Komunikacja a rozwój społeczności lokalnych - ebook
Komunikacja a rozwój społeczności lokalnych - ebook
Komunikacja społeczna w swych różnych obliczach kształtuje naszą cywilizację i kulturę, oddziałując na kształt i zasięg uznawanych norm, wzorców zachowań, idei. Nowe jej formy i technologie kreują inne niż dotąd sposoby naszego postępowania – indywidualnego i zbiorowego. Wydaje się, że mają one większe znaczenie w budowaniu oblicza współczesnych społeczeństw, niż wola i dążenia ludzi, czyniąc nas niewolnikami informacji, technicznych środków jej przekazu oraz niezależnych od naszej woli źródeł informacji. Do takiego oblicza rzeczywistości pewnie większość z nas zdążyła się przyzwyczaić. Jednak czy zastanawiamy się nad tym na ile komunikacja, stan kompetencji komunikacyjnych, rola jaką komunikacja odgrywa albo może odgrywać w życiu społecznym, powiązane są z dążeniem do tego, by lepsza była jego jakość? By lepiej, bogaciej żyć? Co może łączyć komunikację z procesami rozwoju? Dlaczego rozwój miałby w jakikolwiek sposób wiązać się ze sposobami komunikowania się ludzi? Czy od rozmawiania, informowania, nauczania, przekonywania może przybywać bogactwa?
To niektóre z pytań jakie stawia w tej publikacji jej Autor. Poszukując na nie odpowiedzi prowadzi Czytelnika w świat dialogu i jego uwarunkowań politycznych, edukacyjnych i społecznych istniejących w naszym kraju. Podpowiada również, jak kształtować nasze osobiste kompetencje komunikacyjne, by dobrze z nich korzystać dla pożytku własnego i ogółu. Poznajemy też sprawczą moc kreatywnego myślenia wspólnot ludzkich oraz warunki pozwalające na pojawienie się twórczej wartości kapitału społecznego.
Spis treści
Wprowadzenie
ROZDZIAŁ 1. Człowiek i instytucje
1.1. Współpraca i różnorodność
1.2. Samorząd terytorialny podstawą potencjału szans rozwoju lokalnego
1.3. Czynniki rozwoju lokalnego
1.4. Globalizacja komunikacji a jakość kapitału społecznego
1.5. Wspólnotowy wymiar komunikowania się
1.6. Instytucjonalne „publico bono”
1.7. Instytucja partnerstwa po polsku
1.8. Dominujący indywidualizm
1.9. Przywództwo a kierownictwo
1.10. Przywództwo w samorządach lokalnych
1.11. Irlandzki cud słów
1.12. Heterarchia społeczna warunkiem dialogu
1.13. Reinterpretacja prawdy a stan demokracji
1.14. Popkulturowa „demokracja medialna”
1.15. Pytania o kreatywne zmiany
1.16. Instytucjonalna edukacja dla kreatywności i dialogu
1.17. Edukacja między standardem a pasją
1.18. W poszukiwaniu prawdy. Teoria zgody powszechnej
1.19. Konsensus dla rozwoju lokalnego
1.20. Demokracja partycypacyjna
1.21. Komunikacyjna demokratyzacja demokracji
ROZDZIAŁ 2. Kompetencje i narzędzia komunikacyjne
2.1. Słuchanie kluczem do porozumienia
2.2. Techniki skutecznego słuchania
2.3. Język wizualny
2.4. Systemy reprezentacji
2.5. Typy osobowości
2.6. Komunikacja to proces
2.7. Komunikacja w organizacji
2.8. Informacja i przekonywanie
2.9. Argumentowanie
2.10. Psychologiczne i komunikacyjne źródła władzy
2.11. Zasady wywierania wpływu
2.12. Strategia komunikacyjna
2.13. Marketing
2.14. Reklama
2.15. Public relations
2.16. Lobbing
2.17. Negocjacje
ROZDZIAŁ 3. Wybrane aspekty komunikacji i komunikowania się w samorządach
3.1. Pozyskiwanie informacji
3.2. Selekcja i przepływ informacji
3.3. Informowanie i wyjaśnianie
3.4. Język urzędowy
3.5. Komunikowanie się z otoczeniem
3.6. Dobre przykłady komunikowania się dla rozwoju społeczności lokalnych
3.7. Internet i media społecznościowe
Zakończenie
Bibliografia
Kategoria: | Zarządzanie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7930-095-2 |
Rozmiar pliku: | 735 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Komunikacja od zawsze była nieodłącznym elementem życia ludzi. Jest jego integralną składową. Pozwala na porozumiewanie się, przekazywanie informacji, wiedzy i doświadczeń, czyniąc je dostępnymi dla tych wszystkich, którzy w procesie komunikacyjnym uczestniczą. Stanowi podstawę wszystkich relacji międzyludzkich. Zawsze też była istotnym regulatorem zajmowanych pozycji społecznych tak przez jednostki, jak i grupy. Kreuje stratyfikację społeczną, wzajemne zależności, wreszcie władzę. Każde zachowanie ludzi w jakiejś mierze dotyczy procesów komunikacyjnych. Komunikacja kształtuje naszą cywilizację i kulturę, oddziałując na kształt i zasięg uznawanych norm, wzorców zachowań, idei. Można powiedzieć, że sama jest kulturą, a jako taka, poprzez wielość stwarzanych kanałów docierania do ludzi – media masowe, technologie informatyczne – wpływa na sposoby naszego komunikowania się. Współcześnie, gdy mówimy o „erze komunikacji” jako najistotniejszym wyróżniku charakteryzującym nasze czasy, dowodzimy dominującego znaczenia komunikacji w kształcie stosunków międzyludzkich. Nowe jej formy i technologie komunikacyjne kreują inne niż dotąd sposoby naszego postępowania – indywidualnego i zbiorowego. Wydaje się, że mają one większe znaczenie w budowaniu oblicza współczesnych społeczeństw, niż wola i dążenia ludzi, czyniąc nas niewolnikami informacji, technicznych środków jej przekazu oraz niezależnych od naszej woli źródeł informacji. Do takiego oblicza rzeczywistości pewnie większość z nas zdążyła się przyzwyczaić. Jednak czy zastanawiamy się nad tym, na ile komunikacja, stan kompetencji komunikacyjnych, rola jaką komunikacja odgrywa albo może odgrywać w życiu społecznym, powiązane są z dążeniem do tego, by lepsza była jej jakość? By lepiej, bardziej bogato żyć? Co może łączyć komunikację z procesami rozwoju? Dlaczego rozwój miałby w jakikolwiek sposób wiązać się ze sposobami komunikowania się ludzi? Czy od rozmawiania, informowania, nauczania, przekonywania może przybywać bogactwa?
W pracy tej chcę przyjrzeć się właśnie tym powiązaniom procesów komunikacji i rozwoju, ukazując je w perspektywie stosunków lokalnych. Zakładam bowiem, że to od jakości najbliższego otoczenia w największej mierze zależy poziom egzystencji każdego z nas. Z tej też perspektywy widać znaczne zróżnicowanie rozwoju miejsc. Są bogate i biedne. Rozwinięte i zmarginalizowane. Warto więc zadać sobie pytanie – od czego te różnice zależą? Czy i tu jakiś wpływ wywiera wszechobecność komunikacji?
Zanim rozpoczniemy poszukiwanie odpowiedzi na postawione pytania, niezbędne jest uświadomienie sobie, czym tak naprawdę jest sam rozwój. W pierwszym odruchu możemy nazwać go spełnieniem się naszych oczekiwań. Jednak zastanawiając się głębiej, możemy dojść do wniosku, że spełnienie oczekiwań zawsze rodzi nowe oczekiwania do spełnienia. Oznacza to, że proces zmian społeczno-ekonomicznych nigdy się nie kończy. Nie posiadamy bowiem wyobrażenia docelowego stanu, w jakim chcielibyśmy żyć. To „nienasycenie” w zaspakajaniu potrzeb, lub sposobach ich zaspakajania, jest motorem napędowym cywilizacji. Daje gwarancję trwałości dążeń do osiągania coraz wyższych poziomów rozwoju. Nic dziwnego więc, że kategoria rozwoju jest jedną z istotniejszych w rozważaniach poznawczych i w wymiarze praktycznym polityki i gospodarki. Także na poziomie lokalnym, którym będziemy się zajmowali w tej pracy.
Czym więc jest rozwój? W powszechnej opinii jest to „proces przeobrażeń, zmian, przechodzenia do stanów lub form bardziej złożonych lub pod pewnym względem doskonalszych; także pewne (wyższe) stadium tego procesu, rozkwit, rozrost”¹. Za miarę tych przeobrażeń na poziomie lokalnym zwykło się przyjmować ekonomiczną kategorię zamożności mieszkańców, ilości posiadanych przez ludzi pieniędzy i skalę dokonywanych dzięki nim zakupów. W takim rozumieniu rozwoju, warunkami jego osiągania jawią się zazwyczaj indywidualne działania zarobkowe, gospodarcze czy inwestycje krajowych i zagranicznych przedsiębiorców oraz działania i środki pieniężne inwestowane w ramach polityki społeczno-gospodarczej państwa. Rola państwa w procesach rozwoju szczególnie uwidoczniła się w latach 30. ubiegłego wieku, kiedy ówczesny kryzys gospodarczy obnażył słabości klasycznej ekonomii rozwoju opartej na koncepcji „niewidzialnej ręki rynku”, przynosząc ideę interwencjonizmu państwowego. Jednak z biegiem lat, zwłaszcza po II wojnie światowej, w wyniku powszechnego rozczarowania małą efektywnością działania władz centralnych (nie wspominając już o skutkach ekonomicznych funkcjonowania komunistycznego systemu planowania centralnego) zrodziły się koncepcje rozwoju „od dołu”, które akcentowały lepszą orientację lokalnych organów władzy w problemach danego miejsca i społeczności tam zamieszkującej oraz bardziej efektywne wykorzystywanie posiadanych zasobów. Gwałtownie więc rozszerzano zakres zadań i kompetencji lokalnych. Wraz z ich pojawieniem się wystąpiły tendencje nadawania nowego charakteru samorządowi terytorialnemu – instytucji niezbędnej do realizacji „oddolnej” formuły rozwoju. Przerzucanie zadań publicznych na organy lokalne z jednej strony było uzasadnione efektywnością, większą umiejętnością mobilizacji lokalnych zasobów, a ponadto stało się wygodne dla państwowego centrum. Pozwalało uwolnić się od bezpośredniego administrowania i realizacji wielu zadań lokalnych, a niejednokrotnie także od ich finansowania. Z drugiej jednak strony poszerzyło postrzeganie rozwoju o wiele nowych pozaekonomicznych sfer życia ludzi. Od samorządu, zwłaszcza podstawowego, gminnego szczebla oczekuje się, by nie ograniczał się do zaspakajania bieżących potrzeb ludności, ale by stał się siłą napędową rozwoju endogenicznego (wewnętrznego), nie oglądającego się na zewnętrzne czynniki rozwojowe, a prowadzonego „od dołu”, w oparciu o lokalne zasoby społeczne i materialne, przy możliwie najszerszej reprezentacji różnorodnych interesów i potrzeb społeczności lokalnej. Zadaniem samorządu stało się więc wykreowanie i utrzymanie rozwoju całego kompleksu walorów sił wytwórczych i kreatywnych lokalnego układu.
W takiej sytuacji rozwojem nie można już nazywać samego wzrostu bogactwa ekonomicznego. Równie istotne staje się dokonywanie takich zmian, w wyniku których ludziom żyje się lepiej we wszystkich istotnych dla jakości życia obszarach. Dlatego też rozwój określa się jako „ogół procesów, w wyniku których rośnie dobrobyt społeczeństwa”². Pojęcie dobrobytu zaś nie oznacza tylko zamożności i siły nabywczej ludzi. Istotnymi składowymi dobrobytu są też takie wartości, których nie da się nabyć na rynku. Wskazać tu można na wysokiej jakości przestrzeń publiczną, infrastrukturę techniczną i społeczną, czyste powietrze i wodę, bezpieczeństwo, zdrowie, dostępność dóbr kultury, edukację, jakość usług publicznych, itp. Tak rozumiany rozwój staje się najistotniejszym celem polityki. Kreuje to nawet samodzielną jej dziedzinę zwaną polityką rozwoju.
Polityka rozwoju w naszym kraju została zdefiniowana w ustawie z 6 grudnia 2006 roku o zasadach prowadzenia polityki rozwoju. Według artykułu 2 „przez politykę rozwoju rozumie się zespół wzajemnie powiązanych działań podejmowanych i realizowanych w celu zapewnienia trwałego i zrównoważonego rozwoju kraju, spójności społeczno-gospodarczej, regionalnej i przestrzennej, podnoszenia konkurencyjności gospodarki oraz tworzenia nowych miejsc pracy w skali krajowej, regionalnej lub lokalnej”³.
Ustawa wskazuje, że polityka rozwoju kraju prowadzona jest na podstawie strategii rozwoju przy współpracy z jednostkami samorządu terytorialnego, partnerami społecznymi i gospodarczymi oraz z Komisją Wspólną Rządu i Samorządu Terytorialnego.
Miary oceny dobrobytu społeczeństwa nie są proste. Opierają się na różnych przesłankach teoretycznych. Jedną z nich jest utylitaryzm, według którego miarą zaspokojenia potrzeb ludzkich jest poziom osiągniętego przez społeczeństwo zadowolenia i satysfakcji. Mamy już jednak świadomość, że w miarę zaspakajania potrzeb zadowolenie ludzi z osiągniętego stanu wcale nie wzrasta. Ocena satysfakcji i zadowolenia społecznego jest więc złudnym sposobem pomiaru dobrobytu i poziomu osiągniętego rozwoju.
Doskonalszym miernikiem okazuje się suma dostępnych szans indywidualnego i zbiorowego rozwoju. Nie jest to więc ocena poziomu zaspokojenia potrzeb, a istniejący zasób potencjału ich zaspokojenia. To czy jednostka lub zbiorowość skorzysta z tych szans, to rzecz inna i niezależna od samego potencjału. Istotą jego pomiaru staje się zasób rozwiązań instytucjonalnych, prawnych, technicznych, organizacyjnych, potencjał kapitału ludzkiego, siła więzi społecznych, wartości i idee, wszystko to, co stwarza warunki dla osiągania dobrobytu, a nie samo jego spełnienie. Noblista w dziedzinie ekonomii, Amartya Sen, twierdzi, że „rozwój można pojmować jako proces poszerzania wolności, którą cieszą się ludzie”⁴. Miarą jakości życia jest w tej koncepcji nie bogactwo, a wolność. Wydaje się, że rzeczywistość potwierdza te słowa. Społeczeństwa demokratyczne o największych zasobach wolności w różnych obszarach życia cieszyć się mogą najwyższymi wskaźnikami dobrobytu. Nie istnieją w teoriach rozwoju społecznego dowody bezpośrednie na to, że demokracja powoduje rozwój. Jednak tworzone przez nią instytucje i mechanizmy funkcjonowania ludzi, budując potencjał możliwy do wykorzystania przez obywateli, pozwalają na odnoszenie sukcesów w procesach rozwojowych. Czynnikami tych sukcesów nie jest to, co zbyt często tradycyjnie pojmowane jest jako źródło rozwoju, a więc twarda infrastruktura i zasoby siły roboczej, podążające za kapitałem inwestycyjnym. Zgodnie z koncepcjami Alvina Tofflera⁵, w nowoczesnych społeczeństwach informacyjnych zanika znaczenie przemysłu w procesach rozwojowych na rzecz usług opartych na wiedzy, czynnikami rozwojowymi staje się suma tej wiedzy i wysokich kwalifikacji profesjonalnych. Współczesne badania nad rozwojem lokalnym w miastach amerykańskich, prowadzone przez Richarda Floridę, wskazują, że wiedza, pracowitość i kompetentna, profesjonalna kadra to dziś już jednak zbyt mało, by osiągnąć sukces w zglobalizowanym świecie. Sformułowana przez Floridę teoria kapitału kreatywnego⁶ dowodzi, że czynnikiem sprawczym rozwoju w społeczeństwach trzeciej fali jest posiadanie właśnie owego kapitału kreatywnego, na który składają się trzy elementy: technologia, talent i tolerancja. Miernikiem potencjału technologicznego wcale nie są zasoby infrastrukturalne, a ilość zgłaszanych patentów w danym czasie w przeliczeniu na milion mieszkańców. Wskaźnikiem zasobów talentów jest odsetek pracujących w zawodach twórczych – artystów, designerów, aktorów, nauczycieli, naukowców, muzyków, konsultantów, informatyków, itp. Wreszcie zasoby tolerancji mierzone są skalą otwartości społeczności na różnorodność polityczną, społeczną, ideową i kulturową. To także poziom aktywności społecznej, bogactwa organizacji społecznych, instytucji dialogu społecznego pozwalającego na budowanie relacji (więzi) międzyludzkich, nieskrępowane prezentowanie różnorodnych opinii, kreatywnego (dialogowego) rozwiązywania konfliktów, wreszcie współdziałanie dla osiągania uzgodnionych celów. Kreatywna atmosfera komunikacji i dialogu to najistotniejsza dla rozwoju przestrzeń wolności, kształtująca jakość wszystkich trzech elementów kapitału kreatywnego. Atmosfera kreatywności nie rodzi się sama. Nie można też jej „zadekretować”, obwieszczając, że jest. Nie wyzwoli się jej także poprzez zabiegi inwestowania w tzw. kapitał ludzki. Zresztą, poza inwestycjami w edukację ludzi, trudno sobie takie zabiegi wyobrazić. Ponieważ jednak pojęcie kapitału ludzkiego ma niewątpliwie kluczowe znaczenie w definiowaniu rozwoju opartego na kreatywności, należy wskazać na jego naturę. W jego skład wchodzi nie tylko wiedza, kompetencje i umiejętności nabyte i ukształtowane w procesie edukacji, ale przede wszystkim wspólne normy i wartości oraz wspólne interesy uświadamiane dzięki istnieniu w społecznościach więzi społeczno-terytorialnych. Więzi te wytwarzane są w procesie dialogu jednostek, grup i instytucji. Tak więc nie mogąc inwestować wprost w kapitał ludzki, należy inwestować w zasoby instytucjonalne rodzące sieci komunikacji społecznej. To właśnie sieci komunikowania i współpracy mające oparcie w instytucjach demokracji wytwarzają kapitał ludzki. To one rodzą gotowość ludzi do współdziałania i współpracy, zaufanie wzajemne, otwartość na ponoszenie ryzyka, troskę o dobro wspólne (w tym o same instytucje publiczne) czy odpowiedzialność za siebie i innych. Najważniejszymi więc inwestycjami prorozwojowymi są te pomocne w wytwarzaniu kapitału społecznego – sieci komunikowania, edukacja, aktywność kulturowa i duchowa, w tym żywa religijność, instytucje prawne zapewniające bezpieczeństwo relacji i transakcji podmiotów społeczności, samorząd jako element zapewniający harmonizację różnorodności interesów z eksponowaniem tego, co jest dobrem wspólnym i zarazem pełniący rolę inicjatora czy inwestora tworzonych sieci komunikacyjnych, powszechny, sprawny system informacji publicznej, wreszcie wielość stowarzyszeń obywatelskich wkomponowanych w instytucje partnerstwa. Ideą takiego partnerstwa jest współdziałanie, współpraca pomiędzy władzą publiczną, obywatelami i ich organizacjami oraz środowiskami biznesu. Partnerstwo zapewnia zmianę relacji władczych z siłowych na tzw. uzupełniające, osadzone w kategoriach wpływu symbolicznego, bazujące na kompetencjach komunikacyjnych i dialogu. Taki dialog czy dyskusja pozwala na poszukiwanie wspólnoty ustaleń, na budowanie konsensusu. A jak mówi ludowe porzekadło „zgoda buduje”. W tych zakresach odnajdujemy więc związek między „gadaniem” a rozwojem. Nie może to jednak być zgiełk i rwetes komunikacyjny, a „wynikająca z zaufania oraz obowiązujących norm i wzorów postępowania, zdolność obywateli do mobilizacji i łączenia zasobów, która sprzyja kreatywności oraz wzmacnia wolę współpracy i porozumienia w osiąganiu wspólnych celów”⁷. To jedna z niemal 130 definicji komunikacji społecznej znanych z literatury przedmiotu⁸, jednak o tyle trafna, ze obrazująca osadzenie procesu komunikacyjnego w całokształcie uwarunkowań psychospołecznych i organizacyjnych. Ważne jest w niej także wskazanie na kategorie zaufania jako punkt wyjścia do efektywnego komunikowania się ludzi. Czy znajduje ona odzwierciedlenie w procesach społecznych obserwowanych w naszym kraju? Jaki jest poziom więzi międzyludzkich wynikających z kategorii zaufania? Jaki jest poziom kształtowania kapitału kreatywnego przez istniejące instytucje edukacyjne i socjalizacyjne, zwłaszcza rodzinę i szkołę? Czy wyzwalane w nich są umiejętności i kompetencje komunikacyjne pozwalające na współpracę i porozumienie? Czy potrafimy kształtować zespoły, wspólnoty, organizacje obywatelskie oraz działać w nich dla osiągania wspólnych celów? Czy wiemy wreszcie jakie to cele? I w końcu – czy instytucje publiczne, które organizują nasze życie, pomagają w osiąganiu celów rozwojowych społeczeństwa?
Poszukując odpowiedzi na te pytania, będziemy analizowali uwarunkowania społeczne pozwalające na kreowanie zespołowej, wspólnotowej współpracy i porozumienia. W części I zajmiemy się obrazem instytucji społecznych istotnych dla uruchamiania procesów rozwojowych, działania wspólnoty i jej kreatywności. Przyjrzymy się instytucjom demokracji a zwłaszcza samorządowi gminnemu, skali więzi lokalnych, źródłom komunikacyjnym operującym na poziomie lokalnego społeczeństwa i efektom, jakie to przynosi w dziele kształtowania zaufania, wspólnego działania dla osiągania uzgodnionych celów w poszanowaniu zasad i norm.
Istotnym założeniem przyjętym w tej analizie jest uznanie konieczności przekrojowego, holistycznego i lateralnego potraktowania problematyki wpływu instytucji i komunikacji w życiu społecznym i procesach zachodzących w społecznościach lokalnych. Pierwszym uzasadnieniem dla takiego ujęcia jest siła współzależności poszczególnych składowych funkcjonowania układów lokalnych i coraz bardziej dostrzegalny horyzontalny sposób funkcjonowania współczesnych społeczeństw, rosnąca podmiotowość jednostek, indywidualizm i różnorodność wzorców życiowych. Drugim jest wielość źródeł informacji i bodźców socjalizacyjnych rodzących otwartość społeczności, które nie tak dawno stanowiły hermetyczny system. Równoległość, różnorodność i kontekstowa wielość, to cechy współczesnego świata. Nie da się też oddzielić sposobu myślenia i działania od motywacji, tych od wiedzy czy norm i wzorców osobowych, wyrażanych opinii i postaw względem innych ludzi oraz instytucji. Istotne są także zasoby kompetencji komunikacyjnych, dzięki którym możliwa jest współpraca i porozumienie. Rozumienie zasad dialogu i efektów, jakie może przynieść. Niezbędnym w tej mierze kompetencjom poświęcam II część pracy, która ma charakter mniej analityczny, a bardziej poradnikowy. Kompetencje komunikacyjne nie są bowiem wiedzą. Stanowią zasób naszych umiejętności. Określane są oczywiście w wyniku badań osobowości i zachowań ludzi. Nie będziemy jednak prezentowali badań a ich efekty pomocne w budowaniu efektywnej komunikacji. W ostatniej natomiast części zostanie przedstawiona praktyka samorządów w sposobach korzystania z komunikacji w celach rozwojowych. Dokonamy tego w wybranych, naszym zdaniem najistotniejszych, aspektach tej praktyki, wskazując dobre i złe przykłady rozwiązań instytucjonalnych oraz poziomu kompetencji komunikacyjnych samorządów lokalnych.1.1. Współpraca i różnorodność
Wyobraźmy sobie, że mamy do rozwiązania następującą matematyczną zabawę. W przedstawionym w formie równania układzie zapałek musimy przełożyć jedną, by równanie było prawdziwe.
VI + II = VI
Przez chwilę zastanawiamy się i znajdujemy rozwiązanie. Może ono wyglądać tak:
IV + II = VI
Gdy uda się nam znaleźć rozwiązanie, uznajemy rzecz za zakończoną. Mało kto docieka, czy znalezione przez niego rozwiązanie jest jedynym możliwym. I czy jest to zarazem najlepsze rozwiązanie? Tego nie wiemy. Zadowalamy się samym „sukcesem” rozwiązania problemu. Gorzej oczywiście, gdy rozwiązania nie znajdujemy. Problem pozostaje. Jednak ważniejsze jest to, że nie staramy się odszukać innych możliwych rozwiązań stojących przed nami zadań. Wszak to znalezione wcale nie musi być najlepsze. Jednak tak działa każdy z nas, pracując samodzielnie. Gdyby to samo zadanie było rozwiązywane przez zespół, poza „naszym” rozwiązaniem pewnie pojawiłyby się także inne. Na przykład:
V + II = VII
Lub:
VI + I = VII
Albo, przy dozie większej fantazji:
VI – II = V – I