Koncern Autokracja Dyktatorzy, którzy chcą rządzić światem - ebook
Koncern Autokracja Dyktatorzy, którzy chcą rządzić światem - ebook
Wydaje nam się, że wiemy, jak wygląda państwo autokratyczne: na czele stoi wszechmocny przywódca. Kontroluje on policję polityczną. Policja grozi ludziom przemocą. Są źli kolaboranci i kilku odważnych dysydentów.
Ale w XXI wieku rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Dziś autokracja to nie jeden dyktator, ale wyrafinowane sieci złożone z podatnych na korupcję struktur finansowych, technologii nadzoru i profesjonalnych propagandystów.
Te nowoczesne reżimy rządzą dziś Chinami, Rosją, Iranem i wieloma innymi krajami. Do tego powiązane są one licznymi interesami. Skorumpowane firmy w jednym kraju współpracują ze skorumpowanymi firmami w innych. Policja w jednym autorytarnym kraju może uzbrajać i szkolić policję w innym, a propagandyści dzielą się zasobami i tematami, wbijając ludziom do głów te same wiadomości o słabości demokracji, złej Ameryce i Unii Europejskiej.
Ani międzynarodowa krytyka ani sankcje gospodarcze nie są już skutecznymi sposobami na autokratów. Nawet masowe ruchy opozycyjne, od Wenezueli przez Hongkong po Moskwę, mają dziś znacznie utrudnione zadanie. Członków „koncernu autokracja” nie jednoczy bowiem ideologia, taka jak komunizm, ale pragnienie władzy, bogactwa i bezkarności. W swojej bardzo aktualnej i przejmującej książce Anne Applebaum - laureatka Nagrody Pulitzera, bestsellerowa autorkaNew York Timesa, publicystkaThe Atlantic - wzywa demokratyczne rządy oraz nas samych do fundamentalnej przemiany polityki i wartości w celu zwalczania nowego rodzaju zagrożenia.
Kategoria: | Polityka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-838-0095-0 |
Rozmiar pliku: | 2,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
WSTĘP
Koncern Autokracja
Mamy pewne wspólne komiksowe wyobrażenie państwa autokratycznego. Na jego czele stoi złoczyńca, który kontroluje armię i policję. Wojsko i służby nieustannie grożą społeczeństwu zastosowaniem przemocy. Wśród obywateli są zarówno podli kolaboranci, jak i dzielni opozycjoniści.
Tyle że w XXI wieku taki obrazek ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Dziś autokracjami nie rządzą pojedynczy źli ludzie, ale całe skomplikowane sieci władzy. Wykorzystują do tego kleptokratyczny system finansowy i złożony aparat bezpieczeństwa – wojsko, formacje paramilitarne i policyjne. Polegają także na wyspecjalizowanych ekspertach, którzy obsługują narzędzia do inwigilacji, budowania propagandy i siania dezinformacji. Członkowie takich struktur tworzą pajęczynę wzajemnych powiązań wykraczającą poza granice pojedynczych krajów. Reżimowcy są wpleceni w sieci, które powstają w innych państwach autorytarnych i niektórych demokratycznych. Siły porządkowe jednego kraju mogą uzbrajać, wyposażać i trenować analogiczne formacje wielu innych państw. Zasobami dzielą się również propagandyści – farmy trolli i propagandowe media jednej dyktatury mogą pracować dla innej i powtarzać przy tym zgrane motywy: postępujący rozpad demokracji, stabilność gwarantowaną przez autorytaryzm, zło, którego źródłem jest Ameryka.
Nie oznacza to, że istnieje jakieś tajne miejsce spotkań, gdzie niczym w scenie z Jamesa Bonda schodzą się wszyscy złoczyńcy. Konflikt, w którym tkwimy, nie jest bynajmniej dwubiegunowy ani czarno-biały. Nie stanowi „zimnej wojny 2.0”. Wśród współczesnych autokratów są tacy, którzy zwą się i komunistami, i monarchistami, i nacjonalistami, i teokratami. Reżimy, którymi rządzą, mają historyczne korzenie w bardzo różnych zjawiskach, przyświecają im różne cele i hołdują różnym estetykom. Chiński komunizm i rosyjski nacjonalizm różnią się nie tylko między sobą, ale żaden z nich nie przypomina też boliwariańskiego socjalizmu w Wenezueli, północnokoreańskiej ideologii dżucze ani szyickiego radykalizmu Islamskiej Republiki Iranu. Wszystkie te systemy dają się z kolei odróżnić od arabskich monarchii i wielu innych krajów – Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Wietnamu – które w większości wypadków nie próbują szkodzić państwom demokratycznym. Istnieją wreszcie inne, łagodniejsze autokracje i demokracje hybrydowe, które czasami nazywa się demokracjami nieliberalnymi – Turcja, Singapur, Indie, Filipiny, Węgry. Takie kraje czasami wchodzą w sojusze ze światem demokratycznym, a czasami wręcz przeciwnie. Całej tej grupy nie wiążą w jedno żadne wojskowe lub polityczne alianse znane z dawniejszych czasów. Te państwa nie tworzą bloku, ale coś w rodzaju konglomeratu firm. Łączy je nie ideologia, ale bezwzględna i ślepa determinacja, aby uchronić indywidualne majątki i władzę. Tworzą Koncern Autokracja.
Zamiast wspólnej idei silnorękich przywódców Rosji, Chin, Iranu, Korei Północnej, Wenezueli, Nikaragui, Angoli, Mjanmy, Kuby, Syrii, Zimbabwe, Mali, Białorusi, Sudanu, Azerbejdżanu i zapewne jeszcze kilkudziesięciu innych krajów łączy uparte dążenie do tego, aby pozbawić własnych obywateli jakiegokolwiek rzeczywistego wpływu na państwo, aby pozbawić ich prawa głosu, aby sprzeciwiać się transparentności i ponoszeniu odpowiedzialności w każdej możliwej postaci, aby prześladować każdą i każdego, kto rzuca temu wyzwanie, w kraju i za granicą. Silnoręcy dzielą ze sobą także brutalnie pragmatyczne podejście do majątku. W przeciwieństwie do faszystowskich i komunistycznych przywódców z przeszłości, którzy mieli za sobą aparaty partyjne i nie epatowali indywidualną chciwością, szefowie Koncernu Autokracja fundują sobie nierzadko pełne przepychu rezydencje, a większość nawiązywanych partnerstw traktują jako nastawione na zysk przedsięwzięcia. Więzi, które nawiązują między sobą i z przyjaciółmi z demokratycznego świata, cementuje nie tyle system wartości, ile cena ubijanych interesów – interesów robionych po to, żeby stępić ostrze sankcji, żeby wymienić się technologiami do inwigilacji, żeby pomóc sobie wzajemnie się bogacić.
Koncern Autokracja współpracuje również po to, aby wszyscy jego członkowie utrzymali się przy władzy. Niepopularny białoruski reżim Aleksandra Łukaszenki był krytykowany przez liczne organizacje międzynarodowe – choćby Unię Europejską i Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie – i jest izolowany przez swoich sąsiadów. Import wielu białoruskich towarów do Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej jest zabroniony. Krajowy przewoźnik Belavia ma zakaz lotów do innych europejskich krajów. W praktyce jednak Białoruś wcale izolowana nie jest. Dwadzieścia kilka chińskich firm zainwestowało tam swój kapitał, wybudowano z tych środków nawet chińsko-białoruski park przemysłowy wzorowany na rozwiązaniach zastosowanych w Suzhou. W 2023 roku między Iranem a Białorusią doszło do wymiany wizyt dyplomatycznych na najwyższym szczeblu. Kubańscy dyplomaci z kolei wyrazili solidarność z Łukaszenką na forum ONZ. Rosja oferuje Białorusi swoje rynki, transgraniczne inwestycje, wsparcie polityczne, a zapewne także asystę rosyjskich służb i zasobów w zakresie bezpieczeństwa. W 2020 roku, kiedy zbuntowali się białoruscy dziennikarze i odmówili publikowania sfałszowanych wyników wyborów, Rosja wysłała w zastępstwie własnych. W zamian białoruski reżim pozwolił stacjonować na swoim terytorium rosyjskim oddziałom i uzbrojeniu, których użyto do ataku na Ukrainę.
Teoretycznie Wenezuela też jest międzynarodowym pariasem. Od 2008 roku Stany Zjednoczone, Kanada i Unia Europejska zaostrzały wobec niej sankcje stanowiące odpowiedź na okrucieństwo reżimu, przemyt narkotyków i powiązania z międzynarodowym światem przestępczym. Równocześnie prezydent Nicolás Maduro dostawał pożyczki od Rosji, która w tym samym czasie inwestowała w wenezuelski sektor naftowy – inwestował w niego również Iran. Jedna z białoruskich firm właśnie w Wenezueli montuje traktory. Turcja pośredniczy w nielegalnym handlu wenezuelskim złotem. Kuba od bardzo dawna zapewnia partnerom z Caracas doradców do spraw bezpieczeństwa i technologie niezbędne do inwigilacji. Armatki wodne, zbiorniki z gazem łzawiącym i tarcze – wszystko chińskiej produkcji – zostały użyte do zdławienia protestów ulicznych w wenezuelskiej stolicy w 2014 roku i raz jeszcze w 2017 roku. Zginęło ponad siedemdziesiąt osób. W Wenezueli używa się również stworzonych przez Chińczyków technologii bezpieczeństwa pozwalających monitorować społeczeństwo. A tymczasem międzynarodowy handel narkotykami funduje poszczególnym członkom aparatu władzy, ich świcie i rodzinom kolejne rzeczy od Versace i od Chanel.
Dyktatorzy Wenezueli i Białorusi spotykają się we własnych krajach z powszechną pogardą. Obaj przegraliby wolne wybory, gdyby kiedykolwiek je zorganizowano. Obaj mają też potężnych przeciwników: zarówno białoruska, jak i wenezuelska opozycja mają wiele charyzmatycznych liderek i liderów, a także wielu zaangażowanych lokalnych aktywistów, którzy inspirowali współobywateli do podejmowania ryzyka, do działań na rzecz zmiany, do wyjścia na ulicę na znak sprzeciwu. W sierpniu 2020 roku ponad milion z dziesięciu milionów Białorusinek i Białorusinów protestowało na ulicach przeciwko sfałszowaniu wyborów. Setki tysięcy Wenezuelek i Wenezuelczyków również wielokrotnie uczestniczyło w protestach w całym kraju. Gdyby protestujący walczyli wyłącznie ze skorumpowanym i skompromitowanym wenezuelskim reżimem albo ohydną i brutalną białoruską władzą, może i odnieśliby zwycięstwo. Stanęli jednak naprzeciwko czegoś więcej niż ich miejscowi autokraci. Rzucili wyzwanie autokracjom całego świata, które w wielu krajach mają kontrolę nad państwowymi przedsiębiorstwami i mogą ich użyć do poczynienia inwestycji liczonych w miliardach dolarów. Rzucili wyzwanie reżimom, które stać na chińskie systemy kamerowe i boty z Sankt Petersburga. Przede wszystkim jednak rzucili wyzwanie władcom, którzy już dawno temu uodpornili się na uczucia i poglądy rodaków, którzy lekceważą uczucia i poglądy absolutnie wszystkich. Koncern Autokracja oferuje swoim członkom nie tylko pieniądze i bezpieczeństwo, ale również coś trudniej uchwytnego – bezkarność.
Wśród najbardziej zagorzałych autokratów dominuje przekonanie, że świat zewnętrzny nic im nie może zrobić – że poglądy innych krajów nie mają znaczenia, że nie dotknie ich nigdy osąd opinii publicznej. Tyle że jest ono stosunkowo świeże. Dawno, dawno temu przywódcy Związku Radzieckiego, najpotężniejszej autokracji drugiej połowy XX wieku, bardzo liczyli się z tym, jak się ich postrzega na całym świecie. Zawzięcie promowali wyższość własnego ustroju politycznego, reagowali sprzeciwem na jego krytykę. Przynajmniej słowami starali się uczynić zadość ambitnemu systemowi norm prawnych i traktatów, który stworzono po drugiej wojnie światowej, aby był gwarantem powszechnych praw człowieka, zasad prowadzenia wojny i praworządności w ogóle. Kiedy radziecki przywódca Nikita Chruszczow wstał podczas obrad Zgromadzenia Ogólnego ONZ i zaczął uderzać butem w stół (pamiętny obrazek z 1960 roku), zrobił tak dlatego, że przedstawiciel Filipin stwierdził, iż okupowana przez Sowietów Europa Wschodnia została „pozbawiona praw politycznych i obywatelskich” i „wchłonięta przez Związek Radziecki”. Chruszczow uznał, że musi zaprotestować. Jeszcze na początku obecnego stulecia większość dyktatur skrywała swoje prawdziwe intencje za wyrafinowanymi i starannie zmanipulowanymi spektaklami pozorów demokracji.
Dziś zrzeszeni w Koncernie Autokracja nie dbają już o to, czy krytykuje się ich kraje, ani o to, kto to robi. Niektórzy z nich, na przykład przywódcy Mjanmy i Zimbabwe, nie troszczą się o nic poza zdobywaniem dla siebie majątku i pozostawaniem u władzy, nie da się więc ich zawstydzić. Przywódcy Iranu zdecydowanie dyskredytują poglądy niewiernych z Zachodu. Rządzący na Kubie czy w Wenezueli uznają zagraniczną krytykę za dowód na potężny, wymierzony w nich imperialny spisek. Władcy Chin i Rosji poświęcili dekadę na kwestionowanie języka praw człowieka i skutecznie przekonali znaczną część świata, że międzynarodowe traktaty i konwencje dotyczące wojny lub ludobójstwa – a także same pojęcia w rodzaju „wolności obywatelskie” lub „praworządność” – są wyrazem zachodniego myślenia, więc ich nie obowiązują.
Zaimpregnowani na międzynarodową krytykę współcześni autokraci nie wahają się otwarcie używać brutalnej przemocy. Birmańska junta nie ukrywała wcale zamordowania na ulicach Rangunu setek protestujących, również nastoletnich. Zimbabweński reżim jawnie prześladuje opozycyjnych kandydatów, którzy startują w fałszowanych, zakrawających na farsę wyborach. Chiński rząd szczyci się zniszczeniem oddolnego ruchu prodemokratycznego w Hongkongu i swoją „antyekstremistyczną” kampanią w Sinciangu – obejmującą masowe aresztowania i obozy koncentracyjne dla tysięcy muzułmańskich Ujgurów. Irański aparat władzy nie kryje się z brutalnymi represjami wobec Iranek.
W ekstremalnych przypadkach tego rodzaju pogarda może ulec zwyrodnieniu do postaci, którą aktywista prodemokratyczny Srđa Popović określił mianem „modelu Maduro”, od nazwiska obecnego wenezuelskiego dyktatora. Jak stwierdza Popović, autokraci działający w taki sposób „liczą na to, że ich kraj dołączy do grupy upadłych państw” – akceptują regres ekonomiczny, powszechność przemocy i ubóstwa oraz izolację międzynarodową, jeśli taki jest koszt pozostawania u władzy. Podobnie jak Maduro także prezydenci Baszszar al-Asad w Syrii i Łukaszenka na Białorusi wydają się zupełnie nieskrępowani tym, że sprawują władzę nad upadłymi gospodarkami i społeczeństwami. Tego rodzaju reżimy mogą być trudne do pojęcia dla osób żyjących w demokracjach, ponieważ ich najważniejszym celem nie jest dbanie o ekonomiczny dobrobyt i jakość życia własnych obywateli. Tym celem jest pozostawanie u władzy, a dla osiągnięcia go autokraci są gotowi zdestabilizować sąsiednie państwa, zniszczyć życie zwykłym ludziom, a nawet – tu idą w ślady swoich poprzedników – posłać na śmierć setki tysięcy własnych obywateli.
*
W XX wieku świat autokratyczny był nie mniej podzielony niż jest dzisiaj. Komuniści i faszyści wypowiadali sobie wzajemnie wojny. Czasami komuniści bili się nawet z innymi komunistami. Łączyły ich jednak poglądy na system polityczny, który twórca sowieckiej państwowości Włodzimierz Lenin nazywał szyderczo „demokracją burżuazyjną” i twierdził, że zawsze jest „kusa, okrojona, fałszywa, obłudna, pozostaje rajem dla bogaczy, pułapką i oszukaństwem dla wyzyskiwanych, dla biednych”. „»Czysta demokracja« – pisał – to kłamliwy frazes liberała ogłupiającego robotników”. Lenin jako lider formacji nazywanej początkowo niewielką frakcją polityczną w dość przewidywalny sposób odrzucał ideę wolnych wyborów: „Tylko ludzie podli lub głuptasy mogą myśleć, że proletariat powinien najpierw zdobyć większość w głosowaniach przeprowadzanych pod jarzmem burżuazji . Jest to szczyt tępoty”.
Twórcy faszyzmu, choć żarliwie sprzeciwiali się leninowskiemu reżimowi, mieli równie pogardliwy stosunek do swoich demokratycznych przeciwników. Mussolini, lider włoskiego ruchu, który stworzył pojęcia „faszyzm” i „totalitaryzm”, wyśmiewał społeczeństwa liberalne, uznając je za słabe i zdegenerowane. „Państwo liberalne jest skazane na zagładę” – przewidywał w 1932 roku. „Wszystkie eksperymenty polityczne naszych czasów mają charakter antyliberalny”. Mussolini zdefiniował też po swojemu „demokrację”, określając włoską i niemiecką dyktaturę mianem „najwspanialszych i najtrwalszych demokracji, jakie istnieją obecnie na świecie”. Krytyka liberalizmu dokonywana przez Hitlera wpisuje się w ten sam schemat. W Mein Kampf liberalną demokrację nazwano „jednym z najpoważniejszych znaków upadku ludzkości” i stwierdzano, że to nie „wolność indywidualna jest znakiem wyższego poziomu kultury, ale właśnie ograniczenie wolności indywidualnej”, o ile dokonuje go czysta rasowo instytucja.
Już w 1929 roku Mao Zedong, który dopiero później zostanie dyktatorem Chińskiej Republiki Ludowej, ostrzegał przed „ultrademokratyzmem”, ponieważ „poglądy te są absolutnie nie do pogodzenia z bojowymi zadaniami proletariatu” – tę tezę włączono później do jego Małej czerwonej książeczki. Jednym z konstytutywnych dokumentów obecnego reżimu w Mjanmie jest notatka z 1962 roku zatytułowana Birmańska droga do socjalizmu. Spisano w niej tyradę krytykującą władzę wybraną w wyborach: „Demokracja parlamentarna w Birmie nie tylko przestała służyć naszemu socjalistycznemu rozwojowi, ale z uwagi na swoje niespójności, wady, słabości, luki prawne, nadużycia i brak dojrzałej opinii publicznej straciła z oczu socjalistyczne dążenia i odstąpiła od nich”.
Sajjid Kutb, jeden z intelektualnych ojców współczesnego fundamentalizmu islamskiego, od komunistów zapożyczył wiarę w powszechność rewolucji, a od faszystów przekonanie o uwalniającej sile przemocy. Podobnie jak Hitler i Stalin argumentował, że zasady liberalizmu i współczesny handel są przeszkodą w stworzeniu idealnej cywilizacji – w jego przypadku cywilizacji islamskiej. Kutb stworzył ideologię opartą na sprzeciwie wobec demokracji i praw jednostek, stworzył kult zniszczenia i śmierci. Irańskie badaczki i obrończynie praw człowieka Ladan i Roya Boroumand pisały, że Kutb wymarzył sobie, iż „pewna w swej ideologii awangarda mniejszości” poprowadzi brutalną rewolucję, tworząc idealne, „pozbawione klas społeczeństwo, z którego wykluczone zostaną »egoistyczne jednostki« liberalnych demokracji, oraz zabroni się »wyzyskiwania jednego człowieka przez drugiego«. Kierować tym będzie sam Bóg za pośrednictwem wprowadzenia muzułmańskiego prawa (szariatu)”. Badaczki nazwały to „leninizmem w muzułmańskim przebraniu”.
Współczesne autokracje są pod wieloma względami inne niż ich dwudziestowieczne poprzedniczki. Ale spadkobiercy, następcy i naśladowcy dawnych przywódców i ideologów, choć różnią się w doktrynach, mają wspólnego wroga. Tym wrogiem jesteśmy my.
Ściślej mówiąc, wrogie są im świat demokratyczny, „Zachód”, NATO, Unia Europejska, właśni, miejscowi demokratyczni oponenci oraz liberalne idee, które inspirują wszystkich wymienionych. A do liberalnych zasad zalicza się i ta, że prawo jest autonomiczną siłą, która nie podlega politycznym zachciankom; i ta, że sądy muszą być niezależne, a sędziowie niezawiśli; że powinna istnieć opozycja polityczna; że jest miejsce dla niezależnych dziennikarek i dziennikarzy, pisarek i pisarzy, myślicielek i myślicieli, którzy krytykując obóz rządzący lub przywódcę, pozostają równocześnie lojalni wobec własnego kraju.
Autokraci nienawidzą tych zasad, ponieważ zagrażają ich władzy. Gdyby sędziowie i ławy przysięgłych były niezależne, mogłyby pociągnąć rządzących do odpowiedzialności. Gdyby istniała prawdziwie wolna prasa, dziennikarze mogliby ujawnić kradzieże i korupcję na najwyższych szczeblach władzy. Gdyby system polityczny dawał obywatelkom i obywatelom możliwość wpływania na rząd, to mogliby oni w pewnym momencie zadecydować o przekształceniu reżimu.
Wrogość autokratów nie jest tylko formą klasycznej rywalizacji geopolitycznej, jak wciąż chcą wierzyć zwolennicy tak zwanej Realpolitik i jakże wielu doradców strategicznych odpowiedzialnych za politykę międzynarodową. Ten sprzeciw jest raczej fundamentalnym protestem wobec istoty demokratycznych systemów politycznych, wobec takich pojęć, jak: „ponoszenie odpowiedzialności”, „transparentność” i sama „demokracja”. Autokraci słyszą te słowa wypowiadane w demokratycznym świecie, słyszą je z ust własnych opozycjonistów i starają się zniszczyć jednych i drugich. Retoryka, jaką sami stosują, nie pozostawia wątpliwości. W 2013 roku, kiedy Xi Jinping został świeżo wyniesiony na szczyty władzy, tajny chiński dokument nazywany enigmatycznie Dokumentem nr 9 albo, bardziej urzędowo, Komunikatem o obecnych trendach ideologicznych, wymieniał „siedem niebezpieczeństw”, które zagrażają Komunistycznej Partii Chin. Listę otwierała zachodnia demokracja konstytucyjna, po niej następowały: „uniwersalne wartości”, niezależność mediów, zaangażowanie obywatelskie oraz „nihilistyczna” krytyka partii komunistycznej. Niesławny dziś dokument zawierał wniosek, że „wrogie Chinom zachodnie siły” we współpracy z opozycjonistami w kraju „wciąż nieustannie infiltrują naszą przestrzeń ideologiczną”. Dokument nakazywał partyjnym liderom przeciwstawianie się podobnym ideom i kontrolowanie ich obecności w przestrzeni publicznej, gdziekolwiek je znajdą, przede wszystkim w internecie.
Co najmniej od 2004 roku Rosjanie koncentrują się na identycznym zestawie zagrożeń. Właśnie wtedy Ukraińcy dokonali masowego protestu nazwanego – za sprawą pomarańczowych koszulek protestujących i flag – pomarańczową rewolucją, w której sprzeciwili się niezdarnej próbie sfałszowania wyborów prezydenckich. Sprowokowane gniewem wmieszanie się ukraińskiego społeczeństwa w proces, który miał być starannie zmanipulowanym i wyreżyserowanym zwycięstwem Wiktora Janukowycza, prorosyjskiego kandydata osobiście wspartego przez Putina, poważnie zdenerwowało Rosjan. Zwłaszcza po tym, gdy podobnie gwałtowny ruch sprzeciwu w Gruzji wyniósł do władzy proeuropejskiego polityka Micheila Saakaszwilego. Wstrząśnięty tymi dwoma wydarzeniami Putin uczynił z „kolorowych rewolucji” główny straszak rosyjskiej propagandy. W Rosji obywatelskie ruchy protestu każdorazowo określa się mianem „kolorowych rewolucji” i obwinia o ich wywołanie kogoś z zewnątrz. Przywódców z poparciem społecznym zawsze nazywa się marionetkami zagranicy. Hasła walki z korupcją i w obronie demokracji wiąże się z chaosem i niestabilnością. W 2011 roku, w okresie masowych protestów przeciwko zmanipulowanym wynikom wyborów w samej Rosji, Putin szczególnie gorliwie przywoływał wspomnienie pomarańczowej rewolucji, nazywał ją „sprawdzoną metodą na zdestabilizowanie społeczeństwa” i oskarżał rosyjską opozycję o „przenoszenie tych praktyk na rosyjską ziemię”. Obawiał się, że bardzo podobne masowe powstanie miałoby na celu odsunięcie go od władzy.
Mylił się. Nie było żadnej „metody”, którą by gdziekolwiek „przenoszono”. Niezadowolenie społeczne w Rosji, podobnie jak niezadowolenie w Chinach, nie ma innej możliwości zamanifestowania się niż poprzez protesty uliczne. Przeciwnicy Putina nie mają żadnych legalnych sposobów odsunięcia go od władzy. Krytycy jego reżimu mówią o demokracji i prawach człowieka w Rosji dlatego, że pozwala im to wyrazić doświadczanie niesprawiedliwości. I dotyczy to nie tylko rosyjskiego przypadku. Protesty, które doprowadziły do demokratycznej transformacji na Filipinach, na Tajwanie, w Korei Południowej, w Mjanmie, w Meksyku, a także rewolucje Jesieni Ludów, która rozlała się po Europie Wschodniej w 1989 roku, arabska wiosna w 2011 roku, protesty w Hongkongu z lat 2019–2020 – wszystkie one zaczęły się od ludzi, którzy doświadczyli niesprawiedliwości ze strony państwa.
Doszliśmy do źródła problemu: przywódcy Koncernu Autokracja wiedzą, że język, w którym istnieją pojęcia transparentności, odpowiedzialności, sprawiedliwości i demokracji, będzie zawsze przemawiał do części ich własnych obywateli. Jeśli chcą pozostać u władzy, muszą dyskredytować te zasady, gdziekolwiek je napotkają.
*
24 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła pełnowymiarową wojnę z Ukrainą, pierwsze militarne starcie na pełną skalę w konflikcie między Koncernem Autokracja a stroną, którą można by z grubsza nazwać światem demokratycznym. Rosja odgrywa bardzo szczególną rolę w sieci autokracji. Jest zarówno wynalazczynią nowoczesnego mariażu kleptokracji z dyktaturą, jak i państwem, które najagresywniej dąży do wywrócenia status quo. Inwazję zaplanowano właśnie w tym duchu. Putin liczył nie tylko na zdobycie nowego terytorium, ale też chciał pokazać światu, że dawne reguły międzynarodowej gry już nie obowiązują.
Od pierwszego dnia wojny Putin razem z wierchuszką rosyjskich służb bezpieczeństwa okazywali ostentacyjną pogardę dla języka praw człowieka, lekceważenie zasad prowadzenia wojny, wzgardę wobec prawa międzynarodowego i traktatów, które sami podpisywali. Aresztowali członków administracji i liderów społeczności: burmistrzów, policjantów, urzędników państwowych, dyrektorów szkół, dziennikarzy, artystów i kuratorów muzeów. W większości okupowanych miast w południowej i wschodniej Ukrainie zbudowali sale tortur dla cywilów. Uprowadzili tysiące dzieci, niektóre odbierając rodzinom, inne wywożąc z sierocińców, a wszystkim przypisali nowe, „rosyjskie” tożsamości, odmawiając odesłania ich do domów w Ukrainie. Nieprzypadkowo obierali za cel ataków pracowników służb ratowniczych. Odrzuciwszy zasadę integralności terytorialnej, którą Rosja zaakceptowała razem z Kartą Narodów Zjednoczonych i aktem końcowym Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, Putin ogłosił latem 2022 roku, że dokona aneksji terytoriów, których nie kontrolowała wtedy nawet jego armia. Wojska okupacyjne kradły i eksportowały ukraińskie zboże, nacjonalizowały ukraińskie fabryki i kopalnie, przekazywały te interesy biznesmenom bliskim Putinowi – to ostatnie było dodatkowo wystawianiem na pośmiewisko międzynarodowego prawa własności.
Wszystkie te działania nie były niezamierzonymi zniszczeniami czy ubocznymi efektami wojny. Stanowiły część obmyślonego wcześniej planu, który miał podważyć konstrukcję powstałą z idei, zasad i traktatów składających się na prawo międzynarodowe po 1945 roku, miał zniszczyć porządek ustanowiony w Europie po 1989 roku, a przede wszystkim miał storpedować wpływy i reputację Stanów Zjednoczonych oraz ich demokratycznych sojuszników. „Tu wcale nie chodzi o Ukrainę, ale o światowy ład” – powiedział niedługo po wybuchu wojny Siergiej Ławrow, rosyjski minister spraw zagranicznych. „Obecny kryzys jest przełomowym, epokowym momentem w najnowszej historii. Odbija się w nim walka o to, jak będzie wyglądał światowy porządek”.
Putin sądził, że zbrodnie ujdą mu na sucho i że szybko wygra. Liczył na obie te rzeczy, bo niewiele wiedział o współczesnej Ukrainie, uważał, że nie będzie w stanie się bronić, i wierzył, że demokracje ugną się przed jego żądaniami. Zakładał, że głębokie podziały polityczne w Stanach Zjednoczonych i Europie (część z nich sam podsycał) pozbawią przywódców politycznych zdolności działania. Przypuszczał, że europejskie środowiska biznesowe, których część przez długi czas sobie zjednywał, zażądają wznowienia handlu z Rosją.
Decyzje podejmowane w Waszyngtonie, Londynie, Paryżu, Brukseli, Berlinie i w Warszawie – nie wspominając o Tokio, Seulu, Ottawie czy Canberze – w wyniku inwazji z 2022 roku udowodniły Putinowi, że się mylił. Świat demokratyczny bez zwłoki nałożył na Rosję ostre sankcje, zamroził rosyjskie aktywa państwowe i wyłączył rosyjskie banki z międzynarodowego systemu płatniczego. Konsorcjum złożone z ponad pięćdziesięciu krajów zapewniło ukraińskiemu rządowi broń, dane wywiadowcze i pieniądze. Szwecja i Finlandia, które przez dziesięciolecia zachowywały polityczną neutralność, postanowiły dołączyć do NATO. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz ogłosił, że jego kraj doszedł do punktu zwrotnego, Zeitenwende, i zgodził się dostarczyć niemiecką broń na prowadzoną w Europie wojnę, po raz pierwszy od 1945 roku. Amerykański prezydent Joe Biden podczas przemówienia w Warszawie opisywał tę chwilę jako egzamin dla Ameryki, dla Europy i sojuszu atlantyckiego.
„Czy opowiemy się po stronie suwerenności narodów?”, pytał. „Czy staniemy w obronie prawa ludzi do życia w wolności w obliczu jawnej agresji? Czy staniemy w obronie demokracji?”.
Tak, stwierdzał wśród gorących oklasków: „Będziemy silni. Będziemy zjednoczeni”.
Jeśli jednak Putin nie docenił jedności świata demokratycznego, to demokracje nie doceniły skali tego wyzwania. Podobnie jak aktywiści demokratyczni w Wenezueli czy na Białorusi demokracje powoli doszły do zrozumienia tego, że nie walczą tylko z agresją Rosji na Ukrainę. Walczą z całym Koncernem Autokracja.
Xi Jinping sygnalizował swoje wsparcie dla nielegalnej rosyjskiej inwazji, jeszcze zanim się zaczęła. Razem z prezydentem Rosji wystosowali wspólne oświadczenie już 4 lutego, niecałe trzy tygodnie przed tym, jak pierwsze bomby spadły na Kijów. Spodziewając się amerykańskiego i europejskiego oburzenia, obaj liderzy z góry zadeklarowali zamiar ignorowania wszelkiej krytyki działań Rosji, a zwłaszcza wszystkiego, co przypominałoby „ingerencję w wewnętrzne sprawy suwerennych państw pod pretekstem obrony demokracji i praw człowieka”. Choć Xi nie podzielał nigdy obsesji rosyjskiego prezydenta na punkcie zniszczenia Ukrainy i choć Chińczycy chyba rzeczywiście nie chcieli prowokować nuklearnej eskalacji, Chiny odmawiały krytykowania Rosji w trakcie przeciągającej się wojny. Zamiast tego zaczęły czerpać zyski z nowej sytuacji, kupując rosyjskie ropę i gaz po niskich cenach oraz pokątnie sprzedając Rosji technologie wojskowe.
Chiny nie były w tym odosobnione. Kiedy wojna postępowała, Iran wyeksportował do Rosji tysiące śmiercionośnych dronów. Korea Północna zapewniła amunicję i rakiety. Państwa afrykańskie – te klientelistycznie zależne od Rosji i te z nią zaprzyjaźnione, m.in. Erytrea, Zimbabwe, Mali i Republika Środkowoafrykańska – popierały Rosję na forum ONZ i w innych gremiach. Od pierwszych dni wojny Białoruś pozwalała rosyjskim oddziałom korzystać z własnego terytorium, także z dróg, linii kolejowych i baz wojskowych. Turcja, Gruzja, Kirgistan i Kazachstan, będące nieliberalnymi państwami o transakcyjnych powiązaniach ze światem autokracji, pomogły rosyjskiemu przemysłowi zbrojeniowemu uniknąć sankcji i importować maszyny dla przemysłu i elektronikę. Indie wykorzystały niską cenę i kupowały rosyjską ropę.
Wiosną 2023 roku rządzący Rosją stali się jeszcze bardziej ambitni. Zaczęli prowadzić rozmowy na temat stworzenia eurazjatyckiej cyfrowej waluty, opartej być może na technologii blockchain; miałaby ona zastąpić dolara i zmniejszyć amerykańskie wpływy gospodarcze na świecie. Rosjanie planowali także pogłębienie relacji z Chinami, współprowadzenie badań nad sztuczną inteligencją i internetem rzeczy. Nigdy nie było najmniejszych wątpliwości co do ostatecznego celu wszystkich tych działań. Ujawniony tajny dokument opisujący całą dyskusję ujmował ten cel niczym echo wypowiedzi Ławrowa: Rosja powinna dążyć „do stworzenia nowego porządku na świecie”.
Ten cel jest szeroko podzielany przez innych. Autokracje – wzmocnione przez nowe technologie i przejmowane od siebie nawzajem strategie, połączone przez wspólne interesy gospodarcze, a przede wszystkim przez pełną determinację, aby nie oddać władzy – są przekonane, że wygrywają. I to przekonanie – jego pochodzenie, uparte trwanie oraz historia o tym, jak świat demokratyczny pomógł mu wykiełkować, oraz to, jak może je obecnie zwalczyć – jest tematem tej książki.
PRZYPISY
Czasami w anglojęzycznej literaturze nazywa się ich „personalist dictators” (dyktatorami otoczonymi jednostkowym kultem). Zob. Erica Frantz, Andrea Kendall-Taylor, Joe Wright, The Origins of Elected Strongmen: How Personalist Parties Destroy Democracy from Within, Oxford, Oxford University Press 2024.
Organizacja Freedom House w raporcie Freedom on the World (Wolność na świecie) zamieściła listę krajów bez wolności („Not Free”), na której znalazło się pięćdziesiąt sześć państw: Freedom in the World, 2024, freedomhouse.org .
Rada Unii Europejskiej, Białoruś: oświadczenie wysokiego przedstawiciela wydane w imieniu Unii Europejskiej w trzecią rocznicę sfałszowanych wyborów prezydenckich, 08.08.2023, consilium.europa.eu .
OSCE, OSCE Monitors Condemn Flawed Belarus Vote, Crackdown, komunikat prasowy z 20.12.2010, oscepa.org .
Ma Li Wenbo, Yekaterina Radionova, The Great Stone China-Belarus Industrial Park, blog „The Dreams Come True”, 2019, mofcom.gov.cn .
Claudia Chiappa, Lukashenko to Iran: Let’s Be BFFs, „Politico”, 17.10.2023.
Belarus TV Staffs Up with Kremlin-Funded Journalists – RBC, „The Moscow Times”, 01.09.2020.
Russia Discusses Debt, Energy Stability with Venezuela, „Reuters”, 14.12.2022.
Venezuela Assembles Tractors with Support from Belarus, „Kawsachun News”, 15.03.2022.
How Venezuela’s Stolen Gold Ended Up in Turkey, Uganda, and Beyond, „InSight Crime”, 21.03.2019.
Venezuela Defends Purchase of Chinese Riot-Control Gear After More Than 70 Deaths in Street Pro-tests, „South China Morning Post”, 19.06.2017.
Alessandra Soler, Giovana Fleck, Is China Exporting Its Surveillance State to Venezuela?, „Global Voices”, 28.09.2021, advox.globalvoices.org .
W połowie 2020 roku tylko 13 procent Wenezuelczyków miało dobre zdanie o Maduro. W tym samym roku, tuż przed wyborami, niezależny sondaż pokazał, że Łukaszenka ma poparcie społeczne na poziomie 29,5 procent.
Cynthia J. Arnson (red.), Venezuela’s Authoritarian Allies: The Ties That Bind?, Washington, D.C., Woodrow Wilson International Center for Scholars 2021, s. 9, wilsoncenter.org .
William Taubman, Chruszczow. Człowiek i epoka, przeł. Łukasz Witczak, Wrocław, Bukowy Las 2012, s. 539.
Sergei Guriev i Daniel Treisman opisali tę chytrzejszą formę autokracji w książce Spin dyktatorzy. Nowe oblicze tyranii w XXI wieku (przeł. Aleksandra Żak, Kraków, Szczeliny 2023).
Raz Zimmt, As President Raisi Visits China: Renewed Debate on Iran’s Policy Regarding Uyghur Muslims, Lester and Sally Entin Faculty of Humanities, Tel Aviv University, marzec 2023, en-humanities.tau.ac.il .
Ten i kolejny cytat: wywiad z Srđą Popoviciem z 06.08.2020.
Na przykład Chińska Republika Ludowa walczyła z Socjalistyczną Republiką Wietnamu.
Włodzimierz Lenin, Rewolucja proletariacka a renegat Kautsky, w: tegoż, Dzieła wszystkie, t. 37, Warszawa 1988, s. 239 (autorstwa przekładu nie wskazano).
Tamże, s. 238.
Włodzimierz Lenin, Pozdrowienia dla komunistów włoskich, francuskich i niemieckich, w: tegoż, Dzieła wszystkie, t. 39, Warszawa 1988, s. 209–210 (autorstwa przekładu nie wskazano).
Zob. Jill Lepore, The Last Time Democracy Almost Died, „The New Yorker”, 27.01.2020.
Zob. Rainer Zitelmann, Hitler’s National Socialism, Oxford, Management Books 2000, 2022.
Mao Tse-tung, O wykorzenieniu błędnych poglądów w partii, w: tegoż, Dzieła wybrane, Warszawa, Książka i Wiedza 1956, s. 141 (autorstwa przekładu nie wskazano).
Revolutionary Council of the Union of Burma (Rada Rewolucyjna Związku Birmańskiego), The Burmese Way to Socialism, kwiecień 1962, scribd.com.
Ladan Boroumand, Roya Boroumand, Terror, Islam, and Democracy, „Journal of Democracy” t. 13, nr 2, kwiecień 2002, s. 8.
Chris Buckley, China Takes Aim at Western Ideas, „New York Times”, 19.08.2013.
Interfax-Ukraine, Putin Calls „Color Revolutions” an Instrument of Destabilization, „Kyiv Post”, 15.12.2011.
Anne Applebaum, Nataliya Gumenyuk, Incompetence and Torture in Occupied Ukraine, „The Atlantic”, 14.02.2023.
Russia’s Systematic Program for the Re-education and Adoption of Ukraine’s Children, „Conflict Observatory”, 14.02.2023, hub.conflictobservatory.org .
Current Time, Andriy Kuzakov, Will Tizard, Ukraine Accuses Russia of Targeting Rescue Workers in Deadly Strike, „RFE/RL”, 08.08.2023.
Maria Domańska, Iwona Wiśniewska, Piotr Żochowski, W imadle „ruskiego miru”. Okupowane regiony Ukrainy rok po aneksji, Komentarze OSW, Ośrodek Studiów Wschodnich, 11.10.2023, osw.waw.pl .
Siergiej Ławrow, Ławrow informuje, że jest nadzieja na kompromis w negocjacjach z Ukrainą (Лавров заявил, что есть надежда на компромисс в переговорах с Украиной), agencja TASS, 16.03.2022.
Joe Biden do Polaków. Całe przemówienie prezydenta USA w Warszawie , Polska Agencja Prasowa, 22.02.2023.
Joint Statement of the Russian Federation and the People’s Republic of China on the International Relations Entering a New Era and the Global Sustainable Development, oficjalny portal prezydenta Rosji, 04.02.2022, en.kremlin.ru .
Dan De Luce, China Helps Russia Evade Sanctions, Likely Supplies Moscow with War Tech Used in Ukraine, „NBC News”, 27.07.2023.
Armani Syed, Iranian‚ Kamikaze’ Drones: Why Russia Uses Them in Ukraine, „Time”, 20.10.2022.
Mike Eckel, Report: North Korea Shipping Ammunition, Weaponry ‚ at Scale’ to Russia, RFE/RL, 17.10.2023.
Oleksiy Pavlysh, Belarusian locomotives used for transporting provisions for the Russian army seized in Ukraine, „Ukrainska Pravda”, 18.07.2022.
Alexander Kupatadze, Erica Marat, Under the Radar: How Russia Outmanoeuvres Western Sanctions with Help from Its Neighbours, Serious Organised Crime & Anti-Corruption Evidence Research Programme, sierpień 2023.
Catherine Belton, Russia Oozes Confidence as It Promotes Anti-Western Global Alliances, „The Washington Post”, 27.01.2024.