- W empik go
Kolorowe sny Gosi - ebook
Kolorowe sny Gosi - ebook
Zbiór dla najmłodszych czytelników. Bohaterami przedstawionych historii są dzieci, zwierzęta oraz istoty ze świata baśni. Mali wielbiciele bajek poznają historię Piotrka-marzyciela, który przyjaźnił się z twardo stąpającym po ziemi Pawłem, wraz z Jackiem porozmawiają z uroczym krasnoludkiem i odkryją, ile niezwykłości mieści świat niedużej dziewczynki o imieniu Gosia.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-267-0907-0 |
Rozmiar pliku: | 283 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
I PAWLE-REALIŚCIE
Był sobie Piotrek i Paweł, na jednym mieszkali osiedlu. Kiedy byli jeszcze całkiem mali, mamy Piotrka i Pawła wsadzały ich obu do jednej piaskownicy niedaleko domu. Tak się zaczęła przyjaźń Piotrka-marzyciela i Pawła-realisty.
Już w tej piaskownicy Piotrek zawsze zakopywał w piachu swoje foremki albo łopatkę i przez tydzień nie można ich było znaleźć. Piotrek mazał się za utraconymi zabawkami, a Paweł cierpliwie i z namarszczoną brwią przekopywał piaskownicę, aż dnia pewnego wyciągał z piachu Piotrkowe zguby. Piotrek piszczał z uciechy, dziwił się niepomiernie zabawkom, które w tajemniczy dla niego sposób wracały do jego rąk. Paweł tylko odymał buzię i dziwił się Piotrkowi, że Piotrek może się dziwić. Dla Pawła wszystko, co się zdarzało w jego życiu, było zupełnie proste. I to, że słońce świeci, i to, że noc nadchodzi, i to, że trzeba jadać, sypiać, myć się, wstawać co rano, ubierać się, wkładać buty i z mozołem wiązać sznurowadła. I to także, że zgubiony wieczorem miś odnajduje się rankiem na ławce przed domem, a zakopane w piachu zabawki za jakimś poruszeniem łopatki wracają do właściciela. Upływu czasu nie odczuwał Paweł ani trochę. Zabawkę, którą zgubił przed miesiącem, witał, jakby się z nią pożegnał zaledwie wczoraj.
Piotrka świat wprawiał w lęki i zdziwienie. Zdumiewało go słońce, które tak zawsze, jednakowo, co rano wschodzi, dziwił się, że wieczór zapada co wieczór. Nie lubił jadać, kłaść się do snu, myć się i zawiązywać sznurowadeł. To znaczy nie to, żeby nie lubił; dziwiło go, że wszystko trzeba zawsze robić wtedy, kiedy przychodziła pora, w której on najchętniej robiłby co innego. Piotrek chciałby się myć na przykład w południe, a jadać w nocy, w dzień sypiać, a ubierać się, kiedy trzeba się było rozbierać.
Nie chciał mówić na czekoladę — czekolada, tylko koczelada, chociaż wiedział, że czekolada jest czekoladą; a na Pawła wołał — Wapeł.
Kiedy siedział w piaskownicy, myślał właśnie o tych wszystkich niepojętych rzeczach, które trzeba robić w niepojętych porach, i gubił swoje foremki i łopatkę. Gubił też piłki, w zimie — rękawiczki, a w lecie... spodenki od opalacza.
Skrzętny Paweł wszystkie zabawki i przedmioty, które do niego należały, miał zawsze przy sobie. Swoją foremkę do piasku odróżniał od cudzej i z nikim się nie pobił na pięści o swoje rzeczy.
Piotrek nigdy nie wiedział, czy na jego piłce były namalowane kropki czy gwiazdki — i na tle tych gwiazdek lub kropek wynikały Piotrkowe łzawe tragedie.
Mimo że Piotrek i Paweł tak się różnili od siebie, nie było od piaskownicy aż do drzwi osiedlowego przedszkola dwóch serdeczniejszych przyjaciół. Bo tak w życiu bywa i już od najwcześniejszych chwil się zaczyna, że przeciwności zawsze się przyciągają.
Przez Piotrka i Pawła zaprzyjaźniły się ze sobą także ich mamy, bo skoro nie można było rozdzielić chłopców, mamy pomyślały, że one także muszą się zaprzyjaźnić.
Piotrek i Paweł zaczęli razem wyjeżdżać na wspólne wakacje, bo nie można przecież było na całe dwa miesiące pozostawiać jednego bez drugiego. I tak się utarło, że raz mama Piotrka zabierała ze sobą Pawła i Piotrka, to znowu drugiego roku mama Pawła zabierała na wieś Piotrka i Pawła. W ten sposób co roku Piotrek i Paweł mieli jedną i tę samą mamę przez dwa miesiące lata.
Tak się wreszcie Piotrek przyzwyczaił do mamy Pawła, a Paweł do mamy Piotrka, że gdyby ich nagle w nocy wyrwać ze snu i zapytać, która mama jest czyja, Piotrek wołałby, że jego jest Pawła, a Paweł, że — Piotrka. Oczywiście, gdyby się dobrze rozbudzili, każdy by zaraz własną mamę rozpoznał.
Gdy Piotrek i Paweł mieli po cztery lata, poszli razem do przedszkola. Piotrek nigdy nie miał w przedszkolu kredek ani papieru do rysowania, ani wycinanek. Na pytania pani wychowawczyni, gdzie ma nożyczki, Piotrek otwierał szeroko swoje błękitne oczy i dziwił się, że ktoś żąda od niego nożyczek. Jak przez mgłę przypominał sobie, że pani przedszkolanka mówiła coś o nożyczkach, ale nie wiedział, czy to było wczoraj, czy tydzień temu, dwa dni albo pięć. I czy te nożyczki w ogóle miał w śniadaniówce, czy też wypadły mu może gdzieś po drodze do przedszkola, bo lubił skakać i fikać, gdy szedł przez skwerek. A może nawet wcale nie zabrał ich z domu? Bo przecież nie wiedział, że będzie się robić wycinanki. A może wiedział, ale zapomniał? Tyle jest obowiązków na tym świecie! Wstać, umyć się, ubrać, zawiązać te obrzydliwe sznurowadła, na których umie się zrobić tylko supeł i które nie chcą słuchać nikogo poza mamą!
Paweł za to miał zawsze kredki, brystol do rysowania, papier do wycinanek w najcudowniejszych kolorach, w dodatku z suchym klejem pod spodem i nie trzeba było mazać po nim palcem usmarowanym w kleju z butelki. Wystarczyło ten papier oblizać językiem. Paweł miał zawsze nożyczki z plastyku, różowe, z przyczepioną na sznureczku karteczką. Na tej karteczce było wypisane imię i nazwisko Pawła.
Piotrek ubóstwiał i podziwiał Pawła, jego nożyczki z karteczką, jego papier do wycinanek, który wystarczyło tylko polizać, żeby się przykleił, ale nawet do głowy mu nie przyszło, że mógłby mieć przecież wszystko to samo i robić wszystko tak samo i pamiętać o każdym poleceniu pani wychowawczyni.
Tak się wreszcie utarło, że Paweł nosił za Piotrka do przedszkola papier, kredki i niebieskie nożyczki, które mama kupiła Piotrkowi.
Kiedy Piotrek i Paweł doszli do lat sześciu, już tylko rok dzielił ich od szkoły. Paweł uznał się z tego powodu za dziecko dorosłe, które lada chwila będzie robić prawdziwe rysunki i wycinanki. A prawdziwe dlatego, że w szkole stawia się za nie stopnie.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.