawały się naszą prawdą. Ma ona naturalnie władzę nad nami, nad naszymi myślami, zachowaniem, a przede wszystkim nad uczuciami. Jeśli więc jesteśmy głęboko – świadomie lub nieświadomie – przekonani, że nie jesteśmy dość dobrzy, to czujemy się zgodnie z tym przekazem. W poczuciu jego słuszności osądzamy rozmaite sytuacje, wchodzimy w relacje z ludźmi i wykonujemy swoją codzienną pracę. Określa on mnóstwo aspektów naszego życia, a my nie jesteśmy faktycznie świadomi jego obecności w żadnym z nich. Nie przychodzi mi do głowy choćby jedna dziedzina, na którą by przekaz ten nie wpływał.

Nie oznacza to bynajmniej, że jesteśmy bez reszty wydani na pastwę nieświadomości. Możemy aktywnie kwestionować wspomniane założenia. W tym celu musimy najpierw zagłębić się w naszą prywatną historię i poznać kryjące się w niej przekonania.

Jeżeli więc chcielibyście zerwać z wciskaniem sobie niesprawdzonych założeń w charakterze prawdy absolutnej, które to założenia w rozmaitej formie negatywnie wpływają na wasze życie, to szykujcie się na podróż do świata wielu fascynujących opowieści. Koniec końców powinny was doprowadzić do waszej własnej historii.

Najpierw jednak musicie sobie naprawdę uprzytomnić, że w każdej chwili możecie swobodnie zdecydować o rezygnacji z osobistych założeń co do was samych, co do innych osób i świata lub o ich zmianie. Nie jesteście wydani na łup waszych myśli czy przekonań, lecz zawsze macie wybór. Jesteście autorami i autorkami własnej opowieści. To nie one was piszą. To wy je piszecie.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: