Komunizm i sumienie Zachodu - ebook
Komunizm i sumienie Zachodu - ebook
Komunizm i sumienie Zachodu
NOWE OBLICZA TOTALITARYZMU Co nas czeka, kiedy całkowicie wyrzucimy Boga z naszego świata? Kto zajmie Jego miejsce? Czy w świecie, który powstanie zgodnie z obietnicami współczesnych dyktatorów i ideologów będzie miejsce dla prawdziwej wolności? Ta książka w czasie trwającej wojny jest wstrząsem dla naszych sumień.
Arcybiskup Fulton Sheen, wybitny duchowny katolicki, filozof i apologeta, w przenikliwy sposób na przykładzie komunizmu pokazuje czytelnikom, jak współczesne „postępowe” ideologie zagrażają fundamentom naszego świata. Ta książka jest szokującą i proroczą wizją panowania systemów, które odcinają ludzi od Chrystusa i źródeł współczesnej cywilizacji. Amerykański hierarcha wyjaśnia w jaki sposób negowanie chrześcijańskiego fundamentu naszego świata wpłynęło na rozkwit komunizmu w jego pełnych przemocy i przymusu formach. Autor przypomina nam o brutalnych konsekwencjach walki z wiarą i Kościołem, która toczy się również dziś. Książka abpa Sheena jest mocnym wezwaniem do podjęcia heroicznej próby powrotu do Boga i ocalenia świata przed zalewem niszczących ideologii i brutalnej bezwzględnej siły. Fulton J. Sheen, wierny obietnicy złożonej Piusowi XI, przez całe swoje kapłańskie życie pilnie studiował ideologię komunizmu, by obnażać i piętnować jej błędy z właściwą sobie przenikliwością, pasją i przekonaniem. Jasno dostrzegał fakt, że pożywką dla komunizmu są zawsze grzechy, zaniedbania i porażająca naiwność świata zachodniego. Do rąk polskiego czytelnika trafia właśnie dzieło prorocze i – niestety – wyjątkowo aktualne. dr hab. Izabella Parowicz, autorka strony abpsheen.pl
Książka Komunizm i sumienie Zachodu należy do najważniejszych w dorobku pisarskim arcybiskupa Fultona Sheena. Zawiera profetyczną analizę świata dewastowanego przez komunizm, spisaną zaraz po zakończeniu drugiej wojny światowej. Komunizm – według arcybiskupa Sheena – leży na sumieniu Zachodowi, bo stamtąd wyszedł i zainfekował cały świat, w tym Rosję. Do dziś wielu ludzi cierpi z jego powodu. Żadna inna idea nie okazała się równie niszcząca. Jest jak religia – twierdził – czyli poddanie się absolutowi. Dlatego pociąga ludzi – ale potem ich dewastuje. To bez wątpienia jedno z najbardziej proroczych przesłań pozostawionych naszemu pokoleniu. Tę książkę po prostu należy przeczytać. ks. Robert Skrzypczak
Odrażający komunizm nieustannie stanowi zagrożenie. Nie chodzi jedynie o tak bliskie mu morderstwa, wywózki, kolektywizację i biedę, lecz także... o nasze sumienia. Jak walczyć z komunizmem, by nie gardzić komunistami? Jak przeciwstawiać się komunistycznemu zamordyzmowi i wciąż widzieć ludzi w jego siepaczach? Dzięki Bogu mamy arcybiskupa Fultona Sheena, który nie zostawia nas bez odpowiedzi na tak ważne pytania. Mateusz Ochman, twórca internetowy
Abp Fulton Sheen- duchowny katolicki, zasłynął programami telewizyjnymi, w których w fascynujący sposób przedstawiał milionom amerykańskich widzów zasady wiary katolickiej. Autor licznych książek m.in.Skarb w glinianym naczyniu, Idź do nieba, W górę serca. Cieszył się wielką sympatią Jana Pawła II, który nazwał go „wiernym synem Kościoła”.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67291-10-1 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Każda książka powinna zawierać przynajmniej jedną ważną myśl. I tak przewodnią ideą książki, którą czytelnik trzyma w rękach, jest pogląd, że rozwój filozofii komunizmu, a do pewnego stopnia również wybuch rewolucji komunistycznej, obciąża sumienie świata zachodniego. Nie jest to idea nowa. W chrześcijańskiej tradycji od zawsze obecne było przekonanie, że odpowiedzialność za poszczególne grzechy ludzkości do pewnego stopnia spoczywa na wszystkich ludziach. Z tym poglądem ściśle łączy się również koncepcja, według której tak zwany „problem rosyjski” ma głównie charakter filozoficzny, a nie ekonomiczny czy polityczny, ponieważ dotyczy samej natury człowieka. Również w tej materii sumienie Zachodu nie jest czyste. Ogólnie mówiąc, Zachód odrzucił bowiem koncepcję człowieka jako istoty stworzonej na obraz i podobieństwo Boga i zredukował go do elementu składowego wszechświata bądź do zwierzęcia ekonomicznego, bądź też do „fizjologicznego pojemnika na psychologiczne libido”. A kiedy w ramach zachodniej myśli człowiek stał się istotą materialną i został rozbity na drobne części, w sposób naturalny pojawił się totalitaryzm, który połączył te fragmenty w nową całość i zastąpił człowieka indywidualnego – zwolnionego z wszelkiej odpowiedzialności społecznej – człowiekiem kolektywnym.
Takie wypaczenie prawdziwej natury człowieka dokonało się głównie za przyczyną filozofii liberalizmu historycznego, która uznała, że istota ludzka nie jest przeznaczona do żadnych wyższych celów poza celami ekonomicznymi. Liberalizm jest obecnie słowem niezwykle „niebezpiecznym”, ponieważ sprzeciwianie się mu stało się nowym „niewybaczalnym grzechem”. Termin ten jest używany w trzech znaczeniach: (a) jako określenie filozofii, która wierzy w rozwój swobód cywilnych, społecznych, politycznych, gospodarczych oraz religijnych, realizowany w ramach prawa moralnego; (b) jako określenie postawy polegającej na negowaniu wszelkich standardów, które nie mają źródła w samym człowieku, mierzeniu wolności siłą fizyczną, a nie siłą moralną, oraz utożsamianiu postępu z wysokością stosu odrzuconych zasad moralnych i tradycji religijnych; (c) jako nazwę ideologii utożsamianej na ogół z doktryną laissez-faire⁹. Liberalizm w pierwszym znaczeniu należy wspierać, rozwijać i wprowadzać w życie. Dwie pozostałe koncepcje są fałszywe, o czym dobrze wie każdy, kto czytał dzieła autorów takich jak Laski, Hocking, Tawney czy Weber oraz zna encykliki papieskie. W tej książce pokrótce omówimy liberalizm w trzecim z wyżej wymienionych znaczeń, czyli tak zwany liberalizm historyczny. Mało kto wie, że komunizm i Kościół katolicki zgodnie sprzeciwiają się tej ideologii, chociaż z zupełnie innych powodów. Sprzeciwia jej się również zdecydowana większość wielkich współczesnych myślicieli, którzy dostrzegają zagrożenia związane z kapitalizmem monopolistycznym, jak również z kapitalizmem totalitarnym. Do tego grona należy profesor William Ernest Hocking, który w następujący sposób określił trzy wady liberalizmu historycznego: „(1) Okazało się, że sam nie jest w stanie zjednoczyć społeczeństwa; (2) podtrzymuje szkodliwe oddzielenie praw jednostki od jej obowiązków; (3) zatracił swoją emocjonalną siłę, ponieważ jego emocjonalne podłoże było w znacznym stopniu oderwane od rzeczywistości”¹⁰.
Zbyt wiele miejsca poświęcam jednak słowu i idei niemającym zasadniczego znaczenia dla niniejszej książki, a odchodzę od koncepcji, którą zamierzam w niej przedstawić, a mianowicie od poglądu, że do tej pory cywilizacja zachodnia odgrywała w świecie rolę dominującą. Działo się tak nie dlatego, że była „biała” – chociaż wielu imperialistów przyjmowało takie założenie – lecz dlatego, że była chrześcijańska. Wraz z utratą chrześcijańskiego charakteru cywilizacja Zachodu traci dominującą rolę w świecie. Komunizm – jak to ujął Waldemar Gurian – jest więc jednocześnie wytworem cywilizacji burżuazyjnej i wyrokiem na nią.
Z tego powodu komunizm nie jest przeze mnie traktowany jak doktryna ekonomiczna – bo i nie takie jest jego podstawowe znaczenie – lecz jak filozofia życia. Nie dostrzegam w nim również wyzwania dla monopolistycznego kapitalizmu, który sam potrzebuje gruntownej odnowy. W komunizmie widzę natomiast filozofię, która odbiera istocie ludzkiej człowieczeństwo, sprowadzając ją do roli zwierzęcia społecznego. Zwierzęcia, któremu sens istnienia nadaje wyłącznie machina gospodarcza. Komunizm to barbarzyństwo aktywne. Działa wprawdzie poza obszarem zachodniej cywilizacji, ale dokonuje najazdów na jej terytorium, które zostało osłabione przez barbarzyństwo bierne, czyli ogólną demoralizację społeczeństwa. Bierne barbarzyństwo wewnętrzne przyczynia się w pewnej mierze do rozwoju barbarzyństwa aktywnego, ponieważ – jak wykazał Toynbee – szesnaście z dziewiętnastu cywilizacji istniejących w dziejach ludzkości rozpadło się w wyniku działania czynników wewnętrznych.
Istotą współczesnego sporu nie jest konflikt między indywidualizmem a kolektywizmem, między wolnym rynkiem a socjalizmem ani między demokracją a dyktaturą. Wszystko to są tylko zewnętrzne przejawy prowadzonej na głębszym poziomie walki o charakterze moralnym i duchowym, która toczy się przede wszystkim o to, czy człowiek będzie istniał dla państwa, czy państwo dla człowieka, oraz o to, czy wolność będzie miała wymiar duchowy, czy będzie tylko ustępstwem ze strony zmaterializowanego społeczeństwa. Nie w każdym okresie historii konflikt ten był tak wyraźny jak dzisiaj. Obecnie bowiem dwie rzeczy motywują nas do pracy na rzecz pokoju i dobrobytu. Pierwszą z nich jest pełnia Ewangelii, drugą komunizm Związku Radzieckiego. Pierwsza naucza, że źródłem szczęścia jest właściwe życie, druga, że źródłem niedoli jest niewłaściwe postępowanie.
Autor wyraża podziękowania wydawcy za wnikliwą korektę, ojcu Marcellusowi Scheuerowi OC za przeczytanie rękopisu oraz panu Blairowi Taylorowi za wiele pomocnych sugestii.1
SCHYŁEK LIBERALIZMU HISTORYCZNEGO I WYKSZTAŁCENIE SIĘ POSTAW ANTYRELIGIJNYCH
Jedną z charakterystycznych cech schyłkowego okresu każdej cywilizacji jest fakt, że szerokie rzesze społeczeństwa nie zdają sobie sprawy z rozgrywającej się tragedii. Ludzkość pogrążona w kryzysie na ogół nie czuje, w jak ciężkich czasach przyszło jej żyć. Ludzie nie chcą wierzyć w zdeprawowanie własnej epoki po części dlatego, że wówczas sporo zarzutów musieliby kierować pod własnym adresem. Jednak główną przyczyną tej niewiary jest brak zewnętrznych standardów, według których można by oceniać własne czasy. Skoro nie ma trwałej i spójnej koncepcji sprawiedliwości, skąd ludzie mają wiedzieć, że sprawiedliwość została pogwałcona? Tylko osoby kierujące się w życiu wiarą zdają sobie sprawę z tego, co naprawdę się dzieje. Ogromne rzesze niewierzących nie są świadome destrukcyjnych procesów, ponieważ utraciły zdolność dostrzegania wyżyn, z których spadły. Nie jest tragedią fakt, że nasza cywilizacja ma siwe włosy, tragiczne jest to, że tego nie widzimy. Reinhold Niebuhr pisał: „Paradoks historii polega na tym, że cywilizacja komercyjna i industrialna, która mogłaby mieć szczególne powody do obaw o swoją żywotność i długowieczność, charakteryzuje się wyjątkowym optymizmem”. Głównej przyczyny tego fałszywego optymizmu Niebuhr upatruje w tym, że nasza cywilizacja nie ma charakteru organicznego, lecz mechaniczny. Nic chyba lepiej nie nadaje się do oszukiwania ludzi w kwestii natury życia niż cywilizacja, w której rolę elementów spajających społeczeństwo pełnią środki produkcji i konsumpcji¹¹.
Z biblijnego opisu dowiadujemy się, że w dniu zagłady Sodomy słońce świeciło jasno. Noe szykował się na nadejście potopu przez sto dwadzieścia lat, a chociaż ludzie przypatrywali mu się przez cały czas, nie dali mu wiary. W czasach pozornego dobrobytu aniołowie otrzymują rozkaz, ale zdecydowana większość ludzi trwa w swoim podłym postępowaniu. Nasz Pan, Jezus Chrystus, powiedział: ,,Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego” ¹². Zbawiciel mógłby do nas skierować te same słowa, które w swoich czasach wypowiedział do saduceuszy i faryzeuszy: ,,Wieczorem mówicie: « piękna pogoda, bo niebo się czerwieni», rano zaś: «Dziś burza, bo niebo się czerwieni i jest zasępione». Wygląd nieba umiecie rozpoznawać, a znaków czasu nie potraficie?” ¹³.
Czy potrafimy rozpoznawać znaki czasu? Większość ludzi nie chce przyjąć do wiadomości przykrego faktu, że ani jeden z ważniejszych, pozytywnych celów, dla których toczono tę wojnę, nie został osiągnięty. Mało kto zdaje sobie sprawę, że barbarzyństwo istnieje nie tylko poza nami, lecz również u podstaw naszej natury. Tylko nieliczni uświadamiają sobie, że nauka, która uczyniła człowieka obserwatorem rzeczywistości, jednocześnie sprawiła, iż stał się on niewrażliwy na konieczność czynnego w niej uczestniczenia, a bomba atomowa, która ujawniła potęgę ludzkich rąk, ukryła słabość ludzkich serc. Znaki naszych czasów ukazują prawdę, że dotarliśmy do końca postrenesansowego rozdziału historii, który człowieka uczynił miarą wszystkich rzeczy. Mówiąc ściślej, na naszych oczach rozpadają się trzy podstawowe dogmaty współczesnego świata.
Po pierwsze jesteśmy więc świadkami zanikania koncepcji człowieka ekonomicznego, według której istota ludzka jest tylko wyższą formą zwierzęcia, a jej życiowa funkcja polega wyłącznie na wytwarzaniu i gromadzeniu bogactw. Po osiągnięciu odpowiedniego wieku taka istota umiera, nie odróżniając się zbytnio od bydła pasącego się na pastwiskach. Cywilizacja burżuazyjna opierała się na założeniu, że w najlepszym interesie społeczeństwa, państwa i całego świata jest danie ludziom możliwości wykuwania swojego ekonomicznego losu tak, jak uznają za stosowne. Koncepcja ta, znana pod nazwą leseferyzmu, zakłada, że państwo – w miarę możliwości – nie ingeruje w życie jednostki i niczym policjant ma do spełnienia funkcje o czysto negatywnym charakterze. Zgubne skutki stosowania tej zasady szybko dały o sobie znać. Kiedy bowiem każdy człowiek wykuwa swój ekonomiczny los w sposób, jaki uznaje za stosowny, w krótkim czasie bogactwa zostają zgromadzone w rękach nielicznych, a zdecydowana większość, jak pokazał Hilaire Belloc, zostaje sprowadzona do stanu niewolniczego¹⁴. Tak oto, w reakcji na fałszywy system ekonomiczny, w którym nacisk kładziono wyłącznie na prawo jednostki do własności prywatnej i zapominano o wymiarze społecznym, świat wykształcił gospodarkę totalitarną, w której nacisk kładziono na wymiar społeczny, a zapominano o prawach jednostki. Umarł homo oeconomicus, narodził się homo politicus¹⁵.
Po drugie we współczesnym świecie odchodzi w niepamięć pogląd, że człowiek jest istotą dobrą z natury i jako taki nie potrzebuje już Boga, który ustalałby dla niego prawa, ani Zbawiciela, który wybawiałby go od winy. Nauka i edukacja sprawiają bowiem, że postęp dokonuje się w sposób nieuchronny i automatyczny. Źródłem tego fałszywego założenia były poglądy Jeana-Jacques’a Rousseau, który zreinterpretował tradycję chrześcijańską, przypisując człowiekowi naturalną skłonność do dobra, a winą za zło obarczył cywilizację i jej instytucje. Następnie powoływano się na Comte’a, Darwina czy Spencera, aby znaleźć poparcie dla idei, że ludzie znajdują się na drodze do stania się bogami. Nowożytna historia dowiodła jednak, że taka filozoficzna koncepcja człowieka jest z gruntu fałszywa. Przerwy między kolejnymi konfliktami zbrojnymi dają bowiem świadectwo postępującej dehumanizacji ludzkich istot. Od zakończenia wojen napoleońskich do wojny francusko-pruskiej upłynęły pięćdziesiąt trzy lata. Przerwa między wojną francusko-pruską a pierwszą wojną światową wyniosła czterdzieści trzy lata. Natomiast od zakończenia pierwszej wojny światowej do wybuchu drugiej wojny światowej minęło zaledwie dwadzieścia jeden lat – i to w czasie, gdy ludzkość dysponowała wszelkimi materialnymi warunkami potrzebnymi do zapewnienia jej szczęścia. Zagubiwszy sens życia, który dawała religia, współczesny człowiek doświadczał coraz silniejszej frustracji, a rozczarowanie hedonizmem stopniowo przeradzało się w pesymizm. Tak więc człowiek, który sam siebie odłącza od wspólnoty religijnej, w konsekwencji zostaje wchłonięty przez wspólnotę polityczną, a rozpacz staje się dominującą cechą współczesnej filozofii i literatury¹⁶.
Trzecią ideą, która zanika w naszych czasach, jest racjonalizm rozumiany jako postawa oparta na założeniu, że najważniejszym celem życia nie jest szukanie jego sensu, lecz opracowywanie kolejnych nowinek technicznych, dzięki którym ten świat przestanie być Państwem Boga, a stanie się państwem ludzi. Właściwie rozumiany racjonalizm zakłada, że rozum zajmuje się zarówno celem, jak i środkami służącymi do jego osiągnięcia; racjonalizm nowożytny zakładał, że rozum zajmuje się środkami działania, a pomija jego cel. Uzasadnieniem dla takiej postawy było założenie, że postęp uniemożliwia osiąganie celów. W rezultacie zamiast dążyć do ideału, człowiek zmienił ideał i nazwał go postępem. Paul Tillich pisał: „Główną cechą okresu triumfującej burżuazji jest utrata kontroli ludzkiego rozumu nad historyczną egzystencją człowieka”¹⁷.
Taka postawa ma trwałe konsekwencje. Wyzbywszy się rozumu we właściwym znaczeniu tego słowa, człowiek odkrywa, że rozum został zawłaszczony przez państwo, które nadaje mu postać rozumu planowanego. Obecnie istnieje więc tylko rozum państwowy, czyli faszyzm, lub rozum klasowy, czyli komunizm, podobnie jak kiedyś istniał rozum rasowy, czyli nazizm. Innymi objawami irracjonalizmu są freudyzm, który z podświadomości czyni podstawową zasadę życia, marksizm, który rozum zastępuje determinizmem historycznym, lub astrologia, która winą za istnienie zła obarcza gwiazdy¹⁸.
Ujmując rzecz bardziej ogólnie, można powiedzieć, że obecnie jesteśmy świadkami schyłku liberalizmu historycznego. Terminu „liberalizm” trzeba jednak używać bardzo ostrożnie – a to z tego prostego powodu, że umysł współczesnego człowieka w ogóle nie potrafi dokonywać rozróżnień. Jeśli liberalizm oznacza system, w ramach którego postępem jest dążenie do wolności rozumianej jako prawo do robienia tego, co człowiek robić powinien, to liberalizm należy wspierać. Jeżeli jednak liberalizm oznacza stopniowe odrzucanie prawa i prawdy, ponieważ w jego ramach wolność jest uznawana za prawo do robienia tego, na co człowiek ma ochotę, to liberalizm należy potępiać. Zwolennicy liberalizmu w tym drugim znaczeniu są przeciwnikami reakcjonistów, chociaż jedni i drudzy mają pewną cechę wspólną: mianowicie nie potrafią ujmować całościowo tego, co trwałe, i tego, co zmienne. Uznając jedno, odrzucają drugie. Reakcjoniści pragną, aby wszystko pozostało takie, jakie jest w danej chwili. Liberałowie chcą zmian, ale nie obchodzi ich, w jakim kierunku te zmiany będą następować. Reakcjoniści chcieliby mieć zegar bez czasu, liberałowie chcą czasu, ale bez zegara. Reakcjoniści uważają, że powinni zostać tam, gdzie aktualnie są, chociaż nie zadają sobie trudu, aby sprawdzić, czy w ogóle mają prawo tam być. Liberałowie natomiast nie wiedzą, dokąd idą, mają tylko pewność, że znajdują się w drodze.
Terminy „liberalny” i „reakcyjny” mają tak niejednoznaczny, względny charakter, że niewiele znaczą dla ludzi myślących, którzy dysponują odrobiną historycznej wiedzy lub którym pozostały resztki rozumu. Zauważmy na przykład, że w poprzednim pokoleniu liberalizm miał dla swoich zwolenników oznaczać wyzwolenie aktywności gospodarczej spod kontroli państwa, natomiast liberałowie naszych czasów powołują się na liberalizm, aby rozciągnąć kontrolę państwa nad systemem gospodarczym. Dawni liberałowie byli obrońcami kapitalizmu, nowi liberałowie sprzeciwiają się kapitalizmowi i domagają się wprowadzenia jakiejś formy kolektywizmu i kontroli państwowej. Dawni liberałowie chcieli wolności prasy, wypowiedzi i sumienia ujętej w ramy demokracji. Nowi liberałowie, w reakcji na postulaty dawnego liberalizmu, domagają się wolności bez zabezpieczających ją ram. Dawni liberałowie buntowali się przeciw opodatkowaniu, które nie łączyło się z odpowiedzialnością, nowi liberałowie chcą, aby podatki miały formę jałmużny, która z odpowiedzialnością nie ma żadnego związku. Liberał sprzed pół wieku był naukowym materialistą. Jego syn, który również nazywa siebie liberałem, jest współczesnym reakcjonistą i naukę traktuje w sposób idealistyczny. Francuscy liberałowie, którzy w imię wolności sprzeciwiali się autorytetowi tronu i ołtarza, byli reakcjonistami, ponieważ nie uznawali, że tą wolnością można również objąć klasę proletariatu. Liberałowie, którzy na piśmie wyznawali wiarę w równość wszystkich ludzi, nierzadko trzymali niewolników. Odwracając sytuację, można powiedzieć, że każdy reakcjonista protestuje przeciwko niedawnym liberałom. Czasami jeden człowiek łączy w sobie postawy reakcyjne i liberalne. Tak było w przypadku Johna Miltona, liberała, który opowiadał się za wolnością prasy i sprzeciwiał się licencjonowaniu książek. Później jednak, kiedy zaoferowano mu pokaźną sumę, zbuntował się przeciw własnemu liberalizmowi i piastował oficjalny urząd cenzora.
Obserwujemy w naszym świecie reakcje, które są odpowiedzią na inne reakcje, widzimy bunty wymierzone przeciw buntom. Reakcjoniści i liberałowie znajdują się na huśtawce. Czasami wydaje im się, że odnoszą sukces, bo wędrują w górę, doświadczając chwilowego triumfu nad przeciwnikiem. Neoliberałowie toczą wojnę z dawnymi liberałami, nowi buntownicy buntują się przeciwko dawnym buntownikom. Dzisiejsi liberałowie jutro będą reakcjonistami. Tak zwany liberalizm jest więc tylko reakcją przeciw najnowszej formie liberalizmu.
Kiedy mówimy, że umiera liberalizm, nie mamy na myśli liberalizmu w sensie stopniowego nabywania racjonalnej wolności, ani też procesu stopniowego upadku racjonalnych standardów. Chodzi nam natomiast o liberalizm historyczny, zapoczątkowany w XVII wieku, a nawet wcześniej, który w ramach systemu gospodarczego przyjął formę kapitalizmu, w ramach ustroju politycznego stał się nacjonalizmem, a w ramach życia społecznego sekularyzmem. A obecnie – w wyniku reakcji – przyjął formę totalitaryzmu.
W środowisku uczonych powszechnie znane są klasyczne traktaty opisujące rozwój liberalizmu historycznego. Harold J. Laski, na przykład, w pracy The Rise of European Liberalism (Narodziny liberalizmu europejskiego), odnosząc się do wcześniejszej filozofii historii, pisze: „Motywem, dla którego liberalizm odrzucił dyscyplinę średniowiecznej Res publica Christiana, była chęć generowania zysków . Liberałowie w zasadzie nie wytyczyli sobie żadnego kierunku działań poza dążeniem do bogactwa, nie sprecyzowali żadnego wymiernego kryterium funkcji i statusu społecznego, poza zdolnością do gromadzenia go…”¹⁹. Bardziej odległe tło historycznego liberalizmu można odnaleźć w klasycznym dziele R.H. Tawneya Religia a powstanie kapitalizmu, w którym autor wskazuje na ścisły związek między purytanizmem a narodzinami kapitalizmu. „Wiara, która gromadzenie bogactw z próżnego trudu lub pokusy uczyniła obowiązkiem moralnym, była mlekiem lwicy . Dobry chrześcijanin nie był całkowicie niepodobny do człowieka ekonomicznego”²⁰.
Równie ważny jest traktat Maxa Webera Etyka protestancka i duch kapitalizmu. Weber prezentuje wprawdzie odmienny punkt widzenia, ale również łączy zerwanie jedności religijnej z narodzinami człowieka ekonomicznego. Wysuwa on tezę, że czynnikiem, który naturalną ludzką słabość przemienił w cnotę, była zmiana standardów moralnych²¹.
Tak czy inaczej, coraz wyraźniej widać, że historyczny liberalizm jest jak zegar słoneczny, który nie wskazuje czasu w ciemnościach. Liberalizm może bowiem funkcjonować wyłącznie w społeczeństwie opartym na zasadach moralnych, w którym tu i ówdzie odnajduje się jeszcze pozostałości po chrześcijaństwie. Ujmując rzecz inaczej, można powiedzieć, że historyczny liberalizm jest pasożytem chrześcijańskiej cywilizacji i kiedy ciało, na którym żeruje, przestaje być zaczynem społeczeństwa, on również musi zginąć. Poszczególne wolności, których znaczenie podkreśla historyczny liberalizm, są zabezpieczone jedynie wtedy, gdy wspólnota ma charakter religijny i zapewnia tym wolnościom etyczne podstawy. Bardzo możliwe, że historyczny liberalizm jest tylko okresem przejściowym między cywilizacją, która kiedyś była chrześcijańska, a cywilizacją, która będzie miała charakter zdecydowanie antychrześcijański²².
Druga wielka prawda zapowiadana znakami czasu mówi o tym, że definitywnie zbliżamy się do końca niereligijnej epoki w dziejach cywilizacji. W tym okresie religię uznawano wyłącznie za pobożny dodatek do życia, który wprawdzie podnosił morale jednostek, jednak nie miał żadnego wpływu na społeczeństwo. Religia pełniła funkcję ratunkową dla rozbitków społecznego porządku, ale miało tak być jedynie do chwili, gdy dzięki osiągnięciom nauki rozbitków już nie będzie, a Boga będzie się wspominać tylko jako obrońcę narodowych ideałów lub cichego wspólnika, którego nazwisko wymienia się w firmie wyłącznie dla prestiżu, bo nie ma on realnego wpływu na prowadzenie interesów.
Historyczną epokę, w którą właśnie wkraczamy, można określić mianem epoki religijnej. Nie chodzi mi jednak o to, że ludzie w tym czasie zwrócą się do Boga, lecz o to, że obojętność na absolut, która charakteryzowała liberalny okres w dziejach cywilizacji, zostanie zastąpiona jego umiłowaniem. Od tej chwili walka nie będzie się toczyć o zdobycze kolonialne i prawa narodów, lecz o ludzkie dusze. Nie będzie już wyciągniętych do połowy mieczy, nie będzie służenia dwóm panom ani niezdecydowania niedojrzałej tolerancji. Nie będzie już nawet wielkich herezji, ponieważ herezje powstają w wyniku częściowego przyjęcia prawdy. Linie frontu zostały wyraźnie określone, sprawy podstawowe nie są już przedmiotem dyskusji. Od tej chwili ludzie podzielą się na wyznawców dwóch religii – religii, które ponownie będą rozumiane jako poddanie się absolutowi. Konflikt przyszłości będzie się rozgrywał między absolutem jako Bogiem-człowiekiem a absolutem jako człowiekiem-bogiem. Między Bogiem, który stał się człowiekiem, a człowiekiem, który sam siebie czyni bogiem; między braćmi w Chrystusie a towarzyszami w Antychryście.
Antychryst nie będzie znany pod tym imieniem, bo gdyby tak było, niewielu znalazłby wyznawców. Nie będzie ubrany w czerwone pończochy ani dyszał siarką, nie będzie nosił trójzębu ani wymachiwał ogonem zakończonym strzałką niczym Mefistofeles w Fauście. Taka maskarada ma tylko przekonywać ludzi, że diabeł nie istnieje. Jego władza jest bowiem większa, gdy nikt go nie poznaje. Bóg powiedział o sobie: „JESTEM, KTÓRY JESTEM”, diabeł mówi o sobie: „Jestem tym, którego nie ma”.
Nigdzie w Piśmie Świętym nie znajdziemy potwierdzenia dla ludowych baśni, w których diabeł jest błaznem ubranym jak pierwszy na świecie „czerwony”. Biblia nazywa go upadłym aniołem oraz „księciem tego świata”, który ma nas przekonywać, że żaden inny świat nie istnieje. Stosuje on bardzo prostą logikę: skoro niebo nie istnieje, nie istnieje też piekło. Skoro nie istnieje piekło, nie istnieje też grzech. Skoro nie istnieje grzech, nie istnieje też sędzia, a skoro nie ma sądu, zło jest dobrem, a dobro złem²³. Ważniejsze od tych opisów są jednak słowa naszego Pana, Jezusa Chrystusa, który zapowiedział, że diabeł będzie tak bardzo podobny do Niego, iż zwiedzie nawet wybranych; a przecież diabeł z książkowych ilustracji nigdy by ich nie zwiódł. W jakiej zatem postaci pojawi się w nadchodzącej epoce, aby pozyskiwać wyznawców dla swojej religii?------------------------------------------------------------------------
¹ F. Sheen, Skarb w glinianym naczyniu, tłum. Z. Kasprzyk, Kraków 2019, s. 330.
² Tamże, s. 101.
³ Por. Ph. Chenaux, L’ultima eresia. La Chiesa cattolica e il comunismo in Europa da Lenin a Giovanni Paolo II, Roma 2011.
⁴ W. Gurian, Le Bolchevisme, Paris 1932; tenże, Le Bolchevisme, danger mondial, Paris 1936; J. Maritain, Humanisme integral, Paris 1936; É. Voeglin, Les religions politiques, Paris 1994; E. Gentile, Le religioni della politica. Fra democrazia e totalitarismo, Roma–Bari 2001.
⁵ A. Besançon, Le malheur du siècle. Communisme-Nazisme-Shoah, Paris 1998.
⁶ Zob. F. Sheen, Skarb w glinianym naczyniu, dz. cyt., s. 125.
⁷ W.T. Walsh, Our Lady of Fatima, New York 1947.
⁸ P. Seewald, Benedykt XVI. Życie, tłum. W. Szymona, Kraków 2020, s. 1074.
⁹ Leseferyzm (z fr. „pozwólcie czynić”) – doktryna filozoficzno-ekonomiczna głosząca wolność jednostki w wymiarze społeczno-ekonomicznym. Sformułowana w XVIII w. przez fizjokratów; urzeczywistniona w dziewiętnastowiecznej Wielkiej Brytanii. Zob. https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/leseferyzm;3931791.html .
¹⁰ W.E. Hocking, Lasting Elements of Individualism, New Haven 1937, s. 40.
¹¹ R. Niebuhr, Reflections on the End of an Era, New York 1936, s. 3.
¹² Wszystkie cytaty biblijne podano za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia, wyd. 5, Poznań 2015.
¹³ Biegu historii nie determinują czynniki ekonomiczne, lecz moralne. Naruszenie praw związanych z zachowaniem dobrego stanu zdrowia wywołuje chorobę. Analogicznie – naruszenie praw moralnych wywołuje określone konsekwencje, które nazywamy sądami. W języku greckim słowo „kryzys” oznacza sąd.
„Wojna to rozpad porządku, który Bóg stara się zaprowadzić w świecie przy współpracy z człowiekiem. Przyczyną tego rozpadu jest nieposłuszeństwo człowieka. Sam rozpad jest Bożym sądem”, C.C. Morrison, The Christian and the War, Chicago 1942, s. 43.
„Sąd Boży spełnia się nie tylko u kresu dziejów. Spełnia się co pewien okres w dziejach”, R. Niebuhr, Poza tragizmem, tłum. A. Szostkiewicz, Kraków 1985, s. 131.
„Kara, która spada na społeczny porządek oparty na wyzysku, jest nieuniknionym skutkiem działań charakterystycznych dla tego porządku . Nieposłuszeństwo oznacza pogwałcenie Bożej sprawiedliwości; następująca katastrofa nie jest rezultatem irracjonalnego gniewu, lecz w sposób nieuchronny wynika z działania Bożego prawa moralnego”, B. Mathews, Supreme Encounter, London 1940, s. 182.
„Europa wróci do wiary albo zginie”, H. Belloc, Europa i wiara, tłum. J.J. Franczak, Kraków 2021.
„Odrzucenie planu, jaki Bóg wyznacza człowiekowi, sprawia, że człowiek sprzeciwia się samemu sobie i dąży do samozniszczenia; opór ten sam w sobie daje świadectwo prawdzie i domaga się jej zwycięstwa”, J. Macmurray, The Clue to History, New York 1939, s. 117.
„U podstaw wzlotów i upadków ludzkiej historii leży wyznaczony przez Boga cel, a pierwotna natura człowieka jest wypaczona do tego stopnia, że tylko ingerencja Boga może tej historii nadać znaczenie”, O. Piper, God in History, New York 1939, s. 42.
„Z samej natury etycznego monoteizmu wynika, że podstawowym czynnikiem kontrolującym historię jest moralna wola Boga, która ustanawia relację przymierza z Jego wyznawcami”, E.W. Lyman, The Kingdom of God in History, London 1938, s. 88.
¹⁴ H. Belloc, Restoration of Property, London 1936.
¹⁵ Zob. P. Drucker, The End of Economic Man, New York 1939. „Całkowite zanegowanie zysku w ramach komunizmu to zupełnie co innego niż ograniczenie go dla dobra społeczeństwa”, J.F. Cronin, Economics and Society, New York 1939, s. 155.
¹⁶ „Dylemat humanistycznego modernizmu polega na tym, że skazuje on swoje najlepsze popędy na konieczność nieustannego udaremniania powtarzających się katastrof”, R.L. Calhoun, The Christian Understanding of Man, Chicago 1938, cz. I.
„Cały ten podejrzany optymizm, który w znacznym stopniu odebrał życiowe siły demokratycznym narodom, nie zrodził się z przypadkowych błędnych ocen konkretnych wydarzeń. Jego źródłem jest pewien zasadniczy defekt, który najwyraźniej widać w jego intelektualnej nagości, czyli w filozofii pragmatycznego liberalizmu”, L. Mumford, Faith for Living, New York 1940, s. 120.
Na temat historii tych idei, zob.: C. Dawson, Postęp i religia. Studium historyczne, przeł. H. Bednarek, Warszawa 1959; J.V. Nef, The United States and Civilization, Chicago 1942; D.R. Davies, The Two Humanities, London 1940; N. Nicholson, Man and Literature, London 1944.
„Widać wyraźnie, że nie jest prawdą, jakoby postęp ludzkości dokonywał się automatycznie, a Kościoły i religie powinny jak najszybciej dostosowywać się do wszystkich nowinek danej epoki”, K. Mannheim, Diagnosis of Our Time, New York 1944, s. 132.
¹⁷ H.P. Van Düsen (red.), The Christian Answer, New York 1945, s. 5.
¹⁸ „Począwszy od Kartezjusza, a następnie przez Rousseau i Kanta, racjonalizm stworzył obraz dumnej, wspaniałej osobowości człowieka, która jest nienaruszalna, zazdrośnie strzeże swojej immanencji i autonomii, a wreszcie jest zasadniczo dobra . Okazuje się jednak, że niewiele ponad sto lat później ta dumna, antropocentryczna osobowość ginie”, J. Maritain, True Humanism, New York 1938, s. 20 (wyd. polskie: Humanizm integralny. Zagadnienia doczesne i duchowe nowego świata chrześcijańskiego, Londyn 1960).
Bardzo krótkie, ale doskonałe przedstawienie idei mówiącej, że kiedy „rozum” przemienia się w rozumowanie oparte na dobrobycie społecznym, wówczas prawa tracą zewnętrzne oparcie, zob. W.E. Hocking, What Man Can Make of Man, New York 1942, s. 42 i nast.
¹⁹ H.J. Laski, The Rise of European Liberalism, London–New York 1936, s. 36.
²⁰ R.H. Tawney, Religia a powstanie kapitalizmu, tłum. O.A. Wojtasiewicz, Warszawa 1963, s. 237–238.
²¹ M. Weber, Etyka protestancka a duch kapitalizmu, tłum. J. Miziński, Lublin 1994. Zob. J.H. Hallowell, The Decline of Liberalism as an Ideology, London 1947.
²² „W dziewiętnastowiecznych zachodnich liberalnych czcicielach Postępu oraz dwudziestowiecznych rosyjskich komunistach rozpoznajemy dwie ateistycznie usposobione sekty zwolenników predestynacji, których etos jest najwyraźniej pokrewny etosowi ich teistycznych współczcicieli bożka Konieczności . Historycznym ogniwem między szesnastowiecznym kalwinizmem a dwudziestowiecznym komunizmem jest dziewiętnastowieczny liberalizm”, A.J. Toynbee, Studium historii, tłum. J. Marzęcki, Warszawa 2000, s. 392.
Na temat relacji między katolicyzmem a liberalizmem zob. E.J. Hughes, The Church and Liberal Society, New Jersey 1944.
Do wyjaśnienia nieporozumień dotyczących terminu „liberalizm” w znacznej mierze przyczynił się Christopher Dawson, który dokonał rozróżnienia na liberalizm w rozumieniu politycznym, ideologicznym oraz tradycyjnym. „Socjalizm europejski, reprezentowany przede wszystkim przez Karola Marksa, jest odpowiedzialny nie tylko za zdyskredytowanie ideologii liberalnej, lecz także za totalitarną zmianę w podejściu do wolności, która rzuca cień na nasze czasy”, C. Dawson, The Judgment of Nations, New York 1942, s. 66.
„Kapitalizmu absolutnie niepodobna ujmować jako gospodarstwa sakralnego. Jest on oczywiście rezultatem sekularyzacji życia ekonomicznego. W systemie tym zostaje naruszone istotnie hierarchiczne podporządkowanie czynnika materialnego duchowemu”, M. Bierdiajew, Nowe Średniowiecze, tłum. M. Reutt, Komorów 1997, s. 114.
Na temat zgubnych dla gospodarki skutków liberalizmu historycznego, które ujawniają się w kapitalizmie, zob. H. Agar, The Land of the Free, Boston 1935, s. 90, 211; A. Fanfani, Catholicism, Protestantism and Capitalism, London 1935, s. 142.
„Skończyły się czasy indywidualizmu i leseferyzmu w polityce oraz nieograniczonej konkurencji w ramach branży przemysłowej. Społeczeństwo przyszłości będzie miało charakter kolektywny. Pozostaje tylko pytanie, czy będzie to kolektywizm tyranii, czy kolektywizm wolności”, N. Micklem, The Theology of Politics, London 1941, s. 73.
„Liberalizm nie wytworzył ideałów moralnych, nie może więc ich zachowywać. Liberalizm podtrzymuje swoje istnienie dzięki duchowemu kapitałowi odziedziczonemu po cywilizacji chrześcijańskiej, a ponieważ ten kapitał ulega wyczerpaniu, coś innego musi zająć jego miejsce. Od chwili, kiedy społeczeństwo wkroczyło na ścieżkę wiodącą do sekularyzacji, nie może zatrzymać się w pół drogi, kryjąc się pod dachem liberalizmu. Musi iść do samego końca, bez względu na to, czy celem podróży okaże się komunizm, czy jakaś inna forma totalitarnego sekularyzmu”, C. Dawson, Religion and the Modern State, New York 1935, s. 64.
„W naszych czasach zniknął zarówno dziewiętnastowieczny indywidualizm liberalny, jak i konserwatywny tradycjonalizm, a koncepcja laissez-faire, którą już wcześniej przestano stosować w gospodarce, zasłużenie znika również z obszaru kultury”, C. Dawson, Beyond Politics, New York 1939, s. 26.
„Rewolucja totalitarna w swojej najbardziej bezkompromisowej postaci jest pełnym urzeczywistnieniem dogmatu, który już wcześniej stanowił centralne założenie nowożytnego liberalizmu”, V.A. Demant, The Religious Prospect, London 1939, s. 110.
„Historyczne spory oraz wypaczenie pewnych doktryn katolickich doprowadziły do powstania kapitalizmu, a w konsekwencji również do zobojętnienia na te doktryny. Jednak całkowite zanegowanie katolickiego nauczania oraz skrajny ateizm doprowadziły do powstania materialistycznego komunizmu”, H. Belloc, The Crisis of Civilization, New York 1937, s. 180.
²³ Zob. D. de Rougemont, Udział diabła, tłum. A. Frybes, Warszawa 1992.