- W empik go
Kogut i jego dzieci - ebook
Kogut i jego dzieci - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 163 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Żona jego, Maria Morewna, nie miała tak wybrednych gustów: zachowywała posty, suszyła w każdą sobotę i na nowiu, pokrzepiając się wówczas jeno wodzianką, w dni zaś mięsne jadała potrawy narodowe – tłuste i zawiesiste, suto cukru i śmietany. Wziąwszy po śmierci męża w swe opiekuństwo majątek i dzieci – syna Łukasza oraz dwie córki: Annę i Kleopatrę – nie zmieniła trybu życia, toteż wszystkich niepotrzebnych kucharzy osadziła na czynszu, Pietruszy zaś zezwoliła pozostać w Moskwie, wyznaczając mu także roczny czynsz w kwocie siedmiuset rubli asygnacjami. A Pietrusza, który już dawno przestał być Pietruszą i zwał się Piotrem Michajłowiczem Tierientiewem, pobierał przeszło dwa tysiące asygnacjami i tak był pewien swej niezależności, że się ożenił z siostrzenicą kuchmistrza – Francuza, która to panna z lekkomyślnością iście niewieścią zakochała się w nim, a że była nieświadoma ustaw cesarstwa rosyjskiego, to nie wiedziała, że przez małżeństwo z chłopem poddanym i ona sama, i jej dzieci przechodzą w stan poddaństwa.
Brygadierowa, dowiedziawszy się, że Pietrusza bez wiedzy i jej zezwolenia wstąpił w związek małżeński z obywatelką francuską, zrazu chciała się z nim rozprawić ostro; wszelako po naradzie – jak to miała we zwyczaju – ze swoim spowiednikiem, zawyrokowała inaczej. Uznawszy mianowicie, że małżeństwo to o żadne straty ani jej, ani jej dzieci nie przyprawi, zwiększyła Piotrowi czynsz w dwójnasób, jako że – zdaniem spowiednika – Piotr, spowinowacony obecnie z taką osobą, jak kuchmistrz Francuz, mógł żądać podwyżki wynagrodzenia i pomnożyć swoje dochody.
Piotr przez szereg lat uiszczał tę należność regularnie, i to go bynajmniej nie nadszarpnęło: owszem, porastał w pierze. A kiedy urodziła mu się córka, imieniem Pela, wychowywał ją na panienkę: ubierał w krótkie sukieneczki, w majteczki z koronkami, w półbuciczki, kształcił zaś we wszelkich naukach tudzież w pięknych manierach na pensji u cudzoziemskiej madamy. I tak był przekonany, że wreszcie wykupi się na wolność, iż zataił całkowicie przed żoną, przed jej rodziną i wszystkimi znajomymi swoje pochodzenie poddańskie. Sam też osobiście chodził na pocztę, by przekazywać pieniądze i odbierać roczne karty pobytu, nadsyłane przez dziedziczkę.
Aliści, jak to mówią: tajemnica jest dopóty tajemnicą, dopóki nie wyjdzie na jaw. Owóż, trzeba trafu, że przywędrowała ze wsi do Moskwy siostra Piotra, dziewucha niebrzydka, która uciekła pono od natarczywości rządcy, ten bowiem ciemiężył ją, że to nie chciała mu ulec. Odezwał się w Piotrze głos krwi i kazał mu popełnić inną nieroztropność: ukrył siostrę u siebie, aczkolwiek przykazał jej surowo, by nikomu o niczym słówka nie pisnęła, żeby zaś nie wydało się tym sposobem ich chłopsko-poddańskie pochodzenie. Wszelako, poszlakowana, iż nigdzie indziej niż do brata zbiec nie mogła, została przez policję wykryta, ukarana cieleśnie i ciupasem odstawiona do majątku. A że działo się to akurat w tym czasie, kiedy obie brygadierówny, Anna i Kleopatra, ukończyły nauki i były pannami na wydaniu, to i Piotrowi, za ukrywanie siostry, nakazano wrócić na wieś, by kucharzował tam dla państwa.
Tak więc tajemnica Piotra odsłoniła się w całej swej nagości. Wstrząsnęło to tak dalece dumną a wyniosłą Francuzicą, że niepomna na węzły i obowiązki małżeńskie, postanowiła męża opuścić i wraz z córką uciec do swego kraju rodzinnego. Inni wszelako powiadali, że i sam Piotr rzekomo zgadzał się na tę wieczystą rozłąkę i chciał im nawet ucieczkę ułatwić, byleby nie dostały się w poddaństwo. Atoli rządca, który w czas przyjechał do Moskwy, żeby zabrać ich wszystkich na wieś, udaremnił owe zamiary i zwrócił się do policji, by odstawiła ich „etapem”. Po drodze żona Piotra zachorowała i, oddana w jakiejś małej mieścinie do szpitala, umarła, on zaś z córką sprowadzony został do majątku i za nieposłuszeństwo chłostą ukarany. Natomiast córce jego Peli, jako że małoletniej, bo mającej czternasty rok, winę darowano, co więcej – wzięto ją do dworu, do towarzystwa panienek, z których młodsza, Kleopatra, wielce się nad nią litując umieściła ją nawet w swoim pokoju. Piotr zasię zaczął kucharzować i wnet zachorzał ciężko na piersi: kaszlał, kaszlał i umarł.
Brygadierowa bolała szczerze nad śmiercią swego arcykuchmistrza, zwłaszcza że stało się to jakby umyślnie czasu zrękowin starszej córki z pewnym możnym paniczem. Zjazd gości był duży, bawiono się wesoło i wypadało popisać się wykwintną kuchnią, okazać zamożność i dobry smak. A tu jeszcze przyjechał syn – oficer, Łukasz Aleksandrowicz, i przywiózł dwóch kolegów z pułku, zawołanych tancerzy.
Jeden z nich, takoż rodu zacnego, z miejsca zakochał się w pannie Kleopatrze, a dowiedziawszy się, że posag ma znaczny, oświadczył się o jej rękę. Tak tedy po jednym weselu miało nastąpić drugie. Panna Kleopatra zasię, oprócz części majątku, przypadającej na nią z podziału, tudzież wyprawy, otrzymywała jeszcze w posagu Pelę, która właśnie skończyła szesnaście lat. Atoli stanął tu okoniem Łukasz Aleksandrowicz, ze skruchą wyznając matce, że wbrew woli powziął do tej pańszczyźniaczki namiętność nieprzepartą.
Brygadierowa spojrzała na to zwyczajnie' jak na dzieciństwo. A że była rozsądna, nie tylko syna nie skarciła, lecz przychyliwszy się do jego prośby dziewczyny owej pannie Kleopatrze nie dała.